Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Don Candeloro i jego trupa - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2011
0,00
0 pkt
punktów Virtualo

Don Candeloro i jego trupa - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 158 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Don Can­de­lo­ro był swe­go ro­dza­ju ar­ty­stą: dla tego syna i wnu­ka ku­kieł­ka­rzy – z ta­kim ta­len­tem trze­ba się uro­dzić – chle­bem, mi­ło­ścią i sła­wą były ku­kieł­ki. – Nie je­stem sobą, je­śli nie do­pro­wa­dzą do tego, że będą mó­wić! – ma­wiał w chwi­lach sa­mo­upo­je­nia, ja­kie mie­wa­my wszy­scy, a któ­re przy­cho­dzi­ły nań, gdy okla­ski pu­blicz­no­ści ude­rza­ły mu do gło­wy i wy­da­wał się so­bie bo­giem, dzier­żą­cym po­śród chmur sce­ny nici kie­ru­ją­ce „oso­ba­mi”.

Nie ża­ło­wał na nie wy­dat­ków. Udo­sko­na­lał je, przy­stra­jał naj­oka­za­lej, ob­my­ślał gło­wy po­ru­sza­ją­ce oczy­ma i usta­mi, stu­dio­wał na pod­sta­wie tek­stów głos, ja­kim po­win­na prze­ma­wiać każ­da z nich, czy to Al­man­sor, czy Asti­la­do­ro. Gdy de­kla­mo­wał role swych ku­kie­łek, w kul­mi­na­cyj­nych sce­nach tak się za­grze­wał, że po­tem był do cna wy­czer­pa­ny; ocie­ra­jąc twarz z potu, przyj­mo­wał po­chwa­ły swych en­tu­zja­stów – jak praw­dzi­wy ak­tor.

Wiel­bi­cie­li miał wszę­dzie, w Ma­ri­na, w Pe­sche­ria; byli tacy, co od ust so­bie odej­mo­wa­li, by pójść i po­sły­szeć, jak re­cy­tu­je „Hi­sto­rię Ri­nal­da” albo „Gu­eri­na Zło­śli­we­go”, a po­tem po­ka­zy­wa­li go so­bie na uli­cy, idą­ce­go, z la­ską na ra­mie­niu, tym swo­im ma­je­sta­tycz­nym kro­kiem, dzię­ki któ­re­mu był po­dob­ny wła­śnie do Or­lan­da. Był to wiel­ki za­szczyt, gdy od­po­wia­dał na ukłon, do­ty­ka­jąc dwo­ma pal­ca­mi ron­da ka­pe­lu­sza. Je­śli do­cho­dzi­ło w te­atrze do sprzecz­ki i wy­cią­ga­no noże, wy­star­czy­ło, by don Can­de­lo­ro po­ja­wił się zza ku­lis i po­wie­dział swym mo­du­lo­wa­nym gło­sem:
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij