Efekt Izajasza. - ebook
Efekt Izajasza. - ebook
Czy można aktywować najlepszą dla siebie przyszłość? Jakie znaczenie mają najbardziej znane proroctwa? W jaki sposób można skorzystać z uzdrawiania kwantowego umysłu i ciała? Odpowiedzi znajdziesz w tej przełomowej publikacji Gregga Bradena. Korzystający z dorobku neuronauki wizjoner i badacz rozszyfrował prastare proroctwa Izajasza, udowadniając istnienie Efektu Izajasza. Mówi o tym, że istnieje wiele alternatywnych rzeczywistości i to od ciebie zależy, która będzie twoją. Braden pokaże ci, jak ją aktywować, skupiając się na rozwoju duchowym i modlitwie. Książka, która łączy prastare proroctwa z kwantowością i świadomością, ukazuje, jak dostąpić cudów na drodze do szczęścia. Potężniejszy niż Efekt Motyla. Efekt Izajasza!
Spis treści
Początki
Wprowadzenie
1. Życie w czasach proroctwa:
Historia wskazuje na dzień dzisiejszy
2. Zaginione słowa zapomnianego ludu:
Poza nauką, religią i cudami
3. Proroctwa:
Milczące wizje zapomnianej przyszłości
4. Fale, rzeki i drogi:
Fizyka czasu i proroctwa
5. Efekt Izajasza:
Tajemnica góry
6. Spotkanie z opatem:
Esseńczycy w Tybecie
7. Język Boga:
Zagubiona sztuka modlitwy i proroctwa
8. Nauka o człowieku:
Tajemnice modlitwy i uzdrowienia
9. Uzdrawianie serc, uzdrawianie narodów:
Pisanie nowej przyszłości w czasach proroctwa
Uzupełnienia
Podziękowania
Przypisy końcowe
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8171-718-2 |
Rozmiar pliku: | 3,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Fizyka kwantowa wskazuje na istnienie wielu potencjalnych wersji przyszłości przynależnych każdej chwili naszego życia. Każda z tych wersji znajduje się w stanie spoczynku, dopóki nie zostanie obudzona wyborami dokonywanymi w teraźniejszości.
Liczący sobie dwa tysiące lat zwój napisany przez proroka Izajasza opisuje właśnie takie potencjały językiem, który dopiero zaczynamy pojmować.
Izajasz nie tylko podzielił się swoimi wizjami naszych czasów, ale także opisał, w jaki sposób wybieramy przyszłość, której doświadczamy.
Za każdym razem, kiedy to robimy,
doświadczamy Efektu Izajasza.POCZĄTKI
Uważnie wsłuchiwałem się w to, co mówił głos w radiu, by mieć pewność, że dobrze usłyszałem. Podświetlone przyciski na tablicy rozdzielczej w nowej furgonetce, wynajętej zaledwie parę dni temu, wydawały się niewygodne i obce. Szarpałem się z regulatorem głosu, żeby zagłuszyć ryk nieustającego bocznego wiatru torującego drogę zimowej burzy, która była dostrzegalna, dopóki nie zaszło słońce. Widoczność na autostradzie międzystanowej pozwalała dojrzeć jedynie odległe błyski odbijające się od nisko wiszących chmur. Sięgając ręką, żeby poprawić lusterko wsteczne, patrzyłem, jak asfalt, po którym dopiero co przejechaliśmy, znika w otaczającym nas mroku. Z tyłu, na horyzoncie, nie widać było nawet blasku reflektorów obwieszczających zbliżanie się jakiegoś samochodu. Byliśmy sami, absolutnie sami na tej autostradzie w północnym Kolorado. Zastanawiałem się przy tym, ilu ludzi, w samochodach lub w domach, słyszało w radiu to samo, co ja. Prowadzący program przeprowadzał wywiad z gościem, zachęcając go do podzielenia się poglądami na temat końca obecnego tysiąclecia i narodzin dwudziestego pierwszego wieku. Gość, szanowany pisarz i nauczyciel, zaproszony został, żeby podzielić się swoimi przewidywaniami dla ludzkości na nadchodzące dwa lub trzy lata. Radio krótko zatrzeszczało, gdy mężczyzna zaczął opisywać przyszłość słowami wywołującymi natychmiastowy niepokój. Pewnym i autorytatywnym tonem wygłaszał swoją wizję nadchodzącego z końcem wieku i nieuniknionego załamania się globalnych technologii, zwłaszcza tych funkcjonujących w oparciu o komputery. Z jego scenariusza, najgorszego z możliwych, wyłaniała się przyszłość, w której przez wiele miesięcy albo i lat brakuje niezbędnych do życia podstaw albo są one wręcz nieosiągalne. Stwierdził, że pierwszymi oznakami dezintegracji rządów państwowych i lokalnych będą ograniczone zasoby elektryczności, wody, gazu ziemnego, żywności i utrata łączności. Następnie zaczął spekulować na temat tego, kiedy w naszej dającej się przewidzieć przyszłości prawo państwowe zostanie zawieszone, a dla utrzymania porządku narzucone będzie prawo wojskowe. Do tych przerażających warunków dołożył jeszcze wzrastające zagrożenie chorobami nie do opanowania i możliwość wybuchu trzeciej wojny światowej z użyciem broni masowej zagłady, a wszystko to miałoby doprowadzić do wyginięcia prawie dwóch trzecich światowej populacji, około czterech miliardów ludzi, w przeciągu trzech lat.
Oczywiście już wcześniej słyszałem takie przerażające prognozy. Od wizji proroków biblijnych, aż po proroctwa Nostradamusa i Edgara Cayce’ego, pochodzących odpowiednio z szesnastego i dwudziestego wieku, oceany występujące z brzegów, morza zalewające lądy i katastrofalne trzęsienia ziemi to stałe wątki przewijające się w przepowiedniach dotyczących końca drugiego tysiąclecia. Ten wieczór był w pewien sposób inny. Być może dlatego, że czułem się taki samotny na tej autostradzie. A może dlatego, że wiedziałem, iż tak wielu innych ludzi słucha tych samych słów wypowiadanych autorytatywnym tonem przez niewidocznego gościa i docierających do ich domów, biur i samochodów. Poczułem, że zaczyna wzbierać we mnie potężne poczucie beznadziejności i pojawiają się łzy głębokiego smutku, na zmianę z równie potężnymi przypływami gniewu i wściekłości.
– Nie! – wrzasnąłem na głos. – Nie, wcale nie musi być tak, jak to opisałeś! Nasza przyszłość jeszcze się nie wydarzyła. Nadal się kształtuje, a my wciąż jeszcze wybieramy jej wynik.
Dojechawszy do szczytu wzgórza, zacząłem zjeżdżać w dolinę i odbiór zaczął zanikać. W ostatniej usłyszanej przeze mnie części wywiadu gość programu doradzał słuchaczom, by „brali nogi za pas”, dodając, że czeka ich długa droga. Tym, których życie unurzane było w biedzie, żyjącym na marginesie społeczeństwa lub nieświadomym wydarzeń tworzących naszą przyszłość gość programu przekazał: „Niech Bóg ma ich w swojej opiece”. Trzeszczące głosy w radiu ucichły, ale wstrząs wywołany tymi słowami pozostał.
Przywołuję tę historię, ponieważ punkt widzenia pobrzmiewający tamtej nocy w falach radiowych był właśnie tym – jednym z punktów widzenia, a nie nieuniknionym dla naszej przyszłości pewnikiem. Oprócz opisywania scen pełnych tragedii i rozpaczy, starożytni prorocy przewidywali też równie realne wersje przyszłości pełnej pokoju, współpracy i wielkiego uzdrowienia dla Ziemian. W niezwykłych manuskryptach, liczących sobie ponad dwa tysiące lat, pozostawili tajemnice zagubionych nauk pozwalających nam z lekkością wykroczyć poza katastroficzne proroctwa, przepowiednie i wielkie wyzwania. Na pierwszy rzut oka, nauki zakodowane w tych wyjątkowych dokumentach mogą bardziej przypominać fikcję, a przynajmniej kojarzyć się z tematyką jakiegoś futurystycznego filmu. Jeśli jednak przyjrzymy się tym starożytnym naukom przez pryzmat dwudziestowiecznej fizyki, to zawarte w nich zasady ukażą w nowym świetle naszą rolę i nowe możliwości sterowania wynikiem, do jakiego prowadzą nasze czasy. Strzępy tych pism opisują zagubione nauki zdolne na zawsze położyć kres wszelkim wojnom, chorobom i cierpieniu; zainicjować bezprecedensową erę pokoju i współpracy między rządami i narodami; unieszkodliwić destrukcyjne zjawiska pogodowe; trwale uzdrowić nasze ciała; przedefiniować starożytne proroctwa głoszące zniszczenie i katastroficzną zagładę życia.
Niedawne odkrycia fizyki kwantowej potwierdzają tego rodzaju zasady, przydając wiarygodności roli zbiorowej modlitwy i starożytnej przepowiedni. Pierwsze oznaki tej inspirującej mądrości dostrzegłem w tłumaczeniach tekstów aramejskich napisanych ponad pięćset lat przed czasami Chrystusa. Te same teksty głosiły, że w pierwszym stuleciu naszej ery pisma tradycji tajemnych zostały dla bezpieczeństwa przeniesione z ojczyzny ich autorów na Bliskim Wschodzie w góry Azji. Wiosną 1998 roku dane mi było zorganizować pielgrzymkę dla dwudziestodwuosobowej grupy, której celem były góry środkowego Tybetu, żeby obserwować i potwierdzić tradycje, o których mowa w tych liczących sobie dwa tysiące lat pismach. W połączeniu z zakrojonymi na szeroką skalę badaniami prowadzonymi w miastach Zachodu, nasza wyprawa przydaje wiarygodności tym starożytnym tekstom przypominającym o naszej mocy zdolnej zakończyć cierpienie niezliczonych istnień ludzkich, uniknąć trzeciej wojny światowej i wykarmić każde dziecko, kobietę i mężczyznę, zarówno dzisiaj, jak i w przyszłych pokoleniach. Dopiero po wspięciu się do klasztorów, odkryciu bibliotek i przyjrzeniu się starożytnym praktykom przekazywanym aż po dzisiejsze czasy, mogę śmiało podzielić się subtelnościami tych tradycji.
Ponieważ współczesna nauka wciąż potwierdza związek między naszym światem zewnętrznym i wewnętrznym, z coraz większym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że jakiś zapomniany pomost łączy świat modlitw i świat doświadczeń. Być może pomost ten jest najlepszą rzeczą, jaką mają do zaoferowania nauka, religia i mistycy, podniesioną do poziomu, który wcześniej mógł wydawać się nieosiągalny. Piękno takiej duchowej techniki polega na tym, że opiera się ona na ludzkich cechach, które już posiadamy. W zaciszu własnych domów, bez zewnętrznych przejawów nauki czy filozofii, oferowane nam jest przypomnienie. Dzięki temu inspirujemy swoje rodziny, społeczeństwa i bliskie nam osoby przesłaniem nadziei pochodzącym spoza kurtyny czasu. Prorocy, którzy ujrzeli nas w swoich snach, przypominają nam, że szacunek wobec wszelkiego życia zapewni przetrwanie naszego gatunku i jedynego domu, jaki znamy.
Gregg Braden
Północny Nowy Meksyk
Styczeń 1999