Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzienniki 1847-1894, T. I - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzienniki 1847-1894, T. I - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 712 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1847

17 mar­ca (Ka­zań)

Mi­nę­ło już sześć dni, od­kąd przy­sze­dłem na kli­ni­kę i już od sze­ściu dni je­stem pra­wie za­do­wo­lo­ny ze sie­bie. (…) Je­stem tu zu­peł­nie sam, nikt mi nie prze­szka­dza, nie mam tu służ­by, nikt mi nie po­ma­ga – a więc na umysł i pa­mięć nic po­stron­ne­go nie wpły­wa i moja ak­tyw­ność musi się roz­wi­jać. Głów­na zaś ko­rzyść po­le­ga na tym, że zro­zu­mia­łem do­kład­nie, że cha­otycz­ne ży­cie, ja­kie więk­sza część lu­dzi świa­to­wych bie­rze za sku­tek mło­do­ści, nie jest ni­czym in­nym jak tyl­ko wy­ni­kiem wcze­snej roz­pu­sty du­szy.

Sa­mot­ność jest rów­nie ko­rzyst­na dla czło­wie­ka ży­ją­ce­go w spo­łe­czeń­stwie, jak spo­łecz­ność dla czło­wie­ka nie ży­ją­ce­go w nim. Wy­star­czy, żeby się czło­wiek wy­łą­czył ze spo­łe­czeń­stwa, wnik­nął w sa­me­go sie­bie – a wkrót­ce roz­są­dek zdej­mie zeń oku­la­ry, któ­re uka­zy­wa­ły mu wszyst­ko w spa­czo­nej po­sta­ci, i prze­ja­śni się jego spoj­rze­nie na rze­czy, tak że na­wet bę­dzie dla nie­go nie­zro­zu­mia­łe, że nie wi­dział tego wszyst­kie­go przed­tem. Po­zwól­my dzia­łać ro­zu­mo­wi, a wska­że nam na­sze prze­zna­cze­nie, da nam re­gu­ły, z któ­ry­mi bę­dzie­my mo­gli śmia­ło wejść w spo­łe­czeń­stwo. Wszyst­ko, co jest zgod­ne z na­czel­ną zdol­no­ścią czło­wie­ka – ro­zu­mem – bę­dzie rów­nież zgod­ne ze wszyst­kim, co ist­nie­je; ro­zum po­szcze­gól­ne­go czło­wie­ka jest czę­ścią wszyst­kie­go, co ist­nie­je, a część nie może zbu­rzyć po­rząd­ku ca­ło­ści. Ca­łość zaś może za­bić część. Dla­te­go kształ­tuj swój ro­zum tak, aby był zgod­ny z ca­ło­ścią, źró­dłem wszyst­kie­go, a nie z czę­ścią, ze spo­łecz­no­ścią lu­dzi; wte­dy twój ro­zum zjed­no­czy się z tą ca­ło­ścią i wte­dy spo­łe­czeń­stwo jako część nie bę­dzie mia­ło wpły­wu na cie­bie. Ła­twiej na­pi­sać dzie­sięć to­mów fi­lo­zo­fii niż za­sto­so­wać jed­ną za­sa­dę w prak­ty­ce.

18 mar­ca

Czy­tam In­struk­cję Ka­ta­rzy­ny, a że po­sta­wi­łem so­bie za ogól­ną za­sa­dę, by czy­ta­jąc wszel­ki po­waż­ny utwór roz­my­ślać nad nim i wy­pi­sy­wać z nie­go my­śli god­ne uwa­gi, pi­szę tu swo­je zda­nie o sze­ściu pierw­szych roz­dzia­łach tego god­ne­go uwa­gi dzie­ła.

(…) My­śli jej o wol­no­ści pod rzą­da­mi mo­nar­chicz­ny­mi są na­stę­pu­ją­ce: wol­ność, twier­dzi, jest to moż­ność ro­bie­nia tego wszyst­kie­go, co po­wi­nien ro­bić czło­wiek nie bę­dąc zmu­szo­nym do ro­bie­nia tego, cze­go nie po­win­no się ro­bić. Chciał­bym wie­dzieć, co ona ro­zu­mie przez wy­raz po­win­no się i nie po­win­no się; je­że­li przez wy­raz po­win­no się ro­bić, ro­zu­mie pra­wo na­tu­ral­ne, to z tego wy­ni­ka nie­zbi­cie, że wol­ność może ist­nieć tyl­ko w ta­kim pań­stwie, w któ­re­go pra­wo­daw­stwie pra­wo na­tu­ral­ne ni­czym nie róż­ni się od pra­wa po­zy­tyw­ne­go – myśl zu­peł­nie słusz­na. (…)

19 mar­ca

Za­czy­na się we umie prze­ja­wiać pa­sja do na­uki; cho­ciaż spo­śród na­mięt­no­ści ludz­kich to naj­szla­chet­niej­sza, nie­mniej nig­dy nie od­dam się jej jed­no­stron­nie, to jest zu­peł­nie za­biw­szy uczu­cie i nie zaj­mu­jąc się za­sto­so­wa­niem na­uki, lecz dą­żąc je­dy­nie do wy­kształ­ce­nia umy­słu i wy­peł­nie­nia pa­mię­ci. Jed­no­stron­ność to głów­na przy­czy­na nie­szczęść czło­wie­ka. Ana­li­zu­ję da­lej In­struk­cję Ka­ta­rzy­ny.

(…) Myśl o tym, że win­ni po­waż­nych prze­stępstw mogą wy­bie­rać sę­dziów dla swo­jej spra­wy, wska­zu­je na dą­że­nie Ka­ta­rzy­ny do uspra­wie­dli­wie­nia wła­dzy mo­nar­chicz­nej i wy­ka­za­nia, że wol­ność ist­nie­je przy prze­strze­ga­niu praw po­cho­dzą­cych od mo­nar­chy, przy czym za­po­mi­na ona o tym, że wol­ność przy prze­strze­ga­niu praw nie od na­ro­du po­cho­dzą­cych nie jest wol­no­ścią. (…)

21 mar­ca

W X roz­dzia­le wy­ło­żo­ne są głów­ne za­sa­dy i naj­nie­bez­piecz­niej­sze błę­dy do­ty­czą­ce pro­ce­du­ry kar­nej.

Na po­cząt­ku tego roz­dzia­łu Ka­ta­rzy­na sta­wia so­bie py­ta­nie. Skąd po­cho­dzą kary i skąd po­cho­dzi pra­wo do ka­ra­nia? Na pierw­sze py­ta­nie od­po­wia­da: „Kary po­cho­dzą z ko­niecz­no­ści prze­strze­ga­nia praw”. Na dru­gie od­po­wia­da też na­der dow­cip­nie. Mówi: „Pra­wo do ka­ra­nia na­le­ży tyl­ko do pra­wo­daw­stwa, a pra­wo­daw­stwo może usta­na­wiać tyl­ko mo­nar­cha jako przed­sta­wi­ciel ca­łe­go pań­stwa”. W ca­łej tej In­struk­cji sta­le wy­stę­pu­ją dwa róż­no­rod­ne ele­men­ty, któ­re Ka­ta­rzy­na sta­le pra­gnę­ła po­go­dzić ze sobą, a mia­no­wi­cie: świa­do­mość ko­niecz­no­ści rzą­dów kon­sty­tu­cyj­nych i am­bi­cja, to jest chęć po­zo­sta­wa­nia nie­ogra­ni­czo­ną wład­czy­nią Ro­sji. Na przy­kład mó­wiąc, że w ustro­ju mo­nar­chicz­nym tyl­ko mo­nar­cha może mieć wła­dzę usta­wo­daw­czą, przyj­mu­je ona ist­nie­nie tej wła­dzy za pew­nik, nie wspo­mi­na­jąc o jej po­cho­dze­niu. Niż­sze wła­dze nie mogą na­kła­dać kar, al­bo­wiem są one czę­ścią ca­ło­ści, mo­nar­cha zaś ma to pra­wo, al­bo­wiem jest on przed­sta­wi­cie­lem wszyst­kich oby­wa­te­li, po­wia­da Ka­ta­rzy­na. Czyż jed­nak re­pre­zen­to­wa­nie przez mo­nar­chę na­ro­du w mo­nar­chiach nie­ogra­ni­czo­nych jest wy­ra­zem zbio­ro­wej swo­bod­nej woli po­szcze­gól­nych oby­wa­te­li? Nie, wy­ra­zem po­wszech­nej woli w nie­ogra­ni­czo­nych mo­nar­chiach jest, co na­stę­pu­je: zno­szę mniej­sze zło, bo gdy­bym go nie zno­sił, był­bym na­ra­żo­ny na więk­sze.

(…) W tym sa­mym roz­dzia­le na­po­ty­ka­my myśl zu­peł­nie re­pu­bli­kań­ską. Ka­ta­rzy­na po­wia­da mia­no­wi­cie, że roz­pra­wy są­do­we po­win­ny być pu­blicz­ne, aby oby­wa­te­le mie­li po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa pod opie­ką – pra­wa. Czy może ist­nieć bez­pie­czeń­stwo oby­wa­te­li pod opie­ką pra­wa tam, gdzie nie tyl­ko wy­ro­ki są­do­we, lecz i pra­wa zmie­nia­ją się we­dług ka­pry­su au­to­kra­ty? (…)

24 mar­ca

Bar­dzo się zmie­ni­łem, ale wciąż jesz­cze nie osią­gną­łem tego stop­nia do­sko­na­ło­ści (w za­ję­ciach), jaki chciał­bym osią­gnąć. Nie wy­ko­nu­ję tego, co so­bie na­ka­za­łem, a co wy­ko­nu­ję, wy­ko­nu­ję nie­do­brze, nie wy­si­lam pa­mię­ci. Dla­te­go pi­szę tu pew­ne pra­wi­dła, któ­re, jak mi się wy­da­je, bar­dzo mi po­mo­gą, je­że­li będę ich prze­strze­gał. 1) Co po­sta­no­wio­ne, ko­niecz­nie wy­peł­nić, wy­peł­nić nie zwa­ża­jąc na nic. 2) To, co trze­ba wy­ko­nać, wy­ko­nać do­brze. 3) Nig­dy nie spraw­dzać w książ­ce, je­śli się co za­po­mnia­ło, lecz sta­rać się przy­po­mnieć sa­me­mu. 4) Zmu­szać sta­le swój umysł do dzia­ła­nia z całą moż­li­wą dlań siłą. 5) Czy­tać i my­śleć za­wsze gło­śno. 6) Nie wsty­dzić się mó­wić lu­dziom, któ­rzy prze­szka­dza­ją, że prze­szka­dza­ją; naj­pierw dać do zro­zu­mie­nia, a je­śli ktoś nie ro­zu­mie, prze­pro­sić i po­wie­dzieć mu o tym. Zgod­nie z dru­gą za­sa­dą chcę ko­niecz­nie skoń­czyć ko­men­to­wa­nie ca­łej In­struk­cji Ka­ta­rzy­ny.

(…) W roz­dzia­le XIII mowa o rę­ko­dzie­łach i han­dlu. Słusz­nie za­uwa­ża Ka­ta­rzy­na, że rol­nic­two jest pod­sta­wą wszel­kie­go han­dlu i że w ta­kim kra­ju, gdzie lu­dzie nie mają swo­jej wła­sno­ści, rol­nic­two nie może kwit­nąć, po­nie­waż lu­dzie za­zwy­czaj bar­dziej się trosz­czą o rze­czy na­le­żą­ce do nich niż o rze­czy, któ­re za­wsze mogą im być ode­bra­ne. Oto przy­czy­na, dla któ­rej w na­szej oj­czyź­nie rol­nic­two i han­del nie mogą się roz­wi­jać do­pó­ty, do­pó­ki 'bę­dzie ist­nia­ło nie­wol­nic­two; al­bo­wiem czło­wiek pod­wład­ny dru­gie­mu nie tyl­ko nie może być pew­ny sta­łe­go wła­da­nia swo­ją wła­sno­ścią, lecz nie może być na­wet pe­wien swe­go wła­sne­go losu. Na­stęp­nie: „Bie­głym rol­ni­kom i rze­mieśl­ni­kom na­le­ży da­wać na­gro­dy”. Moim zda­niem w pań­stwie na­le­ży za­rów­no ka­rać zło, jak na­gra­dzać do­bro.

25 mar­ca

Nie wy­star­czy od­wra­cać lu­dzi od złe­go, trze­ba ich jesz­cze za­chę­cać do do­bre­go. Da­lej po­wia­da , że te na­ro­dy, któ­re z po­wo­du kli­ma­tu są le­ni­we, na­le­ży przy­uczać do dzia­łal­no­ści, od­bie­ra­jąc im wszyst­kie spo­so­by zdo­by­wa­nia środ­ków do ży­cia z wy­jąt­kiem pra­cy; za­uwa­ża też, że na­ro­dy te są za­zwy­czaj skłon­ne do dumy i że wła­śnie ta duma może słu­żyć jako na­rzę­dzie do wy­tę­pie­nia le­ni­stwa. Na­ro­dy le­ni­we ze wzglę­du na kli­mat za­wsze by­wa­ją ob­da­rzo­ne go­rą­cy­mi uczu­cia­mi i gdy­by były ak­tyw­niej­sze, pań­stwo by­ło­by bar­dziej nie­szczę­śli­we. Le­piej by zro­bi­ła Ka­ta­rzy­na, gdy­by po­wie­dzia­ła: lu­dzie, nie zaś na­ro­dy: I rze­czy­wi­ście, sto­su­jąc jej uwa­gi do osób pry­wat­nych zo­ba­czy­my, że są one nad­zwy­czaj słusz­ne.

Na­stęp­nie mówi, że w gę­sto za­lud­nio­nych kra­jach ma­szy­ny za­stę­pu­ją­ce ręce ro­bot­ni­ków czę­sto są nie­po­trzeb­ne i zgub­ne, a że do wy­wo­żo­nych rę­ko­dzieł trze­ba ko­niecz­nie uży­wać ma­szyn, po­nie­waż te na­ro­dy, któ­rym owe rę­ko­dzie­ła sprze­da­je­my, mogą ku­pić ta­kie same to­wa­ry od są­sied­nich na­ro­dów.

Uwa­żam, że wprost prze­ciw­nie, ma­szy­ny do wy­ro­bów rę­ko­dziel­ni­czych prze­zna­czo­nych do użyt­ku we­wnątrz pań­stwa są bez po­rów­na­nia uży­tecz­niej­sze od ma­szyn do wy­ro­bu wy­wo­żo­nych to­wa­rów. Al­bo­wiem ma­szy­ny do wy­ro­bów uży­tecz­nych dla ogó­łu, wy­ko­naw­szy te wy­ro­by o wie­le ta­niej – po­lep­szy­ły­by ogól­ną sy­tu­ację oby­wa­te­li, pod­czas gdy wy­wo­żo­ne to­wa­ry przy­no­szą ko­rzyść tyl­ko oso­bom pry­wat­nym. Wy­da­je mi się, że przy­czy­ną ubó­stwa niż­szej kla­sy w An­glii jest to, że: po pierw­sze, nie po­sia­da ona wła­sno­ści ziem­skiej, a po dru­gie dla­te­go, że tam cała uwa­ga skie­ro­wa­na jest wy­łącz­nie na han­del za­gra­nicz­ny.

Bar­dzo słusz­nie mówi Ka­ta­rzy­na, że wiel­kim złem dla han­dlu są mo­no­po­le. Moim zda­niem mo­no­pol jest złem i uci­skiem dla han­dlu, ku­piec­twa i oby­wa­te­li w ogó­le. Dla han­dlu jest złem dla­te­go, że gdy­by nie ist­niał mo­no­pol, za­miast jed­nej oso­by lub spół­ki zaj­mu­ją­cej się tą czę­ścią han­dlu zaj­mo­wa­ła­by się nią więk­sza licz­ba han­dlu­ją­cych; dla ku­piec­twa dla­te­go, że po­zba­wio­ne jest ono uczest­nic­twa w tej czę­ści han­dlu. A dla oby­wa­te­li dla­te­go, że każ­dy mo­no­pol jak gdy­by na­rzu­ca swo­je usta­wy oby­wa­te­lom. Na nie­szczę­ście to zło w na­szej oj­czyź­nie za­pu­ści­ło głę­bo­kie ko­rze­nie.

Da­lej mówi Ka­ta­rzy­na o tym, że za­ło­że­nie ban­ku by­ło­by rze­czą na­der uży­tecz­ną, lecz, aby oby­wa­te­le nie wąt­pi­li o nie­ty­kal­no­ści tego ban­ku, po­wi­nien on być za­ło­żo­ny przy ja­kiejś fi­lan­tro­pij­nej in­sty­tu­cji.

Nie­zwy­kle dziw­ne są nie­któ­re my­śli Ka­ta­rzy­ny; chce ona sta­le wy­ka­zać, że choć mo­nar­cha nie jest ogra­ni­czo­ny ni­czym od ze­wnątrz, ogra­ni­czo­ny jest przez swe su­mie­nie; lecz je­że­li mo­nar­cha uznał się wbrew wszel­kim pra­wom na­tu­ral­nym za nie­ogra­ni­czo­ne­go, to tym sa­mym nie ma su­mie­nia i ogra­ni­cza sie­bie tym, cze­go nie ma. Po­tem Ka­ta­rzy­na sta­ra się udo­wod­nić, że ani mo­nar­cha, ani szlach­ta nie po­win­ni zaj­mo­wać się han­dlem. Że mo­nar­cha nie po­wi­nien zaj­mo­wać się han­dlem jest ja­sne, bo nie mu­siał­by na­wet han­dlo­wać, aby za­wład­nąć wszyst­kim w swo­im pań­stwie, gdy­by tego chciał.

Dla­cze­go jed­nak szlach­ta w Ro­sji nie po­win­na han­dlo­wać? Gdy­by­śmy mie­li ary­sto­kra­cję, któ­ra by ogra­ni­cza­ła mo­nar­chę, to istot­nie mia­ła­by ona dużo spraw i bez han­dlu. Ale my jej nie mamy. Na­sza za­ni­ka i za­ni­kła już nie­mal zu­peł­nie z po­wo­du ubó­stwa, a ubó­stwo wy­ni­kło z tego, że szlach­ta wsty­dzi­ła się zaj­mo­wać han­dlem. Daj Boże, żeby w na­szych cza­sach szlach­ta zro­zu­mia­ła swój szczyt­ny cel, któ­ry po­le­ga je­dy­nie na tym, żeby się wzmoc­nić. Co jest pod­po­rą de­spo­ty­zmu? Albo brak oświa­ty w na­ro­dzie, albo brak sił ze stro­ny uci­ska­nej czę­ści na­ro­du.

(….) W roz­dzia­le XV mowa o szlach­cie. Tu Ka­ta­rzy­na okre­śla, co to jest szlach­ta, i jaka jest jej po­win­ność; mia­no­wi­cie za jej po­win­ność uwa­ża obro­nę oj­czy­zny i spra­wo­wa­nie w niej są­dów. Za głów­ne jej za­sa­dy na­to­miast uwa­ża cno­tę i ho­nor. Mon­te­skiusz uwa­żał tyl­ko sam ho­nor za za­sa­dę (prin­ci­pe) rzą­dów mo­nar­chicz­nych, ona zaś do­da­je do tego jesz­cze cno­tę; w sa­mej rze­czy cno­tę moż­na uznać za za­sa­dę rzą­dów mo­nar­chicz­nych. Ale hi­sto­ria do­wo­dzi nam, że tego nig­dy jesz­cze nie było. God­na uwa­gi jest jej myśl o tym, że nikt nie może po­zba­wić szlach­ci­ca pra­wa do szla­chec­twa, je­śli jest on go­dzien tego mia­na. Na za­koń­cze­nie mówi o szlach­cie, że ko­rzy­stać ze sła­wy i za­szczy­tów mają pra­wo ci, któ­rych przod­ko­wie god­ni byli sła­wy i za­szczy­tów. Po zna­nej baj­ce Kry­ło­wa o gę­siach prze­ciw tej fał­szy­wej my­śli ni­cze­go wię­cej do­dać nie moż­na. (…)

26 mar­ca

Roz­dział XX za­wie­ra róż­ne ar­ty­ku­ły wy­ma­ga­ją­ce ob­ja­śnie­nia. Na po­cząt­ku jest mowa o zbrod­ni ob­ra­zy ma­je­sta­tu. Mia­no­wi­cie, że ta zbrod­nia jest po­łą­cze­niem słów z dzia­ła­niem na szko­dę mo­nar­chy lub mo­nar­chii. Gdy na przy­kład oby­wa­tel wy­cho­dzi na plac i pod­bu­rza na­ród sło­wa­mi, zo­sta­je uka­ra­ny nie za sło­wa, lecz za czy­ny, któ­rych pod­sta­wą lub skut­kiem były te sło­wa. Prze­mo­wy zaś skie­ro­wa­ne prze­ciw rzą­do­wi, jako że trud­no udo­wod­nić tę zbrod­nię, nie po­win­ny być ka­ra­ne śmier­cią, jak w ogó­le wszyst­kie zbrod­nie prze­ciw ma­je­sta­to­wi, lecz tyl­ko ka­ra­mi po­praw­czy­mi. Pi­sma zaś tego ro­dza­ju po­win­no się ka­rać śmier­cią. To po­sta­no­wie­nie do­wo­dzi nie­zbi­cie, że w ustro­ju de­spo­tycz­nym mo­nar­cha nie może spo­dzie­wać się wier­no­ści oby­wa­te­li. Dla­cze­go? Dla­te­go, że sko­ro w ustro­ju de­spo­tycz­nym nie ma umo­wy, na pod­sta­wie któ­rej jed­na oso­ba mia­ła­by pra­wa, zaś oby­wa­te­le obo­wiąz­ki i od­wrot­nie, lecz wła­dzę tę za­gar­nę­ła jed­na oso­ba przy po­mo­cy siły – po­wta­rzam: po­nie­waż w ustro­ju de­spo­tycz­nym ta­kiej umo­wy nie było – nie może też być obo­wiąz­ków ze stro­ny oby­wa­te­li.

(…) W ogó­le o In­struk­cji ce­sa­rzo­wej Ka­ta­rzy­ny moż­na po­wie­dzieć, co na­stę­pu­je: w niej, jak mó­wi­łem przed­tem, znaj­du­je­my wszę­dzie dwie prze­ciw­staw­ne za­sa­dy – du­cha re­wo­lu­cyj­ne­go, pod któ­re­go wpły­wem znaj­do­wa­ła się wte­dy cała Eu­ro­pa, i du­cha de­spo­ty­zmu, w któ­re­go od­rzu­ce­niu prze­szka­dza­ła Ka­ta­rzy­nie próż­ność. Cho­ciaż ro­zu­mia­ła prze­wa­gę pierw­sze­go, nie­mniej w jej In­struk­cji prze­wa­ża dru­gi. Idei re­pu­bli­kań­skich, za­po­ży­czo­nych prze­waż­nie u Mon­te­skiu­sza (jak słusz­nie za­uwa­ża Mey­er), uży­wa­ła jako środ­ka do uspra­wie­dli­wie­nia de­spo­ty­zmu, lecz naj­czę­ściej nie­for­tun­nie. Stąd w jej In­struk­cji tra­fia­ją się czę­sto my­śli wy­ma­ga­ją­ce uza­sad­nie­nia – bez ta­ko­we­go; my­śli re­pu­bli­kań­skie obok skraj­nie de­spo­tycz­nych i wresz­cie czę­sto wnio­ski naj­zu­peł­niej sprzecz­ne z lo­gi­ką.

Już na pierw­szy rzut oka wi­dzi­my, że In­struk­cja ta była pło­dem umy­słu ko­bie­ty, któ­ra mimo wiel­kie­go ro­zu­mu, wznio­słych uczuć, umi­ło­wa­nia praw­dy nie umia­ła prze­zwy­cię­żyć swej ma­łost­ko­wej próż­no­ści, któ­ra to próż­ność rzu­ca cień na jej wiel­kie za­le­ty. W ogó­le znaj­du­je­my w tym utwo­rze wię­cej ma­łost­ko­wo­ści niż grun­tow­no­ści, wię­cej dow­ci­pu niż ro­zu­mu, wię­cej próż­no­ści niż umi­ło­wa­nia praw­dy i wresz­cie wię­cej ego­izmu niż pa­trio­ty­zmu. To ostat­nie na­sta­wie­nie prze­ja­wia się w ca­łej In­struk­cji, w któ­rej znaj­du­je­my same tyl­ko za­rzą­dze­nia do­ty­czą­ce pra­wa pu­blicz­ne­go, to jest sy­tu­acji pań­stwa (jej wła­snej sy­tu­acji jako jego przed­sta­wi­ciel­ki), nie oby­wa­tel­skie­go, to jest sy­tu­acji po­szcze­gól­nych oby­wa­te­li. Na za­koń­cze­nie po­wiem, że ta In­struk­cja przy­nio­sła wię­cej sła­wy Ka­ta­rzy­nie niż ko­rzy­ści Ro­sji.

7 kwiet­nia 8 rano

Nig­dy nie pro­wa­dzi­łem dzien­ni­ka, bo nie wi­dzia­łem w tym żad­nej ko­rzy­ści. Ale te­raz, kie­dy zaj­mu­ję się roz­wo­jem swo­ich zdol­no­ści, będę mógł na pod­sta­wie dzien­ni­ka wnio­sko­wać o toku tego roz­wo­ju. W dzien­ni­ku po­win­na znaj­do­wać się ta­be­la re­guł i w dzien­ni­ku po­win­ny być tak­że okre­ślo­ne moje przy­szłe czy­ny. Do­kład­nie za ty­dzień jadę na wieś. Cóż więc ro­bić przez ten ty­dzień? Pra­co­wać nad ję­zy­kiem an­giel­skim i ła­ci­ną, pra­wem rzym­skim i re­gu­ła­mi. Mia­no­wi­cie: prze­czy­tać Vi­car oj Wa­ke­field opa­no­waw­szy wszyst­kie nie­zna­ne wy­ra­zy i prze­ro­bić I część gra­ma­ty­ki, prze­czy­tać z ko­rzy­ścią za­rów­no dla ję­zy­ka, jak i dla pra­wa rzym­skie­go pierw­szą część In­sty­tu­cji i do­koń­czyć usta­la­nia re­guł we­wnętrz­ne­go kształ­ce­nia się, i ode­grać to, co prze­gra­łem do lamy w sza­chy.

8 kwiet­nia 6 rano

Na­dzie­ja jest złem dla szczę­śli­we­go i do­brem dla nie­szczę­śli­we­go.

Cho­ciaż już dużo zy­ska­łem, od­kąd za­czą­łem zaj­mo­wać się sobą, jed­nak wciąż jesz­cze je­stem bar­dzo nie­za­do­wo­lo­ny z sie­bie. Im da­lej po­su­wa­my się w sa­mo­do­sko­na­le­niu, tym wię­cej wi­dzi­my w so­bie wad, i praw­dę po­wie­dział So­kra­tes, że naj­wyż­szym stop­niem do­sko­na­ło­ści czło­wie­ka jest wie­dzieć, że się nic nie wie.

9 kwiet­nia (6 go­dzi­na rano)

Je­stem cał­ko­wi­cie za­do­wo­lo­ny z sie­bie, je­śli cho­dzi o wczo­raj­szy dzień. Za­czy­nam zdo­by­wać wolę fi­zycz­ną, ale du­cho­wa jest jesz­cze bar­dzo sła­ba. Cier­pli­wo­ści i pil­no­ści, a pe­wien je­stem, że osią­gnę wszyst­ko, cze­go chcę.

17 kwiet­nia

Przez cały ten czas za­cho­wy­wa­łem się nie tak, jak pra­gną­łem się za­cho­wy­wać. Przy­czy­ną był po pierw­sze mój po­wrót z kli­ni­ki do domu, a po dru­gie to­wa­rzy­stwo, z któ­rym za­czą­łem mieć wię­cej wspól­ne­go. Z tego wy­wnio­sko­wa­łem, że przy każ­dej zmia­nie sy­tu­acji na­le­ży bar­dzo grun­tow­nie po­my­śleć o tym, ja­kie ze­wnętrz­ne oko­licz­no­ści będą mia­ły wpływ na mnie w no­wej sy­tu­acji i w jaki spo­sób moż­na usu­nąć ten wpływ. Je­że­li po­wrót z kli­ni­ki do domu mógł wy­wrzeć na mnie taki wpływ, ja­kiż wpływ wy­wrze na mnie przej­ście od ży­cia stu­denc­kie­go do ży­cia na wsi.

Zmia­na try­bu ży­cia po­win­na na­stą­pić. Ale trze­ba, aby ta zmia­na była wy­two­rem nie ze­wnętrz­nych oko­licz­no­ści, lecz du­szy. Tu sta­je przede mną py­ta­nie, jaki cel ma ży­cie czło­wie­ka? Ja­ki­kol­wiek jest punkt wyj­ścia mo­ich roz­wa­żań, co­kol­wiek przyj­mu­ję za ich źró­dło, do­cho­dzę za­wsze do jed­ne­go wnio­sku: ce­lem ży­cia czło­wie­ka jest wsze­la­kie sprzy­ja­nie wszech­stron­ne­mu roz­wo­jo­wi wszyst­kie­go, co ist­nie­je. Gdy za­czy­nam ro­zu­mo­wać ob­ser­wu­jąc na­tu­rę – wi­dzę, że wszyst­ko w niej sta­le się roz­wi­ja i że każ­da jej część skła­do­wa nie­świa­do­mie sprzy­ja roz­wo­jo­wi in­nych czę­ści; czło­wiek zaś, po­nie­waż jest taką samą czę­ścią na­tu­ry, lecz ob­da­rzo­ną świa­do­mo­ścią, po­wi­nien tak samo jak inne czę­ści, lecz świa­do­mie użyt­ku­jąc swo­je zdol­no­ści du­cho­we, dą­żyć do roz­wo­ju wszyst­kie­go, co ist­nie­je. Gdy ro­zu­mu­ję ob­ser­wu­jąc dzie­je, wi­dzę, że cały ro­dzaj ludz­ki sta­le dą­żył do osią­gnię­cia tego celu. Gdy ro­zu­mu­ję ra­cjo­nal­nie, to jest roz­pa­tru­jąc same zdol­no­ści du­cho­we czło­wie­ka, to w du­szy każ­de­go czło­wie­ka wi­dzę tę nie­świa­do­mą dąż­ność, któ­ra sta­no­wi nie­odzow­ną po­trze­bę jego du­szy. Gdy ro­zu­mu­ję ob­ser­wu­jąc hi­sto­rię fi­lo­zo­fii, znaj­du­ję, że wszę­dzie i za­wsze lu­dzie do­cho­dzi­li do tego wnio­sku, że ce­lem ży­cia czło­wie­ka jest wszech­stron­ny roz­wój ludz­ko­ści. Gdy ro­zu­mu­ję ob­ser­wu­jąc teo­lo­gię, znaj­du­ję, że pra­wie wszyst­kie na­ro­dy wie­rzą w isto­tę do­sko­na­łą i dą­że­nie do tej do­sko­na­ło­ści uwa­ża­ne jest za cel wszyst­kich lu­dzi. A więc ja, nie my­ląc się, za cel swe­go ży­cia mogę przy­jąć świa­do­me dą­że­nie do roz­wo­ju wszyst­kie­go, co ist­nie­je.

Był­bym naj­niesz­czę­śliw­szym z lu­dzi, gdy­bym nie zna­lazł celu w ży­ciu – celu po­wszech­ne­go i po­ży­tecz­ne­go – po­ży­tecz­ne­go z tej ra­cji, że nie­śmier­tel­na du­sza, roz­wi­nąw­szy się, w spo­sób na­tu­ral­ny przej­dzie w isto­tę wyż­szą i od­po­wia­da­ją­cą jej. Te­raz zaś całe moje ży­cie bę­dzie dą­że­niem ak­tyw­nym i sta­łym do tego jed­ne­go celu.

Te­raz za­py­tu­ję. Jaki bę­dzie cel mego ży­cia na wsi w cią­gu dwóch lat? 1) Prze­ro­bić cały za­kres nauk praw­ni­czych, po­trzeb­ny do koń­co­we­go eg­za­mi­nu na uni­wer­sy­te­cie. 2) Prze­ro­bić me­dy­cy­nę prak­tycz­ną i część teo­re­tycz­nej. 3) Opa­no­wać ję­zy­ki: fran­cu­ski, ro­syj­ski, nie­miec­ki, an­giel­ski, wło­ski i ła­ciń­ski. 4) Za­po­znać się z rol­nic­twem za­rów­no teo­re­tycz­nym, jak prak­tycz­nym. 5) Prze­ro­bić hi­sto­rię, geo­gra­fię i sta­ty­sty­kę. 6) Prze­ro­bić ma­te­ma­ty­kę, kurs gim­na­zjal­ny. 7) Na­pi­sać roz­pra­wę na­uko­wą. 8) Osią­gnąć śred­ni sto­pień do­sko­na­ło­ści w mu­zy­ce i ma­lar­stwie. 9) Usta­no­wić re­gu­ły. 10) Zdo­być pew­ne wia­do­mo­ści z nauk przy­rod­ni­czych. 11) Spo­rzą­dzić kon­spek­ty z wszyst­kich przed­mio­tów, któ­re będę prze­ra­biał.

18 kwiet­nia

Na­pi­sa­łem na­gle wie­le re­guł i chcia­łem je wszyst­kie re­ali­zo­wać; ale siły moje były za sła­be do tego. Te­raz zaś chcę po­sta­wić so­bie tyl­ko jed­ną re­gu­łę, a do­dać do niej na­stęp­ną do­pie­ro wte­dy, kie­dy się już przy­zwy­cza­ję do wy­ko­ny­wa­nia pierw­szej. Pierw­sza re­gu­ła, któ­rą wy­zna­czam so­bie, jest na­stę­pu­ją­ca: nr 1) Wy­peł­niaj to wszyst­ko, co so­bie wy­zna­czy­łeś do wy­peł­nie­nia. Nie wy­peł­ni­łem re­gu­ły.

19 kwiet­nia

Wsta­łem nie­zwy­kle póź­no i do­pie­ro o 2 go­dzi­nie wy­zna­czy­łem so­bie, co ro­bić w cią­gu dnia.

14 czerw­ca . (Ja­sna Po­la­na)

Nie­mal po dwóch mie­sią­cach chwy­tam za pió­ro, żeby pod­jąć na nowo mój dzien­nik. Ach, trud­no czło­wie­ko­wi roz­wi­nąć w so­bie do­bre ce­chy pod wpły­wem li tyl­ko złych. Nie­chby nie było do­bre­go wpły­wu, by­le­by nie było też złe­go, wów­czas w każ­dej isto­cie duch wziął­by górę nad ma­te­rią; ale duch roz­wi­ja się roz­ma­icie. Albo roz­wój jego w każ­dej isto­cie z osob­na sta­no­wi część ogól­ne­go roz­wo­ju, albo jego upa­dek w po­szcze­gól­nych isto­tach wzma­ga jego roz­wój w tym, co po­wszech­ne.

16 czerw­ca

Czy doj­dę kie­dy­kol­wiek do tego, by nie być za­leż­nym od żad­nych ze­wnętrz­nych oko­licz­no­ści? Moim zda­niem jest to ogrom­na do­sko­na­łość; al­bo­wiem w czło­wie­ku, któ­ry nie jest za­leż­ny od żad­nych po­stron­nych wpły­wów, duch nie­uchron­nie po­dług swo­jej po­trze­by weź­mie górę nad ma­te­rią, a wte­dy czło­wiek speł­ni swe prze­zna­cze­nie. Za­czy­nam przy­zwy­cza­jać się do re­gu­ły 1., któ­rą so­bie wy­zna­czy­łem, i dziś wy­zna­czam so­bie dru­gą, mia­no­wi­cie na­stę­pu­ją­cą: trak­tuj to­wa­rzy­stwo ko­biet jako nie­uchron­ną przy­krość ży­cia to­wa­rzy­skie­go i w mia­rę moż­no­ści uni­kaj ich. W isto­cie, od kogo przej­mu­je­my zmy­sło­wość, wy­de­li­ka­ce­nie, lek­ko­myśl­ność we wszyst­kim i mnó­stwo in­nych przy­war, jak nie od ko­biet? Kto jest wi­nien temu, że tra­ci­my wro­dzo­ne nam uczu­cia – od­wa­gę, sta­now­czość, roz­wa­gę, spra­wie­dli­wość itd., je­śli nie ko­bie­ty? Ko­bie­ta jest wraż­liw­sza od męż­czy­zny, dla­te­go w wie­kach, gdy pa­no­wa­ła cno­ta, ko­bie­ty były lep­sze od nas, w obec­nym zaś roz­pust­nym, peł­nym przy­war wie­ku są od nas gor­sze.

RE­GU­ŁY DLA ROZ­WO­JU WOLI FI­ZYCZ­NEJ

Re­gu­ła ogól­na. Wszyst­kie dzia­ła­nia win­ny być po­sta­no­wie­nia­mi woli, nie zaś nie­świa­do­mym speł­nia­niem po­trzeb cie­le­snych. Po­nie­waż już po­wie­dzie­li­śmy, że na wolę cie­le­sną mają wpływ uczu­cia i ro­zum, te dwa uzdol­nie­nia po­win­ny okre­ślić re­gu­ły, po­dług któ­rych mo­gła­by dzia­łać wola fi­zycz­na na ko­rzyść swe­go roz­wo­ju. Uczu­cia na – dają jej kie­ru­nek i wska­zu­ją cel, ro­zum zaś daje spo­so­by, któ­ry­mi wola fi­zycz­na może ten cel osią­gnąć.

Re­gu­ła 1) Co rano wy­zna­czaj so­bie wszyst­ko, co masz zro­bić w cią­gu ca­łe­go dnia, i wy­peł­niaj wszyst­ko wy­zna­czo­ne na­wet w tym wy­pad­ku, je­śli wy­peł­nie­nie tego po­cią­ga­ło­by za sobą ja­kąś szko­dę. Poza roz­wo­jem woli re­gu­ła ta przy­czy­ni się tak­że do roz­wo­ju umy­słu, któ­ry bę­dzie roz­waż­niej wy­zna­czał dzia­ła­nia woli. Re­gu­ła 2) Śpij jak naj­mniej (sen moim zda­niem jest ta­kim sta­nem czło­wie­ka, w któ­rym wola jest cał­ko­wi­cie nie­obec­na). Re­gu­ła 3) Wszyst­kie cie­le­sne przy­kro­ści znoś nie oka­zu­jąc ich na ze­wnątrz. 4) Bądź wier­ny swe­mu sło­wu. 5) Je­śliś za­czął coś­kol­wiek, nie po­nie­chaj tego nie skoń­czyw­szy. 6) Miej za­wsze ta­be­lę, w któ­rej by­ły­by okre­ślo­ne wszyst­kie naj­bar­dziej dro­bia­zgo­we oko­licz­no­ści twe­go ży­cia, na­wet ile fa­jek masz wy­pa­lać dzien­nie. 7) Je­śli coś ro­bisz, sku­piaj wszyst­kie swo­je zdol­no­ści fi­zycz­ne na tym przed­mio­cie, któ­ry ro­bisz. Je­śli zaś zmie­nia się twój tryb ży­cia, zmie­niaj rów­nież te re­gu­ły.

RE­GU­ŁY DLA ROZ­WO­JU WOLI DU­CHO­WEJ

(Uczu­cia same wy­zna­cza­ją so­bie cel)

Źró­dłem wszyst­kich uczuć jest w ogó­le mi­łość, któ­ra dzie­li się na dwa ro­dza­je: mi­łość sa­me­go sie­bie, czy­li sa­mo­lub­stwo, i mi­łość do wszyst­kie­go, co nas ota­cza. (Nie uzna­ję mi­ło­ści Boga, bo nie moż­na na­zy­wać jed­nym mia­nem uczu­cia, ja­kie mamy dla po­dob­nych so­bie lub niż­szych istot, i uczu­cia dla wyż­szej isto­ty, nie ogra­ni­czo­nej ani w prze­strze­ni, ani w cza­sie, ani w sile, i nie­po­zna­wal­nej.) Te dwa za­sad­ni­cze uczu­cia od­dzia­ły­wa­ją wza­jem­nie na sie­bie. Ogól­na re­gu­ła: wszyst­kie dzia­ła­nia uczu­cia nie po­win­ny być nie­świa­do­mym wy­peł­nia­niem po­trzeb uczu­cio­wych, lecz po­sta­no­wie­nia woli. Wszyst­kie uczu­cia, któ­rych źró­dłem jest mi­łość do ca­łe­go świa­ta, są do­bre, wszyst­kie uczu­cia, któ­rych źró­dłem jest sa­mo­lub­stwo są złe. Roz­pa­trz­my każ­dy dział uczuć z osob­na. Ja­kie uczu­cia po­cho­dzą od sa­mo­lub­stwa? 1) Mi­łość sła­wy, 2) Żą­dza ko­rzy­ści, 3) Mi­łość (męż­czy­zny do ko­bie­ty). Zo­bacz­my te­raz, ja­kie win­ny być re­gu­ły prze­wa­gi woli nad każ­dym z tych uczuć.

RE­GU­ŁY UZA­LEŻ­NIE­NIA SA­MO­LUB­STWA OD WOLI

Re­gu­ła 8) Nie troszcz się o po­chwa­łę lu­dzi, któ­rych bądź nie znasz, bądź masz w po­gar­dzie. Re­gu­ła 9) Zaj­muj się wię­cej sam sobą niż opi­nią in­nych. 10) Bądź do­bry i sta­raj się, aby nikt nie wie­dział, że je­steś do­bry. (Mi­łość sła­wy bywa uży­tecz­na dla in­nych, lecz nie dla sie­bie). 11) Szu­kaj w in­nych lu­dziach za­wsze do­brej stro­ny, nie złej. Za­wsze mów praw­dę. Je­śli, gdy coś czy­nisz dla sie­bie, czy­ny two­je wy­da­ją się dziw­ne, nie uspra­wie­dli­wiaj ich przed ni­kim. Do re­guł pod­po­rząd­ko­wa­nia uczuć woli na­le­ży do­dać jesz­cze jed­ną, na­stę­pu­ją­cą. 12) Nig­dy nie wy­ra­żaj swych uczuć na ze­wnątrz.

RE­GU­ŁY UZA­LEŻ­NIE­NIA ŻĄ­DZY ZY­SKU OD WOLI

Re­gu­ła 13) Żyj za­wsze go­rzej, niż mógł­byś żyć. 14) Nie zmie­niaj try­bu ży­cia, je­śli­byś na­wet stał się dzie­sięć razy bo­gat­szy. 15) Wszel­ki przy­rost swe­go ma­jąt­ku zu­ży­waj nie dla sie­bie, lecz dla spo­łe­czeń­stwa.

RE­GU­ŁY UZA­LEŻ­NIE­NIA UCZU­CIA MI­ŁO­ŚCI OD WOLI

Re­gu­ła 1. Uni­kaj ko­biet. 2. Po­skra­miaj pra­cą chuć.

Uczu­cia po­chod­ne od mi­ło­ści są to: 1) mi­łość do wszyst­kie­go, co ist­nie­je, 2) mi­łość oj­czy­zny, 3) mi­łość do nie­któ­rych osób.

RE­GU­ŁY DLA UZA­LEŻ­NIE­NIA MI­ŁO­ŚCI PO­WSZECH­NEJ OD WOLI

Re­gu­ła 16) Po­świę­caj mi­ło­ści po­wszech­nej wszyst­kie inne uczu­cia mi­ło­sne, wów­czas two­ja wola bę­dzie żą­dać tyl­ko za­dość­uczy­nie­nia po­trze­bom po­wszech­nej mi­ło­ści i bę­dzie mieć nad nią prze­wa­gę. Re­gu­ła.17) Re­zy­gnuj dla szczę­ścia dru­gich z dzie­sią­tej czę­ści wszyst­kie­go, czym mo­żesz roz­po­rzą­dzać.

Ko­chaj sie­bie na rów­ni z dru­gi­mi i po­ma­gaj wię­cej tym, któ­rzy są bar­dziej nie­szczę­śli­wi i któ­rym wy­god­niej ci bę­dzie po­ma­gać.

RE­GU­ŁY DLA UZA­LEŻ­NIE­NIA OD WOLI MI­ŁO­ŚCI OJ­CZY­ZNY I MI­ŁO­ŚCI

DO PO­SZCZE­GÓL­NYCH OSÓB

18) Wszyst­kie te uczu­cia pod­po­rząd­ko­wu­ją się so­bie wza­jem­nie w tej sa­mej ko­lej­no­ści, w ja­kiej są tu wy­mie­nio­ne.

RE­GU­ŁY ROZ­WO­JU WOLI RO­ZUM­NEJ

Re­gu­ła 19) Usta­laj na po­cząt­ku dnia wszyst­kie swo­je za­ję­cia umy­sło­we. 20) Kie­dy pra­cu­jesz, sta­raj się, żeby wszyst­kie zdol­no­ści umy­sło­we były skie­ro­wa­ne ku temu przed­mio­to­wi. 21) Żeby nic ze­wnętrz­ne­go, fi­zycz­ne­go lub du­cho­we­go nie mia­ło wpły­wu na kie­ru­nek twej my­śli, lecz żeby myśl kształ­to­wa­ła się nie­za­leż­nie. 22) Żeby ża­den ból, ani fi­zycz­ny, ani du­cho­wy, nie miał wpły­wu na umysł.

Ja­kie­kol­wiek umy­sło­we za­ję­cia roz­pocz­niesz, nie po­nie­chaj ich do tej pory, aż je ukoń­czysz. Po­nie­waż ta re­gu­ła może pro­wa­dzić do wiel­kich nad­użyć, trze­ba ją tu ogra­ni­czyć na­stę­pu­ją­cym pra­wi­dłem: miej cel na całe ży­cie, cel na pe­wien okres swe­go ży­cia, cel na pe­wien czas, cel na rok, na mie­siąc, na ty­dzień, na dzień, na go­dzi­nę i na mi­nu­tę, po­świę­ca­jąc cele niż­sze dla wyż­szych.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA PA­MIĘ­CI

Re­gu­ła 23) Spo­rzą­dzaj kon­spekt wszyst­kie­go, co stu­diu­jesz, i ucz się go na pa­mięć. 24) Co­dzien­nie ucz się wier­szy w tym ję­zy­ku, któ­ry sła­bo znasz. 25) Po­wta­rzaj wie­czo­rem wszyst­ko to, cze­go się na­uczy­łeś w cią­gu dnia. Co ty­dzień, co mie­siąc i co rok eg­za­mi­nuj sie­bie z wszyst­kie­go, co stu­dio­wa­łeś, a je­śli uznasz, żeś za­po­mniał, po­wta­rzaj od po­cząt­ku.

PRA­WI­DŁA ROZ­WI­JA­NIA AK­TYW­NO­ŚCI

Ak­tyw­ność bywa trzech ro­dza­jów. Ak­tyw­ność cie­le­sna, uczu­cio­wa i umy­sło­wa. Sto­sow­nie do tego ta­kie re­gu­ły roz­wo­ju ak­tyw­no­ści dzie­lą się na: re­gu­ły roz­wo­ju ak­tyw­no­ści cie­le­snej, uczu­cio­wej i umy­sło­wej.

A) RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA AK­TYW­NO­ŚCI FI­ZYCZ­NEJ

Re­gu­ła 26) Wy­my­ślaj so­bie moż­li­wie naj­wię­cej za­jęć. 27) Nie miej służ­by. 28) Nie żą­daj po­moc­ni­ków w ro­bo­cie, któ­rą mo­żesz wy­ko­nać sam.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA AK­TYW­NO­ŚCI UCZU­CIO­WEJ

Sko­ro już po­wie­dzia­ne zo­sta­ło, że wszyst­kie uczu­cia po­cho­dzą­ce od ego­izmu są złe, na­le­ży za­tem po­dać tu tyl­ko re­gu­ły, zgod­nie z któ­ry­mi mo­gła­by się roz­wi­nąć ak­tyw­ność uczuć po­cho­dzą­cych od mi­ło­ści w ogó­le. Re­gu­ła 29) do­ty­czą­ca mi­ło­ści w ogó­le. Aże­by co dzień mi­łość two­ja do ca­łe­go ro­dza­ju ludz­kie­go wy­ra­ża­ła się w czym­kol­wiek. Re­gu­ła 30) do­ty­czą­ca mi­ło­ści oj­czy­zny. Bądź w mia­rę moż­no­ści uży­tecz­ny oj­czyź­nie. 31) do­ty­czą­ca mi­ło­ści do pew­nych osób. Sta­raj się znaj­do­wać moż­li­wie naj­wię­cej osób, któ­re mógł­byś ko­chać wię­cej niż wszyst­kich bliź­nich. 32) do­ty­czą­ca mi­ło­ści do krew­nych.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA AK­TYW­NO­ŚCI UMY­SŁO­WEJ

Re­gu­ła 32) Nie bu­duj cha­te­aux en Espa­gne. 33) Sta­raj się dać umy­sło­wi jak naj­wię­cej po­kar­mu.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ZDOL­NO­ŚCI UMY­SŁO­WYCH

Mamy pięć pod­sta­wo­wych zdol­no­ści umy­sło­wych. Zdol­ność wy­obra­ża­nia, zdol­ność pa­mię­ta­nia, zdol­ność po­rów­ny­wa­nia, zdol­ność wy­cią­ga­nia wnio­sków z tych po­rów­nań i wresz­cie zdol­ność po­rząd­ko­wa­nia tych wnio­sków.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ZDOL­NO­ŚCI WY­OBRA­ŻA­NIA

34) Bar­dzo po­ży­tecz­ne są dla roz­wi­ja­nia tej zdol­no­ści wszyst­kie gry wy­ma­ga­ją­ce kom­bi­no­wa­nia.

O re­gu­łach roz­wi­ja­nia pa­mię­ci już mó­wi­łem.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ZDOL­NO­ŚCI PO­RÓW­NY­WA­NIA

35) Po­zna­waj do­brze te przed­mio­ty, któ­re po­rów­ny­wasz. 36) Każ­dą nową na­po­tka­ną przez cie­bie myśl po­rów­nuj z my­śla­mi, któ­re ci są zna­ne. Wszyst­kie ode­rwa­ne my­śli spraw­dzaj przy po­mo­cy przy­kła­dów.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ZDOL­NO­ŚCI DO WY­CIĄ­GA­NIA WNIO­SKÓW

36) Stu­diuj ma­te­ma­ty­kę. 37) Stu­diuj fi­lo­zo­fię. 38) Każ­de dzie­ło fi­lo­zo­ficz­ne czy­taj z uwa­ga­mi kry­tycz­ny­mi.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ZDOL­NO­ŚCI DO PO­RZĄD­KO­WA­NIA WNIO­SKÓW

39) Po­znaj sys­tem swo­jej isto­ty. 40) Wszyst­kie swo­je wia­do­mo­ści z ja­kiej­kol­wiek jed­nej dzie­dzi­ny na­uki spro­wa­dzaj do jed­ne­go wspól­ne­go wnio­sku. 41) Wszyst­kie wnio­ski po­rów­nuj wza­jem­nie, tak by ani je­den nie po­zo­sta­wał w sprzecz­no­ści z in­nym. 42) Pisz utwo­ry nie płyt­kie, lecz uczo­ne.

RE­GU­ŁY ROZ­WO­JU UCZUĆ WZNIO­SŁYCH I TĘ­PIE­NIA UCZUĆ NI­SKICH, CZY­LI IN­A­CZEJ:

RE­GU­ŁY ROZ­WO­JU UCZU­CIA MI­ŁO­ŚCI DO IN­NYCH LU­DZI I TĘ­PIE­NIA UCZU­CIA

SA­MO­LUB­STWA

Re­gu­ła ogól­na: im bar­dziej za­spo­ka­jasz któ­rąś ze swo­ich po­trzeb, tym bar­dziej się ona wzma­ga, na­to­miast im mniej ją za­spo­ka­jasz, tym mniej ona wy­stę­pu­je. 42) Ko­chaj wszyst­kich na rów­ni, nie wy­klu­czaj też sie­bie sa­me­go z tej mi­ło­ści. 43) Każ­de­go bliź­nie­go ko­chaj tak samo, jak sie­bie sa­me­go, ale dwóch bliź­nich ko­chaj wię­cej niż sie­bie.

RE­GU­ŁY ROZ­WI­JA­NIA ROZ­WA­GI

Każ­dy przed­miot oglą­daj ze wszyst­kich stron. Każ­dy czyn oglą­daj pod ką­tem jego szko­dli­wo­ści i po­żyt­ku. Przy każ­dym czy­nie roz­wa­żaj, ilo­ma spo­so­ba­mi może on być wy­ko­na­ny i któ­ry z tych spo­so­bów jest naj­lep­szy. Roz­wa­żaj przy­czy­ny każ­de­go zja­wi­ska i na­stęp­stwa, któ­re mogą z nie­go wy­nik­nąć.1850

14 czerw­ca 1850. (Ja­sna Po­la­na)

Znów się za­bra­łem do dzien­ni­ka i znów z no­wym za­pa­łem i no­wym ce­lem. Któ­ry to już raz? Nie pa­mię­tam. Wszyst­ko jed­no, może znów go po­rzu­cę; lecz przy­jem­ne to za­ję­cie i przy­jem­nie bę­dzie to od­czy­tać, tak jak przy­jem­nie było od­czy­ty­wać daw­ne za­pi­ski. Ma­łoż bywa w gło­wie my­śli, któ­re wy­da­ją się na­der god­ne uwa­gi, a gdy się je roz­pa­trzy, wy­cho­dzi rzecz bła­ha; inne na­to­miast istot­nie są waż­ne – wła­śnie do tego po­trzeb­ny jest dzien­nik. Na pod­sta­wie dzien­ni­ka bar­dzo wy­god­nie jest są­dzić o so­bie.

Na­stęp­nie, po­nie­waż uwa­żam za ko­niecz­ne okre­ślać wszyst­kie za­ję­cia na­przód, do tego też dzien­nik jest ko­niecz­ny. Chcia­ło­by się przy­zwy­cza­ić do okre­śla­nia swe­go try­bu ży­cia na przy­szłość, nie na je­den dzień, lecz na rok, na kil­ka lat, na całe ży­cie na­wet; to za trud­ne, pra­wie nie­moż­li­we: jed­nak spró­bu­ję, z po­cząt­ku na dzień, po­tem na dwa dni – ile dni będę wier­ny po­sta­no­wie­niom, na tyle dni będę so­bie wy­zna­czał na­przód. Przez te po­sta­no­wie­nia ro­zu­miem nie re­gu­ły mo­ral­ne, nie­za­leż­ne ani od cza­su, ani od miej­sca – re­gu­ły, któ­re nig­dy się nie zmie­nia­ją i któ­re spo­rzą­dzam osob­no – lecz kon­kret­ne okre­śle­nia cza­su i miej­sca: gdzie i jak dłu­go po­zo­stać, kie­dy i czym się zaj­mo­wać.

Zda­rza­ją się wy­pad­ki, w któ­rych te po­sta­no­wie­nia mogą być zmie­nia­ne; ale w tym tyl­ko wy­pad­ku do­pusz­czam tego ro­dza­ju od­stęp­stwa, kie­dy są one okre­śla­ne przez re­gu­ły, i dla­te­go w wy­pad­ku od­stępstw będę w dzien­ni­ku ob­ja­śniać przy­czy­ny tych­że.

(…) Ostat­nie trzy lata, któ­re spę­dzi­łem tak nie­po­rząd­nie, wy­da­ją mi się nie­kie­dy bar­dzo zaj­mu­ją­ce, po­etycz­ne i czę­ścio­wo po­ży­tecz­ne, po­sta­ram się jak naj­szcze­rzej i jak naj­szcze­gó­ło­wiej je so­bie przy­po­mnieć i opi­sać. Oto jesz­cze trze­ci cel dzien­ni­ka.

17 czerw­ca

Wsta­łem o 8 go­dzi­nie, do 10. nic nie ro­bi­łem, od 10. do 12. czy­ta­łem i dzien­nik, 12. do 6. śnia­da­nie, od­po­czy­nek, ja­kieś my­śli o mu­zy­ce i obiad, 6.–8. mu­zy­ka, 8.–10… – go­spo­dar­stwo.

Dru­gi dzień fol­gu­ję le­ni­stwu, nie wy­ko­nu­ję tego, co wy­zna­czo­ne. Dla­cze­go? Nie ro­zu­miem. Jed­nak nie roz­pa­czam, będę się przy­mu­szał. Wczo­raj, prócz nie­wy­ko­na­nia tego, co wy­zna­czo­ne, od­stą­pi­łem tak­że od swo­jej re­gu­ły. Te­raz już nie od­stą­pię od po­sta­no­wie­nia, żeby nie mieć u sie­bie we wsi ani jed­nej ko­bie­ty, z wy­jąt­kiem pew­nych wy­pad­ków, któ­rych nie będę szu­kać, lecz nie będę też omi­jać.

Kie­dy by­wam w apa­tycz­nym na­stro­ju, za­uwa­ża­ni, że mnie bar­dzo po­bu­dza do ak­tyw­no­ści wszel­kie dzie­ło fi­lo­zo­ficz­ne – te­raz czy­tam Mon­te­skiu­sza. Wy­da­je mi się, że zro­bi­łem się le­ni­wy dla­te­go, że zbyt dużo za­czą­łem , dla­te­go w przy­szło­ści nie będę prze­cho­dzić do na­stęp­ne­go za­ję­cia, póki nie wy­ko­nam wy­zna­czo­ne­go. Abym zaś nie miał wy­mów­ki, że nie zdą­ży­łem uło­żyć sys­te­mu, będę za­pi­sy­wał w dzien­ni­ku za­rów­no re­gu­ły ogól­ne, jak i re­gu­ły do­ty­czą­ce mu­zy­ki i go­spo­dar­stwa.

Z re­guł ogól­nych. Tego, co so­bie wy­zna­czy­łeś do zro­bie­nia, nie od­kła­daj pod pre­tek­stem roz­tar­gnie­nia lub roz­ryw­ki, lecz na­tych­miast, cho­ciaż­by ze­wnętrz­nie, za­bie­raj się do ro­bo­ty. My­śli przyj­dą. Na przy­kład, je­że­li za­mie­rzy­łeś pi­sać re­gu­ły, weź ze­szyt, siądź przy sto­le i do­tąd nie wsta­waj, póki nie za­czniesz i nie skoń­czysz.

Re­gu­ły do­ty­czą­ce mu­zy­ki. Co­dzien­nie grać: 1) wszyst­kie 2 4 gamy, 2) wszyst­kie akor­dy, ar­pe­dżia przez dwie okta­wy, 3) wszyst­kie bie­gni­ki, 4) gamę chro­ma­tycz­ną. Ćwi­czyć jed­ną rzecz i do­pó­ty nie iść da­lej, do­pó­ki nie znik­ną miej­sca, w któ­rych będę się za­trzy­my­wać. Wszyst­kie na­po­ty­ka­ne ka­den­cje trans­po­no­wać na wszyst­kie tony i ćwi­czyć. Co dzień przy­najm­niej czte­ry stro­ny mu­zy­ki ćwi­czyć i nie prze­sta­wać, póki nie na­bę­dziesz praw­dzi­wej bie­gło­ści.

Re­gu­ły do­ty­czą­ce go­spo­dar­stwa. Każ­dy roz­kaz ob­my­ślić pod ką­tem jego po­żyt­ku i szko­dli­wo­ści. Co­dzien­nie oso­bi­ście obej­rzeć każ­dą część go­spo­dar­stwa. Z roz­ka­zy­wa­niem, ła­ja­niem i ka­ra­niem nie spie­szyć się, pa­mię­tać, że w go­spo­dar­stwie, bar­dziej niż w czym­kol­wiek, po­trzeb­na jest cier­pli­wość. Każ­dy wy­da­ny roz­kaz, choć­by się na­wet oka­zał szko­dli­wy, wy­co­fy­wać tyl­ko we­dług swe­go uzna­nia i w ra­zie osta­tecz­nej ko­niecz­no­ści.

No­tat­ki. Zimą za­prze­szłe­go roku miesz­ka­łem w Mo­skwie, ży­łem bar­dzo cha­otycz­nie, bez pra­cy, bez za­jęć, bez celu, a ży­łem tak nie dla­te­go, że, jak mówi i pi­sze wie­le lu­dzi, w Mo­skwie wszy­scy tak żyją, lecz po pro­stu dla­te­go, że taki ro­dzaj ży­cia mi się po­do­bał. Czę­ścio­wo zaś skła­nia do le­ni­stwa rów­nież sy­tu­acja mło­de­go czło­wie­ka w mo­skiew­skim świe­cie. Po­wia­dam: mło­de­go czło­wie­ka łą­czą­ce­go w so­bie pew­ne przy­mio­ty, mia­no­wi­cie wy­kształ­ce­nie, do­bre na­zwi­sko i oko­ło dzie­się­ciu–dwu­dzie­stu ty­się­cy do­cho­du. Mło­dy czło­wiek, łą­czą­cy te wszyst­kie przy­mio­ty, ma ży­cie na­der przy­jem­ne i zu­peł­nie bez­tro­skie, o ile nie słu­ży w urzę­dzie (to zna­czy na se­rio), lecz po pro­stu fi­gu­ru­je w nim i lubi po­próż­no­wać. Wszyst­kie sa­lo­ny są dla nie­go otwar­te, do każ­dej pan­ny na wy­da­niu ma pra­wo pre­ten­do­wać; nie ma ani jed­ne­go mło­de­go czło­wie­ka, któ­ry w po­wszech­nej opi­nii świa­ta stał­by wy­żej od nie­go. Lecz niech ten­że pan przy­je­dzie do Pe­ters­bur­ga, a bę­dzie go drę­czy­ło, dla­cze­go S. i G. Gor­cza­ko­wów przy­ję­to na dwo­rze, a jego nie; jak by się do­stać na przy­ję­cie u ba­ro­no­wej Z., na raut do hra­bi­ny A. itd., i nie do­sta­nie się, chy­ba że wej­dzie do tych sa­lo­nów przy po­par­ciu ja­kiejś hra­bi­ny. I je­śli nie wy­rósł tam lub je­śli nie umie zno­sić upo­ko­rzeń, ko­rzy­stać z wszel­kiej oka­zji i prze­do­sta­wać się cho­ciaż z tru­dem, lecz z ujmą dla ho­no­ru.

1850. 8 grud­nia (Mo­skwa)

Pięć dni pi­sa­łem dzien­nik, a po­tem pięć mie­się­cy do rąk go nie bra­łem. Po­sta­ram się przy­po­mnieć so­bie, co przez ten czas ro­bi­łem i dla­cze­go tak wi­docz­nie opu­ści­łem się w pra­cy. Wiel­ki prze­wrót do­ko­nał się we mnie przez ten czas; spo­koj­ne ży­cie na wsi, daw­ne głup­stwa i ko­niecz­ność zaj­mo­wa­nia się swo­imi spra­wa­mi wy­da­ły owo­ce. Prze­sta­łem bu­do­wać zam­ki na lo­dzie i ro­bić pla­ny, dla któ­rych wy­peł­nie­nia nie star­czą żad­ne ludz­kie siły. Głów­ną zaś i naj­bar­dziej sprzy­ja­ją­cą tej zmia­nie prze­ko­nań rze­czą jest to, że nie spo­dzie­wam się dojść do cze­go­kol­wiek tyl­ko swo­im ro­zu­mem i nie gar­dzę już re­gu­ła­mi przy­ję­ty­mi przez wszyst­kich lu­dzi. Daw­niej to, co zwy­czaj­ne, wy­da­wa­ło mi się nie­god­ne mnie; te­raz zaś, od­wrot­nie, pra­wie żad­ne­go prze­ko­na­nia nie uwa­żam za do­bre i słusz­ne do­pó­ty, do­pó­ki nie wi­dzę jego za­sto­so­wa­nia i wy­ko­na­nia w prak­ty­ce, i to za­sto­so­wa­nia przez ogół. Dziw­ne, jak mo­głem lek­ce­wa­żyć to, co sta­no­wi głów­ną prze­wa­gę czło­wie­ka – zdol­ność ro­zu­mie­nia cu­dzych prze­ko­nań i ob­ser­wo­wa­nia u in­nych ich prak­tycz­ne­go za­sto­so­wa­nia. Jak mo­głem fol­go­wać swe­mu ro­zu­mo­wi bez żad­ne­go spraw­dzia­nu, bez żad­nej pró­by?

Bar­dzo sprzy­ja­ła tej zmia­nie moja mi­łość wła­sna. Rzu­ciw­szy się w ży­cie hu­lasz­cze, za­uwa­ży­łem, że lu­dzie sto­ją­cy ni­żej ode mnie pod każ­dym wzglę­dem w tym za­kre­sie sta­li znacz­nie wy­żej ode mnie; za­bo­la­ło mnie to i prze­ko­na­łem się, że nie jest to moim prze­zna­cze­niem. Może też sprzy­ja­ły temu dwa bodź­ce. Pierw­szy – prze­gra­na z Oga­rio­wem, któ­ra do­pro­wa­dzi­ła moje in­te­re­sy do zu­peł­nej ru­iny, tak że na­wet, zda­wa­ło się, nie było na­dziei ich po­pra­wie­nia; a po­tem po­żar, któ­ry zmu­sił mnie mimo woli do dzia­ła­nia. Re­wanż nadał po­god­niej­szy ton dzia­ła­niu. Jed­no mi się wy­da­je – że się zro­bi­łem aż zbyt ozię­bły. Tyl­ko od cza­su do cza­su, szcze­gól­nie kie­dy się kła­dę spać, przy­cho­dzą na mnie ta­kie chwi­le, że uczu­cie do­ma­ga się uze­wnętrz­nie­nia; to samo w chwi­lach pi­jań­stwa; ale da­łem so­bie sło­wo, że się nie będę upi­jał. No­ta­tek swo­ich da­lej pro­wa­dzić już nie będę, bo mam w Mo­skwie pil­ne in­te­re­sy, a je­śli będę miał wol­ny czas, na­pi­szę po­wieść z ży­cia Cy­ga­nów.

Za­uwa­ży­łem w so­bie jesz­cze jed­ną waż­ną zmia­nę: sta­łem się bar­dziej pew­ny sie­bie, to jest prze­sta­łem się czuć skrę­po­wa­ny, są­dzę, iż dla­te­go, że mam je­den cel przed ocza­mi (in­te­res) i dą­żąc do nie­go mo­głem sie­bie oce­niać i na­bra­łem po­czu­cia wła­snej god­no­ści, któ­re tak bar­dzo uła­twia sto­sun­ki mię­dzy ludź­mi.

Re­gu­ły do­ty­czą­ce to­wa­rzy­stwa. Wy­bie­rać sy­tu­acje trud­ne, sta­rać się za­wsze pa­no­wać nad roz­mo­wą, mó­wić gło­śno, wol­no i wy­raź­nie, sta­rać się sa­me­mu za­czy­nać i sa­me­mu koń­czyć roz­mo­wę. Szu­kać to­wa­rzy­stwa lu­dzi sto­ją­cych w świe­cie wy­żej ode mnie. Je­śli cho­dzi o lu­dzi tego ro­dza­ju, za­nim się ich zo­ba­czy, przy­go­to­wać się, w ja­kich być z nimi sto­sun­kach. Bez skrę­po­wa­nia mó­wić przy ob­cych. Nie prze­cho­dzić bez­u­stan­nie w roz­mo­wie z fran­cu­skie­go na ro­syj­ski i z ro­syj­skie­go na fran­cu­ski. Pa­mię­tać, że trze­ba się zmu­szać, przede wszyst­kim z po­cząt­ku, gdy znaj­du­jesz się w to­wa­rzy­stwie, w któ­rym czu­jesz się za­kło­po­ta­ny. Na balu pro­sić do tań­ca damy naj­zna­ko­mit­sze. Je­śli po­czu­ję za­kło­po­ta­nie, nie tra­cić ani­mu­szu, lecz mó­wić da­lej. Być jak naj­chłod­niej­szym i nie oka­zy­wać żad­ne­go wra­że­nia.

Za­ję­cia na dzień dzi­siej­szy. 11. Sie­dzieć w domu, czy­tać, wie­czo­rem na­pi­sać re­gu­ły to­wa­rzy­skie i kon­spekt po­wie­ści. Za­ję­cia na 8 grud­nia. Rano czy­tać, po­tem do obia­du dzien­nik i roz­kład za­jęć i wi­zyt na nie­dzie­lę. Po obie­dzie czy­ta­nie i łaź­nia, wie­czo­rem, je­że­li nie bar­dzo się zmę­czę, po­wieść. Rano, od razu po ka­wie, li­sty do kan­to­ru, do cio­tu­ni i do Pier­fil­je­wów.

15 grud­nia

Je­stem bar­dzo nie­za­do­wo­lo­ny z wczo­raj­sze­go dnia. Po pierw­sze, nic nie zro­bi­łem w spra­wie Rady Opie­kuń­czej, po dru­gie, nic nie pi­sa­łem i po trze­cie – za­czą­łem tra­cić sta­łość prze­ko­nań i pod­da­wać się wpły­wo­wi lu­dzi.

Wstać bar­dzo wcze­śnie, rano po­czy­tać, po­tem za­jąć się dzien­ni­kiem, pi­sa­niem i li­sta­mi, o 12 go­dzi­nie je­chać do Rady, do Jew­rie­ino­wa, do Kriu­ko­wa, do Ani­kie­je­wej i do Lwo­wa; zjeść obiad w domu i znów pi­sać; po­tem do te­atru i znów pra­co­wać w domu.

Re­gu­ły do­ty­czą­ce to­wa­rzy­stwa. Nie zmie­niać na­zwy, lecz za­wsze na­zy­wać rze­czy tym sa­mym mia­nem.

Naj­mniej­szej przy­kro­ści czy do­cin­ka nie prze­pusz­czać ni­ko­mu, nie od­pła­ciw­szy w dwój­na­sób.

16 grud­nia

Wy­peł­ni­łem wszyst­ko z wy­jąt­kiem pi­sa­nia. Za­wsze wsta­wać wcze­śnie. Rano pi­sać li­sty i po­wieść, po­je­chać do Ka­ły­maż­ne­go Dwo­ru i do łaź­ni, po­słać do Rady i do Lwo­wa, zjeść obiad w domu, a wie­czo­rem u księ­cia An­drze­ja Iwa­no­wi­cza grać i za­le­cać się do księż­nej. Po obie­dzie ku­pić suk­no i nuty.

30 grud­nia

Re­gu­ła. Szu­kać trud­nych sy­tu­acji

Wstać wcze­śnie. Spa­ko­wać się, wszyst­ko przy­go­to­wać, za­pi­sać w dzien­ni­ku swój po­byt w Mo­skwie, pro­sić Ko­ło­szy­na, by się do­wie­dział o po­sa­dę, i o 3 go­dzi­nie je­chać.

(31 grud­nia . Po­krow­sko­je)

31 grud­nia by­łem w dro­dze – wi­dzia­łem się ze Szczer­ba­to­wem i po­sta­no­wi­łem wy­dzier­ża­wić sta­cję pocz­to­wą , by­łem u po­czmi­strza, lecz nie dość do­kład­nie po­ro­zu­mia­łem się ze Szczer­ba­to­wem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: