- W empik go
Eucharystia i jedność - ebook
Eucharystia i jedność - ebook
Nowe wydanie książki, której treść koncentruje się wokół życiodajnej dynamiki Eucharystii urzeczywistniającej jedność. Autor podkreśla ten wymiar celebrowania w liturgii misterium paschalnego Jezusa Chrystusa, jakim jest wyzwolenie człowieka z jego zamykającej go w sobie wewnętrznej niewoli i uzdolnienie go do życia eucharystycznego, tzn. do czynienia daru z siebie i bycia w komunii z innymi. Przeżywana dzięki temu jedność w Ciele Chrystusa, jakim jest Kościół, staje się dla świata znakiem i odpowiedzią na jego niepokój i niepewność wobec rzeczywistości przemijania i śmierci. Ci, którzy żyją Eucharystią, świadczą o jej mocy, która pokonuje każde rozdzielenie, a umieranie przemienia w doświadczenie życia.
Dla właściwego przedstawienia jednoczącej roli Eucharystii Autor biblista odnosi się do pierwotnego zamysłu Boga wobec człowieka oraz do faktu zniekształcenia tego zamysłu przez grzech i do konsekwencji tego faktu. Przybliża też sposób przekazywania przez Kościół tajemnicy Eucharystii w starożytnych tekstach liturgicznych oraz pomaga odkryć dynamikę języka znaków komunikujących tajemnicę, tak aby stawała się ona obecna w całym życiu chrześcijanina, niezależnie od jego stanu i powołania.
Napisana w sposób syntetyczny i językiem możliwie dostępnym dla szerokiego grona odbiorców, bazująca na rzetelnym studium i głębokim doświadczeniu Autora publikacja może stać się pomocą dla pogłębienia tajemnicy Eucharystii i tym samym pełniejszego jej przeżywania zarówno dla kapłanów, jak i dla świeckich. Jej lektura może stać się także zachętą do tego, „aby wierzący dali się porwać przez fascynujący głód tej tajemnicy oraz doświadczyli kosztowania jej i sycenia się nią”, tzn. by przeżywali to, co ona oznacza: dziękczynienie i chwalenie Boga za moc wydawania siebie.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8127-643-6 |
Rozmiar pliku: | 3,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Eucharystia jest niezmiernie bogatą obecnością Jezusa, Emmanuela – Boga pośród nas. Nie sposób objąć całego bogactwa tej prawdy. Tak złożoną rzeczywistość można bowiem kontemplować zawsze tylko częściowo i w pewnej zależności od tego, jaki mamy punkt widzenia. Wchodzenie w tajemnicę Eucharystii zależy od naszego doświadczenia wiary, a także od naszej aktualnej sytuacji i od tego, w jakim stopniu odkrywamy, że jesteśmy w potrzebie i chcemy na tę tajemnicę się otworzyć. W Eucharystii Bóg w szczególny sposób wychodzi nam naprzeciw w postaci pokarmu, który zaspokaja głód i braki odczuwane w naszym życiu. Pośród wielu różnych potrzeb współczesny człowiek przeżywa i uświadamia sobie głębokie pragnienie doświadczenia jedności i wspólnoty, komunii i akceptacji. Eucharystia to sakrament odpowiadający właśnie na te najgłębsze potrzeby – nie przez proste ich zaspokojenie, lecz przez dar przemiany naszego wnętrza i uzdolnienie do życia według zamysłu Boga. A to jest pełnią, nasyceniem.
Chcemy więc spojrzeć na Eucharystię przez pryzmat urzeczywistniania jedności w chrześcijańskiej wspólnocie, która Eucharystię celebruje i nią żyje. Będziemy rozważać tajemnicę obecności Jezusa pod postaciami chleba i wina jako źródło i rację jedności, a nie tylko jako obecność statyczną, wyizolowaną i zamkniętą w sobie, będącą przedmiotem kultu. Pragniemy bowiem zwrócić uwagę przede wszystkim na ową życiodajną dynamikę Eucharystii urzeczywistniającej misterium paschalne, które wyzwala człowieka z jego wewnętrznej, zamykającej w sobie niewoli i czyni go zdolnym do jedności. Dokonuje się to w szczególny sposób w samej celebracji Eucharystii i znajduje swoje przedłużenie w adoracji.
Dobre rozumienie dynamiki celebracji Eucharystii prowadzi bowiem do właściwej adoracji jej tajemnicy. Adoracja Eucharystii zawsze ma swoje bardzo ważne miejsce w życiu chrześcijan, bowiem ten sposób kontemplacji obecności Jezusa służy stałemu zagłębianiu się w tajniki własnego życia. W adoracji Eucharystii – naturalnie, związanej z całą dynamiką jej liturgii – może najdobitniej ukazuje się i wyraża ten przedziwny aspekt relacji człowieka do Boga, który polega na zanurzeniu się człowieka w Bogu. Wtedy bowiem, świadom otrzymanego daru, wchodzi on głęboko w prawdę, że sam z siebie nie ma nic do ofiarowania (w czasie adoracji nie dokonuje też żadnej akcji) poza trwaniem w postawie wdzięczności, czyli w postawie eucharystycznej, nawet pośród przeciwności. W ten sposób adoracja staje się realnym i przedziwnym przedłużeniem celebracji oraz wprowadza logikę i mentalność Eucharystii w codzienne życie.
Przeżywanie Eucharystii nie może być zatem zacieśnione do przedmiotowego kultu. Eucharystia, będąc obecnością Boga działającego wśród swego ludu, jest najwyższą formą kultu podmiotowego, jaki Jezus Chrystus składa Bogu Ojcu w jedności i mocy Ducha Świętego wraz ze swoimi członkami, które stanowią Jego Ciało – Kościół. Ten rodzaj kultu ze swej natury obejmuje całe życie chrześcijańskie. Dla rozumienia Eucharystii ważne jest odkrywanie dynamiki języka znaków wyrażających i komunikujących tajemnicę, aby stawała się ona obecna w całym życiu chrześcijanina. Dla ukazania jednego z istotnych aspektów problemu można by to sformułować w ten sposób: Pan Bóg nie potrzebuje, aby Mu składano w ofierze chleb czy wino; nie potrzebuje też potwierdzenia z naszej strony, że udało się w liturgii przemienić chleb i wino w Ciało i Krew Chrystusa; nie potrzebuje również złożenia Mu w ofierze tego Ciała i tej Krwi pod postaciami chleba i wina (chociaż takie wyrażenia czy sformułowania pojawiają się w modlitwach eucharystycznych i mają swoje uzasadnienie). Pan Bóg natomiast potrzebuje, to znaczy oczekuje tego, aby człowiek (ja – my) uczestniczący w liturgii przyjął Jego dar włączenia go w tajemnicę Jezusa Chrystusa i aby – przyjąwszy ten dar – odnosił go do Boga, składał Mu go razem z całym swym życiem i pełen wdzięczności pozwalał czynić siebie darem. Dzięki celebracji Eucharystii znaki sprawiają to, co oznaczają. Chleb i wino stają się Eucharystią. Stają się eucharystyczne, aby także życie tych, którzy je przyjmują, stawało się eucharystyczne. Eucharystia prowadzi do kształtowania eucharystycznej postawy w tych, którzy ją sprawują.
Pragniemy więc wydobyć i ukazać dynamiczny wymiar Eucharystii, to znaczy wymiar życiodajnej i historiotwórczej obecności Boga w życiu chrześcijan. Krótko mówiąc: w Eucharystii zawarte jest życie, które komunikuje tajemnicę życia objawioną przez Ojca w Jezusie Chrystusie mocą Ducha Świętego w kontekście śmierci, to znaczy w ludzkim śmiertelnym ciele, powołanym jednak do tego, by stanowić świątynię Boga. W rozważaniu tajemnicy Eucharystii ukazuje się zatem nie tylko obecność Jezusa Chrystusa, ale także obecność i działanie całej Trójcy Świętej. Ujawniają się one właśnie w życiu Ciała Chrystusa, którym jest Kościół, złożony ze śmiertelnych ludzi, lecz noszący w sobie i celebrujący zaczątek nowego życia, które jest już wiecznym życiem. Manifestuje się ono w komunii i jedności przezwyciężającej śmierć i wszelkie podziały, będące skutkiem grzechu.
Gdy rozważa się tajemnicę Eucharystii, należy pamiętać o obecności Maryi, z której narodził się Jezus Chrystus. Z Niej wziął swoje ludzkie ciało, które stało się narzędziem pojednania (por. Rz 3,25) i które On sam zostawił nam w Eucharystii. Ciało Jezusa stało się miejscem zjednoczenia człowieka z Bogiem. Dokonało się to już w łonie Maryi. Można więc powiedzieć, że w Niej ma swój początek pełny i właściwy kult – uwielbienie Boga przez zjednoczenie człowieka z Nim, którego On sam dokonuje. Maryja jest Arką Przymierza
i Przybytkiem (tabernaculum) życia. Maryja jest Matką eucharystycznego ludu, czyli ludu, który na Jej wzór i z Jej pomocą czyni to, co polecił Jezus (zob. J 2,5). To także dzięki Niej spełnia się wśród ludu cud obecności Bożej.
Mówiąc o Eucharystii, można i trzeba mówić także o Kościele, o jego obecności w świecie, który jest dotknięty śmiertelnością. Świat jednak nie wie, co począć z tą śmiertelnością, jaką postawę wobec niej przyjąć, jak z nią i pośród niej żyć. Kościół zaś, właśnie dzięki Eucharystii, daje odpowiedź na niepokój i niepewność człowieka stającego wobec rzeczywistości śmierci, daje mu potrzebną w tej sytuacji moc, przemieniającą umieranie w doświadczenie życia. Będziemy więc mówić o obecności Kościoła w świecie. Właśnie tego Kościoła, który żyje Eucharystią i z Eucharystii i który jest dla Eucharystii. Kościół jest bowiem powołany do spełniania w czasie i przestrzeni dzieła jednoczenia człowieka z Bogiem i jedności w całej rodzinie ludzkiej (por. kk 1). Możemy patrzeć na całą rzeczywistość Kościoła jako na sakrament zbawienia dla świata i znak, dzięki któremu ludzkość, znajdująca się w zagubieniu i duchowym rozproszeniu, otrzymuje skuteczną orientację w życiu oraz skuteczny środek zbawienia i właściwej przemiany życia. Dla wierzących w Chrystusa Eucharystia – źródło i szczyt, początek i ukoronowanie życia chrześcijańskiego (por. kl 10) – jest ośrodkiem życia ich wspólnoty, która przeżywa jedność pokonującą wszelkiego rodzaju granice i podziały. Żyjąc Eucharystią, każda wspólnota kościelna jest w świecie i dla otaczającego ją świata skutecznym znakiem, sakramentem jedności.
Aby przedstawić we właściwym i możliwie pełnym świetle rolę Eucharystii w jednoczeniu i budowaniu wspólnoty kościelnej, a przez to w dawaniu wobec całej ludzkości świadectwa o pojednaniu i jedności, trzeba chociaż pokrótce wrócić do pierwotnego zamysłu Boga wobec stworzenia, a w szczególności wobec człowieka, oraz do faktu zniekształcenia tego zamysłu przez grzech i do wynikających stąd konsekwencji. Dopiero na tym tle bowiem ukazuje się specyfika dzieła pojednania dokonanego przez Boga w Jezusie Chrystusie i powierzonego Kościołowi w jednoczącym działaniu Eucharystii. Sposób odniesienia do tego sakramentu jest poniekąd wyrazem i wskaźnikiem problemów, jakie przeżywa wspólnota wierzących. Dla właściwego rozumienia tego korzystne będzie również zgłębienie sposobu, w jaki Kościół przekazywał tajemnicę Eucharystii w starożytnych tekstach liturgicznych. Powrócenie do bogactwa modlitw eucharystycznych, dzięki reformie posoborowej, daje możliwość pogłębienia przeżywania tej tajemnicy. Analiza wybranych tekstów liturgicznych pozwoli to lepiej dostrzec i odczytać w aktualnej sytuacji Kościoła.
Przygotowywałem tę publikację przede wszystkim z takim zamiarem, by kapłanom i świeckim dać pomoc służącą pogłębieniu tajemnicy Eucharystii i tym samym lepszemu przygotowaniu się do jej przeżywania, a także by zachęcić do tego – jeśli wolno tak to sformułować – aby wierzący dali się porwać przez fascynujący głód tej tajemnicy oraz doświadczyli kosztowania jej i sycenia się nią. Mam na myśli takie sycenie się, które wyzwala w człowieku stałą gotowość, a nawet pragnienie coraz głębszego wtajemniczania w arkana tego sakramentu, czyli w przeżywanie tego, co on oznacza: dziękczynienia i chwalenia Boga za moc wydawania siebie.
Przedstawiane tu rozważania są owocem nieraz bardzo szczegółowego i pogłębionego studium. Są także wynikiem osobistej refleksji i konfrontacji w środowiskach ludzi wyczulonych na tajemnicę Eucharystii, to znaczy w konkretnych wspólnotach o różnym charakterze i wymiarze: diecezjalnej, parafialnej, seminaryjnej, konwiktowej, neokatechumenalnej czy związanej z Ruchem Światło-Życie, stanowiących różne przejawy życia Kościoła oraz środowiska celebracji Eucharystii w Kościele. Niemały wpływ na nie ma również doświadczenie różnego rodzaju domowych celebracji, w szczególności liturgii słowa i przygotowań do Eucharystii.
Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w Roku Jubileuszowym 2000, kiedy to w Rzymie odbył się Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Jako jeden ze szczytowych momentów Jubileuszu miał on na celu podkreślenie żywej i zbawczej obecności Chrystusa w Kościele i w świecie. Jak pisał papież Jan Paweł II w liście apostolskim Tertio millennio adveniente, zadaniem Kongresu było w całej pełni ukazać Eucharystię jako źródło i szczyt życia chrześcijańskiego oraz zwieńczenie historii zbawienia. Ta historia, podjęta kiedyś przez Boga, spełnia się przez wieki, także w naszym pokoleniu: „Rok dwutysięczny będzie rokiem głęboko eucharystycznym: w Sakramencie Eucharystii Zbawiciel, który dwadzieścia wieków temu przyjął ciało w łonie Maryi, nadal ofiarowuje się ludzkości jako źródło Boskiego życia” (tma 55).
Cieszę się, że ponowna edycja mojej książki wypada znowu w przededniu Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, który jako przewodnią myśl przyjął słowa: „W tobie są wszystkie me źródła” (Ps 87,7). Miał on odbyć się we wrześniu tego roku, ale ze względu na ograniczenia związane z pandemią został przełożony na przyszły rok. Papież Franciszek zachęcał do modlitwy o to, by ten „Kongres Eucharystyczny, który odbędzie się w Budapeszcie, sprzyjał we wspólnotach chrześcijańskich procesom odnowy, ażeby zbawienie, którego Eucharystia jest źródłem, przekładało się także na kulturę eucharystyczną, potrafiącą inspirować mężczyzn i kobiety dobrej woli w dziedzinach charytatywnej, solidarności, pokoju, rodziny, troski o świat stworzony” (Rzym, 15 grudnia 2019).
Jednocześnie trwa realizowanie trzyletniego programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce: „Eucharystia daje życie”. W każdym roku będą podkreślane inne aspekty związane z przygotowaniem i celebrowaniem Eucharystii, a także z pogłębianiem eucharystycznego stylu życia. Myślę, że również lektura tej publikacji może być pomocna w kształtowaniu każdego z nas w taki sposób, byśmy coraz pełniej stawali się ludźmi Eucharystii, a także w głębszym pojmowaniu i realizowaniu tej tak ważnej dziedziny życia wspólnoty kościelnej, jaką jest liturgia, w której liturgia Eucharystii zajmuje centralne miejsce.
Książka Eucharystia i jedność w sposób syntetyczny i możliwie dostępny dla szerokiego grona odbiorców przedstawia najbardziej istotne elementy Eucharystii. Zawiera stosunkowo dużo wyjaśnień, które będą zbędne dla specjalistów. Wydaje się jednak, że dla większości odbiorców mogą się okazać potrzebne albo wprost konieczne do zrozumienia całego przesłania. Opracowanie ujmuje przedstawianą rzeczywistość w wielu aspektach, z tego też względu nie zawsze było łatwo zdecydować, co jest konieczne, a co może już zbędne. Niełatwo też było uniknąć pewnych uproszczeń, które czasem mogą się jawić jako nieścisłości. Zapewne wiele kwestii domaga się doprecyzowania i dopracowania – dziś, po dwudziestu latach widzę to jeszcze wyraźniej. Pewne rzeczy próbowałem uściślić w bieżącym wydaniu. Książka została przeredagowana językowo, ale także dostosowana do aktualnie obowiązującego „Ogólnego wprowadzenia do Mszału rzymskiego”; uwzględnia również wybrane publikacje z ostatnich lat.
Odniosę się jeszcze do miniatury, pochodzącej z Codex Aureus Gnesnensis (2 poł. XI w.), widniejącej na okładce. Wydaje się, że dobrze charakteryzuje ona orędzie związane z Eucharystią i oddaje wiele z treści niniejszego opracowania. Miniatura ta – z właściwą okresowi swego powstania ekspresją – przedstawia dwie sceny z ostatniej wieczerzy: zasiadanie z Jezusem za stołem w momencie rozmowy o wydaniu Go przez jednego z uczniów oraz umywanie nóg Apostołom przez ich Mistrza.
W górnej części centralną i pełną wyrazu jest postać Jezusa, wokół którego Apostołowie tworzą swoisty wieniec. Jan jest wprost wkomponowany w postać Jezusa, a Piotr, wyróżniony wielkością postaci, zajmuje szczególne miejsce w gronie Dwunastu. Z centralnej figury Jezusa otoczonego Apostołami wystaje Jego nieproporcjonalne co do wielkości ramię, wyciągnięte ku Judaszowi w geście podania mu, a właściwie włożenia mu do ust kawałka umoczonego w misie (zob. J 13,26; Mk 14,20). Jedna ręka Judasza jest jeszcze przy misie, w drugiej zaś trzyma on swój kielich. Naturalnie, Judasz nie ma aureoli, jak pozostali Apostołowie. Warto zwrócić uwagę, że miejsce, na którym Judasz siedzi, robi wrażenie pewnego tronu. Podkreśla to wyraźnie zaznaczony podnóżek; także ciemne obuwie na nogach Judasza. Te elementy wskazują na jego własną, jakby niezależną podstawę życia, także jego inności…
W dolnej części widzimy scenę umywania nóg Apostołom. Zarówno Jezus, jak i Apostołowie są skierowani ku Piotrowi. On zaś, podobnie jak wyżej Judasz, siedzi na swego rodzaju tronie. Lewą ręką zdaje się powstrzymywać Jezusa w Jego geście umywania nóg. Ułożenie prawej ręki Piotra wskazuje na jego trudność w zrozumieniu Jezusowego postępowania i całego wydarzenia. Ten Apostoł ma jednak, w odróżnieniu od Judasza, bose stopy i nie opiera ich na podnóżku. Jego nogi są w skrzyżowanych rękach Jezusa. Jezus z kolei nie stoi ani na podnóżku, ani nawet na żadnym gruncie w ramach obrazu. Jego bose stopy są poza tymi ramami. On jest w przechodniości*, w postawie oddania się w zawierzeniu, która umożliwia posługę.
Dla zrozumienia Eucharystii, szczególnie w tym aspekcie, który wydaje się być centralny i który jest przedmiotem niniejszego opracowania, trzeba być gotowym na stracenie gruntu pod nogami, trzeba stracić swoje oparcie i pewność, aby w wierze i zaufaniu dać się obsłużyć przez przechodniość Jezusa. Spełnia On swoją posługę wobec człowieka niejako wbrew ludzkim przewidywaniom i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Umywanie nóg przez Jezusa to cud, który ratuje człowieka z jego uzurpowanej niezależności i stabilności, czyli z tego, co mu przeszkadza wchodzić w jedność z drugimi, a nawet wprost to uniemożliwia. Doświadczenie tracenia gruntu pod stopami oraz pełne zawierzenia złożenie swego oparcia w ręce Jezusa daje człowiekowi możliwość nawrócenia, przejrzenia i odkrycia własnej przechodniości, ułomności i słabości. Piotr potrzebował nawrócenia. Tylko jako nawrócony bowiem może być ośrodkiem jednoczenia oraz narzędziem umacniania jedności przez wiarę (por. Łk 22,32). Ten zaś, kto szuka stałości w sobie samym, nie wejdzie w jedność z Jezusem ani też we właściwy sposób i na stałe z ludźmi.
Dziękuję Panu Bogu za logikę Piotra w Kościele i wyrażam wdzięczność wobec Piotra i wszystkich jego następców, szczególnie ostatnich: świętego Jana Pawła II, Benedykta XVI, a także Piotra naszych czasów Franciszka, za ich trud posługi wokół jedności przez umacnianie w wierze i świadomości potrzeby nawrócenia.
Dziękuję też wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie nowego wydania tej wciąż aktualnej publikacji, szczególnie paniom Irenie Chłopkowskiej i Bożenie Kondrackiej za pomoc w opracowaniu tekstu i pani Małgorzacie Waszkiewicz za wykonanie ilustracji.
Przekazuję tę książkę Czytelnikom z błogosławieństwem na drogę jednoczenia się z Tym, który w Eucharystii daje nam siebie, i z wszystkimi, którzy spożywają ten Pokarm; na drogę wydawania siebie dla drugich, aby wszyscy byli jedno.
Rzym, 6 czerwca 2000 r.
bp Zbigniew Kiernikowski
Aktualizacja
Legnica, 6 stycznia 2021 r., w uroczystość Objawienia Pańskiego1. Pierwotna jedność
Drugi rozdział Księgi Rodzaju kończy się bardzo wymownym obrazem jedności człowieka stworzonego mężczyzną i niewiastą. Jest to jedność, która zawiera w sobie różność i urzeczywistnia się przez dawanie siebie drugiemu w sposób doskonały, nieograniczony niczym poza odniesieniem do samego Boga jako Stwórcy tej jedności. To jedyne ograniczenie człowieka dawało mu moc i zdolność wolnego oddawania siebie drugiemu, na obraz i podobieństwo Boga.
Stwarzając mężczyznę i niewiastę na swój obraz i podobieństwo, Pan Bóg złożył w nich swoją jakość, której wyrazem była zdolność do jednoczenia się. Nie chodziło w tym jednak o jakąś zewnętrzną jedność, lecz o wzajemne przenikanie się, tracenie siebie w drugim, o przekraczanie siebie i wychodzenie ku drugiemu (w dalszym ciągu naszych rozważań będziemy to nazywali „transcendowaniem” albo „zdolnością transcendencji”). Specyfiką stworzenia na obraz i podobieństwo Boga jest zatem jedność, którą tworzą różni. Nie polega ona na zrównywaniu czy uniformizacji osób, ale jest jednością w różnorodności. Nie niszczy i nie niweluje indywidualnej tożsamości osób ani ich niepowtarzalnego bogactwa. Wprost przeciwnie, właśnie przez dar z siebie składany drugiemu we wspólnocie uwypukla się specyficzna tożsamość i indywidualność poszczególnych osób.
Gdzie wzajemne relacje są tak przeżywane i przyjmowane jako dar, tam jest życie, tam życie objawia się w całej pełni; tam też rodzi się nowe życie. Nie jest to statyczna czy zachowawcza obrona życia, lecz przeżywanie obdarowywania mocą dawania (przekazywania) życia otrzymywanego stale od Boga i świadczenie o tej mocy. Tam, gdzie w ten sposób ukazuje się zdolność przekazywania życia, tam również ta zdolność jest celebrowana na chwałę Dawcy Życia.
Zdolność transcendowania i budowania jedności w wielości, komunii w różnorodności oraz zdolność życia w akcie dawania siebie drugiemu dla doświadczenia stale nowego wymiaru życia – oto pojęcia, którymi będziemy się często posługiwać. To właśnie one odzwierciedlają Bożą jakość w człowieku. Ogólnie można powiedzieć, że tą jakością jest doświadczenie daru życia. Tajemnica Bożego życia w najbardziej wymowny sposób jest zawarta w Eucharystii. To w niej właśnie Bóg daje siebie w swoim wcielonym Synu; daje na pokarm swoje ciało, aby karmiący się nim mieli życie w obfitości, to znaczy aby ich doświadczenie życia zawsze otwierało dynamikę czegoś więcej, aby dawali życie (wymowny pod tym względem jest obraz ułomków pozostałych po rozmnożeniu chleba – zob. J 6,12; 10,10).
Sam Bóg jest bytem transcendentnym – to znaczy przekraczającym wszelkie kategorie dostępne dla bytu stworzonego – nie tylko z punktu widzenia Jego relacji do stworzenia. Jest nim także sam w sobie, w komunii osób. Bóg bowiem jest jeden, ale nie jest sam. Jego istotą jest komunia, miłość różnych osób – Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jest to współistnienie i przenikanie się osób, czyli perychoreza. Odbicie takiej właśnie komunii Bóg złożył w tym, którego uczynił koroną stworzenia – w człowieku: mężczyźnie i niewieście (zob. Rdz 1,26n). Bóg stworzył dwoje różnych, uzdolnionych do jedności. Mogą oni tworzyć jedność, bo mają w sobie zdolność i moc bycia jednym ciałem (zob. Rdz 2,24). Bezpośrednio odnosi się to do relacji mężczyzny i niewiasty, ale ten obraz można i trzeba odnieść w ogóle do każdego człowieka w jego relacji do drugiego, jak i do wszelkich relacji wspólnotowych.
Istniejącą między pierwszymi ludźmi jedność autor Księgi Rodzaju ujmuje w stwierdzeniu: „Chociaż byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2,25). Wyraża tym samym prawdę, że nie odczuwali oni względem siebie lęku, który by ich dzielił, stawiając granice i bariery dla zachowania i obrony tożsamości każdego z nich. Mogli dawać się sobie nawzajem, nie oczekując niczego dla siebie. Mieli bowiem właściwe odniesienie do Stwórcy, z którego – w sposób świadomy i wewnętrznie akceptowany – czerpali pewność swojego życia i gwarancję swojej egzystencjalnej tożsamości. We wzajemnych relacjach nie zabiegali o zachowanie siebie, lecz każde z nich było dla drugiego, znajdując w tym sens swego życia. Żyli pełnią życia Bożego, zapewnianego im przez Boga – Dawcę życia. Ich życie było stałym doświadczaniem daru nowego życia.
Naturalną konsekwencją tego stanu było – można powiedzieć – radosne celebrowanie, świętowanie życia: właśnie przez udzielanie siebie drugiemu każde z nich odczuwało, że urzeczywistnia to, kim i czym jest. Takie przeżywanie życia uobecnienia obrazu i podobieństwa Boga. Boga, który nie jest zamknięty w sobie i dla siebie, lecz udziela siebie w miłości. Cecha ta należy do Jego natury i pierwsi ludzie mieli w niej udział. Człowiek, który jest obrazem Boga, oddając siebie drugiemu, doświadcza życia stale większego niż on sam, przekraczającego to, co on sam może sobie zapewnić czy wyobrazić. Jest to niezmiernie ważne, że opowiadanie o stworzeniu kończy się właśnie takim obrazem, to jest obrazem jedności dokonującej się przez wzajemne udzielanie się.
Konsekwencją takiej koncepcji stworzenia nie jest kult życia samego w sobie, lecz służebna postawa wobec nieustannie otrzymywanego i przeżywanego daru życia, będącego stałym odbiciem samego Dawcy Życia. Jest to specyfika stworzenia uczynionego na obraz i podobieństwo Boga, które raz stworzone ma moc życia wyrażającego się w dynamicznym udzielaniu się drugiemu, naturalnie, zawsze w odniesieniu do Dawcy Życia (por. Kol 3,10). Odbywa się to według woli Boga i tym samym jest kultem składanym Bogu.
Przez sam fakt takiego istnienia człowiek jako stworzenie sprawował kult Boga – Dawcy Życia – i przeżywał siebie w głębi swego jestestwa jako byt zależny od Boga i od drugiego człowieka, nie odczuwając ciężaru tej zależności. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że był w stanie składać siebie w ofierze dla drugiego, z którym tworzył jedność.
Składanie siebie w ofierze nie ograniczało człowieka. Wprost przeciwnie, było jego życiem. Im więcej siebie udzielał, tym bardziej był na obraz i podobieństwo Boże i tym bardziej przeżywał swój udział w życiu Boga. Żył w jedności z Bogiem i z drugim człowiekiem, w jedności ze sobą i z całym stworzeniem. Nie pretendował do absolutyzowania swego istnienia, lecz służył otrzymywanym życiem dla ukazywania chwały Dawcy Życia.
Całe życie człowieka było więc swoistym kultem Boga. Nie był to kult obmyślony przez człowieka (w znaczeniu jakiegoś rytu), lecz odpowiadanie Bogu, polegające na stałym przyjmowaniu i (od)dawaniu życia. Ten kult świadczył o dziele Boga, którego On dokonał w człowieku. To nie człowiek czynił coś dla Boga, lecz Bóg stale dawał życie człowiekowi, a człowiek był narzędziem i świadkiem tego życia. Najbardziej wymiernym znakiem tego kultu Boga była – jest i na zawsze pozostanie – życiodajna komunia osób, trwająca w służbie Boga, który jest Życiem. W Eucharystii taka komunia zostaje dana człowiekowi na nowo – już po grzechu i po odkupieniu. Dzięki temu może on przeżywać i sprawować tego rodzaju kult, to znaczy kult dziękczynienia i uwielbienia.