- W empik go
Dzieci Montessori - ebook
Dzieci Montessori - ebook
Jako studentka psychologii dziecięcej zawsze głęboko zainteresowana problemami dobrobytu, które stają przed nami w związku z wychowaniem małych dzieci, w 1913 roku udałam się do Rzymu, aby osobiście zbadać rezultaty systemu wychowawczego Montessori.
Wiele już napisano i powiedziano na temat rozwiązań tego systemu. Niewiele jednak przekazano światu informacji na temat losów indywidualnych dzieci, które rozwijały swoją osobowość poprzez autoedukację Montessori.
Chciałam więc na miejscu zająć się obserwacją dzieci Montessori. Dzięki łaskawej uprzejmości dr Montessori, otrzymałam przywilej prowadzenia obserwacji w nowym przedszkolu Trionfale, gdzie mogłam prowadzić swoje badania od samego początku wdrożenia tej metody, oraz w przedszkolach Fua Famagosta i Franciscan Convent. Miałam również przywilej wysłuchania wykładu dr Montessori, która wyjaśniła pewne problemy w jej teorii edukacji, które nie były wcześniej nagłaśniane.
Dzieci w wieku trzech, czterech i pięciu lat spotkałam otoczone licznymi obserwatorami pierwszej międzynarodowej grupy szkolonej przez Montessori. Mimo zamieszania były one jednak tak cudownie opanowane i samokontrolujące się, że przeszły przez te dni jakby samodzielnie. Widziałam tak znakomite dowody na integralność systemu Montessori, jak przypadki Otella, Bruna i innych, omówione na stronach tej książki.
Poniższe strony to seria opisów prawdziwych przykładów rezultatów osiąganych u dzieci dzięki metodzie Montessori. Mam nadzieję, że jako realny zapis namacalnych wyników, przyczynią się one do większej wiary świata w odkrycie Montessori – odkrycie ducha dziecka.
Carolyn Sherwin Bailey, Nowy Jork, 1915 r.
Spis treści
SPIS TREŚCI:
WSTĘP
DZIECI MONTESSORI
Z MARGHERITĄ W DOMU DZIECIĘCYM
Ukazanie mimowolnego wpływu prawdziwego środowiska Montessori
VALIA
Wychowanie fizyczne w systemie Montessori
UWOLNIENIE STRASZLIWEGO OTELLA
Przebudzenie sumienia poprzez kierowanie wolą
CHRYSTUS W BRUNIE
O nowym zmyśle duchowym
OCZY W PALCACH MARIA
Trening zmysłów Montessori
GŁÓD RAFFAELA
Nauczanie kolorów. Jego wartość
STŁUMIENIE WOLI ANTONIA
Kierowanie wolą dziecka
LILIA ANDREI
Metoda Montessori w Naturze
CUD OLGI
Czytanie i pisanie tak naturalne dla Twojego dziecka jak mowa
KLARA – MAŁA MATKA
Rozwój społeczny dziecka Montessori
PICCOLA – MAŁA GOSPODYNI DOMU
Pomocność dziecka Montessori
ZABAWY MARIA
Montessori i wyobraźnia dziecka
WIELKA CISZA
Rozwój umiejętności odpoczynku według Montessori
Kategoria: | Reportaże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65185-38-9 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jeśli przedmowa jest światłem, które powinno oświetlać zawartość książki, wybieram nie słowa, lecz postaci ludzkie, aby zilustrować tę małą książeczkę przeznaczoną dla rodzin, w których dorastają dzieci. Dlatego przywołuję tu, jako wymowny symbol, Helen Keller i panią Anne Sullivan Macy, które, stanowiąc przykład, są zarówno nauczycielkami dla mnie samej i dla świata, jak i żywymi dowodami cudu, który miał miejsce w edukacji.
W rzeczywistości Helen Keller jest wspaniałym przykładem zjawiska wspólnego wszystkim istotom ludzkim: możliwości wyzwolenia uwięzionego ducha człowieka poprzez kształcenie zmysłów. Tu właśnie leży podstawa metody wychowawczej, której zwięzłe wyobrażenie daje ta książka.
Jeśli tylko jeden zmysł wystarczył, by uczynić z Helen Keller kobietę o wyjątkowej kulturze i pisarkę, któż lepiej niż ona udowodni potencje tej metody edukacji, która opiera się na zmysłach? Jeśli Helen Keller osiągnęła dzięki wspaniałym darom natury wzniosłą koncepcję świata, któż lepiej niż ona udowodni, że w najgłębszym wnętrzu człowieka tkwi duch gotowy do ujawnienia się?
Helen, przytul do swego serca te małe dzieci, bo przede wszystkim one cię zrozumieją. Są to twoi młodsi bracia: kiedy z zawiązanymi oczami i w milczeniu dotykają swoimi małymi rączkami, w ich świadomości wzbierają głębokie wrażenia i z nową formą szczęścia wykrzykują: „Widzę moimi rękami”. Tylko one więc mogą w pełni zrozumieć dramat tajemniczego przywileju, jaki poznała twoja dusza. Kiedy w ciemności i w ciszy, gdy ich duch pozostawiony wolny dla rozwoju, ich energia intelektualna podwojona, potrafią czytać i pisać bez uczenia się, prawie jak gdyby intuicyjnie, oni, tylko oni, mogą częściowo zrozumieć ekstazę, której Bóg udzielił ci na świetlistej drodze nauki.
Maria MontessoriPrzedmowa
W ostatnich latach nastąpiła niezwykła poprawa warunków życia dzieci. We wszystkich cywilizowanych krajach, a szczególnie w Anglii, statystyki wykazują na spadek śmiertelności niemowląt.
W związku z tym należy zauważyć odpowiednią poprawę w fizycznym rozwoju dzieci; są one zdrowsze i bardziej energiczne. Rozpowszechnienie i popularyzacja nauki, przyniosła takie godne uwagi korzyści. Matki nauczyły się przyjmować normy nowoczesnej higieny i wprowadzać je w życie w wychowaniu swoich dzieci. Powstało wiele nowych instytucji społecznych, które udoskonalono z myślą o pomocy dzieciom i ich ochronie w okresie fizycznego wzrostu.
W ten sposób powstaje praktycznie nowa rasa ludzka, rasa bardziej rozwinięta, zdrowsza i bardziej wytrzymała; rasa, która będzie w stanie uzyskać odporność na podstępne choroby.
Co zrobiła nauka, aby to osiągnąć? Nauka zaproponowała nam pewne bardzo proste zasady, dzięki którym dziecko zostało przywrócone tak blisko, jak to możliwe do warunków naturalnego życia, a porządek i prawo zostały dostosowane do funkcji ciała. Przykładowo, nauka zaproponowała karmienie przez matkę, zniesienie dawnego rodzaju powijaków, wprowadzenie kąpieli, spędzania czasu na świeżym powietrzu, ćwiczeń, prostych krótkich ubrań, przebywanie w ciszy i dużo snu. Zasady zostały również ustanowione dla żywności dostosowując jej ilość racjonalnie do potrzeb fizjologicznych właściwych dla życia dziecka.
Jednak przy tym wszystkim nauka nie wniosła żadnego wkładu, który byłby całkowicie nowy. Matki już wcześniej zawsze karmiły swoje dzieci, dzieci były ubrane, oddychały i jadły.
Chodzi o to, że te same czynności fizyczne, które wykonywane na oślep i bez ładu prowadziły do chorób i śmierci, od kiedy były zarządzane racjonalnie, dawały siłę i życie.
Ogromny postęp, jaki się dokonał, może nas zwieść, sugerując, że dla dzieci zrobiono już wszystko, co było możliwe.
Musimy jednak dokładnie rozważyć tę sprawę, aby się zastanowić: Czy nasze dzieci są tylko tymi zdrowymi, małymi ciałkami, które dziś tak bujnie rosną i rozwijają się na naszych oczach? Czy ich przeznaczeniem jest tylko produkcja nowych pięknych ludzkich ciał?
W takim przypadku nie byłoby wielkiej różnicy między ich losem a losem zwierząt, które hodujemy, abyśmy mieli dobre mięso lub zwierzęta pociągowe.
Przeznaczenie człowieka jest ewidentnie inne, a opieka należna dziecku obejmuje pole szersze niż to, które jest rozpatrywane przez higienę fizyczną. Matka, która wykąpała swoje dziecko i zabrała je w wózku na spacer do parku, nie wypełniła jeszcze misji „matki ludzkości”. Kura, która zbiera swoje kurczęta razem ze sobą, i kot, który liże swoje kocięta i roztacza nad nimi tak samo czułą opiekę, nie różnią się w żaden sposób od ludzkiej matki w usługach, które wyświadczają swemu potomstwu.
Nie, ludzka matka, jeśli sprowadza swoje istnienie się do takich granic, poświęca się na próżno, czuje, że przez to wyższe dążenia zostały w niej stłumione. Jest ona jednak matką człowieka.
Dzieci muszą rosnąć nie tylko w ciele, ale także rozwijać się w duchu, a matka pragnie śledzić tajemniczą podróż duchową ukochanego dziecka, które jutro będzie inteligentnym, boskim stworzeniem, dorosłym człowiekiem.
Nauka najwyraźniej nie zakończyła swego progresu. Przeciwnie, ledwie uczyniła pierwszy krok naprzód, gdyż dotychczas zatrzymała się na dobrobycie ciała. Musi jednak nadal iść naprzód. Opierając się na tych samych pozytywnych liniach rozwoju, dzięki którym poprawiła zdrowie i ocaliła życie fizyczne dzieci, w przyszłości będzie musiała przynieść korzyść i wzmocnić ich życie wewnętrzne, które to jest prawdziwym życiem człowieka. W taki sam sposób nauka będzie kierowała rozwojem inteligencji, charakteru i tych ukrytych sił twórczych, które drzemią w cudownym zarodku ludzkiego ducha.
Tak samo, jak ciało dziecka musi czerpać pożywienie i tlen ze swego zewnętrznego środowiska, aby dokonać wielkiej pracy fizjologicznej, pracy związanej ze wzrastaniem, tak i jego duch musi czerpać ze swego środowiska pożywienie, którego potrzebuje, aby rozwijać się zgodnie ze swymi własnymi „prawami wzrostu”. Nie da się zaprzeczyć, że zjawiska rozwoju są same w sobie wielkim dziełem. Konsolidacja kości, wzrost całego ciała, ukończenie rozwoju drobnej budowy mózgu, formowanie się zębów, wszystko to są bardzo realne prace fizjologicznego organizmu, podobnie jak przemiana, jakiej ulega organizm w okresie dojrzewania.
Wysiłki te bardzo różnią się od przedsięwzięć, które ludzkość podejmuje w ramach tak zwanej pracy zewnętrznej, to znaczy w „produkcji społecznej”, czy to w szkołach, gdzie człowiek jest nauczany, czy też w świecie, gdzie dzięki aktywności swojej inteligencji wytwarza bogactwo i przekształca swoje środowisko.
Niemniej prawdą jest jednak to, że obie te czynności są „pracą”. W rzeczywistości, organizm w tych okresach największego fizjologicznego wysiłku jest najmniej zdolny do wykonywania zadań zewnętrznych, a czasami praca dotycząca jego wzrostu jest tak rozległa i trudna, że jednostka jest przeciążona tak samo, jak przy nadmiernym wysiłku, i tylko z tego powodu staje się wyczerpana, a nawet umiera.
Człowiek zawsze będzie mógł uniknąć „pracy zewnętrznej”, korzystając z pracy innych, ale nie ma możliwości uchylenia się od tej pracy wewnętrznej jego organizmu. Wraz z narodzinami i śmiercią została ona narzucona przez samą jego naturę i każdy człowiek musi ją wykonać dla siebie. Ta trudna, nieunikniona praca, to właśnie „praca dziecka”.
Gdy więc mówimy, że małe dzieci powinny odpoczywać, to odnosimy się tylko do jednej strony zagadnienia pracy. Mamy na myśli, że powinny one odpoczywać od tej zewnętrznej widocznej pracy, do której małe dziecko przez swoją słabość i niezdolność nie może wnieść żadnego wkładu pożytecznego ani dla siebie, ani dla drugich.
Nasze twierdzenie nie jest więc kompletne; dziecko w rzeczywistości nie odpoczywa, lecz wykonuje tajemniczą wewnętrzną pracę swojej autoformacji. Pracuje nad tym, aby stać się człowiekiem i aby to osiągnąć, nie wystarczy, że ciało dziecka będzie rosło w rzeczywistych rozmiarach; najdrobniejsze funkcje systemu motorycznego i nerwowego muszą być również ustalone, a inteligencja rozwinięta.
Funkcje, które dziecko ma w sobie ustanowić, dzielą się na dwie grupy: (1) funkcje motoryczne, dzięki którym ma ono zapewnić sobie równowagę i nauczyć się chodzić oraz koordynować swoje ruchy; (2) funkcje sensoryczne, dzięki którym, odbierając wrażenia ze swojego otoczenia, tworzy podstawy swojej inteligencji poprzez ciągłe ćwiczenie obserwacji, porównywania i osądu. W ten sposób stopniowo zapoznaje się ze swoim środowiskiem i rozwija swoją inteligencję.
Jednocześnie uczy się języka i musi zmierzyć się nie tylko z trudnościami motorycznymi związanymi z artykulacją, dźwiękami i słowami, ale także z trudnościami w inteligentnym zrozumieniu pojęć i składni języka.
Jeżeli pomyślimy o emigrancie, który udaje się do nowego kraju, nie znając jego wytworów, nie znając jego ukształtowania naturalnego i porządku społecznego oraz zupełnie nie rozumiejąc jego języka, to uświadamiamy sobie, że istnieje ogromna praca adaptacyjna, którą musi on wykonać, zanim będzie mógł włączyć się w aktywne życie nieznanych mu ludzi. Nikt nie będzie w stanie wykonać za niego tej pracy przystosowawczej. On sam musi obserwować, rozumieć, pamiętać, formułować sądy i uczyć się nowego języka przez żmudne ćwiczenia i w toku długich doświadczeń.
Co zatem trzeba powiedzieć o dziecku? Co z tym małym, metaforycznym emigrantem, który przybywa do nowego świata, który jest słaby, zanim jego organizm w pełni się rozwinie i musi w jakże krótkim czasie przystosować się do tak złożonego świata?
Aż do dnia dzisiejszego małe dziecko nie otrzymało racjonalnej pomocy w wypełnieniu tego żmudnego zadania. Jeśli chodzi o rozwój psychiczny dziecka, znajdujemy się w okresie równoległym do tego, w którym życie fizyczne pozostawione było na łasce przypadku i instynktu – w okresie, w którym śmiertelność niemowląt była plagą.
To właśnie za pomocą naukowych i racjonalnych środków musimy ułatwić tę wewnętrzną pracę psychicznego przystosowania, która ma się dokonać w dziecku. Pracę, która w żadnym wypadku nie jest tym samym, co „jakakolwiek zewnętrzna praca lub produkcja”.
Jest to cel, który leży u podstaw mojej metody wychowania dzieci i z tego powodu niektóre zasady, które w niej wyrażam, wraz z tą częścią, która dotyczy techniki ich praktycznego zastosowania, nie mają charakteru ogólnego, lecz odnoszą się do szczególnego przypadku dziecka w wieku od trzech do siedmiu lat, tj. do potrzeb formacyjnego okresu życia.
Moja metoda jest naukowa, zarówno w swej istocie, jak i w swym celu. Służy ona osiągnięciu bardziej zaawansowanego etapu postępu, nie tylko w kierunkach materialnych i fizjologicznych. Jest to próba dokończenia kursu, który higiena już obrała, ale dotąd został przyjęty jedynie przy leczeniu zaniedbań od strony fizycznej.
Gdybyśmy dziś posiadali statystyki dotyczące chorób nerwowych, wad wymowy, błędów w postrzeganiu i rozumowaniu oraz braku charakteru u normalnych dzieci, to być może byłoby interesujące porównać je ze statystykami tej samej natury, ale zestawionymi z badaniami dzieci, które odbyły już pewną liczbę lat w systemie tej nowej racjonalnej edukacji. Według wszelkiego prawdopodobieństwa powinniśmy znaleźć uderzające podobieństwo między takimi statystykami a tymi dostępnymi obecnie (w kwestii poprawy higieny), które wykazały spadek śmiertelności i poprawę w fizycznym rozwoju dzieci.„Dom Dziecięcy”
Dom Dziecięcy jest środowiskiem, które jest oferowane dziecku, aby mogło ono posiąść możliwość rozwijania swojej aktywności. Ten rodzaj szkoły nie jest ściśle ustalonego typu, ale może się zmieniać w zależności od zasobów finansowych do dyspozycji i możliwości, jakie daje środowisko. Powinien to być prawdziwy dom, to znaczy zespół pomieszczeń z ogrodem, którego dzieci są panami. Idealny jest ogród, w którym znajdują się wiaty, ponieważ dzieci mogą się pod nimi bawić lub spać, a także wynosić swoje stoliczki do pracy lub na posiłki. W ten sposób mogą one żyć prawie całkowicie na świeżym powietrzu i jednocześnie są chronione od deszczu i słońca.
Centralnym i głównym pomieszczeniem tego budynku, często także jedynym do dyspozycji dzieci, jest pomieszczenie do „pracy umysłowej”. Do tego centralnego pomieszczenia można dodać inne mniejsze, w zależności od środków i możliwości tej przestrzeni: na przykład łazienkę, jadalnię, mały salonik lub świetlicę, pokój do ćwiczeń fizycznych, salę gimnastyczną i toaletę.
Szczególną cechą wyposażenia tych domów jest to, że są one przystosowane dla dzieci, a nie dla dorosłych. Zawierają one nie tylko materiał dydaktyczny specjalnie dostosowany do rozwoju intelektualnego dziecka, ale także kompletne wyposażenie do prowadzenia życia miniaturowej rodziny. Meble są lekkie, aby dzieci mogły je przesuwać, pomalowane na jakiś jasny kolor, aby dzieci mogły je umyć wodą z mydłem. Są tam niskie stoły o różnych rozmiarach i kształtach – kwadratowe, prostokątne i okrągłe, duże i małe. Prostokątny kształt jest najbardziej powszechny, ponieważ dwoje lub więcej dzieci może przy nim pracować razem. Siedzenia to małe drewniane krzesła, ale są też małe wiklinowe fotele i sofy.
W pokoju do pracy umysłowej znajdują się dwa niezbędne meble. Jednym z nich jest bardzo długa szafka z dużymi drzwiami (Rys. 1.). Jest ona bardzo niska, aby małe dziecko mogło na niej położyć małe przedmioty, takie jak maty, kwiaty itp. Wewnątrz tej szafki przechowywane są materiały dydaktyczne, które są wspólną własnością wszystkich dzieci.
Drugi mebel to komoda zawierająca dwie lub trzy kolumny małych szufladek, z których każda ma jasny uchwyt (lub uchwyt w jakimś kolorze, aby kontrastował z tłem), a na nim małą karteczkę z imieniem. Każde dziecko ma swoją własną szufladę, w której może umieścić rzeczy należące do niego.
Rys. 1. – Szafka z dużymi drzwiami.
Wokół ścian sali znajdują się nisko przymocowane tablice, aby dzieci mogły na nich pisać lub rysować, oraz przyjemne dla oka, artystyczne obrazki, które od czasu do czasu są zmieniane w zależności od okoliczności. Obrazki przedstawiają dzieci, rodziny, pejzaże, kwiaty i owoce, a częściej zdarzenia biblijne i historyczne. Rośliny ozdobne i kwitnące powinny być zawsze powinny znajdować się w pomieszczeniu, w którym dzieci pracują nad swoim rozwojem.
Kolejną częścią wyposażenia sali pracy są dywaniki w różnych kolorach – czerwonym, niebieskim, różowym, zielonym i brązowym. Dzieci rozkładają te dywaniki na podłodze, siadają na nich i pracują z materiałem dydaktycznym. Pomieszczenie tego rodzaju jest większe niż zwykłe sale lekcyjne, nie tylko dlatego, że małe stoliki i oddzielne krzesła zajmują więcej miejsca, ale również dlatego, że duża część podłogi musi być wolna, aby dzieci mogły rozłożyć swoje dywaniki i pracować na nich.
W pokoju dziennym, czyli „pokoju klubowym”, rodzaju salonu, w którym dzieci bawią się rozmową, grami, muzyką itp. tu i tam powinny być ustawione różnej wielkości małe stoliki, małe fotele i sofy. Ściany powinny być ozdobione wieloma wszelkiego rodzaju i wielkości półkami, na których można postawić statuetki, artystyczne wazony lub oprawione fotografie; a przede wszystkim każde dziecko powinno mieć małą doniczkę, w której może zasiać nasionko jakiejś rośliny domowej, aby ją pielęgnować i uprawiać, gdy urośnie. Na stołach w tym salonie powinny być umieszczone duże albumy z kolorowymi obrazkami, a także gry uczące cierpliwości lub różne bryły geometryczne, którymi dzieci mogą się bawić, konstruując figury itp. Wyposażenie powinno uzupełnić pianino lub, jeszcze lepiej, inne instrumenty muzyczne, takie jak harfy o niewielkich rozmiarach, wykonane specjalnie dla dzieci. W tym „pokoju klubowym” nauczyciel może czasem zabawiać dzieci opowiadaniami, które przyciągną grono zainteresowanych słuchaczy.
Umeblowanie jadalni składa się, oprócz stołów, z niskich szafek dostępnych dla wszystkich dzieci, które same mogą zabierać i odkładać na swoje miejsce naczynia, łyżki, noże i widelce, obrusy i serwetki. Talerze są zawsze z porcelany, a dzbanki i butelki do wody ze szkła. Na wyposażeniu jadalni zawsze są także noże.
Kolejnym pomieszczeniem jest garderoba. Tutaj każde dziecko ma swoją małą szafkę lub półkę. Na środku pokoju znajdują się bardzo proste toaletki, składające się ze stolików, na których stoi mała umywalka, zaopatrzona w mydło i szczoteczkę do szorowania paznokci. Pod ścianą stoją małe zlewy z kranami. Tutaj dzieci mogą czerpać i wylewać wodę. Wyposażenie „Domów Dziecięcych” nie ma granic. Tutaj dzieci wszystkim zajmują się same. Zamiatają pokoje, odkurzają i myją meble, polerują mosiądz, nakrywają do stołu, zmywają, zamiatają i zwijają dywaniki, piorą kilka swoich małych ubrań, gotują jajka. Jeśli chodzi o ich osobistą toaletę, dzieci wiedzą jak się ubrać i rozebrać. Wieszają swoje ubrania na małych haczykach, umieszczonych bardzo nisko, tak aby były w zasięgu ręki małego dziecka, albo składają takie artykuły odzieżowe, jak ich małe fartuszki do podawania posiłków, o które bardzo dbają, i układają je w szafce na bieliznę.
Krótko mówiąc, zamiast zabawek, które zostały doprowadzone do takiego stopnia złożoności i doskonałości, że dzieci mają do dyspozycji całe domki dla lalek, kompletne szafy do ubierania i rozbierania lalek, kuchnie, w których mogą udawać, że gotują, zabawkowe zwierzęta tak bliskie życia, jak to tylko możliwe, ta metoda stara się dać to wszystko dziecku w rzeczywistości – czyniąc z niego aktora bawiącego się na prawdziwej scenie życia.
Mój Dzieciomierz stanowi część wyposażenia „Domu Dziecięcym”. Po różnych modyfikacjach zredukowałam ten przyrząd do bardzo praktycznej formy (Rys. 2.).
Rys. 2. – Dzieciomierz Montessori.
Dzieciomierz, jak sama nazwa wskazuje, służy do mierzenia dzieci. Składa się on z szerokiej prostokątnej deski, tworzącej podstawę, z której środka wyrastają dwa drewniane słupki, utrzymywane razem na górze przez wąski płaski kawałek metalu. Do każdego słupka podłączony jest poziomy metalowy pręt – wskaźnik, który porusza się w górę i w dół za pomocą obudowy, również wykonanej z metalu. Ta metalowa obudowa jest połączona ze wskaźnikiem, a na jej końcu przymocowana jest kulka z kauczuku indyjskiego. Po jednej stronie, to znaczy za jednym z dwóch wysokich pionowych drewnianych słupków, znajduje się małe siedzisko, również z drewna. Dwa wysokie drewniane słupki są stopniowane. Słupek, do którego przymocowane jest siedzisko, jest wyskalowany od powierzchni siedziska do szczytu, podczas gdy drugi jest wyskalowany od drewnianej deski u podstawy do szczytu, tj. do wysokości 1,5 metra. Po stronie zawierającej siedzisko mierzy się wzrost siedzącego dziecka, a po drugiej stronie pełną posturę dziecka. Praktyczna wartość tego przyrządu polega na możliwości jednoczesnego pomiaru dwojga dzieci oraz na tym, że dzieci same współpracują przy dokonywaniu pomiarów. Same uczą się zdejmować buty i ustawiać się w odpowiedniej pozycji na Dzieciomierzu. Nie mają trudności z podnoszeniem i opuszczaniem metalowych wskaźników, które są tak mocno osadzone w metalowej obudowie, że nie mogą się odchylić od pozycji poziomej nawet wtedy, gdy używają ich niewprawne ręce. Co więcej, przesuwają się one niezwykle łatwo, tak że do ich poruszenia potrzebna jest bardzo niewielka siła. Małe kuleczki z kauczuku indyjskiego zapobiegają skaleczeniu się dzieci w przypadku nieumyślnego uderzenia głową o metalowy wskaźnik.
Dzieciom bardzo podoba się krokomierz. „Zmierzymy się?” to jedna z propozycji, którą składają najchętniej i z największym prawdopodobieństwem, że znajdzie się wielu towarzyszy, którzy się do nich przyłączą. Bardzo dbają też o Dzieciomierz, odkurzając go i polerując jego metalowe części. Wszystkie powierzchnie tego przyrządu są tak gładkie i zadbane, że wprost zachęcają do dbałości o nie, a ich wygląd po zakończeniu konserwacji w pełni wynagradza podjęty trud.
Dzieciomierz reprezentuje naukową część mojej metody, ponieważ ma odniesienie do antropologicznych i psychologicznych badań dzieci, z których każde ma swój własny biogram. Przygotowywany dzięki niemu biograficzny zapis śledzi historię rozwoju dziecka zgodnie z obserwacjami, które można poczynić stosując moją metodę. Temat ten jest obszernie omówiony w innych moich książkach. Seria zdjęć kinematograficznych została wykonana z Dzieciomierza w momencie, gdy dzieci są mierzone. Widać na nich, jak z własnej woli, nawet te najmniejsze, podchodzą do przyrządu i zajmują przy nim swoje miejsca.Metoda
Technika mojej metody, jako że podąża ona za wskazówkami naturalnego fizjologicznego i psychicznego rozwoju dziecka, może być podzielona na trzy części:
- Edukacja motoryczna.
- Edukacja sensoryczna.
- Język.
Opieka i zarządzanie środowiskiem stanowią główne środki edukacji ruchowej, podczas gdy edukacja sensoryczna i edukacja językowa są zapewnione przez mój materiał dydaktyczny.
W skład materiału dydaktycznego do kształcenia zmysłów wchodzą:
- (a) Trzy zestawy równoległoboków z otworami o różnych rozmiarach.
- (b) Trzy zestawy elementów w rozmiarach stopniowanych od małych do większych, obejmujące:
1. Różowe kostki.
2. Brązowe cegiełki.
3. Patyczki: (a) zabarwione na zielono; (b) zabarwione na przemian na czerwono i niebiesko.
- (c) Różne bryły geometryczne (graniastosłupy, ostrosłupy, kule, walce, stożki itd.).
- (d) Prostokątne tabliczki o szorstkiej i gładkiej powierzchni.
- (e) Zbiór rozmaitości.
- (f) Małe drewniane tabliczki o różnej wadze.
- (g) Dwa pudełka, każde zawierające sześćdziesiąt cztery kolorowe tabliczki.
- (h) Komoda zawierająca płaszczyzny z otworami w różnych kształtach.
- (i) Trzy serie kart, na których naklejone są formy geometryczne z papieru.
- (k) Zbiór cylindrycznych zamkniętych pudełek (wydających dźwięki perkusyjne).
- (l) Podwójna seria dzwonków muzycznych, drewniane tablice, na których namalowane są pięciolinie używane w muzyce, małe drewniane krążki jako nuty do umieszczania na pięciolinii.
W skład materiału dydaktycznego do przygotowania do pisania i arytmetyki wchodzą:
- (m) Dwa pochyłe biurka i różne żelazne wstawki.
- (n) Karty, na których naklejone są litery z papieru ściernego.
- (o) Dwa alfabety z kolorowego kartonu i o różnych rozmiarach.
- (p) Seria kart, na których naklejone są cyfry z papieru ściernego (1, 2, 3 itd.).
- (q) Seria dużych kart z takimi samymi cyframi na gładkim papierze służąca do wyliczania liczb powyżej dziesięciu.
- (r) Dwa pudełka z małymi patyczkami do liczenia.
- (s) Książka rysunków stworzonych specjalnie do tej metody, oraz kredki.
- (t) Ramy do nauki sznurowania, zapinania guzików itp., które są używane do nauki kontrolowania ruchów ręki.