Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Dziennik czasu wojny - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
26 lutego 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,00

Dziennik czasu wojny - ebook

To kontynuacja "Dziennika inwazji", w którym autor udokumentował, co działo się w Ukrainie tuż przed rosyjską napaścią i przez pierwsze miesiące wojny.

Wspomnienia zawarte w tej części obejmują okres od 1 sierpnia 2022 roku do 22 kwietnia 2024 roku.

W swoim dzienniku Andriej Kurkow przedstawia rzeczywistość kraju w stanie przedłużającej się wojny. Nie epatuje obrazami walk. Ukazuje, jak na ludzi wpływa stan ciągłego zagrożenia, świadomość, że każdy dzień pochłania coraz więcej istnień, a dawne życie wali się w gruzy. Obserwacje autora są pełne zaskakujących skojarzeń i refleksji, przefiltrowane przez poczucie humoru.

To intrygujący zapis dający czytelnikowi możliwość wniknięcia w codzienność tego, o czym donoszą media. Pozwala lepiej zrozumieć historię i kulturę Ukrainy, która stała się obiektem okrutnego ataku sąsiada o nigdy niezaspokojonych ambicjach imperialnych. Kurkow przedstawia kraj i ludzi, którzy się nie poddają, walczą nie tylko na froncie, ale także na obszarach bezpośrednio nieobjętych działaniami wojennymi, starając się zwyczajnie żyć i przetrwać.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7392-983-8
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 sierp­nia 2022

Czy znasz współ­rzędne GPS swo­jej sy­pialni?

Oni znają!

Kiedy wiele lat temu prze­czy­ta­łem, że In­ter­net zo­stał wy­na­le­ziony dla ce­lów mi­li­tar­nych, nie uwie­rzy­łem. By­łem stu­den­tem wy­działu hu­ma­ni­stycz­nego i tak na­prawdę nie ro­zu­mia­łem nauk ści­słych. Tylko to może tłu­ma­czyć moją na­iw­ność. Po­tem przy­po­mnia­łem so­bie, że bomby ato­mowe po­ja­wiły się o wiele wcze­śniej niż elek­trow­nie ją­drowe.

Te­raz, kiedy „In­ter­net mi­li­tarny” od­grywa w Ukra­inie rów­nie ważną rolę jak „In­ter­net po­ko­jowy”, nie mam już wąt­pli­wo­ści co do prze­wagi po­stępu na­uko­wego w dzie­dzi­nie mi­li­tar­nej. Co wię­cej, ro­zu­miem, że z woj­sko­wego punktu wi­dze­nia wszystko i wszy­scy na świe­cie są po­ten­cjal­nym ce­lem i że wszystko na świe­cie ma swoje współ­rzędne GPS, które mogą po­zwo­lić si­łom de­struk­cyj­nym ude­rzyć w wy­brany przez nie obiekt z ab­so­lutną pre­cy­zją. Te same na­miary GPS, które po­ma­gają mi zna­leźć pre­hi­sto­ryczną ja­ski­nię na Kre­cie, mogą zo­stać wpro­wa­dzone do środka ra­że­nia wy­strze­lo­nego z ro­syj­skiej ło­dzi pod­wod­nej na Mo­rzu Czar­nym, by znisz­czyć albo – we­dle no­wej ro­syj­skiej ter­mi­no­lo­gii – „zde­na­zy­fi­ko­wać” tę ja­ski­nię.

Wy­daje się, że przy­naj­mniej jedna z czter­dzie­stu ra­kiet wy­sła­nych na ukra­iń­skie mia­sto Mi­ko­ła­jów w nocy 31 lipca zo­stała za­pro­gra­mo­wana tak, by ude­rzyć w główną sy­pial­nię pry­wat­nego domu. Ta ra­kieta za­biła wła­ści­ciela Ni­bu­lonu, naj­więk­szego przed­się­bior­stwa han­dlu zbo­żem, Ołek­sija Wa­da­tur­skiego i jego żonę Ra­isę.

Re­dak­tor na­czelna ka­nału te­le­wi­zyj­nego Rus­sia To­day, Mar­ga­rita Si­mo­nian, od razu sko­men­to­wała to za­bój­stwo. Stwier­dziła, że Wa­da­tur­ski był na ro­syj­skiej czar­nej li­ście za to, że ja­koby fi­nan­so­wał „od­działy od­we­towe”. Nie jest ja­sne, ja­kie „od­działy od­we­towe” miała na my­śli, ale twe­eto­wała pew­nie, że „te­raz można go już wy­kre­ślić z tej li­sty”.

Je­stem nie­mal pewny, że Wa­da­tur­ski, jako pięt­na­sty z li­sty naj­bo­gat­szych lu­dzi w Ukra­inie we­dług „For­besa”, po­ma­gał swo­jemu kra­jowi i ar­mii. Mu­siał wie­rzyć w zwy­cię­stwo Ukra­iny. W in­nym wy­padku na pewno opu­ściłby ata­ko­wany co­dzien­nie ra­kie­tami Mi­ko­ła­jów i prze­niósłby się w bez­piecz­niej­sze miej­sce. We­dług ko­re­spon­denta „Le Monde”, Oli­viera Truca, który spo­tkał się z Wa­da­tur­skim kilka dni przed jego śmier­cią, oli­gar­cha miał pełną świa­do­mość tego, że może być na ce­low­niku.

Wa­da­tur­ski, klu­czowa po­stać od­po­wia­da­jąca za eks­port zboża z Ukra­iny, był za­an­ga­żo­wany w przy­go­to­wa­nie dróg trans­portu na pod­sta­wie umowy z Tur­cją, wy­ne­go­cjo­wa­nej przy wspar­ciu ONZ. Pierw­szy próbny ła­du­nek z 26 ty­sią­cami ton zboża pod ban­derą Sierra Le­one wy­ru­szył z portu w Ode­ssie w nie­dzielę, 3 sierp­nia, już bez jego bło­go­sła­wień­stwa.

Ko­ry­tarz zbo­żowy z Ode­ssy przez Bos­for i da­lej za­czął dzia­łać i Ukra­ina wzno­wiła eks­port pro­duk­tów rol­nych pod­czas peł­no­wy­mia­ro­wej in­wa­zji Ro­sji. Trudno wy­obra­zić so­bie koszt ubez­pie­cze­nia stat­ków han­dlo­wych, ale to, że drogi eks­portu znów zo­stały otwarte, jest nie­zwy­kle cenne. Ukra­ina po­trze­buje do­cho­dów, by wspie­rać wy­si­łek wo­jenny, i bę­dzie je zdo­by­wała głów­nie w Afryce i Azji. Ro­sja na wy­datki zwią­zane z wojną może za­ra­biać wła­ści­wie wszę­dzie, rów­nież w Eu­ro­pie, bo na­dal sprze­daje gaz i ropę kra­jom Unii Eu­ro­pej­skiej.

W Ki­jo­wie do tej pory nie bra­ko­wało gazu. Przez kilka dni nie można było do­stać ben­zyny i soli, ale już so­bie z tym po­ra­dzono. Sta­łym pro­ble­mem jest za­po­trze­bo­wa­nie na krew. Miesz­kańcy Ki­jowa, po­dob­nie jak inni Ukra­ińcy, przy­zwy­cza­ili się już do od­da­wa­nia krwi. Ni­kogo nie dzi­wią ko­lejki przy punk­cie po­brań przed głów­nym szpi­ta­lem pe­dia­trycz­nym, który od po­czątku wojny zaj­muje się le­cze­niem ran­nych żoł­nie­rzy, ale dla wszyst­kich za­sko­cze­niem było, kiedy mnisi z ki­jow­skiej Ławry Pe­czer­skiej, a także se­mi­na­rzy­ści ze szkół pa­triar­chatu mo­skiew­skiego po­sta­no­wili od­dać krew dla ran­nych żoł­nie­rzy ukra­iń­skich.

Nie tak dawno przy­wódcy Ukra­iń­skiego Ko­ścioła Pra­wo­sław­nego Pa­triar­chatu Mo­skiew­skiego od­mó­wili po­wsta­nia i uczcze­nia pa­mięci po­le­głych żoł­nie­rzy ukra­iń­skich. Te­raz mnisi tego sa­mego, kon­tro­lo­wa­nego przez Mo­skwę, ko­ścioła od­dają krew dla ran­nych Ukra­iń­ców. Może chcą do­wieść swej lo­jal­no­ści wo­bec Ki­jowa, nie Mo­skwy? A może ro­bią to w hoł­dzie dla mni­chów i sióstr za­kon­nych, któ­rzy zgi­nęli pod ostrza­łem ro­syj­skim w Ław­rze Świę­to­gór­skiej w Don­ba­sie? Co­kol­wiek spo­wo­do­wało tę zmianę, naj­waż­niej­szy jest wy­nik – le­piej za­opa­trzone banki krwi.

Je­dyną rze­czą, jaka w Ki­jo­wie zni­kła, były ta­blice z kur­sami wa­lut w kan­to­rach i ban­kach. Do nie­dawna kursy te nie zmie­niały się za bar­dzo od czasu roz­po­czę­cia in­wa­zji ro­syj­skiej. Ta­blice z kur­sami wa­lut przed­sta­wiały po­krze­pia­jący wi­dok w ukra­iń­skich mia­stach. Te­raz, po gwał­tow­nym spadku war­to­ści hrywny, Na­ro­dowy Bank Ukra­iny za­ka­zał pu­blicz­nego wy­świe­tla­nia kur­sów. Je­śli chcesz wie­dzieć, jak stoi hrywna, mu­sisz wejść do banku albo kan­toru, za­ło­żyć oku­lary i przyj­rzeć się kur­som wy­pi­sa­nym na kartce za szybą przy ka­sie. Czcionka jest tak mała, że czę­sto przy­da­łoby się szkło po­więk­sza­jące, żeby ją od­czy­tać. Oczy­wi­ście je­śli trafi się na sym­pa­tyczną ob­sługę, która nie bę­dzie miała nic prze­ciwko temu, by po raz setny od­po­wie­dzieć na to samo py­ta­nie, naj­ła­twiej bę­dzie za­py­tać ka­sjera.

*

Po­mimo co­dzien­nych tra­gicz­nych wia­do­mo­ści Ukra­ińcy nie tracą po­czu­cia hu­moru. Dow­cipy są chyba naj­tań­szym spo­so­bem na za­cho­wa­nie opty­mi­zmu. Za­le­ce­nie Na­ro­do­wego Banku Ukra­iny, by ukry­wać kursy wa­lut, spro­wo­ko­wało po­wsta­nie wielu, może se­tek, aneg­dot, ka­wa­łów i dow­ci­pów ry­sun­ko­wych. Naj­czę­ściej żar­to­wano, że rząd Ukra­iny ma w naj­bliż­szym cza­sie za­bro­nić wy­pi­sy­wa­nia cen przy to­wa­rach w mar­ke­tach han­dlo­wych, żeby ku­pu­jący do­wia­dy­wali się, ile za­płacą, do­piero przy ka­sach.

Ukra­ińcy przyj­mo­wali z hu­mo­rem i inne zmiany wpro­wa­dzane przez wła­dze lo­kalne czy cen­tralne – choć cza­sami był to hu­mor czarny, gniewny. Od ze­szłego ty­go­dnia wiele miast wpro­wa­dziło za­sadę, że trans­port pu­bliczny ma sta­nąć, kiedy tylko ode­zwą się sy­reny alar­mowe, a pa­sa­że­rów na­leży skie­ro­wać do naj­bliż­szych schro­nów. To prawo obo­wią­zy­wało już wcze­śniej w Ki­jo­wie i Win­nicy. Nie­stety, prze­strze­gano go tylko czę­ściowo. Au­to­busy i tram­waje za­trzy­mują się, kiedy od­zy­wają się sy­reny, a kie­rowcy wy­dają pa­sa­że­rom po­le­ce­nie, by wy­sie­dli i udali się w bez­pieczne miej­sce. Zwy­kle jed­nak pa­sa­że­ro­wie cze­kają w po­bliżu tram­waju czy au­to­busu, aż alarm się skoń­czy i będą mo­gli kon­ty­nu­ować po­dróż. W ten spo­sób cele ru­chome stają w miej­scu i są ła­twiej­sze do na­mie­rze­nia.

Można spie­rać się na te­mat lo­giki nie­któ­rych de­cy­zji władz, ale nie­mal wszyst­kie są mo­ty­wo­wane dwoma rze­czami: dą­że­niem do za­pew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa i trudną sy­tu­acją fi­nan­sową kraju. Z po­wodu braku pie­nię­dzy na uzbro­je­nie rząd roz­waża wpro­wa­dze­nie no­wego, dzie­się­cio­pro­cen­to­wego po­datku od wszyst­kich to­wa­rów im­por­to­wa­nych. To bę­dzie ozna­czało pod­nie­sie­nie o dzie­sięć pro­cent cen w sy­tu­acji, kiedy wszyst­kim in­fla­cja już i tak mocno daje się we znaki.

W cza­sach po­koju taki po­da­tek mógłby wes­przeć roz­wój kra­jo­wej pro­duk­cji, ale go­spo­darka ukra­iń­ska, jak to nie­dawno okre­ślił pre­zy­dent Ze­łen­ski, jest w sta­nie za­pa­ści. Wiele fa­bryk i za­kła­dów zo­stało za­mknię­tych, a inne są w trak­cie prze­no­sze­nia dzia­łal­no­ści na re­la­tyw­nie bez­piecz­niej­sze te­reny Ukra­iny Za­chod­niej. W tej chwili zwięk­sze­nie pro­duk­cji lo­kal­nej to pieśń przy­szło­ści.

Trzeba przy­znać, że po­ja­wiają się też nowe przed­się­bior­stwa – głów­nie wspo­ma­ga­jące dzia­ła­nia woj­skowe – w tym pro­du­ku­jące odzież i od­po­wied­nie obu­wie dla żoł­nie­rzy, a także sprzęt dla sił zbroj­nych, na przy­kład ka­mi­zelki ku­lo­od­porne. Te pro­du­ko­wane lo­kal­nie to­wary są ku­po­wane przez wo­lon­ta­riu­szy i grupy ochot­ni­ków za pie­nią­dze ze­brane od oby­wa­teli Ukra­iny i przy­ja­ciół Ukra­iny z za­gra­nicy.

Wojna stwa­rza też inne nie­zwy­kłe oka­zje do dzia­łal­no­ści go­spo­dar­czej. Na przy­kład po­ja­wiły się firmy, które zaj­mują się wstęp­nym prze­glą­dem grun­tów rol­nych wy­ma­ga­ją­cych od­mi­no­wa­nia. Sama czyn­ność może być pro­wa­dzona je­dy­nie przez wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych sa­pe­rów z po­sia­da­ją­cych od­po­wied­nie cer­ty­fi­katy agen­cji pry­wat­nych czy pań­stwo­wych. W Ukra­inie tylko trzy pry­watne agen­cje mają prawo usu­wać miny, przy czym li­cen­cje dwóch wkrótce wy­ga­sną. Firmy te za­trud­niają za­le­d­wie dzie­się­ciu, może pięt­na­stu sa­pe­rów, a rol­ni­ków cze­ka­ją­cych na oczysz­cze­nie pól i sa­dów jest mnó­stwo. Nie­któ­rzy z nich uwa­żają, że nie mogą już dłu­żej cze­kać, i zwra­cają się po po­moc do firm bez cer­ty­fi­ka­tów (a tym sa­mym nie­le­gal­nych). Po­zba­wieni od­po­wied­nich pa­pie­rów sa­pe­rzy to czę­sto byli woj­skowi albo po­szu­ki­wa­cze skar­bów, ma­jący wła­sny sprzęt do wy­kry­wa­nia me­tali. Za szyb­kie wy­ko­na­nie pracy słono so­bie li­czą, ale nie dają żad­nych gwa­ran­cji.

Ceny usługi w pry­wat­nej fir­mie za­trud­nia­ją­cej li­cen­cjo­no­wa­nych sa­pe­rów są dość wy­so­kie, od trzech do­la­rów za każdy spraw­dzony metr kwa­dra­towy ziemi. Prawda, le­galne firmy sa­per­skie cza­sami roz­mi­no­wują pry­watne zie­mie rolne za darmo. Za­miast opłaty pro­szą o do­na­cję na koszty pa­liwa i płac sa­pe­rów. Obec­nie cer­ty­fi­ko­wani sa­pe­rzy w Ukra­inie za­ra­biają około 700 do­la­rów mie­sięcz­nie. Ile za­ra­biają ci nie­le­galni, nie wia­domo. We­dług tego, co mó­wią rol­nicy, żą­dają ty­siąca do­la­rów za spraw­dze­nie i roz­mi­no­wa­nie hek­tara (to zna­czy 10 ty­sięcy me­trów kwa­dra­to­wych).

We­dług Sto­wa­rzy­sze­nia Sa­pe­rów Ukra­iny co naj­mniej 4800 ty­sięcy hek­ta­rów ukra­iń­skich ziem zo­stało za­mi­no­wa­nych, nie li­cząc strefy Czar­no­byla, która rów­nież przez pe­wien czas była oku­po­wana przez woj­ska ro­syj­skie. Czę­ści pól z re­jonu Don­basu nie roz­mi­no­wano jesz­cze od 2015 roku.

Szkoda, że ser­wis Go­ogle Maps nie wpro­wa­dził do­tąd sys­temu ostrze­ga­ją­cego w ra­zie zbli­ża­nia się do ob­szaru za­mi­no­wa­nego. We­dług jego da­nych na­dal można do­trzeć sa­mo­cho­dem do oku­po­wa­nego Do­niecka z Ki­jowa w nie­całe je­de­na­ście go­dzin. Czy oni też sta­rają się nas roz­ba­wić, stro­jąc so­bie żarty?

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: