- W empik go
Erotyczny alfabet: J jak Język - zbiór opowiadań - ebook
Erotyczny alfabet: J jak Język - zbiór opowiadań - ebook
„Nastia z zawodową dokładnością pieściła moje ciało, doprowadzając na granicę szaleństwa. Nasze pocałunki i zapachy zlewały się ze sobą, tworząc iście uzależniającą mieszankę. Ulokowana między moimi nogami dociskała mnie do łóżka, skubiąc wargami moją szyję, sutki, brzuch...
Zatrzymałam ją. Pchana instynktem, nagłą odwagą i ciekawością w eksperymentowaniu z własną seksualnością, postanowiłam zrealizować swój pomysł. Miałam dla niej prezent".
Bohaterowie i bohaterki kolejnego zbioru w serii „Erotyczny alfabet" tak jak narratorka „Podniebnych fantazji" eksplorują rozkosz z seksu oralnego bez względu na okoliczności. Poznaj opowiadania, w których wiodącą rolę dawcy rozkoszy odgrywa język – bez względu na płeć, różnicę wieku czy odległość od domu.
W skład zbioru wchodzi 10 opowiadań erotycznych:
Umowa na seks 1: Na głodzie
Wiosenne przebudzenie
Pocałunek albo psikus
Balijskie przyjemności
Biwak
Kuracjuszka
Podniebne fantazje
Plan Alfa
Arkana Femdom
Licytacja, czyli historia miłości za 821 zł
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-271-1395-1 |
Rozmiar pliku: | 234 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kaja czytała ogłoszenie zamieszczone na jednym z popularnych w Polsce portali LGBT+ i nie wierzyła własnym oczom. Ktoś inny mógłby pomyśleć, że nie ma szans, aby napisała je kobieta, a jednak ona czuła przez skórę, że tak właśnie jest. Mało tego… doskonale rozumiała autorkę tego tekstu i była pewna, że czuje dokładnie to, co ona. Przełknęła nerwowo ślinę i spojrzała na załączony obok adres mailowy. Wiedziała, że nie powinna odpisywać, że to nie fair, że tak się nie robi, że… bla, bla. W zasadzie dlaczego nie, skoro po drugiej stronie ekranu mógł być ktoś, kto chciał dokładnie tego samego? Przygryzła dolną wargę i przeczytała ponownie.
_Mam ułożone życie i jestem w związku, którego nie zamierzam kończyć. Jest miłość, praca razem, dom, marzenia, plany, wspólne cele. Wszystko u nas gra poza jednym. Jeśli też jesteś w stabilnym związku, nie masz emocjonalnych odpałów i wiesz, czego chcesz, a do tego także brakuje Ci wyłącznie seksu – napisz. W żadnym innym przypadku nie marnuj mojego czasu! Nie odzywaj się, nie komentuj, nie oceniaj. Tylko dla konkretnych kobiet, które potrafią czytać ze zrozumieniem!!!_
Trzy wykrzykniki wstawione na końcu mówiły Kai naprawdę wiele. Wzięła kilka głębszych oddechów, zrobiła sobie kawę, zapaliła cienkiego papierosa i podjęła decyzję. Najpierw założyła sobie nowy e-mail – czysta historia, żadnych podejrzeń, żadnych wpadek. Potem wróciła do ogłoszenia i skopiowała adres.
_Cześć. Nie powinnam pisać, ale to, o czym wspominasz w ogłoszeniu, jest dokładnie tym, czego szukam. Pomóż mi to rozładować. Nic poza, nic ponad, nic więcej. Żadnych zobowiązań, wielkich słów, randek, zakochania, łażenia za sobą. Tylko to jedno._
Podpisała się pierwszą literą imienia i długo myślała, zanim wcisnęła przycisk _wyślij_. Kiedy to zrobiła, poczuła się koszmarnie. Zgasiła komputer i poszła przygotować kolację.
Pocztę sprawdziła dopiero po dwóch dniach. Bała się tego, ale wreszcie nie wytrzymała. Wiadomość już czekała w skrzynce.
_Bez imion, bez nazwisk, bardzo dobrze… Cześć, od razu wyłożę karty na stół, bo nie chcę tracić czasu, Ty pewnie też. Od dziesięciu lat jestem w udanym związku z kobietą i to jest najważniejsze: nie zamierzam od niej odejść, nie chcę zmian. Od pięciu lat prawie się nie kochamy. Jej temperament i chęci… sięgają dna. Moje wręcz przeciwnie. Jeśli czegoś nie zmienię – zwariuję i tyle. Nie chcę problemów, komplikacji, kogoś niepoważnego. Chcę przyjemności i umiem ją dać. Chcę ją dać komuś, kto chce podobnie jak ja. Nie będę pisać maili w nieskończoność, nie uprawiam seksu wirtualnie. Pragnę ciała drugiej kobiety. Mam czterdzieści dwa lata, jestem szczupłą brunetką, metr siedemdziesiąt, typ kobiecy, włosy do łopatek. Chcę się spotkać, zobaczyć. Jeśli Ci to pasuje, odpisz, jeśli nie – bez urazy. Nie wyślę zdjęcia, sama rozumiesz ryzyko. Mam samochód, dojadę. Jeśli się sobie nie spodobamy – nic z tego nie będzie, miła kawa i tyle. Zasada numer jeden: interesuje mnie wyłącznie seks i dyskrecja. A._
Kaja przeczytała wiadomość sześć razy i była ugotowana. Jak ona ją dobrze rozumiała! Obcesowe? Prosto z mostu? Okrutne? Dla kogo? Nikt się nie dowie. Na samą myśl zakłuło ją coś w podbrzuszu i poczuła podniecenie. Małe, ale poczuła. Kiedy ona je ostatnio czuła?
_Cześć, A. Dziękuję za wiadomość. Mam trzydzieści dziewięć lat, od siedmiu w związku. Trzy lata temu moja partnerka miała wypadek i od tego czasu nic jej tam nie pobudza. Nie kochałam się z nikim i bardzo mi tego brakuje. Czasem rozrywa od środka. Kocham ją i jej nie zostawię, dlatego doskonale wiem, o czym mówisz, i chcę tego samego. Jestem szczupłą blondynką, krótkie włosy za ucho, metr siedemdziesiąt trzy. Zmotoryzowana. Chcę się spotkać, bez zdjęć, bez śladów i nie w moim mieście… Najlepiej poza województwem dolnośląskim. Są jakieś inne zasady? K._
Nie wiedziała, co jeszcze dodać, więc wysłała. Tego samego wieczora najpierw wyrzucała sobie, że jest skończoną świnią, a później tłumaczyła samą siebie w swoich oczach. Tylko seks. Dlaczego mężczyźni mogą, a ona nie? Tylko podniecenie i przyjemność, do cholery, nic więcej. Prawie się przekonała, chociaż z tyłu głowy nadal męczyły ją wyrzuty sumienia.
_Poznań, dowolna data. Dostosuję się. Restauracja, miejsce publiczne – sama wybierz. Będę mieć czarną koszulkę na ramiączkach i żółtą gumkę do włosów na nadgarstku. Są inne zasady, ale to już twarzą w twarz. A._
Kaja nabrała powietrza w płuca. Same konkrety. Na początku trochę się wystraszyła, ale przecież o to jej chodziło. Spotkają się, zobaczą, wtedy zdecydują. Nic na siłę. Zacisnęła kilka razy palce, po czym przyłożyła je do klawiatury. Spojrzała na powieszony na ścianie kalendarz.
_Piątego sierpnia, Poznań, godzina osiemnasta? Restauracja Rynek 95, taka rustykalna, z ceglaną piwnicą. Mają na zewnątrz stoliki. Będę w czerwonej koszulce z krótkim rękawkiem, jeansach, z przyciemnianymi, czarnymi okularami i torebką w czarno-szare paski. Daj znać, czy Ci pasuje. K._
Wiadomość z odpowiedzią przyszła po dziesięciu minutach.
_Będę. A._
I tyle. Kaja poczuła ciarki na plecach. Przejrzała jeszcze raz całą korespondencję i zwątpiła. Żadnego miłego słowa, pogaduszek, à la zaczepek, które zbudowałyby dobry nastrój, w zasadzie nic. A co, jeśli przyjdzie tam banda napakowanych debili, którzy zrobią sobie z niej jaja? Wróciła do ogłoszenia i przeczytała je jeszcze raz. Coś pod skórą mówiło jej, że to nie będzie głupi żart. Wiedziała, że musi to sprawdzić.
Kolejne dni chodziła pobudzona i zdenerwowana. Buzowała w niej mieszanka ekscytacji i wątpliwości.
– Co ty taka nakręcona? – zapytała ją wreszcie Marta, jej partnerka. – Chodzisz ostatnio cała w nerwach.
– Ja? – Udała, że nie wie, o czym ona mówi. – Ech, może przez ten wyjazd. Wiesz, ważny klient i nie mam jeszcze strategii na to, jak go podejść, żeby dopiąć ten kontrakt.
– Dobrze, że to ciebie do tego wzięli, kochanie. – Marta przytuliła ją, cmokając w czoło. – Jesteś najlepsza i dasz radę.
Ściskały się chwilę, a Kaja czuła się potwornie. Nie chodziło przecież o żadnego klienta. Chodziło o trzy lata bez seksu, kompletną posuchę, przepłakane noce, poczucie samotności i ból, kiedy masturbowała się, gdy Marta była w pracy. Jak długo, do ciężkiej cholery, można sobie samej robić dobrze? No jak? Przebolała pierwszy rok, drugi, przy trzecim zaczęło jej siadać na głowę. Ganiła się za to, ale… jej ciało też chciało żyć. Czuć przyjemność. Dawać ją. Tak bardzo pragnęła czuć się pożądana. To źle?
W piątek rano wysłała do A. krótką wiadomość.
_Podtrzymuję spotkanie._
Tuż przed wyjazdem sprawdziła pocztę.
_Ja również._
Wsiadła do samochodu i ruszyła w stronę Poznania. W aucie włączyła na cały regulator płytę Archive. Lubiła rockowe klimaty. Mocne, intensywne, wielowymiarowe. Podróż zleciała jej szybko, nawet szybciej, niż myślała. Miała wrażenie, że dodaje gazu i się spieszy – i może faktycznie się spieszyła. Chciała tę kobietę zobaczyć i chciała, żeby nie była brzydka jak listopadowa noc. Bo może będzie? Kto wie.
Kiedy zaparkowała samochód kawałek od centrum, wysiadła z niego na miękkich nogach. Dawno nie czuła takich emocji. Drogę z parkingu do restauracji w rynku pokonała dość sprawnie, gorzej z ostatnimi metrami.
Dotarła pół godziny wcześniej, więc przypuszczała, że będzie pierwsza, a sama nie wiedziała, czy tego chce. Wolałaby ją zobaczyć z daleka i w razie czego uciec. Patrzyła na stoliki stojące na zewnątrz restauracji i szukała wzrokiem czarnej koszulki na ramiączkach, która leżałaby na szczupłej brunetce z dłuższymi włosami. Kiedy dostrzegła kogoś podobnego, spięła się. Kobieta siedziała do niej tyłem, więc nie widziała jej twarzy. Po chwili stała już za jej plecami i udając, że rozgląda się za miejscem, spojrzała na nadgarstek. Żółta gumka. Wzięła głębszy oddech i ruszyła do przodu, mijając ją po prawej. Raz kozie śmierć. Odwróciła się i trafiła prosto na jej spojrzenie. Nogi jej zmiękły.
– Cześć… – odezwała się z wahaniem w głosie.
– Czerwona koszulka, torebka w paski, jeansy, tak jak pisałaś… wszystko się zgadza, cześć. – Kobieta uśmiechnęła się do niej, a Kaja od razu zwróciła uwagę na jej usta. Były duże, kuszące i takie pełne.
– Mogę? – spytała, wskazując krzesło naprzeciwko i czując, jak głos jej drży.
– Oczywiście, miło cię poznać. – Miała ciemne oczy, które zdawały się przewiercać na wylot. – Wymyślimy sobie jakieś fałszywe imiona? – zaproponowała.
– Że co?
– No wiesz, żebyśmy mogły się do siebie jakoś zwracać. Mogę być Anną, a ty?
Kaja przełknęła ślinę, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Nerwowo zastanawiała się nad imieniem, jakie mogłaby sobie wymyślić. Z opresji wybawił ją kelner, który nagle pojawił się przy stoliku.
– Co podać? – odezwał się.
– Dla mnie piwo, a dla koleżanki… hmmm, czego się napijesz?
– To samo – wykrztusiła, a kiedy mężczyzna odszedł, dodała: – Rany, przepraszam, tak się zestresowałam, że nie jestem w stanie myśleć.
Anna uniosła kąciki ust i uśmiechnęła się tak, że samym spojrzeniem rzucała na Kaję jakiś urok.
– To jak masz na imię?
– Kaja – wypaliła zamiast ugryźć się w język.
– Ładnie, podoba mi się.
– Mhm.
– Moje pierwsze wrażenie jest bardzo na plus, a twoje? – spytała.
– Tak samo…
– Miło mi to słyszeć. Długo jechałaś? Podróż w porządku? – zmieniła temat, dając jej chwilę odetchnąć.
– Tak, dziękuję. Nawet nie wiem, gdzie mi minęły te kilometry – odpowiedziała, trochę się rozluźniając. – Długo czekasz?
– Nie, przyszłam kilka minut przed tobą. Ładne miejsce, nie byłam tu jeszcze.
– Ja kilka lat temu, przejazdem.
– Dużo jeździsz? – Anna nie spuszczała z niej wzroku nawet na moment.
– Sporo, taka praca. Łatwiej było się wyrwać… – zauważyła.
Kelner postawił przed nimi zimne piwo i obie od razu po nie sięgnęły.
– Dla odstresowania – rzuciła Kaja. – Wiesz, ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam… Chodzi mi o… jak to ładnie ująć?
– Skok w bok?
Kaja mało się nie zakrztusiła.
– Tak… Dokładnie – wydusiła po chwili. – Ty już masz taką przygodę za sobą?
Anna westchnęła, ale po chwili odpowiedziała. Była już w podobnej relacji, jakiś czas temu.
– To były trzy spotkania i koniec – wyjaśniła. – Ale warte każdej sekundy.
– Też szukam takich sekund.
– Może właśnie znalazłyśmy? – zapytała bardzo powoli, przyglądając się Kai i zniżając wzrok z oczu na jej nos, usta, a potem ramiona.
Zatrzymała się na jej piersiach i wtedy Kaja zauważyła, jak kobieta przełyka ślinę. Mimowolnie wciągnęła mocniej powietrze. Przez dłuższą chwilę piły piwo w milczeniu, tylko na siebie patrząc. Kaja odezwała się pierwsza.
– To jakie są inne zasady?
– Mam tylko kilka – odpowiedziała Anna, unosząc kąciki ust. – Cenię dyskrecję, nie chcę nieporozumień, nie wymienimy się numerami telefonów, nie będziemy pytać o rzeczy, których same nie chcemy drugiej powiedzieć, i… jeśli poczujemy się niekomfortowo, odchodzimy bez słów i tłumaczeń.
– Brzmi bardzo sensownie.
– Zgadzasz się?
Kaja spojrzała na jej piersi, podkreślone przez krój czarnej koszulki, oraz na zadbane, opalone dłonie. Zwróciła uwagę na pomalowane delikatną czerwienią paznokcie i zaczęła się zastanawiać, jak smakuje jej dotyk.
– Zgadzam się.
Dopiły zimne piwo, patrząc na siebie, a Kaja miała wrażenie, że spojrzenie Anny ją pali. Żałowała, że dzielący je stół jest taki szeroki.
– Mam pokój w hotelu Puro…– odezwała się brunetka, patrząc na nią wymownie.
Kaja poczuła mrowienie na udach, ale kąciki ust jej się uniosły.
– Chcesz tam iść teraz? – spytała niepewnie.
– Chcę tam iść teraz z tobą.
Mrowienie nasiliło się, a gęsia skórka poza udami pojawiła się też na jej przedramionach. Anna to zauważyła. Wysunęła dłoń i powoli przejechała palcem po pokrytej małymi kropeczkami skórze Kai.
– To jak?
– Chodźmy – odpowiedziała, czując, jak głos jej się zmienia.
Zrobił się nagle taki niski, ochrypły. Dotyk palców Anny na skórze przyprawił ją o kolejne dreszcze.
Wstały od stolika, zapłaciły przy barze i ruszyły do hotelu. Szły blisko siebie, tak, że od czasu do czasu ocierały się ramionami, a Kaja miała wrażenie, że od tego zwariuje. Dotyk drugiej kobiety. Dotyk kogoś, kto chciał więcej niż tylko piwa. Zrobiło jej się gorąco.
Kiedy piętnaście minut później Anna otwierała drzwi pokoju hotelowego, Kaja czuła, że jej ciśnienie jest już tak wysokie, że albo dostanie zawału, albo zemdleje. Od lat nie miała w sobie takiego podniecenia. Kobieta przepuściła ją przodem, po czym weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do Kai tak blisko, że ta czuła na sobie jej oddech. Anna oparła ją o ścianę, zamykając między swoimi rękoma. Patrzyły na siebie przez moment, aż Kaja nie wytrzymała. Podniosła dłonie i dotknęła nimi jej twarzy. Przyciągnęła ją do siebie i ciężko oddychając, zaczęła całować. To było jak impuls, który gwałtownie rozlał się po całym jej ciele. Anna przylgnęła do niej od razu i dociskając do ściany, nie pozwoliła oderwać od siebie ust. Całowała ją z pasją, której Kaja nie pamiętała od lat, i po chwili dosłownie zmiękły jej nogi.
– Boże… – wydusiła. – Jak mi tego…
– Brakowało… – Anna zamknęła jej usta swoim językiem.
Splotły się w długim, namiętnym pocałunku i trwały tak nieskończoność – albo tylko chwilę – poznając swoje usta kolejnymi dotknięciami warg i języka. Kaja poczuła wilgoć jej języka na swojej szyi, a zaraz potem zaciskające się na niej wargi. Dreszcz podniecenia rozlał się jej po ciele od tego miejsca przez ramiona, brzuch, udo aż do stopy.
Mocno wciągnęła w płuca powietrze. Anna znów zacisnęła wargi na jej skórze, tym razem na ramionach, podnosząc najpierw nosem krótki rękawek jej koszulki. Ciche westchnienie Kai połączone z tym, jak mocno łomotało jej serce, było wręcz ekstatyczne. Przymknęła powieki i rozkoszowała się tą chwilą, czując, jak dłonie Anny wślizgują się pod jej koszulkę i muskają nagą, rozpaloną skórę. Kolano kobiety znalazło się między jej udami, rozchylając nogi i opierając się przez jeansy na jej wzgórku łonowym. Syknęła z podniecenia i uniosła się na palcach. Udo Anny mocniej przyparło ją do ściany i zaczęło się delikatnie poruszać. W górę i w dół. Ocierało się o nią, falując, a usta kobiety nie przestawały jej całować, coraz intensywniej, z pasją, która łączyła ze sobą ich stęsknione pocałunków języki. Kaja czuła, jak jej oddech staje się coraz szybszy, a okolice pod spodniami, o które cały czas ocierało się udo Anny, robią się wilgotne.
– Chodź do łazienki – powiedziała Anna gardłowym głosem, oderwała się od niej i nie puszczając ręką jej biodra, drugą pociągnęła ją za sobą.
Przylegając do swoich ciał, jakoś przedostały się przez drzwi i znalazły się w przestronnej łazience.
Za chwilę jedna zdejmowała już ubrania z drugiej. Szybko, gwałtownie, jakby obie nie mogły się tego doczekać. Zrzucone przez głowę koszulki wylądowały na podłodze. Kiedy Kaja zabłądziła palcami przy zapięciu stanika Anny, przez drżenie rąk nie mogła sobie z nim poradzić. Haftki wydawały jej się nie do wysunięcia.
– Cała się trzęsę… – szepnęła.
– Ja też. – Anna sięgnęła za swoje plecy i sprawnie rozpięła własny stanik, uwalniając dziewczynę od problemu.
Stały przed sobą nagie od pasa w górę i obie nie mogły poradzić sobie z oddechem. Patrzyły jedna na drugą, biegnąc wzrokiem od brzucha do piersi i znów zderzając się rozpalonymi spojrzeniami.
– Chodź do mnie. – Kaja przyciągnęła ją do siebie za biodra, a ich piersi się ze sobą zderzyły. – O Boże… – jęknęła, czując ich miękkość i ciepło.
Całowały się zachłannie. Mocno, głęboko, intensywnie. Wręcz rozpaczliwie.
Wzajemny dotyk dłoni na nagich plecach dodatkowo wywoływał w nich dreszcze. Piersi przylegające do piersi zdawały się je palić pożądaniem. Anna zrobiła kilka kroków w bok i drżącą dłonią otworzyła drzwi do kabiny prysznicowej. Oderwała się od ust Kai i zsunęła się na jej biust, drażniąc go językiem. Sztywne sutki mówiły same za siebie. Sięgnęła do jej jeansów, odpięła klamrę paska, szybko rozpięła zamek i zsunęła je w dół razem z bielizną. Westchnęła, widząc ją nagą.
Kiedy kucnęła, wyciągając jej stopy przez spodnie, przejechała rękoma w górę ud i zatrzymała się na pośladkach. Zacisnęła je lekko w dłoniach i przytrzymała przez moment.
– Jesteś taka piękna – powiedziała cicho.
Wstała szybko i sama zdjęła z siebie spodnie, po czym delikatnie popchnęła drżącą Kaję w stronę prysznica. Oparła ją o zimne kafle i słysząc syknięcie, puściła ciepłą wodę, a następnie pocałowała ją krótko i wróciła do sutków, które sterczały tak kusząco, jakby same prosiły o dotyk. Przywarła do nich całymi ustami, chwytając jednocześnie Kaję w pasie. Pieściła ją raz szybko, raz powoli, nie panując już nad własnym tempem ani nad rosnącym pożądaniem drugiej kobiety.
Kaja przymknęła oczy i czuła, jak Anna krąży po jej piersiach czubkiem języka, zatacza na nich raz małe, raz większe kółka, zatrzymuje się na sutkach i znów je pobudza. Westchnęła mocniej, kiedy kobieta objęła jeden wargami, a potem lekko je na nim zacisnęła. Jej dłoń objęła i pogładziła prawą pierś, a usta zacisnęły się na sutku lewej. To było tak intensywne, że nogi Kai zadrżały. Kciuk i palec wskazujący Anny krążyły wokół sutka, drażniąc go każdym najmniejszym muśnięciem. Język na lewej piersi przeciągał to samo miejsce w górę i w dół, wracał, naciskał, krążył. Kiedy usta kobiety zaczęły go lekko, a później coraz intensywniej ssać, Kaja znów poczuła, jak miękną jej nogi. Syknęła cicho. Elektryzujące spięcia w głowie pobudzały całe jej ciało, a to, co działo się w podbrzuszu, było nieznośnie wyczekujące.
– Nie wytrzymam… – jęknęła, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o płytki.
Anna jednym ruchem rozchyliła kolanem jej nogi i znalazła się tam swoim mokrym udem. Napierała na nią powoli, czując, że ta wilgoć rozchodząca się po jej skórze nie jest wyłącznie lejącą się z prysznica wodą. Przesuwała się do góry i cofała, sprawiając, że Anna musiała stawać przez chwilę na palcach. Falowała biodrami na jej biodrach i nie przestawała ssać jej sutka, przenosząc się to na jedną pierś, to na drugą.
Kiedy Kaja objęła ją za plecy i ciężko dysząc, powtórzyła, że nie wytrzyma, zsunęła się ustami na jej brzuch i pępek, a następnie uklękła i lekko uniosła prawą nogę kobiety, odchylając ją na zewnątrz i przytrzymując ręką. Zrobiła sobie nieco więcej miejsca, a sekundę później rozsunęła językiem jej wargi sromowe i przejechała po nich powoli od dołu do góry. Tylko jeden raz. Kaja wygięła się i wydała z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk, a Anna powoli powtórzyła ten ruch jeszcze raz, tylko mocniej. Kaja znów jęknęła. Kiedy trzeci raz poczuła cały język Anny przesuwający się po niej od dołu do góry zdecydowanym, płynnym ruchem, musiała złapać się dłonią zamontowanego w kabinie uchwytu od prysznica. I wtedy poczuła koniuszek języka na swojej łechtaczce. O mało nie krzyknęła. Koniuszek lizał ją powoli, raz okrężnymi, raz podłużnymi ruchami. Odsuwał się i wracał, znów znikał i znów punktowo ją drażnił. Przymknęła oczy, zaciskając wargi. Każdy kawałek jej ciała pulsował teraz tysiącem odczuć i był jak jedno, wielkie pragnienie. Wolną rękę wplotła w czarne włosy Anny, przysuwając ją do siebie jeszcze bliżej. Nogi zaczęły jej się trząść, a język krążący na łechtaczce nie przestawał jej drażnić.
– Zaraz upadnę… – wykrztusiła, łapiąc oddech. – Nie ustoję tak…
Anna natychmiast się podniosła i przycisnęła ją swoim ciałem do ściany. Wsunęła język w jej usta i całując namiętnie, szybko zsunęła rękę między jej nogi.
– Przytrzymam cię – szepnęła podniecona. – Obejmij mnie tylko w pasie.
Kaja puściła uchwyt prysznica i mocno ją objęła, nie odrywając się od jej ust. Czuła, jak palce kobiety pobudzają ją na dole, dotykają, krążą, cofają się, wracają i są coraz bliżej. Oparła głowę o jej nagie ramię i mocno zacisnęła na nim usta. Pragnęła ją w sobie poczuć. Teraz. Mocno.
– Wejdź we mnie – powiedziała wreszcie, nie mogąc już dłużej czekać.
W tej samej chwili dwa palce Anny wsunęły się w nią głęboko. Kaja jęknęła głośno i musiała ją objąć mocniej. Przeszył ją intensywny prąd podniecenia, który rozbudził w niej jeszcze większe emocje. Płonęła. Palce zastygły w środku na moment, a później wysunęły się powoli tylko po to, żeby za chwilę znów się w niej znaleźć. I ponownie… I jeszcze raz. Kaja gwałtownie przygryzła mokre, nagie ramię kobiety i czuła, jak cała w środku pulsuje. Anna wchodziła w nią teraz raz za razem, szybko, zachłannie, dociskając jej plecy do ściany i ściskając wolną ręką jej pośladek. Każdy jej ruch był jak kolejne uderzenie gorąca i pożądania.
Kaja drżała, czując, jak z każdym kolejnym pchnięciem i jednocześnie z każdym następującym w tym samym czasie otarciem się o jej piersi mokrego biustu Anny ogarnia ją coraz większa rozkosz. Jej całe ciało trzęsło się, a impulsy w środku były jak przeszywający ją prąd. Przyjemność, jaką odczuwała, rosła tak bardzo, że było to już niemal nie do zniesienia. Spięła mocno uda, jeszcze lepiej czując w sobie palce Anny, po czym nagle krzyknęła. Zalała ją gwałtowna fala przyjemności, która zamiast opaść od razu, trwała jeszcze przez moment, doprowadzając ją do szaleństwa. Jęczała, zaciskając wargi na ramieniu Anny.
Kiedy chwilę później uchyliła powieki, Anna patrzyła na nią z ogniem w oczach. Obejmowała ją mocno i przez długą chwilę całowała spokojnie, kojąco. W końcu bardzo powoli wysunęła z niej palce i przytrzymała ręką w pasie, nie pozwalając upaść. Gładziła jej pośladki. Delikatnie całowała to dolną, to górną wargę.
Zakręciła lejącą się na nie wodę i uśmiechnęła się tak ponętnie, że Kaja przygryzła wargi.
– Boże… to było… niesamowite – szepnęła, czując, jak wszystkie jej mięśnie ogarnia błogość.
– Ty byłaś niesamowita…
Znów się całowały. Kaja nie miała pojęcia, skąd w ręce kobiety nagle znalazł się ręcznik, który ją otulił. Przytrzymała go blisko ciała i dała się zaprowadzić do łóżka. Obie opadły na nie wykończone.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.