Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dziennik filozoficzny - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
1 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
30,00

Dziennik filozoficzny - ebook

Constantin Noica jest jednym z najwybitniejszych rumuńskich filozofów oraz przedstawicielem pokolenia myślicieli i pisarzy rumuńskich, urodzonych około roku 1910, do którego należą, między innymi, Mircea Eliade, Emil Cioran, Eugen Ionesco. Mniej od nich znany za granicą, gdyż nie opuścił Rumunii po II wojnie, stał się w swym kraju postacią wręcz legendarną, zarówno jako opresjonowany dysydent, niezależny i wybitny myśliciel, jak i jako „Sokrates” Rumunii, wychowawca pokolenia intelektualistów, którzy odegrali w Rumunii po roku 1989 znaczącą rolę nie tylko w życiu intelektualnym, ale też politycznym i publicznym tego kraju.
W „Dzienniku filozoficznym” autor objawia się jako żywy umysł poszukujący swej intelektualnej drogi pośród sensów kultury. Przyczynkiem do refleksji filozoficznych staje się literatura, muzyka, rozmowa z przyjacielem, ale też konkretne zdarzenie. Do powracających często motywów należą te biblijne i dotyczące Szkoły - pomyślanej jako miejsce spotkania inspirujących się wzajemnie osób. Książka napisana pięknym językiem, zbudowana jest z minirozprawek, komentarzy, a nawet aforyzmów - stanowi świadectwo niezależności ducha, niezwykłej przenikliwości i wręcz czułej wrażliwości autora.
Przekładu podjął się Ireneusz Kania, najwybitniejszy polski znawca twórczości Noiki.

Kategoria: Filozofia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8196-461-6
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Znikła mi jedna kartka z tego dziennika. Co na niej powiedziałem? Może coś głębokiego, rozstrzygającego. Raptem ogarnia mnie niepokój, czy nie jestem obcy samemu sobie i temu, co we mnie najlepsze; i rozumiem tę dziwną wypowiedź Augustyna: jest w nas coś głębszego od nas samych.

*

Ludzie. Nie rzeczy, nie krajobrazy – ludzie. Masz być spragniony nowego człowieka, tak jak pragniesz nowych światów. Gdyż każdy człowiek jest formą uporu, to znaczy ideą. A ty chciałbyś zaznać smaku idei, usłyszeć jej głos. I zobaczyć jej uśmiech.

*

Filozofia możliwa jest tylko w mieście, pośród ludzi, na placach, z którymi nie rozstawał się Sokrates. Dać ci ją może jedynie spotkanie z innym. Stawiacie jedno piętro na drugim, likwidujecie ogrody (pozostawiając co najwyżej owe konwencjonalne parki publiczne) – a tu gdzieś koło kuchennych schodów wnet narodzi się filozof.

Zbyt dużo jest jeszcze natury w Rumunii.

*

Od jakiegoś czasu mieszkałem w bloku. Nade mną odbywało się wesele. Tańczono, ale jakby bez rytmu. Niekiedy ponad rozgwar wybijał się ochrypły głos; chyba śpiewano refren. Pękła jakaś szyba, głośno. Ta zabawa – cóż za chaos, jakiż absurd!

Ale czy tak też to wygląda od wewnątrz? Tam, od środka, wszystko się ładzi, taniec ma przecież swój rytm, głosy łączą się w jeden; ba, nawet ta pękająca szyba włącza się w tok zabawy. A zabawa rozwija się podług jakiegoś prawa, które rządzi wewnętrznym jej nabrzmiewaniem, dokładnie tak jak nabrzmiewają elementy owej sceny z _Idioty_ Dostojewskiego, gdy pęka – bo pęknąć musi – wazon. Ci w środku znają to prawo nabrzmiewania, więc dla nich wszystko, nawet ekscesy, trzyma się kupy, podczas gdy dla kogoś z zewnątrz wszystko jest chaosem. I tak jest chyba ze wszystkimi, którzy z zewnątrz osądzają wszelkie działanie i wszelki fakt życia: są na innym piętrze.

I uświadamiam sobie, nie śpiąc w nocy, jaką głębię kryje ten życiowy fakt – zabawa. Kto to mówił, że nie można opowiedzieć balu? To prawie cud, jak wszelki zresztą fakt życia. Jakże piękne jest życie z tym swoim rośnięciem ku nie wiadomo czemu! Rygorystycznym, geometrycznym, ścisłym jak u Bacha – ku nie wiadomo czemu.

Nazajutrz spotykam znajomego z bloku. „Jak piękne jest życie!” – wykrzykuję dość nieoczekiwanie.

„Byłeś wczoraj na weselu?” – pyta.

*

My, Rumuni, nie mamy określenia na „stawanie się”. Mamy ich parę na byt, nie mamy na stawanie się. Moglibyśmy tu użyć, przykładowo, sformułowania „dzianie się” (coś się dzieje, a znaczy to więcej niż „się zdarza”, ma miejsce; odbywa się). Ale wywłaszczyli je birbanci. Nasza jedyna forma stawania się to ubaw, rozrywka, wyobcowanie.

*

Marzy mi się szkoła, w której niczego, prawdę mówiąc, się nie naucza. Żyjesz sobie spokojnie i statecznie gdzieś na przedmieściu, a młodzi, garść przyzwoitych młodych ludzi, przychodzą, by uwolnić się od belferskiej tyranii. Albowiem wszystko i wszyscy udzielają im lekcji. Wszystko trzeba wykuć z zewnątrz i na blachę; jedyne, co im wolno, to zadać parę pytań od czasu do czasu. Nie widzicie, że oni też chcą coś powiedzieć, coś wyznać? I że my nigdy nie mamy im nic do powiedzenia?

Jesteśmy tylko pośrednikami między nimi samymi. (Ale nawet tego nie można im powiedzieć).

*

Uczeń przychodzi do ciebie po coś. Ty zaś masz go nauczyć, że nie dostanie nic, ma tylko wzrastać. Uczeń chce stać się bluszczem. Musisz pozwolić mu być tym, czym być powinien – choćby nawet chwastem. A twój najpiękniejszy koniec – płodność! – to być osaczonym przez bujne chwasty.

*

…Był człowiekiem tak młodym i harmonijnym, że wyobraziłem sobie teologa wykrzykującego: „To właśnie wy utrzymujecie ten świat na miejscu! To dla was trzeba ten świat utrwalać i przedłużać. Bóg zbawiłby go, gdyby nie istniały nadal istoty zdolne się nim cieszyć i siłą tego, co w nich pogańskie, opóźniać jego odkupienie”.

Utrzymywać świat na miejscu. Czy to śmierć? A może życie?

*

Całe nasze życie moralne mieści się tu – między synem marnotrawnym i jego bratem. Zatracamy się i żałujemy, albo też trwamy bez zmian i zatwardzamy własne serca. To źle, że nie słuchasz. Ale tak samo źle, gdy umiesz słuchać – lecz pamiętasz.

*

Obsesyjnie myślę o Szkole – takiej, w której niczego się nie naucza. Stany ducha – oto co trzeba dawać innym; nie żadne treści ani rady, ani nauki. Dlatego niepotrzebne są lekcje; nawet wtedy, gdy ktoś cię o coś pyta, nie musisz udzielać mu „lekcji”. Książka z biblioteki, preludium Bacha, które nastawiasz sobie wieczorem, w spokoju, albo czyjś przykładnie uładzony, pogodny umysł – mogą nauczyć znacznie więcej niż lekcja. Ci młodzi ludzie widzą, że chcesz przyoblec w ciało jakąś myśl i sami zaczynają wcielać swoją. (Może „tę jedyną myśl”, o jakiej mówił Pârvan).

Myślę, że taką szkołę trzeba stworzyć.

*

_Tout est vrai là-dedans, rien n’y est exact_¹, jak mówił Barrès, krytyczny wobec inżynierów w rodzaju Charlesa Martina, wobec filologów, profesorów i braci syna marnotrawnego.

*

Ponurak jako brat syna marnotrawnego.

*

Maria i Marta: Maria u stóp Zbawiciela, Marta zapracowana, krzątająca się po domu, ponura – to w gruncie rzeczy syn marnotrawny i jego brat. Jednak synowi pisane jest zatracać się w działaniu, Marii – zatracać się w kontemplacji. Oto i cały dystans między duchem męskim i kobiecym. Mężczyznę określa sposób, w jaki się zatraca.

*

Co ma do zaofiarowania duch kobiety? Jeden tylko rodzaj szczęścia, jedną ekstazę. Cała zaś kobieca technika sprowadza się do rozdrobnienia tego szczęścia na mnogość szczęść, mniejszych, dziejących się jedno po drugim. Otóż kobiecość za punkt wyjścia ma byt (Simmel!), więc sztukę stawania się w różnorodności, tymczasem mężczyzna wychodzi od stawania się – bo jest spragniony bytu, jedności.

Jednia pragnie się zatracić. Wielość pragnie na powrót stać się Jednią.

*

Tamtego wieczoru wyszedłem, powtarzając sobie ów jedyny temat z _Passacaglii_ Bacha i czując, że jeśli go zapomnę, pozostanę w pustce. Tę trwogę przed opuszczeniem może rozniecić w nas naprawdę tylko muzyka.

*

Nie znam w muzyce nic okropniejszego od finału V _Symfonii_ Beethovena. Już na kwadrans przed jej końcem czujesz, że się skończy, że już się skończyła.

Bach skończyć się nie może. Dlatego finały są u niego tak piękne. Żadnych powtórzeń, żadnych wdzięcznie zaokrąglonych domknięć, jak u Mozarta czy Beethovena. Tylko rozdarcie: daremny wysiłek odnowy, trudność oddzielenia się od materii, sen, magia muzyki – jeśli, przez cudowną zmianę tonu, nie dostąpił przemienienia.

*

W niezwykłej książce Anny Magdaleny Bach o mężu (kiepsko napisanej, irytująco dytyrambicznej, a jednak nadzwyczajnej) odnajduję, tym razem w rejestrze biograficznym Bacha, ten sam kłopot z zakończeniem. Są końce w jego własnym końcu, jak w muzyce. Mógł skonać, gdy ostatniej nocy podyktował swemu zięciowi Altnikolowi słowa „Oto jestem, Panie, przed Twoim Tronem”. Ale to jeszcze nie był koniec. Niedługo przed śmiercią powraca do niego na parę chwil wizja od jakiegoś czasu zapomniana: znów widzi wszystkich swoich, a kiedy Magdalena pokazuje mu czerwoną różę, on mówi: „Lecz tam, gdzie idę, kolory są piękniejsze!”; to też mogłoby być końcem. Jednak dopiero gdy prosi Magdalenę, by coś mu zaśpiewała, i ona zaczyna (jaki też mogła mieć głos?) chorał, który podejmą wszyscy razem, Bach kona naprawdę.

Tak trudno rozstać się ze _snem_ życia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: