- W empik go
Dotyk życia i śmierci - ebook
Dotyk życia i śmierci - ebook
Jest kwietniowa sobota. Zwyczajny dzień. Jedni pracują, robią zakupy, inni cieszą się chwilą oddechu. Maturzystka dowiaduje się, że jest w ciąży, żona odkrywa powtórną zdradę męża, dwóch młodych narkomanów kupuje kebab w budce, dziewczynka z tabletem siedzi nieopodal placu zabaw. Przypadkowo mijających się ludzi, obcych sobie zupełnie mieszkańców Warszawy, połączy muśnięcie dłoni, zetknięcie się palców – dotyk życia i śmierci. Za sprawą przypadkowego dotyku ta sobota okaże się brzemienna w skutkach.
Mohammed zderza się barkiem z jedną z nich. Dotyk gwałtowności i potrącenia, agresji i znieczulenia, chłopak dalej prze do przodu, nie odwraca się nawet w kierunku uderzonej dziewczyny. Brutalność tego dotyku symbolizuje stosunek zindoktrynowanego młodego Mohammeda do reszty ludzi, którzy nie wierzą w tego samego Boga co on. Jest mu obojętne, czy to bydło zginie teraz w jego zamachu, czy później podczas świętej wojny, która wielkimi krokami nadciąga nad europejski kontynent niczym kolejna jesienna nawałnica. Tym dotykiem rozbija w pył resztki swojej człowieczej godności, jego śmierć i poświęcenie będą inspiracją dla innych, jego męczeństwo – nagrodą, jego ostatni dotyk – ostatnim namaszczeniem.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8083-824-6 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Drżąca dziewczęca dłoń trzyma test ciążowy, widać na nim dwie kreski, wynik jest pozytywny. Na twarzy Oli maluje się szok i niedowierzanie. Dziewczyna jest w pidżamie, dopiero co wstała, twarz ma lekko wykrzywioną, w kąciku ust widać resztki wymiocin. Przesuwa rękę po włosach w górę i w dół. Wydaje się, jakby po jej głowie przemykało w sekundzie tysiąc myśli.
„Nie, to niemożliwe” – mówi w duchu.
Wiadomość, która na nią spadła tego ranka, jest niespodziewana.
„Jak to się stało, przecież się zabezpieczałam!”
Jest w swoim pokoju, na ścianach wiszą plakaty, po kątach i na krześle walają się ubrania. Znajduje się tam także łóżko, na biurku leży laptop. Na ścianie wisi obrazek od pierwszej komunii świętej, na małym regale stoi kilka książek, na biurku repetytoria do matury.
„Może to małe gówno szwankuje, spróbuję na drugim”.
Ola wychodzi z pokoju do łazienki, po cichu otwiera i zamyka drzwi, tak samo postępuje z tymi od łazienki. Jej mama już wstała i krząta się po kuchni, dziewczyna nie chce zwracać jej uwagi. Ostrożnie otwiera szafkę łazienkową, po czym wyjmuje z niej schowany w razie konieczności kolejny test ciążowy. Ściąga dół pidżamy i siada na toalecie, długi patyczek trzyma pod swoimi drogami moczowymi. Małymi strumieniami oddaje mocz na końcówkę testera.
„Boże, proszę, żeby to była nieprawda”.
Po chwili cała procedura jest zakończona. Ola podnosi się z toalety i podciąga dół pidżamy. Powód swojej niedoli kładzie na zlewie i nerwowo przechadza się po łazience.
„Żeby to była nieprawda, żeby to była nieprawda…”
Zerka na pasek, wciąż brak wyniku.
„Myśl pozytywnie, tamten test to był tylko błąd, a wymiotowałaś, bo na kolację jadłaś przedwczorajszą zupę. Tamten test to był tylko błąd. Kogo ja oszukuję…”
Spogląda na test, na którym widać dwie kreski.
Chwyta go i ukradkiem wraca do swojego pokoju. Siada na łóżku, jej ręce lekko dygoczą, ona zaś wpatruje się z uwagą w tę małą podłużną rzecz. Ten też jest pozytywny, to potwierdza jej najgorsze obawy: jest w ciąży. Dziewczyna rzuca test na biurko i zagryza swoją rękę; chciałaby krzyknąć bądź wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ale nie może, to zaalarmuje mamę, a na pewno jej atencja to ostatnie, czego teraz potrzebuje.
Jest kwietniowa sobota, wczesny ranek, koło godziny dziewiątej, taką też wskazuje zegar na ścianie w jej pokoju. Dziewczyna miota się, przekłada rzeczy z jednego miejsca na drugie, siada to tu, to tam. Otwiera laptopa, lecz po chwili go zamyka, nie wie, co ze sobą zrobić. Jest śliczną blondynką w wieku maturalnym, jej delikatne włosy opadają na twarz, która wydaje się mieć anielskie rysy. Jest delikatna i pociągła, drobne piegi na policzkach sprawiają, że niebieskie oczy mienią się niczym ogromne błękitne słońca na nieboskłonie pełnym małych, brązowych gwiazdek. Idealnie wyprofilowane brwi podkreślają owal twarzy. Mimo że dziewczyna dopiero wstała i nie ma makijażu, jest piękna w każdym calu. Pamięcią sięga teraz do namiętnego momentu sprzed półtora miesiąca, którego skutki zaprowadzą ją do miejsca, gdzie na pewno nie chciałaby być.
***
Ola otwiera od wewnątrz drzwi do mieszkania.
– Wchodź szybko, bo zimno wpada do środka.
– Już wchodzę. Cześć, kochanie.
– Cześć.
Jej chłopak Krzysiek szybko przeskakuje przez próg i cmoka dziewczynę w policzek, po czym zdejmuje buty i płaszcz. Ola przekręca zamek w drzwiach. Razem udają się do jej pokoju, który znajduje się zaraz przy wejściu. Chłopak kładzie się na łóżku, Ola wskakuje w jego silne ramiona. W miłosnym uścisku następuje namiętny pocałunek. Ich usta przez chwilę stanowią jedność, z której wyrwać może ich jedynie śmierć. Pasja i pożądanie przejmują wodze, ręce błądzą po ciele drugiej osoby niczym zerwane żagle na wzburzonym morzu. Gdy sztorm przybiera na sile, ich twarze nagle oddalają się.
– Twoich rodziców nie ma w domu?
Nastolatka z uśmiechem pełnym namiętności i pożądania przecząco kręci głową. Kolejny pocałunek wyzwala falę, która przetacza przez łóżko oboje kochanków. Ola ląduje na dole, jej ręce oplecione są wokół szyi Krzyśka.
– O której wrócą? Ile mamy czasu?
– Wystarczająco – szepcze dziewczyna do jego ucha, po czym nagryza je delikatnie.
Chłopak patrzy teraz namiętnie w jej duże błękitne oczy.
– Nie mam gumek, nie zabrałem.
– Wzięłam wcześniej tabletkę. – Ola uśmiecha się zalotnie.
– A więc tak to sobie wymyśliłaś…
Chłopak również się uśmiecha, po czym całuje dziewczynę po szyi. Każdy ruch jego warg łechta jej zmysły, zrzucają z siebie kolejne ubrania. Rozpoczyna się festiwal pieszczot, który rozpala w nich niegasnący ogień. Płonący statek wędruje po wzburzonym morzu niczym oszalała bestia. Jego galop przecina każdą napotkaną falę z gracją i siłą oszalałego huraganu. Obie strony czerpią z tej walki czystą przyjemność, jakby był to ich pierwszy i ostatni raz. Po czterdziestominutowej walce pożar na statku zostaje ugaszony i okręt wypływa na spokojne morze. Burza jest brzemienna w skutkach.
***
Ola wyrywa się z zamyślenia, sięga po telefon, odszukuje konwersację podpisaną „Kochanie”, wybiera ją i pisze: „Cześć, misiu, co robisz? Spotkamy się za pół godziny w galerii?”. Wciska przycisk „Wyślij”. Odkłada telefon na biurko. Lewą rękę zaciska w pięść i zagryza w ustach, jakby znów chciała krzyknąć, ale zastyga w bezruchu. Jej wzrok jest zawieszony w przestrzeni, nie myśli o niczym przez tę krótką chwilę, która trwa dla niej wieki. W głowie dzika pustka, z której wyłaniają się wszystkie możliwe scenariusze, jakie niesie ze sobą ciąża. Może nie zdać matury, rodzice mogą ją wyrzucić z domu, jeżeli się dowiedzą i nie zaakceptują tego stanu, chłopak, którego kocha, może ją zostawić. Niepokoje i niepewności opanowują jej umysł, najczarniejsze z czarnych myśli przejmują kontrolę. Z tego letargu wyrywa ją dźwięk wiadomości tekstowej. Patrzy przez chwilę na telefon, jak gdyby zastanawiała się, czy to do niej, po czym go chwyta i wchodzi w odpowiedni folder.
„Cześć, piękna, właśnie skończyłem śniadanie, mieliśmy się zobaczyć po południu, skąd ta nagła zmiana? Czy coś się stało?”
Dziewczyna klika w okno odpowiedzi i odpisuje: „Po prostu bądź tam gdzie zwykle za pół godziny. Możesz to dla mnie zrobić?”.
Po chwili w oknie pojawia się odpowiedź: „Okej, będę, buziaki ;)”.
Dziewczyna kończy konwersację. „Buziaki ;)”
Odkłada telefon na bok i zaczyna się szykować do wyjścia. Zmienia pidżamę na wygodne dżinsy, koszulkę i sweter. Wchodzi do łazienki, przemywa twarz, nakłada lekki makijaż, który podkreśla jej dziewczęcą urodę. Myje zęby, próbuje się uśmiechnąć do lustra, ale jej twarz jest pochmurna i zamiast uśmiechu pojawia się na niej grymas. Chwila na sedesie.
Gdy wychodzi z łazienki, z kuchni wyłania się mama.
– Dzień dobry, córciu, wstałaś już? Co tak wcześnie? Wybierasz się gdzieś?
– Jadę do galerii spotkać się z Krzyśkiem.
– Wy to bez siebie żyć nie możecie… Może zjesz śniadanie, zanim wyjdziesz?
– Nie, dziękuję, mamo, wrócę niedługo, to zjem obiad.
– Miałaś dzisiaj uczyć się do matury, mam nadzieję, że nie zasiedzisz się tam za długo.
– Jak tylko wrócę, biorę się za książki.
Dziewczyna kieruje się korytarzem w stronę drzwi wyjściowych. Przystaje przy wieszaku na kurtki, wkłada buty i płaszcz. Dookoła szyi owija jaskrawoczerwony szalik. To jej ulubiony, nosi go zawsze ze sobą, wierzy, że przynosi jej szczęście. Dostała go od swojej zmarłej babci i traktuje trochę jak amulet, rzecz, dzięki której babcia wciąż nad nią czuwa.
– To na razie, mamo.
– Wróć szybko i uważaj na siebie. Zamkniesz drzwi od zewnątrz? Mam ręce brudne od ciasta.
Nastolatka wychodzi z mieszkania, w ręku trzyma klucze. Zamyka drzwi. Mieszkają w bloku z wielkiej płyty, ich lokal to kuchnia, łazienka, dwa pokoje i salon, wszystko urządzone schludnie i na dobrym poziomie. Ola jest jedynaczką, wychowaną w wierze katolickiej, nie musi z nikim dzielić pokoju. Jej ojciec jest w pracy, wziął dodatkową zmianę w fabryce, aby podreperować trochę rodzinny budżet. Dziewczyna obraca się na pięcie i kieruje do windy, naciska przycisk, ta zjeżdża z piętra powyżej. Ola wsiada i naciska przycisk „Parter”, winda porusza się szybko i bezszelestnie. W drodze do głównych drzwi dziewczyna mija starszą panią.
– Dzień dobry, pani Maliniakowa.
– Dzień dobry, Olu.
Kurtuazyjne przywitanie w biegu. Ola mija charakterystyczne skrzynki przy wejściu. Otwiera drzwi wyjściowe, podąża w kierunku przystanku autobusowego, który znajduje się opodal. Jej krok jest zdecydowany. Szybki rzut oka na rozkład jazdy i na zegarek. Autobus powinien być za dwie minuty, siada na ławce. Na przystanku oprócz niej nie ma nikogo, miasto powoli budzi się do życia. Dziewczyna znów zastyga w bezruchu, wzrok utkwiła w jednym punkcie. Cały świat wyciszył się, jakby wokół niej była tylko pustka. Sytuacja z dzisiejszego poranka wprawiła ją w konsternację i niedowierzanie – nie taki ma życiowy plan. Chłodne powietrze pomaga jej ochłonąć i nabrać dystansu. Nie zauważa nadjeżdżającego pojazdu, z letargu wyrywa ją dopiero dźwięk otwieranych drzwi. Zrywa się na równe nogi. W autobusie zajmuje miejsce siedzące, środek jest praktycznie pusty. Od galerii dzieli ją pięć przystanków, czyli dziesięć minut jazdy. Głowę opiera o szybę, lekkie drgania nie uspokajają jej myśli. Wydaje się jej, że to jakiś zły sen, może wcale się jeszcze nie obudziła, a ten poranek to wytwór jej wyobraźni. Mocniejsze uderzenie koła o studzienkę na drodze wyrywa ją z otępienia. Odsuwa głowę od szyby, pierwszy przystanek, wsiadają dwie osoby. Teraz wzrok wbija w widok za szybą; miasto wydaje się takie szare i beznamiętne. Ludzie snują się w nim jak we mgle, powoli i ociężale. W szybie widzi swoje odbicie, nie jest smutna, ale zamyślona i nieobecna. Ma świadomość powagi sytuacji, w jakiej się znalazła, i konsekwencji z tym związanych. Nie czas na dziecko. Może za kilka lat, gdy skończy studia, ale nie teraz, teraz jest za wcześnie. Autobus przybija do drugiej zatoczki. Przystanek jest pusty, nikt nie wsiada ani nie wysiada, pojazd rusza dalej. Pejzaż miasta wydaje się jeszcze bardziej odległy. W tle słychać, jak ktoś rozmawia przez telefon. Pasażerowie są skoncentrowani na swoich sprawach. Większość grzebie w telefonach bądź też patrzy za szybę. Na trzecim przystanku wsiada matka z małym dzieckiem w wózku.
Malec ma może z trzy miesiące. Ola kieruje teraz wzrok na niego. Czy to ją czeka? Matka dziecka wygląda na młodą, na jej twarzy malują się przemęczenie i brak snu. Wzrok Oli i kobiety spotyka się, Ola próbuje się uśmiechnąć, ale próba ta skazana jest na porażkę, na jej twarzy znów maluje się dziwny grymas. Przenosi spojrzenie za szybę, ale co jakiś czas zerka na brzdąca. Wydaje się słodki i uroczy. Dziewczyna wielokrotnie opiekowała się bobasami podczas zjazdów rodzinnych, sprawiało jej to przyjemność i satysfakcję. Skrycie marzyła, jak prawie każda kobieta, o macierzyństwie i możliwości wychowania potomka ze swojej krwi i kości. Jej marzenia tak odległe i zaplanowane na późniejszy okres życia zdają się brutalnie wkraczać w jej obecną rzeczywistość…
Następny przystanek jest tym docelowym. Nastolatka zaczyna przebierać lekko nogami, nerwowo spogląda na trasę autobusu wyświetlaną nad jej głową. Zna ją na pamięć, jeździła nią setki razy, również do szkoły. Ale jest sobota i teraz musi dotrzeć do galerii na spotkanie ze swoim chłopakiem. W oddali widzi już zatoczkę przystanku. Nieśmiało sięga do rurki pionowej, przytrzymuje się jej i wstaje. Opiera się o nią, aby nie stracić równowagi przy hamowaniu. Autobus wjeżdża na przystanek. Centrum handlowe otwarte jest od dziewiątej, więc nikt nie wsiada, prawie wszyscy wysiadają. Ola wychodzi jako pierwsza. Jej krok jest najpierw zdecydowany, stopniowo jednak staje się coraz wolniejszy. Zatrzymuje się przed samymi drzwiami. Osoby idące za nią wchodzą do środka. Dopada ją zwątpienie: jak ona to powie Krzyśkowi; co zrobią; czy powinna mu w ogóle mówić; co jeśli, co jeśli… Te słowa dudnią w jej głowie. Po wewnętrznej walce nieśmiało otwiera drzwi i w końcu wchodzi do środka. Z głośników słychać muzykę i reklamy sklepów. Ola zdejmuje płaszcz i przewiesza go przez rękę, odwija szalik i starannie okręca go wokół nadgarstka i palców lewej ręki. Ściska go coraz mocniej, ma nadzieję, że i tym razem przyniesie jej szczęście w tym trudnym czasie. Idzie na spotkanie ze swoim chłopakiem, kieruje się w stronę ich ulubionej ławki, na której kilka lat temu potajemnie wyryli swoje inicjały, tam też mieli pierwszą randkę, to dla nich bardzo szczególne miejsce. Mija sklepy, ale ich witryny zupełnie ją nie interesują, jest skupiona na swoim celu. Patrzy jedynie przed siebie, aż dochodzi do ławki. Jest wolna, nikt na niej nie siedzi. Ola zajmuje miejsce po prawej stronie, płaszcz kładzie obok. Spogląda na zegarek, jest pięć minut przed czasem, a to ona zawsze spóźniała się na ich spotkania. Spogląda na telefon, nie ma żadnych nowych wiadomości. Zaczyna bawić się szalikiem owiniętym wokół lewej ręki. Z drugiej strony galerii nadchodzi jej chłopak. Krzysiek jest od niej dwa lata starszy, studiuje. Jest wysoki, przystojny i wysportowany, delikatna grzywka przysłania mu lekko czoło. Ola zauważa go w oddali, serce zaczyna jej szybciej bić, bierze głęboki oddech, wie, że to będzie najtrudniejsza rozmowa w jej życiu. Mimo że są ze sobą już cztery lata i razem planują przyszłość, to nagła wiadomość o nieplanowanej ciąży może popsuć ich relację. Krzysiek jest coraz bliżej, Ola widzi już jego uśmiechniętą twarz. Lecz jego uśmiech znika powoli, kiedy chłopak widzi, że jego dziewczyna go nie odwzajemnia. Na jego twarzy maluje się niepewność, jest coraz bliżej. Nie przestają na siebie patrzeć. Krzysiek wie już, że coś jest na rzeczy. Jest już o dwa kroki od ławki, Ola wstaje, aby się przywitać.
– Cześć.
Krzysiek odpowiada, w jego głosie słychać troskę.
– Cześć, coś się stało? Dlaczego jesteś taka smutna?
Ola waha się, nie wie, jak mu to powiedzieć. Po kilkusekundowej ciszy rzuca szybko:
– Jestem w ciąży. – Po czym siada na ławce i zakrywa twarz rękoma. Zaczyna łkać, Krzysiek siada koło niej.
– Jesteś pewna? Robiłaś test czy to tylko twoje przypuszczenia?
– Wymiotowałam dzisiaj rano. Miałam w apteczce dwa testy ciążowe, zrobiłam oba, wyszły pozytywnie. Co my teraz zrobimy?! Miałam zdać maturę i pójść na studia…
Krzysiek przytula dziewczynę.
– Uspokój się, wszystko będzie dobrze, jakoś to rozwiążemy.
– Jakoś to rozwiążemy? Czyli co? Chcesz, żebym usunęła dziecko?
– Nie powiedziałem tego, wiesz, że cię kocham i kiedyś chciałbym mieć z tobą dzieci, ale teraz jest za wcześnie. Nawet nie skończyłem studiów, jak znajdę pracę? Jak miałbym utrzymać rodzinę?
– Nie wiem, coś wymyślimy.
– Ola, musisz się uspokoić i to przemyśleć, dopiero co się o tym dowiedziałaś, jesteś jeszcze w szoku. Jak do tego doszło? Przecież się zabezpieczaliśmy.
– Nie wiem.
Krzysiek nieśmiało i niepewnie stawia niebezpieczne pytanie:
– Czy to w ogóle moje dziecko?
Ola przestaje łkać, na jej twarzy maluje się totalne wkurwienie. Wybucha, krzyczy i uderza Krzyśka.
– Ty skurwysynu, jak możesz! Wiesz, że cię kocham i nigdy bym cię nie zdradziła, jak możesz!!!
Odsuwa się od chłopaka. Znów zaczyna płakać. Krzysiek próbuje ją przytulić, ale ona odpycha go.
– Przepraszam! Zaskoczyłaś mnie i taka głupota przyszła mi do głowy. Wiem, że nigdy byś mnie nie zdradziła, przepraszam, kotku, przepraszam… Już dobrze, uspokój się, przestań płakać, porozmawiajmy o tym na spokojnie.
Chłopak chwyta ją za lewą rękę, na którą ma nawinięty szalik, zaczyna się nim bawić: rozkłada końcówkę, składa, to znów zawija wokół jej ręki. To, zdaje się, uspokaja dziewczynę. Po krótkiej chwili tego niemego teatrzyku z szalikiem w roli głównej oboje chwytają się za ręce i patrzą sobie prosto w oczy. Widać, że są zakochani i zależy im na sobie, takie uczucie zdarza się bardzo rzadko. Krzysiek zaczyna:
– I jak? Jesteś już spokojna? Możemy normalnie porozmawiać?
Ola kiwa głową.
– Mówiłaś o tym komukolwiek?
– Nie, od razu, jak się dowiedziałam, napisałam do ciebie.
– To dobrze. Wiesz, że oboje nie jesteśmy gotowi na to, by zostać rodzicami. Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale musisz rozważyć możliwość wizyty u lekarza, przepisałby ci pigułki wczesnoporonne i nie byłoby problemu.
Ola patrzy na niego, w jej oczach widać zrozumienie. Wie, że wpadka może pokrzyżować wszelkie plany, jakie miała na przyszłość. Sama nie śmiała nawet myśleć o tym, aby usunąć ciążę, od małego miała wpajane, że każde życie jest cenne i należy go bronić. Jednak gdy sama znalazła się w takiej sytuacji, moralność zeszła gdzieś na dalszy plan.
Krzysiek ciągnie dalej:
– Wiesz, że cię kocham, i bez względu na to, co zdecydujesz, będę z tobą i będę popierał twoją decyzję. Rozumiesz?
Ola znów kiwa głową. To zapewnienie o wspólnej decyzji powoduje, że całkowicie uszło z niej powietrze. Cały ten stres i zmartwienia, jakie przeżyła tego ranka, odchodzą już w niepamięć. Młodzi przytulają się do siebie. W jej głowie panują teraz spokój i chaos; jest spokojna, bo wie, że nie zostanie z tym sama; ogarnia ją chaos, bo decyzja, którą musi podjąć, jest niesamowicie trudna.
Krzysiek szepcze jej na ucho:
– Kocham cię.
Znów trzymają się za ręce i patrzą sobie prosto w oczy. Widać w nich oddanie i miłość. Bardzo im zależy na sobie. Są młodzi i zakochani, dwa najpiękniejsze stany w życiu człowieka, które prowadzą do silnego i długotrwałego związku, ale także do szaleństwa i samotności – wszystko zależy od drogi, która zostanie obrana.
– Słuchaj, może skoczę do delikatesów i przyniosę ci twój ulubiony deser czekoladowy? Może to poprawi ci humor i zobaczę uśmiech na tej pięknej twarzy. Dobrze?
Ola kiwa głową.
– To czekaj, zaraz wracam.
Krzysiek wstaje, zmierza w kierunku sklepu. Ola patrzy za nim. Chłopak trochę ją uspokoił, jego zapewnienie o miłości i tym, że podejmą wspólną decyzję, ukoiły jej skołatane nerwy. Dziewczyna wygląda na spokojną i tak też się czuje. Po histerycznym ataku płaczu i szału nie ma już żadnego śladu. Zaczyna się bawić szalikiem.
„Jakoś to będzie – myśli. – Niezależnie od decyzji, jaką podejmę, Krzysiek będzie ze mną”.
Z lewej strony z tyłu pojawia się matka z dzieckiem w nosidełku. Ławka jest duża, więc siada w przeciwległym rogu. Nosidełko stawia trochę na prawo od siebie, tak aby dziecko ją widziało. Na ławce zmieszczą się spokojnie trzy osoby. Mimo to matka dziecka pyta:
– Mam nadzieję, że to miejsce nie jest zajęte? To chodzenie strasznie mnie zmęczyło.
Ola przecząco kręci głową, nie jest w stanie otworzyć ust. Patrzy na brzdąca. Tymczasem dziecko spogląda na matkę i się śmieje. Na jej twarzy również pojawia się uśmiech. Nagle maluch kieruje wzrok na Olę. Jak na małe dziecko przystało, robi wielkie oczy i słodką minę. Uśmiecha się do Oli, ona zaś jest w rozterce. Spogląda właśnie na wariant przyszłości, który mógłby stać się jej udziałem. Wszystko zależy od jednej decyzji. W końcu na twarzy Oli pojawia się uśmiech, taki prawdziwy, szczery, pierwszy tego dnia. W momencie gdy się uśmiecha, dzieciak wydaje piskliwe dźwięki. Cały świat nagle znika, cała uwaga skupiona na dziecku, które wyciąga rękę w stronę dziewczyny i ewidentnie chce, aby ta jej dotknęła. Matka bacznie obserwuje sytuację.
– No, moja droga, teraz to będziesz musiała potrzymać tego małego podrywacza za rękę, inaczej nie da ci spokoju.
Ola nieśmiało przesuwa się w lewo, po czym nachyla się nad nosidełkiem. Dotyka ręki malucha, który wyraźnie jest z tego zadowolony, ten dotyk stanowi potwierdzenie, że małe dziecko potrafi obdarzyć bezinteresowną miłością każdego człowieka. Dziecko śmieje się jeszcze bardziej, Ola odwzajemnia ten uśmiech.
To połączenie, ta nić zrozumienia i bezgranicznej miłości zaczyna kiełkować w dziewczynie coraz bardziej, gdzieś w głębi podświadomości budzą się instynkty macierzyńskie. Przeżywa przemianę wewnętrzną; ta kuracja uśmiechem i dotykiem sprawia, że jej życie nabiera nowego sensu. Chce urodzić to dziecko, chce zostać matką i doświadczać takiej miłości każdego dnia.