Echa nieodkupionych win - ebook
Zło nie umarło. Nadal ma swoich wyznawców. A żaden z nich jeszcze nie odpowiedział za swoje grzechy…
Zosia Miszczyk to młoda mama, która nie ma wielkich marzeń. Jedyne, czego pragnie, to zapewnić swojej kilkumiesięcznej Mai godne życie. Wspierana przez Pawła, swojego partnera, podejmuje trudną decyzję o wyjeździe do Niemiec. Praca jako opiekunka osób starszych ma pomóc jej w szybkim podreperowaniu domowego budżetu. Nie wie jednak, że to, co zastanie na miejscu, zamieni jej życie w koszmar.
Podopieczna Zosi wciąż wyznaje nazistowskie idee. Kiedy prawda wychodzi na jaw, młoda Polka staje się więźniem w miejscu, które miało być dla niej szansą na lepsze jutro.
Jaką cenę zapłaci za odzyskanie wolności? I co jeszcze kryje mroczna przeszłość jej oprawczyni?
„Echa nieodkupionych win” to przejmująca, brutalnie prawdziwa opowieść o poświęceniu, granicach wytrzymałości i… przeszłości, od której nie ma ucieczki.
| Kategoria: | Horror i thriller |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8373-750-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W powietrzu zaczęły unosić się kłęby pary wodnej. Zosia wyłączyła czajnik, zalała dwie kawy i z kubkami w dłoniach skierowała się do pokoju. Wokół roznosił się przyjemny aromat. Dziewczyna przystanęła na chwilę. To ogłoszenie… Gdzie ona ma tę kartkę? A, tak, rzuciła ją na szafkę na buty. Ostrożnie manipulując kubkiem, tak by nie musieć go odstawiać, chwyciła dwoma palcami karteczkę.
Praca w Niemczech… Miałabym zostawić Maję? Ale z drugiej strony po miesiącu pracy miałabym pieniądze na kilka następnych miesięcy życia w Polsce i mogłabym spędzać więcej czasu w domu. Paweł może znalazłby dzięki temu jakąś stałą pracę…
Co to za opieka? Nad kim?
Podała Pawłowi kubek i wolną ręką chwyciła swój smartfon. Była tak zamyślona, że nawet nie usłyszała jego podziękowań i gaworzenia Mai, która już się obudziła i znowu była u taty na rękach.
– Gdzie idziesz? – zapytał.
– Pogadać – odpowiedziała i trzasnęła za sobą drzwiami od łazienki. Cholera, czemu ona czasem taka jest?
Usiadła na brzegu wanny i wybrała numer Klaudii, atrakcyjnej blondynki, która była jej przyjaciółką. Po kilku sygnałach usłyszała jej głos.
– Mordo, co tam? Jak tam matczyne życie? – Klaudia odebrała będąc w sąsiedniej dzielnicy, gdy akurat leżała na swoim łóżku, z kończynami rozrzuconymi na wszystkie strony.
– Bez zmian. Martwię się o pieniądze. Wiesz… dzisiaj widziałam ogłoszenie o jakiejś opiece w Niemczech, oferują niezłe pieniądze. – Zosia zawahała się przez chwilę. – Pomyślałam, że może taki jednorazowy wyjazd dobrze by nam wszystkim zrobił pod względem finansowym. Paweł jest jak zwykle wspaniały, ale tak beztroski i optymistyczny… Polega całkowicie na pomocy swoich rodziców i jest tak zafascynowany Mają, że nie ma czasu rozglądać się za pracą.
– Opieka w Niemczech? Zosia, teraz wszyscy wyjeżdżają do Niemiec opiekować się staruszkami. Oni mają niski przyrost naturalny i potrzebują ludzi z zagranicy, którzy ogarną ten wysyp starców. – Klaudia wyraźnie ważyła słowa. – Moja ciocia też się tym zajmuje. Ale czy naprawdę zamiast przycisnąć Pawła, wolisz zostawić Maję i podcierać niemieckie dupy? Daj spokój! Nie jedź.
– Muszę. On jest taki szczęśliwy i tak dobrze zajmuje się Mają… Nie mogę tego zepsuć pretensjami. W głębi serca czuję, że to będzie dla nas wszystkich najlepsze.
– Że też chcesz tam wyjechać w wieku dwudziestu pięciu lat… Najczęściej jeżdżą tam stare babcie, niewiele młodsze od tych, którymi się „opiekują”. – Klaudia znacząco zmieniła ton głosu, tak, że Zosia mogła niemal zobaczyć, jak przyjaciółka rysuje w powietrzu cudzysłów.
– Muszę. Klaudia, zadzwonię tam. Do później.
– Ale… – Przyjaciółka nie dokończyła, bo Zosia impulsywnie nacisnęła czerwoną słuchawkę i już wybierała kolejny numer telefonu.3
Trochę się denerwowała, kiedy sygnały ciągnęły się w nieskończoność, jakby dłuższe niż zazwyczaj. W głowie wygłaszała przyspieszony dialog wewnętrzny… Rozmowa odbędzie się po niemiecku czy po polsku? Ogłoszenie wisi w Warszawie, jest napisane w języku polskim, numer telefonu też zdecydowanie jest polski. Ale jeśli jednak odbierze jakiś Niemiec? Zosia bardzo dobrze radziła sobie z językiem niemieckim w szkole, ale to było już jakiś czas temu. Czy jeszcze w ogóle coś pamięta? Co jeśli…?
– Tak, słucham. – Miły głos przerwał jej rozmyślania.
– Eee…
– Nie poznaję pani numeru, a jedyna obca osoba, która mogłaby do mnie dzwonić w jakiejś sprawie, to potencjalna opiekunka. Zgadza się?
– Tak… Tak, dokładnie. Dziękuję. Widziałam pani ofertę.
– Miejsce znajduje się we Frankfurcie nad Menem… Kojarzy pani to miasto?
– Tak, oczywiście.
– Moja oferta brzmi następująco: opłacam pani przejazd na miejsce, dostaje pani pięćset euro tygodniowo na konto, opłacam również wydatki, takie jak jedzenie dla pani i dla mojej matki, rachunki… Zależy mi głównie na tym, żeby ktoś nad nią czuwał, pomógł jej w razie potrzeby, no i dbał o dom. Zostanie pani tyle, ile będzie pani chciała. Co pani na to?
– Brzmi nieźle, ale… czy jest pani jakąś firmą? Co z umową i ubezpieczeniem?
Po drugiej stronie zapadła chłodna cisza.
– Nie szukam opiekunki przez firmę, bo w ten sposób zapłaciłabym dwa razy tyle, ile dam pani na czarno. Rozumie pani? Pani również na tym zyskuje. Dostanie pani więcej, niż zarobiłaby pani przez firmę, bo oni połowę biorą do własnej kieszeni. To będzie zysk dla obu stron. – Miły ton powrócił. – Proszę się namyślić i dać znać. Na razie nie mam więcej kandydatek.
– Dobrze. Zadzwonię, jak tylko to przemyślę.
– Do widzenia.
Zosia nacisnęła czerwoną słuchawkę i w zamyśleniu przesunęła ręką po nodze, na której pojawiły się już kłujące włoski. A może by je tak ogolić? Przerzuciła nogi na drugą stronę wanny, natarła jedną nogę kremem i zaczęła przesuwać po skórze ostrzami golarki.
Oferta była naprawdę obiecująca. Co prawda, ta tajemnicza kobieta nie zdradziła wielu szczegółów, ale skoro nie pytała ją o kwalifikacje ani o znajomość niemieckiego, to widocznie zajmowanie się jej matką nie było aż takie trudne. Czego mogłoby to od niej wymagać? Przypomniała sobie francuski film _Intouchables_. Jeśli ta pani jeździ na wózku tak jak bohater tego filmu, to będzie musiała zabierać ją na spacery, karmić, myć i podawać leki. Nie, to na pewno nie okaże się dla niej zbyt trudne.
Gdy spłukała krem i wysuszyła ręcznikiem nogi, zauważyła w lustrze, że schudła. Jej długie czarne włosy okalały obojczyki i sięgały bioder, które teraz wystawały nawet bardziej niż ostatnio, kiedy przeglądała się w lustrze. Ostatnie miesiące były dla niej na tyle wymagające, że szybko zgubiła kilogramy, których nabrała w ciąży.
W jakiś przedziwny sposób czuła, że wszystko to, co się dzieje – łącznie z jej lękiem o przyszłość, ogromną miłością do Pawła i Mai, a także niezwykłą relacją jej partnera z córką – pcha ją w objęcia tej okazji. Po prostu nie było innej opcji.