Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dworek pod Malwami 67 - Julka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 października 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 67 - Julka - ebook

Franciszek Kalinowski stał się bohaterem obławy na złodziei drewna w lesie. Nie dał się zwieść fałszywym podejrzeniom, bezbłędnie wytypował sprawców grabieży i przyłapał ich na gorącym uczynku. Pułkownik jest z niego dumny i wynagradza go pieniężnie. Dumni są również rodzice. Tylko Franio wydaje się zaskakująco posępny. Młody bohater wie, że podczas obławy wydarzyło się coś, czego nikt nie zauważył, a co nie przysporzy mu chwały. Wydaje się, że niechcący postrzelił rudą Julkę Stankiewicz. Dumna kobieta nie chce jednak przyjąć jego przeprosin. W jej interesie leży, żeby nikt nie dowiedział się, że tego dnia była w lesie...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0134-7
Rozmiar pliku: 254 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PO OBŁAWIE

_Lato 1937_

Obława w lesie prowadzona przez ludzi leśniczego Kowalewskiego doprowadziła do zatrzymania kilku złodziei drewna. Ku zaskoczeniu zainteresowanych sprawcami kradzieży okazali się mieszkańcy wsi Zajezierce a nie Stankiewicz z synami. Leśniczy odzyskał łup, zabrał wozy z drewnem i kazał je zawieść do Majówki pułkownika Kawelina.

– Tam odbierzecie konie i wozy.

Złodzieje byli z tego niezadowoleni, ale nie pozostawiono im wyboru. Ludzie leśniczego zagarnęli wszystko pod pretekstem, że nie poniosą przecież drewna na plecach. Pułkownik dowiedziawszy się o efektach obławy zatelefonował na komendę policji w Białymstoku i jeszcze tego dnia funkcjonariusz upoważniony do przeprowadzenia śledztwa stawił się w Majówce.

– Już on z nich wyciągnie wszystko, gdzie i kiedy rabowali – stwierdził Kowalewski z satysfakcją.

Rozglądał się za swoim pomocnikiem, ale Franio nie wchodził mu w oczy. Pomylił się co do nazwiska sprawców, choć winowajców schwytano i zleceniodawca był zadowolony z roboty.

– Niechaj zostaną przykładnie ukarani. Może to na innych podziała i przestaną rabować po moich lasach.

Wypłacił leśniczemu nagrodę z przykazaniem, by podzielił się nią z ludźmi, którzy uczestniczyli w obławie. Tym sposobem Franio zarobił osiemdziesiąt złotych.

Młody Kalinowski wyprowadził się z leśniczówki, a pan Mieczysław obiecał, że jeśli tylko zdarzy się podobna okoliczność, natychmiast go powiadomi, a tymczasem ustalili sposób dalszej współpracy. Franio raz w tygodniu będzie się stawiał do dyspozycji leśniczego, by prewencyjnie przeczesywać las i odstraszać ewentualnych następców schwytanych złodziei.

– Pułkownik jest z ciebie bardzo rad – powiedział pan Michał, gdy w Kalinówce omawiano ostatnie efekty pracy Frania. – Tamci dwaj wreszcie dostaną za swoje, a podobno podejrzewano kogo innego. Tego Stankiewicza z Zajmy co ma silnych synów, ale okazało się, że niewinny.

Franio ledwo odpowiadał na ojcowskie pytania, udając, że leśniczy nie wtajemniczał go w swoje przypuszczenia co do tożsamości złodziei.

– Działaliście sprawnie i skutecznie, to bardzo chwalebne. – ocenił pan Michal Kalinowski. – Leśniczy bardzo z ciebie kontent. „Frania zasługa” powiada.

– Gdzie tam moja – mruknął niewyraźnie Franio. – Ja tylko pomagałem.

Był dziwnie osowiały i wcale nie cieszył się z dobrego zakończenia obławy. Nie ujawnił jednak rodzicom powodu złego humoru.

– Zawsze był trochę dziki, to nie nowina – powiedziała Franciszka. – Będzie chciał co sam opowiedzieć, to powie. Inaczej i wołami z niego nie wyciągniesz.

Chłopak nikomu nie wspomniał o znalezionej w lesie wstążce. Trzymał ją w kieszeni kurtki, a czasem w ukryciu wyjmował i oglądał. Plama na wstążce zbrązowiała i zrudziała.

Pilnie nasłuchiwał plotek o ostatnich wydarzeniach, ale nie dotarło do niego, żeby w lesie ktokolwiek został ranny, więc odetchnął z ulgą. Pewnie osoba, którą postrzelił wtedy grubym śrutem, odniosła powierzchowne obrażenia nie zagrażające zdrowiu. Nie ma powodu do niepokoju.

***

Franio Kalinowski przystanął przed sklepikiem w Zabłudowie, w którym sprzedawano wyroby pasmanteryjne.

– Panicz czegoś życzy? – zapytał kupiec.

Stał w progu malutkiego sldepiku, czekał na klientów i nie chciał stracić żadnego, wiadomo, nawet najmniejszy zarobek się liczy. Kłaniał się i gestem ręki wskazywał na swój sklep.

– U mnie towar pierwsza klasa, każdy wie. Najpierwsza klasa.

Franio nigdy nie robił podobnych zakupów i teraz wstydził się przed kupcem, bo nie wiedział, jak ma się zachować.

– Wstążkę chciałem – powiedział.

Kupiec spojrzał z zaciekawieniem.

– A jaką? Mam tu wybór z najlepszych produktów. Niech tylko panicz się rozejrzy.

– Nie wiem – bąknął chłopak.

Kupiec podniósł brwi.

– Dla dziewczyny może? – domyślił się.

– Nie! – Franio gwałtownie zaprzeczył. – Dla siostry. To znaczy dla dwóch sióstr.

– Aaaa, panicz wejdzie, pani się rozejrzy... Ja chętnie pomogę wybrać. Jakiego koloru ma być?

– Niebieska, nie, to znaczy... czerwona.

– Niebieski i czerwona? – upewnił się kupiec. – Panicz dwie chyba siostry ma, to dla każdej taka sama ma być czy inna?

Kalinowski zmarszczył brwi, bo nie wiedział, jak powinien postąpić. Jeśli ma kupić dla Jadzi i Marysi to dla obu najlepiej jednakowe.

– Dwie niebieskie, na dwa warkocze dla każdej – zdecydował. – I jedną czerwoną, też na dwa.

Kupiec znowu się zdziwił.

– To dla jednej siostry dwie będą? Ona starsza pewnie.

– Właśnie – chłopak potaknął bez namysłu. – Jedna jest starsza.

Kupiec zręcznie zmierzył wstążki, odwijając je z drewnianej szpulki, odciął nożyczkami, zapakował w papier.

– Trzydzieści groszy. Za jedną parę.

Franiowi wydało się drogo, ale bez dalszych dyskusji zapłacił żądaną kwotę. Chciał jak najspieszniej opuścić sklepik i wyjść na ulicę. Tu dopiero odetchnął z ulgą.

Gdy wrócił do domu i wręczył wstążki siostrom, wzbudził podarunkiem wielkie zdziwienie. Dziewczynki były zaskoczone i natychmiast pobiegły pochwalić się matce.

– Z jakiej okazji te prezenty? – zdumiała się Franciszka.

– A tak, bez okazji – burknął Franio. – Zarobiłem przecież.

– O, jak ładnie, że pomyślałeś o siostrach – ucieszyła się matka. – Sobie też coś kupiłeś?

– Jeszcze nie.

***

Dwa dni później Frania Kalinowskiego posłano po naftę do Zabłudowa. Wychodził właśnie z pięciolitrową bańką ze sklepiku, gdy spostrzegł rudą Julkę Stankiewicz. Wrzucił bagaż do bryczki i pospieszył za dziewczyną. Chciał z nią koniecznie pogadać, dotąd nie trafiła się okazja, a nie pasowało mu specjalnie jechać do Zajmy.

W sklepie żelaznym Silbersteina Julka Stankiewicz kupowała hufnale do podków. Oglądała je uważnie, podnosząc każdy pod światło.

– A panienka co tak ogląda i deliberuje? – niepokoił się kupiec. – U mnie towar najprzyd... najprzed... najlepszy.

– Właśnie patrzę, czy najlepszy – mruknęła, wpatrując się w kolejny gwóźdź.

Miała na sobie chustę z szarej wełny, spod której wystawał gors białej bluzki, bryczesy i wysokie buty. Rude włosy zebrane nad karkiem były spięte długą stalową szpilką.

Oglądała towar, niektóre gwoździe odrzucając jako nieprzydatne.

– A czemu to panienka tak wybrzydza? – zmarszczył się kupiec.

Stankiewiczówna nie podnosząc wzroku szybko sortowała hufnale.

– Sama podkuwam, to wiem, które są co warte – zauważyła.

Żyd zdziwił się na takie oświadczenie, ale już zobaczył nowego gościa i zachęcająco giął się w jego kierunku.

– Uszanowanie paniczowi.

– Dzień dobry, Silberstein – mruknął Franio, a w kierunku znajomej klientki skłonił się zdawkowo.

Dziewczyna zerknęła spod oka, ale widząc Kalinowskiego szybko odwróciła się, rezygnując z przeglądania kolejnych hufnali.

– Tych już wystarczy – powiedziała, dając gestem znak, że bierze towar.

Położyła na ladzie pięciozłotowy banknot. Franio zbliżył się i przystanął obok niej tak blisko, że poczuł zapach jej włosów – ziołowy czy kwiatowy. Przyjemny... – pomyślał.

– Dzień dobry, Julka.

Burknęła coś w odpowiedzi, pospiesznie wzięła resztę i zawróciła szybko do drzwi.

– Zaczekaj! – zawołał za nią.

Dogonił ją dopiero na ulicy.

– Czemu uciekasz? – spytał.

– Ja? - wzruszyła ramionami.

– Nie pędź tak, poczekaj...

– Na co?

Szła szybko naprzód, on tuż obok, ledwo nadążając, bo prawie biegła. Na skraju rynku znajdował się umocowany pół metra nad ziemią długi drąg, do którego wiązano konie, pojedyncze i zaprzężone przy wozach. Stał tu także wierzchowiec Stankiewiczówny.

Franio przyspieszył i dzięki temu w ostatniej chwili znalazł się między dziewczyną a jej koniem.

– Zaczekaj – poprosił. – Przecież musimy pogadać.

– Niby o czym?

– O lesie – Franio uśmiechnął się z poczuciem przewagi. – I o jednej takiej pannie, która zostawiła coś na krzaku.

Stankiewiczówna wzruszyła ramionami, jej wyraz twarzy wskazywał, że nie ma ochoty na rozmowę.

– Znalazłem twoją wstążkę – powiedzial Kalinowski, dotykając kieszeni na piersi.

Popatrzyła nieprzyjaźnie.

– Mnie żadnej nie brakuje – oświadczyła. - Coś ci się pomyliło.

– Przecież widziałem, jak wtedy rąbałaś drewno i wiem, że to twoja.

Wyjął wstążkę z kieszeni, ale dziewczyna nie wykazała zainteresowania.

– To nie moja.

– Skąd wiesz, skoro nawet nie popatrzyłaś.

– Widziałam. Po za tym mnie tam nie było, to i wstążka nie moja!

Chłopak rozejrzał się bezradnie. Julka nie zamierzała się przyznać, że to ją tropił w lesie i prawdopodobnie postrzelił. Mogła mieć żal, chciał się wytłumaczyć.

– Nie chciałem strzelić – gorączkowo próbował się usprawiedliwiać. – Skąd mogłem wiedzieć, że tam siedzisz? Jakbyś krzyknęła, to na pewno bym nie...

Wzruszyła ramionami. Odrzuciła kosmyk włosów, który zsunął się jej na czoło i spojrzała zimno.

– Nie wiem, o czym mówisz – stwierdziła dobitnie, odwiązując konia. – A teraz muszę iść. Do widzenia.

Ale Franio nie dał się łatwo odpędzić. Nie zastanawiając się chwycił jej lewą rękę. Przy przegubie zobaczył świeże zadrapanie. A nawet coś więcej. Wprawne oko Kalinowskiego dostrzegło pod skórą czarną wypukłość.

– To przecież śrut – powiedział. – Mój?

– Nie pozwalaj sobie! – szarpnęła się.

Puścił ją, ale nie przeprosił. Założył kciuki za pasek spodni. Tuś mi, rudy ptaszku - pomyślał z radością.

– Kiedy się spróbujemy? – spytał prowokująco. – No, wiesz, na rękę.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: