Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Entliczek, mętliczek - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
4637 pkt
punktów Virtualo

Entliczek, mętliczek - ebook

Ewa Szykulska – aktorzyca, artystka, przyjaciółka ludzi i zwierząt, kobieta pełna wahań, przemyśleń i refleksji. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek polskiego kina i teatru. Silnie znacząca swą obecność w świadomości widzów.

Essa! Essa! Essa!

Nie jestem z cukru, nie obawiam się deszczu. Mam znakomitą parasolkę – wyrób krajowy. Kupiłam w Centralnym Domu Towarowym.

Przez ciebie się z nami więcej nie umówią!

To opowieść nie tylko o sukcesach, rolach i spotkaniach z wybitnymi twórcami, lecz także o prywatnych przeżyciach, chwilach zwątpienia i codzienności, którą rzadko oglądamy zza kulis.

Szczera, pełna anegdot i ciepłego humoru, a jednocześnie refleksyjna opowieść, odsłaniająca portret kobiety konsekwentnie idącej własną drogą, wiernej sztuce i sobie samej. To zapis życia, które – choć zakorzenione w świecie teatru i filmu – wciąż pozostaje bliskie każdemu, kto poszukuje własnej prawdy i sensu.

To nie jest spowiedź ani kronika sukcesów. To raczej zbiór wspomnień, emocji, obrazów, słów wykraczających mocno poza kwestie odgrywanych bohaterów i napotkanych ludzi – to mętliczek układający się w historię jednego życia.

Karolina Prewęcka z subtelnością wprowadza czytelników w wielowątkowy i dygresyjny świat Ewy Szykulskiej, uchylając rąbka jej wrażliwości i ukazując liczne wcielenia.

Karolina Prewęcka – dziennikarka, autorka książek. Są wśród nich zapisy rozmów z aktorami Stanisławą Celińską i Bohdanem Łazuką, biografia malarki Meli Muter oraz wspomnienia Monique Chmielewskiej-Lehman i Artura B. Chmielewskiego o ich ojcu, Henryku Jerzym Chmielewskim – Papciu Chmielu. Absolwentka etnografii, przede wszystkim lubi słuchać ludzi, stara się utrwalać pamięć o ich przeżyciach i przekazywać emocje.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8391-897-6
Rozmiar pliku: 17 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Stanęłam przed kamerą dziesiątki lat temu, żeby „grać”.

Nie, nie wygrywać – to nie konkurs piękności. To nie bieg na 1500 metrów.

A jednak biegnę, idę, czołgam się w tym niekończącym się maratonie.

Jestem zmęczona? Jestem.

Ale czołgam się dalej, nie oczekując medali, choć i te sporadycznie mi darowują. To miłe, przez moment.

Lata temu „w pakiecie” sprzedawałam kamerze także urodę. Teraz tylko wpatruję się w Was z ekranu postarzałymi, zmęczonymi oczami i chcę Was wzruszyć, wkurzyć. Sprowokować. Rozdaję emocje, bo mam ich w sobie spory zapas. Rozdaję je, sprzedaję, żeby nie zwariować do końca. A Wy oceniajcie, czy Wam w czymś pomagam. Bo jeśli nie, wyrzućcie mnie do śmietnika z napisem „bezużyteczne”.

Bo może zagnieździłam się na ekranie na zbyt długo.

Jestem jednozdaniowcem.

Rwańce przychodzą mi do głowy

i szybko zanikają.

Niektóre zapisuję.

Lubię te zdanka-głupawki.ROZDZIAŁ I

Początek na koniec

Jak na koniec życia mówić o początku?

Strasznie mi trudno. Bo w jakiejś okropnej mgle jestem. Nie bardzo wiem, kim jestem. Jakąś dziwną starszą panią.

Pół życia mówiłam, że bywam aktorką. Teraz, jak zadzwonią dzwoneczkiem, to może oddzwonię i zjawię się na planie, jak zechcą. Ja nie umiem prosić. Miałam to szczęście, że propozycje same do mnie przychodziły. Bez pośrednictwa agencji. Troszkę to jest tak, że jest się do wypożyczenia. W moich latach u nas bardzo dużo mógł reżyser. Nie tak jak w Stanach, gdzie jest ogromna zależność od producenta. Teraz i u nas coraz częściej tak się dzieje.

Ja, w tej chwili, jasne, że się nie spełniam, jasne, że praktycznie nie gram, ale z drugiej strony zawsze sobie zakładałam, że nie ilość, ale jakość. Są aktorzy, którym wystarczy jeden, dwa filmy, żeby przeniknąć do wyobraźni i do pamięci widza. Ważne, jakie zdanie mają ludzie o tobie, czy uważają, że jesteś dobrym aktorem, aktorką, bo twój przekaz jest cudowny, bo wprowadzasz widownię w inny świat. Na niektórych się czeka, żeby ich obejrzeć. Nie muszą grzeszyć urodą, mogą być po prostu niezwykle interesujący.Nie chcę się czuć, jakby mi ktoś poobcinał moje kolce albo jakbym sama je sobie powyrywała. Bez kolców człowiek jest bardziej bezbronny. Nie mam ochoty mizdrzyć się do świata. Nie chcę prosić znajomych dalekich i bliskich o akceptację. Nigdy tego nie robiłam, ale chciałam – każdy z nas chce – być w jakimś sensie zauważona.

Kiedy miałam pięćdziesiąt lat, grałam panie, co mają sześćdziesiąt i siedemdziesiąt lat. Wszystkie tak gramy. Teraz nie jest tak, żebyśmy grały na co dzień. Nie, tylko raz na czas jakiś. Da się do tego przyzwyczaić.

Nie chodzi o to, że nie zagram Ryszarda III – daję przykład w sensie wielkości roli – nawet bym się bała. Tylko Krystyna Janda się nie boi, całe szczęście, zresztą…

Chłopaki nieraz to dłużej przetrzymują. Nieraz mają dziury w karierze, potem wracają. Tak dzieje się wszędzie na świecie.

Nie wiem, jak będzie toczyło się moje życie zawodowe. A może nikt mnie już nie będzie chciał? Pokolenia minęły. Ci, z którymi pracowałam, albo powymierali, albo są głębokimi emerytami. Niektórzy robią rzeczy niegodne ich dorobku, ale może nie powinnam tak mówić? Bo przecież bardzo akceptuję seriale telewizyjne, choć dla mnie ich niezwykły czas był w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, tak samo Teatru Telewizji. Powstawały wspaniałe rzeczy i był taki cudowny zwyczaj, że młodzi mieli szansę debiutować filmem telewizyjnym.

Oglądam, raczej rzadko oglądam w całości, jakieś filmy w telewizji – głupio się przyznać, że ten telewizor jest nieraz potrzebny – i patrzę na dziesiątki, setki koleżanek aktorek i kolegów aktorów, których nie znam. Nie sposób ich znać. Niektórych zapamiętuję.

Zastanawiam się, na ile oni są usatysfakcjonowani, na ile się spełniają.

Jest taki program w telewizji, w którym dwaj mięśniacy o sympatycznych pyszczydełkach cudownie komentują to, co pokazują stacje telewizyjne. Zaczęłam się przysłuchiwać temu programowi. Między innymi prowadzący mówili kiedyś o dwóch… aktorkach? „Aktorkach” – tak powiedziałam, ale dlaczego zastanowiłam się, zanim powiedziałam, że o „aktorkach”? No, tyle grają, może nawet więcej niż ja kiedyś. Tyle odcinków serialu nakręciły, a ja w życiu tylu nie nakręciłam.

Te obie panie miały dramatyczne sceny w którymś odcinku. Jak zareagował na to jeden z tych panów? Zwrócił się do drugiego: „Słuchaj, ty… im się wydaje, że są Seniuk albo Celińską”.

Mówię o tym dlatego, że jednak często inaczej grywałam niż te panie, grałam i z Seniuk, i z Celińską i byłyśmy fantastycznymi partnerkami dla siebie, obdarzając się szacunkiem za to, co robimy na ekranie. Czyli jednak, myśląc o sobie źle, myślę o sobie bardzo dobrze, bo ja bardzo cenię Seniuk i Celińską i myślę, że przynależę do tej samej grupy aktorek. I tyle.

Ludzie lepiej o sobie mówią i myślą, i oceniają się, a ja… niestety, widzę wszystkie moje wady, które, wiem o tym, nieraz są moimi atutami.

Nieraz naprawdę jestem zadowolona z tego, co zrobiłam. Byłam i jestem zadowolona. Najczęściej to, co akceptowałam kilkadziesiąt lat temu – mówię o pracy swojej – się nie zmieniło. To jest kawałek mnie i to jest w porządku. Fajnie, że to zagrałam. Ale jak mam mówić więcej o tym, co zrobiłam? To według mnie należy do ludzi, do widzów. Oddaję się w inne ręce, umysły, serduszka i albo coś zostaje wchłonięte i trwa w odbiorcach, albo, wyśmiane przez nich, też na swój sposób trwa albo przemija.

O wspomnienia jest mi trudno także z tej przyczyny, że znacznie lepiej niż filmy i spektakle ze mną pamiętam przygotowania do nich i odcienie emocji. Wszystko, co się zdarza do momentu ostatniego klapsa. Najpierw ekscytacja przed pracą, potem już praca, dojazdy na plan, próby, myślenie o tym, co zaraz będzie, o budowaniu roli.

No więc nie bardzo wiem, jak zacząć, żeby ten początek nie był tylko o biologii, wieku i losie, ale żeby w nim wrócić z jakiegoś powodu do bycia aktorką, bo znają mnie ludzie jako aktorkę, widzieli mnie na ekranie albo na scenie. Jestem takim bytem ożywionym. Weszłam, jak setki z nas, aktorów, do wyobraźni widzów? Chciałabyś, babo!

Czy ty słyszysz, rozumiesz, próbujesz zrozumieć

Coś, kogoś

Oprócz siebie?

Potrafisz wybaczyć

Coś, komuś

Oprócz siebie?

(…)

Brawo Ty!

Bardziej mnie nie ma, niż jestem.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij