- W empik go
Echa nadwiślańskie. Tom 1 - ebook
Echa nadwiślańskie. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 260 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Komuż poświęcę tę wiązkę rymów ojczystych, tg garść kwiatów wyrosłych na mojem sercu rozkochanem we wszystkiem co bohaterską, rycerską., wielką Ojczyznę przypomina, komu jeźli nie wam nieznajome dusze, którym obojętne są, zatargi, wrzaski, niechęci; ale nie jest obojętną, krew przelana i łzy ciekące po przestrzeni całej Polski. Wam nieskażeni przynoszę nieskażone żadną, złością, pieśni – otwórzcie bezpiecznie drzwi swoje, siostry waszych łez ciągną długim korowodem i dopraszają się o wejście – na ich czołach nie frygijskie czapki, w ich zębach nie latarnie z głów ludzkich, idą one niosąc poszarpane sztandary i porozdzierane kulami koszule poległych, kiedy drugie jak dzieci wesołe i o niczem niewiędnące, którym dano przeżyć burzę silą życia, ludowe siostry oto się cisną jedna przed drugą z wonią balzamiczną domowego życia i płynącej z wiecznej wiary nadziei. Nieobawiajcież się tej gawiedzi i nie odprawiajcie jej na przepadłe imię, ona wam niesie od serca do serca owe ciche gwary przy których żal się uśmierza.
Ostatniego powstania niewiem czy oddałem charakter, żołnierzy polskich z pierwszego miałem na myśli i z Kościuszkowskiej Gigantomachii a że niepodobna żeby się ze starego niepozostało charakteru w wojownikach dzisiejszych tuszę, iż galonki podoficerów powstania z roku 1831 niezawadza… dzisiejszym Borylowskim, Tomaszewskim i drugim.
Są strony w ostatnich wypadkach, których tu nie dotknąłem, a osobliwiej wielkie religijne prześladowanie i cała część deinonstracyjno-niystycana kościołów; cierpiałem, tworzyłem obrazy, ale ich z dzisiejszą nieposyłam drużyną, a nie z innej przyczyny, jak dla ich odrębności i powagi – pukniejmy czy przyjmą te pierwsze z muzyką trąbek i skrzypiec, a jeźli nam się powiedzie, wtedy grobowe dzwony, które mi rozrywały serce i huczały w całem jestestwie, przyjdą i oddadzą na wysokość skali moich uczuć rozpacze i nadzieje w jednym ręku… Boże!…
Siostry nieznajome i Bracia moi dobrego serca, od Was czekam, a nie wieńca, ani poklasku, ale współczucia dla sprawy, której bronimy wedle sił nam danych, kto więcej, kto mniej odebrał.
Niech żyje Polska!
Szczęść Boże każdej wierzącej, kochającej, ufnej, wolnej pracowitej duszy.
Florencya,1871.
Teofil LenartowiczORZEŁ.
Roztocz skrzydła orle biały
Od Wawelu skały,
Od Tatr śnieżnych aż do Dźwiny,
Aż po Bałtyk siny.
Roztocz skrzydła orle polski,
Od Czarnego morza,
Ode Dniepru do Pomorza,
Aż po kraj Podolski.
Poostrz dzioba po skał grzbiecie,
Spojrzej się po świecie,
W twojem gnieździe starej sławy
Siedzi ród plugawy.
Niemiec zabrał stary Kraków,
Lwów i Halicz sławny;
Szukaj orle swych Polaków,
I ojczyzny dawnej.
Patrz gdzie Wilno, gdzie Warszawa,
Gdzie Dniepr szumny bieży,
Orle polski twoja sława
W ciemnej toni leży.
Gdzieżeś podział swoją chwałę,
Siłę swój młodości,
Gdzieżeś podział berło białe
Ze słoniowej kości?
Złote jabłko Jagiellonów
Wypuściłeś z szponów,
Powiedz orle gdzie się chowa
Korona Piastowa?
Z nad skał szczytu orzeł kracze:
Hej! a kto tam płacze,
Co za pisklę orla wzywa,
Co we słońcu pływa.
Ja nie ptaszę z nizkich dachów,
Szarpię chmurę ciemną,
Ja król ptaków i król Lachów,
Pioruny podemną.
A korona leży w chacie
Aż do przejścia burzy,
I w swój chwały majestacie
Rychło się wynurzy.
Przyniesie ją do stolicy
Kmieć co ziemię radli,
Bo jej Niemcy rozbójnicy
Z skarbca nie wykradli.
Ocalała we dniach próby
Unieśli ją męże;
Pod nią Litwa dawne śluby
Z Polską zaprzysięże.
Nie pytajcie kto ją włoży,
Komu przeznaczona,
Na kim będzie palec Boży,
Na tym i korona.
Kmieciu dały niebios gońce
Z polskich dziejów wschodem,
Nim zabłysła jako słońce
Nad Krakowskim grodem.
Może wróci jak przed laty
Do Piastowej chaty,
A może ją naród Boży
Przed Bogiem położy.
I zabłysną złote świty:
Prawdy, męztwa, zgody,.
I nauczą się narody
Rzeczypospolitej
Tej rycerskiej i ofiarnej,
Wiary, cnoty, miru,
Od murzyńskiej ziemi czarnej,
Do lodów Sybiru.
Skończył, szumią skrzydła ptasze
Od brzegów do brzegów,
W dali dzwonią gdzieś pałasze
Rycerskich szeregów.OFIARY POLKI.
Miałam srebrne schowadełko,
W nim złote szydełko,
I naparstek szczerozłoty,
Przedziwnej roboty.
Kiedy przyszło dawać składki
Dla braci na życie,
Schowadełko ze szufladki
Wyciągnęłam skrycie.
I oddałam w ręce człeka
Co te składki zbierał,
Brodę miał białości mleka,
Kijem się podpierał.
Bóg ci zapłać gołąbeczko
Rzecze dziadek rzewnie,
A ja trzymam za słóweczko,
Bóg zapłaci pewnie.
Miałam perły po babuni
Cztery białe sznurki,
Dla dziewuni, dla Ewuni,
Dla maminej córki.
Alem się w nie nie stroiła,
Nie miałam na sobie,
Odkąd matka mi mówiła:
Że ojczyzna w grobie.
I że Polce nie przystoi
Taki strój bogaty,
Pokąd kraj się nie przystroi
W narodowe szaty.
Przyszła potom druga składka
Znów dziadek w podwórko,
Zawołała na ranie matka
A ty co dasz córko?…
A ja dziewczę jasnowłose
Moje perły niosę.
– Bóg ci zapłać gołąbeczko
Rzecze dziadek rzewnie,
A ja trzymam za słóweczko,
Bóg zapłaci pewnie.
Miałam suknię atłasową,
Nie tykaną, nową,
Suknię białą, szal pąsowy,
Nie tykany nowy.
Przyszła wieść że Polska wstaje
Sztandar bierze w rękę,
Jaka taka wszystko daje,
Poprułam sukienkę.
Moja suknia z moim szalem
Zszyta we dwa bryty,
To ten sztandar przed Moskalem
Na polu rozwity.
Srebrny orzeł z srebrnej lamy
Com miała od mamy,
Matkęm Bożka, haftowała
Jak mogła umiała.
Całą, nockę z matką szyję
Śpiewając piosenkę:
Jak ojczyzna się wybije
Pan Bóg da sukienkę.
Pokochałam Jasia wcześnie
Jeszcze jak był mały,
I marzyłam o nim we śnie,
Marzyłam dzień cały.
Przyśli nasi zawołali:
Jasiu, na Moskali!
I poleciał jakby ptasze
Na te pola nasze.
Poszedł drogą jak ta rzeka,
Jak ten las się chmurzy,
Ewcia czeka nie narzeka,
Bo Jaś Polsce służy.
Jak się skończy wojna krwawa
Za roczek daj Boże,
Wszystkim Pan Bóg pooddawa,
I mnie odda może.KURPIE.
Szumi gaj, szumi gaj,
Po kraju po długim,
To mi świat, to mi kraj
Nad Narwią nad Bugiem.
Szumi bór, szumi las,
Sosna rośnie smolna
Zboża nic, piasku w pas,
Ale dusza wolna.
Nie ma łąk, nie ma pasz,
Drogi wiatr zawiewa,
Lecz gdyś nasz, to je znasz
Po zacięciach drzewa.
Stary las to nasz stryj,
Siwa wrona ciotka,
Zwierza moc, zwierza bij,
Grzmoć co się napotka.
Borem dzik pędzi w dal,
Zacne to zdobycze,
Strzelbę chwyć, żwawo pal,
Dobre schaby dzicze.
Szumi bór, szumi gaj,
Szumi gałązeczka,
Wolny kraj, leśny kraj,
Środkiem płynie rzeczka.
Kurpik w nim po za pniem
Ze strzelbą się sadzi,
Kulką w lot nocą, dniem,
Dzikie bestje gładzi.
Dzielny człek Kurpik nasz
Choć obuwie z łyka,
Prawdy chcesz, spojrzyj w twarz,
I w serce Kurpika.
Przyszedł bój, z Moskwą bój,
Wrzawa się rozniesie,
Moskal mknie, bratku stój,
Kurpik siedzi w lesie.
Zszedł się tłum, z kumem kum,
Wszyscy sobie kumy,
W lesie szum, cichy tłum
Bierze na rozumy.
Trza się zbydź, trzeba bić
Uradziła wioska,
W lasy bierz, strzelbę chwyć,
W kim dusza kurpioska.
Szumi gaj, szumi gaj,
Szumi gałązeczka,
Wolny duch, wolny kraj,
A z Moskali sieczka.KOŃ PRZYJACIEL.
Przyjaciel prawdziwy
To mój konik siwy,
Dziwnej cnoty zwierze,
On mnie towarzysze
Jak niańka kołysze,
Jak przyjaciel strzeże –
Po polu po lesie,
Przez łąki, przez niwy,
Kto mnie tak poniesie
Jak mój konik siwy?
Na wrogów szeregi
Kto zemną poskoczy,
Kto zna ich przebiegi,
Kto pierwszy zaoczy.
Kto piersią, kopyty,
Podepce te zgraje,
Kto pyłem okryty
Do boju wciąż staje,
Gdy trąbka zadzwoni,
Pod lasem na błoni.
Kto rany odbiera
Jak człowiek na wojnie,
Kto na nie spoziera
Cierpliwie, spokojnie,
Jeśli nie mój siwy
Konik długogrzywy. –
To tóż tak go cenię,
Że za złota górę,
Za królewską córę,
Za nic nie zamienię. –
Jak się skończą boje,
Jak pobijem wrogi,
Nad ojczyste zdroje
Powrócimy z drogi.
Mój koniku tobie
Będę owies kosić,
Zasypywać w żłobie,
Świeże sianko nosić.
Napasę na trawie,
We Wiśle wypławię.
A dziś siwku miły
Trza dobywać siły,
Dziś się żołnierz trudzi,
Dziś my obaj chudzi.
Jednak z chętną duszą
Każdy się sposobi,
Człeka wiatry suszą,
Koń bokami robi. –
Lecz nadzieja grzeje,
Odwaga w hułanie,
I koń ma nadzieję,
Że u żłobu stanie.
Bo to mądre zwierze,
Tyle że nie gada,
Polskich synów strzeże,
I jak żołnierz pada.
Kiedy kulka grzmotnie
Kto westchnie za ciebie,
Nad grobem samotnie
Konik nóżką grzebie.
Oczy jakby łzawe,
W dół spuszczona głowa,
Istne serce prawe,
Tylko brak mu słowa,
I tylko od bolu
Rży w dalekiem polu.
Gdy żołnierz zwycięża,
Trąba sławę głosi,
Wie jakiego męża
Na swym grzbiecie nosi.
Wędzidło wciąż w pianach,
Oko blaskiem świeci,
Że po polskich łanach,
Polskie nosi dzieci.
Przyjdzie czas mój druchu,
Że wrócim do chatki,
A cicho jak w uchu
Na dworze u matki.
Cichutko przed świtem,
Na wschodzie blask zorzy,
Gdy brzękniesz kopytem
Chata się otworzy.
I siostra jak łania
Wyskoczy z posłania,
I matka z alkierza
Patrzy, niedowierza.
Może czas ten blizki,
Chwila niedaleka,
Mnie matki uściski,
Ciebie żłobek czeka.
Mnie ręka kochana
Przywita znów tkliwie,
I ciebie co rana
Pogłaszcze po grzywie;
Pogłaszcze, napoi,
I chleba da jeszcze,
Nie dziwcie się moi
Że się z koniem pieszczę,
Bo to druch prawdziwy,
Ten mój konik siwy. –KOSYNIERKA.
Wiecie co to kosyniery,
A co oni czynili?…
Kosyniery naród szczery
Srodze Moskali bili.
Niech powiedzą Grochowiska,
I Chrobrza i Opatów,
Niechaj powie Święto-Krzyzka,
Jak my bili sołdatów.
Lecieli my żwawo, śmiało
Na Moskala piorunem,
A najlepiej nam się działo
Pod Francuzem Roszbrunem.
Sam nie doje, nie dopije
A o ludziach pamięta,
Nic nie pyta jeno bije,
Srodze sztuka zacięta.
W polu stoi naród kieski,
Naszych kładą, a kładą,
Aż tu leci pan Waleski,
Dalej bracia gromadą.
Kupa ludu, staruszkowie,
I dzieciaki ochota,
Jak Waleski dalej powie,
W krzakach Moskal niecnota.
Od zagaju naszych praży
Roszbruna nam zabije,
Wziął Waleski gospodarzy
Wiwat! Polska niech żyje.
Jak się puści Polska szczera,
Jezus, święta Maryjo!
Chłopska kosa nie przebiera,
Matko Bozka jak biją.
Jednym cięciem przez połowę
Przecinali jak szczapy,
Ten przez plecy, ten przez głowę,
Poplątane kacapy.
Ażć z onego Zagajnika
W jedno oka mignienie,
Polak krzyka, Moskal zmyka,
Jako sarny, jelenie..
Nieporadził bagnet kuty,
I kureczki i lufy,
Kosynier im ściągnął buty,
A Waleski wziął ślufy.
Bez pamięci my lecieli,
Uciszyły się krzaki,
A Roszbrunek się weseli,
Wiwat! naprzód Polaki.
Po pagórkach wiara stała,
Cały naród się schodził,
Na Roszbruna spoglądała
Co Moskalom dogodził.
Oj! żeby to nie to co to,
Co to mówić nie miło,
Z taką wiarą, z taką cnotą,
Jużby Moskwy nie było.MARCIN BORELOWSKI LELEWEL.
Oj Zwierzyniec nasz, Zwierzyniec!
Spojrzyj przyjacielu…
Za Wisłą się bieli Tyniec,
Zamek na Wawelu.
Płynie galar za galarem,
Szumnym suną pędem,
Woda bierzy w polu szarem,
Za topoli rzędem.
Oj! topolo Zwierzyniecka,
Oj! Wisło jedyna,
Śpiewałaści ty dla dziecka,
Małego Marcina.
Ojciec nosił wapno w skopku,
Lada czem się żywił;
Szczęśliwszyś ty stary chłopku,
Niźli pan Radziwiłł,
Szczęśliwszaś ty matko miła,
Niż największa pani,
Coś dzieciątko to karmiła,
Co Polsce hetmani.
Kołysała się dziecina,
Aż wykołysała;
Od Marcina się poczyna,
Nowa Polski chwała.
Cześć dla ciebie Lelewelu,
Coś nas poił chwałą,
Lelewelów będzie wielu,
Borelowskich mało.
Hej! ty chłopie, chłopie małe,
Gdzieś ty się uczyło?…
Widziałoś-ty polską chwałę,
W polu nad mogiłą.
Naszej Wandy grób zielony,
Na mogilskich łąkach,
A Kościuszki z drugiej strony,
Krakus na Krzemionkach.
Na mogile kiedy stanie,
Spojrzy na niebiosy,
Coś tam szepcze: Krakowianie,
Do kosy! do kosy!"
Chłopie słucha, wzroki szerzy,
"Wisła szumi brzegiem,
Od Maryackiej spojrzy wieży,
Do Karpat pod śniegiem.
Kraj do koła malowany,
Bujne błonia, pasze,
Nasze góry, nasze łany,
A przecie nie nasze.
Nadwiślańska topól szumi,
Liść liściu podawa,
Kto ma serce, ten zrozumie,
Kędy polska sława.
Obsiadły nas cudzoziemcy,
A my poszli w sługi,
Po tej stronie siedzą Niemcy,
Moskale po drugiej.
Jak wzrok sięgnie po kraj świata,
Niewola, niewola;
Tylko z Karpat orzeł lata,
Na ojczyste pola.
Tylko jeden orzeł wolny
W Karpat okolicy,
Tylko orzeł i wiatr polny,
Co nie zna granicy.
Tylko wolne skrzydła ptasze,
Jak w minionym wieku;
A ty musisz nosić człeku,
Niemieckie kamasze.
A tu serce rwie się k'czynu,
Uderza jak młotem,
A świat woła: czekaj synu,
Co potem?… Co potem?
Hej, co potem… w Bożej dłoni
Ludzkich dziejów wątek;
W Bożej dłoni los tej broni,
A w ludzkiej początek.
Coś tam w pieśniach pieją wieszcze:
Że Polska być musi,
Ale długoż czekać jeszcze,
Kim się kto pokusi.
Dosyć nam już Polskę marzyć,