Droga do Hollywood - ebook
Droga do Hollywood - ebook
Dla Kate Holiday dzień ślubu siostry jest końcem jej marzeń. Od ponad roku bowiem jest zakochana w jej narzeczonym. Kate jest aktorką, ale smutek tego dnia bierze górę nad talentem, nie potrafi się uśmiechać. Jednak właśnie dzięki temu zwraca na siebie uwagę Blake’a Randalla, znanego producenta filmowego. Randall zaintrygowany zachowaniem Kate chce ją bliżej poznać i proponuje jej rolę w swoim nowym hollywoodzkim filmie…
Trzecia część miniserii.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-4301-8 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Blake stał obok pana młodego, zastanawiając się, co tu, do diabła, robi. Jak mógł się zgodzić na to, żeby być świadkiem Lachlana? Doskonale wiedział, że to małżeństwo nie przetrwa i jego rozpad jest tylko kwestią czasu.
Przekonywanie go, że jego własne małżeństwo, które zawarł w wieku dwudziestu czterech lat, nie przetrwało nawet pół roku, nie miało sensu.
Całe szczęście Blake nie należał do osób, o których było głośno, choć, odkąd ponad rok temu przeniósł Fantasy Productions z Sydney do LA, przestał być osobą anonimową. Producenci filmowi, nawet tak bogaci i utalentowani jak on, nie przyciągali uwagi mediów w takim stopniu jak aktorzy. Zwłaszcza tacy jak Lachlan z tymi jego błękitnymi oczami i złotymi lokami. Jego chłopięcy urok sprawiał, że szybko stał się ulubieńcem prasy.
To Blake go odkrył. Poznał go kilka lat temu w Australii, w Narodowym Instytucie Aktorskim, czyli NIDA. Natychmiast podpisał z nim umowę, a reszta, jak to mówią, jest historią. Trzy lata późnej po nakręceniu czterech filmów Lachlan osiągnął status gwiazdy. On sam zaś stał się najbardziej znanym australijskim producentem filmów.
Blake przypuszczał jednak, że ich współpraca nie potrwa długo. Było tylko kwestią czasu to, że Lachlan ruszy własną drogą.
– Jest wreszcie – szept Lachlana, przerwał mu te rozmyślania.
Blake spojrzał w kierunku schodów, na szczycie których w końcu pojawiła się panna młoda. Za nią szła druhna ubrana w jakąś powłóczystą, szmaragdowozieloną szatę. Nie widział jej z tej odległości dokładnie i nie miał pojęcia, kim jest. Ostatnio był tak zajęty pracą, że nie zdołał przyjechać na zaręczynowe przyjęcie Lachlana i nie znał nawet jego narzeczonej.
Jego udział w organizowaniu uroczystości sprowadził się do tego, że namówił swojego przyjaciela, znanego milionera Byrona Maddoxa, żeby udostępnił swój ogromny dom, aby w nim właśnie zorganizować ślub i przyjęcie.
Miejsce, w którym pierwotnie miała się odbyć uroczystość, spłonęło sześć tygodni temu, sprawiając, że panna młoda wpadła w histerię.
Bogu dzięki za bogatych przyjaciół, pomyślał teraz, posyłając Byronowi i jego żonie Cleo pełen wdzięczności uśmiech.
To była taka dobra para. Ci dwoje byli dla siebie stworzeni i patrząc na nich, prawie można było uwierzyć, że prawdziwa miłość istnieje.
W tej chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki „Gdy ujrzałem cię po raz pierwszy” w wersji na pianino. I w tej samej chwili druhna wysunęła się zza przypominającej lalkę Barbie panny młodej, ukazując się oczom zebranych.
Blake uniósł ze zdumieniem brwi. Nie była pięknością w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale bez wątpienia była niezwykle atrakcyjna. Wysoka, szczupła, miała jasną karnację, którą doskonale podkreślała jadeitowa suknia. Złotobrązowe włosy spięte prostym stroikiem z różowobiałych kwiatów, miękkimi falami opadały jej na plecy. Jednak to jej twarz zwróciła jego uwagę. Od razu zorientował się, że kamera by ją uwielbiała.
Blake miał zwyczaj patrzenia na wszystkich tak, jakby oglądał ich przez obiektyw, i teraz nie było inaczej.
Z doświadczenia wiedział, że wysokie kości policzkowe i mocno zarysowana szczęka doskonale dają się fotografować i to pod różnymi kątami i w różnym oświetleniu. Kobieta miała stosunkowo wydatny nos, ale to nadawało jej twarzy charakteru. Usta miała szerokie i kształtne. Bardzo wyraziste. Podobnie jak oczy, które przypominały kształtem migdały.
Nie sposób było nie dostrzec w nich smutku i Blake zaczął się zastanawiać, jaka była jego przyczyna. Oprócz smutku widać w nich było jakieś napięcie. Mocno zaciskała palce na niewielkim bukiecie.
Kiedy znalazła się na dole schodów, zrobiła głęboki wdech, jakby chciała dodać sobie odwagi. Ten gest wzbudził jego współczucie. Najwyraźniej coś ją mocno niepokoiło i zapewne miało to związek z tym ślubem.
– Kim jest druhna? – spytał cicho Lachlana.
– Co? Ach, to Kate. Siostra Maddie.
– Starsza?
– Tak. Boże, czyż Maddie nie wygląda oszałamiająco? – spytał, nie odrywając wzroku od stojącej na szczycie schodów panny młodej. Oczy wszystkich były zwrócone właśnie na nią.
Prawie wszystkich. Blake nie spuszczał wzroku z druhny, która na tle tych wszystkich hollywoodzkich piękności prezentowała się niezwykle naturalnie. I której oczy były pełne smutku.
Uniosła brodę i ruszyła po czerwonym dywanie. Nie patrzyła ani na niego, ani na Lachlana, ani na nikogo z gości. Zachowywała się, jakby była robotem, który nie ma uczuć, ale zapewne były to tylko pozory.
Uśmiechnij się, skarbie, pomyślał niespodziewanie. Nie pozwól, aby ludzie zobaczyli, że cierpisz. Nie daj im szansy na to, by zranili cię jeszcze mocniej.
Ludzie są okrutni. Zwłaszcza jeśli dostrzegą czyjąś słabość. Na szczęście nikt na nią nie patrzył. Wszyscy skupili wzrok na pannie młodej, która zaczęła schodzić ze schodów. Nawet on musiał przyznać, że wyglądała wspaniale. Tyle tylko, że jej uroda była powierzchowna, podobnie jak uroda Lachlana.
I jak uroda Claudii…
Myśl o niej nie sprawiała mu już takiej przykrości jak kiedyś. Prawda była taka, że małżeństwo nie było dla niego. Był sceptykiem i nie wierzył w miłość, która trwa aż do śmierci. Zresztą, pracował całe dnie, a często też i noce. Skąd miałby wziąć czas dla żony i dzieci?
Może kiedy dobiegnie czterdziestki, zastanowi się nad małżeństwem. Póki co miał trzydzieści dwa lata i nie zamierzał zaprzątać sobie głowy tym tematem.
Tymczasem ponownie spojrzał na mocno czymś zestresowaną pierwszą druhnę. Wyglądała tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać. Górna warga ewidentnie jej drżała, a w oczach dało się dostrzec panikę.
Blake zastanawiał się, co doprowadziło ją do takiego stanu. Kobiety często płaczą na ślubach, ale zazwyczaj ze wzruszenia. Ta jednak najwyraźniej była głęboko nieszczęśliwa. Może ta Kate wiedziała, jakiego człowieka poślubia jej mała siostra? Może się o nią bała? Cóż, zapewne miała ku temu podstawy. Mógł się jedynie tego domyślać.
Blake lubił obserwować ludzi i zastanawiać się, co się dzieje w ich głowach. Ta umiejętność bardzo przydawała mu się w jego pracy. W końcu to właśnie uczucia, motywy kierujące postępowaniem ludzi były podstawą pisarstwa.
Ponownie przeniósł wzrok na Kate, która utkwiła nieruchomy wzrok gdzieś przed sobą. Kiedy doszła do końca dywanu, usunęła się na bok, tak że nikt nie mógł dostrzec jej twarzy. Blake widział ją teraz jedynie z profilu. Na chwilę opuściła ramiona do przodu, po czym uniosła je w heroicznym geście, jakby ze wszystkich sił starała się zachować nad sobą kontrolę. Było mu jej żal. I jednocześnie ją podziwiał. Sprawiała wrażenie dzielnej kobiety, choć jednocześnie bardzo delikatnej.
Kiedy zobaczył, jak bukiet, który trzymała, drży w jej rękach, postanowił, że nie spocznie, dopóki się nie dowie, co ją tak wyprowadziło z równowagi. Należał do ludzi, przy których inni łatwo się otwierali. Kobiety uwielbiały się zwierzać i miał nadzieję, że z tą nie będzie inaczej.
Wyobrażał sobie, że ma uroczy uśmiech. Była atrakcyjną kobietą i do tego intrygującą. Godną pożądania.
Znacznie bardziej niż jej przypominająca lalkę Barbie siostra.ROZDZIAŁ DRUGI
Kate zacisnęła zęby. Wciąż była zaskoczona tym, jak bardzo cierpi. Wiedziała, że ten dzień nadejdzie, i miała mnóstwo czasu, żeby się do tego przygotować, ale mimo to robiło jej się niedobrze. Zacisnęła palce na bukiecie, starając się o niczym nie myśleć. Umysł jednak nie chciał jej być posłuszny.
Dzisiejszy dzień oznaczał koniec wszystkiego. Koniec nadziei i marzeń związanych z Lachlanem. Mężczyzna, którego kochała, poślubi dziś jej siostrę.
Westchnęła ciężko, po czym zreflektowała się, że ktoś mógł to usłyszeć. Za nic nie chciałaby, aby ktokolwiek, a zwłaszcza Maddie, odkrył prawdę. Zebrała w sobie wszystkie siły i stanęła u szczytu schodów. Wiedziała, że powinna się uśmiechnąć, ale po prostu nie była w stanie tego zrobić. Na szczęście nikt na nią nie patrzył. Nikt, z wyjątkiem stojącego obok Lachlana Blake’a Randalla, świadka pana młodego. Ten patrzył na nią cały czas i zapewne zastanawiał się, dlaczego ma taką grobową minę. Miała ochotę mu powiedzieć, że gdyby nie on, wszystko potoczyłoby się inaczej i nie stałaby tu dzisiaj ze złamanym sercem.
Nieprawda. Jej serce zostało złamane podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia, kiedy to zaprosiła Lachlana do domu na kolację. Oboje skończyli właśnie tę samą szkołę aktorską, a jego rodzice wyjechali na święta na urlop. Lachlan rozstał się z dziewczyną i uznała, że to doskonały moment, żeby skupić na sobie jego uwagę. Kiedy jechali samochodem do domu jej rodziców w Strathfield, Lachlan nawet z nią flirtował.
Jednak wszystko się zmieniło w chwili, w której jego wzrok spoczął na jej ślicznej jasnowłosej siostrze. Maddie bez najmniejszego trudu owinęła go sobie wokół palca. Jeszcze przed końcem kolacji stało się jasne, że chłopak Maddie nie ma już u niej najmniejszych szans. Umówiła się z Lachlanem już następnego dnia.
Tak więc Kate miała dziesięć miesięcy, żeby wyleczyć swoje złamane serce. Dziesięć długich, przygnębiających miesięcy, w czasie których jej kariera stanęła w miejscu. Chodziła na niezliczone przesłuchania, a w weekendy pracowała w pobliskich delikatesach.
Gdyby nie mieszkała z rodzicami, zapewne by się nie utrzymała. Udało jej się dostać krótką rolę w sztuce, która jednak nie była komercyjnym sukcesem. Choć zebrała całkiem niezłe recenzje, po sześciu tygodniach przestano ją grać.
Próbowała wszędzie, ale jak dotąd bez większego powodzenia. Najczęściej mówiono jej, że nie pasuje do danej roli albo że ma nieodpowiedni wygląd. Zawsze coś było nie tak. Czasami nawet nie podawano jej żadnej przyczyny. Jej agent twierdził, że musi być bardziej pozytywnie nastawiona podczas spotkań z producentami i reżyserami, ona jednak nie była w stanie zdobyć się na więcej entuzjazmu.
Prawda była taka, że była nieśmiałą osobą, która nie potrafi przepychać się łokciami przez życie. Pewnie czuła się tylko wtedy, gdy grała jakąś rolę. Wtedy tryskała pewnością siebie. Była dokładnym przeciwieństwem swojej siostry, której pewność siebie była wprost niebotyczna.
Lekkie tryknięcie w łokieć wyrwało ją z zamyślenia. Maddie spojrzała z naganą na jej nieco zmaltretowany bukiet. Kate poczuła nagłą ochotę, by rzucić go na ziemię i uciec stąd jak najdalej się da.
Zamiast tego odwróciła się w prawą stronę i zaczęła patrzeć na ceremonię. Dostrzegła, że Blake Randall patrzy na nią z uwagą, jakby starał się dociec, co się dzieje w jej głowie.
Gdyby mu to powiedziała, zapewne wybuchnąłby śmiechem. Nigdy dotąd go nie spotkała, choć kilka razy widziała go w telewizji. Choć był znanym producentem filmów o miłości, sam pozostał cynikiem, twierdząc, że daje widzom jedynie to, czego pragną.
Oczywiście na uczelni często o nim rozmawiali, zwłaszcza po tym, jak wykreował Lachlana na wielką gwiazdę. Kate wiedziała, że w przeszłości był mężem Claudii Jay, australijskiej aktorki, która grała w jednym z jego pierwszych filmów. Małżeństwo jednak nie trwało długo. Claudia skarżyła się na to, że mąż ją zaniedbuje. Kate jednak przypuszczała, że za ich rozwodem kryło się coś więcej. Wkrótce po rozwodzie Claudia wyjechała do Hollywood.
Cóż, gdyby jej ktoś zaproponował tam rolę, też by nie odmówiła.
Przypomniała sobie radę swojego agenta, żeby być bardziej pozytywnie nastawioną. Uzmysłowiła sobie, że na jej miejscu każda inna początkująca aktorka skorzystałaby z okazji i postarała się zawrzeć bliższą znajomość z Blakiem Randallem. Nie powinna ignorować jego spojrzeń. Nie powinna tak stać i bezradnie wzdychać, tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Powinna zacząć z nim flirtować i odgrywać rolę Panny Gotowej na Wszystko.
Wystarczyło tylko udawać. Nie udawać, grać. Była wszakże aktorką, czyż nie?
Nie potrafiła jednak tego zrobić. Po prostu nie mogła się zdobyć na uśmiech. To, jak wyglądał, doskonale odpowiadało jego reputacji. Był uważany za osobę niezwykle wymagającą, żeby nie powiedzieć – tyrana. Miał dość długie czarne włosy, gęste brwi i oczy o niezwykle przenikliwym spojrzeniu. Lekko wklęsłe policzki, wystający nos i usta, które sprawiły na niej wrażenie okrutnych.
Prasa, pisząc o nim, używała przymiotnika „przystojny”, ona raczej uważała, że wygląda przerażająco. I onieśmielająco.
Nie, nie zamierzała z nim rozmawiać.
Zupełnie niespodziewanie Blake posłał w jej stronę mały, niemal niedostrzegalny uśmiech, a w jego oczach pojawił się błysk. I ten uśmiech, podobnie jak błysk w oku, dziwnie na nią podziałały. Poczuła się pewniej. I seksownie. Było to zaskakujące po tym, jak dziesięć miesięcy temu jej libido z oczywistych powodów zupełnie zanikło.
Zanim zdążyła pomyśleć, odpowiedziała mu uśmiechem. Równie skromnym, ale jednak. Uśmiech Blake’a pogłębił się, brwi uniosły, sprawiając, że jego twarz złagodniała. Teraz naprawdę wyglądał przystojnie. Nie tak jak Lachlan, ale jemu nikt nie będzie w stanie nigdy dorównać.
Powiedział coś do niej, ale nie zrozumiała co. Powtórzył swoje słowa wolno i teraz ich sens dotarł do niej.
„Wyglądasz wspaniale”.
Kate nie bardzo wiedziała, jak ma zareagować. Nie była przyzwyczajona do tego, by mężczyźni pokroju Blake’a Randalla odnosili się do niej w ten sposób. Owszem, do Maddie albo do Claudii Jay. Ale nie do niej. Wiedziała, że wygląda dziś dobrze. Była to zasługa Maddie i matki, które zmusiły ją do wizyty w salonie piękności. Nie miała jednak wątpliwości, że nie może konkurować z kobietami, które zazwyczaj przyciągały wzrok mężczyzn.
W tej chwili za jej plecami rozległy się gromkie brawa. Ceremonia dobiegła końca i Lachlan oficjalnie został mężem jej siostry. Czekała na uczucie rozpaczy, które powinno ją ogarnąć, ale nie nadeszło. Była w stanie myśleć jedynie o Blake’u Randallu, który z nią flirtował.
Dziwne.
Lachlan pocałował pannę młodą, a ona zastanawiała się nad tym, jak by to było, gdyby pocałowały ją te okrutne usta, które przed chwilą się do niej uśmiechały.
Okazało się, że nie umarła z chwilą, gdy mężczyzna, którego kochała, poślubił inną. Wciąż było wiele rzeczy, dla których warto było żyć. Choćby aktorstwo. Kate uwielbiała grać, uwielbiała sprawiać, by ludzie naprawdę wierzyli w to, że jest osobą, którą gra. Kiedy to się działo, czuła przypływ adrenaliny, dodający jej pewności siebie i poczucie, że może wszystko.
Zakochana para wreszcie się rozłączyła i zarumieniona Maddie zwróciła się do siostry, by odebrać od niej bukiet.
– Jaka szkoda, że nie możemy się stąd wymknąć po cichu – powiedziała do Kate. – Nie mogę się już doczekać, kiedy zostaniemy sami. Och, nie rób takiej miny – syknęła. – Wiesz, jak lubię seks. A mój Lachlan jest w tym najlepszy.
Kate zdusiła jęk irytacji. A może niesmaku? Cokolwiek to było, uczucie rozpaczy, które tak skutecznie w sobie zdusiła, powróciło ze zdwojoną siłą.