eleWator. antologia 2012-2021. proza - ebook
eleWator. antologia 2012-2021. proza - ebook
Sporą stratą, a nawet swego rodzaju „opuszczeniem w lekturze”, byłoby nie dostrzec dobrze przemyślanego, wieloaspektowego bogactwa kryjącego się za antologią prozatorską ostatniej dekady promowaną marką kwartalnika literacko-kulturalnego ‘eleWator’, a także autorytetem szczecińskiej Fundacji Literatury imienia Henryka Berezy. W mojej opinii nie ma w tej selekcji przypadku. Polifonia form, którą zastajemy na kartach niniejszej antologii – nieoczywista, lecz wyczuwalna – jest zasługą wieloletniej konsekwentnej strategii publikacyjnej kwartalnika. To nie tylko przegląd stylistyk, retoryk, szkół pisania nawet, to również dokument pewnych istotnych przemian twórczych obecnych w prozie polskiej lat 2012-2021, zwłaszcza w cieniu niszy, bo to do artystów szeroko pojętej niszy pisarskiej kwartalnik ‘eleWator’ wykazywał od samego początku największą skłonność. Melancholijny Bawołek, wiwisekcyjna Kucharska, odrażająco-fascynujący Kyrcz Junior, feminopacyfizm Lech czy groteskowo-awanturniczy Muszer (i wielu innych), to nie tylko ważne azymuty tej wyjątkowej antologii, lecz także dokumenty gromadzącego się wokół ‘eleWatora’ płodnego ożywienia i twórczego fermentu.
Karol Samsel
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64403-21-7 |
Rozmiar pliku: | 788 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Godzina próby
Powiedziano mu, że jego los zależy od tego, jak długo uda mu się ustać na jednej nodze.
Człowiek, któremu wydano to niezwykłe polecenie, wybuchnął gromkim śmiechem. Wszystkiego mógłby się spodziewać, ale nie stania na jednej nodze!
Dlaczego nie pozwolą mu wykonać salta mortale? Zawiadamia się publiczność, że z braku potworów do zgładzenia bohater będzie dziś żonglował słojem z marmoladą.
Co za ironia! Co za upadek!
Jego reakcja rozśmieszyła z kolei członków komisji egzaminacyjnej. Jeśli nie spodziewał się stania na jednej nodze, to znaczy, że wszystkiego się nie spodziewał. Czyżby stanie na jednej nodze miało dyspensę od udziału we wszystkim?
Test na pierwszy rzut oka może się wydać niepoważny, to prawda, ale powinien wiedzieć, że pozorna błahość to jedna z przyczyn, dla których wychodzą zeń zwycięsko jedynie nieliczni pretendenci. Wiadomo na przykład, że egzamin na szlify generalskie polega na tym, że zasłużeni pułkownicy (mężczyźni w słusznym wieku) mają za zadanie przejść bezbłędnie tor do gry w klasy. Konkurencja ta, nawiasem mówiąc, przebiega pod okiem śmiertelnie poważnych jurorów. Ponadto rozgrywkom pułkowników przypatruje się skora do kpin publiczność. Egzamin nie jest trudny – nawet dla mężczyzny o przysłowiowej sztabowej tuszy – tymczasem okazuje się, że wielu oficerów nie przechodzi pomyślnie próby własnej śmieszności.
Stajemy się świadkami zdarzenia na granicy cudu. Oto twardziel, który przez całe życie przygotowywał się do komenderowania mniejszą lub większą trzodą, stoi nieporadny niczym mała dziewczynka. Nieszczęsny pułkownik traci cały animusz. Kolana miękną, ślina zasycha w gardle. Któż na litość Boską mógłby czuć powołanie do jakiejś tam gry w klasy?
Jeśli niektórzy z pułkowników na sam widok kredowego diagramu proszą o przeniesienie w stan spoczynku, to oznacza, że pycha tych żałosnych ludzi przekracza miarę dumy zastrzeżoną dla pozycji generała. Najsłuszniej uważa się, że ci kandydaci nie będą się właściwie wywiązywali ze swych obowiązków.
Pułkownik powiada do siebie w skrytości: chcą, żebym się wykazał niefrasobliwością. Będą się ze mnie naśmiewali. Zabawa dla dziewczynek nie przystoi generalskiej szarży. Każdy by się domyślił, że nie oczekują od niego popisu sprawności. Chcą tylko wiedzieć, jakimi słowami wyrazi swój protest. Staje się jasne, że aby przejść do następnej fazy egzaminu, musi właśnie odmówić wykonania polecenia.
A cóż na to wysoka komisja? Wysoka komisja zauważa, że odwagą cywilną pretendent będzie się mógł popisać w cywilu.
Wykonać mniej, niż potrafisz! Kto temu podoła w godzinie najwyższej próby?
Sens opowieści o Dawidzie i Goliacie jest taki: dźwigałem na swych barkach oceany i światy, i oto upadłem pod zbyt małym brzemieniem.
Zadanie wydaje mu się banalne? Nie dzieje się tak bez powodu. Jego zadanie po prostu _jest_ banalne. Jeśli się spodziewał morderczego toru przeszkód, spotka go gorzki zawód. Na morderczym torze przeszkód zbankrutowali inni.
To nie jest tak, że minął popyt na patriotyzm. Ojczyzna nadal potrzebuje ofiar. To rzecz poza wszelką dyskusją. Problem w tym, że w cieplarnianych warunkach dzisiejszej epoki kombatanckie uniesienia przestały się sprawdzać. Współczesny bohater bierze prysznic i nie wzbrania się nawet przed stosunkiem płciowym, o ile nadarza się po temu okazja. Chodzi nam dziś o taką doskonałość, do jakiej dochodzi się w domowych kapciach. Polem bitwy może być regularny kibelek. Złożyć na ołtarzu narodu dar w postaci prawidłowej przemiany materii. Któż miałby czelność oddawać stolec _pro publico bono_? Mówiąc najprościej: na takiej czelności nam dzisiaj zależy.
Wróćmy do problemu jednej nogi. Czy kandydat zdaje sobie sprawę, że jego odmowa stania na jednej nodze w pewnych okolicznościach może być uznana za dezercję?
Jest coś niefrasobliwego w normalnym ludzkim życiu. Codzienność to otchłań wątpliwej jakości. Konkurs musi być trudny. Ale na czym miałaby polegać jego zawiłość? Myślimy sobie: byłoby zdecydowanie najlepiej, gdyby organizatorom udało się połączyć encyklopedię z lekkoatletyką. Albo rysunki i śpiew – gdyby się człowiek uwziął kibicować nie drużynie materii, lecz drużynie ducha.
Cóż jednak, mój drogi pretendencie, jeśli zaproponują ci nagrodę za wykonanie czynności zwyczajnej?
Prędzej albo później bohater tej żenującej historii domyśli się, że lśniące trofeum w przeszklonej gablocie symbolizuje jego bezradność.
A więc to koszmarne cacko było jego jałmużną!
Ślubujemy być gotowi na każde wezwanie. Jest to piękna przysięga, ale niewykonalna. A jeśli zażądają, żebyś był niegotów? Rozkaz na dziś brzmi tak: rozkazuje się odmówić wykonania niniejszego rozkazu.
Kandydat musi zdać sobie sprawę z tego, jak wiele nadziei pokłada się w jego wytrwałości. Sporo słyszało się o jego wybitnych zdolnościach, o jego gotowości do najwyższych poświęceń. Człowiek z takim charakterem nie przewraca się za sprawą byle podmuchu wiatru. Wszystko to rzeczy znane.
Nie wypróbowano jego bezsilności.
Co z tego, że trenował? Ambicja i trening przydają się młodym ludziom. Jeśli nie będę pewien siebie, szybki jak struna mandoliny, z duszą otyłą od cudzych mądrości, jeśli w przyziemnym żywocie znajdę sobie azyl, jeżeli nie podejmę odpowiednich starań, ażebym opuścił ten świat pokonany – pierwsza lepsza klęska wezwie mnie z powrotem, abym dokończył swego losu na ziemi, i będę wracał dopóty, dopóki nie uda mi się zebrać brakujących kapitałów zgryzoty.
Ale wróćmy do problemu jednej nogi.
Komisja nie ma zamiaru poddawać go torturom. Chodzi w pewnym sensie o czysto formalną inicjację, niemniej oczekuje się, że kandydat potraktuje przeznaczone mu zadanie z powagą. Będzie mógł zmieniać stopy, ile tylko zapragnie. Byle tylko obydwie kończyny nie dotykały ziemi jednocześnie. Zwyczajni ludzie, nawet najsilniejsi z silnych, nie potrafią ustać na jednej nodze dłużej niż godzinę. Po upływie tego czasu walą się całym ciężarem na ziemię. Będzie to dla niego godzina próby. Jeśli sprosta wyzwaniu, wszystkie drzwi staną przed nim otworem. Na szczytach władzy męstwo i upór są w najwyższej cenie. Oto i przed nim otwiera się perspektywa chwały. Do dzieła, młodzieńcze!
Czy długo udało mu się ustać? Nie wiadomo. Krążą plotki, że stoi nadal.
Sypnąć komuś w oczy solą wyższych przeznaczeń. To sposób dobrze znany i w świecie wielkiej polityki, i w show-biznesie, i w środowisku literackim. Służy on do eliminacji przeciwników.
A przecież istnieją prostsze metody.
Gdybym był królem Eurysteuszem, załatwiłbym Heraklesa w dwóch pracach: zleciłbym mu wykopać dół tak wielki, żeby nie mógł go przeskoczyć. A potem kazałbym właśnie przeskoczyć.ANDRZEJ BALLO
Dropsy
Człowiek współczesny, zresztą innego obecnie nie ma, potrzebuje pobudzenia. Chce, a czasami musi być aktywny kilkanaście godzin na dobę. Doba staje się powoli czymś anachronicznym a nawet ograniczającym. Człowiek jak koń w zaprzęgu potrzebuje siana, podków i bata. Siano dostaje w bankomacie i mlaska, gdy zobaczy wydruk. Bat najczęściej zwie się administracja państwowa. Podkowy są coraz gorszej jakości, w dodatku trzeba je zmieniać na zimę albo zdejmować podczas wizyty u nowobogackich sąsiadów. Żeby żyć, człowiek współczesny musi biec. Każdy nie tyle niesie swój krzyż, co biega swoje maratony. Dlatego potrzebuje środków energetyzujących. Stosował je od dawna w postaci okowity, jakichś ziół, kawy, walenia głową w mur, przykładania lodu do karku itp. Ostatnio powstał cały rynek specyfików i wcale na myśli nie mam laboratoriów z amfetaminą i kontenerów z kokainą. Mam na myśli napoje energetyzujące. Dostępne w każdym sklepie. Nawet z dewocjonaliami.
Pierwszy napój energetyzujący („Red Bull”) pojawił się w sprzedaży w 1987 roku, w Austrii. Nikt chyba nie spodziewał się, że zmodyfikowana receptura napoju z Tajlandii (nie mam pewności, ponieważ większość znanych mi płynów pochodzi z Warmii) stanie się tak popularna wśród konsumentów. Gdy „Red Bull” pojawił się na półkach sklepowych, powstały się plotki na temat pochodzenia jego składników, np. że produkowany jest z moczu byka. I jak to zwykle bywa, plotka dała marce rozgłos i bardziej pomogła, niż zaszkodziła wizerunkowi. Dzięki kampanii reklamowej rok po wprowadzeniu produktu na rynek sprzedano ponad milion puszek napoju. Milion zawsze robi wrażenie, zwłaszcza jak jest w gotówce.
Potem pojawiły się inne marki pod różnymi wdzięcznymi nazwami, zwłaszcza anglojęzycznymi, bo tak naprawdę nie wiadomo, co po polsku znaczy „power”. Zresztą polskie słowa są dla Polaków niezrozumiałe, a cóż dopiero słowa angielskie. Niestety, nie da się polskiego przetłumaczyć na bardziej polski. Stosowałem przez lata (wiosny też) specyfiki energetyczne, ale znudziły mi się albo przestały pomagać. Zacząłem więc poszukiwać nowych rozwiązań. Nie wiadomo właściwie po co, skoro miałem kilka sklepów pod nosem. Ale cóż, ciekawość odurza, a niektórych ogłupia.
Z wycieczki do Kazachstanu przywiozłem garść uranu. Sprzedał mi go facet, u którego kupiłem lody włoskie. Nie tyle sprzedał, wydał mi resztę. Potem go wzbogaciłem (nie lodziarza) za pomocą ozdób choinkowych. Teraz mogłem wykorzystać go do własnych potrzeb. 1 gram uranu wytwarza tyle energii, ile powstaje podczas spalania 1,5 tony węgla. To był właściwy trop. Zmieliłem uran w młynku do kawy. Zmieszałem z cukrem pudrem i cynamonem. Dodałem skórki pomarańczowej, uformowałem w rulon, a po zastygnięciu pokroiłem na plasterki. Powstały dropsy.
Spróbowałem najpierw lekko polizać jednego dropsa. Poczułem się lepiej, a w pokoju zrobiło się jaśniej. Polizałem dropsa jeszcze kilka razy i pisałem swoje opowiadanka przez całą noc . Nie czułem zmęczenia, a zamiast śniadania przeszedłem się do sąsiedniego miasta. Wróciłem do domu, liznąłem dropsa i zrobiłem 500 pompek. Potem zaniosłem córkę do szkoły. Razem z jej biurkiem. Znowu polizałem dropsa i wyniosłem całą jedną nawę z farnego kościoła. Wytrzepałem ją ręką i wstawiłem z powrotem. Wyprostowałem kilka ulic i pogłębiłem rzekę, aby ryby mogły swobodnie się mijać. Znowu napisałem kilkanaście opowiadań. Polizałem dropsa i nie mogłem zasnąć. Nudziłem się trochę. Postanowiłem coś spsocić. Wydłużyłem dyszel Wielkiego Wozu. Zabieliłem mąką tortową Drogę Mleczną, aby była lepiej widoczna. Wyrzuciłem z orbity okołoziemskiej trzy zardzewiałe radzieckie satelity szpiegowskie. Przez kilka następnych dni lizałem uranowe dropsy i zmieniałem rzeczywistość na rzeczywistość lepszą. Świata nie miałem zamiaru zmieniać. Był zbyt potężny. Zresztą podobno się kurczy. Rozciągnąłbym go, ale nie wiem, gdzie ma końce. Dla siebie też zrobiłem kilka rzeczy. Nie, nie zrobiłem tego co z Wielkim Wozem. Wysprzątałem podwórze, trochę za mocno, bo dobrnąłem do paleozoicznych skał, poprzyklejałem igły na modrzewiach w moim ogrodzie, pomasowałem sobie plecy i przedmuchałem nos. À propos dmuchania – dropsy są kilkadziesiąt razy skuteczniejsze niż viagra. Pomińmy tę kwestię, ze względu na wałęsające się tu gimnazjalistki.
Moje potrzeby energetyczne rosły. Lizałem coraz więcej. Zacząłem mocno świecić. Splunąłem kilka razy i zaraz w tym miejscu pojawiły się charakterystyczne grzyby. Dokuczać mi zaczął żołądek.
Któregoś dnia polizałem za dużo. Nie mogłem się powstrzymać. Zaczęło mi się odbijać. Za pierwszym odbiciem zniknęła ulica, za drugim miasto, za trzecim województwo. Potem cały kraj, Europa itp. Nie mogłem się powstrzymać. Odbijało mi się nadal. Znikał Wszechświat. Sukcesywnie. Aż... Zobaczyłem jego granice. Trzymał je w rękach jakiś chłopczyk. Siedząc na nocniku. Trzymał się jego brzegów.
Nie przywoźcie nic z Kazachstanu.
Porodówka
Zawiózł szybko żonę na porodówkę. Właściwie nie wiadomo, czy szybko, czy szybciej. Nie miał żadnego punktu odniesienia. Nie wiedział nawet, czy to jego dziecko. Nie miał tu też żadnego punktu odniesienia. Nic nie jest do końca pewne i poznawalne. Ostatecznie jest agnostykiem. Nawet poddawał w wątpliwość swoje imię, dlatego można go pominąć. Żony nie da się pominąć, z racji jej gabarytów i krzyków, jakie przed chwilą wydawała. Nie wpuścili go do sali porodów. Zresztą to konsekwencja agnostycyzmu, a nie sterylności pomieszczeń. Poród przebiegł szybko, szybciej niż maratończycy. Położna w zakrwawionych rękawicach weszła do poczekalni, gdzie siedział domniemany ojciec, i krzyknęła – masz syna!!! Potem znowu weszła, ale do sali porodów. Zawsze gdzieś wchodziła. Taki typ.
Szczęśliwy powrócił do domu. Pił kilka dni. Zdarzało mu się to wcześniej, ale żona nie musiała wtedy rodzić. Pił ze szczęścia, choć nie wierzył w jego istnienie. Po prostu urodził mu się syn. Takie rzeczy się zdarzają, nawet w urzędniczych rodzinach.
Czwartego dnia kupił kwiaty, jakieś niemowlęce ubrania, może to nawet była tzw. wyprawka, wino, ptasie mleczko dla położnych i dwa piwa dla szpitalnego portiera, który był jego wujkiem. Podjechał pod szpital, który przez chwilę wydał mu się jakiś inny. Wujka portiera nie było, nikt tu o nim nie słyszał. Są ludzie, którzy chcą być anonimowi i dlatego te dwa piwa musiał wypić sam. Ruszył na porodówkę. Zobaczył radosną żonę i swojego męskiego potomka. Uśmiechnął się. Wychodząc, zauważył na ścianie napis „Strzeż się demagogicznych haseł podziemia i pamiętaj, że rodzina jest podstawową komórką społeczną”. Nad napisem wisiał krzyż, ale bez Chrystusa. Pomyślał – inna wersja i poprowadził rodzinę jak św. Józef. W samochodzie zauważył, że jego żona ma piwne oczy i blond włosy. Trochę się zdziwił, ale cóż, nikt nie jest doskonały. Ludzie się zmieniają, zmieniają się też i żony.
– Co tu tak brudno? Gdzie mój rower do ćwiczeń? Po co go wyniosłeś? – wrzeszczała po wejściu do domu żona.
– Odkurzałem dziś rano. Rzeczywiście brudny dywan. Przepraszam. Zaraz odkurzę – odrzekł ze stoickim spokojem.
– Mój szlafrok jest dla mnie za mały! Kapcie za duże! Kogo futro wisi w hallu? Masz kochankę? – dziwiła się żona.
– To wszystko jest jakieś dziwne. Niech pomyślę. – Usiadł w fotelu.
– Pokaż dowód osobisty! – nakazał żonie.
– Po co? Chcesz wziąć kredyt? Ale masz! Nie chcę kłótni przy dziecku. – Podała mu dowód.
Zerknął na nazwisko. Wyszedł szybko z mieszkania. Zerknął na tabliczkę na drzwiach. Podążył do samochodu, którym przyjechał. Odczytał tablice rejestracyjne. Wsiadł do auta. Dziwne. Kierownicę miał po przeciwnej stronie. Pojechał do szpitala, z którego odebrał żonę. Przeczytał szyld. Wbiegł po schodach. Zauważył położną w zakrwawionych rękawicach wynoszącą męskie spodnie. Tak energicznie je wynosiła, że aż przetarła. Nic mu się nie zgadzało. Spojrzał w swój dowód osobisty. Też się nie zgadzało.
– Podmieniono mi żonę, samochód, mieszkanie, szpital. Podmieniono mnie samego. Podmieniono mi życie – mówił z przerażeniem do siebie. – Gdzie ja teraz jestem? – pytał.
Zadzwonił telefon. Wyświetliło się jego nazwisko. Odebrał.
– Wujek? Gdzie jesteś? – powiedział jego własny głos.
– Jestem w samochodzie – odpowiedział nie wiadomo jakim głosem.
– Kup browca i wpadaj na portiernię – zaproponował jego głos.
Odłożył słuchawkę. Był swoim wujkiem. Przestał też być agnostykiem, więc nie mógł tego zakwestionować. Kiedy dokonano podmiany i ktoto zrobił? Nikt tego nie wie, nawet wujek, nawet żona ani położna. Ale spodnie, które wynosiła były męskie. To już jest jakiś punkt odniesienia.
Pisałem wiersz. Podmienił go ktoś na opowiadanie.
Zaraza
W mieście panowała zaraza. Nad nim chyba też, skoro niebo bywało trupioblade i przy uważnym osłuchaniu wydawało z siebie warkot motolotni. Pod miastem nie odnotowano zarazy, ale znaleziono przy okazji źródła termalne, które z kolei po opukaniu okazały się zaginioną ostatniego lata kanalizacją miejską. Za miastem nie było zarazy, ale panowały tam – immoralizm, solipsyzm i sztuka ludowa. Co trzeci spacer za miasto kończył się demagogicznym gwałtem.
Zaraza była przedziwna. Nie powodowała szybszej śmierci ani nawet biegunki. Powodowała małość. Małość była przenoszona drogą służbową, partyjną i przeciwpożarową. Czasami chodnikiem lub poboczem. Wszystko powoli robiło się małe. Nawet kościół zrobił się mały. Podobno, jak mówią członkinie kółka różańcowego, i Bóg zmalał. Teraz kryje się za aloesem, a nie krzakiem gorejącym. Proboszcz też zmalał o połowę, choć większość mówi, że po prostu schudł. Oczywiście nie wszyscy byli dotknięci zarazą. Epidemia nie atakowała tych, którzy potrafili odróżnić Dostojewskiego od Czajkowskiego, Vivaldiego od pani Gessler, Utrilla od Brada Pitta, kulturę od bzdury i tych, którzy w pocie czoła mężnie znosili swój ciężki, trudny żywot, nie folgując donosicielstwu i serwilizmowi. I ci ostatni byli najwięksi. Dzieci oczywiście nie malały. Młodzież podobnież, oprócz ministrantów i roznosicieli gazet. Nie wiadomo z jakich powodów zaraza najokrutniej zaatakowała władzę – po chamsku, bez skrupułów i bez 7-dniowego okresu uprzedzenia. Rada Miasta stała się wielkości pudełka zapałek, a radni mali jak pinezki. Podobnież cała administracja, straż miejska, placówki kulturalno-oświatowe, notable, dygnitarze, pseudointeligencja itp. Słynna miejscowa gazeta, której redakcja stała się miejscem pielgrzymek zwolenników lobotomii, zmniejszyła się do wielkości paznokcia (w dodatku obgryzionego). Sławetny Dom Kultury zrobił się jak przecinek. (Mam go gdzieś w doniczce).
Sytuacja stała się niezręczna i nieproporcjonalna. Pariasi byli najwyżsi, a włodarze najniżsi. To odwróciło naturalny stan rzeczy, i wymagało prawnego sprostowania. Wydano uchwałę i odezwę do mieszkańców miasta. „Małość jest piękna, jest zaszczytem i ukoronowaniem ludzkich dążeń i pragnień, małość czyni człowieka wyjątkowym, małość to sacrum”. Oczywiście nie obyło się bez imperatywów – „kto naruszy małość, zostanie skazany na banicję, wywiezie się go za miasto na pastwę sztuki ludowej” itp.
Niecałą dobę później mali zmaleli do cna. Nie było ich. Zostały po nich tylko głosy. Ale przecież właśnie o głosy im chodziło. Głosy wyborcze.
Miasto odżywa, Bóg wyszedł zza aloesu. Sztuka ludowa kurą i twarogiem wkroczyła do miasta. Arkadia. A ja piszę... ale długopis mi coraz bardziej rośnie.NOTY BIOGRAFICZNE AUTORÓW
MAREK K.E. BACZEWSKI (ur. w 1964 r.) – poeta, prozaik, eseista. Stale współpracuje z katowickim dwumiesięcznikiem kulturalnym „Opcje”. Laureat Nagrody im. R.M. Rilkego; nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia za tom poetycki _Morze i inne morza_ (2007). Opublikował tomy wierszy: _Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje_ (1994), _Taniec piórem_ (1998), _Kasandra idzie przypudrować nosek_ (1999), _Wybór wierszy_ (2000), _Antologia wierszy nieśmiałych_ (2003), _Pięć poematów_ (2006), _Morze i inne morza_ (2006), _Fortepian i jego cień_ (2010); zbiory opowiadań: _Dykteryjki o Bogu, przyjaźni i wielbłądach_ (2009), _Bajki Baczewskiego_ (2012) oraz zbiór esejów _Była sobie książka_ (2011). Mieszka w Zawierciu.
ANDRZEJ BALLO (ur. w 1964 r.) – poeta, prozaik, dramaturg, scenarzysta i autor tekstów piosenek. Mieszka w Lidzbarku Warmińskim. Wiersze, opowiadania i felietony publikował m.in. w: „LaRiviście”, „Last and Found”, „Migotaniach-Przejaśnieniach”, „Pograniczach”. Jako gitarzysta akompaniuje Annie Jurksztowicz, dla której napisał słowa piosenek wydanych na płycie _Poza czasem. Muzyka duszy_ (2014). Wiersze Andrzeja Ballo śpiewa też Monika Lidke na płycie _Gdyby każdy z nas_ (2017). Jego dramat _Wszystko przez Judasza_ (2015) został wyreżyserowany przez Stefana Friedmana i Piotra Szwedesa. Wydał tomy wierszy: _Anonse i przepowiednie_ (2011), _Wiersze algebraiczne_ (2011), _Wiersze napisane_ (2011), _Niebawem_ (2012), _Wierszem_ (2012), _Lubię to!_ __ (2013), _Zapewne_ (2014), _Zaiste_ (2014), _Wiersze kolejne_ (2015), _Ballo Amoroso. Wiersze z miłości_ (2015), _Komukolwiek_ (2015), _Owszem_ (2016), _Poniekąd_ (2016), _Onegdaj_ (2018), _Tempus fugit_ (2020), _Albowiem_ (2021), _Bodajże_ (2022) oraz powieści: _Dowód ontologiczny_ (2017), _Made in Roland_ (2020). Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań _2017_ (2017) i _2020_ (2020).
MARCIN BAŁCZEWSKI (ur. w 1981 r. w Łodzi) – prozaik, autor scenariuszy komiksowych. Mieszka w Łodzi. Wydał powieści: _W poszukiwaniu straconego miejsca_ (2002), _Eva Morales de Nacho Lima_ (2013), _Wzór_ (2022) oraz zbiory opowiadań: _Malone_ (2010), _Fugazi_ (2019). Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: _2008_ (2008) i _2014_ (2014).
WALDEMAR BAWOŁEK (ur. w 1962 r. w Ciężkowicach) – prozaik. Laureat Nagrody Literackiej Gdynia za _Pomarłych_ (2021). Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia za _To co obok_ (2015) i _Echo słońca_ (2018) oraz do Nagrody Literackiej Nike za _Pomarłych_ (2021). Mieszka w Ciężkowicach. Wydał książki: _Delectatio morosa_ (1996), _Raz dokoła_ (2005), _Humoreska_ (2012), _To co obok_ (2014), _Echo słońca_ __ (2017), _La petite ort_ (2018), _Bimetal_ (2019), _Pomarli_ (2020), _Furtka przy dozorcy_ (2021) i _Skrawki dla Iriny_ (2022).
JAN DRZEŻDŻON (ur. 1937 r. w Domatowie, zm. 1992 r. w Gdańsku) – prozaik, poeta, literaturoznawca, autor książek dla dzieci. Stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej (1973). Laureat wielu nagród, m.in. Nagrody im. Wilhelma Macha (1975), Nagrody im. Stanisława Piętaka (1976), Nagrody Związku Literatów Polskich (1977), Nagrody Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki (1991). Uhonorowany „Medalem Stolema” (1983). Tworzył w języku polskim i kaszubskim. Wydał m.in. po kaszubsku tomy poezji: _Sklaniané pôcorë_ (1974), _Przëszlë do mie_ (1993), a także prozę: _W niedzielni wieczór_ (1974), _Dzwónnik_ (1979), _Ni niwoch_ (1991), _Kòl dwójka razyeksualnyéliwë_ (1991), _Twirz Smętki_ (1993); po polsku książki dla dzieci: _Tajemnica bursztynowej szkatułki_ (1977), _Kraina Patalonków_ (1978, 1985), _Poszukiwania_ (1980, 1986), _Wśród ludzi_ (1981, 1988), książki krytycznoliterackie: _Piętno Smętka_ (1973), _Współczesna literatura kaszubska 1945-1980_ (1986) oraz opowiadania i powieści: _Upiory_ (1975), _Oczy diabła_ (1976), _Leśna Dąbrowa_ (1977), _Okrucieństwo czasu_ (1977), _Wieczność i miłość_ (1977), _Rozkosze miłości_ (1981), _Karamoro_ (1983), _Miasto automatów_ (1984), _Twarz Boga_ (1984), _Twarz lodowca_ (1986), _Złoty pałacyk_ (1990), _Czerwony Dwór_ (1992). Po jego śmierci ukazały się niewydane wcześniej powieści: _Szary człowiek_ (1993), _Michał Drzymała albo tragedia narodowa_ (2007), _Pergamonia_ (2016), _Szalona Monika_ (2017) i tom wierszy _Łąka wiecznego istnienia_ (2012).
JOANNA BARBARA BERNAT (ur. w 1986 r.) – tłumaczka i wydawczyni literatury norweskiej, skandynawistka, polonistka. Specjalizuje się w literaturze dziecięcej i młodzieżowej.
WIESŁAW DYMNY (ur. w 1936 r. w Połoneczce / zm. w1978 r. w Krakowie) – malarz, grafik, aktor, poeta, prozaik, autor scenariuszy filmowych. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jeden z założycieli krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami, z którym współpracował przez ponad dwadzieścia lat jako aktor oraz autor tekstów (napisał m.in. wiersz _Czarny anioł_, który śpiewała potem Ewa Demarczyk). Był twórcą scenariusza do filmu Henryka Kluby _Pięć i pół bladego Józka_, którego realizację wstrzymano, a kopię zniszczono. Zagrał w kilku filmach, m.in. _Ktokolwiek wie..._ Kazimierza Kutza. Opublikował tom _Opowiadania zwykłe_ (1963), za który otrzymał nagrodę im. Kościelskich. Zmarł w Krakowie 11 lutego 1978 roku. Po jego śmierci ukazały się książki: _Słońce wschodzi raz na dzień i inne utwory_ (1981), _Droga na Dziki Zachód_ (1998) i wznowienie _Opowiadań zwykłych_ (1997).
KAZIMIERZ FAJFER (ur. w 1999 r.) – pisarz. Debiutował w antologii _Flash fiction_ (2016). Mieszka w Krzeszowicach. Finalista Połowu 2022 w kategorii prozatorskiej. Teksty własne i przekłady publikował m.in. w: „Tlenie Literackim” i „Wizjach”. Współautor powieści _Pizza Polska_ (2019). Tworzy również literaturę elektroniczną (_Blog Konceptualny_, poemat _Transsubstancjacja_, _Nieudana. Powieść internetowa_).
VICTOR FICNERSKI (ur. 1990 w Berlinie) – publikował m.in. w: „Afroncie”, „Arteriach”, „Cegle”, „Czasie literatury”, „Fabulariach”, „Ricie Baum”, „Wyspie” i w książkach: _Dzieci wolności. Antologia przełomu_ (2019), _Przewodnik po zaminowanym terenie 2_ (2021). Wydał tom poetycki _w tym mieście_ (2022). Prowadzi rubrykę internetową na portalu www.plazaciemnia.pl. Mieszka we Wrocławiu.
DOMINIK FLASZYŃSKI (ur. w 1970 r.) – informatyk. Mieszka pod Warszawą. Absolwent Politechniki Warszawskiej. Laureat 3 miejsca w 3 edycji Konkursu Literackiego imienia Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”. Wydał powieść _Gratuluję! Wygrał pan w Loto_ (2015).
ANETA GAJDA (ur. w 1986 r. w Warszawie). Mieszka pod Warszawą. Opowiadanie _Wielka Wojna_ jest jej debiutem.
NINA IGIELSKA (ur. w 1983 r.) – prozatorka. Mieszka w Hamburgu. Laureatka konkursów literackich, m.in. organizowanych w ramach Festiwalu Góry Literatury (2017, 2018), Międzynarodowego Festiwalu Kryminału (2016, 2017, 2018) oraz gdańskiego festiwalu Afera Kryminalna (2016). Jej opowiadania były publikowane m.in. w antologiach: _Droga, granica, chleb_ (2018) i _City 5_ (2022). Wydała powieść _Oddech_ (2022).
CARL JOHANSEN (ur. w 1974 r.) – prozaik, scenarzysta telewizyjny, tłumacz, polityk norweskiej Partii Zielonych. Mieszka w Oslo. Opowiadania publikował m.in. w antologiach: _Jakten på tirsdag_ (2005), _Det er bare å lukke øya_ (2006), _Tapt og funnet_ (2013). Wydał powieść _Skinn_ (2011), zbiór opowiadań _Grünerløkka_ (2017) i tom wierszy _Kynismer_ (2018).
JOLANTA JONASZKO (ur. w 1986 r. w Szczecinie) – absolwentka studiów literatury niemieckiej i rosyjskiej na Oxfordzie oraz studiów magisterskich europeistyki na Yale University. Pracowała w think tankach i firmach konsultingowych w RFN, obecnie pracuje jako specjalistka od zmian w niemieckich kolejach. Mieszka w Bensheim pod Frankfurtem nad Menem. Nominowana do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza i Nagrody Literackiej „Jantar” za zbiór opowiadań _Portrety_ (2021).Wydała: _Bez dziadka. Pamiętnik żałoby_ (2018) oraz _Portrety_ (2020). Jej opowiadanie znalazło się w antologii współczesnych polskich opowiadań _2020_ (2020).
KUBA KAPRAL (ur. w 1979 r.) – twórca teatralny, autor słuchowisk, scenarzysta, dramatopisarz. Mieszka w Poznaniu.
MATEUSZ KOCOWSKI (ur. w 1990 r. w Lublinie) – statystyk, sędzia koszykarski, copywriter. Mieszka w Warszawie. Publikował m.in. w: „Mega*Zine Lost & Found” i lubelskich „Malkontentach”. Wydał e-book _Show na żywo_ (2018).
MARTA KUCHARSKA (ur. w 1984 r.) – poetka i prozaiczka. Finalistka jednego z Połowów Biura Literackiego oraz Konkursu Dolina Kreatywna. Mieszka pod Wrocławiem. Poezję i prozę publikowała m.in. w „Akcencie”, „Latarni Morskiej”, „Odrze”, „RicieBaum”, „Toposie”, „Twórczości” i „Wyspie”. Wydała zbiór opowiadań _Kino Objazdowe_ (2012) i tom poetycki _Abisynia_ __ (2013, wyróżniony drugą nagrodą w konkursie Złoty Środek Poezji Kutno 2014 za najlepszy debiut poetycki).
TOMASZ KUNICKI (ur. w 1999 r.) – poeta, ilustrator, producent muzyczny, członek grupy artystycznej Bypass. Mieszka w podwarszawskim Latchorzewie.
KAZIMIERZ KYRCZ JR (ur. w 1970 r.) – prozaik, redaktor, scenarzysta. Mieszka w Krakowie. Tłumaczony na angielski, niemiecki, rosyjski, czeski i słowacki. Na podstawie opowiadania napisanego z Łukaszem Śmiglem powstał film _Head to Love_ wyreżyserowany przez Vana Kassabiana. Jego opowiadania znalazły się w licznych antologiach, m.in.: _City 1_ __ (2009), __ _City 2_ __ (2011)_,_ _City 3_ __ (2016)_,_ _2017_ (2017), _City 4_ (2018), _Tarnowskie Góry kryminalnie_ (2021), _Tarnowskie Góry fantastycznie 3_ (2021), _Iron Tales._ _Blood Brothers_ (2021), _City 5_ (2022). Współautor zbiorów opowiadań: _Piknik w piekle_ (2004), _Horrorarium_ (2006), __ _Twarze szatana_ (2009), __ _Chory, chorszy, trup_ (2011), _Lek na lęk_ (2011), _Groźby_ (2021) oraz powieści: __ _Siedlisko_ __ (2009), _Koszmar na miarę_ (2010), _Efemeryda_ (2011), _Wojna świrów_ (2014). Autor zbiorów opowiadań: _Femme fatale_ (2015), _Okruchy mroku_ (2017); powieści _Podwójna pętla_ (2013, 2022); cyklu powieściowego, w skład którego wchodzą: _Dziewczyny, które miał na myśli_ (2017), _Chłopcy, których kochano za mocno_ (2020), _Kobiety, które nienawidzą_ (2020), _Mężczyźni w potrzasku_ (2020) oraz tomu poetyckiego _Punk Ogito_ (2021).
BOGUSŁAWA LATAWIEC (zm. 01.11.2021 r. w Poznaniu) – poetka, prozaiczka, eseistka. Redaktorka miesięcznika „Nurt” (1974-1982), naczelna redaktorka miesięcznika kulturalnego „Arkusz” (1991-2003). Laureatka wielu nagród literackich, m.in. Nagrody im. Tadeusza Peipera (1970), Nagrody PEN Clubu za całokształt twórczości poetyckiej (1993), Nagrody im. Józefa Łukaszewicza (2004). Nominowana do Nagrody Cogito (2008). Wydała m.in. zbiory opowiadań: _Solarium_ (1969), _Pusta szkoła_ (1987); powieści: _Ciemnia_ (1989, 1995, 2012), _Kochana Maryniuchna_ (2003); zbiory esejów: _Gęstwina_ (2001), _Zegary nie do zatrzymania. Literackie portrety, listy, szkice_ (2012) oraz tomy wierszy: _Z żywych jeszcze źrenic_ (1981), _Bogusławy Latawiec nigdy całości_ (1995), _Razem tu koncertujemy_ (1999), _Odkrytki_ (2007), _Gdyby czas był ziemią_ (2011), _Zmowy_ (2015), _Pierzchające ogrody_ (2018), _Nieoznakowany szlak_ (2021).
JOANNA LECH (ur. w 1984 r.) – pisarka. Mieszka i pracuje w Krakowie. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich, m.in. im. K.K. Baczyńskiego, im. T. Sułkowskiego, im. S. Brzozowskiego, im. Z. Dominiaka, im. R. Wojaczka. Nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2010), Nagrody Literackiej Nike 2011, 2017) i Nagrody Literackiej Gdynia (2017). Nagrodzona Grand Prix w VI konkursie im. R.M. Rilkego w Sopocie (2007), Nagrodą Główną w XIII Konkursie im. J. Bierezina w Łodzi (2007) oraz Nagrodą Specjalną za debiut w X edycji Konkursu Literackiego PTWK (2010). Stypendystka Miasta Kraków i Fundacji Grazella (2011). Jej teksty ukazały się w antologiach, m.in. w: _Poeci na nowy wiek_ (2010), _Free Over Blood_ (2011), _2104. Antologia współczesnych polskich opowiadań_ (2014), _Scattering the Dark_ (2016). Wydała tomy poetyckie: _Zapaść_ (2009), _Nawroty_ (2010), _Trans_ (2016), _Piosenki pikinierów_ (2017) oraz powieści: _Sztuczki_ (2016), _Kokon_ (2019). Redaktorka antologii wierszy _Znowu pragnę ciemnej miłości_ (2018).
MAREK MAJ (ur. w 1962 r. w Szczecinie) – poeta, autor tekstów piosenek, sztuk teatralnych i spektakli poetyckich. Mieszka Szczecinie. Wydał tomy wierszy: _Obrzeża i skraje_ (2012) i _Teorie naiwne_ (2020).
MIŁKA O. MALZAHN (ur. w Białowieży) – prozaiczka, poetka, autorka sztuk teatralnych i tekstów piosenek, dziennikarka i wokalistka. Wydała tom wierszy _Rzeczy wydarzone_ (2001) oraz tomy prozy: _Baronowa Późna Jesień_ (2001), _Królowa Rabarbaru_ (2004), _Nie ma mono_ (2008), _Fronasz_ (2009), _Kosmos w Ritzu_ (2014), _9 mgnień wiosny byłego cara_ (2016), _W płaszczu świata_ (2018). Jej opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: _2008_ (2008), _2011_ (2011), _2014_ (2014), _2017_ (2017), _2020_ (2020). W dorobku muzycznym ma elektropłyty: _Mapa_ (2001) i _Sequel_ (jako Miłka & Jacaszek, 2005). Aktualnie tworzy książkę podcastową _Dziennik Zmian_ (https://anchor.fm/milkamalzahn).
DARIUSZ MUSZER (ur. w 1959 r.) – poeta, prozaik i tłumacz. Mieszka w Hanowerze. Laureat Nagrody Związku Niemieckich Pisarzy „Das neue Buch in Niedersachsen und Bremen” za powieść _Die Freiheit riecht nach Vanille_ (1999). Opublikował m.in. tomy wierszy: _Zatrzymane wersy_ (1987), _Pestki i ogryzki_ (1989), _Die Geliebten aus R. und andere Gedichte_ (1990), _Panna Franciszka, pomylony akordeon i inne wiersze_ (1995), _Księga zielonej kamizelki_ (1996), _Jestem chłop_ (2004), _Wszyscy moi nieznajomi_ (2004), _Zapomniany strajk_ (2012), _Wiersze poniemieckie_ (2019), _Dzieci krótszej nogi Syzyfa_ (2021); zbiór haiku _Księga ramion deszczu_ (2020); powieści: _Die Freiheit riecht nach Vanille_ (1999, wydanie polskie: _Wolność pachnie wanilią_ – 2008), _Der Echsenmann_ (2001), _Niebieski_ (2006), _Gottes Homepage_ (2007, wydanie polskie: _Homepage Boga_ – 2013), _Lummick_ (2009) i _Schädelfeld_ (2015, wydanie polskie: _Pole czaszek_ – 2017); zbiór opowiadań _Człowiek z kowadłem_ (2019); zbiory baśni: _Baśnie norweskie_ (2018), _Baśnie norweskie 2_ (2022) oraz baśń _Córka męża i córka żony_ (2020).
PAWEŁ PRZYWARA (ur. w 1968 r.) – prozaik, doktor nauk humanistycznych, członek grupy rockowej „Euroman”. Mieszka w Rzeszowie. Wydał powieści: _Amnezja. Antyutopia filozoficzna_ (1995), _Euroman. Pierwsza powieść eurorealistyczna_ (2001), _Zgrzewka Pandory_ (2008), _Ricochette_ (2019). Jest także autorem dysertacji _Teoria przestrzeni Husserla i Carnapa. Analiza porównawczo-krytyczna_ oraz współpracownikiem Powszechnej Encyklopedii Filozofii wydawanej przez Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu. Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: _2008_ (2008), _2017_ (2017) oraz antologii polskich opowiadań grozy: _City 1_ (2009).
RAFAŁ SKONIECZNY (ur. 1983 r. w Warszawie) – poeta i prozaik. Mieszka w Gdańsku. Opublikował pięć tomów poetyckich, ostatnio: _Jestem nienawiść_ (2018), _Duża muzyka_ (2019). Autor piosenek i muzyki w zespołach Hotel Kosmos i Rara. Zredagował wybór wierszy Grzegorza Kaźmierczaka _Centra_ oraz zbiór piosenek Grzegorza Ciechowskiego _Obcy astronom_.
ELŻBIETA STANKIEWICZ-DALESZYŃSKA (ur. w Markowicach / zm. 26.08.2022 r.) – pedagog i pisarka. Nagrodzona wieloma odznaczeniami, m.in: Złotą Odznaką Towarzystwa im. Marii Konopnickiej, Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Autorka książek, poezji i prozy o Pani Eguckiej; literacka postać Pani Eguckiej występuje we wszystkich jej utworach. Wydała: _Pani Egucka w labiryncie nocy_ (2009), _Pani Egucka w galerii szachrajów_ (2010), _APO 2012_ (2011), _Pani Egucka pisze wiersze. Facecik bzdecik_ (2011), _Triada oniryczna_ (2011), _7 światów i siódme niebo_ (2012), _Widma miejsca i czasu_ (2014), _Spazm_ (2016), _Trzy światy ze zwycięską baranicą_ (2018), _Pani Egucka i Trójkąt Metarzeczywisty_ (2019). Jej opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań _2014_ (2014), _2017_ (2017) i _2020_ (2020).
ŁUKASZ STEC (ur. w 1982 r. w Katowicach) – autor zbioru opowiadań _Bimber_ (2007) i powieści _Psychoanioł w Dublinie_ (2014). Ostatnio w pismach literackich publikuje prozę poetycką. Mieszka w Warszawie.
GRZEGORZ STRUMYK (ur. w 1958 r. w Łodzi) – poeta, prozaik, artysta malarz i fotografik. Mieszka w Łodzi. Wyróżniony w konkursie Fundacji Kultury Promocja Literatury Polskiej (1999). Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki. Był także stypendystą Ministerstwa Kultury (2001). Jego powieść _Łzy_ została adaptowana i wyreżyserowana przez Filipa Zylbera dla Teatru Telewizji. Wydał tomy poetyckie: _Bezspojrzenie_ (1994), _Le Rutki_ (2009), _Re _ Le Rutki_ (2010), zbiory prozy: _Zagłada fasoli_ (1992), _Podobrazie_ (1997), _Patrzeć i patrzeć_ (2002), _Wyjście_ (2021) i powieści: _Kino-Lino_ (1995), _Łzy_ (2000), _Pigment_ (2002), _Nierozpoznani_ (2008) i _Kra_ (2016). Jego opowiadania znalazły się w antologiach współczesnych polskich opowiadań: _2011_ (2011), _2014_ (2014), _2017_ (2017) i _2020_ (2020).
ŁUKASZ SUSKIEWICZ (ur. w 1977 r.) – prozaik. Mieszka w Częstochowie. Wydał powieści: _Egri Bikaver_ (2009), _Zależności_ (2015) i zbiory opowiadań: _Mikroelementy_ (2016), _Hotele_ (2022). Jego opowiadania znalazły się w „antologiach współczesnych polskich opowiadań”: _2008_ (2008), _2011_ (2011), _2014_ (2014), _2017_ (2017) i _2020_ (2020).
MICHAŁ SZABLEWSKI (ur. w 1988 r.) – absolwent prawa na poznańskim UAM. Wyróżniony m.in. w konkursie na opowiadanie kryminalne „Poznań zły” (2014), laureat pierwszej nagrody w ogólnopolskim konkursie literackim „Śląski Shakespeare” (2015), laureat 3 nagrody w konkursie na miniaturę literacką Studium Literacko-Artystycznego Wydziału Polonistyki UJ „Pamiętam, że...” (2015). Opowiadania publikował w prasie literackiej.
HENRYK WANIEK (ur. 4 marca 1942 r. w Oświęcimiu) – malarz, pisarz, publicysta. Mieszka w Brwinowie. Laureat licznych nagród m.in. Prix national na Biennale Internationale de Peinture w Cagnes-sur-Mer (1974), Nagrody Warszawskiej Premiery Literackiej (1995), Nagrody im. Andrzeja Kijowskiego (1997), Nagrody Kulturalnej Śląska i Kraju Związkowego Dolnej Saksonii (1999), Dolnośląskiej Nagrody Literackiej LAUR (2005), Nagrody miesięcznika „Śląsk” ‘Śląski Orzeł’ (2005) oraz Nagrody im. ks. Augustina Weltzla ‘Górnośląski Tacyt’ (2007). Nominowany do Nagrody Literackiej NIKE za _Finis Silesiae_ (2004) oraz do Śląskiego Wawrzynu Literackiego za _Notatnik i modlitewnik drogowy_ (2014). Ostatnio wydał: _Miasto niebieskich tramwajów_ (2017), _Notatnik i modlitewnik drogowy II_ (2020), _Obrazy napisane_ (2022), _Ciulandia_ (2022).
BOHDAN ZADURA (ur. w 1945 r. w Puławach) – poeta, prozaik, tłumacz, krytyk literacki, członek redakcji kwartalnika „Akcent” (1980-2004), redaktor naczelny miesięcznika „Twórczość” (2004-2020), członek Rady Fundacji Literatury imienia Henryka Berezy. Wyróżniony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Puławy (2010). Laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Hryhorija Skoworody (2014), Nagrody im. C.K. Norwida (2015) i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” za całokształt twórczości (2018). Opublikował wiele tomów wierszy, opowiadań, powieści i kilka książek krytyczno-literackich. W ostatnich latach wydał tomy wierszy: _Już otwarte_ (2016), _Po szkodzie_ (2018), _Płyn Lugola_ (2020).
MARTA ZELWAN (dawniej Krystyna Sakowicz) – pisarka. Mieszka w Warszawie. Laureatka Nagrody Wydawnictwa „Iskry” (1984), Funduszu Literatury (1986), Nagrody Literackiej im. Stanisława Piętaka (1988), Nagrody im. Edwarda Stachury oraz Nagrody Fundacji Kultury za _Księgę ocalonych snów_ (2008). W roku 2001 była nominowana do Nagrody Literackiej NIKE za _Śnienie_, a w 2009 za _Księgę ocalonych snów_. Jako Krystyna Sakowicz wydała książki: _Zbrodnie kobiet_ (1984), _Sceny miłosne, sceny miłosne_ (1986), _Jaśmiornica_ (1987), _Po bólu_ (1995), _Śnienie_ (2000), _Księga ocalonych snów_ (2008) i _Praobrazy_ (2012). Jako Marta Zelwan wydała tom poetycki _Graffiti_ (2017) i tom prozy _Miejsce na rzeczywistość_ (2020). Ostatnio ukazała się jej korespondencja z Henrykiem Berezą (2022).