Errata - ebook
Poprawki są potrzebne – nie tylko w książkach…
Po śmierci prezesa warszawskiego wydawnictwa Revista życie jego pracowników wywraca się do góry nogami.
Przeprowadzka do nowej siedziby zamienia się w wyścig z czasem – trzeba spakować setki teczek, uporządkować archiwa i zmierzyć się z chaosem narastającym od lat.
W tym zamieszaniu Natalia zatrudnia do pomocy Gaję, która przypadkiem odkrywa niepokojące braki w dokumentach. Czy to zwykły bałagan, czy celowe działanie?
Tymczasem redaktorka Baśka Sypniewska próbuje na nowo poukładać swoje życie – a żeby to zrobić, musi odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: czy jako rozwódka z dwójką dzieci wciąż ma prawo do własnych pragnień? Zwłaszcza gdy romans z młodszym kolegą z pracy coraz bardziej wymyka się spod kontroli.
„Errata” to kontynuacja „Korekty”. Historia o błędach – tych w książkach, w dokumentach i w ludzkich decyzjach. O poprawkach, których czasem nie da się już wprowadzić. I o zmianach, które nadchodzą, nawet gdy wcale ich nie planujemy.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Obyczajowe |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8423-141-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pięć lat wcześniej
Paweł Winiarski, dwudziestodziewięcioletni informatyk, od niedawna zatrudniony w wydawnictwie Revista, przekroczył progi firmy. Jak co rano od kilku miesięcy. Zatrudnił się tutaj zaraz po zrobieniu doktoratu z bezpieczeństwa informatycznego na Politechnice Wrocławskiej. Do Warszawy wrócił po wielu latach studiów poza miastem i trafił właśnie tutaj. Trochę był to romantyczny wybór, bo kochał książki, a jego matka od zawsze pracowała na tym rynku i historii z różnych redakcji i wydawnictw słuchał, od kiedy tylko rozumiał, czego słucha. Poza tym paradoksalnie był to sektor bardzo informatyków potrzebujący – książki prawie już tylko sprzedawały się w internecie, rozwijał się rynek audiobooków i e-booków, wydawcy wchodzili też mocno w e-learning. Zatrudnił się więc tutaj i decyzji swojej nie żałował. Nawet jeśli mógł znacznie więcej zarobić w banku. Jakoś nie chciał.
Na dzisiaj miał zaplanowane spotkanie z tą redakcją, która miała wspierać swoimi publikacjami jeden z kursów zdalnych na największej polskiej uczelni. Zaczynał być spóźniony, więc przyspieszył kroku, jednocześnie szukając w kieszeniach karty dostępowej do drzwi. Znowu mu się zgubiła, chociaż nie posiadał, jak jego koleżanki, przepastnej torebki. Miał za to cztery kieszenie w dżinsach i jedną w koszuli. I to, zdaje się, wystarczyło, żeby teraz nerwowo te kieszenie obmacywać. Karta się znalazła, Paweł sforsował drzwi i wszedł do wielkiego holu pałacu, w którym wydawnictwo się mieściło.
Zamiast zwykle witającej go o tej porze ciszy usłyszał piękny, zaraźliwy i radosny kobiecy śmiech. Podniósł zaskoczony głowę. I oniemiał. Przy ladzie recepcyjnej stała najpiękniejsza i najradośniejsza kobieta, jaką w życiu widział, i przyjaźnie rozmawiała z Łukaszkiem. Była bardzo szczupła i bardzo wysoka, prawie jego wzrostu, a do niskich nie należał. Zachwyciło go, że mimo tego i tak miała na nogach niebotyczne szpilki. Poza tym zauważył jeszcze krótkie, kręcone blond włosy, drobną twarz i przepiękne zielone, roześmiane oczy. Stał sobie tak zupełnie i całkowicie skamieniały i pewnie szybko zacząłby zwracać na siebie uwagę, ale litościwa opatrzność ruszyła go z miejsca, ponieważ dostał w plecy drzwiami wejściowymi i zadziałały prawa fizyki.
– Cześć – rzucił do niego Witek, dyrektor finansowy, który właśnie przez te litościwe drzwi wszedł.
– Cześć – odpowiedział uruchomiony także w sferze werbalnej Paweł, patrząc, jak Witek podchodzi do obserwowanego przez niego zjawiska z szeroko rozpostartymi ramionami. Po chwili usłyszał słowa powitania.
– Wróciłaś! Nareszcie! Będzie przewaga normalnych ludzi! – wykrzyknął Witek, całując roześmianą kobietę w policzek. – Tęskniłaś?
– Kurwa, jeszcze pytasz? – padło w odpowiedzi, trochę Pawła zadziwiając. – Miałam wrażenie, że już nigdy nie będę normalna. Zobacz, nawet szpilki włożyłam – dodała.
– Z pełnym przekonaniem i szczerą radością powiem więc: witamy na pokładzie! – dodał szeroko uśmiechnięty Witek.
Po chwili oboje opuścili hol, udając się schodami na pierwsze piętro. Jak tylko ich sylwetki zniknęły na schodach, Paweł podszedł do Łukaszka.
– Kto to był? – zapytał, starając się brzmieć swobodnie.
– Baśka Sypniewska. Wróciła. Zobaczysz, teraz będzie znacznie weselej. Jedni się upiją z radości, znaczna większość jednak z rozpaczy – odpowiedział roześmiany Łukaszek.
– Dlaczego?
– Bo to jest po pierwsze dyrektor produkcji, a po drugie najbardziej twarda i bezpośrednia babka, jaką znam – wytłumaczył. – I klnie jak szewc – dodał.
– A gdzie była, jak jej nie było? – zapytał Paweł, bo nie znał żadnej Baśki Sypniewskiej.
– Na macierzyńskim. Jakieś dzieci rodziła i trochę jej to zajęło – odpowiedział Łukaszek, nie zdając sobie sprawy, co ten komunikat wywołał u jego rozmówcy.
_Jak to „dzieci”?! To ona ma rodzinę?!_ Paweł poczuł, chyba pierwszy raz w życiu, że świat jest dla niego bardzo niesprawiedliwy…Nakładem wydawnictwa Novae Res ukazały się również:
MORDERSTWO BYWA TYLKO KROPKA NAD i
Poświąteczny poniedziałek wita Agatę, redaktorkę pracującą w znanym, warszawskim wydawnictwie… zwłokami prezesa w piwnicy. To wyjątkowo niefortunny zwrot akcji – ta drobna korekta w zespole może przeszkodzić w domykaniu zbliżających się terminów. Pracownikom wydawnictwa nieobce są jednak kryminały, więc na własną rękę angażują się w toczące się śledztwo. Plotkowanie, snucie teorii i próby znalezienia sprawcy od tej pory trafiają na listę ich codziennych obowiązków – cóż, nieoficjalnych, choć prezes nie może już zwrócić im uwagi.
Napięcie rośnie z każdym dniem, a wewnętrzne intrygi oraz konflikty narastają. Każdy pragnie poznać zakończenie tej historii i nikt nie spodziewa się, ile jeszcze plot twistów na nich czeka…