Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Esy floresy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 kwietnia 2020
Ebook
30,00 zł
Audiobook
34,00 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Esy floresy - ebook

Lekka i zabawna powieść z motywem kwiatów w tle.

Ambitna studentka dziennikarstwa spotyka na swojej drodze Adama, doświadczonego już dziennikarza. Oboje są wrażliwi na ludzką krzywdę, oburza ich brawura i lekkomyślność. Czy uda im się przetrwać zawirowania losu?

Esy floresy to powieść o przyjaźni, zrozumieniu i kwiatach.

Katarzyna Obodzińska – miłośniczka podróży, pasjonatka filmów i powieści o tematyce Holocaustu oraz drugiej wojny światowej. Prywatnie szczęśliwa żona i mama małej Elizy. Z natury perfekcjonistka, niecierpliwa, uparta, lubiąca postawić na swoim i szczera do bólu.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66613-88-1
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Nie bez znaczenia slogan „życie usłane różami” oznacza dobrobyt. Kompozycje kwiatowe od zawsze stanowią dowód uznania, są symbolem wdzięczności. Z pewnością każdy pamięta popularną wróżbę polegającą na wyrywaniu płatków kwiatów i naprzemiennym wypowiadaniu słów „kocha, nie kocha…” w celu upewnienia się co do uczuć drugiej osoby. Wynik zależy od ostatniego wyrwanego płatka i słowa, na które wówczas padnie kolej. Wedle jednej ze ślubnych tradycji młoda para powinna zostać uhonorowana kwiatami podczas wyjścia z kościoła czy urzędu. Podobnie jak pozostałe dary Matki Natury, kwiaty symbolizują szczęście i płodność. Sypanie płatków w Boże Ciało jest wyrazem wdzięczności wiernych, którzy na tę okoliczność układają wielobarwne kobierce kwiatowe znajdujące się na trasie procesji. Rośliny z bukietów trafiły na talerze. Jadalne kwiaty stanowią ujmującą dekorację, aromatyczną przyprawę, a coraz częściej główny składnik dania. Torty z kwiatów z białą czekoladą, kwiatowe galaretki, sałatka z nasturcjami… istna łąka na talerzu! Legendarny kwiat paproci zakwita raz do roku, podczas letniego przesilenia. W Noc Kupały wyruszano do lasu w poszukiwaniu tego kwiatu, wierząc, że znalazca zostanie obdarowany wielkim bogactwem. Nagroda nie jest tak cenna, jak by się mogło zdawać, bowiem majątkiem nie wolno się z nikim dzielić. Odkrywca zyskuje skarb materialny, ale i wielką samotność. Kwiat jednej nocy, na który wyczekujemy miesiącami, przekwita w ciągu kilku godzin. Motywy roślinne znajdują się także w ornamentyce ludowej i zazwyczaj wiernie oddają naturalny wygląd rośliny, niezależnie od materiału, w którym zostały wykonane.

Upominki dawane bez okazji budzą podejrzenia. Czy można być pewnym, że kwiaty podarowane bez wyraźnego powodu nie niosą żadnych intencji? Czy w chwili przyjęcia wiązanki przyjmuje się przeprosiny, a odmowa oznacza dezaprobatę i niezgodę? Czy wypada przyjąć kwiaty od nieznajomego albo oddać swój bukiet komuś innemu? Goździki są symbolem trudnych czasów i przemian, róże zaś mają kolce – trzymane nieodpowiednio sprawiają ból. Piękno i dobro życia okryte bólem i cierpieniem. Nie ma róży bez kolców… Ostrożności nigdy za wiele.

***

Przyjmujemy kwiaty zarumienione, czując się znacznie bardziej kobieco niż chwilę temu. Niesamowite, jak jedna róża odmienia nastrój – sposób widzenia świata i ludzi staje się łagodniejszy.

– Proszę, to dla ciebie – oddaje mi swoją białą damę Lizzy.

Podnoszę wzrok i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chce mi coś powiedzieć.

– Wiem, jak lubisz kwiaty, a przy okazji chciałam załagodzić to, co zaraz usłyszysz.

_Pół roku wcześniej…_ROZDZIAŁ 1

Wioletta

Nie ma nic gorszego, niż obudzić się po krótkiej nocy na dwie minuty przed budzikiem. Jest 5:13. Wyłączam alarm, by nie obudzić współlokatorów. Przymykam oko na chwilę i robi się 5:44. Wstaję z łóżka prawą nogą, łudząc się, że uchroni mnie to przed kłopotami czy złym dniem. Idę na paluszkach do łazienki. Zostawiam uchylone drzwi, żeby wpuścić odrobinę światła dziennego i w pośpiechu robię lekki makijaż. Wklepuję krem kryjący, robię parę pociągnięć kredką do brwi i tuszuję rzęsy. Trudno, musi wystarczyć. Zakładam sprawdzony zestaw: koszulka i ogrodniczki. W locie myję zęby. Portfel, telefon, klucze – wyliczam ze stałej checklisty. Są. Wybiegam, mając na uwadze, że sąsiedzi jeszcze śpią. Tym razem mam szczęście, tramwaj właśnie podjeżdża i udaje mi się wejść tylnymi drzwiami. Przydałoby się popracować nad kondycją, czuję suchość w ustach i przyspieszone tętno. Szukam wolnego miejsca. Wyczuwam na sobie spojrzenia studenciaków i myślę – to działa! Na opakowaniu kremu obiecywali podkreślenie naturalnego piękna i są efekty – _here I_ _am_! Koniec z poświęcaniem pół godziny na makijaż; dłuższy sen, zdrowsza cera, śniadania bez pośpiechu, w stylu francuskim. Uśmiecham się i wyglądam przez okno. Ludzie są dziś nieco milsi. Jakiś chłopak nie może oderwać ode mnie wzroku, wsiada środkowym wejściem i skrycie spostrzegam, że zmierza w moją stronę.

– Przepraszam, czy można?

To on. Siada koło mnie. Błękitne oczy wpatrują się w moją twarz. Codziennie budzę się piękniejsza, ale dzisiaj to już przesadziłam. Czuję, jak zalewa mnie fala gorąca.

– Widziałaś się dzisiaj w lustrze? – zagaduje. Dobrze, że nie stosuje podrywu na „Masz mapę? Zgubiłem się w twoich oczach”. Uśmiecham się, nie wiedząc, co powiedzieć, ale on nie daje za wygraną. Wyciąga telefon i już chcę mu podać swój numer, kiedy mówi: – Spójrz.

Wpatruję się w ekran jego telefonu i znów zalewa mnie fala gorąca, tym razem ze wstydu. Zamiast czarnej kredki do brwi użyłam fioletowej. Wybiegam na następnym przystanku i już wiem, że jestem spóźniona. To drugie spóźnienie w tym tygodniu. Na domiar złego on wysiada za mną. Oferuje chusteczki higieniczne i wodę. Udaje mi się zmyć to cholerstwo. Dziękuję zażenowana i wsiadam do następnego tramwaju. Docieram spóźniona czterdzieści minut. Jest dopiero 8:10, a ja czuję, że moja prawa noga dziś zawiodła.

Do wydawnictwa wchodzę po cichu, starając się pozostać niezauważona. Na próżno. Patrzy na mnie z założonymi rękami, w tej swojej opiętej ołówkowej spódnicy sięgającej biustu. Mam wrażenie, że guziki zaraz wyskoczą i trafią w oko praktykanta bez przerwy gapiącego się na atuty „szefowej”. Eliza zerka na mnie wymownie, w jej spojrzeniu odczytuję zdumienie: „Jak ty wyglądasz?!”. Macham ręką na znak rezygnacji.

– W ramach pokuty przygotujesz listę tematów do specjalnego wydania – mówi Rebeka, nie patrząc mi w oczy.

Ksiądz w spódnicy! – wściekam się, choć wiem, że mogło być gorzej.

– Szefowo, ja to zrobię – wyrywa się aplikant.

– W takim razie wszyscy przygotujecie propozycje tematów do zamknięcia numeru. Temat ma być lekki i z przymrużeniem oka, kierowany głównie do młodych mężczyzn.

Rebeka wychodzi, a Aleksander rzuca mi wyzwanie wzrokiem.

– Na kiedy? – pytam, spodziewając się odpowiedzi.

– Na wczoraj – rzuca na odchodne, dodając: – kawa do mojego gabinetu!

Widzimy, jak Olek pędzi do kuchni, jakby brał udział w wyścigu o Puchar Prezesa.

– Czujesz? – pyta Lizka. Patrzę na nią zdezorientowana i zmuszam nozdrza do wysiłku, ale zanim pada odpowiedź, że nic nie czuję, dopowiada z premedytacją: – pachnie wazeliną na kilometr – przymyka oko.

Kolejne godziny upływają na sortowaniu poczty, odbieraniu telefonów, redagowaniu drobnych ogłoszeń lokalnych, układaniu haseł do krzyżówki bez nagród, czyli robieniu wszystkiego tego, co niezbędne w przyszłej pracy dziennikarza prasowego. Brakuje tylko układania horoskopów na podstawie wróżenia z fusów.

***

Łapczywie pita kawa kapie mi z kącika ust i plami koszulkę. Klnę w duchu siarczyście i szukam czegoś do przebrania się. Z góry ciuchów rzuconych kiedyś „na chwilę” biorę pierwsze z brzegu wycieraki i koszulkę z nadrukiem papugi. Wychodzę z zegarkiem w ręku, tym razem docierając na miejsce pieszo. Jestem na czas.

– Jak ścinamy? – pyta młoda stylistka fryzur w krótkim uczesaniu z wygolonym bokiem.

Pokazuję zdjęcie blond piękności wycięte z kolorowej prasy i tłumaczę szczegóły, które mnie interesują. Po całym dniu masaż głowy sprawia mi ogromną przyjemność. Mogę tak siedzieć do rana. Peleryna fryzjerska otacza moją szyję, ale cała przyjemność znika, gdy widzę, jak długie pasma moich włosów lądują na podłodze. Stylistka paznokci z sąsiedniego stanowiska opowiada o swoim cudownym weekendzie z chłopakiem, a ja czuję się zażenowana, poznając szczegóły tej sensacyjnej historii.

– Gotowe – z uciechą oznajmia ekspertka. Nie jestem zadowolona z efektu, moja mina mówi sama na siebie. Kobieta spogląda na mnie nieco urażona i na zakończenie dodaje: – Zawsze staramy się dopasować fryzurę do stylu danej osoby.

Szach i mat.ROZDZIAŁ 2

Wioletta

Po ostatnim incydencie dostałam ksywkę Violet. Współlokatorzy śmiali się do rozpuku. Tym razem przed wyjściem upewniam się przed lustrem, że wszystko jest OK, choć domownikom zachciewa się żartów, że mam krzywo zapiętą koszulę.

Na tym samym przystanku z ciekawości wypatruję mojego wczorajszego wybawcy, ale nie wiem, jak bym się zachowała, gdybym spotkała go tu i teraz. Uśmiecham się pod nosem i trochę żałuję, bo mam pewność, że dziś wyglądam o wiele lepiej. Zerkam na notatki, którym poświęciłam cały wieczór, licząc na aprobatę mojej przełożonej.

Młody Narcyz / Czy wypada dać kwiaty na pierwszej randce?

Niezapominajki prosto z bajki, czyli jak zrobić wrażenie na kobiecie / Rośliny cięte czy kwiaty doniczkowe? – dopasowanie kwiatów do okazji.

Co w kwiecie piszczy? / Gorące uczucie, tęsknota, a może wyraz uznania? – znaczenie najpopularniejszych kwiatów i sekrety ich kolorów.

Dlaczego róże mają kolce? / Jak łagodzić spory – z punktu widzenia kobiet ;-)

Przede mną siedzi dziewczyna w podobnym wieku. Próbuję dostrzec okładkę książki, którą czyta, i mimowolnie marszczę czoło, ponieważ uwielbiam Musso i znam zakończenie tej powieści.

Wchodzę do redakcji w pogodnym nastroju. Na porannej odprawie spotykamy się z innymi działami w sali konferencyjnej. Po krótkim wstępie i wyrażeniu niechęci do swoich pierwotniaków Rebeka przystępuje do omawiania pomysłów.

– Wiolka, zaczniemy od ciebie – obwieszcza ze zbolałą miną, jakby przebywanie w naszym towarzystwie było dla niej udręką. – Jakie są twoje propozycje?

Z kolorowej teczki wyjmuję starannie opisane notatki z podziałem na tytuły, podtytuły, zagadnienia niezbędne do wyczerpania tematu oraz odnośniki do źródeł i fotografii. Zamierzam odczytać punkt po punkcie, kiedy Rebeka wyrywa mi je z ręki i lustruje każdą linijkę.

– To jest do niczego! Dziecko z przedszkola ma więcej rozumu. – z impetem przedziera moją listę propozycji do ostatniej rubryki i podrzuca skrawki papieru do góry w geście triumfu.

Nie wierzę własnym oczom! W myślach przytaczam wszystkie przekleństwa, jakie znam. Dlaczego ona mnie tak poniża?! Jest niewiele starsza, a traktuje mnie jak małolatę, która w dodatku nic nie potrafi. Gorzko przełykam ślinę, zmuszona ugryźć się w język. Jest moim opiekunem. Kiedyś nadejdzie chwila, w której powiem jej prosto w oczy, co o niej myślę, ale teraz chcę zaliczyć praktyki i ukończyć studia. Świadoma, że bez jej podpisu nie uda mi się pójść dalej, kapituluję. Sekretarka przerywa naradę z powodu pilnego telefonu. Rebeka znika na kilkanaście minut, a ja pozostaję wystawiona na krytykę innych.

– Wiola… – podejmuje próbę pocieszenia Ela.

Milczę. Kiedy ja milczę, wiadomo, że nie jest dobrze. Chciałabym zniknąć. Udaję twardą, ale gdy tylko przekraczam próg łazienki, wylewam łzy. Liz biegnie za mną i nic nie mówi, tylko zamyka mnie w uścisku. Wypuszczam powietrze i ocieram oczy.

– Jak ty to robisz, że po łzach ani śladu? – próbuje mnie rozbawić i nawet udaje jej się wywołać moje dołki w policzkach, bowiem doskonale wie, że wodoodporny tusz do rzęs już nieraz uratował moje oblicze. Osobiście śmieszy mnie, że dla wzmocnienia efektu w filmach zawsze stosują ten zwykły i po policzkach spływa czarny strumień, a w tej sytuacji rozmazane oko wyklucza powrót do publiki szydzącej z cierpienia współpracownika.

Bez wymiany zdań czuję się gotowa na kolejne gradobicie.

Na moje szczęście posiedzenie zostaje przełożone na poniedziałek. Rebeka musi załatwić nieznane nam „sprawy niecierpiące zwłoki” poza oficyną, a jej obowiązki przejmuje Jowita, zastępczyni. Poranek przebiega pod znakiem unikania spotkań towarzyskich w pomieszczeniu socjalnym. Aleksander przynosi sobie kawę, nie pytając, czy i my mamy ochotę. Miesza cukier łyżeczką, stukając o krawędzie szklanki i doprowadza mnie tym do szału. Siorbie, a jego usta przypominają wargi goryla. Pstryka długopisem, ale przestaje po jednym spojrzeniu Elizy. Jak na złość tego dnia poznajemy praktykę wykonywania zawodu dziennikarza w innych sekcjach i wędrujemy od gabinetu do gabinetu. Mój misterny plan chowania się przed światem upadł.

***

Dla ukojenia nerwów Lizzy namawia mnie na wieczorne bieganie, ale, choć zazdroszczę jej determinacji i sylwetki, muszę odmówić. Mój telefon wibruje, na ekranie wyświetla się Sissi. Uśmiecham się. To się nazywa wyczucie czasu. Odbieram, posyłając Eli całusa na pożegnanie.

– Hej, Sis! Muszę ci o czymś powiedzieć! – odzywa się taka radosna, że nie mam śmiałości wyprowadzać jej z tego stanu.

– Hej, Piękna! Co cię tak cieszy? – umieram z ciekawości.

– Chyba się zakochałam…

– To wspaniale! – podzielam jej entuzjazm. – Jaki on jest? Opowiadaj!

– Jest… po prostu idealny. Musisz go poznać!

– Nie mogę się już doczekać. Jak tylko znajdę chwilę, to się widzimy – reaguję na jej słowa, doskonale wiedząc, że ostatnim razem mówiłam dokładnie to samo.

– A co u ciebie? Mieszkamy w jednym mieście, a wciąż nie mamy czasu się spotkać.

– Wiesz, jak jest… studia, praktyki i jeszcze ta zbliżająca się sesja – uciekam myślami do zagadnień z rozwoju dziennikarskiej etyki normatywnej w Polsce.

– Dasz radę, kto jak nie ty?!

– Że niby kujon? – oburzam się.

– Wzorowa uczennica – śmieje się. – Nie mogę teraz rozmawiać, chciałam po prostu podzielić się nowiną. Muszę kończyć, mam zajęcia. Odezwij się czasem. Kocham cię!

– Pa-a!

Mam tyle pytań, a ona po prostu się rozłącza. Łagodny głos mojej siostry chwilowo koi moje wzburzenie, jednak jestem zbyt zdenerwowana, by od razu wracać do domu.

Stoję przed przejściem dla pieszych, czekam na zielone światło i wciąż nie mogę się nadziwić, ile osób przechodzi na czerwonym. Absolutnym hitem są matki pchające wózek. Czasem sobie myślę, że sprawiedliwe byłoby rozdysponowanie gotówki z mandatów dla osób przestrzegających przepisów ruchu drogowego. Przechodzę na drugą stronę ulicy i za rogiem kiosku prasowego dostrzegam policję, która łapie rowerzystów jadących po chodniku. Widzę ich już któryś raz w tym miejscu i zastanawiam się, dlaczego inni nie posiedli tej wiedzy. Wściekła na Rebekę zaczynam cieszyć się z cudzego nieszczęścia.

Idę na spacer do parku Nowowiejskiego. To mój ulubiony. Pośród zieleni drzew unoszę głowę i przymykając oczy, łapię ostatnie promyki słońca. Okrążam staw. W oddali widzę parę. On trzyma za plecami ogromny bukiet róż. Może chce się oświadczyć? Wydają się tacy szczęśliwi. Pewnie zaraz wpadnie mu w ramiona. Jak tylko o tym pomyślałam, kobieta zaczęła machać rękoma na wszystkie strony. Kłócą się. Robi się coraz głośniej. Zwalniam, nie chcąc wchodzić w epicentrum awantury. Dłoń kobiety z rozmachem trafia w policzek mężczyzny. Ona sama odwraca się i odchodzi. Mężczyzna wyrzuca bukiet do kosza. Robi mi się żal. Żal kwiatów. Zerkam, czy nikt nie patrzy, i wyjmuję bukiet, przyspieszając kroku, jakbym coś ukradła. Czuję jak czerwienią się mi policzki, ale nie jestem w stanie oprzeć się pokusie. Nigdy nie dostałam (i pewnie nie dostanę) tylu długich, przepięknych, krwistoczerwonych róż. Jest ich chyba ze trzydzieści. Czemu winne są te prześlicznej urody kwiaty, by skończyły spragnione wody w śmietniku? Czuję się jak wybawca, a każdy powód jest dobry, by wybielić się z przywłaszczenia cudzych róż. Najnowsze trendy ślubne sugerują wręczanie butelek wina i innych podarunków zamiast kwiatów. Kiedy ja wezmę ślub, przygotuję największe wazony i będę oczekiwać pachnącego ogrodu. Róże, piwonie, frezje i goździki. Już czuję ten zapach. Będę jak gwiazda filmowa, która z okazji urodzin czy gratulacji po udanym występie zasypywana jest bukietami. Życzenia złożone za pomocą kwiatów są najbardziej wdzięczną formą wyrażania uczuć. Rozmarzona spaceruję ze zdobyczą. Siadam na pobliskiej ławce. Wpycham nos w róże i zaciągam się najbardziej jak potrafię. Istny raj. W głębi bukietu dostrzegam bilecik. Przeczytać czy nie przeczytać? Początkowo mam opory, jednak już po chwili wygrywa babska ciekawość i z dreszczykiem emocji odkrywam cudze sekrety.

O, Magdaleno

Wybacz mi mój nietakt.

Bądź odrobinę mniej obrażona.

Najlepsze życzenia z okazji 30. urodzin.

Wcale nie jesteś stara.

R.

Idę dumna jak paw, a kobiety oglądają się za mną z poczuciem zazdrości. Może dzięki temu jakiś mężczyzna się opamięta i obdaruje swoją wybrankę jednym małym kwiatkiem. Brak pieniędzy nie jest wymówką – stokrotka zerwana prosto z łąki cieszy oko, a włożona za ucho pobudza zmysły. Ale to ja dziś jestem szczęściarą. Po jakimś czasie, gdy kwiaty opadną z sił, ogołocę je z najcenniejszego. Kąpiel w płatkach róż sprawi, że poczuję się kimś wyjątkowym. Luksus dla bogaczy. Ułuda, która skończy się wraz z czyszczeniem wanny. Chwilo, trwaj! Dziękuję, Romeo.ROZDZIAŁ 3

Wioletta

Jest piątek, godzina 6:45. W łazience o tej porze robi się tłoczno. Wszyscy mamy zajęcia od rana. Zaparzam kawę, gdy widzę, że Lesio nie może ustać w miejscu.

– Violet, mam sprawę… – zagaduje niepewnie.

– O co chodzi? – pytam, wyciągając mleko z lodówki.

– Nie wiem, co kupić Adriannie na urodziny – rozkłada ręce w geście bezradności.

– Klejnoty – rzucam. Patrzy na mnie zmieszany, a ja pokazuję mu dłoń z pierścionkiem po mojej cioci Róży. Swoją drogą szkoda, że z wraz kawałkiem złota nie odziedziczyłam tak doskonałego imienia.

– Na biżuterii znam się jak świnia na gwiazdach – grymasi. – A co ty byś chciała dostać?

Przerywam słodzenie kawy, moje oczy stają się hipnotyzujące.

– Słyszałeś o kwiatach w pudełku? – bez chwili wahania pytam z nadzieją w głosie.

– Yyy… Mam kupić kwiaty i schować je do pudełka? Przecież one zaraz zwiędną.

Nie słyszał.

– Eh – wzdycham teatralnie i mieszając cukier, tłumaczę nieświadomemu. – Kwiaty w pudełku nie wymagają flakonu, zmieniania wody czy podcinania końcówek. Wybierasz opakowanie, na przykład walec, i wypełniasz kwiatami tylko do krawędzi. Zamykasz pudełko i… tadam! Niespodzianka gotowa. Możesz też zrezygnować z wieczka, aby główki kwiatów wystawały ponad jego brzegi. Teraz rozumiesz?

– Ale jak to nie muszą być podlewane? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, żebym urwał główki, zalał je wodą i zamknął w pudle na zawsze albo, co gorsza, kupił sztuczne kwiaty? – wykrzywia się.

Biorę głęboki wdech, żeby nie urazić kolegi, i po dolaniu mleka do kawy cierpliwie wyjaśniam:

– Kwiaty cięte układane są na gąbce florystycznej nasączonej odpowiednimi mieszankami. Świeże kwiaty utrzymują się w pudełku znacznie dłużej niż moje ostatnie – uśmiecham się pod nosem (oczywiście współlokatorom nie powiedziałam prawdy) i biorę kilka łyków kawy. Widząc, jak Leszek próbuje to sobie wyobrazić, przerywam jego katusze i wyszukuję zdjęcia w internecie.

– Ładne, prawda? – pokazuję kilka flowerboxów. – I w dodatku nie więdną, tylko usychają. Kobieta nie musi płakać nad umierającymi różami – mrugam.

– Wow! – otwiera szeroko oczy ze zdziwienia, bo czegoś takiego jeszcze nie widział.

***

Po, jak zawsze, interesujących zajęciach z języka angielskiego z panią Lilianą, w damskiej toalecie tworzy się kolejka. Pięć minut przerwy to za mało na tłum kobiet o potrzebach większych niż tylko opróżnienie pęcherza moczowego. Przy lustrze robi się zamieszanie. Zaczyna się…

– Ma ktoś pożyczyć tabletkę przeciwbólową? – z tłumu dobiega prośba o ulgę w cierpieniu.

Udaję, że nie słyszę. Pożyczka bez pokrycia. Za każdym razem odcinam z blistra pigułkę o podwójnej dawce i wkładam razem z tamponem do kosmetyczki na czerwony alarm. Rozdałam już kilka tabletek, które ani razu nie wróciły do mnie, aż w końcu, gdy sama znalazłam się w potrzebie, moja kosmetyczka pozbawiona była kapsułki ratunkowej, a wysyłane sygnały SOS najwyraźniej nie docierały do koleżanek z roku. Bliskiej osobie oddałabym wiele, ale nieprzygotowane na comiesięczne powtórki obce dziewczyny nie robią na mnie wrażenia. Zmuszona do kłamstwa, na ponowne pytanie kierowane bezpośrednio do mnie odpowiadam „nie mam”. Po chwili włączają się wyrzuty sumienia, ale jestem nieugięta. Ostatnie spojrzenie w lustro oko w oko z kłamczuchą i mogę ruszać na konwersatorium monograficzne. Jeszcze przez chwilę utożsamiam się z obolałą dziewczyną, ale poziom trudności ćwiczeń zmusza mnie do koncentracji. Najwyraźniej nie tylko dla mnie temat jest niepojęty, na warsztatach już dawno nie było tak cicho. Burczenie w brzuchu u jednej z koleżanek brzmiące jak echo w górach rozśmiesza całą grupę, rozluźniając nieco gęstą atmosferę. Dostajemy dodatkową przerwę. Cytrynowa herbata granulowana i snickers zakupione w automacie łagodzą poczucie winy.

Zwolnienie z egzaminu u doktora Hermana na podstawie frekwencji z całego półrocza zawęża listę przedmiotów do nauki w tym semestrze. Zawistni koleżanki i koledzy, którzy zamiast systematycznie chodzić na wykłady, systematycznie pili piwo, nagle chcą od nas pożyczyć notatki i niektórym z nich nie przeszkadza, że nie zamienili ze mną dotąd ani jednego zdania. Tym razem posłusznie dzielę się z innymi wszystkim, co mam.

***

Wychodzę z budynku i zmierzam w stronę przystanku. W oddali widzę skupisko ludzi oraz słyszę ambulans jadący na sygnale. Zboczenie zawodowe każe mi podejść bliżej. Po taśmie policyjnej rozwijanej wzdłuż ulicy wnioskuję, że nie jest dobrze. Reakcje tłumu są różne: od przerażenia i nagrywania okoliczności telefonami komórkowymi, poprzez głośne komentarze, a nawet osądy niezostawiające suchej nitki na „winnym”, po wstręt i ucieczkę jak najdalej od miejsca zdarzenia. Staję na palcach, ale jedyne, co widzę, to odbijający się w promieniach słonecznych koc termiczny.

– Odsunąć się! Proszę się odsunąć! – krzyczy ktoś z zespołu ratowników.

– Proszę się rozejść i nie utrudniać akcji! – mówi stanowczo jeden z policjantów do ciekawskich napierających na taśmę.

Wchodzę do pobliskiej knajpy i wraz z innymi oglądamy relację na żywo.

Na miejscu zdarzenia jest patrol policji oraz załoga karetki pogotowia, która udziela pomocy poszkodowanej. Należy podkreślić godną pochwały postawę sprawcy wypadku, który, zachowując zimną krew, wezwał służby ratownicze oraz umiejętnie udzielił pierwszej pomocy poszkodowanej…

Muszę ochłonąć.

– Poproszę wodę z cytryną – składam zamówienie i szukam wolnego miejsca. Co to właściwie za moda na picie ze słoika?!

To mogłam być ja – wzdrygam się. Ja to mam problemy.

***

– Wioluś! – Leszek podbiega i ściska mnie. – Ada była zachwycona. Dziękuję!

Chichoczę.OFICYNKA ZAPRASZA WSZYSTKICH

MIŁOŚNIKÓW DOBREJ LITERATURY!

Znajdziecie Państwo u nas książki interesujące, wciągające, służące wybornej zabawie intelektualnej, poszerzające wiedzę i zaspokajające ciekawość świata, książki, których lektura stanie się dla Państwa przyjemnością i które sprawią, że zawsze będziecie chcieli do nas wracać, by w dobrej atmosferze z jednej strony delektować się warsztatem znakomitych pisarzy, poznawać siłę ich wyobraźni i pasję twórczą, a z drugiej korzystać z wiedzy autorów literatury humanistycznej.

POLECAMY

Księgarnia Oficynki www.oficynka.pl

e-mail: [email protected]

tel. 510 043 387

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: