Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Dookoła świata 80 drzew - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
14 kwietnia 2025
79,00
7900 pkt
punktów Virtualo

Dookoła świata 80 drzew - ebook

Drzewa od wieków fascynują ludzkość, inspirując artystów, naukowców i podróżników. Są symbolem siły, życia i odrodzenia, a ich obecność przenika kulturę, tradycję i codzienność. Niektóre zachwycają majestatycznym wyglądem, inne oszałamiają zapachem lub wyjątkowymi właściwościami. Choć często uznajemy je za stały element krajobrazu, każde z nich ma swoją niezwykłą historię. Ta książka przedstawia 80 wyjątkowych gatunków drzew z różnych zakątków świata. Od potężnego baobabu magazynującego wodę na afrykańskich pustkowiach po japońską wiśnię, której kwitnienie stało się symbolem ulotnego piękna – każde z tych drzew kryje w sobie tajemnice, które warto poznać. Historia ludzkości jest spleciona z historią drzew. Niektóre, jak dąb czy sekwoja, stały się narodowymi symbolami. Inne były kluczowe w rozwoju medycyny, przemysłu czy sztuki. Wiele z nich od wieków dostarczało ludziom pożywienia, materiałów budowlanych i leków, a niektóre – jak drzewa sandałowe czy kadzidłowce – stały się inspiracją dla religijnych rytuałów i legend. Dziś, gdy lasy kurczą się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, nasza relacja z drzewami nabiera nowego znaczenia. Ta pięknie ilustrowana książka to hołd dla ich niezwykłej roli w świecie i przypomnienie, jak bardzo ich potrzebujemy – i jak wiele im zawdzięczamy.

Kategoria: Biologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-24147-6
Rozmiar pliku: 44 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Dorastałem w pobliżu Królewskich Ogrodów Botanicznych, w londyńskiej dzielnicy Kew. Moi rodzice, inżynier i logopedka, dzielili pasję do roślin i zachęcali mojego brata i mnie do kontemplowania piękna przyrody i zgłębiania tajników botaniki właśnie tam. Jedno drzewo było używane do przygotowania śmiertelnej trucizny, drugie do wytworzenia czekolady, inne do produkcji materiałów służących do izolacji kabli komunikacyjnych. Były też gatunki z kwiatami, które zmieniają kolor po zapyleniu. Używaliśmy wszystkich naszych zmysłów: lizanie lateksu z maku opiumowego było szczególnie zabawne, głównie ze względu na miny rodziców naszych przyjaciół, kiedy im o tym opowiadaliśmy. Praktycznie każda historia o roślinie była częścią szerszej historii o zwierzętach lub ludziach. Dowiedziałem się o horrorze handlu niewolnikami, gdy mój ojciec dał mi maleńki kawałek difenbachii, znanej w Stanach Zjednoczonych jako „niema trzcina” ze względu na jej paraliżujący wpływ na struny głosowe pracowników plantacji, którzy zbyt głośno mówili o swoim losie. Wizyty te pozostawiły we mnie trwałe zainteresowanie roślinami i ich związkami z ludźmi, choć nie sądzę, by ktokolwiek powiedział mi, czym właściwie jest drzewo. Po prostu wiedzieliśmy, widząc je.

Po karierze, która obejmowała realizację filmów dokumentalnych, wróciłem do Kew, tym razem jako pracownik zarządu. Dołączyłem również do rad zarządów Woodland Trust i Eden Project oraz Rady Ambasadorów WWF, wszystkich organizacji, które angażują społeczeństwo w działania na rzecz ochrony przyrody. Chłonąłem otaczającą mnie wiedzę i łączyłem ją z własnym doświadczeniem. Kilka wystąpień na TED i trzy miliony wyświetleń później zdałem sobie sprawę, że publiczność może być zainteresowana historią poszczególnych roślin – stąd moja chęć napisania tej książki.

Z kilkoma zastrzeżeniami drzewo można zdefiniować jako roślinę, która ma wysoką, zdrewniałą łodygę oraz może się utrzymać i przetrwać z roku na rok. Botanicy debatują nad tym, jak wysoka musi być taka roślina. Postanowiłem nie być zbyt dosłowny w tej kwestii: niektóre drzewa w tej książce, takie jak jojoba, często przypominają krzewy, ale rosną znacznie wyżej, gdy warunki ku temu są odpowiednie. Zresztą czym jest krzew, jeśli nie małym drzewem?

Drzewa na świecie są zadziwiająco różnorodne – obecnie wiemy, że istnieje co najmniej 60 000 różnych gatunków. Ponieważ nie mogły uciekać przed zwierzętami, które chciałyby je zjeść, zaczęły wytwarzać nieprzyjemne substancje chemiczne, by je odstraszyć. Wydzielają gumę, żywicę i lateks w celu zamoczenia, zatrucia i unieruchomienia owadów i innych napastników, a także w celu wykluczenia grzybów i bakterii z niechcianej koegzystencji. Te mechanizmy obronne dają nam gumę do żucia, kauczuk i najdłużej sprzedawane dobro luksusowe na świecie – kadzidło. Drzewa, takie jak olcha, które przystosowały się do życia w wilgotnych miejscach, mają drewno odporne na gnicie w wodzie. Miasto Wenecja zostało dosłownie zbudowane na palach z drewna olchowego. Drzewa nie wyewoluowały jednak po to, by zaspokoić ludzkie potrzeby. Przez miliony lat dostosowywały się do nisz środowiskowych, aby się bronić i zapewnić przetrwanie i rozprzestrzenianie się następnego pokolenia. Najlepiej przystosowane wydawały więcej potomstwa.

Dla mnie najbardziej satysfakcjonujące historie o drzewach to te, w których nauka o roślinach ma zaskakujące konsekwencje dla ludzi. Związek między mopanem a jednym gatunkiem ćmy wzbogaca dietę milionów mieszkańców południowej Afryki. Hybrydyzacja cyprysowca Leylanda była rzadkim wydarzeniem botanicznym, którego konsekwencje wiele mówią o Brytyjczykach i ich podejściu do prywatności. Wybrałem 80 opowieści w tej książce ze względu na ich atrakcyjność i różnorodność, ale ilustrują one tylko niewielki ułamek niezliczonych sposobów, w jakie drzewa i ludzie wchodzą w interakcje.

Nadal dołączam do wypraw zbierania roślin i nasion jako kamerzysta. W tej książce, podobnie jak Phileas Fogg w opowieści Juliusza Verne’a, wyruszyłem na wschód od mojego domu w Londynie. Drzewa są przedstawione mniej więcej w tym kierunku i pogrupowane według regionów geograficznych. Drzewa, zakorzenione w ziemi, związane są oczywiście z siedliskiem, w którym rosną, a każda lokalizacja tworzy inne relacje między krajobrazem, ludźmi i drzewami. Lipy i buki wyglądają znajomo dla brytyjskiego oka. Ale dla Niemców pokrewieństwo tych drzew ma niemal mityczny charakter. W gorących i suchych warunkach południowej Afryki baobaby dokładają wszelkich starań, aby znaleźć i zatrzymać wodę; gdy pomyślimy, że w szalejącym słońcu Bliskiego Wschodu można zaspokoić pragnienie sokiem z soczystych owoców granatu, wydaje się to czymś niebywałym. Modrzew dahurski ujawnia niezwykłe przystosowania do zimna w swoim rodzimym i zróżnicowanym biologicznie środowisku borealnym, podczas gdy w wilgotnych lasach równikowych występują tak złożone relacje jak ta między malezyjskim durianem a nietoperzem. Wiele australijskich gatunków, takich jak z rodzaju Eucalyptus, wydziela żywice i olejki eteryczne, które chronią je przed roślinożercami, podczas gdy drzewa na Hawajach, na których brakuje rodzimych ssaków roślinożernych, miały mniejszą potrzebę tworzenia kolców, cierni i nieprzyjemnych chemikaliów. W Kanadzie warunki klimatyczne powodują, że liście klonu roztaczają wspaniały jesienny spektakl kolorów. W Europie klony wydają się ponure.

Ale nie chodzi tylko o lokalizację. Drzewa mają niezwykle skomplikowane relacje z innymi organizmami. Stosują sprytne sztuczki, aby osiągnąć sukces w zapyleniu i roznieść nasiona po bliższej i dalszej okolicy, a nawet by zwabić wrogów swoich wrogów. Dla niektórych gatunków zasugerowałem tematyczne odesłanie do innego drzewa. Można oczywiście stworzyć wiele innych powiązań i odbyć wiele różnych podróży dookoła świata. Mam nadzieję, że te podróże i zestawienia zachęcą czytelników do kontemplacji napotkanych drzew.

Złożone relacje między organizmami są również jednym z wielu czynników, które sprawiają, że globalne ocieplenie jest tak groźne. Na przykład gdy kwiaty kwitną wcześniej niż kiedyś, gatunek może nie być w stanie się rozmnażać ze względu na brak zapylaczy w danym okresie. I podobnie, owady, od których mogą zależeć losy zupełnie innych gatunków roślin lub zwierząt, mogą się nie pojawić z powodu braku pożywienia.

Niezależnie od tego, czy ktoś odnosi się sceptycznie do zmian klimatu, w sposób świadomy, czy nie, warto pamiętać, że wpłynie to na przetrwanie wielu gatunków drzew. Niektórzy ludzie uważają, że zmiany klimatu są związane z przekonaniami lub opiniami, podobnie jak w przypadku polityki lub sztuki. Metoda naukowa jest jednak zupełnie inna. Naukowcy tworzą hipotezy na temat świata i szukają dowodów na ich poparcie lub podważenie. Przed publikacją wyników swoich prac udostępniają je innym naukowcom, zachęcając tym samym społeczność zawodową do wytykania błędów w ich metodach, argumentach i wnioskach. Jeśli wyniki są zaskakujące, inni naukowcy próbują powtórzyć eksperymenty i obserwacje oraz ponownie przesyłają swoje artykuły do wzajemnej weryfikacji. Ta kontrola jest czasochłonna i upokarzająca, ale czyni naukę wyjątkową. Kiedy recenzowane badania mówią nam, że jesteśmy w trakcie gwałtownych zmian klimatycznych i że działalność człowieka co najmniej znacznie zaostrza ten problem, powinniśmy ich posłuchać. Nauka opiera się na wątpliwościach i dowodach, a nie na polityce czy wierze. Nasz gatunek, aby mógł przetrwać, powinien uczyć się i odpowiednio dostosowywać swoje zachowanie do nadchodzących zmian.

Zasięg i różnorodność drzew to tylko jeden ze sposobów myślenia o ich nieobliczalnej wartości. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest wspaniały cedr libański w pobliżu naszego domu. Pewnego zimowego poranka znaleźliśmy go martwego, a jego pień i konary były porozrzucane i połamane. Uderzył w niego piorun. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem, jak mój ojciec płacze. Myślałem o tym kilkusetletnim, ogromnym, pięknym okazie, że jest niezwyciężony, i o moim ojcu, o którym myślałem, że zawsze będzie miał nad wszystkim kontrolę, ale tak nie było. Przypominam sobie, jak moja matka powiedziała, że w tym drzewie był cały świat. Pamiętam, jak się nad tym zastanawiałem.

Moja matka miała rację. W tym drzewie był cały świat, tak jak w każdym drzewie. Zasługują na nasze uznanie, a wiele z nich potrzebuje naszej ochrony.ANGLIA
Platan klonolistny
Platanus × acerifolia

Duże liście przypominające liście klonu i ogromna wysokość platanu klonolistnego sprawiają, że drzewo to, pełne przepychu, jawi się jako symbol narodu u szczytu swojej potęgi. Gałęzie zaczynają się wysoko na pniu, dzięki czemu dojrzałe drzewa mają architektoniczną wartość przy planowaniu przestrzeni, gdyż dają dużo cienia bez ograniczania widoku na poziomie ulicy. Sadzony w całym Londynie w XIX wieku, aby uzupełnić imponujące place i arterie miasta, platan był idealnym symbolem stolicy rosnącego imperium. Obserwujący z podziwem i zazdrością procesje państwowe wzdłuż wyłożonych platanami bulwarów między Parlamentem a Pałacem Buckingham z łatwością rozumieli przesłanie: oto centrum potężnego, uprzemysłowionego kraju, stabilnego i wystarczająco pewnego, by planować na sto lat do przodu, gdzie nawet drzewa są nieprzekupne. Jakie to brytyjskie.

Tyle że platan klonolistny jest nie tylko imigrantem, ale i mieszańcem: znak mnożenia w nazwie naukowej oznacza hybrydę, w tym przypadku między platanem zachodnim a platanem wschodnim, które pochodzą odpowiednio z południowo-wschodniej Europy i południowo-zachodniej Azji. Wprowadzone przez łowców roślin, oba drzewa prawdopodobnie spotkały się i zmieszały pod koniec XVII wieku, chociaż toczy się debata na temat tego, czy miało to miejsce w Anglii, Hiszpanii czy – o zgrozo! – we Francji.

Platan klonolistny jest doskonałym przykładem heterozji, czyli „bujności mieszańców”, w którym potomstwo dwóch różnych gatunków lub odmian może wykazywać znacznie większą witalność i siłę niż osobniki rodzicielskie. Platan klonolistny był właśnie taką krzyżówką i z entuzjazmem przyjął ciężary miejskiego życia.

W czasach swojej świetności platan rósł obok pomp i fabryk – dziewiętnastowiecznych motorów imperium brytyjskiego. Rewolucja przemysłowa, która okiełznała moc pary, pozostawiła Londyn czarny od sadzy. Niewiele gatunków przetrwałoby taką zniewagę, ale platan klonolistny szczególnie dobrze przystosował się do życia w mieście dzięki sztuczce, która pomogła mu rozwijać się w zanieczyszczonym powietrzu. Jego kora jest krucha, a ponieważ nie może dostosować się do szybkiego wzrostu pnia i gałęzi pod spodem, odpada w płatkach wielkości dłoni dziecka. Urocze przypadkowe plamy pozostawione na pniu przypominają kamuflaż wojskowy i stanowią kluczową część obrony drzewa. Kora platana klonolistnego, podobnie jak kora wielu innych gatunków, usiana jest maleńkimi porami o średnicy milimetra lub dwóch, zwanymi przetchlinkami, które umożliwiają wymianę gazów. Jeśli zostaną one zatkane, drzewo cierpi. Zdolność platana do zrzucania warstwy brudu, który usunął z atmosfery, pomaga utrzymać w zdrowiu zarówno tego mieszkańca miasta, jak i jego ludzkich towarzyszy.

Obecnie platan stanowi ponad połowę londyńskich drzew. Na Berkeley Square rosną najbardziej imponujące okazy (posadzone z niezwykłą dalekowzrocznością w 1789 roku przez lokalnego mieszkańca), ale istnieje wiele innych, porastających brzegi Tamizy, zapełniających wspaniałe parki królewskie, dając cień i służąc jako płuca miasta. Urbaniści z całego świata mieli wiele okazji, by rozważyć zalety drzew w swoich miastach, a to, co początkowo było zjawiskiem niemal wyłącznie londyńskim, rozprzestrzeniło się na cały świat o umiarkowanym klimacie. Paryż, Rzym i Nowy Jork zyskały kosztem wyjątkowości Londynu.

Ale nawet to najbardziej dostojne z drzew nie zawsze jest dostojne: jesienią i zimą zwisające pary kulistych owocostanów zdobią je, tworząc dziwaczne sylwetki, które trafiają do sprośnego humoru szkolnego. Te pompony stanowią również pożywienie dla ptaków i surowiec do produkcji pudru na swędzenie. Jednak w upalne lipcowe popołudnie platany są wspaniałe i zjawiskowe, przypominają czasy, kiedy Londyn był centrum świata.ANGLIA
Cyprysowiec Leylanda
Cupressus × leylandii

Historia cyprysowca Leylanda obraca się wokół specyficznie angielskich zainteresowań prywatnością, ogrodnictwem i oczywiście klasowością. W XIX wieku, kiedy brytyjscy łowcy roślin przywieźli z Oregonu wytrzymałego cyprysika nutkajskiego, a z Kalifornii szybciej rosnącego, ale słabszego cyprysa wielkoszyszkowego, nie mieli pojęcia, jakie zamieszanie wywołają ponad sto lat później. Te drzewa iglaste nie są blisko spokrewnione, a w swoich rodzimych siedliskach, oddalonych od siebie o 1600 kilometrów, nigdy by się nie skrzyżowały. Jednak w środkowej Walii posadzono je blisko siebie i udało im się rozmnożyć. Potworny potomek jest popularnie nazywany leylandii na cześć Christophera Leylanda, który był właścicielem posiadłości, gdzie doszło do fatalnego skrzyżowania.

Smukłe, wyprostowane i odporne zarówno na zasoloną mgłę, jak i zanieczyszczenia, leylandii jest zaskakująco żywotne – jest w stanie rosnąć ponad metr rocznie, często osiągając wysokość 35 metrów lub więcej. Posadzone w rzędzie drzewa szybko tworzą niezwykle gęstą, ciemnozieloną ścianę. Jednak dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy centra ogrodnicze stały się powszechne, a ulepszone techniki rozmnażania umożliwiły masową produkcję leylandii z sadzonek, drzewo stało się dostępne dla wszystkich. I wtedy zaczęły się kłopoty.

Na angielskich przedmieściach, gdzie ludzie mieszkają blisko siebie, ale mają prywatne ogrody, wścibstwo sąsiadów i bycie niewidocznym to dość powszechne obsesje. W Wielkiej Brytanii obowiązują jednak przepisy planistyczne, które ograniczają wysokość sztucznych ogrodzeń między posesjami do dwóch metrów. Paranoiczni właściciele domów na przedmieściach potrzebowali żywego ogrodzenia, które wykraczałoby poza zakres przepisów i rosło w zawrotnym tempie, tworząc niezwykle wysoką, nieprzeniknioną osłonę. Leylandii doskonale wypełniło tę lukę na rynku żywopłotów i w ciągu następnych 20 lat stało się rozwiązaniem dla każdego, kto szukał odosobnienia. Na początku lat dziewięćdziesiątych połowa wszystkich drzew sadzonych przez angielską ludność to były właśnie leylandii.

Błyskawiczna prywatność miała jednak swoją cenę. Sąsiedzi odkryli, że w ogrodach zacienionych i zakwaszonych przez leylandii niewiele może przetrwać. Wściekli mieszkańcy niższych pięter skarżyli się na wieczny półmrok i zasłonięte widoki. Co gorsza, leylandii była podejrzliwie postrzegana przez „porządnych ogrodników” i ekskluzywną prasę jako prostackie narzędzie przybyszów i nowobogackich, co podsycało waśnie międzyklasowe.

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych żywopłoty leylandii stały się przyczyną niechlubnej sławy. Media uwielbiały publikować historie o zwaśnionych sąsiadach walczących o utracone światło. Spory o żywopłoty doprowadziły do samobójstwa i co najmniej dwóch morderstw. Jeden z polityków, reprezentujący zieloną dzielnicę North Ealing w zachodnim Londynie, zauważył, że „dla tych, którzy kierowali się bardziej nienawiścią niż pragnieniem prywatności, leylandii stało się bronią z wyboru, tak samo jak pistolet czy nóż”.

Wielokrotne debaty i dyskusje na temat leylandii miały miejsce w obu izbach parlamentu; Izba Gmin często powracała do tego tematu i spędziła łącznie 22 godziny na uroczystym rozważaniu na temat tego drzewa. W Izbie Lordów sprawa została podniesiona przez zachęcająco nazwaną Lady Gardner of Parkes. Do 2005 roku zrejestrowano ponad 17 000 sporów o żywopłoty między sąsiadami (bez wątpienia było wiele innych niezgłoszonych). W tym samym roku władze okręgowe otrzymały nowe uprawnienia do stosowania nakazów wobec antyspołecznego zachowania dotyczących uciążliwych żywopłotów. Znane Anglikom jako ASBO (Anti-Social Behaviour Act), te nieco kontrowersyjne ograniczenia dla obywateli były kojarzone, często niesprawiedliwie, z problemami klasy robotniczej, takimi jak kontrolowanie przestępczych nastolatków na osiedlach mieszkaniowych i ograniczanie zachowania pitbulterierów – psów, które, jeśli się nad tym zastanowić, są kolejną agresywną i problematyczną hybrydą.

Do 2011 roku łączna populacja leylandii w Wielkiej Brytanii wynosiła oszałamiające 55 milionów, a obecnie liczba drzew prawdopodobnie przewyższa liczbę ludzi. Ale przynajmniej istnieje dość brytyjski kompromis między prywatnością a prawem do światła – na razie.

IRLANDIA
Chruścina jagodna, drzewo truskawkowe
Arbutus unedo

Chruścina jagodna, znana lepiej jako drzewo truskawkowe, pochodzi z zachodniej części Morza Śródziemnego i wietrznej południowo-zachodniej Irlandii, ale – co tajemnicze – nie z Wielkiej Brytanii. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, że – czy to przez przypadek, czy celowo – neolityczni żeglarze przywieźli ten gatunek z Półwyspu Iberyjskiego między 10 000 a 3000 lat p.n.e. Teoria ta jest poparta analizą DNA euroazjatyckiej ryjówki karłowatej, która najwyraźniej odbyła tę samą podróż, oraz Irlandczyków – niektórzy z nich wykazują podobieństwo genetyczne z reprezentantami społeczności zamieszkujących północną Hiszpanię. Bez względu na pochodzenie dzikie drzewa truskawkowe wydają się efektowne i egzotyczne w hrabstwie Kerry.

Gęste i poskręcane, wiecznie zielone, osiągające około 12 metrów wysokości, drzewo truskawkowe ma atrakcyjną korę, czerwonawą i łuszczącą się, która uzupełnia kolorystycznie jego żywozielone listowie. Kremowe lub różowe kwiaty na różowych łodygach pojawiają się po kilka tuzinów naraz niczym miniaturowe balony na ogrzane powietrze. Słodko pachnące i rzadko kwitnące jesienią, są pięknym przysmakiem dla nas i cenną zdobyczą dla pszczół w porze roku, kiedy nektar jest rzadko spotykanym rarytasem. Miód z drzewa truskawkowego ma gorzki smak, ale jest popularny na Półwyspie Iberyjskim, gdzie gatunek ten jest dość powszechny.

Owocowanie jest opóźnione o pięć miesięcy po zapyleniu, więc – co bardzo nietypowe – kwiaty w kształcie urny pojawiają się obok dojrzewających owoców z poprzedniego roku. Pomimo nazwy owoce bardziej przypominają kuszące szkarłatne liczi niż truskawki – ale istnieje powód, dla którego nie są one uprawiane na szerszą skalę. Dojrzałe owoce są obiecująco plenne, a ich miąższ jest złocistożółty, ale ma rozczarowującą, mączystą konsystencję i smak przypominający brzoskwinię lub mango, ale subtelny aż do mdłości. Nazwa unedo jest skrótem od unum tantum edo, przypisywanego rzymskiemu przyrodnikowi i komentatorowi Pliniuszowi Starszemu, co oznacza „jem tylko jeden”. Stają się one prawie smaczne, gdy są wystarczająco dojrzałe, aby zacząć fermentować: niewielka ilość alkoholu zdecydowanie pomaga i mogła być pierwotną inspiracją dla Aguardente de Medronho, ognistego likieru destylowanego przez portugalskich rolników, którzy zbierają dzikie owoce chruściny jagodnej.

Herb Madrytu przedstawia niedźwiedzia sięgającego po owoce madroño, drzewa truskawkowego. Zgodnie z lokalną popularną etymologią, stolica Hiszpanii i jej drzewiasty symbol mają wspólny rdzeń w madre. Słowa te prawie na pewno nie są ze sobą powiązane, ale chęć ich połączenia ujawnia przywiązanie Madrileños’ do ich „drzewa matki”.SZKOCJA
Jarząb pospolity, jarzębina
Sorbus aucuparia

Jarząb pospolity, znany lepiej pod nazwą jarzębiny, to małe, wyjątkowo wytrzymałe drzewo liściaste, szeroko rozpowszechnione w środkowej i północnej Europie oraz na Syberii, a także bardzo dobrze czujące się na wietrznych szkockich wyżynach. Kiście kremowych kwiatów mają silny zapach i mnóstwo nektaru, który przyciąga hordy owadów zapylających. Przy złej pogodzie, gdy owadów jest niewiele, kwiaty mogą zapylać się same, co ma genetyczne wady chowu wsobnego, ale przynajmniej ta strategia zapewnia jakiekolwiek potomstwo.

Wczesną jesienią smukłe gałęzie jarzębiny są wygięte, obficie obciążone jagodami wielkości grochu w jasnopomarańczowych lub szkarłatnych gronach po 20 lub więcej sztuk. (Gwoli ścisłości, jagody jarzębiny to w rzeczywistości owoce pozorne, które podobnie jak jabłka, powstają na rozszerzonym dnie kwiatowym. Po dokładnym przyjrzeniu się pozostałości po kwiatach są rzeczywiście widoczne wokół szyjek słupków – na wzór pentagramu). Ptaki są przyciągane przez jasny kolor owoców tego drzewa; w czasach starożytnych jagody były używane jako przynęta do łapania ptaków, zwana po łacinie aucupatio, od której pochodzi formalna nazwa jarzębiny. Po uczcie ptaki wydalają niestrawione nasiona, a ich odchody służą jako nawóz.

Nasiona kiełkują rok lub dwa później, czasami w rozpadlinach i skałach, a nawet wśród wilgotnego detrytusu dziupli innych drzew. Uważano, że takie „latające jarzębiny” chronią przed złymi czarami.

Jarzębina zapewnia inny rodzaj ochrony, który kiedyś uważano za magiczny. Jej niedojrzałe jagody zawierają kwas sorbowy, który ma właściwości przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne, a jednocześnie jest stosunkowo nieszkodliwy dla ludzi. Syntetyczny kwas sorbowy i jego pochodne są obecnie szeroko stosowane w przemyśle spożywczym jako środki konserwujące, chroniące przed pleśnią i infekcjami.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij