- W empik go
Dziennik za r. 1833/34 - ebook
Dziennik za r. 1833/34 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 181 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Onacewicz był u nas na obiedzie. Moniuszko rano z pożegnaniem.
Środa, 21-go
Rano byłam u Baługiańskiej i Prószyńskiej, a u nas Morawski.
Czwartek, 22-go
Rano byłam u Bobińskiej, Zaleskich, Nowachowiczowej i ks. Żyszkowskiego. Franuś po obiedzie u p. Żelwietra, który nas zaprosił do siebie na wilię.
Piątek, 23-go
Przed obiadem wyjechałam za sprawunkami. Wieczór przepędziłam u Baługiańskiej, która jeszcze słaba.
Sobota, 24-go
Rano byłam na Siennoj, potem u Prószyńskiej. Na wilii u p. Żelwietra.
Niedziela, 25-go
Rano byłam z Prószyńską w kościele, potem na moment u Baługiańskiej.
Poniedziałek, 26-go
Rano poczułam się trochę słabo, posłałam prosić Prószyńskiej i Juszkiewiczównej, które zadecydowały, że dziś mam się spodziewać rozwiązania. Franuś kazał mi być spokojną, zmówić pacierz, zaśpiewać „My siejemy zboże”, a sam pojechał i przywiózł akuszerkę. Po bardzo małych cierpieniach, o 10 minut na piątą P Bóg dał mi syna. Jak dwie krople wody podobny do Franusia, co mnie uszczęśliwia. Kazano mi mało mówić, więc Franuś nie cały czas przy mnie. Odebrałam od niego przecudowny list. Nieporównana Prószyńską, choć sama słaba, na chwilę mnie nie odstępowała i bawiła do 12. Juszkiewiczówna nocowała. Franuś jest anioł.
Ja byłem o 10 z rana z powinszowaniem u jenerała Grabowskiego, byłem potem kilka minut u Giedroycia i Tysa, wróciłem do domu, znalazłem żonę strwożoną i zmienioną. Nikt się nie dowiedział o zamówionej akuszerce, która od tygodnia była chorą. Trzeba było szukać nowej. Znalazła się Sołtykow, mieszkająca naprzeciwko maneżu. Ta po wejściu wygnała Prósz i Juszk, posłała mię do p. Baługiańskiej, a ta znowu kazała mi być gotowym na wszystko i szukać akuszera. Byłem sam u Gromowa i nie znalazłem. Wróciłem, Morawski był przy mnie, kiedy dano mi znać, że mam syna. Zwołani przez Romualda i Teodora doktorowie zjechali się po czasie. Jednego Ockela zatrzymałem. Przy urodzeniu była Niemka.
Wtorek,
Leniewiczowa i p. Rozenowa o niczym nie wiedząc były u mnie przed obiadem. Prószyńska i Bobińska były takoż rano. Na moje żądanie dziś były chrzciny mojego syna. Otrzymał imiona Adam Szymon Franciszek, chciałam, żeby się takoż nazywał Józef, aleks. Żyszkowski przez pomyłkę wypuścił. Rodzicami chrzestnymi byli: Franciszka matka z Daniłowiczem, Julinia z Dziaduniem i Celina z Mickiewiczem. Matkę zastępowała Bobińska, Julinię Szyszłowska, Celinę Juszkiewiczówna, Dziadunia Teodor, Mickiewicza Romuald. Prócz tego był na chrzcinach tylko Morawski i Żylwietr. Prószyńscy przyszli już po wszystkim.
Środa,
Franuś nie pozwolił mi pisać ani do Warszawy, ani do Wilna. On doniósł o urodzinach Adasia. Miałam wczoraj list od Czeczota, dziś pierwszy od Zana. Prószyńska była u mnie.
Czwartek,
Juszkiewiczówna była u mnie rano. Prószyńska po obiedzie.
Piątek,
Bobińska z Juszkiewiczówna i Prószyńska były dziś u mnie.
Sobota,
Już byłam w wielkim strachu, że nie będę mogła sama karmić, bo Adaś od kilku dni nie bardzo dobrze ssie i od mleka strasznie stwardniały piersi. Kochana Prószyńska sama odssała, wróciła nadzieję i ułatwiła drogę Adasiowi, który z łatwością po raz pierwszy ssał. Za szczęśliwą bym się miała, żebym jej kiedy mogła się odwdzięczyć za całą jej przyjaźń i poświęcenie się dla mnie. Bobińska i Juszkiewiczówna były po obiedzie.
Niedziela,
Dziś Nowy Rok. Chwała Bogu dobrze się zaczął, bo akuszerka zadecydowała, że się obejdzie bez mamki. Prószyńska była u mnie przed obiadem, Juszkie wieczór.
Poniedziałek,
Dziś Adasiowi kończy się tydzień. Bardzo jest sobie miłe i dobre stworzenie (krzyczy trochę) i trochę go zaczynam kochać. Prószyńska i Bobińska były u mnie rano.
Wtorek,
P. Jankowska, Zaleska z Klementyną i Prószyńska były u mnie przed obiadem.
Środa,
Dziś 10-ty dzień. Dzięki Bogu wstałam. Morawski był u nas rano. Bobińska z Juszkiewiczówną i Prószyńska wieczór. Od tego dnia nie był Ockel.
Czwartek,
P. Rozenowa była u nas przed obiadem, alem jej nie mogła przyjąć, bo myto podłogę. P. Szyszkow z Leniewiczową, Cecylią, Eudoksją i Prószyńscy byli wieczorem.
Piątek,
Wczoraj miałam listy od Zosi i Maryni. Jakie one dobre. Prószyńska była u mnie po obiedzie. P. Żelwietr przysłał pirog i pisał do mnie.
Sobota,
Bobińska ze Stasiem Hoffmanem była u mnie przed obiadem.
Niedziela
P. Bartholomé była rano. Morawski i Massalski na obiedzie. Giedroyć i Tys wieczór. Prószyńska przysłała, że niezdrowa. Pierwszy raz byłam u stołu.
Poniedziałek
Dziś dwa tygodnie. Jeżeli mi Pan Bóg pozwoli, za 4 wyjdę po raz pierwszy do kościoła.
Wtorek,
Miałam listy z Warszawy, już wiedzą. Pełczyński był przed obiadem.
Środa,
Przecławska i p. Rozenowa były u nas przed obiadem. Franuś wieczorem u Prószyńskich, którzy oboje słabi.
Czwartek,
Adaś nigdy jeszcze tak dobrze nie ssał jak wczoraj i cały dzień był bardzo grzeczny.
Piątek,
Franuś pozwolił mi po raz pierwszy wyjść do kuchni.
Sobota,
Pełczyński był przed obiadem. Zeimern po obiedzie.
Niedziela,
Morawski był u nas wieczorem.
Poniedziałek,
Cały dzień pisałam listy.
Wtorek,
Bobińska z Juszkiewiczówną były u mnie po obiedzie.
Środa,
Bobińska z Juszkiewiczówną przepędziły u nas wieczór.
Czwartek,
Zeimern był u nas na obiedzie.
Piątek,
Pełczyński był u nas na obiedzie.
Sobota,
Prószyńska była dziś u mnie i mówiła, że ma zamiar pojechać do matki swojego męża na odbycie słabości. Jak bądźkolwiek chwalę jej zamiar, smutno mi bardzo będzie bez niej. Onacewicz, Tys i Zamoyski przepędzili u nas wieczór.
Niedziela,
Franuś był wieczorem u Bobińskich i u p. Szyszkow.