Dragon - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
25 lipca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Dragon - ebook
Eli, kiedy poznała Maxa – jednego z członków klubu motocyklowego Free Soul, była przekonana, że w końcu los się do niej uśmiechnął. Mężczyzna otoczył ją opieką, zapewnił bezpieczeństwo i stabilizację. Miłość jednak trwała krótko, a brutalna strona Maxa przejęła nad nim kontrolę. Eli stała się zabawką w rękach jego klubowych braci. Od tego momentu na każdym kroku towarzyszyły jej strach i poniżenie.
Stu po śmierci swojej żony nie potrafił się pozbierać. Odepchnął od siebie pomocną dłoń, którą wyciągnęli do niego bracia i postanowił wyjechać. Półroczna tułaczka nie ukoiła jego cierpienia, dlatego powrócił do miasta, by właśnie tam szukać spokoju. Na miejscu zastaję Eli, kobietę, którą jego klub uratował rąk Free Soul.
Stu po śmierci swojej żony nie potrafił się pozbierać. Odepchnął od siebie pomocną dłoń, którą wyciągnęli do niego bracia i postanowił wyjechać. Półroczna tułaczka nie ukoiła jego cierpienia, dlatego powrócił do miasta, by właśnie tam szukać spokoju. Na miejscu zastaję Eli, kobietę, którą jego klub uratował rąk Free Soul.
"Dragon" to krótkie opowiadanie.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67443-01-2 |
Rozmiar pliku: | 167 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ 1
Eli
Świat, który mnie otaczał, był zakłamany, pełen okrucieństwa. Odkąd pamiętałam, w moim życiu nie działo się nic dobrego. Zło otaczało mnie z każdej strony, nie dając chwili wytchnienia. Rok temu myślałam, że w końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście. Ale to była tylko iluzja, którą zastąpiła brutalna rzeczywistość. Nie pozostała mi już nawet nadzieja. Legła ona w gruzach razem z moimi marzeniami i planami na przyszłość. Tonęłam, wymachując rękami, ale w pobliżu nie było nikogo, kto wyciągnąłby do mnie pomocną dłoń. Pomału umierałam od środka, przytłoczona ciężarem trosk.
– Eli.
Cichy szept wyrwał mnie z własnych przygnębiających myśli. Uniosłam się na nadgarstkach i wytężyłam wzrok, aby w ciemnościach odszukać Chloe. Leżała tam, gdzie zwykle, pod maleńkim oknem. Jej przerażone oczy lśniły w blasku księżyca.
Tak aby nikogo więcej nie obudzić, podeszłam na czworakach do jej brudnego, zatęchłego materaca. Usiadłam obok, po czym chwyciłam jej drobny nadgarstek. Poczułam, jak drży. Dziewczyna była nowa i nie wiedziała jeszcze, co ją czeka. Było mi jej żal. Ale może to i lepiej, że nadal żyła w niewiedzy. Była taka młoda i niedoświadczona.
Zacisnęłam usta w wąską linię wściekła na to, jak życie było niesprawiedliwe. Chloe powinna cieszyć się młodością, imprezować i przebierać w chłopakach, a nie siedzieć w piwnicy i oczekiwać swojego końca.
– Co się dzieje? – zapytałam, maskując złość. Ścisnęłam jej drobną rękę, tym samym próbując dodać dziewczynie otuchy.
– Boję się – wyszeptała, cicho pochlipując. Po jej policzkach płynęły łzy. Starała się zetrzeć je wierzchem dłoni, ale było ich zbyt wiele, by jej się to udało.
Zgarnęłam ją w swoje ramiona i przytuliłam do piersi. Tylko w taki sposób mogłam jej pomóc, więc pozwoliłam jej się wypłakać. Jechałyśmy na tym samym wózku, tylko że ja miałam większy staż. Przeżyłam zbyt wiele i chyba już nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. Chloe natomiast miała tylko siedemnaście lat. Była taka niewinna. Szkoda, że ta niewinność zostanie jej odebrana w tak brutalny sposób.
W moich oczach stanęły łzy. Zamrugałam powiekami, aby je odgonić, jednak poległam z kretesem. Pojedyncza kropla sunęła już po moim policzku, wyznaczając mokry ślad. Była oznaką słabości. Udawałam przed dziewczyną twardą, ale tak naprawdę w środku się rozpadałam.
– Eli, co oni mi zrobią? – zapytała, unosząc głowę i spoglądając na mnie mokrymi od łez oczami.
Nie miałam pojęcia, co jej odpowiedzieć. Prawda mogła ją złamać, jednak żyć w niewiedzy też nie mogła. I tak już niedługo na własnej skórze miała się przekonać, w jakim celu się tu znalazła.
– Złe rzeczy, bardzo złe. – Pogłaskałam ją po głowie. – W pewnym momencie zapragniesz śmierci bardziej niż życia – wyszeptałam. Mój głos się załamał, nie potrafiłam już zapanować nad jego drżeniem.
Chloe już nie płakała, ale ponownie wtopiła się w moje ramiona. Objęłam ją mocniej, postanawiając dzisiejszej nocy jej nie opuszczać. Zostać na tym brudnym, śmierdzącym, starym materacu i dać jej odrobinę wsparcia. Tylko tyle mogłam dla niej zrobić. Nie byłam w stanie jej ochronić. Sama byłam ofiarą, pogodzoną z własnym losem. Zaakceptowałam cierpienie, którym raczyli mnie moi oprawcy. Czekałam z utęsknieniem na swój koniec, który nadal nie nadszedł. Czy w końcu zaznam wolności? Każdej nocy zadawałam sobie to pytanie. Dzisiaj jednak nie miałam zamiaru rozmyślać nad odpowiedzią.
Przymknęłam powieki, starając się złapać choć odrobinę snu. Z Chloe przyklejoną do mojego boku było to trudne, jednak już po chwili udało mi się wpaść w objęcia Morfeusza i przestać czuć. Tak zdecydowanie było mi łatwiej przetrwać noc, która mogła okazać się moją ostatnią.ROZDZIAŁ 2
Stu
Pół roku tułałem się po świcie, by w końcu zatęsknić i wrócić na stare śmieci. Wiatr targał moje włosy, a rześkie powietrze pozwalało oddychać pełną piersią, gdy przemierzałem harleyem dobrze mi znane uliczki mojego rodzinnego miasta. Jeździłem bez celu, odwlekając moment spotkania z klubowymi braćmi. Nie widziałem ich przez sześć długich miesięcy. Na początku byłem wkurwiony na cały świat. Wolałem przeżywać żałobę w samotności niż w obecności członków klubu. Każdy patrzył na mnie ze współczuciem. Próbowali wyciągnąć mnie z objęć mroku, ale odtrącałem ich pomoc. Nie chciałem litości, pragnąłem tylko spokoju. Aby nie musieć dalej się z nimi użerać, postanowiłem wyjechać. Teraz wiem, że to był jeden z moich najgorszych pomysłów. Czasu jednak cofnąć nie mogłem. Musiałem się zmierzyć z konsekwencjami własnych czynów.
Zaparkowałem pod bramą cmentarną. Przez chwilę spoglądałem na wysoki mur otaczający teren. Po plecach przeszedł mi dziwny dreszcz. Nie był to strach, bardziej podekscytowanie. Od pogrzebu Mary nie byłem tu ani razu. Z tamtego dnia niewiele pamiętałem. Moje wspomnienia ograniczały się do widoku jej ciała w drewnianej trumnie. Ten obraz wyrył się w moim umyśle i nie miał zamiaru go opuszczać. Już nie pamiętałem jej promiennego uśmiechu, czy błyszczących z ekscytacji oczu, tylko bladą skórę i sine usta, które już nigdy do mnie nie przemówią.
Przymknąłem powieki, próbując wziąć się w garść. Nie było dnia, bym za nią nie tęsknił. Musiałem jednak w końcu pogodzić się z faktem, że ona nie żyje, i ruszyć do przodu ze swoim życiem. Dlatego pierwszym, co zrobiłem po przyjeździe do miasta, było udanie się właśnie tutaj.
Zsiadłem z motoru, po czym ruszyłem w stronę żelaznej bramy. Obok niej stała starsza kobieta sprzedająca kwiaty. Zatrzymałem się i wybrałem ulubione tulipany Mary. Sadzała je obok naszego domu. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Była taka radosna i pełna życia. To niesprawiedliwe, że odeszła w tak młodym wieku. Miała trzydzieści dwa lata i wiele planów na przyszłość, których możliwości realizacji została pozbawiona wraz z nadejściem choroby.
Z bukietem w dłoni przedzierałem się między nagrobkami, poszukując tego, w którym spoczywała kobieta mojego życia. Gdy go odnalazłem, stanąłem metr od niego. Nie potrafiłem podejść bliżej, dosłownie wrosłem w ziemię. Patrzyłem na złote litery układające się w jej imię i nie mogłem uwierzyć, w jak okrutny sposób los ze mnie zakpił. Od postawienia diagnozy mogliśmy cieszyć się wspólnymi chwilami jeszcze przez miesiąc. Obiecałem sobie, że już nigdy nikogo nie obdarzę takim uczuciem jak Mary. Była wyjątkowa, żadna inna kobieta nie mogła jej zastąpić.
Zmusiłem się, by w końcu podejść do nagrobka. Stałem nad nim jeszcze przez chwilę, po czym położyłem kwiaty na marmurowej płycie i podążyłem w stronę wyjścia. Zrobiło mi się lżej na sercu. Powinienem wcześniej ją odwiedzić, ale nie miałem w sobie tyle siły, by przekroczyć bramę cmentarną. Byłem tchórzem, bo nie potrafiłem stawić czoła śmierci. Codziennie z nią igrałem, ale gdy przyszło co do czego, okazałem się zbyt słaby, by stanąć z nią twarzą w twarz.
Opuszczając cmentarz, minąłem kobietę, która kilka minut temu sprzedała mi kwiaty. Posłała mi łagodny uśmiech i pomachała ręką na pożegnanie. Odwzajemniłem gest, czym sprawiłem kobiecie radość.
Podszedłem do motoru. Czekało mnie spotkanie z braćmi i byłbym pieprzonym kłamcą, gdybym powiedział, że nie bałem się rozmowy z prezesem. Z dnia na dzień opuściłem siedzibę klubu, nie mówiąc nikomu, dokąd jadę. Pozostawiłem za sobą stare życie, szukając nowej drogi, nowego celu. Jednak coraz ciężej było mi spędzać czas w pojedynkę. Musiałem w końcu wrócić na stare śmieci i liczyć na to, że przyjmą mnie z powrotem, a wszystkie moje winy zostaną przebaczone.
Eli
Świat, który mnie otaczał, był zakłamany, pełen okrucieństwa. Odkąd pamiętałam, w moim życiu nie działo się nic dobrego. Zło otaczało mnie z każdej strony, nie dając chwili wytchnienia. Rok temu myślałam, że w końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście. Ale to była tylko iluzja, którą zastąpiła brutalna rzeczywistość. Nie pozostała mi już nawet nadzieja. Legła ona w gruzach razem z moimi marzeniami i planami na przyszłość. Tonęłam, wymachując rękami, ale w pobliżu nie było nikogo, kto wyciągnąłby do mnie pomocną dłoń. Pomału umierałam od środka, przytłoczona ciężarem trosk.
– Eli.
Cichy szept wyrwał mnie z własnych przygnębiających myśli. Uniosłam się na nadgarstkach i wytężyłam wzrok, aby w ciemnościach odszukać Chloe. Leżała tam, gdzie zwykle, pod maleńkim oknem. Jej przerażone oczy lśniły w blasku księżyca.
Tak aby nikogo więcej nie obudzić, podeszłam na czworakach do jej brudnego, zatęchłego materaca. Usiadłam obok, po czym chwyciłam jej drobny nadgarstek. Poczułam, jak drży. Dziewczyna była nowa i nie wiedziała jeszcze, co ją czeka. Było mi jej żal. Ale może to i lepiej, że nadal żyła w niewiedzy. Była taka młoda i niedoświadczona.
Zacisnęłam usta w wąską linię wściekła na to, jak życie było niesprawiedliwe. Chloe powinna cieszyć się młodością, imprezować i przebierać w chłopakach, a nie siedzieć w piwnicy i oczekiwać swojego końca.
– Co się dzieje? – zapytałam, maskując złość. Ścisnęłam jej drobną rękę, tym samym próbując dodać dziewczynie otuchy.
– Boję się – wyszeptała, cicho pochlipując. Po jej policzkach płynęły łzy. Starała się zetrzeć je wierzchem dłoni, ale było ich zbyt wiele, by jej się to udało.
Zgarnęłam ją w swoje ramiona i przytuliłam do piersi. Tylko w taki sposób mogłam jej pomóc, więc pozwoliłam jej się wypłakać. Jechałyśmy na tym samym wózku, tylko że ja miałam większy staż. Przeżyłam zbyt wiele i chyba już nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. Chloe natomiast miała tylko siedemnaście lat. Była taka niewinna. Szkoda, że ta niewinność zostanie jej odebrana w tak brutalny sposób.
W moich oczach stanęły łzy. Zamrugałam powiekami, aby je odgonić, jednak poległam z kretesem. Pojedyncza kropla sunęła już po moim policzku, wyznaczając mokry ślad. Była oznaką słabości. Udawałam przed dziewczyną twardą, ale tak naprawdę w środku się rozpadałam.
– Eli, co oni mi zrobią? – zapytała, unosząc głowę i spoglądając na mnie mokrymi od łez oczami.
Nie miałam pojęcia, co jej odpowiedzieć. Prawda mogła ją złamać, jednak żyć w niewiedzy też nie mogła. I tak już niedługo na własnej skórze miała się przekonać, w jakim celu się tu znalazła.
– Złe rzeczy, bardzo złe. – Pogłaskałam ją po głowie. – W pewnym momencie zapragniesz śmierci bardziej niż życia – wyszeptałam. Mój głos się załamał, nie potrafiłam już zapanować nad jego drżeniem.
Chloe już nie płakała, ale ponownie wtopiła się w moje ramiona. Objęłam ją mocniej, postanawiając dzisiejszej nocy jej nie opuszczać. Zostać na tym brudnym, śmierdzącym, starym materacu i dać jej odrobinę wsparcia. Tylko tyle mogłam dla niej zrobić. Nie byłam w stanie jej ochronić. Sama byłam ofiarą, pogodzoną z własnym losem. Zaakceptowałam cierpienie, którym raczyli mnie moi oprawcy. Czekałam z utęsknieniem na swój koniec, który nadal nie nadszedł. Czy w końcu zaznam wolności? Każdej nocy zadawałam sobie to pytanie. Dzisiaj jednak nie miałam zamiaru rozmyślać nad odpowiedzią.
Przymknęłam powieki, starając się złapać choć odrobinę snu. Z Chloe przyklejoną do mojego boku było to trudne, jednak już po chwili udało mi się wpaść w objęcia Morfeusza i przestać czuć. Tak zdecydowanie było mi łatwiej przetrwać noc, która mogła okazać się moją ostatnią.ROZDZIAŁ 2
Stu
Pół roku tułałem się po świcie, by w końcu zatęsknić i wrócić na stare śmieci. Wiatr targał moje włosy, a rześkie powietrze pozwalało oddychać pełną piersią, gdy przemierzałem harleyem dobrze mi znane uliczki mojego rodzinnego miasta. Jeździłem bez celu, odwlekając moment spotkania z klubowymi braćmi. Nie widziałem ich przez sześć długich miesięcy. Na początku byłem wkurwiony na cały świat. Wolałem przeżywać żałobę w samotności niż w obecności członków klubu. Każdy patrzył na mnie ze współczuciem. Próbowali wyciągnąć mnie z objęć mroku, ale odtrącałem ich pomoc. Nie chciałem litości, pragnąłem tylko spokoju. Aby nie musieć dalej się z nimi użerać, postanowiłem wyjechać. Teraz wiem, że to był jeden z moich najgorszych pomysłów. Czasu jednak cofnąć nie mogłem. Musiałem się zmierzyć z konsekwencjami własnych czynów.
Zaparkowałem pod bramą cmentarną. Przez chwilę spoglądałem na wysoki mur otaczający teren. Po plecach przeszedł mi dziwny dreszcz. Nie był to strach, bardziej podekscytowanie. Od pogrzebu Mary nie byłem tu ani razu. Z tamtego dnia niewiele pamiętałem. Moje wspomnienia ograniczały się do widoku jej ciała w drewnianej trumnie. Ten obraz wyrył się w moim umyśle i nie miał zamiaru go opuszczać. Już nie pamiętałem jej promiennego uśmiechu, czy błyszczących z ekscytacji oczu, tylko bladą skórę i sine usta, które już nigdy do mnie nie przemówią.
Przymknąłem powieki, próbując wziąć się w garść. Nie było dnia, bym za nią nie tęsknił. Musiałem jednak w końcu pogodzić się z faktem, że ona nie żyje, i ruszyć do przodu ze swoim życiem. Dlatego pierwszym, co zrobiłem po przyjeździe do miasta, było udanie się właśnie tutaj.
Zsiadłem z motoru, po czym ruszyłem w stronę żelaznej bramy. Obok niej stała starsza kobieta sprzedająca kwiaty. Zatrzymałem się i wybrałem ulubione tulipany Mary. Sadzała je obok naszego domu. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Była taka radosna i pełna życia. To niesprawiedliwe, że odeszła w tak młodym wieku. Miała trzydzieści dwa lata i wiele planów na przyszłość, których możliwości realizacji została pozbawiona wraz z nadejściem choroby.
Z bukietem w dłoni przedzierałem się między nagrobkami, poszukując tego, w którym spoczywała kobieta mojego życia. Gdy go odnalazłem, stanąłem metr od niego. Nie potrafiłem podejść bliżej, dosłownie wrosłem w ziemię. Patrzyłem na złote litery układające się w jej imię i nie mogłem uwierzyć, w jak okrutny sposób los ze mnie zakpił. Od postawienia diagnozy mogliśmy cieszyć się wspólnymi chwilami jeszcze przez miesiąc. Obiecałem sobie, że już nigdy nikogo nie obdarzę takim uczuciem jak Mary. Była wyjątkowa, żadna inna kobieta nie mogła jej zastąpić.
Zmusiłem się, by w końcu podejść do nagrobka. Stałem nad nim jeszcze przez chwilę, po czym położyłem kwiaty na marmurowej płycie i podążyłem w stronę wyjścia. Zrobiło mi się lżej na sercu. Powinienem wcześniej ją odwiedzić, ale nie miałem w sobie tyle siły, by przekroczyć bramę cmentarną. Byłem tchórzem, bo nie potrafiłem stawić czoła śmierci. Codziennie z nią igrałem, ale gdy przyszło co do czego, okazałem się zbyt słaby, by stanąć z nią twarzą w twarz.
Opuszczając cmentarz, minąłem kobietę, która kilka minut temu sprzedała mi kwiaty. Posłała mi łagodny uśmiech i pomachała ręką na pożegnanie. Odwzajemniłem gest, czym sprawiłem kobiecie radość.
Podszedłem do motoru. Czekało mnie spotkanie z braćmi i byłbym pieprzonym kłamcą, gdybym powiedział, że nie bałem się rozmowy z prezesem. Z dnia na dzień opuściłem siedzibę klubu, nie mówiąc nikomu, dokąd jadę. Pozostawiłem za sobą stare życie, szukając nowej drogi, nowego celu. Jednak coraz ciężej było mi spędzać czas w pojedynkę. Musiałem w końcu wrócić na stare śmieci i liczyć na to, że przyjmą mnie z powrotem, a wszystkie moje winy zostaną przebaczone.
więcej..