- W empik go
Dzieci pana majstra - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
17 września 2020
Ebook
24,90 zł
Audiobook
16,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Dzieci pana majstra - ebook
„Dzieci Pana Majstra” to pisana wierszem opowieść o sześciu pociechach majstra Tygodnia i jego żony Niedzieli. Zofia Rogoszówna (1881–1921) napisała kilkanaście książek dla dzieci. Przepełniają je zrozumienie spraw i przeżyć dzieci, duże poczucie humoru, ciekawe pomysły oraz kunszt literacki. Często w swojej twórczości inspirowała się folklorem i tradycjami ludowymi.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8217-865-4 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział I. Tatko, mama, dzieci
Majster Tydzień, chwat nad chwaty,
będzie temu lat już wiele,
ujrzał, świeżą niby kwiaty,
młodą pannę – Imć Niedzielę.
Duchem posłał do niej swaty;
było trochę ceregieli,
lecz że chwat to był nad chwaty,
więc spodobał się Niedzieli.
Jak się zwykle potem zdarza,
już organy grzmią w kościele,
to Imć Tydzień od ołtarza
wiedzie żonkę – Imć Niedzielę.
..........................
Dziatek dał im Bóg sześcioro,
nie za wiele, nie za mało;
córki z matki wdzięk swój biorą,
chłopcy zuchy gębą całą.
Syn najstarszy jak antałek;
młodszy znów jak pomidorek,
pierwszy – zwie się: Poniedziałek,
drugi – mamin pieszczoch: Wtorek.
Piątek, tym się mama biedzi –
na nic prośby jej i trudy;
Piątek nie je nic prócz śledzi
i dlatego jak śledź chudy.
Mniejsza odeń o dwa cale
to Sobota jest krąglutka
(wszystko zmiata doskonale),
a rodzeństwo zwie ją: „Butka”.
..........................
Wtorek majtki zdarł na płocie,
Czwartek się po rynnie wspina,
Piątek zgubił trzewik w błocie,
Środa wpadła do komina.
A prym wiedzie Poniedziałek!
Toż nie stracił omal ducha,
kiedy z dachu niby wałek
wprost do matki spadł fartucha.
Za urwisów starszych piątką
i Sobotka też głupiutka
wszystko robi jak małpiątko,
chociaż taka jest malutka!
Głośno śmieją się sąsiadki,
że poczciwa Imć majstrowa
na hultajów, na gagatki
wszystkie dzieci swe wychowa.
Pod jej okiem śmiało broi
rozhukana ta czereda,
bo się matki nic nie boi. –
Gorsza bywa z ojcem bieda.
Bo z Tygodnia majster tęgi:
„Furdum, burdum, mocium panie!”.
Kto zawinił – bez mitręgi
na warsztacie bierze lanie.
Lecz gdy widzą swawolniki,
że im grozi basarunek,
wraz podnoszą lament, krzyki:
„Mamo! mamo! na ratunek!”.
A już matka zadyszana
dłoń karzącą wstrzymać leci.
– Na toż wyszłam za waćpana,
byś niewinne dręczył dzieci?
– Żono! toć mu wziąłem z garści
rozstrzaskany zegar gdański...
– Jak to!? zegar milszy waści
niż rodzony synek pański?
– Duszko! lecą ze mnie spodnie,
Wtorek pociął moje szelki...
– Chciał mieć lejce niezawodnie!
Ot, chłopięce to figielki.
– Spójrz na buzie twych dziewczątek,
miód wykradły ze spiżarki...
– O, te wejdą w każdy kątek,
będą dobre z nich kucharki.
– Pieprz mi wsypał do tabaki
twój synalek, żono, trzeci.
– I chcesz karać za żart taki?
Toć to mężu jeszcze dzieci!...
– Muszą, muszą wziąć raz baty,
Ty je, matko, nadto psujesz!
– Tydziu! rzekłeś mi przed laty,
że nad życie mnie miłujesz!
Tu majstrowa w głos zaszlocha
(majster dłonią przytka uszy).
Tydzień bardzo żonę kocha,
łzom jej ulżyć radby z duszy.
Choć się jeszcze srożyć stara:
– Furdum, burdum, mocium panie!
W zapomnienie idzie kara,
dyscyplina już na ścianie.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
Majster Tydzień, chwat nad chwaty,
będzie temu lat już wiele,
ujrzał, świeżą niby kwiaty,
młodą pannę – Imć Niedzielę.
Duchem posłał do niej swaty;
było trochę ceregieli,
lecz że chwat to był nad chwaty,
więc spodobał się Niedzieli.
Jak się zwykle potem zdarza,
już organy grzmią w kościele,
to Imć Tydzień od ołtarza
wiedzie żonkę – Imć Niedzielę.
..........................
Dziatek dał im Bóg sześcioro,
nie za wiele, nie za mało;
córki z matki wdzięk swój biorą,
chłopcy zuchy gębą całą.
Syn najstarszy jak antałek;
młodszy znów jak pomidorek,
pierwszy – zwie się: Poniedziałek,
drugi – mamin pieszczoch: Wtorek.
Piątek, tym się mama biedzi –
na nic prośby jej i trudy;
Piątek nie je nic prócz śledzi
i dlatego jak śledź chudy.
Mniejsza odeń o dwa cale
to Sobota jest krąglutka
(wszystko zmiata doskonale),
a rodzeństwo zwie ją: „Butka”.
..........................
Wtorek majtki zdarł na płocie,
Czwartek się po rynnie wspina,
Piątek zgubił trzewik w błocie,
Środa wpadła do komina.
A prym wiedzie Poniedziałek!
Toż nie stracił omal ducha,
kiedy z dachu niby wałek
wprost do matki spadł fartucha.
Za urwisów starszych piątką
i Sobotka też głupiutka
wszystko robi jak małpiątko,
chociaż taka jest malutka!
Głośno śmieją się sąsiadki,
że poczciwa Imć majstrowa
na hultajów, na gagatki
wszystkie dzieci swe wychowa.
Pod jej okiem śmiało broi
rozhukana ta czereda,
bo się matki nic nie boi. –
Gorsza bywa z ojcem bieda.
Bo z Tygodnia majster tęgi:
„Furdum, burdum, mocium panie!”.
Kto zawinił – bez mitręgi
na warsztacie bierze lanie.
Lecz gdy widzą swawolniki,
że im grozi basarunek,
wraz podnoszą lament, krzyki:
„Mamo! mamo! na ratunek!”.
A już matka zadyszana
dłoń karzącą wstrzymać leci.
– Na toż wyszłam za waćpana,
byś niewinne dręczył dzieci?
– Żono! toć mu wziąłem z garści
rozstrzaskany zegar gdański...
– Jak to!? zegar milszy waści
niż rodzony synek pański?
– Duszko! lecą ze mnie spodnie,
Wtorek pociął moje szelki...
– Chciał mieć lejce niezawodnie!
Ot, chłopięce to figielki.
– Spójrz na buzie twych dziewczątek,
miód wykradły ze spiżarki...
– O, te wejdą w każdy kątek,
będą dobre z nich kucharki.
– Pieprz mi wsypał do tabaki
twój synalek, żono, trzeci.
– I chcesz karać za żart taki?
Toć to mężu jeszcze dzieci!...
– Muszą, muszą wziąć raz baty,
Ty je, matko, nadto psujesz!
– Tydziu! rzekłeś mi przed laty,
że nad życie mnie miłujesz!
Tu majstrowa w głos zaszlocha
(majster dłonią przytka uszy).
Tydzień bardzo żonę kocha,
łzom jej ulżyć radby z duszy.
Choć się jeszcze srożyć stara:
– Furdum, burdum, mocium panie!
W zapomnienie idzie kara,
dyscyplina już na ścianie.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.
więcej..