Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Dreszcze - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 października 2018
18,17
1817 pkt
punktów Virtualo

Dreszcze - ebook

Wiersze napisane w różnych momentach depresji, która roztapia się dzięki pisaniu. Każdy kolejny wiersz prowadzi do zdrowienia, ponieważ można w nich bezpiecznie i bez żalu zostawiać swoje lęki.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8126-758-8
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

*** (Jesteś moim objawieniem)

Jesteś moim objawieniem,

po twarzy płyną krwawe łzy.

Do ciebie modlą się moje oczy,

które widziały przedsionek śmierci.

Smakuję łez,

które nie mają posmaku żelaza.

Są krwawicą duszy,

która ciągle musi podtrzymywać

mnie pod ramię.

Ile jesteś w stanie unieść

mych grzechów

rodzących się z mej nadwrażliwości?

Dlaczego głowę zwieszasz

Promieniejąc blaskiem?

Jesteś tabernakulum.*** (Jesteś moją schizofrenią)

Jesteś moją schizofrenią,

na dodatek w ostrym przebiegu.

Stale mi towarzyszysz.

Nie opuszczasz mnie,

ale i tak czuję się samotnie.

Wierniejsza od ciebie jest depresja.

Namawiasz się z nią na mnie.

Co mówisz?

Słyszę twój zdradziecki szept.

Nie dotykaj mnie w ten sposób!

To boli!

Bardzo.

Jesteś chorobą psychiczną.

To co najbardziej masz

z nią wspólnego,

to chęć niszczenia mnie.Samotnej

Szlachetna nimfo!

Czemu oczy swoje gubisz

w pożądających spojrzeniach?

Niczym gwiazdy, które swym blaskiem

przyćmił księżyc.

Pozwalasz na wypływ łez,

które spadają na coraz to inne ramiona.

Dla nich urok twoich łez nic nie znaczy.

Czemu dłonie twe błądzą

po coraz to innych szyjach?

Czemu usta twoje dotykają różnych

korali ust?

Twoja samotność jest wilcza.

Ona nie jest fizyczna.

Samotność twojej duszy nie zaspokoi się

w obcych ramionach.

Duszy twojej potrzeba

serca żywego.

Serca czułego.

Rozumiejącego przepaść.Chcieć

Dotknij moich ust

twoimi łzami.

Muśnij moje powieki

twoimi opuszkami.

Wyziębiłam ciało swoje

przeszłą miłością.

Zamurowałam serce swoje

przeszłą tęsknotą.

Moja nadzieja

zawiera się w tobie.

Chcę ciebie,

tak egoistycznie.

Pragnę twojej miłości

tak zachłannie.

Byłam zimna.

Teraz nie daje mi spokoju tęsknota.

Nie mam w co wierzyć.

Boję się zwykłego ludzkiego odrzucenia.Tchnienie

Energia ciał unosi się wokół.

Zatacza koła czasu.

Darowana z miłością powraca

jak marnotrawna córka.

Darowana z wyrafinowania

odchodzi z bólem.

Oddawaj swoje ciało z godnością,

na jaką stać więdnącą różę,

gdy składa swe płatki

w ofierze ziemi.

Oddawaj swą duszę bez poczucia żalu,

że zostanie zabrana pulsacja

poczucia honoru.

Uśmiechnij się i pamiętaj,

że nigdy nikomu

nie będziesz w stanie

ofiarować całego świata.*** (Helence)

Małe paluszki, które nie mają siły

zacisnąć się, aby ukryć strach.

Co czuje dziecko, które nie jest w stanie

słowami wyrazić bólu?

Może jedynie pomóc sobie

płaczem, krzykiem,

które zdłwione zostają cierpieniem.

W oczach umierającego dziecka

zobaczysz obraz Boga

rozpostartego na krzyżu.

Dziecko układa się na plecach,

przymierza swoje ciało

do niewidzialnej trumny.

Swoim spokojem pociesza

kochających go,

bo w ciągu swojego krótkiego,

bolesnego życia,

odbyło całą podróż

zwaną życiem i najlepiej wie

co to znaczy żyć.

Bo żyć oznacza umierać

każdego dnia bardziej.Zagrożenie

Powraca, gdy najmniej się tego spodziewamy.

My ludzkość.

Bądźmy gotowi, zwarci i czujni,

bo przecież nie znamy również czasu,

gdy zło nadejdzie.

Spojrzy prosto w nasze twarze

swoimi oczami bez wzroku.

Pogłaszcze nas

pozostawiając blizny,

które z dnia na dzień

będą obejmować coraz większe powierzchnie

naszych trupich dusz.

Będziemy kochać nie mając serc,

będziemy rozumieć nie mając umysłu.

Nie da się spokojnie żyć

przeczuwając nadejście kolejnego kata ludzkości.

A może to już się stało?Coś

Boi się dobrej miłości.

To coś absurdalnego

niczym przyszłe wczoraj.

Nawyk jest czymś potępionym,

a on niestety nawykł

do odczuwania wobec niego

brutalnego uczucia.

Chłostało go jarzmo skazania

na nieudane trwanie.

Skończyło się wreszcie.

Teraz jest we śnie

i podświadomie czeka,

że się skończy.

Jeśli obudzi się i zobaczy,

że był irracjonalny

to zawyje jak zwierzę.

Wtedy weźmie coś na sen.

Będzie aniołem.Dane życie

Wpadam w kochające objęcia,

które odpychają.

Matko moja!

Macico, która mnie nosiłaś.

Pojmij ten ból, który ze mną jest.

Poruszałem się w twym łonie.

Czułaś moje kopnięcia maleńką stopą,

a teraz mnie kopie życie.

Głaskałaś swój brzuch,

próbując poczuć ciepło

mojego płodowego ciała.

Teraz inni dotykają mnie

do żywego słowami.

Matko moja!

Czemu nie mogłaś mnie wydalić?

Nie wydałbym oczekiwanego krzyku.

Może byłoby ci cięzko, ale od czego jest

błogosławieństwo zapominania.

Patrzysz na mnie obojętnie.

Odchodzę tam skąd przyszedłem. Znikąd.Niezwykły

Wrzesień to czas,

gdy motyle podchodzą bliżej.

Siadają na dłoni

i darują pieszczotę bezwiedną.

Beztroskie w nieświadomości

zbliżającej się zewsząd śmierci.

Skrzydła ich tracą żywość barw,

aby tak bardzo nie było ich żal,

gdy znajdzie się je nieruchome.

Tak jak listopad dla ludzi

jest miesiącem łez,

dla motyli jest totalnym rozwiązaniem

i zaproszeniem do grobu.

Idą wtedy motyle bez oporu,

dumne z tego czym są.Prośba

Wyrwij z półsnu.

Potrząśnij za ramiona,

niech poczujemy żywe dłonie.

Okrzycz oddechem,

który niesie miłość.

Ile czasu można się bać.

Będąc zygotą boimy się niepodzielenia.

Zaopatrzeni w pępowinę,

boimy się, że matka się rozmyśli.

Krzycząc po raz pierwszy

boimy się bólu płuc.

Dojrzewając obawiamy się,

że nie dojrzejemy.

Dojrzawszy boimy się,

że nikt nas nie pokocha.

Zakochując się boimy się odtrącenia.

Odepchnięci boimy się obawiania się.

Boimy się, że żyjąc umarliśmy,

a gdy umrzemy boimy się,

że będziemy żyć,

bo zasypią nas ziemią,

gdy będziemy chcieli

złapać ostatni oddech.

Lękamy się samotności danej od drugiego.

Dlatego krzyczymy — odejdź.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij