- W empik go
Ekscentryczka - ebook
Ekscentryczka - ebook
Zupełnie nowa odsłona erotyki; zmysłowa, psychologiczna, niebanalna... Bo seks zaczyna się w głowie...
Po uwolnieniu się spod skrzydeł rygorystycznej matki Kinga stara się na nowo ułożyć sobie życie. Z przeszłości wymazała niemal wszystko: nieudany związek, szkołę, dom rodzinny, a nawet swoje ukochane skrzypce, jednak nie potrafi zapomnieć o pewnym tajemniczym mężczyźnie, Marcelu, który utkwił w jej pamięci jak cierń.
Zdaje sobie sprawę, że to ona i jej katolickie wychowanie odpowiedzialne są za rozstanie, które ucięło między młodymi budzące się niegdyś uczucia bliskości i pożądania.
Gdy dziesięć lat później postanawia napisać do Marcela, nie jest przygotowana na to, że ten skryty, mroczny mężczyzna znów całkowicie zawładnie jej zmysłami.
Czy tym razem Kinga odważy się przekroczyć własne granice? Czy sprosta swoim obawom, pragnieniom i pozwoli poprowadzić się po zakazanym i nieznanym jej dotąd świecie erotyki?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 9788395662492 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jakie słowa wzbudzają w Tobie ekscytację?
Co sprawia, że nie boisz się przekraczać swoich granic?
Przerwałam i przeczytałam ten fragment jeszcze raz.
Wyraźnie czułam, że tych kilka zdań są jak powierzchnia uśpionego, ale niebezpiecznego wulkanu, który nie wiadomo, czy lub kiedy wybuchnie. Jasne jednak było, że to tylko wierzchołek tego, co skrywa, lub… co obiecuje.
Niesamowite, jak niedopowiedzenia potrafią być podniecające. W głowie wciąż miałam poprzedni fragment, który budził we mnie niepewność, jednak w połączeniu z tymi zdaniami słowo „pręgi” jakby zmieniło swoje znaczenie. Czy specjalnie go użył? Czy chciał mnie zaszokować?
„Każde słowo używane jest z precyzją, w nadziei, by wywołać pożądaną reakcję”.
Wiadomości od Marcela wciągały mnie coraz bardziej w swoją mroczną, zagadkową intymność. Były tajemnicze jak mechaniczne szkatułki, które się dało otworzyć jedynie wtedy, gdy odgadło się do nich klucz.
Mimowolnie czułam, jak słowa, których używa, wlewają mi się w żyły i zamieniają je w strumień lawy:
„pożądana reakcja”
„prześladować w dzień i w nocy”
„możesz ze mną odkryć”
„wzbudzać ekscytację”
„przekraczać granice”.
Każde zdanie było literackim majstersztykiem. Miałam wrażenie, że dzięki swojej sugestywnej, ale jakże rozkosznej manipulacji, jest jak chirurg, który wykonuje na moim otwartym mózgu operację, czasem drażniąc delikatne nerwy, a czasem tnąc precyzyjnym, ostrym narzędziem i pobudzając najdalsze zakątki ukrytych pragnień.
Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś tak wyjątkowego i choć słyszałam w sobie głos „rozsądku” czy raczej „strachu”, to jedyne, na co miałam ochotę, to po prostu oddać się w jego ręce.
Mimo wcześniejszych obaw jakoś trudno mi było sobie wyobrazić, by zrobił coś wbrew mojej woli.
Przecież go znałam.
Czy na pewno?
Jestem zaszczycony tym, że umieściłaś mnie w wyobraźni w swoim pokoju i pozwoliłaś na siebie patrzeć. Myślę, że gdyby ta scena wydarzyła się naprawdę, oboje mielibyśmy z tego ogromną przyjemność.
Och… mówił o tym tak otwarcie. Tak poufale, jakby ta aura erotyzmu zawsze nas otaczała.
Może faktycznie tak się działo, tylko ja byłam wtedy zbyt młoda, by to zrozumieć?
Co miał na myśli, pisząc „przyjemność”? Z czego konkretnie mielibyśmy ją czerpać?
Przecież przebieranie się to nie seks.
Oparłam łokieć o blat biurka i postukałam opuszkiem palca w usta. Przez chwilę się zastanawiałam, dlaczego ubieranie się przed Marcelem byłoby dla mnie tak zniewalającym przeżyciem.
Oczywiście miał rację. Chociaż nigdy wcześniej nie paradowałam przed mężczyzną z premedytacją, okazując swoje wdzięki, wiedziałam, że przyniosłoby mi to wiele satysfakcji.
Która kobieta nie lubi być obserwowana przez pociągającego mężczyznę?
Gdyby mnie ktoś podglądał, otwarcie lub w ukryciu, podobałoby mi się to?
Jak by to było wiedzieć, że Marcel śledzi każdy mój ruch, gdy się pochylam, by założyć majtki, pończochy, szpilki…
Przymknęłam oczy, nieświadomie przygryzając dolną wargę. Gdy przycisnęłam ją za mocno, ocknęłam się, wyrywając z dziwnego transu.
To tak ludzie tracą głowę – pomyślałam zaskoczona, jak łatwo odpłynęłam z Marcelem w szeroki świat erotyki.
Kinga, Marcel nie mieszka za morzem – zacznijmy od tego, napomniałam się uprzejmie.
Dobra, co on tam pisze dalej?
Zdjęcie i buty bardzo ładne. Trochę trudno stwierdzić, czy do Ciebie pasują, bo nie widać całej sylwetki. Prawdę mówiąc, myślałem, że zdobędziesz się na większą dosadność ;)
Nie mogłam się pozbyć uśmiechu ze swoich ust.
Czym była dla niego „dosadność”?
Z ciekawości zerknęłam w przeglądarce na synonimy tego słowa.
„Siarczysty”, „soczysty”, „mocny”, „jednoznaczny”.
Zamruczałam cicho i pokiwałam powoli głową. Chyba już wiem, co ma pan na myśli, panie Wysocki.
Miałam ogromną ochotę odważyć się na tę „dosadność”.
Niech tylko dokończę czytać…
Myślę, że jeśli chodzi o bieliznę, to trochę się na tym znam. Mogę być pomocny w wyborze…
O terminach i innych tematach pogadamy już przez telefon, co ty na to? Do usłyszenia wieczorem?
Jeśli moje serce nie wyskoczyło jeszcze z piersi, to teraz chyba właśnie miało to nastąpić. Poczułam ukłucie ekscytacji, oczekiwania i strachu.
Boże, znów go usłyszę. Jego głos. JEGO głos, mówiący prosto do mojego ucha.
Kurwa, chyba tego nie przeżyję, zaśmiałam się z siebie, gdy poczułam gwałtownie rosnące podniecenie. Dlaczego mój mózg musi wszystko czuć z wyprzedzeniem?! Dlaczego ja już słyszę, jak będzie do mnie mówił tym swoim szorstkim, uwodzicielskim głosem? Dlaczego w ułamek sekundy potrafię przypomnieć sobie, jak szeptał mi do ucha „możesz dojść”?
Schowałam twarz w dłoniach. Zaraz chyba zostanie ze mnie sam popiół.
Choć w listopadzie w mieszkaniu było dosyć chłodno, podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Gdy mroźny wiatr owiał moją twarz, odetchnęłam głęboko.
Oj, Kinga, Kinga. Co z ciebie wyrośnie?
Po dłuższej chwili zamknęłam okno i zasunęłam zasłony. Miałam coś ważnego do zrobienia.
Bez zbędnych myśli ustawiłam statyw, wyciągnęłam najładniejszą bieliznę, jaką miałam, i przyniosłam buty z holu.
Drzwi zamknęłam na klucz.
Tym razem sesja poszła mi dużo szybciej. Może dlatego, że byłam rozpalona do czerwoności? Albo dlatego, że Marcel był mężczyzną, którego pragnęłam? Z zadowoleniem zanuciłam pod nosem starą, bluesową piosenkę Dżemu i kontynuowałam sesję.
Gdy skończyłam, z niejaką wprawą odrzuciłam niekorzystne zdjęcia i wybrałam te, na których się sobie podobałam. Musiałam przyznać, że z długim, czerwonym warkoczem, w czarnym biustonoszu i równie czarnych majtkach, a do tego długich do połowy ud skórzanych kozakach, wyglądałam jak bogini seksu.
W mailu napisałam tylko:
A teraz jest bardziej „dosadnie”?
Do usłyszenia wieczorem.
Dodałam trzy zdjęcia – tak, trzy! Jedno przodem, ze skrzyżowanymi w kształcie x nogami, przerzuconym przez ramię warkoczem i pięknie uwypuklonym biustem; drugie bokiem, stałam pochylona, widać było na nim moje zaokrąglone pośladki, ale i nie najgorsze wcięcie w talii; oraz trzecie tyłem, gdzie wysoko na biodra podsunęłam paski majtek, zdjęłam biustonosz, a ręce uniosłam do góry, by po kręgosłupie aż do talii spływał mi gruby warkocz.
Do moich myśli wkradł się nagle Piotrek, który moje kształty traktował w najlepszym wypadku obojętnie. Niełatwo było zapomnieć to uczucie kurczenia się w sobie, zażenowania i potrzeby zakrycia całego ciała, by jak najmniej rzucało się w oczy. Od razu zobaczyłam go w wyobraźni, jego drwiącą minę, oceniającą moje wysiłki, by się sfotografować.
– Piotrek by chyba padł ze śmiechu – podsunęła kąśliwie dawna Kinga.
– Piotrek niech spierdala – odpowiedziała pikantnie ta druga.
Wzruszyłam ramionami, jakby naprawdę było mi to obojętne.
Temu panu już podziękujemy, pomyślałam zuchwale.
– A ty, Marcel, masz, co chciałeś – mruknęłam do siebie zadowolona i wysłałam wiadomość. Ciekawa jestem, kogo teraz jaki widok będzie „prześladował w dzień i w nocy”!