- promocja
- W empik go
Dream again - ebook
Dream again - ebook
Dalszy ciąg sagi AGAIN – jeszcze bardziej romantycznie, dramatycznie i porywająco!
Jude Livingston straciła wszystko: oszczędności, dumę i marzenia o karierze aktorskiej. Załamana, przeprowadza się do brata do Woodshill, a tam spotyka nie kogo innego, jak Blake’a Andrewsa. Jude i Blake byli parą, póki dziewczyna nie postanowiła wyjechać do Los Angeles i zostawić Blake’a, czego ten nigdy jej nie wybaczył. Jude szybko dostrzega, że miejsce dawniej pogodnego chłopaka zajął złamany mężczyzna. I choć wzajemne przyciąganie jest równie silne, jak dawniej, muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy są gotowi ponownie zaryzykować…
Kategoria: | Young Adult |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7686-905-6 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ghost Of You – 5 Seconds of Summer
Want You Back – 5 Seconds of Summer
Easier – 5 Seconds of Summer
Think About Us – Little Mix
Forget You Not – Little Mix
Gimme – Banks
Till Now – Banks
What A Time (feat. Niall Horan) – Julia Michaels
So Far Away – Agust D, SURAN
Don’t Throw It Away – Jonas Brothers
Vulnerable – Selena Gomez
Too Young – Louis Tomlinson
Falling – Harry Styles
Adore You – Harry Styles
The Archer – Taylor Swift
Afterglow – Taylor Swift
Don’t Give Up On Me – Andy Grammer
How Do You Sleep – Sam Smith
Entertainer – ZAYN
You Send Me – Sam Cooke2
SZEŚĆ LAT WCZEŚNIEJ
Piłka uderzyła w szybę, ja jednak nadal nakładałam farbę. Mama pozwoliła mi tylko na dwa pasemka, ale ponieważ Ezra ciągle trafiał w okno łazienki dla gości zamiast w swój durny kosz, farba była już wszędzie, nawet na mojej twarzy, że o włosach nie wspomnę.
Zabierałam się właśnie do drugiego kosmyka, gdy piłka znowu trafiła w szybę, a farba znowu rozprysła się na wszystkie strony, bo wzdrygnęłam się gwałtownie. Krzyknęłam ze złości, podbiegłam do okna, otworzyłam je z rozmachem.
– Mama cię zabije, jeżeli rozwalisz jeszcze jedną szybę – wrzasnęłam.
– Sorry – odpowiedział głos, który nie należał bynajmniej do mojego brata. – Moja wina.
Blake trzymał piłkę pod pachą i patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale słowa utkwiły mi w gardle. Dosłownie. Wydobyłam z siebie tylko ochrypły pomruk, w jego oczach pojawiło się rozbawienie.
Znałam Blake’a właściwie całe moje życie, a jednak w tamtej chwili nie mogłam oderwać od niego wzroku. A tym bardziej zamknąć okna. Był zbyt piękny.
Faceci nie powinni być tacy przystojni.
W przeciwieństwie do mojego brata (a także, ku mojej rozpaczy, i mnie), Blake nie miał pryszczy. Lato rozjaśniło mu końcówki włosów, ozłociło skórę. Nie widziałam go zaledwie kilka tygodni, a jednak się zmienił. A może zmieniło się coś we mnie. Po raz pierwszy, odkąd się znaliśmy, nie mogłam przestać na niego patrzeć.
Pot lśnił na jego grdyce. Nagle do mnie dotarło, że w ciągu ostatnich miesięcy znowu urósł. Kiedy Blake i jego mama wprowadzili się do domu po sąsiedzku, był ode mnie zaledwie kilka centymetrów wyższy. Tymczasem teraz po prostu wystrzelił w górę. Choć byłam w środku, a nasz dom miał fundamenty, nie musiał nawet odchylać głowy do tyłu, żeby na mnie patrzeć.
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Wyciągnął rękę i starł mi z nosa odrobinę farby.
Roztarł ją między palcami.
– Słodko wyglądasz, Jude.
Z perspektywy czasu wiem, że to był właśnie ten moment. Ten przepraszający, delikatny uśmiech i niewinny dotyk wystarczyły.
Coś we mnie wezbrało, wypełniło mnie całą ciepłem.
W moim żołądku ktoś wypuścił stado świetlików. Latały jak oszalałe, do tej pory nigdy czegoś takiego nie czułam.
– Jeszcze raz przepraszam za okno. Będę bardziej uważał.
– Nie ma sprawy – wychrypiałam.
A potem zamknęłam okno i przycisnęłam dłoń do brzucha. Łaskotanie nie ustawało.
Nie mam pojęcia, jak długo siedziałam na kanapie. W pewnym momencie sięgnęłam po pada i dograłam grę Blake’a do końca, choć myślami byłam gdzie indziej. Koszykarze biegali po boisku bez celu, poziom był dla mnie zdecydowanie za wysoki. Przegrałam dramatycznie, ale nic mnie to nie obchodziło.
Ezra zataił przed Blakiem moją obecność w Woodshill, a przede mną ukrywał fakt, że Blake mnie nienawidzi. Wydawało mi się, że potrzeba tylko trochę czasu, byśmy o sobie zapomnieli i zostawili przeszłość za sobą. Ale wystarczyło jedno spojrzenie, bym zrozumiała, że to tak nie działa.
Niech to szlag!
Jego widok sprawił mi ból. Jego słowa raniły. Chciałam pobiec do niego na górę, porozmawiać. Jednocześnie wiedziałam, że to niemożliwe. Blake i ja to Historia Bez Happy Endu, a już na pewno nie historia, którą chciałabym przeżyć jeszcze raz. Tym bardziej nie z tym całym balastem, który przytaszczyłam ze sobą z Los Angeles.
Głupio zrobiłam, prosząc brata o pomoc. A jeszcze głupiej postąpiłam, łudząc się, że Blake naprawdę zgodził się, żebym tu zamieszkała.
Zanim całkiem się zaplątałam w tych myślach, usłyszałam, że otwierają się drzwi wejściowe. Po chwili dobiegł mnie głos Ezry.
Nie zatrzymując gry, cisnęłam kontroler na bok i pobiegłam do przedpokoju. Nie pozwoliłam bratu nawet wejść do domu, od razu rzuciłam mu się na szyję. Co prawda jeszcze przed chwilą byłam na niego wściekła, ale nie mogłam inaczej. Tęskniłam za nim, był jedyną osobą, której widok był dla mnie jak powrót do domu. Uściskałam go z całej siły.
– Zaraz się uduszę – sapnął, ale i tak objął mnie i przyciągnął do siebie. Na chwilę zamknęłam oczy.
Ezra poluzował uścisk, patrzył na mnie z góry bardzo uważnie.
Znałam to spojrzenie. Ezra miał swego rodzaju szósty zmysł. Nigdy nie był szczególnie rozmowny, ale miał niezwykłą empatię. Zawsze wiedział, gdy coś było u mnie nie tak. I dlatego w tym momencie ze wszystkich sił starałam się niczego po sobie nie pokazać, gorączkowo szukałam czegoś, co odwróciłoby jego uwagę.
Na szczęście nie musiałam długo szukać. Z całej siły uderzyłam go w bark.
– Za to, że powiedziałeś, że z dworca idzie się do was dziesięć minut.
W odpowiedzi uniósł brew.
– Ja naprawdę idę tu dziesięć minut.
– Może, jeżeli idziesz bez bagażu, masz dwumetrowe nogi i poruszasz się z prędkością światła.
– Przesadzasz, Racuszku.
Skrzywiłam się. Nienawidzę tego przezwiska, o czym doskonale wie.
– Zajęło mi to prawie godzinę.
– Nic dziwnego – mruknął mój brat patrząc na moje bagaże. – Właściwie jak długo chcesz tu zostać?
Otworzyłam usta i zaraz znowu je zamknęłam. W końcu tylko wzruszyłam ramionami. Moja kariera legła w gruzach, zanim w ogóle na dobre się zaczęła, ale nie byłam jeszcze gotowa, by teraz o tym opowiadać. A już na pewno nie w obecności jego dwóch pozostałych współlokatorów, którzy weszli razem z nim i teraz mierzyli mnie wzrokiem z takimi minami, jakby nigdy dotąd nie widzieli dziewczyny. Ten po lewej miał krótkie, kręcone włosy, czekoladową skórę i kanciaste rysy, jakby wykute w kamieniu. Ten po prawej odgarnął z czoła wilgotne włosy i przyglądał mi się spod zmrużonych powiek. Obaj byli przystojni, ale ten drugi był tego bardziej świadomy, co zdradzał jego uśmieszek.
– Ty zapewne jesteś Cam – odezwałam się i wyciągnęłam do niego rękę. Uścisnął ją szybko. Spojrzałam w lewo. – A ty Otis.
– Ezra o nas opowiadał? – domyślił się.
– Owszem.
– Mam nadzieję, że same dobre rzeczy – odezwał się Cam. Przeczesał włosy palcami, uśmiechnął się odrobinę szerzej. Podrywacz, bez dwóch zdań. Dobrze, że przez ostatnie półtora roku poznałam tylu takich typów, że jestem na nich uodporniona.
Brat objął mnie ramieniem, pochylił się.
– Lepiej trzymaj się od niego z daleka. – Chwycił moją walizkę, torbę podróżną zarzucił sobie na ramię. Sięgnęłam po plecak. – Chodź, pokażę ci pokój gościnny.
Skinęłam chłopakom głową, a potem Ezra poprowadził mnie korytarzem. Zatrzymał się przy pokoju koło schodów. Otworzył drzwi. Byłam tuż za nim, gdy wchodził do środka.
Gołe, kremowe ściany. Umeblowanie składało się z małego biureczka i monitora, krzesła, i łóżka przy przeciwległej ścianie. Kolejne drzwi prowadziły z pokoju na werandę i dalej, do ogrodu, teraz zasypanego śniegiem.
– To od tej chwili twoje królestwo. Udało mi się tylko zmienić pościel – zaczął Ezra i podrapał się w szyję. – Właściwie chciałem wynieść biurko i monitor do piwnicy, ale nie zdążyłem. Dałaś mi bardzo mało czasu.
Wystarczająco dobrze znam brata, by wyczytać niezadane pytania między wierszami.
Postawiłam plecak obok walizki i torby podróżnej, wbiłam wzrok w brązową wykładzinę, poruszyłam palcami u nóg.
– Mówiłeś, że pozostali nie będą mieli nic przeciwko temu, jeżeli się tu zatrzymam – zaczęłam powoli.
– I tak jest.
Spojrzałam na niego. Odsunął krzesło od biurka, usiadł. Włosy już mu wyschły, podkręcały się na końcach. Były takie same jak moje. Ludzie zawsze mówili, że jesteśmy jak skóra ściągnięta z mamy, ale kto się dobrze przyjrzał, dostrzegał wyrazisty nos i szeroki podbródek naszego ojca.
– Blake nie sprawiał wrażenia, jakby był zachwycony faktem, że z wami zamieszkam.
Ezra żachnął się.
– Od wypadku Blake niczym nie jest zachwycony.
Miałam pytania, mnóstwo pytań, ale od naszego rozstania nauczyłam się zaciskać usta ze wszystkich sił, ilekroć rozmowa zmierzała w kierunku Blake’a. Z jednej strony nie chciałam wiedzieć, co się z nim stało, z drugiej – umierałam z ciekawości. Ezra zapewne to widział, ale milczał.
Odchrząknęłam.
– Nie przyjechałabym, gdybym miała inne wyjście.
– Wiem. – Ezra przewiercał mnie wzrokiem, ale byłam twarda. Jeżeli w czymś byliśmy naprawdę dobrzy, to my, Livingstonowie, potrafiliśmy zachować nasze tajemnice dla siebie. Ezra opanował tę sztukę już w dzieciństwie, ja dopiero ją doskonaliłam.
Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Kiedy zrobiło się nieprzyjemnie, wstał, wytarł dłonie o spodnie od dresu.
– Dam ci teraz odpocząć. Później będziemy z chłopakami coś gotować, wtedy poznacie się lepiej.
Skinęłam głową, wdzięczna, że zostawia mi wolną przestrzeń. Miałam w głowie gonitwę myśli, kolejne problemy stawały mi przed oczami: Blake, wspólna przeszłość, Los Angeles, mądre spojrzenie Ezry, rodzice, znowu Blake...
– Pogadam z nim jeszcze raz – zapewnił Ezra, jakby czytał w moich myślach. Wbił ręce w kieszenie spodni, a potem minął mnie i wyszedł z pokoju.
Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w białe drzwi pokoju gościnnego i oddychałam głęboko, żeby wziąć się w garść. Z każdym oddechem wydawało mi się, że tracę resztki sił. Jakby moje ciało dopiero teraz rozumiało, jak bardzo stresujące były minione dni. Ręce i nogi ciążyły mi trzy razy bardziej niż zwykle, barki bolały po napięciu związanym z podróżą i dźwiganiu bagażu.
Ostatkiem sił podeszłam do łóżka i osunęłam się na niebieską pościel. Otoczył mnie obcy zapach. Ciągle byłam spięta, choć powieki paliły ze zmęczenia.
Sięgnęłam po komórkę. Serce waliło mi jak oszalałe, gdy odblokowałam wyświetlacz i przeglądałam z duszą na ramieniu wiadomości w mediach społecznościowych. Każda kolejna linijka budziła we mnie niepokój. Jednak zdjęcia, na których mnie oznaczono, to były tylko screenshoty z ulubionych scen z Twisted Rose i memy, którymi ludzie wyrażali nadzieję, że serial będzie kontynuowany. Nic więcej.
Odetchnęłam z ulgą. A potem zablokowałam telefon i położyłam na parapecie przy łóżku.
Splotłam dłonie na brzuchu i wpatrywałam się w sufit. Zastanawiałam się, czy pokój Blake’a jest tuż nade mną. Co teraz robi? Złapałam się na tym, że chcę znowu sięgnąć po telefon, żeby poszukać w internecie informacji o jego wypadku. Jednak odkąd wyjechałam, nie pozwalałam sobie na to i nie chciałam znów zaczynać tylko dlatego, że teraz dzieli nas jedno piętro, a nie tysiąc kilometrów.
Ukryłam twarz w dłoniach, jakby to mogło powstrzymać gonitwę myśli. A naprawdę tego chciałam. Naprawdę. Teraz, gdy tu byłam, wreszcie mogłabym przez chwilę nie myśleć. Jednak im bardziej chciałam się do tego przymusić, tym więcej błędów mi się przypominało. Nie byłam w stanie nad tym zapanować.
– Możesz rozgnieść awokado – zaproponował Otis i przysunął mi deskę do krojenia.
Staliśmy w dużej przestrzennej kuchni, ja po jednej stronie wąskiego kontuaru, Otis, Cam i Ezra po drugiej, koło lodówki, z której wyjmowali różne warzywa i mielone mięso.
– Papryka to twoja działka – rzucił Otis i wręczył Ezrze żółte warzywo, jakby podawał mu puchar. Camowi podał tacos, a sam zabrał się do cebuli i czosnku. Posiekał połowę i wsypał do mojej miseczki na guacamole. Reszta trafiła na patelnię. Ja tymczasem rozgniatałam awokado. Po kilku minutach Otis odwrócił się w moją stronę ze szpatułką w dłoni.
– Wspominałaś, że Ezra dużo o nas opowiadał.
– Niczego nie opowiadałem. Wszystko ze mnie wyciągnęła – uściślił mój brat.
Wzruszyłam ramionami.
– Nigdy nie byłeś specjalnie rozmowny, więc czasami trzeba cię przycisnąć.
– Zmierzam do czegoś innego – zauważył Otis i podobnie pochylił się nad patelnią. – Ty już coś o nas wiesz, ale my o tobie właściwie nic.
Cały czas atakowałam widelcem zieloną breję, choć awokado były już wystarczająco rozgniecione. Odłożyłam sztuciec i gorączkowo zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu limonki.
– Przyjechałam z Los Angeles, gdzie pracowałam jako aktorka – odparłam i nieco bardziej energicznie, niż wymagała tego sytuacja, wycisnęłam sok do miseczki.
– Serio? – Cam zerknął na mnie przez ramię.
Mieszałam zieloną papkę z sokiem, czosnkiem i cebulą. Mruknęłam twierdząco.
– Gdzie grałaś? W teatrze, w filmie czy telewizji? – Cam nie dawał za wygraną.
– Wszędzie po trochu, ale najwięcej w telewizji. – Chciało mi się śmiać, kiedy to mówiłam, choć właśnie tym zajmowałam się przez minione lata. Nie żebym odnosiła jakieś szczególne sukcesy.
– Kiedy miała siedemnaście lat, dostała główną rolę w serialu i wyjechała do Los Angeles w tym samym czasie, gdy ja przyjechałem do Woodshill. – Brat nie patrzył na mnie, gdy przekładał drobno posiekaną paprykę do miseczki.
– Super. Jakiś znany serial?
Wzruszyłam ramionami.
– Bo ja wiem? Kryminalny z elementami nadprzyrodzonymi, o grupie nastolatków, która rozwiązuje sprawy zagadkowych morderstw. Nazywał się Twisted Rose.
Miny Cama i Otisa zdradzały, że nie mają pojęcia, o czym mówię.
– Ezra! – sapnął Cam po dłuższej chwili z wyrzutem i tym samym potwierdził moje podejrzenia. – Dlaczego nigdy razem nie oglądaliśmy serialu, w którym występuje twoja młodsza siostra?
Ezra, niewzruszony, tylko uniósł brew.
– Oglądałem u siebie, bo wy ciągle gadacie.
Teraz na twarzy Cama oburzenie ustąpiło komicznej urazie. Chciało mi się śmiać. Zbyłam to machnięciem ręki.
– Spoko, serial i tak zakończono, zanim zdążył stać się naprawdę popularny.
– Na pewno byłaś super – stwierdził Cam. – Muszę poszperać w Internecie, czy gdzieś nie znajdzie się tych odcinków.
– Zaraz, zaraz – wtrącił się Otis, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Przyglądał mi się ze zdumieniem. – To oznacza, że wyprowadziłaś się z domu, kiedy miałaś siedemnaście lat, a potem… – Szukał odpowiednich słów.
– A potem straciłam tę pierwszą pracę.
Ciągle cierpiałam na myśl o zakończeniu serialu Twisted Rose. Rola chaotycznej, zabawnej Sadie Nelson była jak dla mnie stworzona. Do dziś pamiętam, jak przed castingiem umierałam z podniecenia. Ezra i rodzice przyjechali ze mną do Los Angeles. Po wszystkim poszliśmy na kolację. Kilka dni później okazało się, że dostałam tę rolę, i z płaczem rzuciłam się rodzicom na szyję. Wspierali mnie we wszystkim. Podczas rozmów w szkole, kiedy zdecydowaliśmy, że mogę ukończyć szkołę średnią trochę później. Podczas analizowania kontraktu z agentem, podczas poszukiwania mieszkania, gdy noc po nocy w kółko przeliczaliśmy pieniądze...
– Fatalnie. – Głos Cama wyrwał mnie z zadumy.
– Później utrzymywałam się z mniejszych rólek – ciągnęłam i starałam się sprawiać wrażenie, że tak to po prostu działa w tamtym świecie. – Byłam statystką na planie wielu seriali, dostałam też małą gościnną rolę w kilku odcinkach serialu dla nastolatków. Zeszłego lata dostałam angaż w teatrze. To też było super.
– Dawniej zawsze powtarzałaś, że nawet końmi nie zaciągną cię do teatru.
Znieruchomiałam.
Odwróciłam się powoli. Blake stał w progu kuchni i przyglądał mi się. Patrzył na mnie równie zimnym wzrokiem jak kilka godzin temu, gdy przyjechałam, ale tym razem naprawdę mnie dostrzegał. Lustrował mnie wzrokiem od stóp do głów. Jakby dopiero teraz do niego docierało, że naprawdę tu jestem i że nie zniknę. Kiedy dotarł wzrokiem do mojej twarzy, ledwie zauważalnie zmarszczył czoło.
Szybko uciekłam wzrokiem i ponownie zajęłam się guacamole. Dosypałam odrobinę za dużo soli i odchrząknęłam.
– Dawniej też sądziłam, że przez kolejne pięć lat będę grała Sadie Nelson i tym samym zapewnię sobie miejsce w historii Hollywood – odparłam sucho.
Nie wiedziałam, czy odgłos, który wydał Blake, to pogardliwy śmiech czy jeszcze bardziej pogardliwe prychnięcie.
– No proszę, widać, jak szybko wszystko może się zmienić.
Zacisnęłam zęby tak mocno, że zazgrzytały. Przed oczami stanęły mi sceny z przeszłości. Wpatrywałam się wtedy w obłażącą tapetę, gdy rozmawiałam z nim przez telefon.
– Co się stało? – Znowu miałam jego głos w uszach.
– Wszystko się zmieniło, Blake.
Powiedział to celowo, tego byłam pewna. Mimo to, a może właśnie dlatego, wzbierało we mnie napięcie. Nie powinnam do tego dopuścić. Kiedy pracowałam i wchodziłam w rolę, przychodziło mi to z łatwością. W tej chwili oddałabym wszystko, żeby to potrafić. Niestety teraz kosztowało mnie dwa razy więcej pracy i koncentracji, by zachować niewzruszoną minę.
– Co właściwie młoda aktorka robi w Woodshill? – Otis przerwał napięcie. Zdjął patelnię z kuchenki.
Weź się w garść, zaklinałam się w duchu i skupiłam na tym, by oddychać przeponą, żeby się uspokoić.
– Jak to co? – zapytałam z szerokim sztucznym uśmiechem. – Stęskniłam się za starszym bratem.
Ezra oderwał wściekłe spojrzenie od Blake’a i spojrzał na mnie spod wysoko uniesionych brwi.
– Podczas naszej rozmowy miałem raczej wrażenie, że straciłaś dach nad głową.
Przewróciłam oczami.
– To też. Ale naprawdę się za tobą stęskniłam.
Ponieważ na razie miałam tu mieszkać, musiałam się liczyć z tym, że chłopcy poznają przynajmniej część mojej historii. Poniosłam klęskę jako aktorka i straciłam mieszkanie; to wystarczająco przykre i smutne, żeby nie zadawali dalszych pytań i nie chcieli wiedzieć niczego więcej. W każdym razie miałam nadzieję na tyle delikatności z ich strony. Jeżeli od razu wyłożę część kart na stół, nie będą chcieli zobaczyć całej talii.
– Moim zdaniem dobrze, że chcesz tu teraz zamieszkać. Woodshill zapewne nie jest tak super jak Hollywood, ale przekonasz się, że tutaj także można spokojnie żyć – zapewnił Otis.
Postanowiłam, że od dzisiaj będzie moim nowym najlepszym przyjacielem. Ezra wspominał, że Otis to jego najfajniejszy współlokator, ale teraz dowiedziałam się, że potrafi rozładować napięcie w trudnej sytuacji.
– Dzięki, Otis.
– Ja też jestem za tym, żebyś została – zapewnił Cam, kiedy mijał mnie, niosąc talerze i sztućce.
Otis i Ezra poszli za nim, postawili na stole blachę tacos i miseczki z nadzieniem. A potem usiedli przy stole i zabrali się do jedzenia.
Nie usiedliśmy jeszcze tylko Blake i ja. Cały czas stał pośrodku saloniku, wpatrzony we mnie, przy czym zadziwiająco nad sobą panował, bo na jego twarzy nie malowały się żadne emocje, poza błyskawicami w oczach.
– Mamy większość, Blake. Czy ci się to podoba, czy nie, nie pozwolę, żeby moja siostra wylądowała pod mostem.
Po Blake’u było doskonale widać, co o tym sądzi. Przez dłuższą chwilę przyglądał mi się, a potem powoli podszedł do stołu. Wsparty na kuli, napełnił talerz jedzeniem. Kiedy skończył, pochylił się i postawił go na podłodze. Pchał kulą w kierunku korytarza. Najwyraźniej nie chciał nawet usiąść ze mną przy jednym stole.
– Naprawdę, stary? – syknął Ezra. Wyglądał, jakby lada chwila miał eksplodować. Tego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
– Już dobrze – rzuciłam i sięgnęłam po talerz z jedzeniem. Wyprostowałam się gwałtownie. – Zjem u sie... W pokoju gościnnym.
Zanim którykolwiek z nich zdążył zareagować, minęłam Blake’a, przebiegłam przez salonik, już na niego nie patrząc. Gdybym to zrobiła, na pewno zauważyłby, że nie jestem w stanie dłużej zachować kamiennej miny. Nie chciałam, żeby wiedział, jak bardzo mnie ranił swoim zachowaniem.