- nowość
- promocja
Dusze grzeszne - ebook
Dusze grzeszne - ebook
Norylsk – miasto uznawane za najbardziej depresyjne na świecie. Długa zima, wieczne ciemności, brzydota budynków, bolesna historia i brak możliwości ucieczki. To właśnie do tego zamkniętego miasta zostaje zesłany Igor Arshavin. Policjant ma jedno zadanie – zbadać sprawę serii tajemniczych samobójstw. Na pozór łatwe do rozwikłania przypadki zgonów kryją w sobie zagadkę z przeszłości. Dusze grzeszne to thriller kryminalny z wątkami horroru. Prowadzi czytelnika do krainy zapominanej przez Boga, rewirów, gdzie to, co wydaje się czymś naturalnym, zamienia się w przerażające wizje.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8290-706-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
1.
1 https://www.wprost.pl/przeglad-prasy/166402/rosja-kraj-samobojcow.htmlI
– Eeee, Igor, wstawaj chuju! – Obce ramię szarpie mnie znienacka.
Ciężkie powieki z trudem otwierają się na świat, który rozjaśnia skromna żarówka. Ciemne światło stanowi miłe przywitanie dla wrażliwych spojówek. Nie lubię wybudzać się z alkoholowego transu, gdy światło przedstawia mi ohydę rzeczywistości. Rozglądam się, jakbym był tutaj pierwszy raz, lecz dobrze znam to miejsce. Szare ściany pokryte grzybem, który nawet na moment nie pozwala o sobie zapomnieć, biurko, w którym przechowujemy wódkę i zagryzkę, oraz krzesło przesiąknięte krwią i fekaliami, na którym spowiedź nie oznaczała rozgrzeszenia.
Ta piwnica z góry przeznaczona była na archiwum, choć głównie służyła za burdel i pokój przesłuchań. Osobiście umiłowałem sobie jedno z najbardziej zakamuflowanych pomieszczeń, dawniej stał tu ogromny piec ogrzewający mury komisariatu na ulicy Suworowa 50/52. Teraz dowodzę tu ja – w tych czterech ścianach mam swój prywatny folwark, decyduję, kto i kiedy opuści ten pokój i czy będzie w stanie o własnych siłach przekroczyć próg piekła, które zdążył poznać.
Wierzę w tradycję, u nas, w Rosji, przesłuchania mają pewien schemat. Na początku dajemy popalić delikwentowi, by czuł, kto tu rozdaje karty, potem bawimy się w „wujka dobra rada”, podpowiadamy możliwe scenariusze, w których poddanie się jest dobrym wyjściem dla skatowanego delikwenta. Gdy to nie pomaga, oddajemy się prozaicznym czynnościom, po których człowiek nie ma już wyjścia innego niż wyjawienie prawdy – oczywiście prawdy nadającej się na papier.
Dłoń, która wybudziła mnie po kilku głębszych, należy do Fiodora, skurwiel nie nadaje się już do tej roboty. Ważąc grubo ponad sto kilogramów, porusza się z gracją Titanica, męczy się szybciej od bernardyna i co gorsza, cuchnie równie mocno. Ale przydaje się, gdy do naszej sali tortur trafia klient o słabych nerwach, wówczas wystarczy spocona postać Fiodora, by usta podejrzanego rozwiązały się, zanim któryś z nas użyje siłowych argumentów.
Dzisiaj na tapecie mamy Anglika Jasona podejrzanego o zabójstwo nastolatki. Angol jest nauczycielem w szkole językowej, prestiżowej placówce, do której chodzą przyszli możni tego miasta, a więc rozwiązanie sprawy ma wyjątkowe znaczenie.
Wstaję z silnym bólem głowy, duszne powietrze ledwo nadaje się do zaczerpnięcia. Powolnym krokiem podchodzę do naszego delikwenta. Anglik siedzi nagi, ma na oczach opaskę, w odbycie wbity metalowy pręt, przez który przechodzi prąd. Anglik szlocha i bredzi coś pod nosem, choć znam język Poego i Szekspira, to z trudem wyłapuję pojedyncze słowa. Facet jest posrany ze strachu i wycieńczony. Sprawianie bólu bez pozostawiania śladów nie jest czymś trudnym, wymaga jedynie poznania rzemiosła. Mnie sztuki dialogu nauczył Sasza, największy skurwiel, jaki stąpał po ulicach Sankt Petersburga. Na szczęście dla oprychów zapił się na śmierć, pozostawiając swoje spadkobierstwo rozesłane po licznych łagrach na ziemi rosyjskiej.
– No Jason, czas leci, a ty nadal nie powiedziałeś, jak było.
Podchodzę chwiejnym krokiem, nie tylko Angol ma dosyć, ja również przekroczyłem swój próg wytrzymałości.
– Nic nie wiem – duka z trudem.
– Nie pierdol, kurwa! – Prawą dłonią policzkuję delikwenta.
Niestety, będzie ślad, przez co adwokat będzie miał pole manewru. Teraz muszę ustawić Angola jak szczeniaka, by na widok tresera srał w gacie.
Podchodzę do agregatu, teatralnym gestem wodzę po dźwigni uruchamiającej bolesną dawkę prądu. Facet nie może zobaczyć, co robię, i właśnie to jest najgorsze – margines niewiedzy. Może wydarzyć się wszystko, a tutaj – wszystko, co najgorsze. Oczami wyobraźni zapewne widzi, jak bawię się z nim w kotka i myszkę, jak daję mu moment na uratowanie się.
– Czekaj, czekaj!
– No, przypomniałeś sobie – odpowiadam znudzonym tonem.
Angol milczy, jego szloch staje się co raz bardziej irytujący. Sapanie Fiodora zwiastuje kolejną dawkę bólu dla nieszczęśnika. W takich chwilach żal mi tych wszystkich cierpiętników. Fiodor jak mało kto nie znosi płaczu. W szczególności ten męski wywołuje u niego napad agresji.
– Mów, kurwo! – Z ust mojego kolegi wydobywa się zwierzęcy wrzask.
Jego oddech jest na tyle nieświeży, że i do mnie pomimo dwóch metrów odległości dociera zapach kiełbasy, którą pałaszował przez ostatnią godzinę.
– No dobra – szepcze nagi oskarżony.
– Co dobra? Dobra to jest laska, która stoi na wylotówce z miasta. A ty masz mówić, jak było! Rozumiesz?! Nie będziemy tutaj siedzieć z tobą przez kolejne godziny. Albo mówisz teraz, jak było, i kończymy, albo będziesz srał własnymi wnętrznościami. Mówisz, kurwa, masz pięć minut!
– Zabiłem ją.
– Konkret, ciulu – wyrzucam spokojnym tonem.
W takich momentach trzeba nieco zwolnić z terapią wstrząsową, by nie spłoszyć zlęknionej zwierzyny.
– Mieliśmy… to znaczy my…
– Co, kurwa? Pieprzyłeś ją!? – Tym razem to Fiodor nie wytrzymuje ciśnienia.
W głębi ducha przyznaję, że wyręczył mnie w ostatnim momencie.
– Kochaliśmy się. Zaczęło się od przygotowania do konkursu językowego. Potem wiedziałem, że przychodzi nie dla poszerzenia swojej wiedzy, ale dla mnie. Ona też mi się podobała, była najpiękniejszą istotą na ziemi. Długo walczyłem ze sobą, wiedziałem, że nie możemy być razem. Ona zostałaby przeniesiona do innej szkoły, a dyrekcja posłałaby mnie w cholerę. Jej ojciec jest bankierem, ale podobno w rzeczywistości to gangster, pewnie…
– Konkret, kurwa. Jak i dlaczego zabiłeś tę małą?! – Zrywam przesiąknięty od potu i łez kawałek materiału, to oczy powiedzą mi, czy w tej opowieści jest ziarno prawdy.
– Zaszła w ciążę.
– Przecież wiemy to. Problem w tym, że to nie twoje dziecko. Miała innego na boku, a ty byłeś zwykłym rogaczem, no cóż, angielskie fiuty nigdy nie dorównają naszym – zarechotał Fiodor.
Odkąd pamiętam, specjalizuje się w seksistowskich uwagach, co utwierdza mnie w przekonaniu, że pies, który dużo szczeka, nie ugryzie.
– Nie wiedziałem tego, dopóki jej nie nakryłem. A tak naprawdę to przeczytałem esemesy. Jej zachowanie uległo zmianie. Przestała do mnie przychodzić, unikała mnie.
– Przestań pitolić, bo stracę cierpliwość.
– Nie kłamię.
– Kłamiesz! W dodatku próbujesz ze mnie zrobić idiotę! – Odruchowo kopię w krzesło nieszczęśnika.
Upada z głuchym hukiem, który zwieńcza grymas bólu Jasona.
Okrążam bezbronnego niczym kat czekający na zadanie ostatecznego ciosu. To największa tortura, jaką można zastosować – przeciąganie w nieskończoność chwili, która i tak nadejdzie. Specjalnie czekam, chcę, by wiedział, że to ja kontroluję sytuację i ja zdecyduję, kiedy on się złamie. A brakuje mu nie wiele.
– Naprawdę…
– Kłamiesz! – Kopię w wystający z odbytu pręt.
Nie mocno, taki cios doprowadziłby do poważnych uszkodzeń narządów, a w konsekwencji do zgonu. Szkoda mi życia i kariery dla takiego ścierwa. To tylko wymierzenie kary za kłamstwo i marnotrawstwo czasu plus kolejna dawka upokorzenia, które bywa bardziej istotne niż solidne dawki bólu.
– Patrz!
Na podłodze ląduje pomięta kartka. Dla zmęczonej głowy i spuchniętych oczu czytanie staje się misją niemożliwą, ale chcę, by jedynie dostrzegł to, co widnieje na papierze.
– Co to?
– Przyjrzyj się, sukinsynu.
– Nie, to nie tak…
– Morda! Skoro nie dasz rady czytać, to ci pomogę. Na tej kartce jest korespondencja, którą wymieniłeś z Olegiem Kvitcovem. Sęk w tym, że Oleg ma tatusia, który nie pozwoli, by synkowi spadł włos z głowy, a ty jesteś tylko małym gnojkiem. Małym śmieciem, o którego nikt się nie upomni. Nawet brytyjska ambasada odpuści, bo się przyznasz do winy. Zeznasz, że zabiłeś dziewczynę ponieważ byłeś o nią zazdrosny. Męska duma oberwała, gdyż zostałeś jedynie wykorzystany jako element w grze. Chciała wzbudzić zazdrość w byłym chłopaku, a ty wkurwiłeś się, kiedy wróciła do swojego eks. Możesz oczywiście powiedzieć to, co chcesz. Ale wówczas więzienie będzie czymś znacznie gorszym od tego, co cię tu spotkało.
– Ona…
– Wiem, że Oleg… wróć, ludzie jego ojca wpakowali cię w gówno, ale mój przyjacielu, byłeś bez szans. Nawet gdyby ktoś inny ją zabił, to i tak padłoby na ciebie. – Kucam przy lezącym Angliku.
Jego ciało sprawia wrażenie rozpalonego do granic możliwości. Kilka blizn i ran zdradza nasze techniki przesłuchań, lecz delikwentowi nie przychodzi do głowy, by pisnąć choćby słowo. Dla niego wyrok już zapadł, i to zanim wszedł na salę rozpraw.
BESTSELLERY
- EBOOK
14,90 zł 32,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
20,90 zł 31,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
20,90 zł 31,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- EBOOK
16,90 zł 36,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: MarginesyFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: Horror i thrillerGrupa przyjaciół wyjeżdża na urlop. Podczas mocno zakrapianej imprezy ktoś kogoś prawie topi. Wywiązuje się kłótna, wracają dawne urazy. Rano okazuje się, że 15-letnia córka jednego z małżeństw zniknęła.EBOOK
20,90 zł 31,89
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.