-
W empik go
Duszą Pisane: Na skraju istnienia - ebook
Duszą Pisane: Na skraju istnienia - ebook
Debiutancki tomik poezji opisujący istnienie człowieka i jego zmagań z otaczającą rzeczywistością. Dotyka niekiedy najczarniejszych sfer duszy. To droga z nicości i mroku ku światłu i katharsis.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8245-470-3 |
| Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Kochać świat tak po prostu… Za możliwość istnienia, za niebo, słońce, wiatr… I z dziecinną beztroską czekać na kolejny dzień w podnieceniu. Gdzie zgubiłam te niezbędne do życia emocje? W paszczę którego dnia wcisnęłam swoją energię? Szczęście potrafi umknąć jak motyl, spłoszony przez morderczy hałas. Pędzący w szaleńczym tempie świat, nigdy się nie zatrzyma bym mogła nabrać tchu. Każdego dnia przekraczam inny wymiar istnienia, wnikam w inną przestrzeń podświadomości, szukając lepszego bytowania. By wejść do piekła trzeba wyzbyć się nieba. Nigdy tego nie róbcie… Nie opuszczajcie swojego raju, bo utracicie jedyny azyl. I pozostanie wam już tylko samotność. Jak mi…Tak chciałabym
Tak chciałabym, byś został…
Choć ja odchodzę zlękniona.
Tak chciałabym, byś przytulił…
Choć skostniałe są moje ramiona
I uleć ze mną w nieznane,
zasmakuj czym jest niemożliwość
Choć sama uciekam, a serce rozszarpane
Choć nie wiem już czym jest miłość
Rys. Jonna Góralska
Tak chciałabym, byś został
Choć sama w ciemność pognałam
Rozdarłam duszę, pobiegłam w pustkę
Na łonie gwiazd skonałam
I stoję na krańcu istnienia,
I trzymam się życia kurczowo,
I ciągle w stanie uśpienia,
czekam na jedno słowoParanoja
Twarze zakryte
Choć usta chcą krzyczeć
Wolnym być pragniesz
A wykonujesz rozkazy
Jak długo jeszcze,
w upodleniu trwając,
o starym świecie
będziemy marzyć?
Rys. Joanna Góralska
Kolejne dni,
jak kiepski żart
Runęły plany,
jak domek z kart
Zabrano nam życie,
radość i śmiech
Zabrano nam wolność,
ostatni dech
Już nie mam nadziei,
ta droga nie jest moja
Zewsząd bylejakość,
nicość,
paranoja…Lawendowe pole
Dokąd mnie poprowadzisz, lawendowe pole
Gdy czara goryczy się przepełni, na tym łez padole?
Czy ukoisz mnie wonią wolności?
Otulisz fioletowym spokojem?
Gdy na drodze do nieskończoności, zachłysnę się trudem i znojem.
Czy okryjesz mnie aksamitem, gdy moja godzina wybije?
By się zjednać z nieba błękitem, serce mocniej ponownie zabije.
Gdy ciemność mnie ogarnie, a niemoc spowije ciało
Chcę, by lawendowe pole, w swych objęciach mnie pochowało.
Gdzie fiolet piękniejszy niż diament, gdzie woń niebiańska
unosi się wolnością.
Tam chcę pobiec, pod lawendową bramę.
Tam chcę upić się wiecznością…Katharsis*
Upadam…
W bezdźwięczną pustkę słów
Tam gdzie nie ma nadziei
Ten chłód… Zmroził wargi znów
I rozerwał każdą myśl po kolei
Skulone w kącie marzenia
Naiwnie wypatrują słońca
Lecz jak można oczekiwać spełnienia
Gdy mrok powraca ciągle bez końca?..
Rys. Joanna Góralska
I czuję śmiertelny podmuch,
od którego dusza pęka
Już dawno serce rozpruł,
lecz nadal umysł nęka
Zamykam oczy
Odchodzę w nieznane
ze mną wciąż ten Cień
Wszystko zostało już powiedziane
Zatapiam się w sen…
*katharsis — gr. oczyszczenieWeltschmerz*
Serce
Okute żelazem
Wleczone
Przez waszą
Śmierć
Oddech
Stał się podmuchem
Potępienia
Rozszarpane na strzępy
Przez znużenie ciało
Wpada w otchłań
Kolejnego dnia
Gdy się zbliżacie
Ja umieram
We śnie
Gdy odchodzicie
Żyletka znowu
Tnie
I spływa po mnie
Wieczność
Z nadgarstka skapuje
Życie
Pochylam się
Nad śmiercią
I odchodzę
Z nią
W zachwycie
*weltschmerz — z jęz.niemieckiego, ból istnieniaWhite Queen*
Zjawiła się nocą
Tak piękna i dumna
Przyniósł ją wiatr — z nią pieśń obłudna
Wciąż tylko cierń
Niemoc wargi rozrywa
Wciąż tylko strach
Horyzont się rozmywa
I chłód, i mrok
i dusza pęka
I ból, i krzyk
Świat nagle klęka
Kręte ścieżki
Drogi zawiłe
Oddycham spokojnie
Jestem tu na chwilę
Rys. Joanna Góralska
Przede mną otchłań
We mnie cały świat
W pustkę podążam
Przy mnie wciąż
Ten wiatr
Kolejna łza zamarzła w nicości
Odbiła się echem od szklanego dna
Już tylko ukłon w stronę wieczności
I ten obłęd…
Który ciągle trwa…
Kochać świat tak po prostu… Za możliwość istnienia, za niebo, słońce, wiatr… I z dziecinną beztroską czekać na kolejny dzień w podnieceniu. Gdzie zgubiłam te niezbędne do życia emocje? W paszczę którego dnia wcisnęłam swoją energię? Szczęście potrafi umknąć jak motyl, spłoszony przez morderczy hałas. Pędzący w szaleńczym tempie świat, nigdy się nie zatrzyma bym mogła nabrać tchu. Każdego dnia przekraczam inny wymiar istnienia, wnikam w inną przestrzeń podświadomości, szukając lepszego bytowania. By wejść do piekła trzeba wyzbyć się nieba. Nigdy tego nie róbcie… Nie opuszczajcie swojego raju, bo utracicie jedyny azyl. I pozostanie wam już tylko samotność. Jak mi…Tak chciałabym
Tak chciałabym, byś został…
Choć ja odchodzę zlękniona.
Tak chciałabym, byś przytulił…
Choć skostniałe są moje ramiona
I uleć ze mną w nieznane,
zasmakuj czym jest niemożliwość
Choć sama uciekam, a serce rozszarpane
Choć nie wiem już czym jest miłość
Rys. Jonna Góralska
Tak chciałabym, byś został
Choć sama w ciemność pognałam
Rozdarłam duszę, pobiegłam w pustkę
Na łonie gwiazd skonałam
I stoję na krańcu istnienia,
I trzymam się życia kurczowo,
I ciągle w stanie uśpienia,
czekam na jedno słowoParanoja
Twarze zakryte
Choć usta chcą krzyczeć
Wolnym być pragniesz
A wykonujesz rozkazy
Jak długo jeszcze,
w upodleniu trwając,
o starym świecie
będziemy marzyć?
Rys. Joanna Góralska
Kolejne dni,
jak kiepski żart
Runęły plany,
jak domek z kart
Zabrano nam życie,
radość i śmiech
Zabrano nam wolność,
ostatni dech
Już nie mam nadziei,
ta droga nie jest moja
Zewsząd bylejakość,
nicość,
paranoja…Lawendowe pole
Dokąd mnie poprowadzisz, lawendowe pole
Gdy czara goryczy się przepełni, na tym łez padole?
Czy ukoisz mnie wonią wolności?
Otulisz fioletowym spokojem?
Gdy na drodze do nieskończoności, zachłysnę się trudem i znojem.
Czy okryjesz mnie aksamitem, gdy moja godzina wybije?
By się zjednać z nieba błękitem, serce mocniej ponownie zabije.
Gdy ciemność mnie ogarnie, a niemoc spowije ciało
Chcę, by lawendowe pole, w swych objęciach mnie pochowało.
Gdzie fiolet piękniejszy niż diament, gdzie woń niebiańska
unosi się wolnością.
Tam chcę pobiec, pod lawendową bramę.
Tam chcę upić się wiecznością…Katharsis*
Upadam…
W bezdźwięczną pustkę słów
Tam gdzie nie ma nadziei
Ten chłód… Zmroził wargi znów
I rozerwał każdą myśl po kolei
Skulone w kącie marzenia
Naiwnie wypatrują słońca
Lecz jak można oczekiwać spełnienia
Gdy mrok powraca ciągle bez końca?..
Rys. Joanna Góralska
I czuję śmiertelny podmuch,
od którego dusza pęka
Już dawno serce rozpruł,
lecz nadal umysł nęka
Zamykam oczy
Odchodzę w nieznane
ze mną wciąż ten Cień
Wszystko zostało już powiedziane
Zatapiam się w sen…
*katharsis — gr. oczyszczenieWeltschmerz*
Serce
Okute żelazem
Wleczone
Przez waszą
Śmierć
Oddech
Stał się podmuchem
Potępienia
Rozszarpane na strzępy
Przez znużenie ciało
Wpada w otchłań
Kolejnego dnia
Gdy się zbliżacie
Ja umieram
We śnie
Gdy odchodzicie
Żyletka znowu
Tnie
I spływa po mnie
Wieczność
Z nadgarstka skapuje
Życie
Pochylam się
Nad śmiercią
I odchodzę
Z nią
W zachwycie
*weltschmerz — z jęz.niemieckiego, ból istnieniaWhite Queen*
Zjawiła się nocą
Tak piękna i dumna
Przyniósł ją wiatr — z nią pieśń obłudna
Wciąż tylko cierń
Niemoc wargi rozrywa
Wciąż tylko strach
Horyzont się rozmywa
I chłód, i mrok
i dusza pęka
I ból, i krzyk
Świat nagle klęka
Kręte ścieżki
Drogi zawiłe
Oddycham spokojnie
Jestem tu na chwilę
Rys. Joanna Góralska
Przede mną otchłań
We mnie cały świat
W pustkę podążam
Przy mnie wciąż
Ten wiatr
Kolejna łza zamarzła w nicości
Odbiła się echem od szklanego dna
Już tylko ukłon w stronę wieczności
I ten obłęd…
Który ciągle trwa…
więcej..