Elżbieta Batory. Krwawa hrabina czy ofiara spisku Habsburgów? - ebook
Elżbieta Batory. Krwawa hrabina czy ofiara spisku Habsburgów? - ebook
Seryjna morderczyni. Sadystka. Szalona kobieta. Wampirzyca. Wilkołak. Wszystkie te epitety i określenia przypisywane są Elżbiecie Batory. Słynęła nie tylko z wyrafinowanego okrucieństwa, lecz także z nieprzeciętnej inteligencji i urody. Zwana „Panią na Czachticach” lub „Wampirzycą z Transylwanii”, przeszła do historii jako jedna z najokrutniejszych kobiet Europy.
Do dzisiaj krążą opowieści o księżnej owładniętej obsesją wiecznej młodości, dla osiągnięcia której kąpała się we krwi młodych dziewic. Czy rzeczywiście jest odpowiedzialna za ponad sześćset zabójstw, które się jej przypisuje? A może krewna króla Polski Stefana Batorego była ofiarą intrygi uknutej przez jej krewnych do spółki z żądnymi władzy Habsburgami? Prawda wydaje się równie intrygująca jak legenda, która ciągnie się za „Krwawą Hrabiną”.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8280-727-1 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nazywana jest dziś „Panią na Czachticach”, „Krwawą Hrabiną” lub „Wampirzycą z Transylwanii”, a przez wieki jej imię budziło grozę. Postać Elżbiety Batory, bo o niej mowa, na stałe zadomowiła się w kulturze popularnej. Odniesienia do opowieści o jej życiu można znaleźć w niezliczonej liczbie filmów. Historia „krwawej księżnej” stała się wdzięcznym tematem dla tanich horrorów, które garściami czerpią z najbardziej fantastycznych mitów i najmniej prawdopodobnych wątków, a żadna ekranizacja nie może się obejść bez obowiązkowej sceny kąpieli w wannie wypełnionej świeżą krwią.
Torturowanie swoich służących, uprawianie czarnej magii, a w końcu proces i zamurowanie żywcem w komnacie swojego zamku – z tym Elżbieta Batory kojarzy się dzisiaj najczęściej. Jak się okazuje – niesłusznie. Prace węgierskich historyków wskazują jasno, że padła ofiarą okrutnej manipulacji. Raz stworzona legenda stała się powodem trwającego kilkaset lat niesłusznego oczerniania kobiety, która była tylko ofiarą męskiego świata polityki z początku XVII wieku.
Czy polityczni rywale, próbując zdobyć jej ziemię i pieniądze, nagięli prawo, aby dożywotnio pozbawić ją wolności? Czy została aresztowana, ponieważ była wdową o potężnej pozycji? A nawet jeśli była winna, dlaczego odmówiono jej procesu, co stanowiło bezpośrednie naruszenie jej praw szlacheckich? Aby udzielić odpowiedzi na tego rodzaju pytania, należy przyjrzeć się kontekstowi historycznemu.
Dla autorów książek o seryjnych mordercach Elżbieta Batory była szczególnie interesująca jako kobieta, choć pomysł, że kobieta może być takim zwyrodnialcem, uważano za niemożliwy do czasu Aileen Wuornos. Na podstawie jej życia nakręcono film Monster, w którym rolę morderczyni zagrała Charlize Theron. Istniało kilka powodów, dla których negowano możliwość istnienia seryjnych morderców płci żeńskiej, choć żaden nie miał nic wspólnego ze zdolnością do zabijania… ale to temat na inną książkę.
Przypadek Elżbiety Batory jest ciekawy z wielu względów. Można go badać pod kątem tego, w jaki sposób spełniła (lub nie) warunki zaklasyfikowania do kategorii seryjnego mordercy. Jej zbrodnie były unikalnym połączeniem zarówno obecnej definicji tego typu przestępców, jak i renesansowej koncepcji przemocy kobiet. Ponieważ jej motywacja nie jest do końca jasna, przez część znawców jest uważana za seryjną morderczynię zarówno z powodu dwucyfrowej (lub nawet trzycyfrowej) liczby ofiar, jak i oczywistego braku motywów.
W zależności od tego, czy damy wiarę opowieściom o jej zbrodniach, mamy do wyboru dwie hipotezy. W wersji pierwszej „Krwawa Hrabina” była skłonną do okrucieństwa feudalną panią, która miała na sumieniu kilka ofiar, co w tamtych czasach nie było niczym niezwykłym. Wysoka pozycja społeczna umożliwiła ujawnienie się jej skłonności do sadyzmu, ale prawdziwym powodem oskarżenia były intrygi zmierzające do odebrania bogactw samotnej wdowie.
Ale jeśli zamordowała kilkadziesiąt lub kilkaset kobiet, czy rzeczywiście cieszyła się z ich cierpienia i kąpała się we krwi? Jeśli byłoby to prawdą, to wtedy Elżbietę Batory uznać należy nie tylko za jednego z pierwszych znanych w historii seryjnych morderców, sadystkę czerpiącą seksualną przyjemność z zadawania bólu, lecz także za pierwszego udokumentowanego przez historię wampira.
W historii Elżbiety Batory pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Choć brzmi to jak paradoks, można powiedzieć, że istnieją niepodważalne dowody jej winy, a także zasadne argumenty przemawiające za jej niewinnością. Niezależnie od tego, niezaprzeczalny jest fakt, że władze nie miały prawa do trzymania jej w zamknięciu aż do śmierci. Nie jest łatwo ustalić, czy część rodziny działała w dobrej wierze w obronie swojego imienia, dzięki czemu Batory uniknęła zasłużonej kary, czy też nigdy nie popełniła czynów, o które jest oskarżana do dziś.
„Krwawa Hrabina” była z pewnością charyzmatyczną kobietą, wykształconą i bardzo uzdolnioną administratorką majątku i ogromnej fortuny. Po upływie czterech stuleci bardzo trudno będzie wyrazić jednoznaczny, a przede wszystkim trafny pogląd na temat wydarzeń, jakie miały miejsce na przełomie XVI i XVII wieku. Wiele już w tym kierunku zrobiła fikcja, która cieszy się większą popularnością niż obszerne i naukowe opracowania. Być może jednak w przyszłości pojawi się niezbadane jeszcze źródło, które rzuci nowe światło na postać Pani z Czachtic.Rozdział I
DAWNO, DAWNO TEMU W TRANSYLWANII…
Wieczorem 29 grudnia 1610 roku do zamku Czachtice, na terenie ówczesnego Królestwa Węgier, zbliżała się grupa mężczyzn. Dowodził nimi palatyn Węgier Jerzy Thurzó. Towarzyszyli mu hrabia Nikola Zrínyi i Jerzy Drugeth de Homonnay, a także szlagon Imre Megyeri. Eskortowała ich duża grupa uzbrojonych strażników. W pobliżu wejścia na zamek natknęli się na ciało młodej dziewczyny. Widok okaleczonych zwłok spowodował, że grupa zatrzymała się na chwilę.
Po wkroczeniu na dziedziniec zobaczyli jeszcze dwoje dziewcząt, okaleczonych i pobitych – jedna umrze później, druga zostanie kaleką na całe życie. Gdy weszli do dworu, skierowali się w stronę, skąd dobiegał przerażający krzyk. Po otwarciu drzwi ich oczom ukazał się zaskakujący widok: trzy kobiety w różnym wieku i… młody chłopak, służący hrabiny Elżbiety Batory, byli zajęci torturowaniem dziewczynki, a kolejne łkające dziecko czekało na swoją kolej.
Mężczyźni z wyciągniętą bronią szybko podbiegli do czworga sług, by przerwać kaźń. Po uwolnieniu ofiar udali się do prywatnych komnat pięćdziesięcioletniej hrabiny Elżbiety Batory – znanej również jako wdowa Nádasdy. Zaskoczona arystokratka wpatrywała się w nich przez chwilę, a potem krzyknęła:
– Co to za najście? Jak śmiecie?! Wszyscy za to zapłacicie!
Dopiero po chwili, ze względu na przyćmione światło, rozpoznała, kim byli intruzi. Ku jej zdumieniu okazali się nim palatyn Węgier, którego czule zwała „kuzynem”, jej dwóch zięciów, hrabia Zrínyi i Drugeth, i opiekun jej syna Imre Megyeri.
– Wielmożna wdowo Nádasdy – odezwał się palatyn – w imieniu króla niniejszym jesteś aresztowana.
– To niedorzeczne! – zaśmiała się.
Ale jej wyraz twarzy szybko się zmienił, gdy mężczyźni ją otoczyli. Rzucając obelgi, palatyn chwycił ją za włosy i zaciągnął na miejsce tortur. Zażądał, by uważnie przyjrzała się rzezi i swoim czterem wspólnikom, teraz zakutym w kajdany. Rozczochrana, ale wciąż wyzywająca hrabina nic nie powiedziała. Wściekły Thurzó zwrócił się do swoich ludzi z poleceniem, aby zabrali sprzed jego oczu hrabinę i przeszukali zamek. Na zewnątrz zebrało się prawie trzydziestu mężczyzn z miasta Czachtice. Ponura procesja ruszyła w kierunku zamku, zdeterminowana, by odkryć prawdę kryjącą się za bramą siedziby arystokratki, której okrucieństwa podobno przez dekady uchodziły płazem.
Bezkarność gwarantowały jej urodzenie i pozycja. Elżbieta rezydowała na zamku w Czachticach w dzisiejszej Słowacji, gdzie panowie, tak jak ona, byli Węgrami, a chłopi Słowianami i nie mówili nawet w jej języku. Ofiary były chłopkami, a w ówczesnej Europie Środkowej chłop był częścią majątku ziemianina. Traktowano go jak własność, nawet jeśli formalnie odróżniano od inwentarza żywego.
Elżbieta nie tylko mogła liczyć na ochronę ze strony prawa, ale wręcz stała ponad prawem. Ukryta w swoim zamku na skale, mogła robić wszystko, na co miała ochotę. Król Węgier musiał już tak często pożyczać pieniądze od rodu Batory-Nádasdy, że Elżbieta była w zasadzie nietykalna – w chwili śmierci Nádasdy’ego król był mu winien prawie osiemnaście tysięcy guldenów, dług właściwie nie do spłacenia.
Nie znaczy to, że nikt nie interesował się losem służby Elżbiety. Miejscowi duchowni nabrali podejrzeń, gdy zaczęła coraz częściej zwracać się do nich o odprawianie rytuałów pogrzebowych dziewcząt ze służby, które „zmarły na cholerę” albo „z przyczyn nieznanych i tajemniczych”. Poprosiła nawet, aby pobłogosławili szczególnie dużych rozmiarów trumnę, jednak pastorzy odmówili, gdy dotarła do nich pogłoska, że w trumnie znajdują się trzy ciała.
Elżbieta nie cieszyła się dobrą opinią wśród swoich poddanych i służby. Ponieważ była węgierską księżną, traktowana była przez Słowaków jak znienawidzony okupant. Dodatkowo, wychowana w wierze kalwińskiej, była dla katolickiej ludności złym heretykiem. Na jej obronę nie przemawiała nawet hojność dla miejscowego proboszcza i fundowanie najróżniejszych dóbr dla miasta.
Przerażające domysły nasiliły się tak bardzo, że jeden z duchownych ośmielił się wreszcie po niedzielnym kazaniu poprosić hrabinę Batory o rozmowę i rzucił jej w twarz oskarżenie o morderstwo.
– Wasza wysokość nie powinna postępować w ten sposób, ponieważ to obraża Naszego Pana i spotka nas kara, jeśli nie wniesiemy skargi i nie upomnimy waszej wysokości – powiedział. – Zaś dla potwierdzenia prawdziwości moich słów wystarczy, że dokonamy ekshumacji ciała ostatnio zmarłej dziewczyny, a wtedy przekona się pani, że ślady na ciele zmarłej wskażą na sposób, w jaki nastąpiła jej śmierć.
Hrabina syknęła, że ma krewnych, którzy nie będą tolerowali takich bezwstydnych oskarżeń, na co pastor odparł:
– Jeśli wasza wysokość ma krewnych, ja także mam pewnego krewnego: to Pan Bóg, wykopmy ciała, wtedy zobaczymy, co pani uczyniła.
Elżbieta wzburzona wybiegła z kościoła i ostatecznie to jej mąż zdołał ułagodzić pastora. Thurzó postanowił jednak wykorzystać wrogość mieszkańców i w nocy 29 grudnia 1610 roku wkroczył do jej zamku, po czym aresztował Elżbietę wraz z całą jej służbą. Na temat ówczesnych, jak i wcześniejszych wydarzeń, a także późniejszego procesu powstała legenda, będąca głównie zasługą jednego człowieka – mnicha, który opisał te wydarzenia ponad sto lat później.
Spisana historia Elżbiety Batory – a raczej fikcyjnego sobowtóra, który nosi jej imię – jest doskonałym przykładem na to, jak rodzą się mity, które zwykle są oddalone o wiele kilometrów od rzeczywistości historycznej. Przez kilkaset lat nieustannie powstawały nowe teorie na temat tego, jaką była kobietą i co się wtedy wydarzyło. Przez prawie sto lat po śmierci Elżbiety źródła w ogóle o niej nie wspominają. Znikała z dokumentów, listów, powoli zacierała się w ludzkiej pamięci.
Aż w 1729 roku, sto osiemnaście lat po osądzeniu i skazaniu służących hrabiny, dokumenty z procesu wpadły w ręce węgierskiego jezuity, który nazywał się László Túróczy. Protokoły z przesłuchań były tak zniszczone, że wielu z nich w ogóle nie dało się odczytać. Część ostatniej stronicy pogryzły szczury. W 1744 roku Túróczy opublikował dzieło Ungaria suis cum regibus compendio data, opierając się na znalezionych materiałach i uzupełniając je innymi, przechowywanymi w archiwach Habsburgów w Wiedniu, a potem przesłanymi do Budapesztu.
W ten sposób makabryczna historia Elżbiety Batory ujrzała światło dzienne, a do niej przylgnęły przydomki „Wampirzycy z Transylwanii”, „Tygrysicy z Czachtic” czy po prostu „Krwawej Hrabiny”. Túróczy pomylił jednak wyznanie „kobiecej Drakuli”, opisując ją jako renegatkę katolicką, która stała się morderczynią zaraz po tym, jak przeszła na luteranizm. W rzeczywistości Elżbieta, podobnie jak reszta jej rodziny, była kalwinistką przez całe swoje życie i nigdy nie zmieniła wiary. Nawet wtedy, gdy poślubiła luterańskiego męża. W założeniu historia Túróczego miała być ostrzegawczą powiastką, opisującą okropności, jakich dopuściła się hrabina.
Według jezuity powodem takiego wynaturzenia była reformacja protestancka. Ród Batorych, jako protestanckich arystokratów w kraju opanowanym przez katolików, był głównym celem propagandy. Túróczy, zaślepiony wrogością do wyznawców innych odłamów chrześcijaństwa, nie zważał na prawdę, wskutek czego stworzył kipiący wrogością i pomówieniami tekst, który przez sto trzydzieści lat stopniowo zmieniał się w legendę o „Krwawej Hrabinie”. Praca ta odcisnęła swoje piętno na ludowym folklorze do tego stopnia, że na stałe zakorzeniła się w świadomości ludzi, dla których księżna pozostała jedną z największych seryjnych morderczyń wszech czasów.
W piwnicach jej zamczyska miała się znajdować sala tortur z wymyślnymi urządzeniami do zadawania bólu. Chłosta, okaleczanie i przypalanie były codziennością. Katalog męczarni był ogromny. Nieuważnym szwaczkom wbijała szpilki pod paznokcie, zaszywała usta lub kaleczyła je nożyczkami. Elżbieta Batory została napiętnowana jako sadystyczny potwór. Popełniała tak ohydne zbrodnie, że nawet w okresie, kiedy brutalność stanowiła normę, a życie ludzkie nie miało wielkiej wartości, szokowała i przerażała współczesnych.
Pomordowanych dziewcząt było tak dużo, że hrabina miała kłopot z pozbywaniem się zwłok. Według różnych źródeł w zamku znaleziono od pięćdziesięciu do osiemdziesięciu ciał poupychanych w większości po piwnicach. Podobno wcześniej niektóre z nich trzymano nawet pod łóżkami albo wrzucano do fosy. Inne, pozbawione już krwi, pomocnicy hrabiny rozkładali na okolicznych polach, co miało dać początek mitom o wampirach.
Stąd już blisko do pogłosek o okrutnej hrabinie, która pragnąc zachować wieczną młodość, kąpała się we krwi młodych dziewic. Cechować ją miała zarówno wielka uroda, jak i wielki sadyzm. Węgierska księżna na trwałe zapisała się na kartach historii jako jedna z najkrwawszych kobiet Europy. Jej okrucieństwo nie miało uzasadnienia politycznego. Popełniała zbrodnie dla rozrywki, choć przez pewien czas stanowiły ważną część jej zabiegów upiększających. Nigdy próżność nie była zaspokajana tak wielkim i straszliwym kosztem.
Wprawdzie zbrodnie, jakich dopuszczali się wobec swoich krewnych i poddanych członkowie rodzin królewskich, obejmują całą gamę uczynków: od arogancji do okrutnych rzezi, to jednak Elżbieta Batory była ponoć osobą, która czerpała taką przyjemność z torturowania niewinnych ofiar, że jej postępowanie da się określić tylko mianem sadystycznego szaleństwa. Markiz de Sade, od którego powstało określenie „sadyzm”, wydawałby się przy niej niewiniątkiem. W czasie gdy jej angielskie rówieśnice, jak na młode damy przystało, haftowały lub grały na wirginałach, ona zabawiała się rozgrzanymi do czerwoności obcęgami i kąpała w dziewiczej krwi.
Z punktu widzenia politycznego dla rodu Batorych była kłopotliwą osobą, której imienia po śmierci zakazano wymieniać, wszyscy świadkowie zbrodni znikli, akta procesu „przypadkiem spaliły się w wielkim pożarze”. Gdy po stu latach Elżbieta staje się popularna w Europie, zostaje symbolem ponurej i strasznej wampirzycy. Jej legenda zaczyna żyć własnym życiem, pojawia się nawet teoria, że „Wampir Drakula był kobietą”.
Większość jej życia skrywa się w mroku półprawd i w pogłoskach w rodzaju „jedna baba drugiej babie”. Dlatego na temat jej życia narosło tyle niejasności, wręcz mistyfikacji, że dziś trudno oddzielić prawdę od fikcji. Jednak dzięki pracom węgierskich historyków oraz odrobinie zdrowego rozsądku można zweryfikować choć niektóre z nich…
W popkulturze Elżbieta Batory funkcjonuje jako szalona kobieta opętana żądzą zachowania wiecznej młodości. Czy „Wampirzyca z Transylwanii” rzeczywiście dopuściła się wszystkich czynów, o które ją oskarżono? A może stała się ofiarą wyrafinowanego spisku, będącego dziełem zadłużonych Habsburgów, dla których i bez tego była solą w oku?
Prawda o jej życiu wydaje się znacznie ciekawsza niż jarmarczna wersja, którą na wszelkie sposoby eksploatują autorzy tanich romansów i tandetnych horrorów. Mimo że daleki jestem od przekonania Witolda Gombrowicza, że „naukowiec jest to rodzaj pytona, który swoimi objęciami musi zadławić sztukę”, to sądzę jednak, że można napisać biografię bez konieczności naciągania prawdy czy przemilczania niewygodnych faktów.
Ciąg dalszy w wersji pełnejPRZYPISY
Ł. Włodarski, Elżbieta Batory – ofiara politycznego spisku, http://wmrokuhistorii.blogspot.com/2015/08/elzbieta-batory-ofiara-politycznego.html; dostęp: 12.05.2020.
A. Leszczyński, Krwawa hrabina, „Ale Historia”, dodatek „Gazety Wyborczej” 2013, nr 14, s. 4.
Ibidem.
Czachtice (słow. Čachtice; węg. Csejte; niem. Schächtitz) – wieś nad Wagiem, w pobliżu Trenczyna w zachodniej Słowacji.
Ibidem, s. 3.
K. L. Craft, Infamous Lady: The True Story of Countess Erzsébet Báthory, Lexington 2009, s. 67.
Ibidem, s. 57–58, 116.
Ł. Włodarski, op. cit., dostęp: 12.05.2020.
T. Telfer, Seryjne zabójczynie. Najsławniejsze morderczynie w dziejach, przeł. J. Mikos, Warszawa 2017, s. 29.
Ł. Włodarski, op. cit., dostęp: 12.05.2020.
M. Użarowska, Elżbieta Batory: Krwawa hrabina z Transylwanii, https://www.rp.pl/Rzecz–o–historii/180209370-Elzbieta-Batory-Krwawa-hrabina-z-Transylwanii.html; dostęp: 12.05.2020.
A. Leszczyński, op. cit., s. 3.
L. Carroll, Zbrodnie i skandale na królewskich dworach, Warszawa 2018, s. 178.
E. Kozak, Seks, krew i szubienica, Warszawa 2003, s. 80.