Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Droga do nieba - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Droga do nieba - ebook

Ze wstępu: „Podjąłem się, kochany czytelniku, zaprowadzić cię do nieba, tj. do tego dobra, którego odziedziczenie sprawia, że się już niczego więcej pragnąć nie może. To jest cel, to ostateczny kres, do którego wszyscy naturalnym popędem zmierzają. – Wszyscy chcą być szczęśliwi. – Atoli bardzo wielu, pozostając w ślepocie, jaką grzech pierwszych rodziców sprowadził, opuszcza prawdziwe i najwyższe dobro, a oddaje się usilnie szukaniu szczęścia fałszywego i pozornego. Jedni z nich, uważając za najwyższe szczęście wolność od niedostatków i jakichkolwiek materialnych braków, uznają bogactwa za najwyższe szczęście. Inni znowu, upatrując najwyższe szczęście w potędze i znaczeniu, chcieliby albo sami rządzić, albo przynajmniej być doradcami rządców. Na koniec inni, zniżając się aż do kału, uważają zmysłowe używanie za najwyższe szczęście, mierząc jego stopień częstszym lub rzadszym dogadzaniem lubieżności i podniebieniu. Tak liche jest według nich szczęście! Toż nic dziwnego, że mozoląc się daremno i jakoby w labiryncie błądząc, im prędzej ku dobru pospieszają, tym dalej cofają się od niego; już dla tego samego nieszczęśliwi, że nie uznają swej niedoli”. Kardynał Bona śpiesząc z pomocą pokazuje tę jedyna właściwą drogę. Zachęcamy do lektury!

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-070-3
Rozmiar pliku: 114 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ I.

O naszym celu ostatecznym

1. Podjąłem się, kochany czytelniku, zaprowadzić cię do nieba, tj. do tego dobra, którego odziedziczenie sprawia, że się już niczego więcej pragnąć nie może. To jest cel, to ostateczny kres, do którego wszyscy naturalnym popędem zmierzają. – Wszyscy chcą być szczęśliwi. – Atoli bardzo wielu, pozostając w ślepocie, jaką grzech pierwszych rodziców sprowadził, opuszcza prawdziwe i najwyższe dobro, a oddaje się usilnie szukaniu szczęścia fałszywego i pozornego. Jedni z nich, uważając za najwyższe szczęście wolność od niedostatków i jakichkolwiek materialnych braków, uznają bogactwa za najwyższe szczęście. Inni znowu, upatrując najwyższe szczęście w potędze i znaczeniu, chcieliby albo sami rządzić, albo przynajmniej być doradcami rządców. Na koniec inni, zniżając się aż do kału, uważają zmysłowe używanie za najwyższe szczęście, mierząc jego stopień częstszym lub rzadszym dogadzaniem lubieżności i podniebieniu. Tak liche jest według nich szczęście! Toż nic dziwnego, że mozoląc się daremno i jakoby w labiryncie błądząc, im prędzej ku dobru pospieszają, tym dalej cofają się od niego; już dla tego samego nieszczęśliwi, że nie uznają swej niedoli.

2. Toteż, o nędzny człowiecze, ta właśnie okoliczność najbardziej pogrąża cię w nieszczęście, że wprawdzie pragniesz żyć szczęśliwie i szczęśliwie umierać, lecz jesteś głupim i ślepym w rozpoznaniu tego, co jest szczęściem prawdziwym i jak się je osiąga. W tym względzie dajesz się obałamucić i błąkasz się po różnych manowcach. Cokolwiek czynisz, czegokolwiek pragniesz i cokolwiek zamyślasz, wszystko się przeciw tobie obraca. Nie masz bowiem względu na ono nieskończone dobro, którym by się musiała zaspokoić twoja wola, bo ponad nieskończoność nie ma nic wyższego. Lecz ty plątasz się bez wytkniętego celu, jak mrówka, która co dopiero na wierzchołek drzewa wyszła, aliści znowu na dół próżno powraca. Bóg, Stwórca wszystkiego, stworzył cię z niczego, abyś Jego samego kochał, abyś Jemu samemu służył z całej duszy, z całego serca. Jak koniecznym jest, iż Bóg istnieje, tak też koniecznie On jest ostatecznym celem wszystkiego.

Toteż rozważ, jaką cząstkę życia oddajesz Temu, któremuś się cały oddać powinien. Błędne są zabiegi i zamiary twoje, jeżeli nie są ku Niemu zwrócone. Jak końcem twej podróży jest miejsce, do któregoś się wybrał, a przyszedłszy do niego, odpoczywasz; tak końcem życia twego jest Bóg, do którego powinieneś odnosić wszystkie myśli, słowa i uczynki, aż wreszcie, przyszedłszy kiedyś do Jego posiadania, zaspokoisz wszystkie swe pragnienia. Cokolwiek odwodzi od celu ostatecznego, to wiedzie na zatracenie wieczne.

3. Kiedy wśród morskiej podróży zatrzyma się okręt, natenczas wychodzisz na brzeg i jakby od niechcenia zbierasz sobie muszle, lecz umysł twój ciągle jest ku okrętowi skierowany i skoro tylko dadzą znak do wsiadania, natychmiast spieszysz do niego. Tak samo powinieneś postępować w życiu. Oczy duszy twojej powinny być ciągle utkwione w Bogu, a doczesnych rzeczy powinieneś tak używać, iżbyś się do nich nie przywiązywał sercem i nie zbaczał dla nich od wytkniętego celu. One mają ci służyć tak, iżbyś ty służył Bogu. W przeciwnym razie, odstępując od zjednoczenia z Bogiem, wylewasz się na liczne marności i kłaniasz się tylu bożkom, ile jest takich stworzeń, któreś nieporządnie umiłował. To są bożki twoje, którym nie wołu, nie kozła, lecz samego siebie świętokradzko składasz na ofiarę. Prawo miłości nie pozwala inaczej miłować coś poza Bogiem, jak tylko w Bogu i dla Boga. Jest to największą zgubą, odstąpić od najwyższego dobra, a zwrócić się ku stworzeniom.

4. Jako o chorych ciałach powiedział był patriarcha lekarzy, że im więcej daje się im pokarmu, tym więcej się je osłabia, tak samo rzecz się ma i z duszą. Stąd też, kto chce powstać z jakiego nałogu grzechowego, powinien najpierw wyrzucić ze siebie jad złego życia i dopiero po takim oczyszczeniu duszy może pomyśleć o pożywnym pokarmie cnoty. Oczyszczenie powyższe dokonywa się w ten sposób, że za popełnione grzechy odpokutujesz; że wyrzucisz ze siebie wszelkie przywiązanie do nich, że grzeszne nałogi wykorzenisz, złe skłonności i nieporządne popędy poddasz pod kierownictwo rozumu; że ciało będziesz umartwiał, że jego potrzeby konieczne umiarkowanie będziesz zaspakajał; że językowi i zmysłom założysz wędzidło i że wszystko zupełnie usuniesz, cokolwiek by ci mogło tamować przystęp do warowni cnoty. Czegoż się lękasz i czemu tak trudną wydaje się ci droga do szczęścia? Wszak sam siebie możesz uczynić szczęśliwym, bo sił dodaje ci Ten, który jest twoim początkiem i celem. Tylko trzeba ci opuścić siebie samego, abyś się mógł do Niego dostać. Tym bliżej Niego będziesz, im dalszym będziesz od siebie.

Trzeba ci się tedy najpierw nad tym zastanowić, czego szukasz, dokąd zmierzasz; następnie musisz dokładnie zapoznać się z drogą, która cię do onego najwyższego dobra prowadzi, a wśród samejże drogi musisz od czasu do czasu przypatrzyć się, czy i o ile postępujesz naprzód. – A więc zbadaj troskliwie tajniki sumienia, przetrzyj zaspane oczy a zobacz, jakim powinieneś być, skoro możesz być innym. Za późno poznałbyś omyłkę, gdybyś jej już poprawić nie zdołał. Poznaj, w jaki sposób da ci się opanować namiętność i rozważ, czym ci trzeba będzie pokonywać małoduszność. – Naucz się gardzić doczesnością i odsuń się dobrowolnie od tego, co nie może być długo przy tobie. Porzuć wszystko zanim ciebie wszystko porzuci, aby nadchodząca śmierć nie znalazła w tobie nic takiego, co by ci mogła zabrać. Przede wszystkim staraj się o dobro duszy, aby to, co z natury jest szlachetniejszą twą cząstką, nie było gorzej traktowane niż ciało. Bo cóż pomoże człowiekowi, choćby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął? (Mt. XVI, 26). Nie ma tam zysku, gdzie jest utrata zbawienia.

ROZDZIAŁ II.

Kto chce żyć dobrze, ma wybrać przewodnika. Jakim ten być powinien. Obowiązki ucznia.

1. Kto Bogu służyć zaczyna, temu nic nie jest bardziej potrzebnym, jak dobry nauczyciel, który by go uczył i kroki jego kierował. Któż bowiem w nieznajomą drogę bez przewodnika się puszcza? kto trudnej sztuki bez mistrza się nauczył? Niewielu naliczysz, którzy bez cudzej pomocy sami wysoko się wznieśli, którzy bez przewodnika na drodze cnoty postąpili. Jak w ogólności działać potrzeba, to przepisywać nawet nieobecnym i pisać o tym dla potomnych można. Jak zaś w tej lub owej okoliczności postąpić, nikt nie doradzi z daleka, kiedy nad samą rzeczą zastanowić się trzeba. Lekarz nie widząc chorego, nie potrafi go uleczyć. Tak i w chorobach duszy są takie, które koniecznie widzieć potrzeba. Paweł, przyszły doktor narodów, kiedy się do Chrystusa nawrócił, posłany został do Ananiasza, aby się od niego drogi życia nauczył. Ciężkie i pracowite rozpocząłeś dzieło, naturalną skłonność do złego zwyciężyć, przebyć burzliwe namiętności fale i na brzeg cnoty wśród tysiąca przeszkód i niebezpieczeństw wypłynąć. Szukać więc trzeba takiego, który by podał rękę pomocy, pokazał niebezpieczeństwa, odkrył zasadzki i w niepewnej walce zwycięstwo zapewnił. Lecz kogóż znajdę? - zapytasz. Wiernego i mądrego męża, który by mógł i chciał dopomagać; którego byś szanował, ale się nie lękał; który cię nie potępi, gdy zbłądzisz, ale poprawi; o którego prawych postępkach na własneś się oczy przekonał. Zły to jest prawodawca, który sam swego prawa nie pełni.

2. Takiego obieraj przyjaciela, który nie pochlebia nikomu; który od zgiełku świata ucieka; który ani na uczty panów, ani na pałace książąt nie śpieszy; który by na wzór doskonałego złotnika mógł śmiało wyrzec: przynieś, jakie chcesz kruszce, ja one ocenię; pokaż, jakie chcesz uczucie, ja one rozpoznam; który by, jak biegły lekarz, wewnętrzne rozpoznawał cierpienia, i na moralne choroby skuteczne przepisywał lekarstwa. Niech on natchnienie każdego ducha badawczym okiem zgłębić, różnicę między cnotą i występkiem położyć, i każdego obyczajowi poradzić umie; niech pilnie zbada wszystkie tajemnice i zakątki serca twojego; który od wszelkich poniżających względów daleki, dba tylko o pożytek moralny; który w duchu łagodności błądzącego ostrzeże i pociągnie; który wszelkie ducha złego chytrości i podstępy odkrywać i zapobiegać im umie; przed którym byś się na koniec nie wstydził wszystkie twoje słabości wynurzyć i ze wszystkich tajemnic serca się zwierzyć. Połowę szczęścia znalazłeś, kiedy ci Bóg takiego przyjaciela zdarzył.

3. Z nim chętnie rozmawiaj; wszelką złą skłonność, wszelką słabość swoją, czyli w czym zbłądzisz, czyli co dobrego uczynisz, czyli co za natchnienie Boże uważasz, pod jego roztropny sąd poddaj. Proś go często, ażeby się nie wahał ostrzec cię, kiedy postrzeże, że coś zamąciło czystość twej duszy; ażeby cię nie raz jeden ostrzegł, a delikatnością powodowany na błędy twoje przez szpary nie patrzał. A jeżeli ci powie, że nic w tobie do zganienia nie widzi, nie sądź przeto, że jużeś został od wszelkiej wady wolnym. Zamilknie bowiem, albo lękając się ciebie obrazić, albo straciwszy i nadzieję poprawy. Wtedy więc coraz silniej nalegaj, i czynami przekonaj, ile korzystać pragniesz. Zacznij uchybienia twoje na jego łonie składać i do jego przepisów postępowanie twoje stosować. Ciesz się, kiedy on co złego w tobie zgani; a zawsze od niego albo uleczonym, albo nie tak trudnym do uleczenia odejdziesz. Wśród tylu chorób i to już jest rzeczą niemałą, kiedy kto szczerze uleczonym być pragnie.

4. Oto są wzajemne nauczyciela i ucznia obowiązki, ażeby jeden być pożytecznym, a drugi chciał korzystać. Niepodobna, żeby nauczyciela praca była daremną; chybaby na serce w złości zacięte, na umysł lękający się nauki jak ognia, na chorobę nieuleczoną natrafił. Są bowiem tak zarozumiali ludzie, że za ubliżenie by sobie poczytali, żeby za cudzym zdaniem poszli. Znam, powiadają, to wszystko, co mówisz. Na cóż pokazywać rzeczy jasne jak słońce? Na to, że niekiedy na nie uwagi nie zwracasz. Ostrzeżenie nie uczy, ale obudza uwagę i upaść nie dozwala. Częstokroć umysł waha się nawet w najoczywistszych rzeczach; potrzeba więc i jasne jak słońce prawdy mu wrażać. Cnota jest jakby roślina, co bujniej rośnie, gdy ją pielęgnujesz i polewasz.

Jednych odprowadza fałszywy wstyd, właściwy dzieciom, a dojrzałego męża niegodny. Inni jakby z pomieszanym rozumem, upornie tają chorobę wewnętrzną, i na lekarza się, który ich chce uleczyć, gniewają. Doradza bowiem to zgubne milczenie piekielny nieprzyjaciel, póty mając zgubienia cię nadzieję, póki rzecz na jaw nie wyjdzie. Nie wstydzisz się pokazywać najbrzydszego wrzodu na ciele, ażebyś uleczony został; a raka duszy tak pilnie kryjesz, jakbyś go mógł kryjąc uleczyć, chociaż prawie niepodobna, ażeby on nawet mimo twej chęci na jaw nie wyszedł. Ten, kto tai chorobę, nigdy uleczony nie będzie.

5. Czyliż cię krzywdzi lekarz, kiedy ci twoją chorobę pokazuje? kiedy ci powie: źle się masz, w gorączce jesteś, wstrzymaj się dziś od pokarmu, na samym kleiku przestań. Za dobroczyńcę go uważasz, podziękowanie mu składasz, wynagrodzenie ofiarujesz. A gdyby kto powiedział: namiętności biorą górę nad tobą, skrzywione masz wyobrażenia, żądze niepohamowane; natychmiast byś zawołał: to krzywda, której nie zniosę; to hańba, którą chyba we krwi twej zmyję. Nieszczęśliwy! Możesz-że to nazywać krzywdą, że on o twe zbawienie dbały, twój własny wizerunek przed oczy ci stawi? Będzieszże obwiniał zwierciadło, że szpetnemu pięknej twarzy nie pokazuje? Sprostuj więc to, co on naganił; popraw obyczaje; obmyj najmniejszą plamę. Łatwo ci będzie, jak tylko zechcesz, nieposzlakowanym się wobec wszystkich okazać.

ROZDZIAŁ III.

O oczyszczeniu się z grzechów. Wyrzec się trzeba wszelkiego w nich upodobania, i wszelkie występki z gruntu wykorzenić. Rozmyślanie o śmierci i wieczności jest najskuteczniejszym na chorobę duszy lekarstwem.

1. Chybia człowiek swego najwyższego celu, kiedy się grzechu dopuszcza: bo z niego jak ze źródła wszystkie nieszczęścia płyną. On jest tym ziarnem, z którego wyrasta wszystko, co dręczy; a jego jadowite tchnienie cały okrąg ziemski zatruwa. Kryje swe żądło, jak zatajona w trawie gadzina; a kiedy ukąsi, dopiero ból uczujesz. Byli tacy barbarzyńcy, co żywych ludzi do trupów uwiązywali, ażeby ten odrażający swąd ani na chwilę dręczyć ich nie przestał. To samo z grzesznikami się dzieje. Kara ich, jak cień goni za nimi, a nigdzie przed nią uciec nie zdołają. Jeżeli małej nie zadasz sobie przykrości, opierając się złemu, wiele będziesz musiał wycierpieć, kiedy się go dopuścisz. Ledwie się grzech w myśli twojej począł, już jest własną karą brzemienny. Stąd to urodziła się śmierć, stąd się wszczął ogień piekielny. Ze wszystkich więc plam grzechowych przez skruchę, spowiedź i zadośćuczynienie trzeba swą duszę oczyścić. Trzeba unikać nie tylko ciężkich, ale nawet powszednich grzechów: bo chociaż one nie zadają od razu śmierci, powoli jednak odbierają siły i śmiertelny sprowadzają upadek. Ale czy okręt od razu rozbity o skały, potonie; czy go powoli i nieznacznie sącząca się przez szpary woda na dno ponurzy; zawsze los jego jest opłakany. Potępią cię te małe grzechy dlatego, że ich tak łatwo uniknąć mogłeś. Im nieprzyjaciel słabszy, tym większa hańba zwyciężonym zostać.

2. Nie zasiejesz cnoty na roli serca twojego, nie wybijesz się z niewoli grzechu, póki się wszelkiej do niego skłonności nie wyrzeczesz, ażebyś ciałem będąc na puszczy, nie był duszą w Egipcie. Źle się dzieje około ciebie, kiedy choć przebaczyłeś urazę, choć zagasiłeś w sercu występną miłość, jeszcze nadstawiasz ucha na złośliwą mowę, jeszcze na zwodniczą piękność z upodobaniem patrzysz. Występki i złe nałogi, które po zgładzeniu winy jeszcze pozostały w tobie, to najniebezpieczniejsze grzechu zarody, które z gruntu wykorzenić potrzeba. Jeżeli przestaniesz na obcięciu gałęzi, z pnia wyjdą odrostki, a z nich nowe gałązki nieprawości wyrosną.

Mówisz, że nie chcesz wpuścić występków do domu serca twojego. Nie wierzę: bo nie zamykasz przed nimi bramy na zamek, lecz ją tylko przymkniętą zostawiasz. Mówisz, że czujesz odrazę do tego, co jest zakałą życia twojego. Wierzę: bo któż tej odrazy nie czuje? Ludzie źli nienawidzą swoich występków, chociaż w nich upodobanie mają; a nawet gdy się ich dopuszczają, sami sobą się brzydzą. Cóż pomoże, że złe w słowach odrzucasz, jeżeli za nim idziesz w uczynkach? Nie ma człowieka tak rozpasanego na wszystko, który by kiedykolwiek nie zerwał z występkami związku; ale wnet znowu do zgody z nimi powraca. Kto zaś prawdziwie nawrócił się do Boga, ten do pnia przykłada siekierę i najdrobniejsze występków fibry wycina. Wtedy pamiętny na swą ułomność, wszystkich powodów do grzechu najtroskliwiej unika, a na sam widok złego cofa się i wzdryga z bojaźni.

3. Na cóż te próżne wybiegi? na cóż się wymawiasz ułomnością, kiedy ci Bóg występki z gruntu wykorzenić nakazuje? Nikt lepiej nie zna miary sił twoich, jak Ten, który je nadał. Czemuż Mu nie zaraz posłuszny jesteś, kiedy nie o Jego korzyść, ale o twoje dobro idzie? O ślepe i zbrodnicze zuchwalstwo! jak zły sługa, śmiesz przeciw Panu w oczy powstawać i mówić, że co On rozkazuje, jest nad siły twoje? jakby ci dawał rozkazy niepodobne do wykonania; jakoby nie dla zbawienia ciebie, ale raczej dla udręczenia rozkazywać się zdawał. To właśnie jest złość ludzka i źle się Bogu zasłużyć, i prawo Jego za nieznośne jarzmo poczytywać. Ale spróbuj tylko sił swoich, a sam się zdziwisz, że więcej, niżeś sądził, dokazać zdołasz. Nie dlatego, że trudna walka, nie śmiesz stanąć do boju; ale że ci odwagi braknie, za trudną ją uważasz. Nie z jednej rzeczy, przed którąśmy wprzód drżeli, oswoiwszy się, śmiać się będziemy. Zacznij, a siebie nie uważaj za nic. Nie opuszcza Pan Bóg żołnierzy swoich. Tyle sił, ile mocnej woli mieć będziesz.

4. Wszystko złe łatwo zwyciężysz, jeżeli każdy dzień życia za ostatni uważać będziesz. Cóż cię tak wiąże do tej ziemi, że nigdy nie pomyślisz, iż ją opuścić trzeba? Co dzień przechodzą przez ulice orszaki pogrzebowe, które i temu, kto zapomniał o śmierci, mimowolnie ją przypominają. Ty zaś wśród samych ofiar śmierci, o niczym tak mało, jak o śmierci, nie myślisz; i na co najczęściej patrzysz, o tym najprędzej zapominasz. Wybije jednak i twoja godzina, która cię z tym ciałem, tak pieszczonym, rozdzieli. Noc się rozwidni; i wtenczas poznasz, żeś w ciemnościach chodził, kiedy światło ujrzysz. Pokaż, jeżeli możesz, w przeciągu tylu lat, choć jeden dzień, który by był świadkiem prawdziwej cnoty, na którym by ani jednej plamy nie było. Strawiłeś wiek dziecinny wśród cacek i igraszek; dorastałeś wśród swawoli i namiętności; burzliwa młodość na okropnych błędach i występkach przeszła. Z tych wszystkich lat, które od kolebki do siwego włosa ubiegły, cóż pozostało? tylko żal i zgubne błędów życia owoce. O! jaki kamień serce twoje przywali, kiedy się rumienić na wspomnienie przeszłości, a drżeć o przyszłość będziesz! Cóż wtenczas pomogą owe zbiory, któreś w pocie czoła z takim trudem zgromadzał? Cóż przyjemności życia i rozkosze zmysłowe? cóż czcze tytuły, purpura i berło? O! gdyby wolno było zacząć życie na nowo, jakżebyś o daleko lepsze dobra się starał! Lecz wszystko już będzie za późno, kiedy godzina przeznaczenia wybije. Jeżeli tedy chcesz korzystać z czasu, natychmiast zacznij i opuść to, co byś wówczas opuścić pragnął. Łatwo można zrobić ofiarę, z tego co przemija, ażeby to, co trwa wiecznie, osiągnąć.

5. Pytaj konającego, co myśli o przeszłym życiu swoim? Ledwie jednego znajdziesz, który by o bogactwach, dostojeństwach i próżnościach świata zupełnie inaczej, jak za życia nie sądził? Każda rzecz wtenczas na sprawiedliwszej waży się szali i podług swojej prawdziwej wartości się ceni. Ale podówczas za późno już mądrość przychodzi. Niemało jednak wygrasz, jeżeli z cudzych błędów swoje poprawiać się nauczysz. Kiedy teraz możesz bezpiecznie żeglować, na cóż burzy czekasz? Uniknąć możesz klęski, gdy rzeczy na dobrym stopniu stoją; czemuż się na niebezpieczeństwo narażasz? Niewczesna ostrożność, kiedy już toniesz; niewczesna przezorność, kiedyś już zginął.

Niejeden mąż znakomity zasługą i cnotą, zerwawszy wszystkie związki ze światem, o to się tylko przez resztę życia troszczył, aby się żyć i umierać nauczył. Wielu jednak wyznało, że rozstając się z tym światem, nie umieli ani jednego, ani drugiego: tak to jest trudna umiejętność. A ty czekasz starości, ażebyś zaczął myśleć rozważnie. Ty dobre życie odkładasz do tego wieku, którego niewielu dożyło. Wielka to nieroztropność wtenczas zaczynać życie, kiedy je kończyć pora.

6. Gdzie lecisz? niebaczny człowiecze! Inaczej wierzysz, a inaczej żyjesz! Czas, to cień ptaka, co przemknął po powietrzu. Życie, to jeden punkt w nieskończoności i jeśli jeszcze co mniejszego od punktu być może.

Zaledwieś się urodził, już śmierć z kosą stoi nad tobą. Wstrzymaj choć jeden dzień, choć jedną godzinę, niechaj czas przynajmniej na chwilę odpocznie. Na próżno. Prędzej cię z sobą uniesie, niż zwolni swój nieścigniony lot, w którym po całej kuli ziemskiej zniszczenia sieje. I nad tę jedną chwilkę mniej ważysz wieczność bez końca! O co za nierozsądek i ślepota! Bez przestanku obmyślasz zbiory dla ciała, które wkrótce w proch się rozsypie i nie zakładasz granic swym zbiorom; dla duszy zaś, która nie umiera nigdy, żadnych nie gromadzisz dóbr na przyszłość, jak gdyby ta dusza nie twoją była. Choruje ciało – największą gotów jesteś ofiarę uczynić, abyś je tylko uleczyć zdołał. Choruje dusza – a ty nie dbasz i obojętnym się okazujesz. Gdyby ci powiedziano: jedź do wód morskich, bo umrzesz; czyżbyś odwlekał? weź to gorzkie lekarstwo; czyżbyś odmówił? Łatwe rzeczy Bóg nakazuje, ażebyś żył na wieki; a ty posłusznym być nie chcesz. Gdybyś miał sprawę w sądzie, o niej byś tylko samej myślał i mówił; nie oszczędzałbyś żadnych ofiar, abyś mógł zjednać przychylność sędziów. A kiedy ostatni sąd nadchodzi, kiedy od niego wieczność cała zawisła, ty się śmiejesz, żartujesz, grzeszysz i na wieczną zgubę narażasz. Ach! zaprzestań wreszcie tego szaleństwa; a wyrzekłszy się złego, tak przysposabiaj swą duszę, jakby ci już ostatnia dobijała godzina. To jest prawdziwa filozofia, duchem, ile tylko podobna wzbić się nad ciało.

7. To niech będzie twoim zatrudnieniem i odpoczynkiem, pracą i wytchnieniem: zostawić na boku doczesność i zagłębić się w wieczność. Co pod jej prawa przeszło, to zawsze potężne i niewzruszone, jak skała stoi. Nielitościwy bogacz po tylu wiekach jeszcze o kroplę wody prosi, i w wiecznych mękach prosić o nią będzie na próżno. Wieczność, jest to zawsze trwająca obecność, której bez westchnienia i trwogi ani wspomnieć nie można; jest to koło, co się zawsze obraca; jest to ciągły, nieskończony i zawsze na nowo rozwijający się kłębek. Kto szczerze o wieczności pomyśli, temu w cukrowych rozkoszach świata da się uczuć gorycz piołunu, przerażenie wybije na lice, śmiertelna żałość za serce weźmie, i aż do samych gwiazd wzniesiona głowa do ziemi się nachyli. Myśl o wieczności poskramia niczym niepohamowane żądze, zachęca do cnoty drzemiące wśród nic nieznaczących drobnostek serce, pokarm i napój zaprawia. Pod jej natchnieniem wszelka praca łatwą, wszelka boleść znośną, wszelkie utrapienie lekkim i przemijającym się wyda. Niech będzie zapisane liczbami niezmierzone niebios sklepienie; któż, oprócz samego Boga, te nieskończone liczb szeregi zliczyć potrafi? Te jednak nieprzeliczone liczb miliony nie są nawet początkiem wieczności. Niech tyle lat i tyle wieków upłynie, ile jest jednostek w tych liczb szeregach, jeszcze nic nie ubędzie z wieczności; jeszcze nie dojdą i do początku okropnej wieczności nieszczęśliwi, co w ognie piekła wtrąceni zostali. Na tę myśl, jeżeli nie zadrżysz i życia nie poprawisz, nad głazy i skały twardsze serce mieć musisz.

ROZDZIAŁ IV.

O niewstrzemięźliwości. Złe jej skutki. Jak ją zwyciężyć i jak poznać, że zwyciężona została.

1. Na niewstrzemięźliwość uderz najpierwej: bo ona wszystkich występków jest matką.

Niewstrzemięźliwość przyprawiła nas o śmierć duszy i ciała: pierwsi bowiem rodzice, pożywając owocu zakazanego, zgubili swoich potomków pierwej, niżeli życie im dali.

I teraz nieprzyjaciele naszego zbawienia wprzódy za jej pomocą niweczą siły nasze, nim nas obalą i zgniotą.

Z niej nieczułość, zniewieściałość i czczość serca pochodzi; z niej nieskromność, płocha mowa i wyuzdana bezczelność języka; z niej bezwstydne postępowanie, kłótnie i nieprzyjaźni; z niej obojętność i wyzucie się z wszelkiego cnoty uczucia; z niej marnotrawstwo i nędza; z niej niepoliczone choroby, i śmierć na koniec, którą zbytek w pokarmach i napojach przyspiesza.

Niejeden, co lekko cierpiał, wpadł w ciężką przez niewstrzemięźliwość chorobę: bo jeżeliby ciała nie trawiły zepsute przez zbytek pokarmów i napojów humory, żadna by go choroba o upadek i zniszczenie sił nie przyprawiła.

Nie takie miecz, jak niewstrzemięźliwość, zniszczenia sieje.

2. O jak to nikczemne i sromotne jarzmo! o jak nienasycona chciwość! Masz ciało miernej objętości, a więcej zjadasz od najogromniejszych i najżarłoczniejszych zwierząt.

Kilka morgów paszy wystarczy dla wołu; las jeden niemało słoni wyżywi, a dla ciebie świat ciasny; wszystko, co w wodach pływa, co w powietrzu lata, co w lasach mieszka, nie wystarczy dla ciebie.

Spojrzyj na kuchnię bogaczów. Patrz, ile się kucharzy koło ognia uwija. Patrz na to mnóstwo zadyszanych sług i służebnic, na te stosy ptastwa, na te owoce pływające w winie. Przypatrz się, z jaką zręcznością zastawiają stoły, rozkładają srebra, roznoszą półmiski, rozbierają zwierzynę, jakim pędem lecą do usług; a ledwo dasz wiarę, że to jeden tylko dom tyle tak starych win potrzebuje, że stół jednego tylko domu takich wydatków i takich przygotowań wymaga.

Nie idzie o to, żebyś odmawiał sobie potrzebnego pokarmu. Głodu przezwyciężyć nie można. Daremnie byś z nim walczył. On co dzień nowego potrzebuje posiłku.

Ale tu właśnie zastawione jest sidło. Tu żądza pod zasłoną potrzeby posługuje widokom rozkoszy, i nieraz duszę naszą w swoje sieci zaplącze.

Chcesz wiedzieć, ile potrzeba do utulenia głodu? Przypatrz się, jaką przestrzeń zajmujesz, zmierz objętość twojego ciała, poradź się żołądka; a przekonasz się, że zbytek zupełnie nie jest potrzebny.

Natura na małym przestaje; rozkosz nie powie nigdy: dosyć.

3. Głód nie przebiera; utul go tylko: on nie dba, czym utulony będzie.

Ledwo chwilkę załechce podniebienie, już znika cała różnica między pokarmem wyszukanym i prostym.

Posil się, jeżeli łakniesz; napij się, jeżeli masz pragnienie; ale czy chleb będzie biały lub czarny, czy woda źródlana lub z lodem, o to się natura nie troszczy: bo jej tylko tego potrzeba, aby głód i pragnienie zaspokojone były.

Ryby z dalekich mórz, rzek, lub jezior, tysiączne rodzaje zwierzyny i ptastwa, różne wina gatunki i wszystkie przyprawy Apicjusza (Sławny żarłok za czasów Tyberiusza. Napisał traktat, w którym podaje sposoby zaostrzenia apetytu), na to tylko służą, ażeby dręczyły nieszczęśliwych bogaczów.

Epikur zaleca wstrzemięźliwość, jako źródło rozkoszy. Nie ma bowiem tak smacznych potraw, które by się nie przejadły, ani tak niesmacznych, które by dla głodnego smaku nie miały.

Chcesz się zbytecznej troskliwości o pokarmy i napoje pozbyć, pomyśl, na czym się kończy wszystko.

Oto już za plecami śmierć; a to ciało, któreś taką przysmaków rozmaitością karmił, robactwo toczyć będzie. Kiedy więc na taką ucztę ciało twoje ma służyć, umiej tak je karmić, ażeby dusza twoja nie ucierpiała na tym.

Używaj pokarmów niewyszukanych i do nabycia łatwych, ażebyś ani na zdrowiu, ani na majątku nie poniósł uszczerbku.

Nie przestępujący granic umiarkowania żołądek, nawet na głód wytrwały, do wyswobodzenia duszy z pod jarzma ciała niemało się przykłada.

Wieleż to rzeczy dopierośmy wtenczas za zbyteczne uznali, kiedy ich nam braknąć poczęło. Nie przypraw i łakoci, ale tylko pokarmu ciału potrzeba.

4. Wyrzekłeś się zbytku, nie masz się jeszcze z czym popisywać. Wtenczas dopiero uwielbiać cię będę, kiedy nawet konieczne potrzeby ograniczyć potrafisz; kiedy będziesz przekonany, że prosty chleb za pokarm, że słabe, z wodą zmieszane, i to w niewielkiej ilości, wino za napój ci wystarczy; że rośliny nie tylko zwierzętom, ale i człowiekowi rosną.

Wtenczas dopiero staniesz się uwielbienia godnym, kiedy w pokarmach istotną tylko potrzebę, wzmocnienie sił i chwałę Bożą na widoku mieć będziesz; gdy się zbytkownego stołu i pańskich uczt wyrzeczesz; kiedy pokarmy jako chory lekarstwa przyjmować się nauczysz; kiedy naturalne upodobanie w potrawach więcej przypadających do smaku powściągać i miarkować będziesz; kiedy z pewnym rodzajem przymusu przyjmować będziesz delikatne pokarmy, których zdrowie wymaga; kiedy na koniec niepokalaną czystość duszy i ciała zachowasz: bo doskonała czystość, a nie wyniszczenie ciała, jest wstrzemięźliwości dowodem.

ROZDZIAŁ V.

O rozwiązłości. Jak jest haniebną, jak łatwy w niej upadek, jak jej uniknąć. O samą rozkosz duszy, która nie jest znikoma, ubiegać się potrzeba.

1. Nic haniebniejszego nad ten występek, nic by nas bardziej nadeń rumienić nie powinno. Apostoł, zalecając wiernym, żeby między nimi rozwiązłość nawet mianowana nie była, dał poznać, że samo jej imię już coś sromotnego ma w sobie. Stąd to idzie to zawstydzenie, jakiego doznają ludzie nie zepsuci i uczciwi, kiedy choć raz potknąwszy się w tym względzie, postrzegają, że to już nie jest tajemnicą dla innych. Dlatego przed najtajemniejszym nawet trybunałem pokuty tają niektórzy wykroczenia rozwiązłej młodości, i wolą raczej znosić męki przyszłego życia i hańbę wieczną, niżeli przezwyciężyć ten wstyd, który w swojej wyobraźni do samego wyznania tego grzechu przywiązują. Kto raz w tym bagnie zagrzązł, zaledwie z niego wydobyć się potrafi. Kogo ta zaraza owionie, nie ma i nadziei ratunku. Czegoż tu bowiem dokażą siły ludzkie? Kiedy Bóg swoją łaską nie wesprze, nikt się na drodze niewinności nie utrzyma............................................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: