Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Dorzecze - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 czerwca 2025
40,38
4038 pkt
punktów Virtualo

Dorzecze - ebook

Tomik wierszy opowiada o wewnętrznej walce z samym sobą — o konflikcie, który rozrywa duszę, gdy człowiek próbuje zmierzyć się ze swoimi słabościami i lękami. Kolejne utwory ukazują proces zakładania maski, która ma chronić przed światem, ale w rzeczywistości prowadzi do zatracenia własnej tożsamości. Wiersze niosą ze sobą uczucie zagubienia i próby odnalezienia siebie, a także refleksję nad ceną, jaką płaci się za ukrywanie prawdziwego ja.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8414-205-9
Rozmiar pliku: 6,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Krzyk bez echa

Wody wzburzone twych myśli bolesnych

Zmiotły me łodzie z tafli stworzonej

Miały wnet wyraz krain bezkresnych

Oczy me były znów w nie wpatrzone

Słońca, którego blasku nie widać

Jasne promienie topiły chmury

Chciały na domiar złego zapytać

Czemu znów ciemność spowija góry

Miałem odpowiedź przygotowaną

W głowie mej pełnej jazgotu i szmeru

Lecz choć już głosu nie słyszałem

Kładłem już rękę swą na brzegu

Druga ma ręka, czymś przyciśnięta

Nie chciała puścić mnie w drugą stronę

Wtedy szarpnąłem, wijąc się z bólu

Czując powoli, że znowu tonę.Tam, gdzie kończy się światło

Płakałem ze smutku, gdyż szczęścia nie miałem

Jedynie zostało mi parę chwil

Bo wtedy dobrze już wiedziałem

Że już na zawsze będę śnił

Kładąc do łóżka swoje ciało

Nie ze zmęczenia, lecz tak już trzeba

Położyć się, by móc wstać znowu

Z nadzieją, że coś w życiu zmienia

Kolejny dzień, który znów minie

Tak jak mi minął ten poprzedni

W natłoku myśli o swym końcu

Gdy czas już będzie odpowiedni

Zapytać siebie, czemu to robię

Zapytać, czemu znowu tak

Dlaczego myślę wciąż o tobie

Niech, chociaż da mi jakiś znak

*Wizja mej śmierci nagle trafiła*

Do mnie jakby jakiś strzał

I truchło moje tam leżało

Pod rzeką, którą ktoś już znał

Wstałem wtem z łóżka, trzasnąłem drzwiami, widząc jak ciało leży na dole.

Po schodach zbiegłem, chwytając klucze, które leżały gdzieś na stole.

Mijając ciebie, nie myślałem, trąciłem barkiem wyobrażenie, lekko się chwiejąc biegłem dalej.

Lecz może to tylko wrażenie. Że jestem wolny już od tego, co mnie trzymało w klatce marzeń.

Bo gdy zmieniłem cel swych myśli, nie miałem już takich skojarzeń.

Truchło leżało koło brzegu

Rzeki, którą już gdzieś widziałem

Lecz choć już byłem go tak blisko

To dotknąć się go ciągle bałem

Więc zapytałem:

— Czemu wciąż żyje?

Widząc w mrok oczy spadające

I wciąż przytomny, powiedział tylko

— Zdumiewające.Więzienie myśli

Rozbijam w głowie swe pomysły

Abym się nie czuł przytłoczony

Tak samo umrą, jak me zmysły

Gdy żywot będzie mój skończony

Malując obraz swoich uczuć

Czułem, jak farby ich już wyschły

Ruszając się po czarnym płótnie

Których marzenia dawno prysły

— Uciekły?

— Dokąd?

— Sam nie wiem.

Gdziekolwiek jestem, czuję to samo

Wstając z łóżka, widzę na niebie

Słońca blask, który mnie wita rano

I choć nie budzi się tylko dla mnie

I choć nie tylko dla mnie znika

To wiem przynajmniej, że już jutro

Ujrzysz tu znów nieudacznika

Który znów powie zapytany

— Że się nie boi śmierci skrycie

— Że jest jedyny, niespotykany

— Że znów się czuje znakomicie …

Jednak czy warto jego słuchać?

I czy go warto dalej pytać?

Sam musisz na to odpowiedzieć …

*Wstał z łóżka przestraszony, miał na twarzy zimny pot, słońca blask znów z każdej strony, nie zostawiał go na krok.

Wnet obrócił się na pięcie, chciał mnie chyba o coś spytać, otworzył przekrwione usta.*

— A co tam u ciebie słychać?.Bezsenność

Krocząc nocą przez ulicę

Czułem pustkę mej osoby

Twarze, które wtem mijałem

Nie przeżyły pewnie doby

W moim ciele, bo nie żyło

W głowie miałem tylko ciebie

Gdy pytałeś mnie znów kiedy

— Zacznę wątpić znowu w siebie?

Kiwnę głową, schyłek pustki

Miałem cię za kolegę

Łez nie licząc wpadnę w obłęd

Poznam znów emocji biedę

Na ulicy, rażąc lampy

Oczy skryje, czapkę włożę

Ciebie skrywam dalej w sercu

— Może w końcu ci pomoże.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij