- promocja
- W empik go
Dzisiaj już nie zaśniesz - ebook
Dzisiaj już nie zaśniesz - ebook
Zagramy w chowanego?
Raz, dwa, trzy… znikasz ty!
Jedno ukąszenie komara…
I letni obóz zamienia się w prawdziwy horror.
Ta lalka… wygląda zupełnie jak ty…
Dokąd ona idzie z twoją mamą?
Od tych opowiadań aż skóra cierpnie, a włos jeży się na karku… I choć w czasie lektury co rusz będziesz musiał zerkać przez ramię, żeby sprawdzić, czy nic nie czai się w ciemności, nie będziesz mógł przestać czytać…
„Dzisiaj już nie zaśniesz” to zbiór opowiadań grozy przeznaczonych dla młodych czytelników o mocnych nerwach. Jeśli masz odwagę, sięgnij po tę książkę, ale pamiętaj, że gdy zaczniesz czytać, tej nocy już nie zaśniesz…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8240-483-8 |
Rozmiar pliku: | 4,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
co was przeraża?
Jeśli chodzi o mnie, odpowiedź na to pytanie często się zmienia.
Czasem boję się tego, co tradycyjnie straszy: potworów, duchów albo tajemniczych odgłosów w ciemności. Budzę się w nocy w wygodnym łóżku i staram się nie myśleć, co może się pod nim ukrywać.
Innym razem moje lęki są mroczniejsze. Ich kształty są rozmazane. Ten rodzaj strachu wymyka się łatwemu opisowi i trudniej go uśmierzyć albo zlekceważyć.
Opowiadamy straszne historie z wielu ważnych powodów. Czasem lubimy się bać. Bywa też, że bawimy się czymś strasznym tak długo, dopóki nie stanie się śmieszne. Niektóre historie dotykają naszych najgłębszych, najmroczniejszych lęków, obnażając ich źródło. Dzięki nim wyobrażamy sobie, że staje się coś strasznego, ale umiemy sobie z tym poradzić.
Opowiadania grozy zaskakują nas, bawią, śmieszą i przestrzegają. Straszą i przynoszą ulgę. Sprawiają, że krzyczymy o więcej.
W tym zbiorze znajdziecie wszystkie rodzaje strasznych opowieści. Kilka z pewnością was rozśmieszy, inne skłonią do myślenia. Te najstraszniejsze przyprawią was o dreszcz grozy.
Zatem kto się nie boi, niech przewróci stronę. A tam już czeka pierwsza trwoga.
Anica Mrose Rissi
Nikki chciała się bawić ze swoim bratem Jeremim, ale on wolał zabawę z kolegami.
– Nie ma jeszcze twoich kolegów – powiedziała Nikki. – Może zanim przyjdą, pobawimy się w chowanego, tylko raz?
– Dobrze – zgodził się Jeremi. – Jeden raz. Ty się schowasz, a ja będę szukał. – Zakrył oczy i zaczął głośno odliczać.
Nikki pobiegła na pole kukurydzy. Zapuściła się między rzędy wysokich łodyg i po chwili dotarła na kraniec pola. Ukryła się za wielką belą siana. Przykucnęła i zastygła bez ruchu, czekając, aż brat ją odnajdzie.
Lecz Jeremi się nie pojawił.
Nikki nasłuchiwała kroków Jeremiego albo umówionego gwizdania – jedna wysoka i jedna niska nuta – sygnalizującego, że brat się poddaje, a ona wygrała. Słyszała jedynie suchy szelest liści kukurydzy.
„Oszukał mnie – pomyślała. – Wcale tutaj nie przyjdzie”. Usiadła na ciepłej ziemi. „Wydaje mu się, że może mnie oszukiwać i ujdzie mu to płazem? Już ja mu pokażę! Nie ruszę się stąd, dopóki mnie nie znajdzie” – postanowiła. Oparła się wygodnie o belę siana i zapadła w drzemkę.
Kiedy Nikki otworzyła oczy, słońce prażyło jej nad głową. Zbliżało się południe. Musiała drzemać co najmniej przez godzinę.
Zamrugała i przeciągnęła się, prostując ręce do nieba. Raptem usłyszała dźwięk, który ją zmroził. Był to gwizd Jeremiego: jedna wysoka i jedna niska nuta. Dolatywał z bliska.
Nikki wyjrzała ostrożnie zza beli siana. Gwizd rozbrzmiał ponownie: jedna wysoka i jedna niska nuta. Nikki złożyła usta w dzióbek, żeby odgwizdać odpowiedź – jedną niską i jedną wysoką nutę – aby brat wiedział, gdzie jej szukać. Ale zanim gwizdnęła, dostrzegła coś dziwnego: mężczyznę w czerwonej kraciastej koszuli.
Mężczyzna zwrócił się w jej stronę, ona zaś ukryła się pośpiesznie za belą. Wstrzymała oddech i czekała, aż nieznajomy zbliży się do niej. Lecz on jej nie zauważył. Odszedł i zniknął wśród wysokich łodyg.
Serce Nikki biło bardzo niespokojnie. W jej żyłach pulsował Alert przed Obcymi. Miała nadzieję, że Jeremi prędko ją znajdzie, bo przecież obcy mężczyzna mógł wrócić. Nie odważyła się zagwizdać umówionego sygnału ani opuścić kryjówki, mógł się bowiem czaić nieopodal.
Postanowiła zaczekać, aż brat po nią przyjdzie. Gdy tylko go wypatrzy, od razu poczuje się bezpiecznie.
Czekała.
I czekała.
Czekała tak długo, aż w końcu zasnęła.
Kiedy otworzyła oczy, zmierzchało. Słychać było jedynie szelest roślin poruszanych wiatrem na polu. Po chwili Nikki usłyszała jednak gwizd Jeremiego: jedną wysoką i jedną niską nutę. Jej serce napełniło się ostrożną nadzieją.
Wyjrzała zza beli siana, błagając w duchu, żeby nie ujrzeć obcego mężczyzny. Nie zobaczyła go, ale brat także się nie pokazał.
Z początku nie widziała nikogo. Gwizd jednak się powtórzył, kukurydza zaszeleściła i spomiędzy wysokich łodyg wyłonił się starszy mężczyzna.
Szedł powoli, przygarbiony, opierając się na lasce. Używał jej także do sprawdzania drogi. Wyminął belę siana, ale nie dostrzegł schowanej tam Nikki.
Dziewczynka patrzyła za nim. Starszy człowiek zmierzał tam, dokąd pragnęła pobiec – przez pole kukurydzy do domu, gdzie czekali na nią brat i kolacja. Obawiała się jednak, że napotka dwóch nieznajomych, i nie odważyła się opuścić kryjówki.
„Jeremi wkrótce tu przyjdzie. Przyprowadzi ze sobą psy. Wszyscy będziemy bezpieczni” – powtarzała sobie Nikki.
Bardzo starała się w to wierzyć. Przekonywała się tak usilnie, że znów ogarnęła ją senność.
Kiedy ocknęła się po raz trzeci, świeciła nad nią jasno tarcza księżyca. Usłyszała gwizdanie brata i przez chwilę myślała, że to wiatr. Lecz nie sposób było pomylić jednej wysokiej i jednej niskiej nuty, domyśliła się więc, że Jeremi w końcu po nią przyszedł.
Nikki wysunęła się zza beli siana i wzdrygnęła gwałtownie. Między rzędami kukurydzianych łodyg unosiła się drżąca, niemal przezroczysta zjawa. Była tak bezcielesna i jasna jak poblask księżyca, zarazem jednak równie rzeczywista jak groza, która wypełniła płuca Nikki i zdusiła jej krzyk. Zjawa odpłynęła, a gwizd poniósł się za nią. Ów dźwięk sprawił, że Nikki ochłonęła i rzuciła się do ucieczki.
Pędziła jak wiatr, szybciej niż kiedykolwiek przedtem. Szerokim łukiem ominęła zjawę, przemknęła przez pole, pokonała wzgórze i pognała do domu. Nie obejrzała się, żeby sprawdzić, czy zjawa ją ściga. Patrzyła prosto przed siebie, ale wzrok miała zamglony od łez. Nie widziała niczego, dopóki nie sięgnęła do klamki i nie natrafiła na pustkę.
Ze świstem wciągnęła powietrze. Dom zniknął, cały budynek. W miejscu, gdzie kiedyś stał, widać było jedynie popękany fundament.
Nikki miała ochotę upaść i pozwolić się pożreć duchowi oraz grozie. Nie mogła jednak tego zrobić. Musiała odnaleźć Jeremiego.
Pobiegła do domu sąsiadów i dopóty łomotała do drzwi, dopóki ktoś jej w końcu nie otworzył.
Nikki jeszcze nigdy nie widziała tej zaskoczonej kobiety w piżamie, która stanęła w progu, ale nie było czasu na zbędne wyjaśnienia. Liczyła się tylko jedna odpowiedź.
– Czy widziała pani mojego brata? – wyrzuciła Nikki jednym tchem. – Ma na imię Jeremi.
Kobiecie odjęło mowę. Po chwili jednak zamrugała i roześmiała się.
– Niezłe, ale nie wierzę w duchy. – Chciała zatrzasnąć drzwi, jednak Nikki ją powstrzymała.
– W duchy? – powtórzyła głucho dziewczynka.
– Chodzi o Jeremiego z Pola Kukurydzy, prawda? – upewniła się kobieta. – Chłopca, który niegdyś stracił siostrę? Bawili się w chowanego i on miał jej szukać.
Nikki poruszała niemo ustami.
– Smutna historia, jeżeli ktoś w nią wierzy. – Kobieta potrząsnęła głową. – W każdym razie początek jest prawdziwy: siostra pobiegła się schować, a chłopak nie mógł jej znaleźć. Myślał, że zasnęła na polu kukurydzy. Wszyscy jej szukali, ale nadaremnie, nie został po niej nawet ślad.
Nikki wpatrywała się w kobietę bez słowa, a ona ciągnęła opowieść:
– Zrozpaczeni rodzice uznali, że dziewczynka została porwana. W krótkim czasie oboje zmarli z żalu. Ale ten Jeremi, nigdy nie przestał jej szukać. Dzień po dniu wychodził na pole. Nawoływał siostrę, ale nigdy nie natrafił na jej ślad. Wreszcie on także umarł, już przed wieloma laty. Ludzie mówią, że nadal szuka siostry, kiedy kukurydza wyrośnie, a księżyc stoi wysoko. Tuła się tam i gwiżdże. Ale ona nigdy mu nie odpowiada.
Nikki uszczypnęła się w ramię, ale nic to nie dało. Nie spała, nie śnił jej się wcale koszmarny sen. To wszystko działo się naprawdę.
– Jak ona miała na imię? – zapytała na wszelki wypadek. – Ta siostra. Ta, która zaginęła.
Kobieta przechyliła głowę.
– Ojej, nie potrafię ci tego powiedzieć. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta, szczerze wątpię. Jedno jest pewne, że ona już dawno nie żyje. – Nagle się uśmiechnęła. – O, spójrz. Jak pięknie wschodzi słońce. – Pokazała ręką niebo za plecami Nikki.
Dziewczynka się odwróciła i ujrzała pomarańczowy blask. Księżyc w pełni już zaszedł. Poczuła pustkę w sercu.
– No, biegnij już do domu – powiedziała kobieta i zamknęła drzwi.
Nikki ruszyła powoli w stronę pola. Szła między rzędami łodyg równie wysokich jak ona, przeczesując palcami szeleszczące liście. Wyłoniła się na końcu pola i usiadła pod belą siana. Zamierzała tutaj poczekać.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------