- promocja
- W empik go
Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Kociaki adopciaki. Tom 14 - ebook
Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Kociaki adopciaki. Tom 14 - ebook
Tajny Klub Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka dołącza do klubu miłośników zwierząt i bierze udział w akcji poszukiwania domów dla bezdomnych kotów. Kiedy zaginie Fiolka, ich ukochana podwórkowa kotka, która zawsze chodzi własnymi drogami, przyjaciele wyruszą na misję poszukiwawczą, a ta doprowadzi ich do… kociego schroniska. Zauroczeni tymi mądrymi zwierzętami zorganizują wielką akcję na rzecz czworonożnych przyjaciół. Czy czekające na adopcję kociaki znajdą kochających opiekunów i wspaniałe domy? I czy Emi, Franek, Flora, Faustyna i Aniela z pomocą Lucka, Czekolady i pewnej kociej ekspertki odnajdą Fiolkę? Nie wykręcajcie kota ogonem i przeżyjcie kolejne szalone przygody z Tajnym Klubem Superdziewczyn.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-9983-8 |
Rozmiar pliku: | 8,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Hejka! Tu Emi!
Stęskniłyście się? Stęskniliście się? Ostatnio wyprawom i eskapadom nie było końca i miałam pełne ręce roboty. Planowanie, tajne spotkania, a nawet trudne negocjacje. Ech, nie jest łatwo pełnić funkcję szefowej Tajnego Klubu Superdziewczyn.
Ale po kolei. Najpierw wylogowaliśmy się z komputerów i wybraliśmy na przygodowy górski rajd połączony z marszem na orientację¹. W trakcie zawodów rywalizowaliśmy z dużo od nas starszymi uczestnikami, więc – banalne – nie mieliśmy szans otrzymać nagrody za najszybsze pokonanie trasy. Ale to nic, bo udało nam się przeprowadzić aż dwie tajne misje! W trakcie wędrówki przekonaliśmy się, że w górach trzeba być naprawdę czujnym. Pomogliśmy dwóm niesfornym przedszkolakom i uratowaliśmy uwięzioną owieczkę. A potem po raz pierwszy trafiliśmy do parku ciemnego nieba i podziwialiśmy… naturalną ciemność! Nie słyszeliście nigdy o takich rezerwatach? Przemysłowe światło zaśmieca atmosferę i z tego powodu na świecie jest coraz mniej miejsc, w których jest naprawdę ciemno. Dlatego powstają parki ciemnego nieba, zlokalizowane tam, gdzie sztuczne światło prawie nie dociera i gdzie można się zachwycać niemal idealną ciemnością. Te miejsca są tak samo ważne jak rezerwaty przyrody. Poszukajcie podobnego w swojej okolicy. W takiej przestrzeni można gołym okiem zobaczyć gromady gwiazd, mgławice i meteory, których nie dostrzeżecie w mieście.
Od powrotu z rajdu już nie zapominam o gaszeniu światła w mieszkaniu. I ja, i cały Tajny Klub Superdziewczyn postanowiliśmy ograniczać korzystanie ze sztucznego oświetlenia. Może dzięki temu zobaczymy więcej gwiazd? I oczywiście zaoszczędzimy sporo energii. To nasza mała cegiełka na rzecz Ziemi.
A jeśli jesteśmy już przy tematach związanych z ekologią, to na pewno wiecie, że pojechaliśmy też do Szwecji². To był szalony wyjazd! Opychaliśmy się bułeczkami cynamonowymi, zwiedzaliśmy Sztokholm, który jest stolicą tego kraju, i co rusz wpadaliśmy na Pippi! Tak, mam na myśli TĘ Pippi! Uważacie, że to niemożliwe, bo to postać fikcyjna? Przekonajcie się sami! Mieliśmy też okazję spotkać się z rodziną łosi i przebywać w plenerze. Bo obcowanie z naturą to ulubiony sposób Szwedów na spędzanie wolnego czasu.
Najważniejsze, że podczas tych wypraw byliśmy wszyscy razem. Tajny Klub Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka w komplecie: Aniela, Faustyna, Flora, Franek i ja – Emi, szefowa naszej paczki. Mega!
Uwaga! Muszę w tym miejscu dodać coś ważnego. Jesteśmy grupą przyjaciół i zwykle doskonale się rozumiemy, więc nie nadużywam szefowania. Jestem po prostu ostatnią deską ratunku, kiedy sprawy mają się nie za dobrze.
Pewnie się zorientowaliście, że pominęłam kogoś, kto dołączył do rajdu i wziął udział w szwedzkiej wyprawie. To Lucek Czapla, mój sąsiad z pierwszego piętra. Niezły z niego piechur i świetny towarzysz wędrówek, więc zaprosiliśmy go na oba wyjazdy. Nie puszczajcie do mnie oka. To wcale nie był mój pomysł!
Trzymajcie się mocno, bo po serii podróży Tajny Klub Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka ma mnóstwo energii i czuję, że wydarzy się coś całkiem niezwykłego.
TORNADO W DOMU, CZYLI MAMA ZMIENIA PRACĘ
Ostatnio przez nasz dom przechodzi tornado. Wszystko wokół wiruje, a siła tego wiru jest tak duża, że dosłownie zmiata część mojego otoczenia.
Mama zmienia pracę. Chyba teraz wszystko jest jasne. W domu mamy rewolucję.
A zaczęło się bardzo niewinnie. Od rodzinnej wycieczki na najlepsze lody w mieście, które całkiem niedawno zaczęto sprzedawać w kawiarni „Pod Jednorożcem” w naszej dzielnicy. Kocham lody Ben&Jerry’s, ale „Jednorożec” to prawdziwe lodowe szaleństwo! Porcje są olbrzymie i nakładane do porcelanowych miseczek w kształcie wielkich rożków. A smaki serwują jak z bajki! Na przykład sorbet z czekolady z malinowymi chipsami i migdałową polewą, ananas z rukolą na chruście czekoladowym albo chałwa z musem pistacjowym. Brzmi nieźle, prawda? Stolik trzeba rezerwować z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem, więc kiedy mama oznajmiła, że się tam wybieramy, wiedziałam, że coś się szykuje.
Na miejscu okazało się, że obsługa kawiarni zaliczyła opóźnienie i musimy czekać na stolik. Kiedy w końcu usiedliśmy, od razu zamówiliśmy nasze ulubione smaki – mama sernik z porzeczką, tata gorzką czekoladę, a ja słony karmel. Mniam! Rozmawialiśmy potem o różnych fajnych sprawach, a kiedy przyniesiono nasze zamówienie, mama z uroczystą miną ogłosiła:
– Mam wam coś ważnego do powiedzenia!
Spojrzałam na nią, zaintrygowana, a ona wypaliła:
– Zmieniam pracę!
– Jak to? Tak po prostu? – zdziwiłam się. – Przecież zawsze twierdziłaś, że masz ciekawe obowiązki i fajnych kolegów.
– Uznałam, że moja misja w tym miejscu się zakończyła i muszę iść do przodu – wyjaśniła mama.
Zabrzmiało to bardzo tajemniczo. Bo czy mama chodzi w obecnej pracy do tyłu? Ech, ci dorośli! Potrafią skomplikować proste sprawy…
Zaraz jednak dotarło do mnie, że tata w ogóle nie komentuje sytuacji, tylko uśmiecha się do mamy i spokojnie pałaszuje swój lodowy deser.
Wtedy uświadomiłam sobie, że ja, Stanisława Emilia Gacek, szefowa Tajnego Klubu Superdziewczyn, jestem najprawdopodobniej jedyną osobą w tym gronie, która nie miała pojęcia o tych zmianach.
– A więc to tak! Jak zwykle dowiaduję się o wszystkim ostatnia! – oznajmiłam nadąsana i skupiłam się na jedzeniu lodów.
Dziś jednak smakowały mi znacznie mniej niż zwykle. Pewnie z powodu tej niefortunnej sytuacji.
– Musiałam skonsultować wszystko z tatą, bo moja nowa praca będzie związana z wyjazdami. Musimy na nowo poukładać naszą domową rutynę – oświadczyła mama.
– Emi, nie czuj się pokrzywdzona – zwrócił mi uwagę tata. – Oczywiście wiedziałem, że mama stara się o nową posadę, ale efekt też poznałem dopiero przed chwilą.
Potem wyjął kalendarz i omówiliśmy nowy podział obowiązków. Okazało się, że nasz dotychczasowy rodzinny plan tygodnia przestał istnieć. Rodzice przeorganizowali wszystko, także terminy odwożenia mnie do szkoły i na zajęcia dodatkowe, a nawet szczegóły domowych porządków i przygotowywania posiłków.
– Teraz ja bardziej zaangażuję się w prowadzenie domu – oznajmił na koniec tata, po czym dodał z entuzjazmem, zacierając ręce: – W końcu mamy równouprawnienie i jestem pewien, że świetnie sobie poradzę. Zwłaszcza z gotowaniem!
– Jasne! – potwierdziłam. – W końcu pełniłeś funkcję trenera naszej gotującej ekipy Niezłe Ziółka!³
– Mam też kilka pomysłów na lepszą organizację przestrzeni w domowej pralni. – Tata nie mógł przestać nadawać.
Za to mama zupełnie wyłączyła się z dyskusji, zajadała lody i rozmarzonym wzrokiem błądziła gdzieś po suficie kawiarni.
– Mama musi teraz odreagować – wyjaśnił tata. – Rekrutacja do nowej pracy zawsze jest stresująca.
Pomyślałam, że skoro wprowadzamy tyle zmian, to i ja zapowiem jakieś reformy!
– Muszę mieć nowy telefon – oświadczyłam. – Teraz komunikacja jest najważniejsza, a stary już słabo sobie radzi.
Tata zmarszczył czoło, ale zapisał coś w swoim kalendarzu.
– I powinniśmy kupić mi wreszcie kartę miejską. Będę wracała czasami do domu autobusem – dodałam.
Ta informacja nie uszła uwagi mamy. Jej oczy wróciły z wyższych poziomów, a czujny wzrok spoczął na mnie.
– Stanisławo Emilio Gacek – obruszyła się. – O samodzielnej jeździe komunikacją miejską porozmawiamy za dwa lata. Nadal jesteś małą dziewczynką.
– Jestem prawie dorosła – zaprotestowałam. – Znam wiele osób w moim wieku, które mogą jeździć autobusem.
– Mamy pewne zasady – nie poddawała się mama. – W tej sprawie nie negocjuję.
Westchnęłam. No cóż. Jak widać, zmiany nie są dla wszystkich.
Najgorsze przyszło jednak po powrocie do domu. Mama jakby dostała przypływu energii i ogłosiła oczyszczanie przestrzeni. Nastąpiły wielkie porządki i zaglądanie we wszystkie kąty. Brrrr! Nie lubię tego!
Pewnej soboty, kiedy miałam zaplanowany perfekcyjnie cały dzień (oczywiście dzięki temu, że używam Szkolnika⁴), mama zrobiła gruntowny przegląd mojego pokoju. Miała zamiar zaangażować mnie do wielkiego sprzątania, choć wcale nie było mi to na rękę!
– Nie wiedziałam, że twoja nowa praca oznacza mnóstwo roboty dla mnie – prychnęłam. – Mój dzień jest już idealnie rozplanowany i nie wcisnę nawet najmniejszej szpileczki.
– Emisiu! – Mama była wyraźnie zaskoczona. – Zaimponowałaś mi. Wygląda na to, że jesteś ekspertką od planowania. Mnie w soboty zwykle czas przecieka przez palce.
– Mam swoje sposoby i narzędzia – mruknęłam. – Mogę cię nauczyć. Na pewno przyda ci się to w nowej pracy.
Ci dorośli! Mają poważne kłopoty, aby się zorganizować. A sprawiają takie dobre wrażenie. Banalne!