Erotyczne fajerwerki - ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Erotyczne fajerwerki - ebook
„Przywarł wargami do jej ust. Okrzyki radości, wiwaty, wszystko ucichło, a przynajmniej on nic nie słyszał. Poczuł, jak Carrie rozchyla wargi, jak wtula się w jego ciało. Jej jedwabiste włosy oraz usta działały upajająco. Pragnął jej do szaleństwa. Fajnie zacząć rok od fajerwerków...”.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2498-7 |
Rozmiar pliku: | 757 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Jak co roku, trzydziestego grudnia, w urodziny zmarłej żony i matki ich trzech synów, Giuseppe Caroselli piekł jej ulubiony tort – malinowo-orzechowy z czekoladową polewą. Goście mieli zjawić się dopiero za godzinę, natomiast Rob i Tony, na prośbę dziadka, przyjechali wcześniej. Siedzieli na stołkach przy kuchennej wyspie i obserwowali go przy pracy.
Od najwcześniejszych lat wnukowie – Robert, Tony junior i Nicholas – wiedzieli, że kiedyś to oni będą zarządzać Caroselli Chocolate, firmą, którą Giuseppe zbudował od podstaw. Starszy pan cieszył się, że rodzinny biznes przejdzie w dobre ręce, ale martwiło go, że jeśli wnukowie nie ustatkują się i nie spłodzą synów, za kilkadziesiąt lat nazwisko Caroselli przestanie istnieć. Przynajmniej Nicholas się ożenił.
– Jak pewnie wiecie, Nick zrezygnował ze swojej części w trzydziestu milionach, jakie dla was przeznaczyłem.
– Tak, mówił nam – odrzekł Tony z wiecznym marsem na twarzy.
– W tej sytuacji każdemu z was, jeśli będziecie mieli syna, przypadnie po piętnaście milionów.
– Kupa forsy – oznajmił Rob, najambitniejszy z trójki.
– To prawda – przyznał Giuseppe, który nie miał zamiaru przekazywać im tych pieniędzy. Jakim byłby dziadkiem, gdyby wyróżnił dwoje z siedmiorga wnucząt?
Nick odrzucił oferowane mu dziesięć milionów, bo był szczęśliwie zakochany. Giuseppe wierzył, że gdy Tony z Robem dojrzeją do małżeństwa, postąpią identycznie.ROZDZIAŁ PIERWSZY
Patrząc, jak dziewczyna, z którą przyszedł na imprezę sylwestrową, opuszcza hotelowy bar z innym mężczyzną, Robert Caroselli nie poczuł złości ani nawet irytacji.
– Nie chce mi się świętować – powiedział, kiedy zadzwoniła o dziewiątej.
Właśnie zamierzał wejść do łóżka z książką. Chętnie przespałby najbliższe trzy miesiące, aby nie myśleć o tym, że jego ojciec i wujowie, właściciele Caroselli Chocolate, stracili wiarę w jego umiejętności zawodowe. Owszem, sprzedaż w ostatnim kwartale spadła, ale jest recesja! Zatrudnienie Caroline Taylor, geniusza marketingu z Los Angeles, uważał za osobistą zniewagę oraz stratę pieniędzy. Nie zdołał jednak przekonać rodziny.
Miał też inne zmartwienie: powinien znaleźć żonę i spłodzić syna, dzięki któremu przetrwa nazwisko Caroselli. Nie był zaprzysięgłym singlem i wrogiem małżeństwa, po prostu dużo czasu spędzał w pracy. Oczywiście dziesięć milionów, które dziadek zaproponował każdemu z trzech wnuków, stanowiło dużą pokusę. Teraz suma wzrosła do piętnastu milionów. Najgorsze, że jeśli nie spełni oczekiwań dziadka, wówczas Tony junior zgarnie całość.
Ale przyszłej żony i matki swoich dzieci nie spotka w barze, Olivia zaś na pewno się na nią nie nadaje. Dlatego zamierzał zostać w domu.
– Nie możesz! – oburzyła się. – Z kim powitasz nowy rok? Kogo pocałujesz o północy? Kogoś musisz! Tak każe tradycja.
Nie przejmowała się tradycją, kiedy wyszła z lokalu z innym facetem. Właściwie to jej się nie dziwił: gdy przyjechali o dziesiątej, znalazł dwa wolne miejsca w rogu sali, usiadł i się nie ruszył. Teraz kończył trzecią szklankę whisky i czuł się o niebo lepiej niż godzinę temu.
Członkowie rodziny Carosellich korzystali z każdej okazji, by się spotkać, pogadać, wypić, ale on zwykle nie tykał alkoholu. Dzisiejszy wieczór należał do wyjątków.
Siedząc w kącie, obserwował zatłoczony lokal. Ciało przy ciele, głowa przy głowie.
– Przepraszam!
Podskoczył, zamrugał raz, potem drugi. Obok jego stolika stał anioł, a raczej śliczna anielica z aureolą jasnych loków, które opadały aż do szczupłej talii.
– Czy to miejsce jest wolne? – spytała, przekrzykując muzykę. – Dla jasności: nie próbuję cię poderwać. Od rana jestem na nogach i nie mam siły dłużej stać.
– Zapraszam.
– Dzięki. – Blondynka usiadła i westchnęła z ulgą, po czym wyciągnęła dłoń. – Jestem Carrie…
Nie dosłyszał nazwiska, zauważył jednak, że jak na tak drobną osobę uścisk dłoni ma zadziwiająco mocny.
– Rob – przedstawił się.
– Miło cię poznać, Ron.
Już chciał ją poprawić, ale kiedy obdarzyła go uśmiechem, pomyślał: niech mówi, jak chce.
– Napijesz się czegoś?
– Oho, czyżbyś ty próbował mnie poderwać?
– A miałabyś coś przeciwko temu? – spytał, odruchowo kierując wzrok na jej dekolt.
– Zależy.
– Od czego?
– Powiedz: dlaczego o jedenastej piętnaście w wieczór sylwestrowy ktoś taki jak ty siedzi samotnie w barze?
– Ktoś taki jak ja?
– Przystojny, seksowny.
– Bo dziewczyna, z którą przyszedłem, przed chwilą wyszła z innym.
– Jest ślepa czy głupia? – Carrie zmrużyła oczy.
Rob parsknął śmiechem.
– Po prostu znudzona.
– Przyznaj się, masz narzeczoną. – Potrząsnął głową. – Żonę? – Uniósł dłoń, wskazując na brak obrączki. – Jesteś gejem? – Ponownie wybuchnął śmiechem.
– Hetero.
– Hm… – Zmarszczyła czoło. – Hetero palant?
Carrie wali prosto z mostu. To dobrze; nie lubił gierek.
– Chyba nie, ale każdy ma jakieś wady.
Pokiwała z namysłem głową.
– Okej. Możesz postawić mi drinka.
– Na co masz ochotę?
– Na to samo. – Wskazała na jego szklankę.
Rozejrzał się po sali, szukając kelnerki. Nie, szybciej będzie, jak zamówi u barmana.
– Zaraz wrócę.
Kilka minut przeciskał się przez tłum, potem czekał, aż barman go obsłuży. Wracając do stolika, nie był pewien, czy zastanie Carrie. Na jej widok odetchnął z ulgą. Uświadomił sobie, że wcale nie chce samotnie witać nowego roku.
– Proszę. – Postawił przed nią szklankę i zajął miejsce.
– Długo cię nie było. Myślałam, że się zmyłeś.
– A ja nie byłem pewien, czy cię jeszcze zastanę.
– Nie jestem ślepa ani głupia. – Roześmiała się, a on z trudem się powstrzymał, aby nie ścisnąć jej dłoni. – Mieszkasz w Chicago? – spytała, podnosząc szklankę.
– Przy Lincoln Park.
– To blisko stąd?
– Niedaleko. A ty?
– Na zachodnim wybrzeżu. Tu przyjechałam na krótko, do pracy.
– A narzeczony?
– Nie jestem z nikim związana.
– Faceci w Kalifornii są ślepi czy głupi?
Uśmiechnęła się, a on z coraz większą niecierpliwością czekał na wspólne powitanie nowego roku. Jutro zadzwoni do Olivii i podziękuje, że wyciągnęła go z domu.
– Boją się silnych kobiet, które odnoszą sukcesy w życiu zawodowym.
Rob, w którego rodzinie było wiele silnych odnoszących sukcesy kobiet, nie odczuwał takiego strachu.
– Poza tym ciągnie mnie do mężczyzn, których teoretycznie powinnam omijać szerokim łukiem.
– Czyli?
– Do drani. Mam problemy z tak zwaną bliskością. A z draniem nigdy się nie zwiążę.
Jaka miła odmiana, pomyślał. Kobiety, z którymi się umawiał, zawsze podkreślały swoje atuty, a wady ukrywały.
– Kiedy zakończyłaś swój ostatni poważny związek?
– Nigdy w takim nie byłam.
– Nie żartuj! Masz ile lat? Dwadzieścia cztery? Pięć?
– Jakiś ty miły! Dwadzieścia osiem.
– Nie znam ani jednej kobiety powyżej osiemnastego roku życia, która nie byłaby w przynajmniej jednym poważnym związku.
– Ha! Zaintrygowałam cię?
– Owszem. – Wydawała mu się doskonała. Piękna, seksowna, z poczuciem humoru i niezainteresowana małżeństwem. Czyżby wygrał los na loterii?
– A ty? – spytała. – Miałeś jakieś poważne związki?
– Nawet miałem narzeczoną. Dawno. Na studiach.
– Dlaczego się rozstaliście?
– Pragnęliśmy odmiennych rzeczy.
– Czego ty pragnąłeś?
Wzruszył ramionami.
– Mieć dom, żonę, dzieci.
– A ona?
– Mojego współlokatora, Evana.
– Ups…
– Na szczęście odkryłem to przed ślubem. Po rozstaniu skupiłem się na karierze.
– Jesteś pracoholikiem?
– Niektórzy tak twierdzą.
– Ja też często pracuję czternaście godzin na dobę.
Żałował, że przyjechała do Chicago na krótko. Chętnie by ją lepiej poznał. Parę minut później poprosił kelnerkę o dwie kolejne whisky. Kontynuowali rozmowę, śmiali się, flirtowali. Carrie zamówiła trzecią whisky. Czas zleciał nie wiadomo kiedy. Tuż przed północą wyłączono muzykę. Wszyscy wpatrywali się w wielki ekran telewizora, czekając, aż na nowojorskim Times Square opadnie słynna kryształowa kula.
– Słuchaj – szepnęła Carrie – jesteśmy tu sami…
– A tradycja każe pocałować kogoś na powitanie nowego roku…
– Więc nie mamy wyboru.
Uśmiechając się szeroko, Rob wyciągnął rękę. Carrie podała mu swoją. Nie zaprotestowała, kiedy zgarnął ją w objęcia. Zamiast obserwować kulę na ekranie, patrzył na kobietę, z którą za moment powita nowy rok. Skórę miała idealnie gładką, oczy szare, roziskrzone, wargi pełne i jakby złaknione pocałunku.
Jeszcze godzinę temu z niechęcią myślał o szaleństwie, jakie ogarnia ludzi wraz z wybiciem północy, a teraz nie mógł się doczekać tej magicznej chwili. Jeszcze pół minuty. Dwadzieścia sekund. Kiedy zostało dziesięć, wszyscy zaczęli głośno odliczać. Wszyscy prócz niego i Carrie. Oni wciąż stali, nie spuszczając z siebie wzroku. Pięć… cztery… trzy… dwa…
Przywarł ustami do jej ust. Okrzyki radości, wiwaty, wszystko ucichło, a przynajmniej on nic nie słyszał. Poczuł, jak Carrie rozchyla wargi, jak wtula się w jego ciało. Jej jedwabiste włosy oraz usta działały upajająco. Pragnął jej do szaleństwa. Nie wiedział, jak długo stali objęci, ale kiedy wreszcie uniósł głowę, oboje byli zdyszani.
– Zaryzykuję i spytam wprost: czy masz ochotę pójść do mojego pokoju hotelowego?
Jasne, że miał.
– Jesteś pewna, że tego chcesz?
Uśmiechnęła się.
– Fajnie zacząć rok od fajerwerków.
– Bardzo fajnie – odrzekł, ściskając jej dłoń.
Jak co roku, trzydziestego grudnia, w urodziny zmarłej żony i matki ich trzech synów, Giuseppe Caroselli piekł jej ulubiony tort – malinowo-orzechowy z czekoladową polewą. Goście mieli zjawić się dopiero za godzinę, natomiast Rob i Tony, na prośbę dziadka, przyjechali wcześniej. Siedzieli na stołkach przy kuchennej wyspie i obserwowali go przy pracy.
Od najwcześniejszych lat wnukowie – Robert, Tony junior i Nicholas – wiedzieli, że kiedyś to oni będą zarządzać Caroselli Chocolate, firmą, którą Giuseppe zbudował od podstaw. Starszy pan cieszył się, że rodzinny biznes przejdzie w dobre ręce, ale martwiło go, że jeśli wnukowie nie ustatkują się i nie spłodzą synów, za kilkadziesiąt lat nazwisko Caroselli przestanie istnieć. Przynajmniej Nicholas się ożenił.
– Jak pewnie wiecie, Nick zrezygnował ze swojej części w trzydziestu milionach, jakie dla was przeznaczyłem.
– Tak, mówił nam – odrzekł Tony z wiecznym marsem na twarzy.
– W tej sytuacji każdemu z was, jeśli będziecie mieli syna, przypadnie po piętnaście milionów.
– Kupa forsy – oznajmił Rob, najambitniejszy z trójki.
– To prawda – przyznał Giuseppe, który nie miał zamiaru przekazywać im tych pieniędzy. Jakim byłby dziadkiem, gdyby wyróżnił dwoje z siedmiorga wnucząt?
Nick odrzucił oferowane mu dziesięć milionów, bo był szczęśliwie zakochany. Giuseppe wierzył, że gdy Tony z Robem dojrzeją do małżeństwa, postąpią identycznie.ROZDZIAŁ PIERWSZY
Patrząc, jak dziewczyna, z którą przyszedł na imprezę sylwestrową, opuszcza hotelowy bar z innym mężczyzną, Robert Caroselli nie poczuł złości ani nawet irytacji.
– Nie chce mi się świętować – powiedział, kiedy zadzwoniła o dziewiątej.
Właśnie zamierzał wejść do łóżka z książką. Chętnie przespałby najbliższe trzy miesiące, aby nie myśleć o tym, że jego ojciec i wujowie, właściciele Caroselli Chocolate, stracili wiarę w jego umiejętności zawodowe. Owszem, sprzedaż w ostatnim kwartale spadła, ale jest recesja! Zatrudnienie Caroline Taylor, geniusza marketingu z Los Angeles, uważał za osobistą zniewagę oraz stratę pieniędzy. Nie zdołał jednak przekonać rodziny.
Miał też inne zmartwienie: powinien znaleźć żonę i spłodzić syna, dzięki któremu przetrwa nazwisko Caroselli. Nie był zaprzysięgłym singlem i wrogiem małżeństwa, po prostu dużo czasu spędzał w pracy. Oczywiście dziesięć milionów, które dziadek zaproponował każdemu z trzech wnuków, stanowiło dużą pokusę. Teraz suma wzrosła do piętnastu milionów. Najgorsze, że jeśli nie spełni oczekiwań dziadka, wówczas Tony junior zgarnie całość.
Ale przyszłej żony i matki swoich dzieci nie spotka w barze, Olivia zaś na pewno się na nią nie nadaje. Dlatego zamierzał zostać w domu.
– Nie możesz! – oburzyła się. – Z kim powitasz nowy rok? Kogo pocałujesz o północy? Kogoś musisz! Tak każe tradycja.
Nie przejmowała się tradycją, kiedy wyszła z lokalu z innym facetem. Właściwie to jej się nie dziwił: gdy przyjechali o dziesiątej, znalazł dwa wolne miejsca w rogu sali, usiadł i się nie ruszył. Teraz kończył trzecią szklankę whisky i czuł się o niebo lepiej niż godzinę temu.
Członkowie rodziny Carosellich korzystali z każdej okazji, by się spotkać, pogadać, wypić, ale on zwykle nie tykał alkoholu. Dzisiejszy wieczór należał do wyjątków.
Siedząc w kącie, obserwował zatłoczony lokal. Ciało przy ciele, głowa przy głowie.
– Przepraszam!
Podskoczył, zamrugał raz, potem drugi. Obok jego stolika stał anioł, a raczej śliczna anielica z aureolą jasnych loków, które opadały aż do szczupłej talii.
– Czy to miejsce jest wolne? – spytała, przekrzykując muzykę. – Dla jasności: nie próbuję cię poderwać. Od rana jestem na nogach i nie mam siły dłużej stać.
– Zapraszam.
– Dzięki. – Blondynka usiadła i westchnęła z ulgą, po czym wyciągnęła dłoń. – Jestem Carrie…
Nie dosłyszał nazwiska, zauważył jednak, że jak na tak drobną osobę uścisk dłoni ma zadziwiająco mocny.
– Rob – przedstawił się.
– Miło cię poznać, Ron.
Już chciał ją poprawić, ale kiedy obdarzyła go uśmiechem, pomyślał: niech mówi, jak chce.
– Napijesz się czegoś?
– Oho, czyżbyś ty próbował mnie poderwać?
– A miałabyś coś przeciwko temu? – spytał, odruchowo kierując wzrok na jej dekolt.
– Zależy.
– Od czego?
– Powiedz: dlaczego o jedenastej piętnaście w wieczór sylwestrowy ktoś taki jak ty siedzi samotnie w barze?
– Ktoś taki jak ja?
– Przystojny, seksowny.
– Bo dziewczyna, z którą przyszedłem, przed chwilą wyszła z innym.
– Jest ślepa czy głupia? – Carrie zmrużyła oczy.
Rob parsknął śmiechem.
– Po prostu znudzona.
– Przyznaj się, masz narzeczoną. – Potrząsnął głową. – Żonę? – Uniósł dłoń, wskazując na brak obrączki. – Jesteś gejem? – Ponownie wybuchnął śmiechem.
– Hetero.
– Hm… – Zmarszczyła czoło. – Hetero palant?
Carrie wali prosto z mostu. To dobrze; nie lubił gierek.
– Chyba nie, ale każdy ma jakieś wady.
Pokiwała z namysłem głową.
– Okej. Możesz postawić mi drinka.
– Na co masz ochotę?
– Na to samo. – Wskazała na jego szklankę.
Rozejrzał się po sali, szukając kelnerki. Nie, szybciej będzie, jak zamówi u barmana.
– Zaraz wrócę.
Kilka minut przeciskał się przez tłum, potem czekał, aż barman go obsłuży. Wracając do stolika, nie był pewien, czy zastanie Carrie. Na jej widok odetchnął z ulgą. Uświadomił sobie, że wcale nie chce samotnie witać nowego roku.
– Proszę. – Postawił przed nią szklankę i zajął miejsce.
– Długo cię nie było. Myślałam, że się zmyłeś.
– A ja nie byłem pewien, czy cię jeszcze zastanę.
– Nie jestem ślepa ani głupia. – Roześmiała się, a on z trudem się powstrzymał, aby nie ścisnąć jej dłoni. – Mieszkasz w Chicago? – spytała, podnosząc szklankę.
– Przy Lincoln Park.
– To blisko stąd?
– Niedaleko. A ty?
– Na zachodnim wybrzeżu. Tu przyjechałam na krótko, do pracy.
– A narzeczony?
– Nie jestem z nikim związana.
– Faceci w Kalifornii są ślepi czy głupi?
Uśmiechnęła się, a on z coraz większą niecierpliwością czekał na wspólne powitanie nowego roku. Jutro zadzwoni do Olivii i podziękuje, że wyciągnęła go z domu.
– Boją się silnych kobiet, które odnoszą sukcesy w życiu zawodowym.
Rob, w którego rodzinie było wiele silnych odnoszących sukcesy kobiet, nie odczuwał takiego strachu.
– Poza tym ciągnie mnie do mężczyzn, których teoretycznie powinnam omijać szerokim łukiem.
– Czyli?
– Do drani. Mam problemy z tak zwaną bliskością. A z draniem nigdy się nie zwiążę.
Jaka miła odmiana, pomyślał. Kobiety, z którymi się umawiał, zawsze podkreślały swoje atuty, a wady ukrywały.
– Kiedy zakończyłaś swój ostatni poważny związek?
– Nigdy w takim nie byłam.
– Nie żartuj! Masz ile lat? Dwadzieścia cztery? Pięć?
– Jakiś ty miły! Dwadzieścia osiem.
– Nie znam ani jednej kobiety powyżej osiemnastego roku życia, która nie byłaby w przynajmniej jednym poważnym związku.
– Ha! Zaintrygowałam cię?
– Owszem. – Wydawała mu się doskonała. Piękna, seksowna, z poczuciem humoru i niezainteresowana małżeństwem. Czyżby wygrał los na loterii?
– A ty? – spytała. – Miałeś jakieś poważne związki?
– Nawet miałem narzeczoną. Dawno. Na studiach.
– Dlaczego się rozstaliście?
– Pragnęliśmy odmiennych rzeczy.
– Czego ty pragnąłeś?
Wzruszył ramionami.
– Mieć dom, żonę, dzieci.
– A ona?
– Mojego współlokatora, Evana.
– Ups…
– Na szczęście odkryłem to przed ślubem. Po rozstaniu skupiłem się na karierze.
– Jesteś pracoholikiem?
– Niektórzy tak twierdzą.
– Ja też często pracuję czternaście godzin na dobę.
Żałował, że przyjechała do Chicago na krótko. Chętnie by ją lepiej poznał. Parę minut później poprosił kelnerkę o dwie kolejne whisky. Kontynuowali rozmowę, śmiali się, flirtowali. Carrie zamówiła trzecią whisky. Czas zleciał nie wiadomo kiedy. Tuż przed północą wyłączono muzykę. Wszyscy wpatrywali się w wielki ekran telewizora, czekając, aż na nowojorskim Times Square opadnie słynna kryształowa kula.
– Słuchaj – szepnęła Carrie – jesteśmy tu sami…
– A tradycja każe pocałować kogoś na powitanie nowego roku…
– Więc nie mamy wyboru.
Uśmiechając się szeroko, Rob wyciągnął rękę. Carrie podała mu swoją. Nie zaprotestowała, kiedy zgarnął ją w objęcia. Zamiast obserwować kulę na ekranie, patrzył na kobietę, z którą za moment powita nowy rok. Skórę miała idealnie gładką, oczy szare, roziskrzone, wargi pełne i jakby złaknione pocałunku.
Jeszcze godzinę temu z niechęcią myślał o szaleństwie, jakie ogarnia ludzi wraz z wybiciem północy, a teraz nie mógł się doczekać tej magicznej chwili. Jeszcze pół minuty. Dwadzieścia sekund. Kiedy zostało dziesięć, wszyscy zaczęli głośno odliczać. Wszyscy prócz niego i Carrie. Oni wciąż stali, nie spuszczając z siebie wzroku. Pięć… cztery… trzy… dwa…
Przywarł ustami do jej ust. Okrzyki radości, wiwaty, wszystko ucichło, a przynajmniej on nic nie słyszał. Poczuł, jak Carrie rozchyla wargi, jak wtula się w jego ciało. Jej jedwabiste włosy oraz usta działały upajająco. Pragnął jej do szaleństwa. Nie wiedział, jak długo stali objęci, ale kiedy wreszcie uniósł głowę, oboje byli zdyszani.
– Zaryzykuję i spytam wprost: czy masz ochotę pójść do mojego pokoju hotelowego?
Jasne, że miał.
– Jesteś pewna, że tego chcesz?
Uśmiechnęła się.
– Fajnie zacząć rok od fajerwerków.
– Bardzo fajnie – odrzekł, ściskając jej dłoń.
więcej..