Energia dla mózgu. Przełom w nauce o zdrowiu psychicznym i leczeniu zaburzeń - ebook
Energia dla mózgu. Przełom w nauce o zdrowiu psychicznym i leczeniu zaburzeń - ebook
Książka Energia dla mózgu. Przełom w nauce o zdrowiu psychicznym i leczeniu zaburzeń raz na zawsze zmieni nasze rozumienie i podejście do zdrowia psychicznego.
Jeśli cierpisz na chorobę psychiczną lub zmaga się z nią ktoś Tobie bliski, ta książka może odmienić Twoje życie.
Globalny kryzys zdrowia psychicznego trwa w najlepsze, a liczba chorób umysłowych rośnie. Co je powoduje? I dlaczego są tak trudne do wyleczenia? Opierając się na dziesięcioleciach badań, psychiatra z Harvardu, dr Chris Palmer, przedstawia nowe, rewolucyjne podejście, które stanowi pionierską próbę sprowadzenia dzisiejszej wiedzy na temat chorób psychicznych do jednej podstawowej teorii: zaburzenia psychiczne są zaburzeniami metabolicznymi mózgu.
Energia dla mózgu. Przełom w nauce o zdrowiu psychicznym i leczeniu zaburzeń szczegółowo wyjaśnia to nowe podejście do chorób psychicznych ... począwszy od objawów i czynników ryzyka, a skończywszy na procesach zachodzących w komórkach mózgowych. Palmer wskazuje też perspektywy nowych metod terapeutycznych, jakie otwierają się dzięki jego teorii. Mogą one mieć zastosowanie w odniesieniu do wszystkich zaburzeń psychicznych, w tym stanów lękowych, depresji, ADHD, alkoholizmu, zaburzeń odżywiania, choroby afektywnej dwubiegunowej, autyzmu, a nawet schizofrenii. Publikacja łączy najnowsze zdobycze nauki z praktycznymi poradami i metodami, które pomagają w odzyskaniu zdrowia psychicznego.
Dzięki tej przełomowej książce:
- Dowiesz się, dlaczego klasyfikowanie różnych zaburzeń psychicznych jako odrębnych schorzeń może być mylące
- Zrozumiesz powiązania między chorobami psychicznymi a zaburzeniami związanymi z metabolizmem
- Odkryjesz związek między metabolizmem a czynnikami, o których wiadomo, że mają wpływ na zdrowie psychiczne
- Zapoznasz się z dowodami na to, że obecne metody leczenia zaburzeń psychicznych działają prawdopodobnie dzięki wpływowi na metabolizm
Zdrowie psychiczne wymaga dużej uwagi. To ostatnie tabu i trzeba się z nim zmierzyć.
Adam Ant, brytyjski muzyk
W książce Energia dla mózgu Christopher Palmer, profesor Harvardu, aktywny zawodowo psychiatra z ponad 25-letnim stażem w pracy z pacjentami, przedstawia rewolucyjną koncepcję powstawania zaburzeń i chorób psychicznych. Opiera ją na wielu najnowszych badaniach naukowych (między innymi w dziedzinie biologii komórkowej, neurobiologii, endokrynologii) i wyjaśnia, jak nieprawidłowy metabolizm komórkowy wynikający z dysfunkcji mitochondriów może prowadzić do zaburzeń psychicznych, takich jak depresja, zaburzenia lękowe, choroba dwubiegunowa i inne. Moim zdaniem jednak najważniejsza jest zaproponowana przez autora (a związana z tą koncepcją) terapia metaboliczna. Dr Palmer proponuje, aby celem leczenia zaburzeń psychicznych było zapewnienie prawidłowego metabolizmu mózgu poprzez zastosowanie różnorodnych strategii ... dobranych do indywidualnych cech, potrzeb i możliwości pacjenta. Zaleca diagnozowanie i leczenie zaburzeń metabolicznych (na przykład cukrzycy, otyłości), chorób somatycznych (między innymi zaburzeń hormonalnych, alergii, dysfunkcji jelitowych), modyfikacje w zakresie odżywiania, a także wdrażanie innych metod o udowodnionym wpływie na metabolizm komórkowy (ekspozycja na światło, regulacja rytmów okołodobowych, redukcja stresu, aktywność fizyczna itd.) z jednoczesnym stosowaniem w razie potrzeby farmakoterapii i psychoterapii ... uznanych filarów leczenia w psychiatrii. Dotychczasowa praktyka kliniczna dra Palmera i innych psychiatrów metabolicznych, ale też szybko rosnąca w ostatnich latach liczba publikacji, które prezentują coraz bardziej zachęcające wyniki badań klinicznych, niosą nadzieję pacjentom, ich bliskim i opiekującym się nimi specjalistom. Każdemu z nich polecam tę książkę ... jako lekturę obowiązkową.
Dr hab. med. Dorota Łojko, prof. UZ, specjalistka w zakresie psychiatrii metabolicznej, współautorka książki Nutripsychiatria. Interwencje żywieniowe w zaburzeniach afektywnych i lękowych
Mądra, naukowa książka. Dr Christopher Palmer jest znany z badań dotyczących wpływu metabolizmu na zdrowie psychiczne, dlatego z dużym zainteresowaniem udałam się w podróż po koncepcjach przedstawionych w książce Energia dla mózgu. Pokazuje ona nowatorskie podejście do chorób i zaburzeń psychicznych, których podłożem może być ... oprócz czynników biologicznych, psychologicznych i społecznych ... świat mitochondriów. Okazuje się, że jeśli one nie działają poprawnie, przynajmniej niektóre komórki w mózgu lub w całym ciele także nie funkcjonują prawidłowo. Autor przeprowadza nas przez omówienie funkcjonowania mózgu i działania metabolizmu w chorobach psychicznych i u zdrowego człowieka. Pokazuje również możliwe rozwiązania. Bardzo ciekawa pozycja, na pewno niezbędna dla każdego, kto pomaga w poprawie zdrowia psychicznego.
Justyna Żejmo, psycholożka, badaczka naukowa, psychosomatolożka, autorka książki Spokojny mózg
Spis treści
Wstęp
Część I. Łączenie faktów
- Rozdział 1. To, co robimy, nie działa: Obecna sytuacja pod względem zdrowia psychicznego
- Rozdział 2. Co powoduje choroby psychiczne i dlaczego to takie ważne?
- Rozdział 3. W poszukiwaniu wspólnego podłoża
- Rozdział 4. Czy wszystko to może być powiązane?
Część II. Energia mózgu
- Rozdział 5. Zaburzenia psychiczne są zaburzeniami metabolicznymi
- Rozdział 6. Stany psychiczne i zaburzenia psychiczne
- Rozdział 7. Zdumiewające mitochondria
- Rozdział 8. Zaburzenie równowagi energetycznej mózgu
Część III. Przyczyny i rozwiązania
- Rozdział 9. Przyczyny problemu i możliwości działania
- Rozdział 10. Współprzyczyna: Genetyka i epigenetyka
- Rozdział 11. Współprzyczyna: Zaburzenia równowagi chemicznej, neuroprzekaźniki i leki
- Rozdział 12. Współprzyczyna: Hormony i regulatory metaboliczne
- Rozdział 13. Współprzyczyna: Stany zapalne
- Rozdział 14. Współprzyczyna: Sen, światło i rytm dobowy
- Rozdział 15. Współprzyczyna: Dieta, głodówki i jelita
- Rozdział 16. Współprzyczyna: Narkotyki i alkohol
- Rozdział 17. Współprzyczyna: Aktywność fizyczna
- Rozdział 18. Współprzyczyna: Miłość, przeciwności losu i sens życia
- Rozdział 19. Dlaczego obecne terapie działają?
- Rozdział 20. Opracowywanie indywidualnego planu terapii metabolicznej: Łączenie elementów w całość
- Rozdział 21. Nadszedł nowy dzień dla zdrowia psychicznego i metabolicznego
Podziękowania
Przypisy
O autorze
| Kategoria: | Psychologia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-289-0965-6 |
| Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Energia dla mózgu_
„Książka _Energia dla mózgu_ stanowi ogromny przełom w rozumieniu chorób psychicznych. Jej autorem jest wybitny psychiatra z Harvardu, który przedstawia rewolucyjny plan działania dla osób cierpiących na depresję, stany lękowe, chorobę afektywną dwubiegunową i prawie każde inne zaburzenie psychiczne. Odkrycia w dziedzinie neuronauki skłaniają do zrewidowania naszego podejścia do zdrowia psychicznego i dają nadzieję wielu osobom, którym obecne terapie nie przynoszą znaczącej ulgi w cierpieniu. Jeśli masz jakiekolwiek problemy ze zdrowiem psychicznym (a kto ich nie ma…), ta książka może odmienić ci życie”.
— MARK HYMAN, STARSZY DORADCA W CLEVELAND CLINIC CENTER FOR FUNCTIONAL MEDICINE, AUTOR CZTERNASTU BESTSELLERÓW Z LIST „NEW YORK TIMESA”
„_Energia dla mózgu_ przedstawia mechanizm będący długo wyczekiwanym, spójnym wyjaśnieniem szerokiego spektrum chorób psychicznych. Nie mam wątpliwości, że ten nowy paradygmat da początek skutecznym interwencjom terapeutycznym w przypadku uporczywych schorzeń psychicznych, opierających się standardowym podejściom farmakologicznym. Praca Christophera Palmera daje nową siłę i nadzieję zarówno pacjentom, jak i opiekującym się nimi specjalistom”.
— DAVID PERLMUTTER, AUTOR KSIĄŻKI Mózg na zbożowym detoksie,
BESTSELLERA „NEW YORK TIMESA”
„Doktor Palmer we wnikliwy i skłaniający do myślenia sposób przygląda się przyczynom zaburzeń psychicznych, które mają głębokie implikacje dla sposobu ich leczenia… oraz dla naszej diety”.
— JASON FUNG, NEFROLOG I AUTOR TRZECH BESTSELLEROWYCH KSIĄŻEK O ZDROWIU
„Oblicze psychiatrii zmieni się raz na zawsze. Aby leczyć choroby psychiczne — a także choroby metaboliczne, jeśli już o tym mowa — specjaliści muszą zastosować podstawowe podejście biochemiczne. Christopher Palmer stawia hipotezę, przytacza dane na jej poparcie i moim skromnym zdaniem trafia w dziesiątkę z rozwiązaniem terapeutycznym: trzeba karmić mózg tym, czego potrzebuje”.
— ROBERT H. LUSTIG, PROFESOR EMERYTOWANY PEDIATRII NA UNIWERSYTECIE KALIFORNIJSKIM W SAN FRANCISCO I AUTOR KSIĄŻKI Metabolical
„Od ponad dwudziestu lat dr Palmer organizuje spotkania światowych liderów w dziedzinie psychiatrii, aby informować klinicystów o innowacjach pojawiających się w tym obszarze. Jego nowa, odważna koncepcja przedstawiona w książce _Energia dla mózgu_ kwestionuje dzisiejsze podejścia i zachęca do szukania prostych rozwiązań ludzkich cierpień, zamiast skupiać się na metodach chemicznych, które mogą wprawdzie wpływać na biologię, lecz nie muszą się przekładać na oczekiwane efekty. _Energia dla mózgu_ to książka, którą powinni przeczytać wszyscy psychiatrzy i potraktować ją jako konstruktywną krytykę najbardziej dotkliwych deficytów w tej dziedzinie. Warto też, aby książkę tę przeczytał każdy, kto chce się dowiedzieć, co może zrobić (a czego nie robić) dla swojego zdrowia psychicznego. Podstawowa troska o zdrowie jest sprawą oczywistą, lecz dołożenie szczególnych starań w zakresie dbałości o organizm, a co za tym idzie o mózg, wymaga większej odwagi”.
— LOIS W. CHOI-KAIN, DYREKTOR GUNDERSON PERSONALITY DISORDERS INSTITUTE I ADIUNKT PSYCHIATRII W HARVARD MEDICAL SCHOOL
„Od czasu pierwszego epizodu choroby afektywnej dwubiegunowej w wieku dziewiętnastu lat nasz syn był u ponad czterdziestu specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym, którzy łącznie przepisali mu dwadzieścia dziewięć leków. Ale dopiero po rozpoczęciu ketogenicznej terapii metabolicznej pod okiem Chrisa Palmera odzyskał umysł i życie. Podejście metaboliczne dr. Palmera może mieć radykalny wpływ na światową epidemię problemów ze zdrowiem psychicznym. _Energia dla mózgu_ to lektura obowiązkowa”.
— DAVID BASZUCKI, ZAŁOŻYCIEL I DYREKTOR GENERALNY PLATFORMY ROBLOX ORAZ WSPÓŁZAŁOŻYCIEL BASZUCKI GROUP; JAN ELLISON BASZUCKI, AUTORKA KSIĄŻKI A Small Indiscretion I WSPÓŁZAŁOŻYCIELKA BASZUCKI GROUP
„Jeśli kiedykolwiek czułeś się rozczarowany nieprzekonującymi wyjaśnieniami dotyczącymi chorób psychicznych, ta przełomowa książka jest dla ciebie. Palmer, praktykujący psychiatra, nieskrępowany powszechnie uznawaną dziś wiedzą w tej dziedzinie, odważnie wykracza poza jej granice i idzie dalej niż większość. Przedstawia mocne argumenty przemawiające za odrzuceniem tego, czego uczono nas na temat przyczyn, diagnozowania i leczenia zaburzeń psychicznych. Na pierwszym planie stawia maleńkie mitochondria, które niegdyś były odrębnymi mikroorganizmami, i zabiera cię w ekscytującą intelektualną podróż, w trakcie której odkryjesz nowe początki psychiatrii”.
— ZOLTÁN SARNYAI, PROFESOR I KIEROWNIK LABORATORY OF PSYCHIATRIC NEUROSCIENCE NA UNIWERSYTECIE JAMESA COOKA W AUSTRALII
„Doktor Christopher Palmer napisał podręcznik, który powinien przeczytać każdy, kto stara się zrozumieć kwestie dotyczące zdrowia psychicznego i leczyć jego zaburzenia. Książka ta pomaga zrozumieć, dlaczego metabolizm i mitochondria są podstawą zdrowia mózgu (…) oraz wzywa do działań mających na celu zmianę podejścia do leczenia zaburzeń psychicznych. Przeczytaj ją i zaczerpnij wiedzę od jednego z najlepszych w tej dziedzinie”.
— ANA C. ANDREAZZA, PROFESOR FARMAKOLOGII I PSYCHIATRII NA UNIVERSITY OF TORONTO, ZAŁOŻYCIELKA I DYREKTOR NAUKOWA MITOCHONDRIAL INNOVATION INITIATIVE
„Doktor Palmer w niezwykły sposób łączy fakty z literatury naukowej, by przedstawić proroczą teorię na temat etiologii chorób neuropsychiatrycznych i potencjalnie terapeutycznej roli metabolizmu. Tezy i ramy zaproponowane przez dr. Palmera stwarzają wiele możliwości profilaktyki i terapii w psychiatrii i przybliżają nas o krok do opracowania leczenia pozwalającego zmienić przebieg choroby”.
— ROGER S. MCINTYRE, PROFESOR PSYCHIATRII I FARMAKOLOGII
NA UNIVERSITY OF TORONTO, KANADA
„Książka _Energia dla mózgu_ dr. Chrisa Palmera to bardzo potrzebne, nowe spojrzenie na kwestię zdrowia psychicznego, które może zrewolucjonizować to, jak myślimy o zaburzeniach psychicznych, jak je badamy i leczymy. To gwarantowany bestseller; książka, od której nie będziesz mógł się oderwać i która może zmienić życie — twoje albo bliskiej ci osoby. Szczegółowość, wnikliwość i wrażliwość, z jakimi dr Palmer porusza złożone zagadnienia chorób psychicznych, robią ogromne wrażenie. Autor, psychiatra z Harvardu, czerpie ze swoich doświadczeń klinicznych i potrafiąc przewidzieć kolejne pytanie czytelnika, wplata odpowiedź w narrację będącą idealnym połączeniem nauki i beletrystyki. Pełna błyskotliwych analogii, zdumiewających statystyk, fascynujących szczegółów naukowych i poruszających historii pacjentów, książka ta jest lekturą obowiązkową. Jako doktor i student medycyny na Harvardzie chciałbym, aby weszła do kanonu lektur dla następnego pokolenia lekarzy. Podejrzewam, że gdyby tak się stało, liczba chorób metabolicznych — w tym zaburzeń psychicznych — spadłaby już w ciągu jednego pokolenia. Ta książka odmieni życie wielu osób”.
— NICHOLAS NORWITZ, DOKTOR NEUROMETABOLIZMU (UNIWERSYTET OKSFORDZKI) I STUDENT MEDYCYNY NA HARVARDZIE
„Wciąż nie wiemy wielu rzeczy na temat związków między metabolizmem, zdrowiem i chorobami. Na szczęście dr. Christopherowi Palmerowi udało się przebić przez informacyjny szum i podejść do zaburzeń psychicznych na podstawie tych prostych reguł: metabolizm jest podstawą zdrowia mózgu, a od zdrowia mózgu zależy nasza przyszłość. Wiedzę zawartą w książce _Energia dla mózgu_ należy jak najszybciej włączyć do naszych zasad postępowania, ponieważ zaburzenia psychiczne — zwłaszcza wśród dzieci — to kryzys, który wciąż się pogłębia. To nie czary, to neuronauka”.
— SUSAN A. MASINO, PROFESOR NAUK STOSOWANYCH I NEURONAUKOWIEC W TRINITY COLLEGE
„Wyrazy uznania dla doktora Chrisa Palmera za napisanie skłaniającej do myślenia, znakomitej książki na temat przełomów, jakie zachodzą obecnie w psychiatrii — dyscyplinie, która od zbyt dawna była naznaczona krzywdzącym piętnem. To lektura obowiązkowa dla wszystkich, bo właściwie każdy z nas, bez wyjątku, ma członka rodziny lub serdecznego przyjaciela zmagającego się z chorobą psychiczną. Wreszcie pojawił się głos optymizmu; światełko na końcu ciemnego tunelu”.
— SANJIV CHOPRA, PROFESOR MEDYCYNY W HARVARD MEDICAL SCHOOL, BESTSELLEROWY PISARZ
„Z mojej praktyki klinicznej niezbicie wynika, że to, co jemy i pijemy, wpływa na funkcjonowanie mózgu i zdrowie psychiczne, lecz nigdy nie rozumiałem, jak i dlaczego tak się dzieje. Doktor Palmer w błyskotliwy sposób łączy fakty i tłumaczy słuszność tych spostrzeżeń. Pionierska praca!”.
— ERIC C. WESTMAN, DYREKTOR DUKE KETO MEDICINE CLINIC
„Miałem wrażenie, że książka _Energia dla mózgu_ doktora Palmera wzięła mnie za rękę, delikatnie przeprowadziła przez niezwykle skomplikowane zagadnienia medyczne i pozwoliła dojść do fascynujących, a jednocześnie niezwykle logicznych wniosków. Choć nie jestem naukowcem, lektura pochłonęła mnie i nie sprawiła trudności. Dzięki temu, że autor posiadł rzadką umiejętność wyjaśniania złożonych koncepcji naukowych i medycznych przystępnym językiem, książka ta może z powodzeniem trafić do bardzo szerokiego grona odbiorców. Jego teoria jest starannie skonstruowana. Wszystkie zjawiska zostały logicznie uzasadnione. Pomocne są także liczne przykłady i analogie. Porównanie metabolizmu do ruchu samochodowego to czysty geniusz. Zmiana kursu w rozumieniu zdrowia psychicznego — przestawienie się z podstaw genetycznych na metaboliczne — nie będzie prosta, albowiem ta dziedzina wiedzy to kolos na miarę Titanica, lecz książka _Energia dla mózgu_ wydaje się ogromnym krokiem we właściwym kierunku”.
— JIM ABRAHAMS, DYREKTOR THE CHARLIE FOUNDATION FOR KETOGENIC THERAPIES
„Od czasu powstania epokowych teorii psychodynamiki (Sigmund Freud) i behawioryzmu (John Watson) nie pojawiła się żadna nowa, odważna i potencjalnie rewolucyjna koncepcja, która tłumaczyłaby narastającą epidemię chorób psychicznych na całym świecie i na przestrzeni dziejów. Zgodnie z przełomową teorią doktora Chrisa Palmera pierwotnymi przyczynami chorób psychicznych prawdopodobnie są nieprawidłowości w metabolizmie energetycznym mózgu, a podejścia dietetyczne i metaboliczne mogą przynieść poprawę zdrowia cierpiącym, a nawet całej populacji. _Energia dla mózgu_ to lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych mózgiem i zdrowiem psychicznym”.
— JONG M. RHO, PROFESOR NEURONAUKI I PEDIATRII
NA UNIWERSYTECIE KALIFORNIJSKIM W SAN DIEGOWSTĘP
Nie zliczę, ile razy przez ponad dwadzieścia pięć lat pracy jako psychiatra i neuronaukowiec słyszałem pytanie, zadawane mi przez pacjentów i ich bliskich: „Co wywołuje chorobę psychiczną?”. Na początku swojej kariery udzielałem długich odpowiedzi, dzięki którym sprawiałem wrażenie wykształconego i kompetentnego. Mówiłem o neuroprzekaźnikach, hormonach, genetyce i stresie. Opisywałem proponowane metody leczenia i wyrażałem nadzieję, że przyniosą oczekiwaną poprawę. Ale po kilku latach zacząłem się czuć jak oszust. Problem polegał na tym, że stan zdrowia pacjentów wcale się bardzo nie poprawiał. Terapia czasami działała przez kilka miesięcy, a nawet rok lub dwa, lecz objawy najczęściej wracały. W pewnym momencie zacząłem mówić ludziom prostą prawdę: „Nikt nie wie, co powoduje choroby psychiczne”. Choć znamy wiele czynników ryzyka, nie wiemy, w jaki sposób się zazębiają. Nadal próbowałem zaszczepiać w ludziach nadzieję, zapewniając ich, że dysponujemy wieloma podejściami terapeutycznymi i będziemy wypróbowywać jedno po drugim, aż do skutku. Niestety, w przypadku wielu moich pacjentów ów oczekiwany skutek się nie pojawiał.
Z mojej perspektywy wszystko zmieniło się w 2016 roku, kiedy to pomagałem pewnemu pacjentowi schudnąć. Tom był trzydziestotrzyletnim mężczyzną cierpiącym na zaburzenie schizoafektywne, będące połączeniem schizofrenii i choroby afektywnej dwubiegunowej. Przez ostatnie trzynaście lat każdego dnia cierpiał na halucynacje, urojenia i inne dokuczliwe objawy psychiczne. Choroba go wyniszczała. Wypróbował siedemnaście leków, lecz żaden nie przyniósł spodziewanej poprawy. Lekarstwa działały uspokajająco, co łagodziło jego niepokój i pobudzenie, lecz nie eliminowały halucynacji ani urojeń. Co gorsza, wskutek ich przyjmowania przytył prawie 50 kilogramów. Od dawna zmagał się z niską samooceną, a nadwaga jeszcze ją pogorszyła. Zaczął prowadzić niemal pustelniczy tryb życia i nasze cotygodniowe sesje były jednymi z jego nielicznych kontaktów ze światem zewnętrznym. Po części właśnie dlatego zgodziłem się pomóc mu schudnąć: byłem lekarzem, z którym widywał się najczęściej i nieszczególnie interesowała go perspektywa skierowania do specjalisty, którego wcześniej nie widział na oczy. Co więcej, podejmowanie jakichkolwiek działań mających na celu poprawę stanu zdrowia nie było dla niego niczym naturalnym. Pomyślałem, że zrzucenie zbędnych kilogramów pomoże mu zyskać poczucie kontroli nad życiem. Po bezskutecznych eksperymentach z kilkoma podejściami zdecydowaliśmy się wypróbować dietę ketogeniczną, czyli ubogą w węglowodany, za to bogatą w tłuszcze i zawierającą umiarkowaną ilość białek.
W ciągu kilku tygodni Tom nie tylko stracił na wadze; zacząłem dostrzegać niezwykłe i znaczne zmiany w jego objawach psychicznych. Zdawał się mniej przygnębiony i apatyczny. Częściej nawiązywał kontakt wzrokowy, a gdy to robił, w jego oczach były iskra i świadomość, jakich wcześniej nigdy nie widziałem. Co najbardziej zdumiewające, po dwóch miesiącach powiedział mi, że jego halucynacje ustąpiły i ponownie przemyślał swoje liczne, podszyte paranoją teorie spiskowe. Zaczął zdawać sobie sprawę z tego, że nie są prawdziwe i zapewne nigdy nie były. Tom schudł prawie 70 kilogramów, wyprowadził się z domu ojca i zapisał się na kurs zawodowy, zwieńczony uzyskaniem certyfikatu. Potrafił nawet poprowadzić improwizowaną prelekcję na żywo, co przed przejściem na dietę ketogeniczną było dla niego nie do pomyślenia.
Byłem oszołomiony. W całej swojej karierze nie spotkałem się z takim przypadkiem. Choć u niektórych osób zdarza się, że utrata wagi powoduje złagodzenie stanów lękowych i depresji, ten mężczyzna cierpiał na zaburzenie psychotyczne, które opierało się leczeniu przez ponad dekadę. Nic w mojej wiedzy i doświadczeniu nie wskazywało na to, by dieta ketogeniczna mogła zmniejszać tego rodzaju objawy. Wydawało mi się wręcz, że nie ma ku temu żadnych racjonalnych przesłanek.
Zacząłem szperać w literaturze medycznej i odkryłem, że dieta ketogeniczna jest stosowaną od dawna i opartą na dowodach naukowych metodą leczenia padaczki. Może powstrzymywać epileptyczne ataki, nawet gdy zawiodą tradycyjne leki. Szybko zdałem sobie sprawę z ważnego związku: przecież farmakologiczne metody leczenia padaczki są w psychiatrii powszechne. Obejmują podawanie leków takich jak Depakine, Neurontin, Lamictal, Topamax, Valium, Klonazepam i Xanax. Jeśli ta dieta jest tak skuteczna, że pozwala powstrzymać ataki, to być może dlatego pomogła Tomowi. Opierając się na zdobytych informacjach, zacząłem stosować dietę ketogeniczną w leczeniu innych pacjentów, a gdy pojawiły się sukcesy, nawiązałem współpracę z badaczami z całego świata, by przyjrzeć się jej bliżej. Zacząłem prowadzić prelekcje na ten temat i publikować w czasopismach akademickich artykuły dowodzące jej skuteczności.
Wyruszyłem w podróż ku zrozumieniu, jak i dlaczego dieta ta działa na moich pacjentów. Oprócz wspomnianego zastosowania w terapii padaczki jest ona też wykorzystywana w leczeniu otyłości i cukrzycy; prowadzone są badania na temat jej skuteczności w chorobie Alzheimera. Na początku czułem się oszołomiony i trochę przytłoczony. Dlaczego jedna forma terapii miałaby działać na tak różne zaburzenia, nawet jeśli tylko u niektórych osób? To pytanie przetarło mi szlak do czegoś znacznie większego niż kwestia, od której zacząłem poszukiwania. Skłoniło mnie do odkrywania powiązań między wspomnianymi zaburzeniami oraz połączenia poczynionych w ten sposób spostrzeżeń ze wszystkim, co już wiedziałem jako neuronaukowiec i psychiatra. Kiedy w końcu poskładałem te elementy w całość, zdałem sobie sprawę, że natknąłem się na coś, co wykraczało poza moje najśmielsze marzenia. Opracowałem jednolitą teorię dotyczącą przyczyn wszystkich chorób psychicznych. Nazwałem ją teorią energii mózgu (ang. _theory of brain energy_).
______
Nie jest to książka o diecie ketogenicznej — ani o żadnej innej, jeśli już o tym mowa. Nie dotyczy ona wyłącznie poważnych chorób psychicznych; zawarte w niej spostrzeżenia naukowe odnoszą się też do łagodnej depresji i stanów lękowych. Co więcej, może ona zmienić sposób, w jaki myślisz o wszystkich ludzkich emocjach i doświadczeniach. Nie oferuję prostego remedium na choroby psychiczne ani nie zalecam żadnej pojedynczej terapii stosowanej w oderwaniu od innych form leczenia. Nieoczekiwana skuteczność opisanego podejścia stanowiła tylko pierwszą wskazówkę, która naprowadziła mnie na nowy sposób pojmowania chorób psychicznych. W tej książce podzielę się z tobą swoimi spostrzeżeniami i zabiorę cię w podróż, która — mam nadzieję — zmieni twój sposób myślenia o chorobach psychicznych i zdrowiu umysłu.
Oto krótkie omówienie jej treści:
- Zacznę od przeglądu obecnej wiedzy w dziedzinie zdrowia psychicznego; opowiem o trapiących nas problemach i pytaniach oraz o ich istotności.
- Przekażę prawdę, która może się zdawać szokująca — otóż zaburzenia psychiczne nie są odrębnymi bytami. Chodzi tu o choroby takie jak depresja, stany lękowe, zespół stresu pourazowego (PTSD), zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, ADHD, alkoholizm, uzależnienie od opioidów, zaburzenia odżywiania, autyzm, choroba afektywna dwubiegunowa i schizofrenia. Ich objawy w znacznym stopniu się pokrywają, a u wielu pacjentów stwierdza się więcej niż jedno zaburzenie. Nawet w przypadku zaburzeń o bardzo różnych objawach leżące u ich podstaw czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne w dużej mierze się zazębiają.
- Zbadam zaskakujące powiązania między zaburzeniami psychicznymi a niektórymi zaburzeniami fizycznymi, takimi jak otyłość, cukrzyca, zawał serca, udar mózgu, ból, choroba Alzheimera i epilepsja. Aby w pełni zrozumieć przyczyny powstawania chorób psychicznych, należy zapoznać się z tymi zależnościami.
- Wszystko powyższe przełoży się na stwierdzenie, że _choroby psychiczne są zaburzeniami metabolicznymi mózgu_.
- Aby zrozumieć, co to oznacza, należy zapoznać się z zagadnieniem metabolizmu. Jest ono znacznie bardziej skomplikowane, niż wydaje się większości ludzi, lecz zrobię co w mojej mocy, aby przedstawić je jak najprościej. Decydujące znaczenie mają malutkie organelle — mitochondria. Metabolizm i mitochondria pozwalają wyjaśnić wszystkie objawy chorób psychicznych.
- Omówię różnice pomiędzy normalnymi stanami psychicznymi a zaburzeniami. Każdy z nas na różnych etapach życia doświadcza na przykład lęku, przygnębienia i strachu. Stany te nie są zaburzeniami, lecz stanowią nieodłączną część naszego człowieczeństwa. Ale jeśli pojawiają się one w niewłaściwym czasie lub są zbyt silne, mogą przekroczyć _granicę dzielącą normalny stan psychiczny od zaburzenia_. Przekonasz się, że wszystkie stany psychiczne — nawet te normalne — mają związek z metabolizmem. Na przykład „stres” to stan psychiczny rzutujący na metabolizm, czyli innymi słowy, odciskający na nim swoje piętno. Jeśli utrzymuje się przez dłuższy czas lub jest bardzo silny, może prowadzić do choroby psychicznej. To samo można zresztą powiedzieć o wszystkich innych czynnikach wpływających na metabolizm.
- Opowiem o pięciu ogólnych mechanizmach, które mogą wyjaśniać spostrzeżenia kliniczne i neurologiczne dotyczące wszystkich zaburzeń psychicznych.
- Pokażę, że wszystkie znane czynniki sprzyjające powstaniu chorób psychicznych, takie jak konstrukcja genetyczna, stany zapalne, neuroprzekaźniki, hormony, sen, alkohol i narkotyki, miłość i zawód miłosny, poczucie sensu i celu życia, a także trauma i samotność, można bezpośrednio powiązać z wpływem na metabolizm i mitochondria. Wszystkie te czynniki rzutują na metabolizm, który następnie oddziałuje na funkcjonowanie komórek, co może skutkować objawami choroby psychicznej.
- Wyjaśnię, że działanie wszystkich obecnych metod terapii schorzeń psychicznych, z uwzględnieniem podejść psychologicznych i społecznych, prawdopodobnie opiera się na wpływie na metabolizm.
- To nowe podejście do chorób psychicznych prowadzi do nowych metod terapii, które dają nadzieję na długotrwałe wyleczenie, a nie jedynie na złagodzenie objawów. Niektóre z owych metod wymagają więcej wysiłku niż zwykłe zażycie pigułki, lecz włożone w nie starania są warte zachodu. Choć dalsze badania zapewne doprowadzą do opracowania nowszych podejść terapeutycznych, ekscytujące są te już dostępne, a jest ich naprawdę wiele.
Gwoli jasności: nie jestem pierwszym, który sugeruje istnienie związków między metabolizmem i mitochondriami a chorobami psychicznymi. Tak naprawdę opieram się na prowadzonych przez dziesięciolecia badaniach. Ta książka nigdy by nie powstała, gdyby nie wkład moich poprzedników oraz ich pionierskie eksperymenty, z których wiele przedstawię na kolejnych stronach. Niemniej jednak książka ta jako pierwsza łączy poszczególne elementy układanki w spójną teorię, która integruje badania biologiczne, psychologiczne i społeczne i oferuje jednolite ramy, pozwalające na wyjaśnianie oraz leczenie chorób psychicznych.
Książka_ Energia dla mózgu_ nie tylko dostarcza odpowiedzi na dręczące nas od dawna pytania, lecz także proponuje nowe rozwiązania. Mam nadzieję, że położy ona kres cierpieniom wielu milionów ludzi na całym świecie i pchnie ich los na inne tory. Jeśli zmagasz się z chorobą psychiczną lub masz chorą bliską ci osobę, być może odmieni ona także i twoje życie.ROZDZIAŁ 1
TO, CO ROBIMY, NIE DZIAŁA
OBECNA SYTUACJA POD WZGLĘDEM ZDROWIA PSYCHICZNEGO
Światowa Organizacja Zdrowia oszacowała, że w 2017 roku prawie 800 milionów ludzi na naszej planecie cierpiało na zaburzenia psychiczne. Stanowi to nieco ponad 10% światowej populacji, a innymi słowy, schorzenia tego rodzaju dotykają co dziesiątą osobę. Po uwzględnieniu zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych liczba ta zwiększa się do 970 milionów osób, czyli 13% populacji. Najczęściej diagnozuje się zaburzenia lękowe, na które cierpi mniej więcej 3,8% ludzi, oraz depresję, dotykającą 3,4% osób . Częstość występowania tych zaburzeń w Stanach Zjednoczonych jest większa i wynosi w przybliżeniu 20%, a zatem u jednej na pięć osób stwierdza się tam zaburzenia psychiczne lub związane z używaniem substancji psychoaktywnych.
Podane wartości dają nam obraz częstości występowania zaburzeń psychicznych w określonym okresie obejmującym jeden rok. Ale wskaźniki zapadalności na te choroby przy uwzględnieniu całego życia człowieka są znacznie wyższe. Z dostępnych obecnie danych dla Stanów Zjednoczonych wynika, że mniej więcej 50% populacji w którymś momencie życia spełni kryteria zaburzenia psychicznego . Tak, mówimy o _połowie Amerykanów_ .
Oszacowanie częstości występowania chorób psychicznych jest trudne. Ludzie często ukrywają swoje problemy mentalne przed innymi, a niekiedy nie przyznają się do nich nawet przed samymi sobą. Choroba psychiczna stanowi piętno niemal na całym świecie. Choć z jednej strony społeczeństwa poczyniły istotny postęp pod względem uznawania depresji i zaburzeń lękowych za „prawdziwe” choroby, nastąpił on stosunkowo niedawno i nie wszędzie. Nadal są ludzie, którzy postrzegają osoby cierpiące na te zaburzenia jako „marudne” albo „leniwe”. Z drugiej strony, choć zwykle uważa się, że osoby z zaburzeniami psychotycznymi są „naprawdę” chore, spotykają się one z innym rodzajem stygmatyzowania. Wielu ludzi boi się ich i przykleja im etykietkę „pomyleńców”. Są też osoby cierpiące na zaburzenia związane z używaniem substancji psychoaktywnych; te z kolei często postrzega się jako egocentryczne lub pozbawione kręgosłupa moralnego, a w niektórych krajach — na przykład na Bliskim Wschodzie — uznaje się je za przestępców, zaś spożywanie alkoholu może skutkować karą więzienia. Spektrum piętnowania rozciąga się od zawstydzania do jawnej dyskryminacji, lecz piętno dowolnego rodzaju może skłaniać ludzi do bagatelizowania lub do zafałszowywania swoich objawów. W związku z tym statystyki dotyczące częstości występowania chorób psychicznych najprawdopodobniej są niedoszacowane.
A choć już teraz są dramatyczne, problem zdaje się przybierać na sile.
Nasilająca się epidemia
Najlepsze dane na ten temat pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, gdzie naukowcy od dziesięcioleci opracowują statystyki dotyczące zdrowia psychicznego. Liczba przypadków chorób psychicznych rośnie. Według Centrum Kontroli Chorób ( _Centers for Disease Control_ ; CDC) w 2017 roku wskaźnik chorób psychicznych wśród dorosłych w wieku powyżej osiemnastu lat był większy niż w całym okresie 2008 – 2015 z wyjątkiem trzech lat. Warto zauważyć, że w najmłodszej grupie (osoby w wieku 18 – 25 lat) odnotowano największy wzrost zachorowań — o 40% w latach 2008 – 2017.
Częstość występowania ADHD (zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) rośnie u dzieci i młodzieży; w przedziale 4 – 17 lat w okresie 2003 – 2012 osiągnęła ona 41%. Ta konkretna diagnoza i związana z nią tendencja wzrostowa budzą poważne kontrowersje. Niektórzy sugerują, że jesteśmy po prostu coraz lepsi w rozpoznawaniu tego zaburzenia i zapewnianiu leczenia dzieciom, które go potrzebują, aby móc się prawidłowo rozwijać. Inni uważają, że leczymy normalne zachowania — że społeczeństwo i szkoły zaczęły oczekiwać od dzieci zbyt wiele, a oczekiwania te są nierealistyczne względem tego, do czego są zdolne dzieci w określonym wieku. Jeszcze inni twierdzą, że zdolność do skupiania uwagi w populacji amerykańskiej ogólnie się zmniejszyła — przypuszczalnie z powodu rosnącej ilości czasu spędzanego przed ekranami — a zjawisko to jest mylnie interpretowane jako ADHD. Czy częstość tego zaburzenia rzeczywiście rośnie, czy też za to, co widzimy w danych, odpowiadają inne czynniki? Wkrótce wrócę do rozważań na ten i inne tematy, ADHD nie jest bowiem jedynym schorzeniem, które występuje coraz powszechniej.
Zwiększa się też częstość występowania depresji u dzieci, młodzieży i młodych dorosłych. W latach 2006 – 2017 wskaźnik depresji w USA wśród dzieci w wieku 12 – 17 lat wzrósł o 86%. U osób w wieku 18 – 25 lat nastąpił wzrost o 49%. W przypadku dorosłych w wieku powyżej 25 lat wskaźnik depresji rzekomo utrzymywał się na stałym poziomie.
Większość z przytaczanych informacji pochodzi jednak z ankiet, a w takim przypadku znaczenie ma zarówno treść zadawanych pytań, jak i sposób, w jaki zostały sformułowane. Choć badania wskazują na to, że częstość występowania depresji wśród dorosłych nie rośnie, autorzy wielu raportów donoszą, że zwiększa się odsetek osób _wypalonych zawodowo_ . Wypalenie zawodowe nie jest oficjalną diagnozą psychiatryczną, uwzględnioną w podręczniku DSM-5 ( _Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders_ , wydanie V), lecz Światowa Organizacja Zdrowia niedawno dodała je do swojej listy zaburzeń psychicznych ICD-11 ( _International Classification of Diseases_ ). Kryteria są podobne jak w przypadku depresji, lecz skupiają się na stresie w pracy i w jej środowisku. Toczyło się wiele dyskusji na temat tego, czy wypalenie zawodowe jest po prostu formą depresji związaną z pracą. Nie bez powodu. W jednym z badań dotyczących wypalenia zawodowego lekarzy stwierdzono, że osoby mające umiarkowane objawy wypalenia trzykrotnie częściej spełniają kryteria ciężkiej depresji. U osób z poważnym wypaleniem zawodowym prawdopodobieństwo spełnienia kryteriów depresji było aż 49 razy większe , co z praktycznego punktu widzenia oznacza, że pod względem diagnostycznym schorzenia te różnią się w bardzo niewielkim stopniu, jeśli w ogóle. Podobnie jak depresja wypalenie zawodowe wiąże się ze znacznie większym wskaźnikiem samobójstw. Ponieważ jak już wspomniałem, wypalenie zawodowe nie trafiło jeszcze do DSM-5, amerykańskie agencje nie prowadzą statystyk na jego temat. Ale zgodnie z przeprowadzonym w 2018 roku badaniem Gallupa 23% pracowników przyznaje, że często lub zawsze odczuwa wypalenie w pracy, a dalsze 44% odczuwa je czasami . Wskaźniki te są znacznie wyższe niż w przypadku depresji.
Wskaźniki samobójstw wzrastają w większości grup wiekowych. W samych Stanach Zjednoczonych w 2016 roku skutecznie targnęło się na swoje życie prawie 45 tysięcy osób. Ogólnie rzecz biorąc, na każdą osobę, która umiera w wyniku samobójstwa, przypada mniej więcej trzydzieści prób samobójczych, co oznacza, że prób tych dokonuje się ponad milion rocznie. W latach 1999 – 2016 liczba samobójstw wzrosła w większości stanów USA, przy czym w dwudziestu pięciu stanach odnotowano wzrost o 30% lub więcej. Inna wartość statystyczna, nazwana _deaths of despair_ (dosł. zgony z rozpaczy), obejmuje łączną liczbę samobójstw oraz zgonów w Stanach Zjednoczonych spowodowanych nadużywaniem alkoholu i narkotyków. W latach 1999 – 2017 liczba ta wzrosła ponad dwukrotnie.
Do najczęściej występujących zaburzeń psychicznych należą stany lękowe, lecz kryteria ich stwierdzania wciąż ewoluują, co utrudnia ocenę trendów w czasie. Niektórzy uważają, że związane z tymi zaburzeniami wskaźniki nie zmieniły się w ostatnich latach , jednak coroczne badanie gospodarstw domowych, obejmujące mniej więcej 40 tysięcy dorosłych Amerykanów, sugeruje, że liczba tego rodzaju stanów wzrasta. Uczestników ankiety zapytano: „Jak często odczuwałeś niepokój w ciągu ostatnich 30 dni?”, przy czym do wyboru było pięć odpowiedzi, od „bez przerwy” do „ani razu”. W latach 2008 – 2018 wskaźnik występowania stanów lękowych wzrósł o 30%. W najmłodszej grupie osób w wieku 18 – 25 lat nastąpił wzrost o 84% .
Czasami bardziej „powszechne” schorzenia, takie jak depresja i stany lękowe, są rozpatrywane niezależnie od chorób psychicznych takich jak schizofrenia. Specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym często używają terminu „poważna choroba psychiczna” w odniesieniu do zaburzeń skutkujących znacznym upośledzeniem i niepełnosprawnością, takich jak objawy psychotyczne. Chociaż kategoria ta obejmuje niektóre ciężkie postacie depresji i stanów lękowych, odnosi się głównie do schorzeń takich jak schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa, autyzm i tym podobne. Jak wygląda sytuacja w przypadku tych chorób? Jak zmienia się ich częstość? Otóż również rośnie. W latach 2008 – 2017 w Stanach Zjednoczonych odnotowano 21-procentowy wzrost liczby poważnych chorób psychicznych u osób powyżej 18. roku życia. W grupie osób w wieku 18 – 25 lat w tym samym okresie — czyli przez niecałą dekadę — częstotliwość występowania poważnych chorób psychicznych _podwoiła się_ .
Liczba stwierdzanych przypadków autyzmu wzrasta w zastraszającym tempie . W 2000 roku autyzm dotykał w USA mniej więcej jedno na 150 dzieci; w 2014 roku już jedno na 59.
Niepokoić mogą także statystyki dotyczące choroby afektywnej dwubiegunowej. Od połowy lat 70. do 2000 roku częstotliwość jej występowania wahała się w przedziale 0,4 – 1,6%. Na początku obecnego stulecia odsetek ten wzrósł do 4 – 7% . Przed 1994 rokiem schorzenie to prawie nie występowało u dzieci ani młodzieży, a obecnie pojawia się coraz częściej.
Przytoczone wartości wręcz nie mieszczą się w głowie. Częstość występowania schorzeń takich jak autyzm i choroba afektywna dwubiegunowa nie powinna rosnąć wykładniczo w tak krótkim czasie. Choć lęki i depresja mogą mieć charakter sytuacyjny, choroby wymienione wcześniej są ogólnie uważane za mające podłoże „biologiczne” i wielu badaczy sądzi, iż są one w dużej mierze zdeterminowane genetycznie. A przecież gatunek ludzki nie przeżywa epidemii mutacji genetycznych.
Naukowcy, klinicyści i całe społeczeństwo usiłują zrozumieć przyczyny gwałtownego wzrostu częstości występowania chorób psychicznych. Choć nie ma jednoznacznego wyjaśnienia, pojawiło się wiele teorii, które można zasadniczo podzielić na dwie kategorie.
Teorie z pierwszej kategorii opierają się na przekonaniu, że statystyki są błędne lub źle interpretujemy ich znaczenie. Wiele osób uważa, że tak szybki wzrost występowania zaburzeń psychicznych jest zwyczajnie niemożliwy; sądzą one, że wartości są przekłamane z powodu dostrzegania przez lekarzy i (lub) pacjentów „zaburzeń”, których nie ma. Oto trzy najważniejsze teorie należące do tej kategorii:
1. To przez firmy farmaceutyczne! Chcą sprzedawać lekarstwa jak największej liczbie ludzi, a żeby je sprzedawać, muszą przekonać lekarzy i społeczeństwo o konieczności ich stosowania. Co roku wydają miliardy dolarów na marketing i wysyłają próbki do lekarzy, aby nazwa ich produktu dobrze zapadła wszystkim w pamięć. Produkują reklamy telewizyjne, w których pyta się widza o to, czy doświadcza różnych niejasno określonych objawów, takich jak „obniżony nastrój”. A jeśli widz ich doświadcza, zostanie poinstruowany, by „porozmawiał ze swoim lekarzem i zapytał, czy »lek X« jest dla niego odpowiedni”. Tego typu reklamy podsycają hipochondrię. Zatroskani ludzie udają się do lekarzy i otrzymują nową diagnozę oraz oczywiście stosowne tabletki.
2. To przez lenistwo! Ludziom dziś nie chce się pracować nad różnymi rzeczami. Nie chcą też odczuwać żadnego dyskomfortu i uważają, że nie powinni. Coraz częściej zwykłe ludzkie emocje i przeżycia klasyfikuje się jako „objawy”. Tłumy zgłaszają się do terapeutów, aby te „objawy” złagodzić. Czasami skarżą się na nie swojemu lekarzowi. Ludzie chcą szybkich i łatwych rozwiązań, lekarze zaś są przepracowani i zajęci, więc najłatwiej jest im wypisać receptę.
3. Chodzi o nowe pokolenie dzieci! Biorąc pod uwagę fakt, że przytoczone wskaźniki najszybciej rosną wśród dzieci i młodych dorosłych, jasne jest, że wina leży po ich stronie — albo po stronie rodziców. Rodzice rozpieścili nowe pokolenie przez spełnianie każdej jego zachcianki. Te młode osoby nigdy nie były karane, nie pracowały nad silną wolą ani wytrwałością. Łatwo się frustrują i wpadają w przygnębienie. Kiedy nie ma rodziców, którzy mogliby im pomóc, albo gdy ktoś im czegoś odmawia, zaczyna się kryzys. Wskutek tego rodzaju załamań stwierdza się u nich różne zaburzenia psychiczne. Inne młode osoby, nie mogąc sobie poradzić z realiami życia, próbują obwiniać za swoje niepowodzenia „choroby psychiczne”.
Choć tego rodzaju teorie brzmią atrakcyjnie, prawdopodobnie nie są w pełni trafne. Jeśli sam nie cierpisz na problemy psychiczne, nie masz dziecka dotkniętego takimi przypadłościami albo nie stykasz się na co dzień z pacjentami dotkniętymi chorobami psychicznymi, łatwo ci będzie założyć, że wszystkie te osoby po prostu narzekają i marudzą, a lekarze, pacjenci i rodzice szukają szybkich rozwiązań. Ale gdy zetkniesz się z prawdziwymi ludźmi, którzy stoją za tymi statystykami, i ujrzysz skalę ich cierpienia, powyższe teorie staną się niemożliwe do obronienia. Gdy ktoś, kogo uważasz za „dobrego rodzica”, ma siedmiolatka, który ma napady wściekłości, nie śpi i grozi, że zabije siebie albo kogoś innego, problem nabiera poważnych kształtów. Te zachowania nie są normalne. Kobieta, która doświadcza tak silnych ataków paniki, że przestaje wychodzić z domu? To także nie jest normalne. Podobnie nienormalna jest sytuacja, gdy ktoś cierpi na tak głęboką depresję, że w niektóre dni po prostu nie jest w stanie wstać z łóżka.
Tak docieramy do drugiej kategorii hipotez dotyczących rosnących wskaźników zaburzeń psychicznych, w której statystyki te są uznawane za prawdziwe. Zwolennicy tego typu teorii wierzą, że liczba tych chorób rzeczywiście wzrasta. Proponują oni różne punkty widzenia i wyjaśnienia problemu:
1. To dobrze! Te statystyki mają pozytywny wydźwięk — oznaczają, że coraz lepiej rozumiemy zaburzenia psychiczne i mamy ich większą świadomość, pomagającą w ich dostrzeganiu. W szkołach i środowiskach pracy istnieje wiele programów dotyczących rozpoznawania objawów zaburzeń psychicznych oraz zaburzeń związanych z używaniem substancji psychoaktywnych. Prowadzone są kampanie społeczne przeciwdziałające samobójstwom. Celebryci otwarcie mówią o swoich zmaganiach z problemami psychicznymi, a w mediach pojawia się więcej informacji na temat zdrowia psychicznego, które mają na celu krzewienie świadomości _i_ odstąpienie od stygmatyzowania cierpiących. Ludzie coraz częściej otrzymują potrzebną pomoc, są diagnozowani i leczeni.
2. To kwestia społeczeństwa! Stajemy się coraz bardziej uzależnieni od nowinek technicznych i ekranów. Ze względu na ciągłe wpatrywanie się w telefony, komputery i telewizory zaczęliśmy prowadzić bardziej siedzący i samotniczy tryb życia. Rzadziej ze sobą współpracujemy w „realu” i zamiast spędzać czas razem lub choćby rozmawiać przez telefon, komunikujemy się za pośrednictwem serwisów społecznościowych. Ludzie publikują informacje tylko o tych aspektach swojego życia, które dobrze się prezentują, przez co serwisy społecznościowe sprzyjają nierealistycznym oczekiwaniom i rodzą poczucie wstydu, zamiast pomagać w tworzeniu prawdziwych więzi. Poza tym zwiększyło się tempo życia. Wszyscy są zajęci i mają napięte harmonogramy — nawet dzieci. Rodziny nie jadają razem kolacji, jak działo się to w „dawnych czasach”. Nic dziwnego, że ludzie czują się wypaleni; nic dziwnego, że tak wiele osób cierpi na zaburzenia psychiczne.
3. To chemikalia, toksyny i sztuczna żywność! Zmieniło się nie tylko zachowanie społeczeństwa, lecz także świat, w którym żyjemy. Każdego dnia narażamy się na działanie toksyn. Żywność, którą jemy, jest pełna sztucznych składników. Nowe chemikalia są wszędzie — na trawnikach, w wodzie kranowej i w produktach higieny osobistej, których używamy rano i wieczorem. Tworzymy związki niewystępujące w naturze i otaczamy się nimi, a co gorsza, nie do końca rozumiemy ich działanie, zwłaszcza w połączeniu z innymi związkami. Prowadzą one do wzrostu zapadalności na różne choroby, takie jak nowotwory, otyłość i zaburzenia psychiczne, nawet jeśli jeszcze nie wiemy dokładnie, jak to się dzieje.
Istnieje znacznie więcej teorii tłumaczących wzrost problemów ze zdrowiem psychicznym, które należą do tej drugiej kategorii, lecz trzy wymienione są jednymi z najczęściej omawianych. Żadna z nich nie jest szczególnie naciągana. Niewykluczone, że opisane w nich zjawiska odgrywają pewną rolę — przynajmniej w przypadku niektórych osób lub okoliczności. Jak wyjaśnię w dalszej części tej książki, niektóre z nich niemal na pewno są trafne.
Ale jeśli chodzi o numer jeden na powyższej liście — czyli racjonalizowanie statystyk jako efektu lepszego rozpoznawania i diagnozowania chorób — dowody wskazują na to, że rośnie nie tylko rozpoznawalność. Badania porównujące dane zbierane rok po roku obejmują próbki całej populacji, niezależnie od tego, czy ktoś został formalnie zdiagnozowany, czy nie. Liczba tych zaburzeń naprawdę rośnie.
Być może najważniejszą kwestią, na którą należy zwrócić uwagę, jest _równoczesny_ wzrost wskaźników występowania bardzo różnych zaburzeń psychicznych — na przykład autyzmu, choroby afektywnej dwubiegunowej, depresji i ADHD, by wymienić tylko kilka. Dlaczego tak się dzieje? Uważamy, że choroba afektywna dwubiegunowa, ADHD i depresja są wszak bardzo różne i mają odmienne przyczyny. Jeśli zaburzenia te mają podłoże genetyczne, to co złego dzieje się z naszymi genami? Czy istnieje toksyna powodująca liczne mutacje? Jeśli winowajcą jest stres, jakim przesiąknięte jest współczesne, wiecznie zabiegane społeczeństwo, dlaczego rośnie występowanie _wszystkich_ tych zaburzeń? Czy większy stres nie prowadziłby po prostu do nasilenia depresji i lęków? Z pewnością nie powoduje on przecież autyzmu ani choroby dwubiegunowej… Ale czy na pewno? Omawiane statystyki przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi.
Na domiar złego dodatkowe żniwo zebrała pandemia COVID-19. Szacuje się, że w czerwcu 2020 roku mniej więcej 40% wszystkich dorosłych w USA zmagało się z problemami psychicznymi lub używaniem substancji psychoaktywnych. Jedenaście procent ankietowanych dorosłych stwierdziło, że w ciągu ostatnich trzydziestu dni rozważało popełnienie samobójstwa .
Cena, którą płacimy
Zaburzenia psychiczne są kosztowne dla społeczeństwa. W 2010 roku straty finansowe na całym świecie wyniosły 2,5 biliona dolarów i oczekuje się, że do 2030 roku sięgną 6 bilionów dolarów . Liczby te obejmują koszty bezpośrednich usług związanych z opieką psychiatryczną (hospitalizacje, wizyty u lekarzy i terapeutów) oraz leków wydawanych na receptę. Istnieją jednak inne koszty finansowe, które trudniej zmierzyć, takie jak spadek produktywności spowodowany pogorszeniem koncentracji pracowników lub korzystaniem ze zwolnień lekarskich. Straty te dotykają pracodawców i pracowników; cierpiące jednostki i całe społeczeństwa. Na pierwszym miejscu listy chorób przyczyniających się do niepełnosprawności znajduje się obecnie depresja, która wyprzedziła wszystkie inne schorzenia — w tym choroby układu krążenia, nowotwory i infekcje. Zaburzenia psychiczne oraz te związane z używaniem substancji psychoaktywnych są główną przyczyną „lat straconych z powodu niepełnosprawności” oraz „ogólnego obciążenia chorobami” w USA .
O wiele ważniejsze niż koszty finansowe zaburzeń psychicznych jest cierpienie, do jakiego przyczyniają się te zaburzenia u dotkniętych nimi osób i ich rodzin. Skutkują niewypowiedzianymi dramatami i rozpaczą. Choroby psychiczne mogą rujnować życie. Mogą prowadzić do izolacji społecznej, zakłócać plany szkolne i zawodowe oraz wiązać ludziom ręce na niezwykle przygnębiające sposoby. Cierpienie prawie zawsze wykracza poza osobę dotkniętą zaburzeniem. Życie rodzinne pogrąża się w chaosie. Częstą konsekwencją schorzeń psychicznych jest rozwód. U najbliższych osoby cierpiącej również mogą wystąpić zaburzenia psychiczne, takie jak stany lękowe lub zespół stresu pourazowego (PTSD). Osoby te mogą po prostu wypalić się i porzucić cierpiącego przyjaciela lub członka rodziny, aby chronić własne zdrowie. Co najmniej połowa osób przebywających w przytułkach dla bezdomnych cierpi na zaburzenia psychiczne lub zaburzenia związane z używaniem substancji psychoaktywnych . To samo dotyczy więzień . Zaburzenia psychiczne mogą przyczyniać się do agresji — nie tylko do szkolnych strzelanin, które trafiają na pierwsze strony gazet, lecz także do przemocy domowej. Mogą skutkować poczuciem tak skrajnej beznadziei, że ludzie odbierają sobie życie.
Ale u większości ludzi zaburzenia psychiczne nie objawiają się w tak dramatyczny sposób i nie są widoczne jak na dłoni. Wiele osób cierpi samotnie, w milczeniu. Wstydzą się. Nie wiedzą, co zrobić z objawami. Czasami nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są chorzy. Nie myślą o tym, co im dolega, jako o „objawach”; wychodzą z założenia, że cierpienie, jakiego doświadczają, jest po prostu naturalną częścią ich życia. Mogą wierzyć, że są słabi lub gorsi od innych. Mogą myśleć, że muszą po prostu jak najlepiej wykorzystać życie, jakie jest im dane. Traktują swoje cierpienie i objawy jako nieodłączną część siebie lub życiowych doświadczeń.
Wyobraźmy sobie na przykład kobietę o imieniu Mary. Jej ojciec był alkoholikiem i stosował wobec niej przemoc werbalną i fizyczną. Ponieważ doszukiwał się winy właściwie we wszystkim, co robiła, zaczęła wierzyć, że jest głupia i nie ma wielu pozytywnych cech. Nie rozmawiała z nikim o wybuchach gniewu ojca; wychodziła z założenia, że ściągnie tym na siebie jeszcze więcej kłopotów i da mu kolejne powody do wymierzania kar. W szkole średniej popadła w depresję, była wyalienowana i nie widziała żadnych nadziei na przyszłość. Stan ten utrzymywał się aż do wejścia w dorosłość. Mary miała problemy ze snem, prześladowały ją wspomnienia krzyczącego ojca i bała się głośnych dźwięków. Nie przyszło jej na myśl, że którykolwiek z tych objawów może być sygnałem zaburzenia, a tym bardziej, że jest uleczalny. Spotykam pacjentów takich jak Mary, którzy cierpią w ten sposób przez lata, nim wreszcie coś skłoni ich do podjęcia leczenia. Bardzo wiele osób podobnych do Mary w ogóle nie próbuje się leczyć.
A co z leczeniem?
Terapia zaburzeń psychicznych jest niezwykle istotna. Może łagodzić cierpienie. Może zapobiegać niezdolności do normalnego funkcjonowania. Może przywracać ludziom marzenia i potencjał. Leczenie może ratować życie. I naprawdę tak się dzieje. Wiele osób czerpie wielkie korzyści ze współczesnych metod leczenia zaburzeń zdrowia psychicznego. Pacjenci pokonują uzależnienia, znajdują ulgę od epizodów psychotycznych, uczą się radzić sobie z lękiem i wracają do zdrowia po zaburzeniach odżywiania — te sukcesy są realne i znaczące. Dysponujemy skutecznymi podejściami terapeutycznymi. Niestety, nie działają one w każdym przypadku i przez cały czas.
Najpierw przyjrzyjmy się historiom sukcesów.
John był trzydziestosześcioletnim inżynierem, żonatym i z dwójką małych dzieci. Żyło mu się całkiem dobrze… dopóki nie odkrył, że jego żona ma romans. John chciał ratować związek, lecz małżonka pragnęła innego życia i zdecydowała się go opuścić. John był zdruzgotany i popadł w ciężką depresję. Nie był w stanie spać dłużej niż dwie godziny. Wpadł w obsesję na punkcie swojego zniszczonego życia. Nie mógł się skupić na pracy zawodowej. Uważał, że jedynym rozwiązaniem jest nakłonienie żony do powrotu, lecz ona nie była tym zainteresowana. Dręczyło go poczucie winy z powodu wszystkich sytuacji, w których — jak uważał — zawiódł jako mąż, ojciec i człowiek. Trwało to trzy miesiące, w trakcie których nic się nie zmieniało — a jeśli już, to na gorsze. W końcu bliscy namówili Johna, by udał się do psychiatry. Wyszedł z receptą na środki przeciwdepresyjne i nasenne i rozpoczął cotygodniową psychoterapię.
Już po kilku dniach zaczął sypiać lepiej. Dzięki temu poczuł się mniej przytłoczony i zagubiony, lecz nadal był w rozpaczy. Po miesiącu sytuacja zaczęła jednak zmieniać się na lepsze. Jego nastrój się poprawiał. Był w stanie odstawić leki nasenne i spać bez ich pomocy. Przestał uporczywie roztrząsać bolesne sprawy i skupił się na rzeczach, na które miał wpływ. Skoncentrował się na przedsięwzięciach w pracy i w domu, a oprócz tego postanowił popracować nad kondycją. Zaczął spędzać więcej czasu z dziećmi. Podjął kroki w kierunku sfinalizowania rozwodu, których wcześniej unikał. Po roku odstawił lek antydepresyjny i czuł się dobrze. Znów zaczął umawiać się na randki.
Historia Johna stanowi ilustrację osiągnięć współczesnej psychiatrii. Połączenie farmakoterapii i psychoterapii złagodziło depresję Johna i stany lękowe i pomogło mu uporać się z niezwykle stresującym okresem w życiu. Poza tym nie tylko _jego_ stan się poprawił. Rozwód jest bardzo trudnym przeżyciem dla dzieci i zwiększa ryzyko wystąpienia u nich problemów związanych ze zdrowiem psychicznym. Ryzyko to zwiększa się także w sytuacji, gdy rodzic cierpi na ciężką depresję. Leczenie pomogło Johnowi być lepszym, bardziej zaangażowanym ojcem. Innymi słowy, poprawa samopoczucia Johna przyniosła korzyści także jego dzieciom. Skorzystała na tym również firma, w której pracował. Mimo depresji codziennie stawiał się w pracy, lecz nie był w stanie się skupić i pracował mniej efektywnie. Skuteczne leczenie pozwoliło Johnowi na powrót stać się produktywnym pracownikiem.
Historii takich jak Johna jest multum i nietrudno się domyślić, dlaczego badacze i klinicyści zajmujący się zdrowiem psychicznym lubią je opowiadać. Oczywiście warto podkreślać, że leczenie może być skuteczne. Należy zachęcać ludzi do szukania pomocy i sygnalizować im, że ich cierpienie może się zakończyć. A profesjonaliści w każdej dziedzinie lubią koncentrować się na sukcesach. Nie mają tendencji do reklamowania tego, co nie działa. Niestety, w dziedzinie zdrowia psychicznego nie działa bardzo wiele. Nie u każdego rezultaty są tak dobre jak u Johna. A tak naprawdę — u mało kogo.
Depresja jest jednym z najczęściej stwierdzanych i leczonych zaburzeń psychicznych w Stanach Zjednoczonych. Szacuje się, że w 2020 roku mniej więcej 21 milionów dorosłych doświadczyło co najmniej jednego epizodu depresyjnego, co stanowi 8,4% wszystkich dorosłych w USA. Około 66% z nich otrzymało jakąś formę leczenia .
Co zatem dzieje się z tymi wszystkimi osobami, które leczą się na depresję? Czy ich stan zdrowia się poprawia, a co ważniejsze — czy poprawa ta utrzymuje się w dłuższej perspektywie?
W jednym z badań podjęto próbę znalezienia odpowiedzi na to pytanie. W pięciu akademickich ośrodkach medycznych zebrano grupę osób pragnących podjąć terapię w związku z ciężką depresją i rozpoczęto ich obserwację, która trwała przez dwanaście lat . W badaniu wzięło udział 431 osób, a naukowcy co tydzień oceniali ich objawy depresji. Odkryli, że po zakończeniu terapii objawy te utrzymywały się u 90% badanych. W ciągu dwunastu lat obserwacji symptomy depresji nawracały średnio w 59% przypadków. Charakter tych objawów się zmieniał; zdarzało się, że ustępowały całkowicie, by potem wrócić z pełną mocą — nawet w trakcie leczenia i nawet jeśli dana osoba codziennie przyjmowała leki. Innymi słowy, 90% osób nie zostało wyleczonych z depresji. Albo miały one utrzymujące się, stosunkowo łagodne jej objawy, albo cyklicznie wychodziły z ciężkiej depresji i popadały w nią znowu. Badacze doszli do wniosku, że depresja jest chorobą przewlekłą, ale o epizodycznym charakterze. Odkryli ponadto, że u osób takich jak John, które miały tylko jeden epizod depresyjny, szanse na pełne i trwałe wyzdrowienie są większe. Takich osób nie było jednak wiele.