- promocja
- W empik go
Dziewięciominutowa Jadłodajnia - ebook
Dziewięciominutowa Jadłodajnia - ebook
To był dzień jak każdy inny, w miasteczku, w którym nigdy nie dzieje się nic złego, aż do momentu, gdy nieudany napad wywraca życie szesnastu osób do góry nogami. Gdy osoby obecne tego dnia opowiadają swoje historie, rozplątywanie faktów od fikcji okazuje się bardziej skomplikowane niż przewidywano, ujawniając, że rzeczy rzadko są tak proste, jak się wydają.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
COLE
Daj spokój, Bobby, wiesz, że jesteś dla mnie jak brat. Ty i Ela jesteście rodzicami chrzestnymi moich dzieci. Do diabła, spędzamy więcej czasu patrząc na swoje brzydkie mordy niż na własne żony. Więc dlaczego zadajesz mi te pytania? Zapomniałeś kim jesteś, czy co?
Nowy system? Naprawdę? Czy to nie piąty w ciągu ostatnich siedmiu lat? Zmieniają go tak często, że straciłem rachubę. Zmiany są też zawsze gorsze. To prawie imponujące.
Tak? Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej, że jest mniej papierkowej roboty? Muszę tylko coś podpisać i porozmawiać, tak, to proste. Mogę to zrobić, żaden problem. Ale oni cię nie słyszą? Z pewnością to wróci, by nas ugryźć; ten nowy system sprawia, że jest mniej papierkowej roboty kosztem tego, że nie wiemy, co działo się w pokoju. Raczej dziwne, jeśli się mnie zapytasz; nie podoba mi się to.
Tutaj? Moja lewa czy twoja? A na środku? Ok, świetnie. Nie jestem pewien, dlaczego muszę patrzeć tutaj. Aby dźwięk działał lepiej? Kąty lub czytanie z ruchu warg, ok.
Możemy więc zacząć.
Nazywam się Cole, mam 51 lat i od dwudziestu kilku lat pracuję w policji. Średnio jasne włosy, dość wysoki, niebieskie oczy, niestety trochę łysieję.
Przepraszam, jeśli byłem trochę pochopny, Bobby, ale ta sprawa mną wstrząsnęła. Bobby, proszę pana, detektywie…każdy kto słucha, musi zrozumieć, że jest to spokojne miasto. Niewiele się tu dzieje. Mieszka tu sześć, może siedem tysięcy ludzi. Jasne, dookoła mamy piękne lasy i góry, ale to rozmiar sprawia, że wszystko jest dziwne.
Słyszałeś tę teorię, w której ludzie, których znasz, znają grupę innych ludzi, a następnie ci ludzie znają kogoś innego i tak dalej. Wkrótce wszyscy są połączeni ze wszystkimi za pośrednictwem wystarczającej liczby “znajomych znajomych”. W dużym mieście trzeba to zrobić może pięćdziesiąt razy; nie wiem, bo nie jestem matematykiem, ale w tym mieście jest to może cztery lub pięć. Chodzi mi o to, że ludzie się znają i jest bezpiecznie.
Ostatni raz strzelanina w tym mieście miała miejsce w 1972 roku. Nie jestem już młody, ale to było zanim jeszcze żyłem. Starsza kobieta zastrzeliła swojego męża. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, od razu wiedzieli jak, gdzie, kiedy i co. Dowiedzieli się dlaczego w ciągu dwóch minut rozmowy z kobietą. Wysłała go po warzywa do lokalnego sklepu, aby przygotował kolację dla gości.
Cóż, ich związek był już chwiejny jak wrócił, ponieważ pojawił się dwie godziny później; to była czterominutowa jazda samochodem. Nie tylko to, ale ten facet wrócił z niewłaściwymi warzywami, niewłaściwym numerem, a nawet typem. Miał kartkę z informacją, co ma kupić. Kiedy w końcu wszedł do kuchni, zapytała go tylko, gdzie był i go zastrzeliła. Powiedziała im to. Mieli więc swój powód. Powiedziała im nawet, że dostała broń od swojego młodszego kuzyna, wzięła ją nielegalnie czy coś w tym stylu. Bardzo trudno jest je zdobyć w tych okolicach.
I to właśnie czyni tę sprawę tak przerażającą. Od ostatniej minęło ponad pięćdziesiąt lat. Tyle że tutaj nie było jednej ofiary w kuchni. Znaleziono trzech postrzelonych mężczyzn; jeden był nawet policjantem. Dwie inne osoby były nieprzytomne, a potem znaleziono jeszcze jednego mężczyznę z poparzeniami trzeciego stopnia na twarzy. Było tam tylko szesnaście osób. Wszystko to w jadłodajni. Publicznie dostępnej przestrzeni. Moje dzieci mogły tam być.
Jest jeszcze gorzej, ponieważ mamy podejrzanego. Obecnie dochodzi do siebie w szpitalu. Ponieważ tego typu rzeczy zdarzają się od czasu do czasu w dużych miastach, a nigdy tutaj, wysłali stamtąd analityka. Balistyka zajmuje dużo czasu, godzin lub kilku dni, jeśli nie więcej.
Nie żartuję, ten człowiek wchodzi i w ciągu pięciu minut od przyjrzenia się rozpryskom krwi i dziurom po kulach mówi, że strzelców musiało być więcej niż jeden. Nie wiemy, gdzie jest ten strzelec. Nie wiemy, dlaczego do tego doszło, czy była to próba zabójstwa, czy też kradzież gotówki. Nie wiemy nawet, jak to się stało, tylko gdzie i kiedy. Ale nawet to jest nieco rozmyte.
Zatrzymaliśmy wszystkich ludzi z tej knajpy; mamy dwóch lekarzy i psychologa, którzy ich sprawdzają. Po sprawdzeniu, że ktoś jest w wystarczająco dobrym stanie, przeprowadzimy z nim wywiad i dowiemy się, co naprawdę się stało.
Powiedz, Bobby, jak zamierzasz zanieść tę masywną kamerę do szpitalnych łóżek? Nie, absolutnie nie, nie będę dźwigał tej maszyny.2
MASON
Honor i dyscyplina, to są rzeczy, których potrzebujesz w życiu. A o czym był ten wywiad? Do diabła, chłopcy, na pewno nie będziecie mnie winić za to, że zostałem postrzelony, prawda? Nie, tylko się z wami droczę. Wszystko jest w porządku, ale lekarze podali mi mnóstwo leków, więc wybaczcie moje mamrotanie, mój umysł nie jest taki sam. Ciało też nie. Ale tak to już jest.
Nie mylicie się, chłopcy, nie jestem stąd. Ale dołączyłem do policji jakiś czas temu. Na południu też jest niezła policja, dobrzy, bogobojni ludzie, no i podły trunek z miodu. Diabeł zaczyna mówić do ludzi, którzy piją go za dużo, więc lepiej uważaj.
Cóż, moja starka i starzyk pochodzą z rancza w okolicy, ogromna ziemia bez niczego więcej. Dzikie zwierzęta, dobre konie, piękne konie. Spędzałem tam lato, co roku, dopóki nie umarli. Niech Bóg ma w opiece ich dusze. Resztę czasu spędziłem w pięknym mieście, nie jest to straszne miejsce, ale nie do końca dla mnie. Musisz znaleźć coś i miejsce dla siebie. Kiedy to zrobisz, będziesz to wiedział. I to nie było to dla mnie. Dlaczego? Cóż, do diabła, powiem ci dlaczego.
Wielkie miasto to miejsce zgiełku, pełne grzechu i katawampusa! Drugi rok w służbie czynnej, patrolowanie, dzień dobry panu tutaj i dzień dobry panu tam. Dobra uczciwa praca. Kilku chłopców grało w piłkę na moim patrolu, po prostu trochę zabawy. Wpadła mi w przed nogami, podniosłem ją i kopnąłem w ich stronę. Te dzieciaki, powtarzam “dzieciaki”, po prostu splunęły na podłogę i uciekły. Zostawili mnie z tą przeklętą piłką. Co miałem z nią zrobić? Nie chciałem kłopotów, chciałem pomóc, okazać trochę dobroci. Zamiast tego była nienawiść i strach. Nigdy nie skrzywdziłem nikogo, komu by się to nie należało! Nigdy! I wiesz co? Zrobiłbym wszystkie złe rzeczy, które zrobiłem ponownie, ponieważ jest cholerną prawdą, że za każdym razem było to z dobrego powodu. Nikt mi nie wmówi, że było inaczej.
Tak czy inaczej, ta mała sprawa z przestraszonymi dziećmi skłoniła mnie do myślenia. Dlaczego tak to wyglądało? Dlaczego widziały tylko mundur, a nie mnie jako osobę? I dlaczego tak się tego bały? Dużo rozmyślałem, próbując dowiedzieć się, co się dzieje. Ponieważ było coś, czego nie dostrzegałem. Jeśli jest coś, co powinieneś zapamiętać ze mnie, moich słów i całej mojej egzystencji, to powinno to być to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Nic. Ani jedna cholerna rzecz na całym świecie.
Potrzebowałem prawdy. I po rozejrzeniu się trochę tu i tam, dotarło to do mnie. Nadużycie władzy przez ludzi z niegodziwością w duszach, mających chronić ludzi, a nie wykorzystywać ich jako narzędzie do swoich interesów. Co w tym dobrego? Obrzydziło mnie to. Chciałem wprowadzić jakieś zmiany, jakąś sprawiedliwość, ale im więcej o tym mówiłem, tym było gorzej. Poszedłem do urzędnika, który odrzucił mnie w kilka sekund, poszedłem do wyższego rangą, który mi groził. Nie powiem gdzie ani kto, bo to nie zrobi żadnej różnicy i nie jest to niczyja różnica, choć łamie mi to serce, to prawda.
Mając dość bycia znienawidzonym za ubrania, które nosiłem, ponieważ zdarzało się jeszcze więcej przypadków, a także będąc całkowicie niezdolnym do jakiejkolwiek zmiany, odszedłem. Po prostu opuściłem te miasto. Wylądowałem tutaj. To piękne niebo pośrodku niczego. I nic nie mogło być bardziej idealne.
Mówiłem ci, prawda? Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Wszystko jest częścią Bożego planu. Jasne, możesz coś zmienić i przeskoczyć, ale to tylko ty przeskakujesz na inną zaplanowaną ścieżkę, która prowadzi do tego samego przeklętego miejsca. Tutaj wszystko się ułożyło. Wcześnie poznałem kobietę. Doprowadzała mnie do szaleństwa na wszystkie właściwe sposoby i Bóg wie, że kochałem ją ponad wszystko. Coś wyjątkowego, naprawdę wyjątkowego. Nadszedł dzień, kiedy powiedziałem jej coś, co uważałem za słodkie, ale nie przyjęła tego zbyt dobrze, bardziej ze zdziwieniem i niedowierzaniem niż z obrazą. Więc powiedziałem jej to jeszcze raz, chciałem, żeby wiedziała, że moje słowa były szczere. Była piękna, niesamowita na wszystkie sposoby, jakie mogłem sobie wyobrazić, ale nie chodziło o mnie, ale o jakimś głupcu próbującym odbyć z nią stosunek. To po prostu podupadłe. Grzeszne miejskie zachowanie.
Nic nie sprawiało, że czułem się lepiej, nawet najlepszy likier miodowy, w porównaniu z jej uśmiechem. Chciałem tylko, żeby była szczęśliwa. Następnego dnia, po przekazaniu kolejnych miłych słów, przytuliła mnie i podziękowała z uśmiechem, który rozgrzał moje serce. Z dnia na dzień stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. W końcu, po złapaniu jej zapachu, staliśmy się częścią tego samego stada, wyjąc do księżyca, śmiejąc się do słońca. Bóg wie, jak bardzo kocham jej śmiech, nawet do dziś. Nadszedł dzień, kiedy poprosiłem ją o rękę, a ona się zgodziła. Sprawiło mi to wiele radości.
Jesteśmy razem około dwudziestu lat, nie pytaj mnie o konkretną datę, ale każdego dnia daję jej komplement i każdego dnia widzę jej uśmiech. Czego więcej można chcieć od życia? Teraz mamy własną rodzinę, a praca jest dobra. Ludzie tutaj są mili, nie ma złych spojrzeń ani przestraszonych dzieci, tylko ludzkość. Większość ludzi umiera w pobliżu miejsca urodzenia, nawet w dzisiejszych czasach, wiesz o tym? Miesza wam w głowach, co chłopcy? Cóż, to prawda i nie będę jednym z tych wspaniałych ludzi. Znalazłem tu swój dom z najlepszymi ludźmi, o jakich mogłem prosić.
I piekło zamarznie tysiąc razy, zanim z tego zrezygnuję.
Przypuszczam, że to zły powód dla tak wielu, że to jest ścieżka wybrana dla mnie, ponieważ to jest to, co robił mój uojćec i to, co robił mój starzyk przed nim. Ale to moja krew, prawda? Zawsze wydawało się to słuszne. Dzieci, które chcą zostać kimś szalonym, na przykład astronautą lub kolejną gwiazdą rocka, kończą jako sprzątaczki i gwiazdy porno. Cóż, to wielka szkoda, ale nikt im nie powiedział prawdy. Wiedziałem kim jestem od samego początku i to się nie zmieniło. To też zadziałało. Więc kto narzeka? Bo na pewno nie ja.
A to jest małe miasto, chłopaki wiedzą, że mamy tylko cztery radiowozy!
Ale nic z tego nie ma znaczenia, ponieważ my tutaj za czymś stoimy. Chronimy i robimy to, co trzeba. Jeśli to nie jest zaszczyt, to nie wiem, co nim jest. Jesteśmy żywym murem oddzielającym dobro od zła. I wiem, jak na mnie patrzycie, całego w bandażach i z trudem poruszającego się, ale to, że to ja przyjmuję te okrutne ciosy, a nie ktoś niewinny, jest zaszczytem. A to, że wciąż żyję, jest cudem. Więc osądzaj mnie ile chcesz, ja już zostałem osądzony i nic tego nie zmieni.
Nie można uciec od prawdy. Nie na długo. Nie ma znaczenia, kim jesteś.
Ale kiedy jest ciężko, a mam na myśli naprawdę ciężko, sama myśl o żonie i dzieciach pomaga mi przez to przejść. Jestem człowiekiem rodzinnym, zawsze nim byłem i to się nie zmieni. Ani dziś, ani jutro. Nawet po setce takich incydentów. Nawet po najstraszniejszym dniu, przejście przez te drzwi, aby poczuć ciepło, usłyszeć ich głosy i poczuć zapach tego, co tam jest, wystarczy, aby poczuć, że wszystko jest w porządku. Jeśli to rozumiesz, to jesteś szczęściarzem. Większość ludzi rezygnuje ze swoich marzeń, żyjąc kompromisowym życiem. To nie ja.
Lubię spędzać czas w tej przytulnej knajpce. Przypomina mi różne czasy, jest jak film lub zdjęcie miasta trwające wiele lat. Można poczuć stare, tak jak można poczuć nowe. Patrzysz na niektórych ludzi, którzy wciąż noszą te same ubrania, co w dawnych czasach, i czujesz się tak, jakby nic się nie zmieniło, czujesz się młodo. Potem widzisz nowe dzieciaki przybywające z dużych miast daleko stąd, z ich niechęcią siadają i widzisz, co dzieciaki robią w dzisiejszych czasach. I do diabła, to sprawia, że czujesz się stary.
“Nie zrozumiesz” - mówią. Wiem, jak to jest być nastolatkiem, ale oni nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jak to jest mieć czterdzieści lat. Psychicznie to niewiele, ludzie mogą mnie znienawidzić za przyznanie się do tego, ale po prostu mnie to nie obchodzi. Mogą się grzecznie odpierdolić, wybaczcie moje maniery. Ale kiedy te dzieciaki mówią konkretnie, że nie rozumiem, cholera wie, że się nie mylą. Ponieważ patrzę na nich, jakby byli w błędzie, tak samo jak oni patrzą na mnie, jakby ja był w błędzie. To wzajemne “nie zrozumiesz tego” i to cię mocno uderza.
Tego dnia widziałem dzieci jednego z moich najbliższych przyjaciół. Laura, dobry dzieciak. Pamiętam, kiedy była tylko bachorem.
Czas płynie, a my jesteśmy jego sługami, na zawsze zadłużonymi i na zawsze poddanymi. Związani wszystkimi prawami znanymi światu. Może pewnego dnia to się zmieni. Ale nie dziś. Ja też miałem kiedyś młodzieńcze marzenie, teraz już tylko popiół. Ale czy nie tak właśnie ma być? Większość z nas się sparzyła, ale nauczyła się czegoś wartościowego. I mam nadzieję, że wiemy również, że nie musimy być najlepsi, że możemy być sobą i to jest w porządku. Mam nadzieję, że tak jest, drogi słuchaczu. Nie jesteś doskonały, ale twoje niedoskonałości definiują to, kim jesteś, kochaj siebie, kochaj świat, a będzie on twój, tak jak ty jesteś jego.
“Czarna kawa. Duża i mocna jak diabli” - zapytałem po przyjeździe.
“Nie ma problemu, coś jeszcze dla pana?” zapytał z drżącą brwią.
“Co powiesz na sześć pączków?”
“Sześć?”
“Co? Wyglądam dla ciebie grubo?”
“Nie, proszę pana, oczywiście, że nie.”
“Wyluzuj dzieciaku, tylko cię nabieram. Ale ta kawa byłaby boska.”
“Nie ma problemu, proszę pana, to zajmie tylko dwie minuty.”
“Dziękuję, Owen, nie mam nic przeciwko czekaniu.”
“Skąd znasz moje imię?”
“Nie martw się o to.”
“Teraz tak się trochę tym martwię.”
“Rozchmurz się dzieciaku, jest słoneczny dzień.”
Wydawało się, że to idealny moment, by się rozejrzeć. Wiem, że dziwnie się o tym myśli, ale przy odrobinie treningu można się do tego bardzo szybko przyzwyczaić. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko mojemu marudzeniu, ale tak to już jest.
Owen, dzieciak pracujący przy ladzie, dobry chłopak - trądzik, skazy, marzenia. Pijak, rudy i długowłosy, popijający truciznę, która tego dnia przykuła jego uwagę. Dwóch młodych chłopaków siedziało blisko wejścia, pewny siebie rozrabiaka i nerwowy wrak; oczywiście skończyli razem. Utalentowany, ale niedoceniany pianista, a za nim spanikowana matka dwójki dzieci, chory mężczyzna z nie wiadomo czym, dwie młode dziewczyny rozmawiające bliżej niż przyjaciele i dziwny mężczyzna siedzący w kącie, podsłuchujący i obserwujący to wszystko. Zawsze jest ktoś taki, bez względu na powód.
Personel, będący Owenem, przyniósł mi kawę z nerwowym uśmiechem, który roztrzaskałby się, gdyby został zakwestionowany. Zabawne, że chłopak myśli, że moja maniera wzięła się z tego, że go badałem, podczas gdy tak naprawdę znałem jego rodziców kilka lat temu. Poprosili mnie o pomoc w sprawach osobistych i właśnie wtedy zobaczyłem chłopaka. Nie pamięta mnie przez te wszystkie lata. Nic dziwnego, ale szkoda, bo kiedyś mnie lubił.
Zmielona kawa leżała na moim podbródku; wziąłem łyk tylko po to, by poparzyć sobie język. Cholera wie, że mielona kawa nie jest rzeczą, która podtrzymuje na duchu po długim dniu; mimo to wziąłem ją. Przypuszczam, że lepsze to niż nic. Potem z kubkiem pod ręką rozejrzałem się i zobaczyłem, jak towarzysz nerwowych chłopców opuszcza knajpę. Nie myślałem o tym zbyt wiele. Ludzie wchodzą i wychodzą, jak chcą. Minutę później ktoś w masce, znikąd wyciągnął pistolet i zaczął odstawiać przedstawienie, które zostanie zapamiętane na co najmniej sto lat.
“Na ziemię!” zażądał.
Fałszywy pistolet, pomyślałem, ale wystrzelił w powietrze. Zdobycie broni nie jest zbyt trudne, może nawet zbyt łatwe, ale na południu była to konieczność, której nienawidziłem. Dlatego nigdy się nie spytałem o bron tutaj. Ale ten chłopak drżał, najwyraźniej nie miał pojęcia, co robi, wyraźnie nie na swoim miejscu, a być może nawet zmuszony. Ludzie nie okradają małomiasteczkowych jadłodajni z jakimś głównym planem dla większego grzechu; robią to, bo tam, gdzie są, nie ma nic innego. Ale ludzie słuchali. I być może był to pierwszy raz, kiedy grupa ludzi słuchała tego chłopaka.
Ciemne włosy, jasne oczy, wysoki i szczupły z piekielnym ogniem. Ludzie zaczęli się kulić na lepkiej podłodze, rozglądając się dookoła, jakby nie wiedzieli, jak się nazywają. Ten chłopak po prostu krzyczał. Inny facet wciąż pił, a jeszcze inny grał napiętą muzykę; nigdy nie słyszałem takiego mruczenia fortepianu. I nigdy nie przestawał grać. Mógł być opętany przez samego diabła. Ale to był chaos.
Czy to nie zabawne? Ci wszyscy twardziele i twardzielki myślą że są tym, ale kiedy grosz spada, szukają pomocy w mundurach. Ja też padłem na ziemię, pokazałem, że nie mam przy sobie broni, a chłopak odwrócił się, by krzyknąć coś wulgarnego do muzykanta. Nie mam pojęcia, kto był bardziej szalony. Może nawet ja. Są chwile, kiedy dobry Bóg lubi rzucać nam wyzwania, stawiać nas na ścieżce losu, aby zobaczyć, na co naprawdę nas stać. Ja nie jestem odważny, ci chłopcy walczący za nasz kraj są odważni. Ja jestem nikim. Stuk, stuk, stuk, dzieciak się wygłupia, a ja podkradam się do wrzeszczącego głupca. Nie było czasu na wygłupy. Był strach, ale z wystarczającą wiarą, nie powstrzymał mnie.
Skoczyłem w stronę złodzieja, celując w jego nogi, aby go przygwoździć i próbując go rozbroić. Na pewno nie spodziewał się tego ciosu, tyle mogę powiedzieć. Piszczał jak gumowa kaczka. Upada, wymachując pistoletem, chwytam go za twarz i odsuwam lufę od wszystkich ludzi. Uderzył mnie kolanem w żebra, ja uderzyłem jego, wiele razy w tę i z powrotem. Bolesna sprawa, ale jeśli myślisz, że nie jestem przyzwyczajony do odrobiny walki, to się mylisz. A jeśli myślicie, że to sprawia mi przyjemność, to mylicie się jeszcze bardziej.
Nie chodzi o to, chodzi o robienie tego, co słuszne. Nie ma wyboru. Pomysł, że przyzwyczajenie się do grzechu łamie mi serce. Wystarczy powiedzieć, że zrobił to, co zrobił, dokonał swoich wyborów, a ja dokonałem swoich. Po około pół minuty pistolet był poza jego zasięgiem, po tym jak przekręciłem jego nadgarstek w drugą stronę. Ale broń też nie była dla mnie, ponieważ panika sprawiła, że odepchnął ją, jakby spodziewał się, że od razu go zastrzelę. Przestałem się ruszać. Złodziej też, wciąż pode mną. Nagle odepchnął mnie na bok, na co nie zaprotestowałem, gdy inny mężczyzna podniósł broń.
“Dzięki Bogu”, pomyślałem, “nasze kłopoty się skończyły”. Ale on przesunął dwoma palcami w dół, a potem w górę. Chory mężczyzna z bladymi dłońmi. Bez wahania odbezpieczył broń i strzelił sobie w głowę. Wybrał drogę tchórza; mógł uratować te dzieci, zrobić to, co było słuszne, straszne, ale słuszne. Widziałem wiele popapranych grzechów, których nie można sobie nawet wyobrazić, ale to było coś innego. Coś mniej niż ludzkiego.
Podniósł rewolwer młody chłopak, nastolatek lub coś w tym rodzaju, naprawdę młody i naprawdę mały. Po prostu chwycił go i podniósł jak dźwig. Chłopiec wpatrywał się w złodzieja przez minutę, nie był przestraszony, nie był zły, po prostu nie było nic. Pusta twarz z nieruchomymi oczami. To spokojne miasto, ale przez lata zdarzały się rzadkie sytuacje, kiedy musiałem odciągać ludzi od zrobienia czegoś głupiego. Ale nigdy dziecka. Nigdy czegoś takiego. Moja miłość do Boga jest prawdziwa, ale co za istota pozwala dziecku skończyć z takim ogniem piekielnym w takiej sytuacji? Nawet ja nie wiedziałbym, co zrobić.
“Nie musisz tego robić, dzieciaku. Wszystko będzie dobrze” - powiedziałem mu, robiąc krok do przodu. Cofnął się o krok, w milczeniu uderzając w kabinę. “W porządku. Nikt nie skrzywdzi ciebie ani twojej rodziny. Obiecuję”, kolejny krok do przodu. “…” wycelował we mnie, trzymając go blisko klatki piersiowej. “Po prostu to oddaj, synu” - skinąłem głową powoli i spokojnie. Dzieciak nic nie powiedział, tylko strzelił. Trzy razy. Trzy. Wycelował w moją klatkę piersiową i trafił za każdym razem. Martwiłem się, że zgrzeszył, strzelając do tego złodzieja, nigdy nie myślałem o sobie. Wystarczająco dobrze, by trafić, wystarczająco źle, by ominąć moje organy wewnętrzne. Jakimś cudem przeżyłem. Cud, jeśli o mnie chodzi. Zamordowany przez małego chłopca, któremu próbowałem pomóc. Wyobrażasz to sobie?
Nagły ostry ból przeszył moje ciało; wiedziało, że coś jest nie tak, zanim ja. Poczułem dziwność, a potem, gdy spojrzałem w dół, bolało o wiele bardziej, a kiedy krew była widoczna przez moje ubranie, upadłem. Na tę lepką podłogę. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo, kiedy dokładnie się zemdleje, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mój umysł stał się jasny, jakby wiedział coś, czego reszta mnie jeszcze nie wiedziała. Nie bałem się. Chciałem tylko wiedzieć, czy z rodziną wszystko będzie dobrze. Zanim zamknąłem oczy, modliłem się za duszę tego chłopca; niech zostanie uratowany, zanim będzie za późno.
Moja dusza wtedy wędrowała po górach, w przenikliwym zimnie. Dreszcze rozchodziły się wszędzie, a jeśli nie znasz bólu chodzenia po kolana w śniegu, uważaj się za szczęściarza. A jeśli nie znasz uczucia chodzenia w tym śniegu, który dostaje się do butów, gdy skarpetki go wchłaniają, nie jesteś przeklęty. Wokół był tylko biel.
Kątem oka dostrzegłem robaki na szumiących skałach. Olbrzymie i szare, wielkości sosny. Przestałem się ruszać, a one dalej gdzieś się wiły. Wtedy zdałem sobie sprawę, że idą do mnie. Było ich może siedem lub osiem, przykleiły się do nich płaty lodu, ale wciąż się wiły. Za nimi stała istota, której nie widziałem, ale czułem zło, czystą nienawiść i zgniły chaos. Podsycany ogniem piekielnym, który był coraz bliżej. Nie mogę powiedzieć jak, ale wiem, że to był sam Lucyfer. I wiem, że to była ta sama istota w tym chłopcu. Śni mi się, jak przychodzi po mnie w śniegu, i wciąż modlę się za jego duszę.
To, co zostało utracone, można odnaleźć.3
VINCENT
Co robimy w ten piękny dzień? Tak. Hmm.
Przepraszam, czy mógłbyś trochę podejść? Nie widzę cię zza tej twojej maszyny.
Jestem głuchy jak nietoperz. Haha. Muszę widzieć twoje usta, żeby wiedzieć, co do mnie mówisz. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, to w porządku.
Jak? Nie zawsze taki byłem. Takie życie byłoby prawie niemożliwe. Minęło kilka lat, do diabła, osiem, dwanaście, nawet nie wiem. Wcześniej było inaczej, dlatego mówię tak, jak mówię i chodzę tak, jak chodzę. To się już nie zmieni.
Kim jestem? Cholera, już widzę, że pomyślisz, że to dziwne. Ale gram na pianinie. Jestem pianistą. Jest muzyka, którą piszę i są też inne rzeczy. Nie przeszkadza mi to.
Ha. Nie. Kiedy byłem młody, w moim domu nie było zbyt wiele. Ale moja rodzina pchnęła mnie w stronę muzyki, bo coś w tym widzieli. Zmusili mnie do ćwiczenia gry na saksofonie. Zależy im na tym, ponieważ muzyka, którą gram, rzeczy, które robię, są częścią ich samych. Ich krew jest we mnie, tak jak krew ich rodziców. Więc tak, gram. Ale saksofon, to po prostu nie było dla mnie. Nie byłem zły, ale nie czułem się dobrze. Kiedy wiesz i rozumiesz, nie możesz zapomnieć prawdy.
Jazz, z tym czułem się dobrze, a fortepian wydawał dźwięki, które sprawiały, że skakałeś, a potem płakałeś; to jest coś pięknego. Na tym polega piękno muzyki. Przemawia do ciebie. Przesiadłem się na pianino; na początku nie byli zbyt chętni. Do diabła, mój stary nawet mnie za to zrugał. Potem mieli rozmowę z moim nauczycielem i wszystko było dobrze.
Prywatny nauczyciel, szkoła muzyczna, koncerty, wszystko poszło jak z płatka. I to było dobre, naprawdę dobre. Dałem z siebie wszystko. Nie mogło być inaczej. Nie mogłem odpuścić i dzięki temu moje nazwisko stało się znane. Nigdy nie stałem się kimś, kim nie chciałem być; myślę, że to ważne. Zbyt wielu ludzi podąża tą ścieżką, tylko po to, by zapomnieć, dlaczego zaczęli, a następnie stworzyć coś, co już do nich nie przemawia. Nie mówię, że jestem święty, Bóg wie, że nie jestem. Spotkałem wiele kobiet w barach, między dymem i w ogóle. Dobrze jest rozmawiać z ludźmi. Można się czegoś nauczyć. Nawet gdy jest się starym jak ja. Były kobiety, które nie chciały mnie znać i to były te, których nie mogłem zapomnieć.
Kiedy wszystko się zmieniło? To było podczas trasy koncertowej, małej i dalekiej. Było to równie męczące, co zabawne. Może przed czymś uciekałem; nie potrafię powiedzieć, jak było wtedy jest tak samo teraz. Zawsze jest w tym ten komfort, że nie jestem uwiązany, tylko mam możliwość wstać i wyjechać. Przeżyć inne życie w ciągu kilku dni.