Dopóki śmierć nas nie rozłączy - ebook
Dopóki śmierć nas nie rozłączy - ebook
Zakochaj się na zabój, pałaj zemstą z powodu nieodwzajemnionej miłości, pozwól doprowadzić się do szaleństwa i ustrzelić Amorowi. Tylko uważaj, nie każde love story kończy się dobrze, za to we wszystkich serce odgrywa najważniejszą rolę – albo zaczyna bić szybciej, albo zatrzymuje się na zawsze. Pozwól nam się porwać do mrocznego tańca, w którym słowa „Dopóki śmierć nas nie rozłączy” nabiorą zupełnie nowego znaczenia! Autorzy: Ewa Pirce, Emilia Szelest, Ana Rose, Anna Fobia, Małgorzata Kasprzyk, Lilianna Garden, Noemi Vain, D. B. Foryś, Aga Kalicka, Camille O'Naill, Magdalena Lisiecka, Anna Langner, Kamila Malec, Francesca Vulneratus,Anna Tuziak, Ludka Skrzydlewska, K.C. Hiddenstorm, Rain Winter, Justyna Szumańska
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-137-5 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
EWA PIRCE
KIEDY WSCHODZI SŁOŃCE
Anna Tuziak
Dwa oblicza
Anna Langner
Adam
Magdalena Lisiecka
W najdzikszych snach
Ludka Skrzydlewska
Pieska miłość
Kamila Malec
De Crease
Rain Winter
Trafiona – zatopiony
Anna Fobia
Remedium
Noemi Vain
Pójdę za tobą
Ana Rose
Nieznane piekło
Francesca Vulneratus
Every Little Thing
K.C. Hiddenstorm
Piękny widok
Małgorzata Kasprzyk
Walentynkowy horror
Lilianna Garden
Oddech ciemności
Camille O’Naill
Biały pocałunek
D. B. Foryś
FAUN
Justyna Szumańska
Fenella
Aga Kalicka
Motylek
Emilia Szelest
Jesteś mnąPROLOG
WIELKĄ RZECZĄ JEST BYĆ DLA KOGOŚ WSZYSTKIM
W chwili, gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem, mój świat najpierw się zatrzymał, a potem rozpędził tak bardzo, że aż wykoleił się ze swojej trajektorii. Zalała mnie fala gorąca, która po paru sekundach została zastąpiona przez zimne dreszcze.
Pierwszy pojawił się szok.
Potem niedowierzanie.
Po nim buchnęła radość.
A na koniec wszystko zostało wyparte przez pieprzone przerażenie.
Wszystkie te emocje zapłonęły we mnie żywym ogniem. Ciało wydawało się odrętwiałe i obce. Wydawało mi się, że moja dusza podryfowała gdzieś w nieznane, a umysł popadł w otumanienie.
Z oddali docierały do mnie piski radości i gratulacje płynące w naszym kierunku. Zapanował ogólny harmider, w którym nijak nie potrafiłem się odnaleźć.
– Będziemy mieli dzidziusia! – usłyszałem podekscytowany głos Lucy.
O kurwa, naprawdę będziemy mieli dzidziusia…
Gdy sens słów mojej najmłodszej siostry zagnieździł mi się w umyśle, w końcu oprzytomniałem. Odszukałem wzrokiem Jessie, po czym do niej podszedłem. Przez krótką chwilę tylko na nią patrzyłem, szukając w jej oczach potwierdzenia. Odczytawszy moje intencje, skinęła głową.
Wtedy wszystko we mnie eksplodowało.
Pochwyciłem ukochaną w ramiona i w akompaniamencie radosnych okrzyków oraz śmiechu zacząłem wirować z nią po salonie.
– Chciałam ci powiedzieć, kiedy dziewczynki wyjadą – wyszeptała Jessie, gdy postawiłem ją na ziemi.
Starałem się coś powiedzieć, ale język stanął mi kołkiem w gardle.
Pod powiekami zakłuły mnie łzy, powstrzymała je jednak jedna myśl, która przemknęła mi przez głowę, gdy ponownie spojrzałem na test ciążowy.
Czy to, co robiłem w przeszłości, zemści się na moim dziecku?PIĘĆ…
KOCHAĆ TO ZNACZY BYĆ MIMO WSZYSTKO
– Co ty tu robisz?
Zauważywszy mnie, Alex odłoży sztangi i poderwał się z ławeczki.
Sapiąc jak upasiony basset po kilkumetrowym spacerze, sięgnął po leżący u jego stóp ręcznik i otarł nim twarz. Przyglądał mi się przez chwilę, po czym wskazał stojącą naprzeciw niego ławeczkę.
Jeszcze nigdy, tak jak dzisiaj, nie cieszyłem się z powrotu do Nowego Orleanu.
Dziewczynki tęskniły za tym miastem, tu pochowani byli nasi rodzice, tu mieszkała nasza najbliższa rodzina – Alex, Eva i Gabe.
A co najważniejsze – ja miałem miejsce, gdzie mogłem się ukryć przed moją rozstrojoną hormonalnie narzeczoną.
– Wykradłem się z domu – oznajmiłem, z rezygnacją opadając na siedzisko.
Przestrzeń wypełnił tubalny śmiech Aleksa.
– Nie śmiej się, głąbie – fuknąłem. – Ta dziewczyna nie daje mi żyć! Cały czas ma jakieś pretensje, ciągle się czepia… Czego bym nie zrobił, wszystko jest źle. Na dodatek zawarła z dziewczynkami jakiś cholerny sojusz. One wszystkie przeciwko mnie, rozumiesz? Dzisiaj okazało się, że nawet w oddychaniu jestem beznadziejny.
– Biedaku… – prychnął Alex, nie przestając rżeć. – Módl się tylko, żeby ten chłopak wyszedł na świat z jajami wielkimi jak te u jego wujka.
– Beznadziejny z ciebie przyjaciel. – Oparłem głowę o ścianę, wbijając wzrok w sufit. – Chłopak jest moją nadzieją i jaja będzie miał po ojcu.
Prychnął. Ten dupek znowu prychnął.
– Swoją drogą – zagaił. – Skąd wiedziałeś, że nie będę spał?
Odprychnąłem.
– Za miesiąc masz walkę. – Wróciłem do niego spojrzeniem. – Co innego mógłbyś robić?
– Pieprzyć żonę? – Jego usta wygięły się w lubieżnym uśmiechu.
– Nic z tego, chłopie. – Pokręciłem ze współczuciem głową. – Eva na bank zaczytuje się w poradnikach o dzieciach albo czymś w rodzaju Pierwszy rok życia razem. Ewentualnie robi zakupy przez Internet albo już planuje, na jaką uczelnię pójdzie mój syn.
Alex natychmiast się zasępił.
– Twoje dziecko zabrało mi życie. To nie ja będę ojcem, a wszędzie widzę pieprzone grzechotki, maleńkie ubranka, buciki… – burknął, podnosząc się energicznie. – Rozumiesz, kurwa? – Oparł ręce na biodrach. – Na cholerę buty komuś, kto nie potrafi chodzić? – Przewrócił oczami. – Nic tylko dziecko to, dziecko tamto… – Naśladował głos Evy w taki sposób, że musiałem się roześmiać. – Nie mogliście poprosić kogoś innego, by zostali rodzicami chrzestnymi?
– Uważasz, cholera, że miałem na to jakiś wpływ?
Brwi Aleksa podjechały pytająco do góry.
– No dobra, miałem, jeśli chodzi o ciebie. – Nawet nie brałem pod uwagę kogoś innego. – No ale tobie nie odwala jak im! – Wsparłem przedramiona na udach, głowę schowałem w dłoniach.
Czułem, że dotarłem do kresu wytrzymałości.
Obawiałem się, że jeszcze chwila i zamiast na salę porodową, by być z Jessie przy narodzinach naszego syna, trafię do pokoju bez klamek, ze ścianami wyściełanymi gąbką.
– Mówili, że ciąża to piękny okres w życiu kobiety… Że zbliża do siebie i pogłębia miłość – wymamrotałem.
– Mówili, że w życiu kobiety… – zawtórował mi Alex. – A Jessica to pomiot Szatana – dodał filozoficznie.
Nie mogłem się nawet na niego złościć, jak zawsze, gdy dogryzał Jessie, bo miał rację.
Wrzaskotka była najbardziej przerażającą, najbardziej kapryśną i najbardziej rozchwianą emocjonalnie ciężarną, jaką nosiła ta ziemia.
Mój telefon zawibrował.
Sięgnąłem do kieszeni dżinsów z nadzieją, że to nie Jessica, która odkryła moją ucieczkę.
Nie miałem tyle szczęścia.
– Masz przesrane? – zapytał ze współczuciem Alex.