- W empik go
Dzwoneczek - ebook
Dzwoneczek - ebook
Ilustrowana książka dla dzieci opowiadająca o przygodach małego ptaszka, wychowanego przez człowieka, który rozpoczyna swoje życie na wolności. Wyjątkowa opowieść, nietuzinkowi bohaterowie i magiczny, barwny świat ukazujący trudy życia zwierząt na wolności. Celem bajki jest uczulenie młodego czytelnika na potrzeby innych stworzeń, pokazanie, jak ważne jest odpowiedzialne podchodzenie do dbałości o środowisko naturalne oraz pomaganie innym stworzeniom w trudnych dla nich czasach.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-594-6 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Było sobie raz pisklątko
Do człowieka przywiązane
Które patrząc wiernym wzrokiem
Wciąż widziało w nim swą mamę
Już do lotu dzień się zbliżał
Wzbić w przestworza nadszedł czas
A pisklątko w swej przekorze
Chciało zostać z mamą wraz
Rozstać się nie chciało wcale
Świat mu obcy całkiem był
Choć latało doskonale
W przestrzeń się nie chciało wzbić
Tak mi dobrze jest przy tobie
Tak bezpiecznie i cieplutko
Gdzie mam lecieć w świat daleki
Skoro tutaj tak milutko
Raczej z tobą pozostanę
Będę kochać cię jak mamę
Będziesz karmić mnie ziarnkami
Tyleż uczuć między nami
Ale życie w swym zachwycie
Ułożyło chytry plan
Że gdy lotu czas się zbliża
Porzucamy gniazdo mam
Więc pamiętaj ptaszku miły
Że wyfrunąć każdy musi
Zbieraj na ten lot swe siły
Świat swym pięknem przecież kusi
Patrzy pisklę z żalem w oku
Na swą mamę co ją kocha
I choć wie że musi lecieć
Jego serce ciągle szlocha
Kiedyś wrócę w twoje progi
Gdy odwiedzę świat daleki
Bo twój dom jest tak mi drogi
Zapamiętam go na wieki
Pożegnawszy się z rodziną
Długo patrzył hen przed siebie
Potem wzbił się mocno w przestrzeń
I szybował już po niebie
Patrzył z góry na świat cały
Zachwycony tym co wokół
A świat wydał mu się doskonały
Choć naprzeciw leciał sokół
Ptaszek nie znał zagrożenia
Świat mu jeszcze obcy był
Nie okazał więc zdziwienia
Że ten ptak wzrok w niego wbił
Chciał ominąć swą przeszkodę
Odbił nieco w prawo lot
Lecz o dziwo wielki potwór
Również w prawo zrobił zwrot
To mu dało do myślenia
Gdzieś niepokój serce ścisnął
A naprawdę się przestraszył
Gdy mu w oczach pazur błysnął
Zwinnym ruchem w bok odskoczył
Siłą pędu krąg zatoczył
W główce mu zawirowało
W oczach całkiem pociemniało
Lecz ptaszysko nie odpuszcza
Pazurami wbić próbuje
Lot swój w mgnieniu oka zmienia
Na ptaszynę wprost szybuje
Co tu robić gdzie uciekać
Jak ratować własną skórę
Gdy opowiem o tym mamie
To dostanę niezłą burę
Ptaszek wzbił się mocno w chmury
Potem unik zrobił w bok
Zrobił jeszcze tak dla zmyłki
Dwa fikołki jeden skok
Ukryć się gdzieś przed nim muszę
Bo mój grzbiet już nie wytrzyma
Wręcz ze strachu się uduszę
Albo serce się zatrzyma
Lecz co począć gdy w pobliżu
Pusta przestrzeń dookoła
Ani drzewa ani krzaków
Ukryć się tu nikt nie zdoła
Tam w oddali drzewa rosną
Do nich dotrzeć mi potrzeba
Albo schronię się pod sosną
Albo pójdę dziś do nieba
Sokół zwinnie nań naciera
Szpony pręży dziób otwiera
I już prawie ma swą zdobycz
Gdy do sosny ten dociera
Ze zmęczenia biedak dyszy
Oddech ciężko uspokoić
Spojrzał w bok a tam dwie myszy
Zaczynają mu biadolić
Bo to wina jest człowieka
Powycinał wszystkie drzewa
Tam gdzie kiedyś była rzeka
Dzisiaj żaden ptak nie śpiewa
Nasza dola też niełatwa
Kotów sobie nasprowadzał
Trutkę sypie ser zabiera
Kiedyś tu myszołów chadzał
A co więcej moja droga
Gdy nadchodzi zima sroga
Wszystko tak dokładnie schowa
Że aż z żalu boli głowa
Głód doskwiera uciążliwy
Wszyscy wokół w poniewierce
Bo to zwierz jest nieżyczliwy
Ktoś mu chyba ukradł serce
Ptaszek słucha złorzeczenia
I spogląda ze zdziwieniem
No bo przecież jego mama
Jest opisu zaprzeczeniem
Czemu tak opowiadacie
I z przekąsem złorzeczycie
Przecież nie każdego znacie
Wszak być może się mylicie
Ja mam inne doświadczenia
Moje drogie damy dwie
Więc wam mówię do widzenia
I za moment nie ma mnie
Bądź ostrożny mały ptaszku
Niebezpieczeństw tyle czyha
Odpowiada mysz żałośnie
I zmartwiona ciężko wzdycha
I pamiętaj przyjacielu
Bo dziś jeszcze nie znasz życia
Gdy doświadczysz przygód wielu
Poznasz człeka sposób bycia
My coś wiemy w tym temacie
Więc posłuchaj ostrzeżenia
I omijaj wielkim łukiem
Wszystkie ludzkie zagrożenia
Wzbił się ptaszek zniesmaczony
Tą rozmową o człowieku
I odleciał pogrążony
W rozmyślaniach o swym wieku
Może młody jestem jeszcze
Wszakże nie zaprzeczam wcale
Ale aż mnie przeszły dreszcze
Jak wylały swoje żale
Słońce pięknie przyświecało
Więc swe skrzydła dzielnie ćwiczył
Ile kółek wokół zrobił
Nikt by chyba nie policzył
Latał wszystkim zachwycając
Zieleń z góry podziwiając
Lecz ostrożny był już wielce
Wszakże był już dziś w rozterce
Słońce zaszło wieczór zapadł
Siedzi ptaszek na gałęzi
Brzuszek całkiem mu się zapadł
Głód go trzyma na uwięzi
W domu mama jeść podała
Pokazała co wybierać
Lecz wskazówek mało dała
Gdzie te dobra ma uzbierać
Zimno całkiem się zrobiło
Powiał chłodny cichy wiatr