Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Echa nadwiślańskie. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Echa nadwiślańskie. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 260 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DO NIE­ZNA­JO­MYCH.

Ko­muż po­świę­cę tę wiąz­kę ry­mów oj­czy­stych, tg garść kwia­tów wy­ro­słych na mo­jem ser­cu roz­ko­cha­nem we wszyst­kiem co bo­ha­ter­ską, ry­cer­ską., wiel­ką Oj­czy­znę przy­po­mi­na, komu jeź­li nie wam nie­zna­jo­me du­sze, któ­rym obo­jęt­ne są, za­tar­gi, wrza­ski, nie­chę­ci; ale nie jest obo­jęt­ną, krew prze­la­na i łzy cie­ką­ce po prze­strze­ni ca­łej Pol­ski. Wam nie­ska­że­ni przy­no­szę nie­ska­żo­ne żad­ną, zło­ścią, pie­śni – otwórz­cie bez­piecz­nie drzwi swo­je, sio­stry wa­szych łez cią­gną dłu­gim ko­ro­wo­dem i do­pra­sza­ją się o wej­ście – na ich czo­łach nie fry­gij­skie czap­ki, w ich zę­bach nie la­tar­nie z głów ludz­kich, idą one nio­sąc po­szar­pa­ne sztan­da­ry i po­roz­dzie­ra­ne ku­la­mi ko­szu­le po­le­głych, kie­dy dru­gie jak dzie­ci we­so­łe i o ni­czem nie­więd­ną­ce, któ­rym dano prze­żyć bu­rzę silą ży­cia, lu­do­we sio­stry oto się ci­sną jed­na przed dru­gą z wo­nią bal­za­micz­ną do­mo­we­go ży­cia i pły­ną­cej z wiecz­nej wia­ry na­dziei. Nie­oba­wiaj­cież się tej ga­wie­dzi i nie od­pra­wiaj­cie jej na prze­pa­dłe imię, ona wam nie­sie od ser­ca do ser­ca owe ci­che gwa­ry przy któ­rych żal się uśmie­rza.

Ostat­nie­go po­wsta­nia nie­wiem czy od­da­łem cha­rak­ter, żoł­nie­rzy pol­skich z pierw­sze­go mia­łem na my­śli i z Ko­ściusz­kow­skiej Gi­gan­to­ma­chii a że nie­po­dob­na żeby się ze sta­re­go nie­po­zo­sta­ło cha­rak­te­ru w wo­jow­ni­kach dzi­siej­szych tu­szę, iż ga­lon­ki pod­ofi­ce­rów po­wsta­nia z roku 1831 nie­za­wa­dza… dzi­siej­szym Bo­ry­low­skim, To­ma­szew­skim i dru­gim.

Są stro­ny w ostat­nich wy­pad­kach, któ­rych tu nie do­tkną­łem, a oso­bli­wiej wiel­kie re­li­gij­ne prze­śla­do­wa­nie i cała część de­inon­stra­cyj­no-niy­sty­ca­na ko­ścio­łów; cier­pia­łem, two­rzy­łem ob­ra­zy, ale ich z dzi­siej­szą nie­po­sy­łam dru­ży­ną, a nie z in­nej przy­czy­ny, jak dla ich od­ręb­no­ści i po­wa­gi – puk­niej­my czy przyj­mą te pierw­sze z mu­zy­ką trą­bek i skrzy­piec, a jeź­li nam się po­wie­dzie, wte­dy gro­bo­we dzwo­ny, któ­re mi roz­ry­wa­ły ser­ce i hu­cza­ły w ca­łem je­ste­stwie, przyj­dą i od­da­dzą na wy­so­kość ska­li mo­ich uczuć roz­pa­cze i na­dzie­je w jed­nym ręku… Boże!…

Sio­stry nie­zna­jo­me i Bra­cia moi do­bre­go ser­ca, od Was cze­kam, a nie wień­ca, ani po­kla­sku, ale współ­czu­cia dla spra­wy, któ­rej bro­ni­my we­dle sił nam da­nych, kto wię­cej, kto mniej ode­brał.

Niech żyje Pol­ska!

Szczęść Boże każ­dej wie­rzą­cej, ko­cha­ją­cej, uf­nej, wol­nej pra­co­wi­tej du­szy.

Flo­ren­cya,1871.

Teo­fil Le­nar­to­wiczORZEŁ.

Roz­tocz skrzy­dła orle bia­ły

Od Wa­we­lu ska­ły,

Od Tatr śnież­nych aż do Dźwi­ny,

Aż po Bał­tyk siny.

Roz­tocz skrzy­dła orle pol­ski,

Od Czar­ne­go mo­rza,

Ode Dnie­pru do Po­mo­rza,

Aż po kraj Po­dol­ski.

Po­ostrz dzio­ba po skał grzbie­cie,

Spoj­rzej się po świe­cie,

W two­jem gnieź­dzie sta­rej sła­wy

Sie­dzi ród plu­ga­wy.

Nie­miec za­brał sta­ry Kra­ków,

Lwów i Ha­licz sław­ny;

Szu­kaj orle swych Po­la­ków,

I oj­czy­zny daw­nej.

Patrz gdzie Wil­no, gdzie War­sza­wa,

Gdzie Dniepr szum­ny bie­ży,

Orle pol­ski two­ja sła­wa

W ciem­nej toni leży.

Gdzie­żeś po­dział swo­ją chwa­łę,

Siłę swój mło­do­ści,

Gdzie­żeś po­dział ber­ło bia­łe

Ze sło­nio­wej ko­ści?

Zło­te jabł­ko Ja­giel­lo­nów

Wy­pu­ści­łeś z szpo­nów,

Po­wiedz orle gdzie się cho­wa

Ko­ro­na Pia­sto­wa?

Z nad skał szczy­tu orzeł kra­cze:

Hej! a kto tam pła­cze,

Co za pi­sklę orla wzy­wa,

Co we słoń­cu pły­wa.

Ja nie pta­szę z niz­kich da­chów,

Szar­pię chmu­rę ciem­ną,

Ja król pta­ków i król La­chów,

Pio­ru­ny po­de­mną.

A ko­ro­na leży w cha­cie

Aż do przej­ścia bu­rzy,

I w swój chwa­ły ma­je­sta­cie

Ry­chło się wy­nu­rzy.

Przy­nie­sie ją do sto­li­cy

Kmieć co zie­mię ra­dli,

Bo jej Niem­cy roz­bój­ni­cy

Z skarb­ca nie wy­kra­dli.

Oca­la­ła we dniach pró­by

Unie­śli ją męże;

Pod nią Li­twa daw­ne ślu­by

Z Pol­ską za­przy­się­że.

Nie py­taj­cie kto ją wło­ży,

Komu prze­zna­czo­na,

Na kim bę­dzie pa­lec Boży,

Na tym i ko­ro­na.

Kmie­ciu dały nie­bios goń­ce

Z pol­skich dzie­jów wscho­dem,

Nim za­bły­sła jako słoń­ce

Nad Kra­kow­skim gro­dem.

Może wró­ci jak przed laty

Do Pia­sto­wej cha­ty,

A może ją na­ród Boży

Przed Bo­giem po­ło­ży.

I za­bły­sną zło­te świ­ty:

Praw­dy, męz­twa, zgo­dy,.

I na­uczą się na­ro­dy

Rze­czy­po­spo­li­tej

Tej ry­cer­skiej i ofiar­nej,

Wia­ry, cno­ty, miru,

Od mu­rzyń­skiej zie­mi czar­nej,

Do lo­dów Sy­bi­ru.

Skoń­czył, szu­mią skrzy­dła pta­sze

Od brze­gów do brze­gów,

W dali dzwo­nią gdzieś pa­ła­sze

Ry­cer­skich sze­re­gów.OFIA­RY PO­LKI.

Mia­łam srebr­ne scho­wa­deł­ko,

W nim zło­te szy­deł­ko,

I na­par­stek szcze­ro­zło­ty,

Prze­dziw­nej ro­bo­ty.

Kie­dy przy­szło da­wać skład­ki

Dla bra­ci na ży­cie,

Scho­wa­deł­ko ze szu­flad­ki

Wy­cią­gnę­łam skry­cie.

I od­da­łam w ręce człe­ka

Co te skład­ki zbie­rał,

Bro­dę miał bia­ło­ści mle­ka,

Ki­jem się pod­pie­rał.

Bóg ci za­płać go­łą­becz­ko

Rze­cze dzia­dek rzew­nie,

A ja trzy­mam za słó­wecz­ko,

Bóg za­pła­ci pew­nie.

Mia­łam per­ły po ba­bu­ni

Czte­ry bia­łe sznur­ki,

Dla dzie­wu­ni, dla Ewu­ni,

Dla ma­mi­nej cór­ki.

Alem się w nie nie stro­iła,

Nie mia­łam na so­bie,

Od­kąd mat­ka mi mó­wi­ła:

Że oj­czy­zna w gro­bie.

I że Po­lce nie przy­stoi

Taki strój bo­ga­ty,

Po­kąd kraj się nie przy­stroi

W na­ro­do­we sza­ty.

Przy­szła po­tom dru­ga skład­ka

Znów dzia­dek w po­dwór­ko,

Za­wo­ła­ła na ra­nie mat­ka

A ty co dasz cór­ko?…

A ja dziew­czę ja­sno­wło­se

Moje per­ły nio­sę.

– Bóg ci za­płać go­łą­becz­ko

Rze­cze dzia­dek rzew­nie,

A ja trzy­mam za słó­wecz­ko,

Bóg za­pła­ci pew­nie.

Mia­łam suk­nię atła­so­wą,

Nie ty­ka­ną, nową,

Suk­nię bia­łą, szal pą­so­wy,

Nie ty­ka­ny nowy.

Przy­szła wieść że Pol­ska wsta­je

Sztan­dar bie­rze w rękę,

Jaka taka wszyst­ko daje,

Po­pru­łam su­kien­kę.

Moja suk­nia z moim sza­lem

Zszy­ta we dwa bry­ty,

To ten sztan­dar przed Mo­ska­lem

Na polu roz­wi­ty.

Srebr­ny orzeł z srebr­nej lamy

Com mia­ła od mamy,

Mat­kęm Boż­ka, ha­fto­wa­ła

Jak mo­gła umia­ła.

Całą, noc­kę z mat­ką szy­ję

Śpie­wa­jąc pio­sen­kę:

Jak oj­czy­zna się wy­bi­je

Pan Bóg da su­kien­kę.

Po­ko­cha­łam Ja­sia wcze­śnie

Jesz­cze jak był mały,

I ma­rzy­łam o nim we śnie,

Ma­rzy­łam dzień cały.

Przy­śli nasi za­wo­ła­li:

Ja­siu, na Mo­ska­li!

I po­le­ciał jak­by pta­sze

Na te pola na­sze.

Po­szedł dro­gą jak ta rze­ka,

Jak ten las się chmu­rzy,

Ew­cia cze­ka nie na­rze­ka,

Bo Jaś Pol­sce słu­ży.

Jak się skoń­czy woj­na krwa­wa

Za ro­czek daj Boże,

Wszyst­kim Pan Bóg po­od­da­wa,

I mnie odda może.KUR­PIE.

Szu­mi gaj, szu­mi gaj,

Po kra­ju po dłu­gim,

To mi świat, to mi kraj

Nad Na­rwią nad Bu­giem.

Szu­mi bór, szu­mi las,

So­sna ro­śnie smol­na

Zbo­ża nic, pia­sku w pas,

Ale du­sza wol­na.

Nie ma łąk, nie ma pasz,

Dro­gi wiatr za­wie­wa,

Lecz gdyś nasz, to je znasz

Po za­cię­ciach drze­wa.

Sta­ry las to nasz stryj,

Siwa wro­na ciot­ka,

Zwie­rza moc, zwie­rza bij,

Grzmoć co się na­po­tka.

Bo­rem dzik pę­dzi w dal,

Za­cne to zdo­by­cze,

Strzel­bę chwyć, żwa­wo pal,

Do­bre scha­by dzi­cze.

Szu­mi bór, szu­mi gaj,

Szu­mi ga­łą­zecz­ka,

Wol­ny kraj, le­śny kraj,

Środ­kiem pły­nie rzecz­ka.

Kur­pik w nim po za pniem

Ze strzel­bą się sa­dzi,

Kul­ką w lot nocą, dniem,

Dzi­kie be­stje gła­dzi.

Dziel­ny człek Kur­pik nasz

Choć obu­wie z łyka,

Praw­dy chcesz, spoj­rzyj w twarz,

I w ser­ce Kur­pi­ka.

Przy­szedł bój, z Mo­skwą bój,

Wrza­wa się roz­nie­sie,

Mo­skal mknie, brat­ku stój,

Kur­pik sie­dzi w le­sie.

Zszedł się tłum, z ku­mem kum,

Wszy­scy so­bie kumy,

W le­sie szum, ci­chy tłum

Bie­rze na ro­zu­my.

Trza się zbydź, trze­ba bić

Ura­dzi­ła wio­ska,

W lasy bierz, strzel­bę chwyć,

W kim du­sza kur­pio­ska.

Szu­mi gaj, szu­mi gaj,

Szu­mi ga­łą­zecz­ka,

Wol­ny duch, wol­ny kraj,

A z Mo­ska­li siecz­ka.KOŃ PRZY­JA­CIEL.

Przy­ja­ciel praw­dzi­wy

To mój ko­nik siwy,

Dziw­nej cno­ty zwie­rze,

On mnie to­wa­rzy­sze

Jak niań­ka ko­ły­sze,

Jak przy­ja­ciel strze­że –

Po polu po le­sie,

Przez łąki, przez niwy,

Kto mnie tak po­nie­sie

Jak mój ko­nik siwy?

Na wro­gów sze­re­gi

Kto ze­mną po­sko­czy,

Kto zna ich prze­bie­gi,

Kto pierw­szy za­oczy.

Kto pier­sią, ko­py­ty,

Po­de­pce te zgra­je,

Kto py­łem okry­ty

Do boju wciąż sta­je,

Gdy trąb­ka za­dzwo­ni,

Pod la­sem na bło­ni.

Kto rany od­bie­ra

Jak czło­wiek na woj­nie,

Kto na nie spo­zie­ra

Cier­pli­wie, spo­koj­nie,

Je­śli nie mój siwy

Ko­nik dłu­go­grzy­wy. –

To tóż tak go ce­nię,

Że za zło­ta górę,

Za kró­lew­ską córę,

Za nic nie za­mie­nię. –

Jak się skoń­czą boje,

Jak po­bi­jem wro­gi,

Nad oj­czy­ste zdro­je

Po­wró­ci­my z dro­gi.

Mój ko­ni­ku to­bie

Będę owies ko­sić,

Za­sy­py­wać w żło­bie,

Świe­że sian­ko no­sić.

Na­pa­sę na tra­wie,

We Wi­śle wy­pła­wię.

A dziś siw­ku miły

Trza do­by­wać siły,

Dziś się żoł­nierz tru­dzi,

Dziś my obaj chu­dzi.

Jed­nak z chęt­ną du­szą

Każ­dy się spo­so­bi,

Człe­ka wia­try su­szą,

Koń bo­ka­mi robi. –

Lecz na­dzie­ja grze­je,

Od­wa­ga w hu­ła­nie,

I koń ma na­dzie­ję,

Że u żło­bu sta­nie.

Bo to mą­dre zwie­rze,

Tyle że nie gada,

Pol­skich sy­nów strze­że,

I jak żoł­nierz pada.

Kie­dy kul­ka grzmot­nie

Kto wes­tchnie za cie­bie,

Nad gro­bem sa­mot­nie

Ko­nik nóż­ką grze­bie.

Oczy jak­by łza­we,

W dół spusz­czo­na gło­wa,

Ist­ne ser­ce pra­we,

Tyl­ko brak mu sło­wa,

I tyl­ko od bolu

Rży w da­le­kiem polu.

Gdy żoł­nierz zwy­cię­ża,

Trą­ba sła­wę gło­si,

Wie ja­kie­go męża

Na swym grzbie­cie nosi.

Wę­dzi­dło wciąż w pia­nach,

Oko bla­skiem świe­ci,

Że po pol­skich ła­nach,

Pol­skie nosi dzie­ci.

Przyj­dzie czas mój dru­chu,

Że wró­cim do chat­ki,

A ci­cho jak w uchu

Na dwo­rze u mat­ki.

Ci­chut­ko przed świ­tem,

Na wscho­dzie blask zo­rzy,

Gdy brzęk­niesz ko­py­tem

Cha­ta się otwo­rzy.

I sio­stra jak ła­nia

Wy­sko­czy z po­sła­nia,

I mat­ka z al­kie­rza

Pa­trzy, nie­do­wie­rza.

Może czas ten bliz­ki,

Chwi­la nie­da­le­ka,

Mnie mat­ki uści­ski,

Cie­bie żło­bek cze­ka.

Mnie ręka ko­cha­na

Przy­wi­ta znów tkli­wie,

I cie­bie co rana

Po­głasz­cze po grzy­wie;

Po­głasz­cze, na­poi,

I chle­ba da jesz­cze,

Nie dziw­cie się moi

Że się z ko­niem piesz­czę,

Bo to druch praw­dzi­wy,

Ten mój ko­nik siwy. –KO­SY­NIER­KA.

Wie­cie co to ko­sy­nie­ry,

A co oni czy­ni­li?…

Ko­sy­nie­ry na­ród szcze­ry

Sro­dze Mo­ska­li bili.

Niech po­wie­dzą Gro­cho­wi­ska,

I Chro­brza i Opa­tów,

Nie­chaj po­wie Świę­to-Krzyz­ka,

Jak my bili soł­da­tów.

Le­cie­li my żwa­wo, śmia­ło

Na Mo­ska­la pio­ru­nem,

A naj­le­piej nam się dzia­ło

Pod Fran­cu­zem Ro­szbru­nem.

Sam nie doje, nie do­pi­je

A o lu­dziach pa­mię­ta,

Nic nie pyta jeno bije,

Sro­dze sztu­ka za­cię­ta.

W polu stoi na­ród kie­ski,

Na­szych kła­dą, a kła­dą,

Aż tu leci pan Wa­le­ski,

Da­lej bra­cia gro­ma­dą.

Kupa ludu, sta­rusz­ko­wie,

I dzie­cia­ki ocho­ta,

Jak Wa­le­ski da­lej po­wie,

W krza­kach Mo­skal nie­cno­ta.

Od za­ga­ju na­szych pra­ży

Ro­szbru­na nam za­bi­je,

Wziął Wa­le­ski go­spo­da­rzy

Wi­wat! Pol­ska niech żyje.

Jak się pu­ści Pol­ska szcze­ra,

Je­zus, świę­ta Ma­ry­jo!

Chłop­ska kosa nie prze­bie­ra,

Mat­ko Boz­ka jak biją.

Jed­nym cię­ciem przez po­ło­wę

Prze­ci­na­li jak szcza­py,

Ten przez ple­cy, ten przez gło­wę,

Po­plą­ta­ne ka­ca­py.

Ażć z one­go Za­gaj­ni­ka

W jed­no oka mi­gnie­nie,

Po­lak krzy­ka, Mo­skal zmy­ka,

Jako sar­ny, je­le­nie..

Nie­po­ra­dził ba­gnet kuty,

I ku­recz­ki i lufy,

Ko­sy­nier im ścią­gnął buty,

A Wa­le­ski wziął ślu­fy.

Bez pa­mię­ci my le­cie­li,

Uci­szy­ły się krza­ki,

A Ro­szbru­nek się we­se­li,

Wi­wat! na­przód Po­la­ki.

Po pa­gór­kach wia­ra sta­ła,

Cały na­ród się scho­dził,

Na Ro­szbru­na spo­glą­da­ła

Co Mo­ska­lom do­go­dził.

Oj! żeby to nie to co to,

Co to mó­wić nie miło,

Z taką wia­rą, z taką cno­tą,

Już­by Mo­skwy nie było.MAR­CIN BO­RE­LOW­SKI LE­LE­WEL.

Oj Zwie­rzy­niec nasz, Zwie­rzy­niec!

Spoj­rzyj przy­ja­cie­lu…

Za Wi­słą się bie­li Ty­niec,

Za­mek na Wa­we­lu.

Pły­nie ga­lar za ga­la­rem,

Szum­nym suną pę­dem,

Woda bie­rzy w polu sza­rem,

Za to­po­li rzę­dem.

Oj! to­po­lo Zwie­rzy­niec­ka,

Oj! Wi­sło je­dy­na,

Śpie­wa­ła­ści ty dla dziec­ka,

Ma­łe­go Mar­ci­na.

Oj­ciec no­sił wap­no w skop­ku,

Lada czem się ży­wił;

Szczę­śliw­szyś ty sta­ry chłop­ku,

Niź­li pan Ra­dzi­wiłł,

Szczę­śliw­szaś ty mat­ko miła,

Niż naj­więk­sza pani,

Coś dzie­ciąt­ko to kar­mi­ła,

Co Pol­sce het­ma­ni.

Ko­ły­sa­ła się dzie­ci­na,

Aż wy­ko­ły­sa­ła;

Od Mar­ci­na się po­czy­na,

Nowa Pol­ski chwa­ła.

Cześć dla cie­bie Le­le­we­lu,

Coś nas poił chwa­łą,

Le­le­we­lów bę­dzie wie­lu,

Bo­re­low­skich mało.

Hej! ty chło­pie, chło­pie małe,

Gdzieś ty się uczy­ło?…

Wi­dzia­łoś-ty pol­ską chwa­łę,

W polu nad mo­gi­łą.

Na­szej Wan­dy grób zie­lo­ny,

Na mo­gil­skich łą­kach,

A Ko­ściusz­ki z dru­giej stro­ny,

Kra­kus na Krze­mion­kach.

Na mo­gi­le kie­dy sta­nie,

Spoj­rzy na nie­bio­sy,

Coś tam szep­cze: Kra­ko­wia­nie,

Do kosy! do kosy!"

Chło­pie słu­cha, wzro­ki sze­rzy,

"Wi­sła szu­mi brze­giem,

Od Ma­ry­ac­kiej spoj­rzy wie­ży,

Do Kar­pat pod śnie­giem.

Kraj do koła ma­lo­wa­ny,

Buj­ne bło­nia, pa­sze,

Na­sze góry, na­sze łany,

A prze­cie nie na­sze.

Nad­wi­ślań­ska to­pól szu­mi,

Liść li­ściu po­da­wa,

Kto ma ser­ce, ten zro­zu­mie,

Kędy pol­ska sła­wa.

Ob­sia­dły nas cu­dzo­ziem­cy,

A my po­szli w słu­gi,

Po tej stro­nie sie­dzą Niem­cy,

Mo­ska­le po dru­giej.

Jak wzrok się­gnie po kraj świa­ta,

Nie­wo­la, nie­wo­la;

Tyl­ko z Kar­pat orzeł lata,

Na oj­czy­ste pola.

Tyl­ko je­den orzeł wol­ny

W Kar­pat oko­li­cy,

Tyl­ko orzeł i wiatr po­lny,

Co nie zna gra­ni­cy.

Tyl­ko wol­ne skrzy­dła pta­sze,

Jak w mi­nio­nym wie­ku;

A ty mu­sisz no­sić człe­ku,

Nie­miec­kie ka­ma­sze.

A tu ser­ce rwie się k'czy­nu,

Ude­rza jak mło­tem,

A świat woła: cze­kaj synu,

Co po­tem?… Co po­tem?

Hej, co po­tem… w Bo­żej dło­ni

Ludz­kich dzie­jów wą­tek;

W Bo­żej dło­ni los tej bro­ni,

A w ludz­kiej po­czą­tek.

Coś tam w pie­śniach pie­ją wiesz­cze:

Że Pol­ska być musi,

Ale dłu­goż cze­kać jesz­cze,

Kim się kto po­ku­si.

Do­syć nam już Pol­skę ma­rzyć,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: