- W empik go
Dziennik za r. 1832/33 - ebook
Dziennik za r. 1832/33 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 179 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Całą noc tak mnie ząb bolał, żem nie mogła spać. Wstałam o 10-tej i pojechałam z Romualdem do Sancerotta, który mi powiedział, że to nie z jednego zęba, lecz że dostaję zęby mądrości. Morawski był u nas przed obiadem. Kazia z Celiną przepędziły wieczór u Szyszkowej, ja z Julinią zostałam w domu. O szóstej do dwunastej ciągle tłumaczyłam i byłabym dziś skończyła, ale mnie tak zęby bolały, żem się musiała położyć.
Poniedziałek,
Po bolącej i bezsennej nocy wstałam o dziewiątej. Gniewałam się na zęby, że mi nie dają spać, lecz przynajmniej że mogę o nim myśleć. Rano skończyłam tłumaczenie Die Geschwister, potem czytałam trochę Gibona. O szóstej tak mnie zęby bolały, żem się musiała położyć.
Wtorek,
Rano byłam u Juszkiewiczównej na lekcji szycia i dość dobrze uszyłam cały bryt. Wstałam dziś o 10-tej, bom całą noc nie spała. O pierwszej poszłam z Celiną do Kossakowskiej pokazać jej robotę. Będę jeszcze musiała wyhaftować cztery liście. P. Obuchowski z synem był u nas wieczór. Pisałam do Franusia.
Środa,
Wstałam o dziewiątej, lecz dziś lepiej spałam. Rano byłam u Juszkiewiczównej na lekcji, potem na moment u Przecławskiej. Po obiedzie znów musiałam się położyć. Niestety nie miałam dziś listu.
Czwartek,
Znów nie spałam, wstałam po dziewiątej. Przed obiadem czytałam Gibona. Był u nas Morawski i Daniłowicz. O czwartej poszliśmy na wilią do p. Żelwietra, gdzieśmy bawili do jedenastej. Smutna rocznica dawniej wesołego dnia.
Piątek,
Od wczoraj przecie, że mnie ustały zęby boleć. Spałam dobrze i wstawszy po dziewiątej byłam w kościele, a potem u p. Rozenowej, ks. Lubomirskiej, p. Szyszkowej i Haukowej. P. Daniłowicz nie zastał nas w domu. Wróciwszy poszłam do p. Żelwietra, któremu powinszowałam urodzin i który mnie, Celinę i Romualda zatrzymał na obiad. O siódmej wróciłam do domu i czytałam dla Julini. Ciekawam bardzo czy jutro będę miała list od mego Franusia.
Sobota,
Z powodu wielkiego mrozu nie chodziłyśmy do kościoła. Zaczęłam dla Franusia tłumaczyć z francuskiego opis bitwy pod Nawarynem, lecz taki trudny, że nie mogę go kończyć. Morawski, Daniłowicz i mały Falkenhagen byli u nas na obiedzie. Niestety i dziś nie miałam listu, co mnie bardzo niespokojną czyni. Wieczór czytałam dla Julini.
Niedziela,
Celina i Kazia były u Przecławskiej na herbacie. Rano byłam z Julinią w kościele. Wróciwszy do domu dostałam od Kazi, Julki, Celiny, Romualda i Teodora duży grzebień na miejsce tego, którym złamała na wilii u p. Żelwietra. Kontentam, że się kończą święta, bom przez te trzy dni nic prawie nie robiła i wstawała po dziewiątej.
Poniedziałek,
Wstałam o ósmej i zaraz poszłam do Juszkiewiczównej, u której szyłam ciągle aż do trzeciej. Wróciwszy haftowałam, śpiewałam z Celiną i czytałam dla Julini.
Wtorek,
Wstałam o ósmej. Rano szyłam, haftowałam i śpiewałam, o wpół do 3-ciej odebrałam list z Wilna od mego Franusia, który mi donosi, że szczęśliwie zajechał, lecz że zastał ojca bardzo chorego. Morawski był u nas po obiedzie. Julka z Bobińskim i Aleksander Galicyn wieczór.
Środa,
Wstałam o ósmej i poszłam do kościoła. Wróciwszy usiadłam do krosienek. Około 3-ciej drzwi się otworzyły i z największym podziwieniem i radością ujrzałam wchodzącego Franusia. Mój drogi chłopiec wrócił tydzień pierwej nimem go się spodziewała. Przywiózł mi list od sióstr, który mnie uszczęśliwił i bardzo ładny krzyżyk ze sznurkiem z włosów Zosi, zrobionym przez Marynię. Jestem uszczęśliwiona z powrotu Franusia. Po obiedzie był u mnie ze dwie godziny, cudowny, kochany. Nasiebenkezowałam go się za całe trzy tygodnie. Potem zaprowadziłam go do p. Żelwietra, skąd wrócił jeszcze do nas, ale tylko na moment, bo zmęczony po drodze, z odmrożonym nosem, poszedł się wyspać. Wielki mnie honor spotkał. Nie chciał wierzyć, żem się dziś czesała sama. Prószyńska z bratem była u nas wieczór, potem pojechałyśmy do ZaŁęskich.
Czwartek,
Byłam w kościele podziękować P. Bogu za szczęśliwy powrót Franusia. Wróciwszy zastałam od niego kartkę. O trzeciej przyszedł do nas na obiad, po którym jeździliśmy razem za różnymi sprawunkami dla Maryni i Zosi. Wieczór Kazia z Celiną pojechały do Szyszkowej, Franuś był u nas na herbacie, bawił aż do drugiej i był przecudowny. O dwunastej powinszowaliśmy sobie N R i życzyliśmy, żeby był szczęśliwszym jak r zeszły.
Piątek, 1/13 stycznia 1832
Po tutejszemu dziś tu Nowy Rok. Morawski był u nas po mszy, Franuś na obiedzie. PP. Daniłowicz, Morawski, Giedroyć, Hube, Chodyński, Obuchowski i Konarski wieczór. Ja cały czas byłam z Franusiem w moim pokoju i comme de raison, jak najlepiej czas przepędziłam.
Sobota, 2-go
Franuś przepędził u nas wieczór i był przecudowny. Po raz pierwszy widział moju haiku.
Niedziela, 3-go
Ks. Dorota Lubomirska z panią Zagórską, Majer i Kaniewski byli u nas po mszy, Franuś na obiedzie. Kazia z Celiną przepędziły wieczór u Szyszkowej.
Poniedziałek, 4-go
Chreptowiczówne były u nas przed obiadem. Franuś po obiedzie i wieczór.
Wtorek, 5-go,
Franuś i Morawski byli u nas przed obiadem, cały dzień przepędziliśmy u Nowachowiczowej.
Środa, 6-go
Franuś był u nas na obiedzie. P. Daniłowicz wieczorem.
Czwartek, 7-go
Franuś był u nas wieczór i powiedział, żebym się wybierała do Warszawy. Ach, co to jest dla mnie myśleć, że mi wypadnie jeszcze na rok się z nim rozdzielić! Pokazywał mi dziś listy kochanej Zosi i Maryni. Jakież one dobre.
Piątek, 8-go
Palmstierna był u nas w południe. Mój drogi przyszedł po obiedzie i nieco pocieszył… Tys i Daniłowicz przepędzili u nas wieczór. Pisałam do kochanych sióstr.
Sobota, 9-go
Franuś był u nas wieczór. Cudowny.
Niedziela, 10-go
Mój najdroższy był u nas po mszy. Zaczynam mieć nadzieję, że zostanę. Morawski, Kaniewski byli u nas na, a Konarski i Kaszewski po obiedzie. Wieczór Kazia z Celiną przepędziły u p. Szyszkow, ja z Julinią w domu. Mój najdroższy był u mnie, maszerował i rysował rozkład naszego przyszłego mieszkania.
Poniedziałek, 11-go
Przed obiadem wyjeżdżałam z domu, wróciwszy zastałam mego najdroższego, który mi pokazał urzędowe pozwolenie Baługiańskiego, żeby się ze mną ożenił i mieszkał w kaziennym domu.
Wtorek, 12-go
Całe rano robiłam sprawunki do Warszawy, wróciwszy zastałam mego najdroższego, który był u nas na obiedzie i oznajmił mnie i całej kompanii ostatecznie, że zostaję. Dzięki Ci Boże!
Środa, 13-go
Dziś 6 miesięcy Mama jeszcze żyła! Ach, czemu nie doczekała tej chwili!!! Całe rano jeździłam za sprawunkami. Wróciwszy dowiedziałam się, że mnie Franuś nie zastał w domu. Wieczorem był powtórnie, ale niedługo, bo bardzo zajęty.
Czwartek, 14-go
Całe rano robiłam sprawunki. Wróciwszy dowiedziałam się, że mnie Franuś znów nie zastał w domu. Wieczorem był u nas powtórnie i zaprosił do siebie na jutro na herbatę.
Piątek, 15-go
Od samego rana do niczego się wziąść nie mogłam czekając wieczora. O szóstej pojechaliśmy do Franusia i po raz pierwszy przestąpiłam próg mego domu. Oprócz nas byli tam: Morawski, Czerniewski, Przedawski i ksiądz Żyszkowski, a koło 9-tej nadszedł o niczym nie wiedząc Jan Zamoyski i już z nami został. Ja robiłam herbatę i honory. Ci panowie pili moje zdrowie, ale co mnie najbardziej uszczęśliwiło to nieporównana cudowność Franka, z którym ze dwie godziny spędziłam z dala od zgiełku i ludzi, w jego pokoju i comme de raison spędziłam jak najmilej i najlepiej. O wpół do 12-stej wyjechaliśmy od niego. Prosił, żebym jutro przed obiadem była z Julinią u niego.
Sobota, 16-go
O dwunastej pojechałam z Julinią do mego Franka, gdzie do trzeciej ustawiałam rzeczy i zostałam na obiedzie. Wieczorem on był u nas.
Niedziela, 17-go
Dziś ksiądz Campodonico czytał moją pierwszą i ostatnią zapowiedź. Na dwie drugie Franuś wziął dyspensę. Franuś, Morawski i Kaszewski byli u nas na obiedzie. Wieczór przepędziłyśmy u Prószyńskiej.
Poniedziałek, 18-go
Rano byłam z Kazią u Szyszkowej i Nowachowiczowej. Obie bardzo mi winszowały. Franuś był u nas trzy razy przed obiadem, pokazywał mi ślubne obrączki i był na obiedzie.
Wtorek, 19-go
Franuś był u nas przed obiadem. Ja z Julinią u niego wieczorem.
Środa, 20-go
Franuś był u nas rano. My wszystkie cztery u niego wieczorem.
Czwartek, 21-go
Franuś był u nas przed obiadem. Ja z Julinią u niego wieczorem. Powiedział mi, że w sobotę mój ślub. Papa dziś pisał do niego i do nas, z czego bardzo jestem kontenta.
Piątek, 22-go
Rano, na obiedzie i wieczór byłam z Julinią u Franka. O dwunastej odwiózł mnie do domu i bawił do drugiej, był przecudowny. Dziś byliśmy oboje u spowiedzi.
Sobota, 23 stycznia litewskiej daty
Rano byliśmy w kościele, potem on na moment u nas, potem ja na moment u niego, potem wróciłam do domu. O szóstej ubrano mnie do ślubu, o trzy kwadranse na ósmą wyjechałam do kościoła, a o wpół do dziewiątej już byłam jego żoną! Do dnia dzisiejszego bardziej jeszcze niż kiedy brakowało mi Mamy. Od ślubu wracałam sama z moim mężem. Julka z Kazią i Celiną przyjmowały nas z chlebem i solą. Daniłowicz i Morawski byli świadkami Franusia, Teodor i Tys moimi. Ten pierwszy prowadził mnie do ołtarza. Oprócz naszego domu byli na ślubie pp. Żelwietr, Daniłowicz, Czerniowski, Morawski, Tys, ks. Żyszkowski, (który nam dawał ślub), a potem u nas ciż sami, Przecławski i Zeimann. Bawiono do wpół do 12-stej. Dziś 2.
Niedziela,
Wstaliśmy po 9-tej. Koło 12-stej przyjechali nasi i byliśmy wszyscy na grobie Mamy. Rano Franuś miał list z domu donoszący, że dzięki Bogu Papa ma się lepiej. Na obiedzie byliśmy w domu. Wieczorem u mego męża był Serbinowicz. Dziś odebrałam pierwszy list z podpisem à Mme Malewska od Julki Ż.
Poniedziałek,
Kazia z Julka Ż i Morawski byli u mnie rano. Morawski i Daniłowicz na, a Czerniawski po obiedzie. Moi, Julka z Juszkiewiczówną byli u nas na herbacie.
Wtorek,