- W empik go
Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem - ebook
Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 559 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Książka niniejsza jest odcinkiem skondensowanej historii opowiedzianej tak, jak ją widziałem. Jedynym moim zamiarem jest podanie dokładnego sprawozdania z wypadków Rewolucji Październikowej, kiedy to bolszewicy na czele robotników i żołnierzy zdobyli władzę w Rosji i oddali ją w ręce Rad.
Rzecz prosta, że najwięcej piszę o stolicy i sercu powstania – o „czerwonym Piotrogrodzie”. Czytelnik winien jednak pamiętać, że wszystkie zdarzenia piotrogrodzkie zostały prawie dokładnie powtórzone, z większym lub mniejszym nasileniem, w różnych odstępach czasu w całej Rosji.
W niniejszej książce, pierwszej spośród kilku, które piszę obecnie, muszę się ograniczyć do podania kroniki tych wydarzeń, które sam obserwowałem i przeżywałem lub też zaczerpnąłem ich opis z wiarogodnych źródeł. Właściwą kronikę poprzedzają dwa rozdziały dające zarys ogólny tła i przyczyn rewolucji. Zdaję sobie sprawę, że te dwa rozdziały utrudnią czytanie, lecz są one niezbędne dla zrozumienia następnych.
Czytelnikowi nasunie się wiele pytań. Co to jest bolszewizm? Jaki system rządów stworzyli bolszewicy? Jeśli przed Rewolucją Październikową bolszewicy walczyli o Konstytuantę, to dlaczego potem rozpędzili ją siłą zbrojną? Dlaczego burżuazja, występująca pierwotnie przeciw Konstytuancie, zaczęła walczyć o nią wtedy, gdy niebezpieczeństwo bolszewizmu wystąpiło w całej pełni?
Na te pytania ani też na wiele innych nie mogę odpowiadać tutaj. W innej swej pracy, Od Korniłowa do Brześcia Litewskiego, opisuję przebieg rewolucji, aż do zawarcia pokoju z Niemcami włącznie. Tam piszę również o pochodzeniu i działalności organizacji rewolucyjnych, wyjaśniam ewolucję powszechnych nastrojów, rozwiązanie Konstytuanty, ustrój państwa radzieckiego oraz podaję przebieg i rezultaty pertraktacji w Brześciu Litewskim.
Dla zrozumienia procesu dochodzenia do władzy bolszewików należy wziąć pod uwagę, że rosyjskie życie ekonomiczne i armia rosyjska nie uległy rozprzężeniu 7 listopada 1917 roku, lecz na wiele miesięcy przedtem, jako logiczny rezultat procesu, który rozpoczął się już w roku 1915. Sprzedajni reakcjoniści rządzący dworem carskim – z całą świadomością postanowili doprowadzć Rosję do zguby po to, aby zawrzeć odrębny pokój z Niemcami. Teraz wiemy już, że zarówno brak broni na froncie, który spowodował wielki odwrót armii w lecie roku 1915, jak również brak żywności w wojsku i w wielkich miastach oraz załamanie się przemysłu i komunikacji w 1916 roku – wszystko to były poszczególne akty gigantycznej kampanii sabotażowej, w porę przerwanej przez rewolucję marcową.
W ciągu pierwszych kilku miesięcy nowego reżimu sytuacja wewnętrzna kraju i zdolność bojowa armii poprawiły się wyraźnie, jakkolwiek rewolucja, która nagle dała wolność stu sześćdziesięciu milionom najbardziej na świecie ciemiężonych ludzi, spowodowała nie lada chaos.
Jednak „miesiąc miodowy” nie trwał długo. Klasy posiadające chciały tylko politycznej rewolucji, która odebrałaby władzę carowi, a oddała ją im. Pragnęły one uczynić Rosję republiką konstytucyjną na wzór Francji lub Stanów Zjednoczonych lub też monarchią konstytucyjną na wzór Anglii. Z drugiej strony, szerokie masy ludowe chciały prawdziwej demokratyzacji rolnictwa i przemysłu.
W książce Russia's Message, opisującej rewolucję 1905 roku, William English Walling charakteryzuje bardzo trafnie nastrój robotników rosyjskich, którzy później mieli prawie jednogłośnie opowiedzieć się za bolszewizmem:
Wiedzieli oni (robotnicy), że jeżeli władza wpadnie w ręce innej klasy, to nawet przy wolnym rządzie może się zdarzyć, że będą przymierali głodem…
Rosyjski robotnik jest rewolucjonistą, ale nie jest gwałcicielem ani dogmatykiem, ani też nie jest pozbawiony inteligencji. Gotów jest stanąć na barykadach – zna je dobrze – ale chyba on jeden wśród robotników całego świata zna je z własnego doświadczenia. Jest gotów i chce walczyć ze swym ciemięzcą – klasą kapitalistyczną – aż do końca; jednakże nie ignoruje istnienia innych klas, wymaga od nich tylko, aby w nadciągającej groźniej próbie sił stanęły po jednej lub po drugiej stronie…
Wszyscy oni (robotnicy) przyznają, że nasz (amerykański) ustrój polityczny jest lepszy niż ich, ale bynajmniej nie palą się do zamiany jednego despoty na drugiego (tzn. cara na klasę kapitalistyczną)…
Nie po to rosyjscy robotnicy byli rozstrzeliwani, traceni setkami w Moskwie, Rydze i Odessie, więzieni tysiącami w każdym rosyjskim więzieniu i trzymani na zesłaniu w pustyniach i okręgach polarnych, aby w zamian otrzymać wątpliwe przywileje robotników z Goldfields i Cripple Creek…
Tak więc w Rosji, podczas wojny prowadzonej z zewnętrznym nieprzyjacielem, rozwijała się na tle rewolucji politycznej rewolucja socjalna, zakończona tryumfem bolszewizmu.
Dyrektor wrogiego rządowi radzieckiemu Rosyjskiego Biura Informacyjnego w Ameryce, mr A. J. Sack, powiada w swej książce pt. The Burth of the Russian Democracy:
Bolszewicy stworzyli własny gabinet z premierem Włodzimierzem Leninem i ministrem Spraw Zagranicznych Lwem Trockim. Natychmiast po rewolucji marcowej stało się widoczne, że ich dojście do władzy jest nieuniknione. Historia bolszewików po rewolucji jest historią ich ciągłego rozwoju…
Cudzoziemcy, a zwłaszcza Amerykanie, podkreślają często „ignorancję” robotników rosyjskich. To prawda, że brak im politycznego wyrobienia ludów zachodnich, ale za to są świetnie wyszkoleni w umiejętności dobrowolnego organizowania się. W roku 1917 rosyjskie spółdzielnie spożywców liczyły ponad dwanaście milionów członków, a same chociażby rady są wspaniałym dowodem organizacyjnego geniuszu mas rosyjskich. Poza tym w całym świecie nie ma chyba ludu równie oswojonego z teorią socjalistyczną i jej praktycznym zastosowaniem.
William English Walling charakteryzuje ich w sposób następujący:
Większość robotników rosyjskich umie czytać i pisać. W kraju panuje już od kilku dat tak silne wrzenie, że nie tylko posiadają oni jako przywódców inteligentniejsze jednostki ze swojej klasy, ale mogą też wynosić korzyści z kontaktu z dużą częścią równie (rewolucyjnie uosobionych klas wykształconych, które zwróciły się do ludu pracującego ze swymi ideami politycznego i socjalnego odrodzenia Rosji…
Wielu pisarzy tłumaczy swą wrogość dla rządu radzieckiego tym, że ostatnia faza rewolucji rosyjskiej była po prostu walką elementów „przyzwoitych” z brutalnym bolszewizmem. Tymczasem właśnie klasy posiadające, widząc wzrost potęgi ludowych organizacji rewolucyjnych, usiłowały je zniszczyć i wstrzymać bieg rewolucji. Aby móc osiągnąć ten cel, klasy posiadające uciekały się do rozpaczliwych środków. Zdezorganizowano transport i sprowokowano zamieszki wewnętrzne, aby zgnębić rząd Kiereńskiego i rady; zamknięto sklepy i pochowano opał i surowce, aby zgnieść komitety fabryczne; wprowadzono karę śmierci w wojsku i bezczynnie przyglądano się porażkom na froncie, aby złamać komitety armii na froncie.
Wszystko to tylko dolewało oliwy do bolszewickiego ognia, w odpowiedzi bowiem bolszewicy głosili walkę klasową i proklamowali władzę Rad.
Między tymi dwiema krańcowościami, pośród partii, które całkowicie lub tylko połowicznie popierały bolszewików, znajdowali się tzw. „umiarkowani” socjaliści, mienszewicy, socjalrewolucjoniści oraz kilka mniejszych ugrupowań. (Również i te grupy były atakowane przez klasy posiadające, ale własne ich teorie osłabiły w nich zdolność stawiania oporu.
Z grubsza mówiąc – mienszewicy i socjalrewolucjoniści uważali, że Rosja jeszcze nie dojrzała ekonomicznie do rewolucji socjalnej; twierdzili oni, że możliwa jest tylko rewolucja polityczna. Według nich masy rosyjskie nie były jeszcze przygotowane do przejęcia władzy, tak że wszelkie próby w tym kierunku doprowadziłyby, ich zdaniem, nieuchronnie do reakcji, którą jakiś niecny kombinator polityczny mógłby wyzyskać dla odbudowy starego reżimu. Następstwem tego rozumowania była obawa „umiarkowanych” socjalistów przed wyzyskaniem władzy, którą w pewnej chwili musieli przyjąć.
Sądzili oni, że Rosja musi przejść wszystkie stadia ekonomicznego i politycznego rozwoju, które przechodziła Europa zachodnia, by dopiero potem, wraz z całym światem, wejść na drogę prawdziwego socjalizmu. Dlatego też zgadzali się z klasami posiadającymi, że Rosja musi przede wszystkim zostać państwem parlamentarnym – zresztą z pewnymi ulepszeniami w stosunku do demokracji zachodniej. W rezultacie żądali współpracy w rządzie z klasami posiadającymi.
Stąd był już tylko jeden krok do popierania klas posiadających. „Umiarkowani” socjaliści potrzebowali burżuazji, ale ta ostatnia ich nie potrzebowała. Tak więc musieli ministrowie socjalistyczni odstępować krok po kroku od swego programu, podczas gdy klasy posiadające stawały się coraz bardziej wymagające.
W końcu, gdy bolszewicy skończyli ze wszystkimi fałszywymi kompromisami, mienszewicy i socjalrewolucjoniści okazali się bojownikami klas posiadających… To samo zjawisko daje się dzisiaj zauważyć prawie na całym świecie…
Mnie się wydaje, że bolszewicy nie byli siłą destrukcyjną, odwrotnie – sądzę, że partia bolszewicka była jedyną partią w Rosji posiadającą pozytywny program i siłę niezbędną dla przeprowadzenia go w kraju. Gdyby się im nie udało zdobyć władzy, to nie wątpię, że wojska imperialistycznych Niemiec byłyby w Piotrogrodzie i Moskwie w grudniu, a Rosja byłaby znów uciskana przez cara…
Dzisiaj, po całym roku rządów radzieckich, wciąż jeszcze jest przyjęte określanie powstania bolszewickiego mianem „awantura”. Rzeczywiście, była to awantura, nawet jedna z najwspanialszych awantur, w jakie wdał się kiedykolwiek rodzaj ludzki. Dzięki tej awanturze wtargnęły do historii masy pracujące, dla których prostych, a zarazem wielkich pragnień wszystko postawiono na kartę. Cała machina do prze – prowadzenia podziału ziemi obszarników między chłopów była już z góry przygotowana. Dla wprowadzenia w życie planu kontroli robotników nad przemysłem były już zorganizowane komitety fabryczne i związki zawodowe. W każdej wsi, każdym miasteczku, mieście, powiecie lub guberni rady robotniczych, żołnierskich i chłopskich delegatów były gotowe do przejęcia administracji miejscowej.
Cokolwiek byśmy myśleli o bolszewizmie, pozostanie faktem niezaprzeczonym, że rewolucja rosyjska jest jednym z największych wydarzeń w dziejach ludzkości, a powstanie bolszewickie – zjawiskiem obchodzącym cały świat. Tak samo jak historycy współcześni poszukują wszelkich źródeł zawierających sprawozdania z najmniejszych zdarzeń, jakie miały miejsce podczas Komuny Paryskiej, tak historycy w przyszłości będą chcieli wiedzieć, co się zdarzyło w Piotrogrodzie w listopadzie roku 1917; jakim duchem był ożywiony lud, jak wyglądali, mówili i działali jego przywódcy. Pisząc tę książkę miałem to stale na myśli.
W czasie walki sympatie moje nie były neutralne, ale opowiadając historię tych wielkich dni, starałem się widzieć wydarzenia okiem sumiennego sprawozdawcy, chcącego ustalić prawdę.
J. R . Nowy Jork,
1 stycznia 1919 r.ROZDZIAŁ PIERWSZY TŁO
W końcu września roku 1917 odwiedził mnie w Piotrogrodzie pewien profesor socjologii, obywatel jednego z krajów koalicyjnych. Przyjechał zwiedzić Rosję. W sferach handlowych i intelektualnych powiedziano mu, że rewolucja osłabła. Profesor napisał artykuł o tym, a następnie udał się w podróż po kraju, zwiedzając miasta fabryczne i osiedla chłopskie, przy czym, ku wielkiemu swemu zdumieniu, odniósł wrażenie, że rewolucja dopiero teraz nabiera rozpędu. Wśród robotników i rolników wciąż mocniej rozlegało się żądanie: „Cała ziemia dla chłopów! Wszystkie fabryki dla robotników!”… Gdyby wybrał się na front, usłyszałby, jak cała armia mówi o pokoju…
Profesor był zdumiony, chociaż nie powinien był dziwić się zanadto – zarówno informacje, jak i spostrzeżenia były słuszne. Klasy posiadające stawały się coraz konserwatywniejsze, masy ludowe – radykalniejsze.
Sfery handlowe i inteligencja sądziły na ogół, że… rewolucja już zaszła dość daleko i trwa zbyt długo; należałoby zaprowadzić porządek. Pogląd ten podzielały panujące grupy „umiarkowanych” socjalistów – mienszewików- oborońców i socjalrewolucjonistów, którzy popierali Rząd Tymczasowy Kiereńskiego.
14 października organ oficjalny „umiarkowanych” socjalistów mówił:
Rewolucja składa się z dwóch aktów: zniszczenia starego i utworzenia nowego sposobu życia. Akt pierwszy trwał dość długo. Teraz czas już przystąpić do drugiego i zrealizować go czym prędzej, albowiem pewien wielki rewolucjonista mawiał: „Spieszmy, przyjaciele, zakończyć rewolucję. Kto przedłuża rewolucję, ten nie będzie zbierał jej owoców.”
Jednakże wśród mas robotniczych, żołnierskich i chłopskich panowało głębokie przekonanie, że „akt pierwszy” jeszcze nie został dograny do końca. Komitety armii na froncie miały ciągle zatargi z oficerami, którzy nie mogli przyzwyczaić się do traktowania żołnierzy po ludzku; na tyłach komitety rolne, wybrane przez chłopów, więziono za usiłowanie wprowadzenia w życie postanowień rządu dotyczących ziemi; robotnicy po fabrykach walczyli z czarnymi listami i lokautami. Nie dość na tym – powracający emigranci polityczni byli wydalani z kraju jako „niepożądani obywatele”! W niektórych wypadkach ludzie, którzy z zagranicy powracali do swych wiosek, byli ścigani i zamykani w więzieniach za działalność rewolucyjną w roku 1905.
Na najróżniejsze objawy niezadowolenia ludu „umiarkowani” socjaliści mieli jedną odpowiedź: poczekajcie na Konstytuantę, która zbierze się w grudniu. Masy jednak nie chciały poprzestać na tym. Konstytuanta to rzecz dobra, ale istniały przecież jeszcze wciąż te stare bolączki, dla których wybuchła rewolucja rosyjska, a jej ofiary gniły w swej dumnej bratniej mogile na Polu Marsowym. Poprzez Konstytuantę lub bez niej musi być zdobyty pokój, ziemia i robotnicza kontrola nad przemysłem! Konstytuanta jest wciąż i wciąż odkładana… Teraz prawdopodobnie znów ją odłożą i będą to robili tak długo, dopóki lud się nie uspokoi – może nawet dopóki nie złagodzi swych żądań! W każdym razie – rewolucja trwała już osiem miesięcy i mało czym mogła się pochwalić…
Tymczasem żołnierze zaczęli rozwiązywać kwestię pokoju za pomocą zwykłej dezercji, chłopi palili folwarki i zagarniali wielkie majątki ziemskie, a robotnicy sabotowali i strajkowali… Oczywiście było zupełnie zrozumiałe, że fabrykanci, obszarnicy i oficerowie używali wszelkich wpływów, aby nie dopuścić do żadnych demokratycznych kompromisów.
Polityka Rządu Tymczasowego oscylowała między nic nie znaczącymi reformami i wręcz represyjnymi zarządzeniami. Rozporządzenie socjalistycznego ministra Pracy nakazywało wszystkim komitetom robotniczym odbywać zebrania wyłącznie w godzinach pozasłużbowych. Na froncie stale aresztowano „agitatorów” opozycyjnych partii robotniczych, zamykano radykalne gazety i stosowano karę śmierci względem propagatorów rewolucji. Usiłowano rozbroić Czerwoną Gwardię. Dla utrzymania porządku na prowincji wysyłano kozaków.
Wszystkie te metody były popierane przez „umiarkowanych” socjalistów i ich wodzów w ministerstwach. Uważali oni współpracę z klasami posiadającymi za niezbędną. Lud odwracał się od nich i przechodził na stronę bolszewików, którzy trwali przy żądaniu pokoju, ziemi, robotniczej kontroli nad przemysłem i rządu klasy pracującej. We wrześniu 1917 roku doszło do kryzysu. Wbrew przeważającym w kraju nastrojom, Kiereńskiemu i „umiarkowanym” socjalistom udało się stworzyć rząd koalicyjny wraz z klasami posiadającymi; w rezultacie mienszewicy i socjalrewolucjoniści stracili na zawsze zaufanie mas ludowych.
Dobre wyobrażenie o stosunku mas ludowych do „umiarkowanych” socjalistów daje artykuł pt. Socjalistyczni ministrowie, drukowany około połowy października w Raboczij Put' {Droga Robotnicza):
…Oto spis ich usług:
Cereteli: rozbroił robotników, wraz z generałem Połowcewem „uspokoił” zrewolucjonizowanych żołnierzy i poparł karę śmierci w armii.
Skobielew: zaczął od tego, że obiecał odebrać kapitalistom sto procent zysków, a skończył na tym, że… usiłował rozpędzić robotnicze komitety w fabrykach.
Awksientjew: wpakował do więzienia paruset chłopów – członków komitetów rolnych, zamknął kilkadziesiąt robotniczych i żołnierskich gazet.
Czernow: podpisał carski manifest o rozpędzeniu sejmu finlandzkiego.
Sawinkow: zawarł jawne przymierze z Korniłowem. Jeżeli ten „zbawca” ojczyzny nie oddał Piotrogrodu, to stało się to z przyczyn od niego (Sawinkowa) niezależnych.
Zarudny: za błogosławieństwem Aleksińskiego i Kiereńskiego osadził w więzieniu wielu najlepszych bojowników rewolucji, żołnierzy i marynarzy.
Nikitin: wystąpił przeciw kolejarzom w roli zwykłego żandarma.
Kiereński: o tym lepiej już milczeć. Spis jego usług jest zbyt długi.
Zjazd delegatów Floty Bałtyckiej w Helsingforsie uchwalił rezolucję, która zaczynała się następująco:
…żądamy natychmiastowego usunięcia z Rządu Tymczasowego socjalisty w cudzysłowie i bez cudzysłowu – politycznego awanturnika Kiereńskiego, który swym bezwstydnym politycznym szantażem na korzyść burżuazji hańbi i pro – wadzi do zguby wielką rewolucję, a wraz z nią i cały rewolucyjny naród…
Bezpośrednim rezultatem tego było zwiększenie popularności bolszewików.
Od marca 1917 roku, kiedy rwący potok robotników i żołnierzy, zdobywszy Pałac Taurydzki, zmusił wahającą się Dumę Państwową do objęcia najwyższej władzy w Rosji – każda zmiana biegu rewolucji była dokonywana przez te same masy ludowe: robotników, żołnierzy i chłopów. One to obaliły ministerstwo Milukowa; ich rada ogłosiła światu rosyjskie warunki pokoju „bez aneksji, bez kontrybucji, z prawem samostanowienia narodów”; wreszcie w lipcu – znów spontaniczną powstanie nie zorganizowanego proletariatu, który jeszcze raz szturmował Pałac Taurydzki, żądając przejęcia władzy w Rosji przez Rady.
Bolszewicy, podówczas jeszcze niewielka partia polityczna, stanęli na czele ruchu. Po nieudanym powstaniu (lipcowym) opinia publiczna zwróciła się przeciwko nim i ich oddziały, pozbawione dowódcy, cofnęły się do dzielnicy Wyborgskiej – piotrogrodzkiego St. Antoine. Potem zaczęło się dzikie szczucie bolszewików; setki ludzi, między innymi Trockiego, panią Kołłontaj i Kamieniewa, uwięziono; Lenin i Zinowjew musieli się ukrywać przed policją, gazety bolszewickie były prześladowane i zamykane. Prowokatorzy i reakcjoniści tak wytrwale i głośno wołali, że bolszewicy są niemieckimi agentami, że w końcu cały świat w to uwierzył. Jednakże Rząd Tymczasowy nie mógł poprzeć tych oskarżeń dowodami; dokumenty stwierdzające spisek proniemiecki okazały się sfałszowane; bolszewików wypuszczano z więzienia jednego po drugim bez sprawy, za kaucją lub nawet bez niej. Wreszcie pozostało w więzieniu tylko sześciu…
Bezsilność i niezdecydowanie wiecznie wahającego się Rządu Tymczasowego były argumentem, którego nikt zbić nie umiał. Bolszewicy znów podnieśli tak bliskie masom hasło „cała władza w ręce Rad”. Nie było to ograniczeniem się do do wąskich interesów własnej partii, ponieważ większość w radach mieli wtedy właśnie najgorsi wrogowie bolszewików – „umiarkowani” socjaliści. Bolszewicy okazali jeszcze więcej siły. Z surowych, prostych pragnień robotników, żołnierzy i chłopów zbudowali program swej działalności na najbliższą przyszłość. W ten sposób, podczas gdy mienszewicy- oborońcy i socjalrewolucjoniści wplątywali się w kompromis z burżuazją, bolszewicy w błyskawicznym tempie opanowywali masy rosyjskie. W lipcu byli prześladowani i pogardzani, we wrześniu robotnicy stołeczni, marynarze Floty Bałtyckiej i żołnierze już prawie całkowicie byli zdobyci dla ich sprawy. Wrześniowe wybory do władz municypalnych w wielkich miastach były bardzo charakterystyczne: wybrano tylko 18 procent mienszewików i socjalrewolucjonistów, podczas gdy w czerwcu było ich ponad 70 procent.
Zagranica nie umiała wytłumaczyć jeszcze jednego ciekawego zjawiska, a mianowicie faktu, że Centralne Komitety Wykonawcze Rad, Centralne Komitety armii i floty oraz centralne komitety niektórych związków (zwłaszcza związków pracowników poczty i telegrafu i pracowników kolejowych) wyjątkowo gwałtownie przeciwstawiały się bolszewikom. Otóż wszystkie te centralne komitety zostały wybrane jeszcze w połowie lata albo nawet wcześniej, kiedy mienszewicy i socjalrewolucjoniści mieli ogromną ilość zwolenników. Obecnie opóźniały one lub uniemożliwiały nowe wybory. Tak więc, według statutu Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, Ogólnorosyjski Zjazd winien był być zwołany we wrześniu, ale CIK nie chciał go zwołać, pod pozorem, że do Konstytuanty pozostawały tylko dwa miesiące, a w ciągu tego czasu – dawał delikatnie do zrozumienia – rady same zrzekną się władzy. Tymczasem bolszewicy opanowywali wszystkie lokalne rady w kraju, jedną po drugiej, zwyciężając równocześnie w związkach zawodowych i zdobywając zwolenników w szeregach żołnierzy i marynarzy. Rady chłopskie Wciąż jeszcze były konserwatywne, ponieważ uświadomienie polityczne bezwładnej wsi postępowało naprzód bardzo wolno, a partia socjalrewolucjonistów agitowała już chłopów przez całe pokolenie… Ale nawet na wsi zaczął się tworzyć odłam rewolucyjny. Stało się to wyraźne w październiku, gdy lewe skrzydło socjalrewolucjonistów oderwało się od swej partii i stworzyło nową frakcję polityczną – lewicowych socjalrewolucjonistów.
Równocześnie wszędzie dawały się zauważyć oznaki wzmocnienia sił reakcji. Na przykład w Teatrze Trockim w Piotrogrodzie grupa monarchistów przerwała przedstawienie komedii „Grzechy cara”, grożąc aktorom samosądem za „obrazę cesarza”! Niektóre gazety zaczęły wzdychać do „rosyjskiego Napoleona”. Przezywanie rad robotniczych delegatów (raboczich deputatow) radami psich delegatów (sobaczich deputatow) było bardzo pospolite wśród burżuazyjnej inteligencji.
15 października rozmawiałem z wielkim kapitalistą rosyjskim, Stiepanem Georgijewiczem Lianozowem, rosyjskim Rockefellerem. Z przekonań politycznych był kadetem.
– Rewolucja – powiedział – jest chorobą. Wcześniej czy później obce mocarstwa muszą tu interweniować, tak samo, jak każdy by interweniował, aby wyleczyć chore dziecko i nauczyć je chodzenia. Oczywiście jest to w mniejszym lub większym stopniu niewłaściwe, ale przecież inne narody muszą zrozumieć, jakie niebezpieczeństwo bolszewizm przedstawia dla ich własnych krajów, jak zaraźliwe są takie idee, jak „dyktatura proletariatu” i „światowa rewolucja socjalna”… Istnieje zresztą nadzieja, że interwencja nie będzie konieczna. Transport jest zrujnowany, fabryki zamykają się, a przy tym Niemcy się zbliżają.
Być może, że głód i klęska przywrócą zdrowe zmysły ludowi rosyjskiemu.
Pan Lianozow z zapałem twierdził, że – cokolwiek się stanie – jest niemożliwe, aby fabrykanci i kupcy zgodzili się na istnienie robotniczych komitetów fabrycznych lub pozwolili na jakikolwiek udział robotników w kierowaniu przemysłem.
– Co do bolszewików, to z nimi można się załatwić za pomocą jednej z dwóch metod. Rząd może ewakuować Piotrogród i ogłosić stan oblężenia, a wtedy wojskowy dowódca okręgu da sobie radę z tymi panami bez zbytecznych formalności… Albo też, jeżeliby na przykład Konstytuanta wykazywała pewne utopijne tendencje, to można ją będzie rozpędzić przy pomocy siły zbrojnej…
Zbliżała się zima – straszliwa rosyjska zima. Słyszałem, jak mówiono o tym w sferach przemysłowo-handlowych: „Zima zawsze była najlepszym przyjacielem Rosji; może teraz uwolni nas od rewolucji”. Na froncie, bez cienia antuzjazmu, nieszczęsna armia umierała z głodu wśród mrozów. Koleje stawały, żywności było coraz mniej, fabryki zamykano. Zrozpaczone masy wołały, że burżuazja sabotuje sprawy aprowizacyjne i powoduje klęski na froncie. Ryga została poddana bezpośrednio po publicznym oświadczeniu generała Korniłowa: „Czyż nie powinniśmy poświęcić Rygi, aby kosztem tego przywrócić w kraju poczucie obowiązku?”*
Amerykanie nie mogą uwierzyć, że walka klasowa może dojść do takiej zajadłości, ale ja sam… spotkałem na froncie północnym oficerów, którzy szczerze twierdzili, że wolą porażkę wojskową od współpracy z komitetami żołnierskimi. Sekretarz piotrogrodzkiego oddziału partii kadetów powiedział mi, że upadek życia ekonomicznego w kraju jest spowodowany kampanią mającą na celu zdyskredytowanie rewolucji. Pewien dyplomata (koalicyjny, którego nazwisko obiecałem zachować w tajemnicy, potwierdził to na podstawie własnych wiadomości. Wiem o pewnych kopalniach węgla w pobliżu Charkowa, które zostały podpalone lub zatopione przez właścicieli, o fabrykach włókienniczych w Moskwie, w których inżynierowie psuli maszyny przy opuszczaniu stanowisk, o urzędnikach kolejowych przyłapanych przez robotników na niszczeniu lokomotyw.
Ogromna część klasy posiadającej wolała Niemców niż rewolucję, nawet niż Rząd Tymczasowy, i nie wahała się mówić o tym otwarcie. W rosyjskiej rodzinie, u której mieszkałem, przedmiotem rozmów przy obiedzie było prawie zawsze nadejście Niemców, niosących „praworządność i porządek”… Spędziłem pewien wieczór w mieszkaniu kupca moskiewskiego. Podczas herbaty jedenastu osobom przy stole postawiono py-
* Patrz: John Reed, Od Korniłowa do Brześcia Litewskiego, Boni Liveright, Newy York, l919. (Uwaga aut.).
tanie, co wolą – Wilhelma czy też bolszewików? Dziesięć głosów przeciw jednemu było za Wilhelmem…
Spekulanci wykorzystywali ogólny chaos, aby zgarniać ogromne majątki i wydawać je na nieprawdopodobne orgie albo przekupywanie urzędników państwowych. Żywność i opał ukrywano lub cichaczem wysyłano do Szwecji. W ciągu pierwszych czterech miesięcy rewolucji grabiono prawie jawnie rezerwowe zapasy żywności z wielkich magazynów miejskich w Piotrogrodzie, aż doszło do tego, że zapas zboża, który miał żywić miasto przez dwa lata, zmalał tak bardzo, że nie starczyło go nawet na jeden miesiąc… Zgodnie z oficjalnym komunikatem ostatniego ministra Aprowizacji w Rządzie Tymczasowym, kawę kupowano we Władywostoku hurtem po dwa ruble za funt, a konsument w Piotrogrodzie płacił trzynaście. W większych miastach we wszystkich magazynach leżały tony żywności i odzieży, ale kupować mogli tylko bogaci.
W pewnym prowincjonalnym mieście poznałem kupiecką rodzinę, która stała się rodziną spekulantów- maradiorów (bandyci; hieny cmentarne), jak ich nazywają Rosjanie. Trzej synowie uchylili się od służby wojskowej za pomocą przekupstwa. Jeden spekulował żywnością, drugi sprzedawał nielegalnie jakimś tajemniczym idywiduom z Finlandii złoto z kopalni nad Leną, trzeci zaś posiadał większą część akcji pewnej fabryki czekolady, która zaopatrywała lokalne kooperatywy pod warunkiem, że w zamian będą mu one dostarczały wszystkiego, czego potrzebował. W ten sposób, gdy masy ludowe dostawały po ćwierć funta czarnego chleba na kartkę, on miał pod dostatkiem białego pieczywa, cukru, herbaty, cukierków, ciastek i masła… A równocześnie – z jakim oburzeniem rodzina ta wołała „tchórze!”, gdy żołnierze na froncie nie mogli już walczyć z zimna, głodu i wyczerpania… Jak się „wstydzili być (Rosjanami”… A jakimi „rozbójnikami” byli bolszewicy, gdy w końcu znaleźli i zarekwirowali wielkie zapasy ukrytej żywności.
Pod osłoną tej zewnętrznej zgnilizny kłębiły się w tajemniczy sposób stare, ciemne siły, bardzo czynne i nie zmienione od chwili upadku Mikołaja II. Agenci osławionej ochrany pracowali dla cara, przeciwko carowi, dla Kiereńskiego, przeciwko niemu, słowem – dla każdego, kto płacił… Wszelkiego rodzaju podziemne organizacje, najczęściej o czarnosecinnym charakterze, pracowały w ukryciu nad przywróceniem reakcji w tej czy innej postaci.
Przez tę atmosferę przekupstwa i potwornego kłamstwa przedzierała się dzień w dzień jedna czysta nuta – potężniejący głos bolszewików: „Cała władza w ręce Rad! Cała władza dla prawdziwych przedstawicieli milionowych rzesz robotników, żołnierzy i chłopów! Chleba! Ziemi! Końca bezmyślnej wojny! Końca tajnej dyplomacji, spekulacji, zdrady!… Rewolucja jest w niebezpieczeństwie, a z nią i sprawa wszystkich ludów na świecie!…”
Walka proletariatu z mieszczaństwem, rad z rządem, która się rozpoczęła w pierwszych dniach marca, zbliżała się do punktu kulminacyjnego. Rosja, przeskakując od razu ze średniowiecza do wieku dwudziestego, pokazywała zdumionemu światu śmiertelną walkę dwóch rewolucji – politycznej i socjalnej…
Jakże zdumiewająca była żywotność rewolucji rosyjskiej po tylu miesiącach głodowania i rozczarowań! Burżuazja powinna była lepiej znać swoją własną Rosję. Od pełnego rozpędu rewolucyjnej „choroby” dzielił już kraj niewielki okres czasu…
Oglądając się na Rosję sprzed Rewolucji Październikowej, mamy wrażenie, że widzimy kraj z innej epoki, konserwatywny w nieprawdopodobnym stopniu. Jakże jednak prędko przyzwyczailiśmy się do nowego, szybszego tempa życia! Rosyjscy politycy tak gwałtownie przesunęli się na lewo, że kadeci zostali postawieni poza prawem, jako „wrogowie ludu”, Kiereński stał się „kontrrewolucjonistą”, „umiarkowani” wodzowie socjalistyczni, jak Cereteli, Dan, Liber, Goc i Awksientjew okazali się zbyt reakcyjni dla swych własnych zwolenników, a ludzie tacy, jak Wiktor Czernow lub nawet Maksym Gorki, należeli do prawego skrzydła… Około połowy grudnia roku 1917 grupa wodzów partii socjalrewolucjonistów odwiedziła prywatnie Sir George Buchanana, ambasadora angielskiego. Ludzie ci usilnie prosili ambasadora, aby o ich wizycie nikomu nie wspominał, ponieważ i bez tego „uważano, że są zbyt prawicowi”. – I pomyśleć tylko – mówił Sir George – że jeszczeprzed rokiem rząd mój zakazał mi przyjąć Milukowa, ponieważ był on tak niebezpiecznie lewy!
Wrzesień i październik to najgorsze miesiące rosyjskiego, a zwłaszcza piotrogrodzkiego roku. Mroczne, szare niebo, dnie coraz krótsze; bezustanne, na wskroś przejmujące deszcze. Pod nogami (błoto, gęste, śliskie i lepkie, wszędzie porozmazywane ciężkimi butami, a większe tym razem niż zwykle z powodu kompletnego załamania się administracji miejskiej. Od Zatoki Fińskiej dmie silny, wilgotny wiatr. Chłodna mgła kłębi się na ulicach. W nocy – zarówno ze względów oszczędnościowych, jak i ze strachu przed zeppelinami – świecą tylko nieliczne światełka rzadkich latarni. W prywatnych mieszkaniach elektryczność można palić tylko od szóstej do dwunastej, bo potem przerywają dopływ prądu, a świece kosztują po czterdzieści centów sztuka, nafty zaś prawie dostać nie można. Od trzeciej w nocy do dziesiątej rano panują w mieście kompletne ciemności. Ilość włamań i rozbojów wzrosła. Po domach mężczyźni, uzbrojeni w nabite karabiny, kolejno pełnią wartę.
Tak oto było za Rządu Tymczasowego.
Z tygodnia na tydzień coraz mniej żywności, Dzienna racja chleba spadła z półtora funta na funt; potem na trzy ćwierci, pół, wreszcie na ćwierć funta. Pod koniec był tydzień zupełnie bez chleba. Cukru przyznawano dwa funty na miesiąc, ale te dwa funty trzeba było dostać, a to się rzadko udawało. Za tabliczkę czekolady albo funt pozbawionych smaku cukierków płacono wszędzie od siedmiu do dziesięciu rubli, to znaczy co najmniej dolara. Mleka wystarczało zaledwie dla połowy dzieci piotrogrodzkich; większa część hoteli i prywatnych domów nie widywała go w ogóle przez całe miesiące. W sezonie owocowym sprzedawano jabłka i gruszki na rogach ulic prawie po rublu za sztukę… Po mleko, chleb, cukier i tytoń należało długie godziny wystawać w ogonkach na przenikliwym, deszczu. Wracając do domu po całonocnych zebraniach, widywałem, jak jeszcze przed świtem zaczyna się tworzyć chwost (ogon), złożony przeważnie z kobiet. Niektóre z dziećmi na rękach… Carlyle powiada w swej Rewolucji francuskiej, że Francuzi mają większą od innych zdolność do wystawania w ogonkach. Rosja zaczęła się przyzwyczajać do tego jeszcze w roku 1915, za panowania Mikołaja "Błogosławionego", i z przerwami trwało to do lata… roku 1917, od kiedy stało się to już normalnym, zwykłym po rządkiem rzeczy. Wyobraźcie sobie tych nędznie przy odzianych ludzi, przez całe dnie wystających na mroźnych ulicach Piotrogrodu podczas rosyjskiej zimy. Przysłuchiwałem się rozmowom w kolejkach po chleb; poprzez zadziwiającą łagodność rosyjskiego tłumu przebijały się od czasu do czasu gorzkie, gryzące słowa niezadowolenia…
Teatry, oczywiście, były czynne co wieczór, nie wyłączając niedziel. Karsawina wystąpiła z nowym baletem w Teatrze Maryjskim i wszyscy miłośnicy tańca spieszyli, by ją ujrzeć. Szalapin śpiewał. W Teatrze Aleksandryjskim wznowiono „Śmierć Iwana Groźnego” Tołstoja, w opracowaniu scenicznym Meyerholda. Pamiętam, że właśnie na tym przedstawieniu zauważyłem ucznia carskiej szkoły paziów w galowym stroju, stojącego w czasie antraktów na baczność przed pustą lożą cesarską, z której zdarto wszystkie orły… Kriwoje Zierkało wystawiało Reigen („Deszcz”) Schnitzlera, we wspaniałej oprawie scenicznej.
Jakkolwiek Ermitaż i inne galerie obrazów ewakuowano do Moskwy, to jednak co tydzień była wystawa. Całe gromady kobiet spośród inteligencji uczęszczały na wykłady z dziedziny sztuki, literatury i popularnej filozofii. Teozofowie mieli wyjątkowo czynny sezon. Armia Zbawienia, po raz pierwszy w historii wpuszczona do Rosji, oblepiała mury ogłoszeniami o ewangelicznych zebraniach, które równocześnie bawiły i zdumiewały audytorium rosyjskie…
Jak zwykle bywa w takich wypadkach, drobnomieszczańskie, konwencjonalne życie szło w mieście swoim zwykłym trybem, starając się jak najbardziej ignorować rewolucję. Poeci pisali wiersze o wszystkim – tylko nie o rewolucji. Malarze-realiści malowali sceny ze średniowiecznej historii Rosji – byle nie tykać rewolucji. Młode panie z prowincji przyjeżdżały do stolicy uczyć się francuskiego i śpiewu. Młodzi, przystojni oficerowie obnosili po korytarzach hotelowych swe czerwone, haftowane złotem baszłyki i pięknie inkrustowane szable kaukaskie. Panie ze sfer urzędniczych przychodziły do znajomych na herbatę, niosąc w mufce małą, złotą lub srebrną cukierniczkę-cacko i kawałek chleba. Marzyły o tym, aby car wrócił albo żeby Niemcy nadeszli, lub też żeby się stało coś takiego, co by załatwiło kwestię służących… Córka moich znajomych powróciła pewnego razu do domu histerycznie zdenerwowana, ponieważ konduktorka w tramwaju nazwała ją „towarzyszką”.
A dokoła nich – ogromna Rosja w mękach tworzyła nowy świat.
Służące, które traktowano zwykle jak zwierzęta i którym prawie nic nie płacono, zbliżały się do niezależności. Para trzewików kosztowała ponad sto rubli, a ponieważ przeciętna miesięczna pensja służącej wynosiła około trzydziestu pięciu, przeto służące nie chciały stać w ogonkach i niszczyć własnego obuwia. Nie dość na tym. W nowej Rosji każdy mężczyzna i każda kobieta mieli prawo głosu; ukazywały się gazety robotnicze, mówiące o nowych i zdumiewających rzeczach; pojawiły się rady i związki zawodowe. Izwozczicy (dorożkarze) mieli swój związek zawodowy i byli również reprezentowani w piotrogrodzkiej radzie. Kelnerzy i służący hotelowi byli zorganizowani i odmawiali przyjmowania napiwków. W restauracjach na ścianach umieszczali napisy: „Tu… nie przyjmują napiwków” albo „To, że ktoś zarabia na życie usługując przy stole, nie może być powodem do obrażania go przez proponowanie napiwku”.
Na froncie żołnierze walczyli z oficerami i uczyli się samorządu w swych komitetach. Po fabrykach komitety fabryczne, te wyjątkowe rosyjskie organizacje, nabierały doświadczenia i siły w realizowaniu swej historycznej misji – walki ze starym porządkiem. Cała Rosja uczyła się czytać i czytała; czytała rzeczy poli – tyczne, ekonomiczne i historyczne, ponieważ lud pragnął wiedzieć… W każdym dużym mieście i w większości małych, przyfrontowych miasteczek każda… frakcja polityczna miała własną gazetę, czasem nawet kilka. Tysiące organizacji wydawały setki tysięcy broszur, którymi zalewały armie, wsie, fabryki i ulice. Pragnienie oświaty, tak długo tłumione, wybuchło po rewolucji z żywiołową siłą. Z samego tylko Instytutu Smolnego przez pierwszych sześć miesięcy wychodziły codziennie tony, wagony i pociągi literatury, rozchodzącej się po całym kraju. Rosja była nienasycona i wchłaniała materiał do czytania z taką chciwością, z jaką gorący piasek wchłania wodę. A materiał ten to nie były bajki, fałszowana historia, rozcieńczona religia lub tania, deprawująca powieść – były to socjalne i ekonomiczne teorie, filozofia, dzieła Tołstoja, Gogola i Gorkiego…
Poza tym było jeszcze żywe słowo, i to w takiej ilości, że w porównaniu z nim „potop mowy francuskiej”, o którym mówi Carlyle, wydawał się mizernym strumyczkiem. Odczyty, dyskusje, przemówienia – w teatrach, cyrkach, szkołach, klubach, izbach rad, lokalach związków, (koszarach… Wiece w okopach na froncie, na łąkach wiejskich, w fabrykach… Co za wyjątkowy widok przedstawia Putiłowskij Zawod (Zakłady Putiłowskie), gdy wielkim strumieniem wylewa się z niego czterdziestotysięczny tłum, idący słuchać mów socjaldemokratów, socjalrewolucjonistów, anarchistów, w ogóle każdego, ktokolwiek i ilekolwiek chciałby mówić… Przez całe miesiące każdy róg ulicy w Piotrogrodzie i we wszystkich innych miastach rosyjskich był trybuną publiczną. Improwizowane dyskusje wybuchały w pociągach, tramwajach, wszędzie…
A ogólnorosyjskie konferencje i zjazdy, przyciągające ludzi z dwóch części świata; a zjazdy rad, kooperatyw, ziemstw, narodowości, duchowieństwa, chłopów, partii politycznych; a Narada Demokratyczna, Konferencja Moskiewska, Rada Republiki Rosyjskiej! W Piotrogrodzie stale odbywały się trzy albo cztery zjazdy jednocześnie! Próby ograniczenia czasu, trwania przemówień spełzały na niczym; na każdym wiecu każdy miał pełną swobodę wyrażania swych myśli…
Przyjechaliśmy na front XII Armii, obok Rygi gdzie w błocie beznadziejnych okopów, boso, z wyniszczonymi twarzami i sinym ciałem, przeświecającym poprzez łachmany ubrania, ginęli od chorób wycieńczeni ludzie. Widząc nas, zrywali się i podbiegali, pytając gorączkowo: „Czyście przywieźli coś do czytania?"
Chociaż wiele było widocznych, zewnętrznych oznak dokonanej zmiany; chociaż posąg Katarzyny Wielkiej przed Teatrem Aleksandryjskim trzymał czerwoną chorągiewkę w ręce; chociaż na wszystkich budynkach publicznych powiewały czerwone chorągwie, czasem zresztą wyblakłe, a orły i inicjały cesarskie były zerwane lub zakryte; chociaż wyniośli gorodowyje (policjanci miejscy) zostali zastąpieni przez dobrodusznych i nie uzbrojonych milicjantów mieszczańskich, patrolujących na ulicach – to jednak spotykało się wiele fantastycznych anachronizmów. Na przykład Tabel o rangach (lista rang) Piotra Wielkiego, którą narzucił on Rosji żelazną ręką, obowiązywała jeszcze w całej rozciągłości. Prawie każdy, od ucznia wzwyż, nosił przepisowy dla jego stanowiska uniform z insygniami cesarskimi na guzikach i naramiennikach. Około piątej popołudniu ulice pełne były starszych panów z teczkami, w uniformach. Być może, że – wracając do domu po pracy w ogromnych, podobnych do koszar ministerstwach lub innych instytucjach rządowych – obliczali w myśli, jakiej śmiertelności trzeba wśród ich zwierzchników, aby mogli się oni zbliżyć do oczekiwanego tak długo czynu (urzędu) asesora kolegialnego albo tajnego radcy – z perspektywą przeniesienia w stan spoczynku na dobrej emeryturze, a może i z Krzyżem Św. Anny…
Ciekawa jest przygoda senatora Sokołowa, który w pełnym rozkwicie rewolucji przyszedł pewnego dnia na posiedzenie senatu w cywilnym ubraniu i nie został wpuszczony, ponieważ nie nosił carskiej liberii!
Na takim to tle chaosu i rozczłonkowania całego narodu rozwijało się widowisko powstania rosyjskich mas ludowych…