- W empik go
Don Juan - ebook
Don Juan - ebook
Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i niemieckiej. Don Juan. Z dziennika podróżującego entuzjasty / Eine fabelhafte Begebenheit, die sich mit einem reisenden Enthusiasten zugetragen. W interpretacji Hoffmanna Don Juan to osobowość demoniczna, nadczłowiek powstający przeciw światu małych ludzi. Wyposażony we wszelkie przymioty ludzkiej natury, zamiast dążyć do wyższych wartości, walcząc z namiętnościami, próbuje dojść do szczęścia poprzez niebiańską rozkosz połączenia się z kobietą. Nieustannie doznający rozczarowania i stale spodziewając się, że wreszcie dosięgnie ideału szczęścia, zaczyna w końcu odczuwać coraz głębsze znużenie i pogardę dla ludzi. Jego kolejne podboje nie są już poszukiwaniem rozkoszy, ale rodzajem obelgi i wyzwania dla ludzi wiodących płaskie, mieszczańskie życie, o tyle niższe od jego horyzontów. Łamiąc szczęście kochanków odnosił tryumf nad naturą i jej Stwórcą. Pragnie przekroczyć wszelkie granice i runąć w przepaść. (za Wikipedią).
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-546-3 |
Rozmiar pliku: | 756 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z dziennika podróżującego entuzjasty
Dźwięczny a mocny głos wołający: „Widowisko się zaczyna!” zbudził mnie ze słodkiego snu, w jakim byłem pogrążony. Basy brzęczą, jedne przez drugie — uderzenie bębna — huk trąby — jasne A wydobyte z obojów — preludium skrzypcowe: oczy sobie przecieram, czy diabeł drwi sobie ze mnie?… Nie, jestem w pokoju hotelu, dokąd przybyłem pod wieczór, znużony i zmęczony. W pobliżu mam sznurek dzwonka, ciągnę, zjawia się posługacz.
— W imię Boga, cóż to za pomieszana muzyka, co tu dzwoni koło mnie? Czy tu koncert odbywa się w domu?
— Ekscelencja — (piłem przy obiedzie szampana) — nie wie być może, że ten hotel styka się z teatrem. Te drzwi tapetą osłonięte otwierają się na korytarzyk prowadzący do numeru 23, loży cudzoziemców.
— Jak to? Teatr! Loża cudzoziemców!
— Tak jest, mała loża na dwie lub trzy osoby najwyżej, to dla gości bardzo dostojnych. Ma okno ze sztachetą, obicie zielone i mieści się w pobliżu sceny. Czy wasza ekscelencja nie raczyłaby? Dają dziś Don Juana sławnego Mozarta. Miejsce kosztuje półtora skuda; umieścimy w rachunku.
Ostatnie słowa mówił, otwierając drzwi loży; gdyż, usłyszawszy to imię Don Juan — szybko rzuciłem się w korytarz.
Sala była obszerna, ozdobiona ze smakiem i dobrze oświetlona; loże i parter pełne słuchaczy. Pierwsze akordy orkiestry dały mi wyborne pojęcie o orkiestrze i jeżeli śpiewacy jej dorównają, to będę się rozkoszował należycie arcydziełem wielkiego mistrza. W andante zgroza straszliwego podziemnego regno all pianto — przepełniła mi ducha dreszczem przerażenia. Radosna fanfara siódmego taktu allegra zabrzmiała jak oszałamiający wykrzyknik zbrodni; zdawało mi się, że wychodzą z mroku duchy ogniste o płomiennych szponach; potem ludzie, co tańczą jak opętani nad brzegiem przepaści. Walka natury ludzkiej z nieznanymi potęgami, co dążą ku jej unicestwieniu, ukazała się memu duchowi. Na koniec burza cichnie, zasłona się podnosi.
Drżąc z zimna w swoim płaszczu, ze smutną twarzą, zbliża się Leporello, pośrodku nocy, przed pawilonem, i szepce: Notte e giorno faticar. — A, więc po włosku — tu, w Niemczech, po włosku: ach, che piacere! Usłyszę więc wszystkie recytatywy, jak je wielki mistrz zrozumiał i nam pozostawił.
Don Juan wchodzi na scenę, a za nim Dona Anna, trzymając winowajcę za płaszcz. Co za widok! Mogłaby być większą, smuklejszą, bardziej majestatyczną w ruchu; ale co za głowa! Oczy, z których wybłyska niby snop iskier elektrycznych, niby ogień grecki, którego nic nie zdoła ugasić, gniew, miłość, nienawiść, rozpacz; warkocze włosów czarnych snują się po szyi. Biała suknia osłania i zdradza jednocześnie wdzięki, których nigdy się nie ogląda bez niebezpieczeństwa. Serce jej, poruszone działaniem okrutnym, uderza gwałtownie. A teraz co za głos! Non sperar se non m'uccidi!
Wśród wrzawy instrumentów głos jej wybucha jak błyskawica. Na próżno Don Juan chce się wyzwolić. Czyż rzeczywiście chce? Czemuż nie odpycha tej słabej kobiety swoją mocną ręką? Czemu nie uchodzi? Czyż zbrodnia odebrała mu siłę, albo może walka miłości i nienawiści pozbawiła go mocy postanowienia?
Stary ojciec życiem zapłacił za swe szaleństwo, że chciał po ciemku walczyć z tym strasznym nieprzyjacielem. Don Juan i Leporello występują naprzód i tu na pierwszym planie sceny rozmawiają. Don Juan odrzuca płaszcz i ukazuje się we wspaniałym kostiumie z aksamitu haftowanego srebrem, szlachetną ma postawę, męskie oblicze, oczy przenikające, wargi miękko zarysowane. Ruch brwi nadaje chwilami jego fizjonomii wyraz diabelski, budzący mimowolną trwogę, choć nie narusza piękności jego rysów. Rzekłbyś wywierać musi czarodziejskie złowrogie zachwycenie, tak, że kobiety, na które patrzy, nie mogą się od niego oddalić i muszą ulec tej sile tajemniczej, co je prowadzi ku przepaści.Don Juan
Eine fabelhafte Begebenheit, die sich mit einem reisenden Enthusiasten zugetragen
Ein durchdringendes Läuten, der gellende Ruf: »Das Theater fängt an!« weckte mich aus dem sanften Schlaf, in den ich versunken war; Bässe brummen durcheinander – ein Paukenschlag – Trompetenstöße – ein klares A, von der Hoboe ausgehalten – Violinen stimmen ein: ich reibe mir die Augen. Sollte der allezeit geschäftige Satan mich im Rausche –? Nein! ich befinde mich in dem Zimmer des Hotels, wo ich gestern abend halb gerädert abgestiegen. Gerade über meiner Nase hängt die stattliche Troddel der Klingelschnur; ich ziehe sie heftig an, der Kellner erscheint.
»Aber was ums Himmelswillen soll die konfuse Musik da neben mir bedeuten? gibt es denn ein Konzert hier im Hause?«
»Ew. Exzellenz« – (ich hatte mittags an der Wirtstafel Champagner getrunken) »Ew. Exzellenz wissen vielleicht noch nicht, daß dieses Hotel mit dem Theater verbunden ist. Diese Tapetentür führt auf einen kleinen Korridor, von dem Sie unmittelbar in Nr. 23 treten: das ist die Fremdenloge.«
»Was? – Theater? – Fremdenloge?«
»Ja, die kleine Fremdenloge zu zwei, höchstens drei Personen – nur so für vornehme Herren, ganz grün tapeziert, mit Gitterfenstern, dicht beim Theater! Wenn's Ew. Exzellenz gefällig ist – wir führen heute den ›Don Juan‹ von dem berühmten Herrn Mozart aus Wien auf. Das Legegeld, einen Taler acht Groschen, stellen wir in Rechnung.«
Das letzte sagte er, schon die Logentür aufdrückend, so rasch war ich bei dem Worte Don Juan durch die Tapetentür in den Korridor geschnitten. Das Haus war für den mittelmäßigen Ort geräumig, geschmackvoll verziert und glänzend erleuchtet. Logen und Parterre waren gedrängt voll. Die ersten Akkorde der Ouvertüre überzeugten mich, daß ein ganz vortreffliches Orchester, sollten die Sänger auch nur im mindesten etwas leisten, mir den herrlichsten Genuß des Meisterwerks verschaffen würde. – In dem Andante ergriffen mich die Schauer des furchtbaren, unterirdischen regno all pianto; grausenerregende Ahnungen des Entsetzlichen erfüllten mein Gemüt. Wie ein jauchzender Frevel klang mir die jubelnde Fanfare im siebenten Takte des Allegro; ich sah aus tiefer Nacht feurige Dämonen ihre glühenden Krallen ausstrecken – nach dem Leben froher Menschen, die auf des bodenlosen Abgrunds dünner Decke lustig tanzten. Der Konflikt der menschlichen Natur mit den unbekannten, gräßlichen Mächten, die ihn, sein Verderben erlauernd, umfangen, trat klar vor meines Geistes Augen.