- W empik go
Dziennik zakochanej w Tobie - ebook
Dziennik zakochanej w Tobie - ebook
To fikcyjny dziennik pewnej doktorantki polonistyki, Joanny, zakochanej w poznanym jeszcze podczas studiów magisterskich Krzysztofie — poloniście, filozofie i malarzu. W książce przedstawiona została miłość nigdy nieziszczona, niemożliwa do zrealizowania, pełna tęsknoty i bólu. Utwór zaskakuje swoim zakończeniem. Książka została napisana nowoczesnym, lekkim, delikatnym stylem.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8155-416-9 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie wiem nawet, czy powinnam spisywać te wspomnienia. Nie wiem właściwie, po co to robię, może po to, żeby było łatwiej zapomnieć, choć zapomnieć się nie da. Byłeś tak długo obecny w moim życiu, że trudno wymazać Ciebie z pamięci, wpisałeś się w nią chyba już na zawsze. Ostatnio widziałam Ciebie dwa lata temu. Co robisz teraz? Gdzie mieszkasz? Nie wiem. Ślad po Tobie zaginął. Nawet w Internecie nie mogę znaleźć żadnych informacji o Tobie, a nasi wspólni znajomi uparcie milczą. Pozostały mi tylko Twoje zdjęcia, te, na których stoisz z ludźmi ze studiów przed budynkiem naszego uniwersytetu. Ja studiowałam wtedy polonistykę i teatrologię, oba kierunki na trzecim roku, Ty polonistykę, lecz na czwartym roku, i filozofię na trzecim roku, ale zajmowałeś się też malarstwem. Byłeś prawdziwym artystą, spod twoich rąk wychodziły najciekawsze obrazy, jakie kiedykolwiek widziałam, głównie w formie fantasmagoryjnie ciągnących się postaci ludzkich, otoczonych, płynącymi gdzieś po przestrzeni płótna, kamienicami, zwierzętami i wyrafinowanymi przedmiotami. Twoje malarstwo było bogate w symbole i barwne, a Twoje życie towarzyskie, w otoczeniu wielu przyjaciół, jeszcze bardziej fantazyjne. Tyle, że nie miałeś dziewczyny. A ja mogłam przecież się nią stać. Ale nie chciałeś tego, w tym sęk. Od początku naszej znajomości traktowałeś mnie jak koleżankę. Na początku rozmawiałeś ze mną, poznawałeś mnie, kilka razy spotkaliśmy się na kawie w kawiarniach wraz z naszymi znajomymi, ale nigdy nie zaprosiłeś mnie na indywidualne spotkanie koleżeńskie czy na randkę. Później często wymieniałeś ze mną na korytarzu budynku uczelni grzecznościowe „Cześć”, po czym znikałeś w tłumie innych studentów. Miałam wrażenie, że tłumacząc się brakiem czasu, robiłeś wszystko, aby nasza znajomość nie mogła się dalej rozwinąć, że nie byłam dla Ciebie dostatecznie interesująca albo dostatecznie ładna. Ja cały czas jednak chciałam się łudzić, że coś może się zrodzić z naszej znajomości, że w którymś momencie mnie zauważysz, że stanę się dla Ciebie ważna.
10 sierpnia 2017
Po głowie wciąż przebiegają mi tabuny myśli, na ekranie mojej wyobraźni ukazuje się tysiące obrazów. Potrafię kilka godzin siedzieć bez ruchu i wspominać spotkania z Tobą. Myślałam, że z czasem mi to minie, ale stało się wręcz przeciwnie — z czasem te wspomnienia nabrały intensywności, wryły się w pamięć jeszcze mocniej i dają o sobie znać. Pamiętam Ciebie wtedy, kiedy rozmawialiśmy na korytarzu, a Ty nagle uśmiechnąłeś się tym swoim cudownym uśmiechem na wspomnienie naszego przekomicznego profesora. Pamiętam, jak razem z naszymi znajomymi siedzieliśmy pod fontanną w mieście, a ja specjalnie usadowiłam się obok Ciebie, żeby choć na chwilę poczuć bliskość Twojego ciała. Pamiętam, jak szedłeś z kwiatami przez miasto i zaczepiłeś mnie, przechodząc obok — przez chwilę myślałam, że te kwiaty to dla mnie, po czym dowiedziałam się, że są dla naszej egzaminatorki. I ciągle snułam fantazję na temat naszego bycia razem, które wtedy wydawało mi się tak realne, a do którego w ogóle nie dochodziło, ani wówczas ani teraz. Gdybym była z Tobą, myślałam sobie nieraz, to robilibyśmy razem tyle fantastycznych rzeczy. Chodzilibyśmy po kawiarniach na krakowskim rynku, po kinach, po teatrach, po wystawach malarstwa i fotografii, na basen, na łyżwy, do parku na spacer. W domu parzylibyśmy najbardziej aromatyczną herbatę z możliwych, moją ulubioną herbatę zieloną z malinami i rozmawialibyśmy do późnych godzin nocnych. Gdybym była z Tobą, byłabym najszczęśliwszą osobą, którą znam. Trzymałbyś mnie za rękę i całowałbyś mnie, wieczorami pieściłbyś moje ciało, a rano robiłbyś nam śniadanie. Bylibyśmy w sobie całkowicie zakochani. Uwielbialibyśmy siebie nawzajem i adorowali. Gdybym była z Tobą… Ale nigdy nie byłam i nie jestem, a jedyne, co mi pozostało, to wspomnienia. Zanurzam się w nie każdego dnia, bo nie umiem zapomnieć, ani ułożyć życia na nowo. Musiałabym znowu się zakochać, znaleźć nową osobę, a ja nie potrafię albo nawet nie chce.
13 sierpnia 2017
Jest środek lata. Gorąco powinno sprawić, że będę bardziej zmęczona i otępiała, tymczasem mój umysł nie przestaje pracować i myśleć o Tobie. Pamiętam, jak powiedziałeś mi, że mam ładne, kasztanowe włosy, a potem dodałeś, że są podobne do włosów Gosi, z którą spędzałeś wówczas dużo czasu i którą nazywałeś swoją przyjaciółką, choć nie byliście razem. Przez chwilę zachłysnęłam się tym komplementem, po to, aby w chwilę potem opaść całkiem na dno. Na dno depresji i zwątpienia, bo ja myślę, że przez to, że nigdy mnie nie pokochałeś, złapałam depresję. I nie wiem, czy nie mam jej do dziś, z twojego powodu. Po prostu byłeś dla mnie zbyt ważny, zbyt bliski, zbyt pociągający, abym mogła obejść się bez Ciebie. Choć Ty nieźle obchodziłeś się beze mnie. Do dziś nie wiem, co dokładnie robiłeś w te wszystkie weekendy, kiedy Ciebie nie widziałam, może malowałeś obrazy, a może spotykałeś się z jakimiś dziewczynami. Widziałam Ciebie tylko w tygodniu, a nie miałam śmiałości rozpytywać o Ciebie naszych wspólnych znajomych częściej niż raz na kilka miesięcy, nie chciałam, aby się czegoś domyślili. Spotykając Ciebie każdego dnia na uczelni, starałam się wyglądać jak najlepiej. Zimą miałam na sobie zawsze ciepłe sukienki migdałowe i cytrynowe, a latem — letnie w barwach tęczy. Zawsze byłam dobrze uczesana i pięknie umalowana tak, aby twoje oko mogło zatrzymać się na mojej sylwetce. Jednak miałam wrażenie, że nigdy nie zatrzymywało się ono na mnie dłużej niż na kilka minut naszej przelotnej rozmowy na korytarzu. Za to ja zapamiętale odnotowywałam każdą zmianę w Twoim wyglądzie każdego, kolejnego dnia i każdy twój ruch ciała. Nosiłeś spodnie seledynowe, niebieskie i czarne, a do tego tylko białe koszule. Jesienią i zimą ubierałeś swetry błękitny i jasnobrązowy. Latem wkładałeś słomkowy kapelusz, zimą — brązową czapkę do kompletu z szalikiem i rękawiczkami oraz płaszczem kawowej barwy. Buty miałeś zawsze brązowe i porządnie wyczyszczone. Wyróżniałeś się spośród innych mężczyzn większą elegancją, koszulami zamiast t-shirtów i uśmiechem, którym często promieniowałeś. To właśnie Twoja twarz wzbudzała we mnie najwięcej emocji. Miałeś twarz szczupłą i pociągłą, z delikatnym nosem, pełnymi ustami i żarzącymi się na zielononiebiesko, prawie jak szmaragdy, oczyma. Miałeś włosy ciemnobrązowe, zawsze uczesane, z przedziałkiem po prawej stronie. Byłeś wysoki, miałeś dobre 190 cm wzrostu i byłeś dość szczupły, więc Twoje nogi były bardzo długie, co uwielbiałam. Twoja klatka piersiowa była rozłożysta, taka w sam raz. Ciągle myślałam o tym, jak bym się czuła, gdybym mogła się do niej przytulić, ale nigdy taki fakt nie miał miejsca. Marzyłam o tym, aby być blisko Ciebie, aby zagłębić się w Twoje ciało, aby siedzieć na kanapie w środku twoich skrzyżowanych nóg i opierać się o Twoją klatkę piersiową. Aby łączyć palce swoich rąk z palcami Twoich rąk, aby dotykać swoimi nagimi stopami Twoich nagich stóp. Ale nigdy nie marzyłam o seksie z Tobą, nawet nigdy nie pomyślałam o tym! Wydawało mi się to niestosowne, nieprzyzwoite, nieestetyczne, zaburzało mi obraz Twojej osoby. Jakoś tak nie potrafiłam pomyśleć, że Ty w ogóle mógłbyś uprawiać z kimś seks, a tym bardziej ja. Bardziej pasowało mi po prostu okazać moje uczucie, moją miłość, ale nie mogłam tego zrobić — nie chciałam się ośmieszyć.
17 sierpnia 2017
Z nieba wciąż leje się żar. Ale chyba nie taki, jak ten, który zalewa moje serce. Bo ten, który zalewa moje serce, leje się ponad cztery lata, od momentu, kiedy poznałam Ciebie aż do dziś. Chciałabym móc skupić się na tym, co mam dziś do zrobienia, choć mam do zrobienia niewiele — w przerwie wakacyjnej nie mam zajęć z profesorami i ze studentami (tak, po ukończeniu naszych studiów, poszłam na doktorat), ale nie mogę się skupić na niczym. Mogłabym oczywiście teraz próbować czytać kolejne książki, ale nie chcę tego robić, chcę spisać swoje wspomnienia, które tak bardzo mnie dotykają i męczą. Myślisz, że jestem w stanie zapomnieć? Pozbyć się Twojego obrazu z mojej głowy? Udawać, że nic się nie stało? Że Twoje zaistnienie w moim życiu w ogóle nie miało miejsca? Że mnie to nie boli. Nie potrafię w ten sposób. Wiesz co powiem Tobie teraz? Masz bardzo ładną cerę, prawie jak kobieta, delikatną, przypominającą brzoskwinię. W ogóle jesteś bardzo delikatny jako artysta malarz, a przy tym jednocześnie męski. Mogliśmy świetnie się dogadywać, przecież ja też — jako znawczyni literatury — uwielbiam filozofię, a i malarstwo nie jest mi obce. Powiem Tobie też, że jesteś bardzo seksowny. Sprawiają to Twoje długie nogi i Twoja klatka piersiowa średniej wielkości, idealna w rozmiarze. Twój obraz w mojej pamięci coraz bardziej się jednak zamazuje. Na szczęście mam kilkanaście zdjęć, na których widać Twoją osobę. O, jak bardzo chciałabym Ciebie teraz spotkać, znowu Ciebie zobaczyć, może nawet z radości złapać Cię za rękę! Ale nie, to by było za wiele, pewnie byś ją wyrwał i jeszcze byłbyś zaskoczony tym, co ja wyprawiam. Tak daleko nie mogłabym się posunąć. A jednak mam wrażenie, że gdybym Ciebie znowu zobaczyła, to w jakiś sposób by mi ulżyło. Czuję, że się męczę. Nie zapominam.
24 sierpnia 2017
Wydaje mi się, że nigdy nie pokocham nikogo innego oprócz Ciebie. Tylko Ciebie ubóstwiam, Ciebie pragnę, w Tobie widzę kogoś, z kim powinnam być, a może nawet kogoś, za kogo powinnam wyjść za mąż. Kiedy myślę o innych mężczyznach, nie czuję nic i nie chcę ich. Kiedy myślę o innych mężczyznach, zaraz myślę też o Tobie. Nie chciałabym Ciebie zdradzić, opuścić, sprawić, abyś poczuł się samotny beze mnie, choć teraz też nie ma mnie przy Tobie i chyba nie czujesz się samotny, bo w innym przypadku przecież dążyłbyś do relacji ze mną? A może się mylę? Może wtedy byłeś nieśmiały? Może ja nie zauważyłam jakichś sygnałów z Twojej strony? Może byłam za mało otwarta? Może powinnam sama proponować Tobie spotkania? Gdzie zatem popełniłam błąd? Czego nie zrobiłam, a co powinnam zrobić, żeby nasza znajomość nie zakończyła się wraz ze zdobyciem przez nas dyplomów magistra? Nie wiem, nie potrafię tego odkryć.
25 sierpnia 2017