- W empik go
Emigracja wewnętrzna - ebook
Emigracja wewnętrzna - ebook
„Emigracja wewnętrzna” Mariusza Parlickiego to zbiór wierszy czasu „Dobrej zmiany” i czasu pandemii, czasu kryzysu autorytetu kościoła i dewastacji demokracji w Polsce, czasu, gdy poczucie bezpieczeństwa uległo drastycznemu pogorszeniu, a widmo czyhającej katastrofy stało się bardziej, niż do niedawna, realne. Poezja na takie czasy zdaje się być nie remedium, a wyzwaniem, które podejmuje autor niniejszej książki, sposobem na przeżycie i udokumentowanie czasu emigracji wewnętrznej.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-311-2 |
Rozmiar pliku: | 1 024 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nasz naród także jest wybrany,
by sypać sobie sól na rany,
by sobie rany do krwi drapać,
a potem tylko siąść i płakać.
Karmieni łzami od pokoleń,
szczęśliwi tylko w swoich snach,
podszyci smutkiem, niepokojem,
dumnie toniemy wciąż we łzach.
Opłakujemy naszych chłopców,
każdą piędź utraconych ziem,
czujemy się wciąż w świecie obco,
prócz nas świat jest przeżarty złem.
Uśmiech nam jakoś nie przystoi,
ze łzami chopinowskich nut
słuchamy, bośmy sami swoi,
a dookoła obcy lud.
Narodów Chrystus musi cierpieć,
za innych konać musi, gdyż
mieć będzie w raju szczęście wielkie,
a tu na Ziemi — pański krzyż.Raport z odobrzałego państwa
Dobro rozlało się strumieniami
po wsiach i małych miasteczkach.
Pomimo barykad ustawianych przez złych ludzi
wlewało się też do miast powyżej pięćdziesięciu tysięcy.
Stolica zdawała się bronić przed naporem dobra,
ale i tam zauważono strużki
podmywające zmurszałe konstrukcje.
Pod naporem dobra zło zanikało,
skrywało się pod jego powierzchnią.
Zdarzały się w końcu przypadki,
że dobro zalewało dobro,
ale i tak to dobro było lepsze,
więc płakać nie należało
Nie spostrzeżono momentu,
gdy już wszyscy byliśmy na dnie,
zatopieni bezmiarem dobra.
Śmierć, jak każda śmierć,
była nieodwracalnie przykra,
ale wódz podkreślał do końca,
że w dobrym towarzystwie,
w dobrym stylu
i dla naszego dobra.Dwa ognie
Sygnałem do rozpoczęcia gry
była syrena
zwiastująca strajk w stoczni,
a może katastrofę samolotu
czy jakiś marsz lub protest
przeciwko albo w obronie
piłka zaczęła latać
obijając to tego to tamtego
po łokciach
kolanach
tyłku
nerkach
i głowie
zbici w milczeniu schodzili z boiska
a gra toczyła się nadal
każdy z graczy rozpamiętując zbitych z własnej drużyny
ciskał z coraz to większym impetem
piłkę w przeciwnika
to była kwestia czasu
gdy do gry włączyli się kibice
piłkę zastąpiły kamienie
a zbitych
zabici.Pranie mózgu
Należy zacząć od namaczania
wiadro pomyj tu będzie jak znalazł
mózg ugniatamy
i pozwalamy mu się nasączyć
nie idzie
to ugniatamy aż pójdzie
wsypujemy słuszną miarę detergentu
tak na oko jakieś pięćset plus
powinno wystarczyć
i dalej ugniatamy
zaczynając przy tym pocierać
wynurzamy
podtapiamy
i znowu wynurzamy
by mózg pojął różnicę
i puścił wszystkie brudy
do których się zdążył przywiązać
potem już tylko płukanie
w wodzie
wodzie
wodzie
lejącej się strumieniami
z narodowego telewizora
i radioodbiornika
na koniec mocno wyżąć
wstrząsnąć
i pozostawić do obsuszenia
czynności w razie potrzeby
powtarzać zgodnie z instrukcją
aż do uzyskania na trwałe
dobrej zmiany.Proces
Proces ostatniej czarownicy
na pewno się jeszcze nie odbył
chwilowy zastój w tym względzie
trzeba wnet będzie nadrobić
na razie ze stosu kandydatek
wyłuskać należy tę jedną
czym bardziej będzie mądra
tym łatwiej w oczach głupców
można ją będzie ośmieszyć
i piękna musi być piękna
bo takim pluć i złorzeczyć
to cnota i powód do dumy
obrońcy jeżeli się znajdą
my potem też ich znajdziemy
prawo łaski zostawiamy dla siebie
tak na wszelki wypadek
gdyby przypadkiem z popiołu
zaczęła kiełkować prawda
kiedy zwęglone szczątki
dogasać będą pod wieczór
ostatni płomień ugasi
nieznośne pragnienie buntu.Emigracja wewnętrzna
Nie mogąc dłużej wychodzić z siebie
i słuchać nowin coraz to lepszych
postanowiłem do siebie wrócić
w zaistniałych okolicznościach
normalny powrót nie był niestety możliwy
trzeba było podjąć dramatyczną decyzję
o emigracji
o desperackiej ucieczce
do własnych myśli
o własnych sprawach
i o zajęciach tak skromnych,
że nieistotnych dla budowniczych
nowego dobra
nowej prawdy
i piękna w zupełnie nowej odsłonie
czarny telewizor na białej ścianie salonu
stał się teraz inną wariacją
jakby obrazem Malewicza
gazetami uszczelniłem okna
i zabezpieczyłem szafki przed kurzem
uczyłem się nowego języka —
ja
mi
mnie
mój
moje
siebie
sobie
o sobie
mój dom
mój kraj
moje czekanie
z moją nadzieją
na wasz niechybny upadek.Wybór tematu
_Pamięci Piotra Szczęsnego_
Mógłbym napisać wiersz o musze
uwięzionej na wieki
w bursztynie
rozpaczać nad jej przerwanym lotem
albo wiersz
o tajemniczym australopiteku
przetrzymywanym w gablocie
Muzeum Historii Naturalnej
nie musiałbym się wówczas mierzyć
z problemem pewnego starszego pana
aspirującego do miana
emerytowanego zbawcy narodu
pozostaje jednak pytanie
co mucha i australopitek
obchodzą zwykłego szarego człowieka
wdeptywanego w ziemię
stopami starego „zbawcy”?My Naród
Latamy na drzwiach od stodoły,
na gwoździach gotujemy zupy,
razi nas bardzo tyłek goły,
choć wypinamy na świat dupy.
Na czołgi wyruszamy z szablą,
plecy nam dumnie zdobią pióra,
po pachy już weszliśmy w bagno,
choć w myślach szybujemy w chmurach.
Dzielimy chętnie się opłatkiem,
potem wzajemnie się zdzielamy
i co dzień okradamy matkę,
choć bardzo mocno ją kochamy.
Kraj powierzamy wszystkim świętym,
choć oddajemy łotrom władzę,
a potem, widząc krwawe strzępy,
w smutku nosimy kir na fladze.
Jesteśmy dumni z dumy przodków,
z Boga,, honoru i ojczyzny,
ze złotych snopków i z wychodków,
z sobótki, wódki i z pańszczyzny.
Karmimy dzieci swe Grunwaldem,
Wiedniem, Warszawą, Wilnem, Lwowem,
kebabem, pizzą, Mc Donaldem,
do obcych nienawistnym słowem.
Choć w niczym nie jesteśmy lepsi
od innych, też nie gorsi w niczym,
często coś uda nam się spieprzyć,
lecz czasem można na nas liczyć.Nasi i obcy
Nie dostrzega
człowiek
w człowieku
człowieka,
gdy między nimi — rzeka.
Ludzka jest tylko nasza strona,
więc niech ten z drugiej nawet skona,
to nic nie szkodzi,
bo daleki
drugi brzeg rzeki.
Ten z drugiej klasy,
z innej ulicy,
z obcej nam partii,
z kamienicy tej,
w której z naszych nie mieszka nikt,
a bodajby po prostu znikł.
Myślenie takie nas nie brzydzi,
chyba że …
obcy tak to widzi.