Epoka Skrajności - ebook
W chaosie Republiki Weimarskiej na jaw wyszły zbrodnie najsłynniejszych seryjnych morderców. Książka Błażeja Kotowicza „Epoka Skrajności” analizuje, jak kryzys społeczny i upadek wartości mogły wpłynąć na narodziny ekstremalnego zła. Wstrząsająca lektura dla miłośników historii i true crime, która stawia pytanie: czy to czasy tworzą potwory, czy pozwalają im wyjść z ukrycia?
| Kategoria: | Kryminał |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788397279612 |
| Rozmiar pliku: | 33 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prolog .................................................. 9
Rozdział 1: Fritz Haarmann – Bestia z Hanoweru
• Fritz Haarmann – Bestia z Hanoweru .............. 11
• Działalność Haarmanna ............................ 21
• Proces Bestii z Hanoweru ...................... 40
• Pośmiertne losy głowy Haarmanna ……………46
• Wspólnik Hans Grans ............................. 49
Rozdział 2: Ojczulek Denke – Kanibal z Ziębic
• Ojczulek Denke – Kanibal z Ziębic ................ 55
• Działalność Carla Denkego (dr Lucyna Biała) ... 58
• Zakończenie historii Carla Denkego i losy po śmierci . 65
Rozdział 3: Peter Kürten – Wampir z Düsseldorfu
• Peter Kürten – Wampir z Düsseldorfu ............. 71
• Działalność i schwytanie wampira ................ 78
• Proces Petera Kürtna ............................ 88
Rozdział 4: Carl Grossmann – ZickenCarl! / Rzeźnik z Berlina
• Carl Grossmann – ZickenCarl! ..................... 97
• Rzeźnik z Berlina ............................... 101
Rozdział 5: Friedrich Schumann – Smutek Spandau / Morderca
znad jeziora Falkenhagen
• Friedrich Schumann – Smutek Spandau ............. 109
• Ranny ………………… 116
Rozdział 6: Fritz Heinrich Angerstein – Naznaczony / Haiger w
cieniu willi van der Zypen
• Fritz Heinrich Angerstein – Naznaczony .......... 123
• Haiger w cieniu willi van der Zypen ............. 129Rozdział 7: Friedrich Reindel ........................ 137
Rozdział 8: Julius Krautz ............................. 145
Rozdział 9: Lorenz Schwietz .......................... 153
Rozdział 10: Carl Gröpler ........................... 163
Rozdział 11: Epoka Skrajności ........................ 171
Epilog ................................................ 187
Bibliografia ......................................... 189
Indeks ............................................... 204Prolog
W
mrocznych zakamarkach Republiki Weimarskiej,
gdzie postęp cywilizacyjny zderzał się z kryzysem
społecznym i moralnym, rodziły się historie, które do
dziś budzą refleksję. W burzliwych czasach, gdy
nadzieja mieszała się z upadkiem tradycyjnych wartości,
pojawili się ludzie zdolni do niewyobrażalnych okrucieństw. Ich
czyny, wyrastające z osobistych tragedii i słabości instytucji,
stały się symbolem tego, jak łatwo człowiek może przekroczyć
granicę człowieczeństwa.
Spojrzenie na tamte lata pokazuje, jak ekonomiczne,
kulturowe i psychologiczne okoliczności stworzyły warunki
sprzyjające narodzinom zbrodni. Codzienność pełna dramatów
i napięć prowadziła do moralnego rozkładu, a indywidualne
historie odsłaniały głębsze problemy całego społeczeństwa.
Ta książka to podróż przez labirynt przeszłości, w którym
każde wspomnienie, zapis i akt przemocy ujawniają, jak
niepewność czasów wpływa na ludzkie decyzje. Zanurzmy się w
tej historii, by zrozumieć źródła zła oraz cenę, jaką płaci
społeczeństwo, gdy zapomina o własnych wartościach.
9Fritz Haarmann - bestia z
hanoweru
F
ritz Haarmann, znany później jako "Wampir z
Hanoweru", przyszedł na świat 25 października 1879
roku w Hanowerze, w epoce, która choć z pozoru
stabilna, skrywała w sobie zalążki chaosu i sprzeczności,
które miały ukształtować jego życie. Był szóstym z siedmiorga
dzieci, Johanny i Olliego Haarmannów – pary, której związek
odzwierciedlał emocjonalną niestabilność i konflikty, będące
codziennością ich domu. Historia jego wczesnych lat to nie
tylko opowieść o dzieciństwie naznaczonym osobistymi
dramatami, ale także głębokie studium psychiki, która pod
wpływem traum, odrzucenia i społecznych nacisków stopniowo
przekształcała się w coś mrocznego i niekontrolowanego. Aby
zrozumieć, jak Haarmann stał się jednym z najbardziej
przerażających seryjnych morderców w historii Niemiec,
musimy cofnąć się do jego początków – do momentów, które
zasiały ziarno patologii, kiełkującej w cieniu hanowerskich ulic.
Fritz urodził się w rodzinie robotniczej, w czasach, gdy
Cesarstwo Niemieckie przeżywało industrialny rozkwit, a
Hanower stawał się ważnym ośrodkiem przemysłowym. Jednak
w domu Haarmannów nie było miejsca na optymizm epoki.
11Matka Johanna, kobieta o łagodnym usposobieniu,
rozpieszczała Fritza, traktując go niemal jak swoje ukochane
dziecko, które miało wynagrodzić jej trudy życia z mężem. Ollie
Haarmann, ojciec Fritza, był z kolei człowiekiem surowym,
porywczym i nieprzewidywalnym – ślusarz z zawodu, pracował
jako kolejarz. Później otworzył małą fabrykę cygar w
Hanowerze zatrudniającą około 10 pracowników. Jednak
surowość i wybuchy gniewu seniora Haarmanna rzucały cień na
domowe życie. Te dwie skrajności – nadopiekuńczość matki i
brutalność ojca – stworzyły dla Fritza świat pełen sprzeczności,
w którym miłość mieszała się z lękiem, a bezpieczeństwo było
ulotne.
Jako dziecko Fritz wyróżniał się spokojem i wycofaniem. W
przeciwieństwie do rówieśników, którzy spędzali dni na
ulicznych zabawach, on wolał samotność lub towarzystwo
siostry, bawiąc się jej lalkami i zakładając jej sukienki. Te
zachowania, dziś być może uznane za niewinne przejawy
indywidualności, w konserwatywnym środowisku końca XIX
wieku były postrzegane jako odstępstwo od normy. Chłopiec w
sukience szybko stał się obiektem drwin kolegów, którzy
wyśmiewali jego "zniewieściałość" i izolowali go od grupy. To
odrzucenie społeczne, choć z pozoru błahe, stało się pierwszym
ciosem w kształtującą się psychikę Fritza – uczyło go, że bycie
sobą oznacza wykluczenie i wstyd.
Sytuacja pogorszyła się w szkole, gdzie Fritz, już i tak
naznaczony jako "inny", padł ofiarą molestowania ze strony
jednego z nauczycieli. Ten incydent, choć Haarmann nigdy o
nim otwarcie nie mówił, pozostawił głębokie blizny.
12Przemoc seksualna, której doświadczył, była nie tylko
fizycznym naruszeniem, ale także zdradą zaufania – nauczyciel,
figura autorytetu, wykorzystał jego izolację i bezbronność.
To doświadczenie mogło zasiać w nim zarówno nienawiść do
władzy, jak i wypaczone postrzeganie seksualności, które
później znalazło ujście w jego zbrodniach. W domu nie
znajdował ukojenia – ojciec, widząc w synu słabość, karcił go za
brak męskości, podczas gdy matka, nieświadoma głębi jego
cierpienia, nadal otaczała go nadmierną troską. Fritz dorastał w
emocjonalnej pułapce, gdzie nie było miejsca na wyrażenie bólu
ani na odnalezienie stabilności.
W okresie dojrzewania Haarmann zaczął ujawniać mroczne
skłonności, które zwiastowały jego późniejsze zbrodnie. W
wieku szesnastu lat popełnił pierwsze znane przestępstwa
seksualne – wabił młodszych chłopców do ciemnych piwnic,
gdzie dawał upust swoim pragnieniom. Te akty nie były jedynie
młodzieńczym eksperymentem – miały w sobie element
przymusu i dominacji, wskazując na rozwijającą się
psychopatię. Złapany przez władze, trafił do szpitala
psychiatrycznego w Hildesheim w 1896 roku, gdzie lekarze
zdiagnozowali u niego zaburzenia psychiczne o podłożu
seksualnym, uznając jego stan za nieuleczalny. Diagnoza ta była
jednak tylko chwilowym przystankiem – Haarmann uciekł z
placówki, odmawiając przyjęcia roli pacjenta czy ofiary
systemu.
13Po ucieczce próbował wieść życie zwykłego obywatela. W
wieku siedemnastu lat zaręczył się z panną Erną, młodą
kobietą, która zaszła z nim w ciążę. Związek ten mógł być
szansą na stabilizację, ale rozpadł się pod ciężarem jego
podejrzliwości i konfliktów z ojcem, który nie akceptował
narzeczonej syna.
Erna poroniła, a Fritz, pozbawiony wsparcia i perspektyw,
wrócił na ulice Hanoweru. Próbował znaleźć miejsce w wojsku –
w 1897 roku wstąpił do armii, widząc w niej szansę na
zdyscyplinowanie swojego życia. Jednak wątłe zdrowie, w tym
napady padaczkowe i bóle głowy, zmusiły go do rezygnacji po
zaledwie roku służby. Przyznano mu rentę inwalidzką, która
dawała chwilową ulgę finansową, ale nie rozwiązywała jego
wewnętrznego chaosu.
Po powrocie do cywila Haarmann zaczął popadać w drobną
przestępczość – kradzieże i oszustwa stały się jego sposobem na
przetrwanie. W 1900 roku został aresztowany za kradzież i
skazany na kilka miesięcy więzienia, co zapoczątkowało spiralę
konfliktów z prawem. Utrata renty po ujawnieniu jego
przestępstw dodatkowo pogłębiła jego alienację. W tym okresie
jego relacja z ojcem osiągnęła punkt krytyczny – Ollie,
sfrustrowany "nieudanym" synem, groził mu wydziedziczeniem
i publicznym upokorzeniem. Fritz, czując się zdradzony przez
rodzinę i społeczeństwo, coraz bardziej zamykał się w sobie, a
jego gniew i frustracja szukały ujścia.
14Aby zrozumieć, jak Fritz Haarmann przekroczył granicę
między człowiekiem a mordercą, musimy przyjrzeć się jego
psychice i wpływom, które go ukształtowały. Jego dzieciństwo i
młodość były naznaczone trzema kluczowymi czynnikami:
traumą, odrzuceniem społecznym i brakiem stabilności
emocjonalnej. Każdy z tych elementów odegrał rolę w
budowaniu osobowości, która z czasem stała się zdolna do
niewyobrażalnej brutalności.
Molestowanie w szkole było jednym z najcięższych ciosów,
jakie otrzymał Haarmann w dzieciństwie. Przemoc seksualna,
zwłaszcza ze strony autorytetu, mogła zaburzyć jego
postrzeganie intymności i władzy, tworząc w nim mieszankę
wstydu, gniewu i pragnienia odzyskania kontroli. W
późniejszych zbrodniach – gdy wabił ofiary, budził ich zaufanie,
a potem brutalnie je zabijał – można dostrzec echo tej dynamiki:
najpierw odgrywał rolę opiekuna, by następnie zdradzić i
zniszczyć. Gryzienie w gardło, charakterystyczny element jego
modus operandi, mogło być perwersyjnym odwróceniem roli
ofiary – teraz to on zadawał ból, przejmując władzę, której
kiedyś mu odmówiono.
Równie istotna była relacja z ojcem. Surowość i przemoc
Olliego Haarmanna nauczyły Fritza, że miłość jest warunkowa,
a słabość karana. To mogło zaszczepić w nim nienawiść do
męskości – zarówno tej, której od niego wymagano, jak i tej,
którą widział w innych. Jego ofiary, młodzi chłopcy, byli w
pewnym sensie symbolem tej znienawidzonej "męskości" –
niewinni, bezbronni, a jednak reprezentujący świat, który go
odrzucił. Zabijając ich, Haarmann symbolicznie niszczył to,
czego nie mógł osiągnąć ani zaakceptować.
16Dziecięce zabawy lalkami i sukienkami, choć niewinne,
uczyniły z Fritza outsidera w oczach rówieśników. W
konserwatywnym społeczeństwie Cesarstwa Niemieckiego,
gdzie role płciowe były sztywno określone, jego
"zniewieściałość" była postrzegana jako zagrożenie dla
porządku. Drwiny i wykluczenie nauczyły go, że bycie sobą
oznacza cierpienie – lekcja, która mogła przekształcić się w
głęboką nieufność i wrogość wobec innych. W dorosłym życiu
Haarmann często wybierał ofiary spośród marginesu
społecznego – bezdomnych, prostytuujących się chłopców – być
może widząc w nich odbicie własnej izolacji, a jednocześnie
kogoś, kogo mógł kontrolować i zniszczyć.
Jego niepowodzenia w budowaniu trwałych relacji, jak
zaręczyny z Erną, tylko pogłębiały to poczucie alienacji.
Nieudany związek, zakończony poronieniem i zerwaniem, mógł
wzmocnić w nim przekonanie, że jest skazany na samotność.
Wojsko, które miało być ucieczką, również go odrzuciło,
pozostawiając go bez celu i przynależności. W efekcie
Haarmann zaczął postrzegać świat jako wrogi, a siebie jako
kogoś, kto musi walczyć o przetrwanie – nawet jeśli oznaczało
to przekroczenie moralnych granic.
Rozdźwięk między nadopiekuńczą matką a brutalnym ojcem
sprawił, że Haarmann nigdy nie rozwinął zdrowego poczucia
tożsamości ani mechanizmów radzenia sobie z emocjami.
Matka, chroniąc go przed światem, nie przygotowała go na jego
surowość, podczas gdy ojciec, karząc za słabość, zasiał w nim
poczucie nieadekwatności.
17Ta emocjonalna niestabilność przejawiała się w jego
impulsywności – od drobnych kradzieży po akty przemocy
seksualnej. Napady padaczkowe, które zaczęły się w młodości,
mogły dodatkowo zaburzać jego kontrolę nad sobą, pogłębiając
chaos w jego umyśle.
W szpitalu psychiatrycznym, gdzie trafił jako nastolatek,
Haarmann zetknął się z systemem, który uznał go za
" nieuleczalnego ". Ucieczka stamtąd była aktem buntu, ale także
potwierdzeniem jego nieufności wobec autorytetów. Nie szukał
pomocy, bo nie wierzył, że może ją otrzymać – zamiast tego
zaczął budować własny świat, w którym to on ustalał reguły.
Ten brak oparcia w rodzinie, społeczeństwie czy instytucjach
stworzył próżnię, którą wypełniły jego najgorsze instynkty.
Początki życia Fritza Haarmanna nie determinowały wprost
jego późniejszych zbrodni, ale stworzyły grunt, na którym
mogły one wykiełkować. Trauma z dzieciństwa nauczyła go, że
zaufanie prowadzi do zdrady, a słabość do cierpienia.
Odrzucenie społeczne przekonało go, że nie ma dla niego
miejsca w normalnym świecie, podczas gdy brak stabilności
emocjonalnej pozbawił go hamulców moralnych. Wraz z
wejściem w dorosłość – naznaczoną przestępczością,
więzieniem i alienacją – te elementy zaczęły się krystalizować w
coś bardziej niebezpiecznego.
18Jego pierwsze przestępstwa seksualne były zapowiedzią tego,
co miało nadejść – próbą odzyskania kontroli w świecie, który
mu jej odmawiał. Kiedy po I wojnie światowej znalazł się w
chaosie Republiki Weimarskiej, bieda, bezrobocie i
społeczny upadek dostarczyły mu idealnych warunków do
działania. Młodzi chłopcy, zagubieni na dworcach, stali się
łatwym celem dla człowieka, który w ich bezbronności widział
odbicie własnego bólu – i szansę na jego uśmierzenie poprzez
przemoc.
Fritz nie urodził się potworem, ale został nim ukształtowany
przez otoczenie, które go złamało. Jego historia to tragiczne
świadectwo tego, jak trauma i odrzucenie, pozostawione bez
odpowiedzi, mogą przemienić niewinność w zło. Zanim stał się
"Wampirem z Hanoweru", był chłopcem bawiącym się lalkami –
a to, co stało się później, było mrocznym tańcem na krawędzi
człowieczeństwa, który zakończył się w cieniu gilotyny.
19Działalność Haarmanna
Hanower, lata dwudzieste. Miasto dźwięczące stukotem
końskich kopyt i samochodów poruszających się po
brukowanych ulicach. W powietrzu unosił się zapach
wilgotnego dymu z kominów i smaru kolejowego. W ponurych
zaułkach, między piwnicznymi drzwiami i obdrapanymi
fasadami budynków, czaiła się ciemność, która miała pochłonąć
dziesiątki młodych istnień.
Każdą ofiarę Fritz Haarmann wybierał z zatrważającą
precyzją. Jego zbrodnie nie były przypadkowe, ale metodyczne i
przemyślane. Akt oskarżenia wymienił dwadzieścia siedem
nazwisk – dwadzieścia siedem istnień, które zakończyły się w
ciasnym pokoju mordercy. Jednak rzeczywista liczba ofiar
mogła być znacznie większa.
Historia morderstw Haarmanna rozpoczęła się jeszcze
podczas I wojny światowej, we wrześniu 1918 roku, gdy w
niemieckich miastach panował głód. Pierwszą
udokumentowaną ofiarą był siedemnastoletni uczeń, Friedel
Rothe. Według zeznań świadków, chłopiec poznał w kawiarni
"eleganckiego pana", który przedstawił się jako "funkcjonariusz
kryminalny". Opis idealnie pasował do Haarmanna, choć
wówczas nie udało się mu niczego udowodnić. Podczas
późniejszego przesłuchania Haarmann przyznał, że gdy policja
przeszukiwała jego mieszkanie, głowa chłopca była ukryta "w
gazecie za piecem".
21Po tej zbrodni nastąpiła pięcioletnia przerwa. Być może
wynikała ona z warunków mieszkaniowych Haarmanna, które
nie pozwalały mu na przyprowadzanie ofiar do domu, a może z
faktu, że w tym czasie odbywał karę więzienia. Niezależnie od
przyczyny, seria morderstw wznowiona została w 1923 roku i
trwała aż do jego aresztowania.
Fritz Haarmann, mężczyzna o przenikliwych, ciemnych
oczach i ujmującym uśmiechu, przemierzał ulice, z pozoru
niczym nie różniący się od reszty mężczyzn odzianych w długie
płaszcze i kapelusze. Jego sylwetka, lekko przygarbiona,
wtapiała się w tłum, a gdy przystawał na rogach ulic, wydawał
się niemal częścią krajobrazu. Ale było w nim coś jeszcze—coś,
co budziło w ludziach niejasne, niepokojące uczucie, które
jednak szybko znikało, gdy zaczynał mówić. Jego ton głosu miał
w sobie ciepło i obietnicę bezpieczeństwa.
To właśnie ten głos był pierwszym hakiem, na który łapał
swoje ofiary.
Każda z jego ofiar była inna, ale wszystkie miały pewną
cechę wspólną—były młode, samotne i bezbronne. Uciekły z
domów, przyjechały do Hanoweru w poszukiwaniu lepszego
życia, szukały dachu nad głową lub choćby odrobiny ciepła.
Haarmann znał te potrzeby i wiedział, jak je wykorzystać.
Prawdopodobnie spotkania mordercy z ofiarami wyglądały
następująco. Wieczór. Nocne światła latarni rzucały długie
cienie na bruk. Ostatni przechodnie spieszyli do domów,
otuleni w płaszcze przed chłodem, który nadchodził wraz z
nadciągającym zmierzchem.
22Na stacji kolejowej kręcili się młodzi chłopcy—niektórzy
sprzedawali gazety, inni po prostu czekali na nie wiadomo co.
Fritz wybierał ich ostrożnie, jego wzrok prześlizgiwał się po
twarzach, aż napotykał tę właściwą—niedożywioną, bladą,
pełną nadziei, ale i zmęczenia.
– Zgubiłeś się, chłopcze? – zagadnął pewnego razu młodego
chłopca, który wyglądał, jakby właśnie przyjechał do miasta.
Chłopak, niepewny, ale wdzięczny za zainteresowanie,
kiwnął głową.
– Jestem policjantem – powiedział Haarmann, sięgając do
kieszeni i pokazując odznakę, którą ukradł lata temu. – Może
powinienem ci pomóc?
To jedno zdanie otwierało drzwi. W tamtych czasach
mundur i władza budziły respekt. Chłopiec, nie mając lepszej
opcji, pozwalał, by Haarmann objął go ramieniem i poprowadził
w stronę jego mieszkania.
Pokój Haarmanna był ciasny, duszny, pełen zapachu wilgoci i
dymu tytoniowego. Pod ścianami stały stare meble, a na stole
leżały porozrzucane gazety. Na półkach można było dostrzec
kilka książek, choć ich grzbiety były zakurzone, jakby dawno
ich nie otwierano.
Haarmann nalewał herbatę, a jego ofiara—często zziębnięta i
głodna—rozgrzewała zmarznięte dłonie nad filiżanką. Przez
chwilę czuła się tu dobrze. Bezpiecznie.
23To właśnie ten moment był najgroźniejszy. Gdy napięcie
opadało, gdy chłopiec zaczynał wierzyć, że miał szczęście
spotkać kogoś, kto rzeczywiście chciał mu pomóc, wtedy
nadchodziło uderzenie.
Haarmann, znany ze swojej brutalnej siły, rzucał się na
ofiarę, zaciskając dłonie na jej gardle. Czasami robił to
znienacka, czasami jednak pozwalał, by ofiara poczuła, że coś
jest nie tak—że ta uprzejmość była jedynie maską.
Niektóre z jego ofiar miały czas, by poczuć strach. By
zrozumieć, że są zamknięte w pułapce, w pokoju, z którego nie
było wyjścia. Haarmann czerpał przyjemność z tego momentu
świadomości, z tej chwili, gdy oczy chłopca rozszerzały się w
przerażeniu.
– Cicho – szeptał, a potem jego zęby zaciskały się na gardle
ofiary.
Tę technikę zabijania nazwano później „gryzieniem wilka”.
Haarmann dosłownie rozszarpywał zębami gardła swoich ofiar,
dławili się własną krwią, zanim ich ciała zwiotczały w jego
ramionach.
Gdy było po wszystkim, Haarmann siadał na krześle, ciężko
oddychając. Ciało chłopca leżało bezwładnie na podłodze, a on
patrzył na nie z mieszaniną satysfakcji i spokoju.
24Potem nadchodziła rutyna. Zdejmował ubrania z martwego
ciała, starannie je składał, a następnie zabierał się do
rozczłonkowywania zwłok. W umywalce, nożem i piłką,
rozcinał ciało na kawałki, które później wyrzucał do rzeki Leine.
Kości często gotował, by pozbyć się resztek mięsa.
Niektóre plotki mówiły, że Haarmann sprzedawał mięso
swoich ofiar jako jedzenie. Sąsiedzi wspominali, że często miał
zapasy „dobrego mięsa”, które rozdawał lub sprzedawał na
czarnym rynku. Twierdził, że zdobywał je od rzeźnika.
Nikt nie zadawał pytań.
Tak mijały tygodnie, miesiące. Haarmann wciąż polował.
Każdy wieczór był powtórzeniem poprzedniego: znajomość
zawarta na dworcu, ciepła herbata, morderstwo w ciszy,
rozczłonkowanie, wyrzucenie szczątków do rzeki.
Ofiary Haarmanna pochodziły z różnych środowisk, ale
łączyło je kilka cech – wszyscy byli młodymi mężczyznami,
najczęściej nastolatkami lub dwudziestolatkami, wielu z nich
było uczniami, praktykantami lub młodymi robotnikami. W
akcie oskarżenia wymieniono:
251. Friedel Rothe, uczeń – wrzesień 1918
1. Fritz Franke, praktykant – luty 1923
1. Wilhelm Schulze, praktykant – marzec 1923
1. Roland Huch, uczeń – maj 1923
1. Hans Sonnenfeld, robotnik – maj 1923
1. Ernst Ehrenberg, uczeń – czerwiec 1923
1. Heinrich Struß, pomocnik biurowy – sierpień 1923
1. Paul Bronischewski, praktykant – wrzesień 1923
1. Richard Gräf, robotnik – październik 1923
1. Wilhelm Erdner, praktykant – październik 1923
1. Hermann Wolf, robotnik – październik 1923
1. Heinz Brinkmann, uczeń – październik 1923
1. Adolf Hannappel, cieśla – listopad 1923
1. Adolf Hennies, robotnik – grudzień 1923
1. Ernst Spicker, ślusarz – styczeń 1924
1. Heinrich Koch, robotnik – styczeń 1924
1. Willi Senger, robotnik – luty 1924
1. Hermann Speichert, praktykant – luty 1924
1. Alfred Hogrefe, praktykant – kwiecień 1924
1. Hermann Bock, robotnik – kwiecień 1924
1. Wilhelm Apel, praktykant – kwiecień 1924
1. Robert Witzel, praktykant – kwiecień 1924
1. Heinz Martin, praktykant – maj 1924
1. Fritz Wittig, komiwojażer – maj 1924
1. Friedrich Abeling, uczeń – maj 1924
1. Friedrich Koch, praktykant – czerwiec 1924
1. Erich de Vries, czeladnik piekarski – czerwiec 1924
26