Dzikie dzieci - ebook
Dzikie dzieci - ebook
Dzikie dzieci to liryczny reportaż z dzieciństwa, który w subtelny sposób ukazuje napięcia i emocje poprzez prosty, potoczny język. Siwczyk przedstawia czas dojrzewania, pełen poszukiwań i wiary, który rozgrywa się w obrębie codziennego życia. Autor maluje obraz dzieciństwa, które domaga się uznania i miejsca w świecie, w którym nie zawsze jest łatwo znaleźć swoje miejsce. Książka to zapis chwil pełnych intensywnych emocji i doświadczeń, które kształtują młodą tożsamość. Dzikie dzieci to opowieść o wchodzeniu w dorosłość, pełną niepewności, buntu i odkrywania siebie. W tym zbiorze nie ma idealizacji – jest tylko prawda o dziecięcych tęsknotach, marzeniach i lękach. Siwczyk w swojej debiutanckiej książce porusza tematy uniwersalne, jednocześnie przybliżając intymne, osobiste przeżycia.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68310-75-7 |
| Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
MÓJ MŁODZIEŃCZY NARCYZM
Mój młodzieńczy narcyzm wykoleił się w tym roku
Jestem już dużym starym chłopcem
Nie chodzę na filmy porno ani nie jeżdżę na rowerze górskim
Wolę odwiedzać starszą panią
pić z nią herbatę z malin i jeść sernik
Rozmawiamy o tym czy warto jeszcze
wstawić nową wannę w miejsce starej
Czy przywiozą ze składu węgiel na zimę
i kto go zrzuci do piwnicy
Przeglądamy także kartki pocztowe od wnuków z wakacji
Przyjacielsko ściskamy się na do widzenia
Ze zdenerwowania – by na koniec dobrze wypaść –
nie jestem pewien czy trafię swoim pocałunkiem
w zamszową poduszkę starego policzka
Idę do domu pewny że właśnie
objąłem widmo Czasu
i że jeszcze trochę przede mną
zanim wymienię starą zżółkłą wannę
u siebie
Tylko koledzy w podkoszulkach na ramiączkach
spod których świecą ich świeżo-różowe sutki
mówią że jestem pierdoła
i nie powinienem zajmować się tym starym próchnem
.
Lekkie naderwanie
Skarłowaciałe drzewo stoi obok pordzewiałego trzepaka
Pierwsze drzazgi światła wbijają się na oślep w sierść liści
Wszystko puchnie Identyczny układ: słońce – drzewo kiedyś
był świadkiem mojego upadku z drabinki na małym placyku
zabaw Przeciąłem sobie wtedy coś obok jąder
plamiąc na czerwono ulubione żółte spodenki
Ten cudowny plac zabaw obok starej muszli koncertowej
z której odpadły placki pomarańczowego tynku Dziwnie
przestraszony ciepłą wilgocią w spodenkach przytuliłem się
do muszli Czekałem na uspokojenie Chłodny beton
ssał spocone plecy W ustach czeska podróbka gumy DONALD
Łaskotany przez kroplę krwi spływającą po udzie
To mieszkanie w brudnym bloku przed którym w małym ogródku
matka na siłę próbowała podtrzymywać życie
Do domu dotarłem na skróty przez budowę Przeszedłem obok
tajemnej komórki z zielonymi drzwiami na których ktoś
napisał kredą: OLA + TOMEK = LOVE a EWA TO DUPA
W środku stary stróż w berecie jadł kanapki
W domu zawstydzony i zaczerwieniony stałem przed ojcem
który robił coś przy ścianie Stałem na baczność starając się
zetknąć łydki Wszystko było w porządku Lekkie naderwanie
czegoś tam Przez resztę dnia z języczkiem plastra na jądrze
patrzyłem w oko bębna pralki licząc mrugnięcia swoich spodenek
Ojciec tapetował Matka sadziła bratki Bzyczał automat
Bezpiecznie
.
Popołudnie – mam 9 lat
Agnieszce
Ta dziewczynka z klatki obok
zawsze w zaplamionej musztardą sukience
kładła mnie w mokrym tłuszczu piaskownicy
prosząc bym machał rękoma jak orzeł Ja
tropiłem ślady bieżnika sandałów
które nosiła niedopięte jak niebo przed deszczem
Popisywałem się swoimi sztuczkami z nadmuchiwaniem żab
gdy ona moczyła stopy w stawie nie opodal elektrowni
Drapiąc się pod kolanami pytała mnie
o kolor swoich pięt głęboko wytartych pumeksem
Popołudniami grzebiąc palcami w ostrej trawie
nasłuchiwaliśmy zbliżających się pociągów z węglem
Dostała czkawki kiedy dotknąłem
jej ust ciepłym od kataru nosem
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------