Epickie dramy Lottie Brooks - ebook
Epickie dramy Lottie Brooks - ebook
Wreszcie wszystko zaczęło się układać:
Daniel został oficjalnie moim chłopakiem (jesteśmy najsłodszą parą w szkole ever!) i zrobiłam sobie nawet żelazną listę postanowień, której zamierzam się trzymać:
♥ całkowity koniec kitkatów (OMG, czy to w ogóle możliwe?),
♥ nie mówić (za często) „OMG”,
♥ poznać Taylor Swift,
♥ znaleźć swój własny wyjątkowy styl (nauszniki w kształcie hamburgerów są MEGA).
Ale po drodze coś nie wyszło. Drama za dramą! Na pierwszej oficjalnej randce w kinie puściłam epickiego bąka. Wszystko przez mamę, która każe nam zdrowo jeść, a kto by nie puszczał bąków po strączkach?Amber nagle zrobiła się zazdrosna o Daniela. A do tego nasz nowy pies (tak, mamy psa!) kompletnie nie kuma higieny osobistej i robi kupy ABSOLUTNIE wszędzie. Jakby tego było mało, źle wyregulowałam sobie brwi. Amber uważa, że wyglądam jak białucha arktyczna (wygoogluj, jeśli nie wiesz, co to).
Tak że zostałam oficjalnie #dramaqueen, a to dopiero początek!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8367-129-1 |
Rozmiar pliku: | 5,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
9.04
Nowy rok, nowy dziennik, nowy wielopak kitkatów chunky i nowy CHŁOPAK!!!! Czy życie może być JESZCZE lepsze?!?!?!
Czuję w tej chwili tak błogie szczęście, że gdy Toby pierdnął mi w lewą dziurkę od nosa, praktycznie nic nie poczułam. A kiedy Bella zjadła mój ulubiony kolorowy balsam do ust i wsadziła paluchy do mojego ulubionego bronzera… no cóż, jak mam być szczera, to było dość wkurzające… Zatrzasnęłam drzwi swojego pokoju znacznie delikatniej niż zwykle! W końcu to tylko kolorowy balsam do ust i bronzer i to nie ja wściekle szoruję teraz vanishem plamy na dywanie, prawda?
Kogo obchodzą kolorowe balsamy do ust i bronzery, gdy człowiek jest zaaaaakochaaaaany?
Nie mnie! O NIE, drodzy państwo!
Po prostu wiem, że ten rok będzie NIESAMOWITY. Czuję to w powiekach.
10.02
Zabrałam się do postanowień noworocznych. Jak dotąd mam tyle…
Postanowienia noworoczne Lottie
1. Postarać się nie mieć aż takiej obsesji na punkcie kitkatów chunky.
2. Codziennie powiedzieć komuś komplement.
3. Przekonać rodziców, żeby podnieśli mi kieszonkowe o 50%.
4. Zrobić coś, żeby włoski brwi rosły bardziej symetrycznie.
5. Przestać mówić OMG (tak często).
6. Wstawać o 7.00 rano w weekendy i ćwiczyć jogę/medytować.
7. Wypracować własny wyjątkowy styl.
8. Być bardziej tolerancyjną dla mojego bardzo nieznośnego rodzeństwa.
9. Postarać się nie być aż taką dziwaczką.
10. Poznać Taylor Swift.
Numer 1 nie idzie za dobrze, bo zjadłam dwa kitkaty chunky, gdy pisałam tę listę, ale odkładam już tę paczkę i nie zjem kolejnego przez co najmniej dwie godziny.
10.45
Ciągle śnię na jawie o wczorajszym wieczorze. Tyle ważnych punktów: taniec, czerwone kubki, publiczne wyznanie miłości (cóż, może nie „miłości”, ale „sympatii” czy cokolwiek)… i POCAŁUNEK!!!
Opowiedziałam o wszystkim chomisiom z najdrobniejszymi szczegółami – są totalnie zachwycone!
10.56
Uważam, że ten pocałunek był najlepszym pocałunkiem w moim życiu. Okej, wiem, że całowałam się dopiero dwa razy, ale moim zdaniem był lepszy niż pierwszy. Chociaż nieznacznie… może o jakieś 15%.
Ciekawe, czy Daniel myśli tak samo.
10.59
OMG, a co, jeśli Daniel uważa, że ten pocałunek był gorszy?!
Co, jeśli jego zdaniem był o 15% gorszy od ostatniego… albo o 52% gorszy! Albo o 78,9% gorszy?!
O RETY! TO BRZMI JAK TRUDNE ZADANIE MATEMATYCZNE!!!
Zad. 4. Jeśli Daniel ocenił swój pierwszy pocałunek z Lottie na 9/10, a drugi pocałunek z Lottie na 2,5/10, to o ile procent spadła jakość pocałunków Lottie?
Nie rozwiążę tego, bo:
A. Nie chcę się dowiedzieć.
B. Nie jestem typem dziewczyny, która zajmuje się matematyką dla zabawy.
ALE co, jeśli za każdym razem, gdy pocałuję Daniela, będzie coraz gorzej i gorzej, i gorzej, aż w końcu będzie 10 000 razy gorzej? Czy nauka w ogóle dopuszcza taką możliwość?!
AAAAA! Co, jeśli z naukowego punktu widzenia niemożliwe jest pocałowanie kogoś, kto całuje gorzej ode mnie, bo CAŁUJĘ JUŻ NAJGORZEJ NA CAŁYM ŚWIECIE?!
STOP.
To fantazjowanie poszło w złym kierunku. Muszę zrobić coś, co zakończy tę spiralę zmartwień. Może potrzebuję więcej przekąsek…
11.23
Zjadłam trochę monster munch o smaku marynowanej cebulki i ciut mniej martwię się pocałunkiem. Co jest dziwne, bo gdybym miała pocałować Daniela w tej chwili, na pewno byłby to kiepski pocałunek, ponieważ smakowałby marynowaną cebulką.
11.26
Chociaż jak mam być szczera, nie miałabym nic przeciwko pocałunkowi, który smakowałby monster munch o smaku marynowanej cebulki, ale wiadomo, są różne gusta.
12.05
Mama weszła do mojego pokoju, żeby zostawić mi pranie do schowania, zobaczyła te wszystkie papierki po chipsach i kitkatach i porządnie się zezłościła, bo robi pieczeń na obiad i „masz to zjeść albo zobaczysz”.
– Albo co zobaczę? – zapytałam.
– Nie pyskuj mi tu, młoda damo.
– Nie pyskuję! Serio pytam.
– Albo… będziesz miała kłopoty.
– Jakie kłopoty?
Sapnęła z poirytowaniem mówiącym: „Wierz mi, nie chcesz się dowiedzieć”. A potem wyszła!
Ja również życzę ci wszystkiego najlepszego w nowym roku, droga matko!
Ale ja naprawdę chciałam się dowiedzieć. Dlatego zapytałam. Moim zdaniem rodzice powinni wyrażać swoje groźby precyzyjniej. W przeciwnym razie skąd mamy wiedzieć, czy należy traktować je poważnie, czy nie?
15.44
Na noworoczny lunch zjedliśmy pieczeń wołową i Yorkshire pudding. Żandarmi Zabawy nie wypili ani łyka wina, bo mają „suchy styczeń” – wolałabym, żeby sobie darowali, bo zawsze ich to piekielnie unieszczęśliwia.
Zostało nam po Bożym Narodzeniu trochę papierowych niby-cukierków z niespodzianką, więc mama je też wyłożyła. Ja znalazłam w swoim rybkę przepowiadającą los, a Toby dostał gumowego indyka, którym od razu strzelił i trafił mnie w czoło. Zerwałam się z krzesła, gotowa odpłacić mu jakąś lekką przemocą, gdy przypomniałam sobie swoje postanowienie, żeby być bardziej tolerancyjną – dlatego wzięłam głęboki oddech i usiadłam.
– To było bardzo dojrzałe, Lottie – stwierdził tata.
– Tak, no cóż, okazywanie większej życzliwości rodzeństwu to jedno z moich postanowień noworocznych.
Toby się roześmiał, powiedział: „Doskonale!”, i podniósł indyka, żeby znów nim strzelić.
– TOBY, dość już – zwróciła mu uwagę mama. – Może dobrze byłoby, gdybyś wziął przykład z siostry i też podjął jakieś postanowienia…
To go uciszyło.
– Lottie, skarbie, nie mówisz zbyt wiele o wczorajszym wieczorze – powiedział tata i upił ze smutkiem łyk soku porzeczkowego.
– Tata ma rację, opowiedz nam wszystkie gorące ploteczki! – dodała mama.
– No, poszłaś z kimś w ślimaka? – Toby roześmiał się, wydął usta i zaczął obleśnie cmokać.
Moja twarz jak zwykle całkowicie mnie zdradziła, przybierając jaskrawy odcień truskawki.
– ZROBIŁA TO, ZROBIŁA! – pisnął Toby, wyraźnie zachwycony sobą.
– DUUUUUPAAA! – wykrzyknęła Bella.
– To ekscytujące! No dalej, Lottie – zachęcała mnie mama. – Opowiadaj!
Jęknęłam, ale uznałam, że lepiej będzie wyciągnąć wszystko na światło dzienne i za jednym zamachem uporać się też z tym festiwalem krindżu.
– Okej, no cóż, Daniel być może poprosił, abym została jego dziewczyną…
– Fuj! – powiedział Toby.
Kopnęłam go pod stołem (mój poziom tolerancji ostro leciał w dół).
– Bądź miły, Toby – ostrzegła go mama i wyciągnęła ręce, żeby mnie przytulić. – To świetna wiadomość, skarbie. Prawda, Bill?
Tata zmarszczył czoło.
– Hm, muszę lepiej poznać tego chłopca, zanim tak uznam. Daj znać, kiedy będzie mógł wpaść na męską pogawędkę.
Musiałam mieć przerażoną minę, bo mama pacnęła tatę w rękę i powiedziała:
– Przestań się z nią droczyć!
Naprawdę mam nadzieję, że żartował.
18.45
Grupa KÓZ na WhatsAppie:
AMBER: Jeszcze raz wszystkiego najlepszego w nowym roku, dziewczyny! Macie jakieś postanowienia noworoczne?
POPPY: Nie, mama mówi, że jestem idealna taka, jaka jestem
AMBER: Wszystkie mamy tak mówią, to zwykłe #bzdury – bez urazy, Poppy, ale mogłabyś trochę popracować nad sobą #taktylkomówię
POPPY: Co na przykład miałabym zrobić?
AMBER: No cóż, nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale z ust pachnie ci jakby podgrzanym tuńczykiem, a Twój głos bywa lekko piskliwy. Spróbowałabym go może nieco obniżyć?
JESS: Amber, nie bądź okropna. Przecież Poppy ma uroczy głos!
AMBER: Nie jestem okropna! Próbuję jej pomóc. Wszystkie zauważyłyśmy tuńczykowe zionięcie, prawda?
(Długa przerwa w konwersacji).
MOLLY: Eee… Lottie, masz jakieś postanowienia noworoczne?
AMBER: Nawet mnie nie prowokuj. Mogłabym wymienić co najmniej dwadzieścia rzeczy u Lottie.
JA: Cóż, właściwie mam tylko dziesięć. Okej – przykro mi, że nie wszystkie możemy być tak idealne jak Ty, Amber!
AMBER: Nigdy nie mówiłam, że jestem idealna. Z pewnością postaram się przestać patrzeć z góry na osoby, którym poszczęściło się mniej niż mnie.
JESS: Nie wiem, czy jakoś wybitnie dobrze Ci to idzie, jak mam być szczera.
JA: Mnie też nie idzie najlepiej. Nie mogę się powstrzymać przed jedzeniem kitkatów!
MOLLY: Cóż, może zacznij od czegoś osiągalnego. Co jeszcze masz na liście?
JA: Hm, zobaczmy… Przestać być taką dziwaczką/niedorajdą… Zaprzyjaźnić się z Taylor Swift.
AMBER: Mówiła o czymś osiągalnym, Lottie!
JESS: Nie mogę uwierzyć, że porzuciłabyś mnie dla Tay-Tay
JA: OMG, będę musiała napisać swoją listę od nowa, prawda?!
JA: OMG, TOTALNIE muszę napisać listę od nowa. Właśnie do mnie dotarło, że mam przestać tak często mówić OMG!
POPPY: Turlam się przez was ze śmiechu
AMBER: A mnie przez was rozbolała głowa!
MOLLY: Muszę iść. Mama właśnie zawołała mnie na kolację, ale może spotkamy się jutro? Desperacko potrzebuję raportu z sylwestra i mam na myśli Twój, Lottie!
JA: Prawdziwa dama nie zdradza miłosnych sekretów…
AMBER: Daj spokój, Lottie! Wiesz, że przebierasz nogami, żeby opowiedzieć nam o każdym szczególe
JESS: Nie mogę się doczekać tej relacji. Co powiecie na 12.00 przy stoisku z churrosami?
MOLLY: Dobry plan. Mogłabym zabić za churros.
JA: Widzimy się. A jeśli chodzi o rybny oddech, Poppy… Mnie on nie przeszkadza – no wiesz, kto nie lubi kanapki z tuńczykiem na gorąco?! To przecież klasyka.
POPPY: Aaa, dzięki, Lotts xx
20.22
Mój CHŁOPAK właśnie do mnie zadzwonił.
– Cześć, Lottie! Szczęśliwego nowego roku.
– Cześć, Daniel! Szczęśliwego nowego roku. Chyba mówiliśmy to już wczoraj wieczorem…
– No, pewnie tak. Co u ciebie?
– Tak sobie. Dziś rano napisałam postanowienia noworoczne, ale słabo mi idzie ich wdrażanie.
– Naprawdę? Jak to?
– Chyba są za trudne. W pierwszym chodziło o to, żebym przestała jeść tyle kitkatów chunky, a ja zjadłam już… – Rozejrzałam się po podłodze swojego pokoju i policzyłam rozrzucone papierki. – Powiedzmy tylko, że poniosłam porażkę.
Daniel się roześmiał.
– Musisz napisać je tak, żeby łatwiej było ci osiągnąć cel, Lottie.
– Wszyscy mi to mówią.
– Mam dla ciebie dobrą propozycję: spędzać mnóstwo czasu z Danielem.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
– To rzeczywiście wydaje się łatwiejsze do osiągnięcia.
– Super! To kiedy ci pasuje?
– Co powiesz na sobotę? Moglibyśmy pójść do kina?
– Świetnie. Sprawdzę, co teraz leci.
– Okej. To na razie, Daniel.
– Na razie, Lottie.
21.43
Właśnie miałam położyć się spać, gdy przypomniałam sobie o rybce przepowiadającej przyszłość. Zbiegłam do kuchni i znalazłam ją na stole. Zabrałam ją do pokoju i postanowiłam dać jej na imię Felicity.
Położyłam rybkę w lewej dłoni i zapytałam, co przyszłość przyniesie mnie i Danielowi. Głowa i ogon Felicity natychmiast zaczęły drgać, więc sprawdziłam na kartce, co to znaczy, i wiecie co…