Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Europejski raj - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 listopada 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Europejski raj - ebook

Szczęście było tak blisko, na wyciągnięcie ręki… jednak los po raz kolejny zakpił sobie z Patrycji i Maxa i ponownie ich rozdzielił. Czy tym razem Max będzie w stanie odnaleźć Patrycję? Do czego jest zdolny posunąć się George, żeby zatrzymać dziewczynę przy sobie? Dla miłości robi się wszystko, miłość rządzi się własnymi prawami i nie zna żadnych granic… szczególnie miłość niebezpiecznego szaleńca.

Kontynenty przyjemności to genialna seria przedstawiająca losy Patrycji i Maxa. Podobnie jak w dwóch poprzednich tomach, autorka serwuje nam gamę różnorodnych smaków i „kulinarnych” doznań. Będzie słodko, czasem gorzko, a nawet pikantnie! Serdecznie polecam!!!
Katarzyna Mak, pisarka

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-9598-4
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1.

Mrok, chłód i niemoc. Próbowała się poruszyć, ale jej ciało nie słuchało. Chciała krzyczeć, ale z jej ust nie padł żaden dźwięk. Czuła narastający strach, który sprawiał, że jej serce zaczynało znowu bić przerażająco szybko. Wiedziała, że tym razem to nie sen i nie koszmar – to działo się na jawie. Otworzyła oczy i w rozmytym obrazie udało się jej dostrzec męską sylwetkę. Przez ułamek sekundy z nadzieją pomyślała, że to Max, ale właśnie wtedy poczuła ten zapach. Słodki, intensywny, duszący. Jej serce zaczęło pędzić i łomotać, a ona znowu poczuła skurcze w klatce piersiowej i przerażenie spowodowane tym, że mężczyzna, który miał obsesję na jej punkcie i który próbował ją skrzywdzić, teraz porwał ją, odurzył i ubezwłasnowolnił. Była jego więźniem i ta świadomość ją przerażała, boleśnie ściskając za serce i wysysając z płuc powietrze tak, że nie mogła oddychać. Poczuła, że świat wiruje, a ona zapada się w duszącą, ciężką ciemność, nie mając pojęcia, czy będzie miała szansę powrócić.2.

Max poczuł, że oblewa go zimny pot.

– Co się dzieje? Cały pobladłeś! – Simon podszedł do niego i przytrzymał jego ramię, bo miał wrażenie, że mężczyzna za chwilę upadnie.

Obserwował, jak emocje na twarzy syna przechodzą od niedowierzania, przez gniew, a potem strach.

– Ten skurwiel ma Patrycję! – warknął Max i ledwo powstrzymał się od ciśnięcia telefonem o podłogę.

– O czym ty mówisz? Kto ma Patrycję?!

– Leć do domu, ja muszę tu zostać, wszystko ci potem wyjaśnię. Anno – zwrócił się do pielęgniarki – chcę mieć pewność, że oboje znajdziecie się na pokładzie tego samolotu. Obiecaj mi to.

– Zrobię, co w mojej mocy – odpowiedziała bez chwili zastanowienia.

– Powiedz mi, co się dzieje! – zażądał Simon, widząc, że jego syn odchodzi.

– Nie mam czasu na wyjaśnienia, ktoś porwał Patrycję. Proszę cię, leć do domu, ja się tym zajmę.

– Chyba nie myślisz, że wrócę do Australii teraz, kiedy ona jest w niebezpieczeństwie?! Oczekujesz, że po prostu wsiądę do samolotu bez żadnych wyjaśnień?

– Tato, proszę cię! Nie chcę się martwić o nią i o ciebie w tym samym czasie! Wiem, że tobie się wydaje, że jesteś niezwyciężony, ale kilka tygodni temu niemal umarłeś – powiedział ostrym tonem. Wziął głęboki oddech i zamknął na chwilę oczy, po czym dodał poważnie, ale już łagodniej: – Tato. Proszę. Wiem, że chcesz pomóc. Wracaj do Australii i czekaj na wskazówki. Masz tam kontakty i jeżeli sprawa się nie wyjaśni do czasu lądowania, pomożesz mi stamtąd. Proszę. Nie mam ani sekundy do stracenia, bo dzieje się coś złego i muszę jej pomóc.

– Dobrze, synu. Informuj mnie na bieżąco. Będzie dobrze, pamiętaj. Już ty się o to postarasz!

Max potrzebował tych słów, żeby zdusić narastającą w nim panikę i obezwładniające przerażenie. Teraz nie było czasu na te emocje, trzeba było działać, a one nie pomagały w ułożeniu logicznego planu rozwiązywania problemu. Wziął jeszcze jeden głęboki wdech i pozwolił, żeby zawładnął nim gniew, bo ten zawsze dodawał mu siły.

– Gibson! – Skinął na szefa swojej ochrony, udając się w kierunku wyjścia.

– Mamy lokalizację telefonu, znajduje się pod budynkiem, w którym mieszkała Patrycja – relacjonował mężczyzna. – Ochrona już dostała wskazówki, żeby sprawdzić nagrania na kamerach, a policja jest poinformowana. Odźwierny opisał samochód, do którego wsiadała.

Mimo że reakcja na uruchomienie się alarmu była, jak widać, natychmiastowa, Max był wściekły.

– Dlaczego, do cholery, nie było przy niej nikogo z ochrony!?

– Malcolm miał instrukcje, żeby jechać po nią o dziesiątej rano, czekał na podziemnym parkingu.

– Nie płacę twoim ludziom za to, żeby, kurwa, siedzieli bezczynie na dupach! Mieliście jej pilnować i bezpiecznie dowieźć na lotnisko. Na tym wasza praca miała się zakończyć. Zaufałem ci, a ty dałeś ciała. Teraz to napraw!

Przy wyjściu z lotniska czekał na nich samochód. Gibson przez całą drogę do apartamentu wysłuchiwał raportów ochrony i policji i wydawał przez telefon polecenia. Jako były agent wojskowych sił specjalnych, pracujący przez lata w wywiadzie, nie tylko doskonale wiedział, co robi, ale miał też dobre kontakty w policji.

Na miejscu osobiście wysłuchali zeznań ochrony hotelu i obejrzeli nagrania. Na widok kierowcy Max odniósł wrażenie, że go kojarzy. Na pewno był to ten sam człowiek, który zaatakował Patrycję w jej mieszkaniu, ale nie tylko to. Mimo że nie było widać jego twarzy, którą świetnie zakrywały czapka z daszkiem i duże ciemne okulary, Max miał nieodparte wrażenie, że skądś go zna.

– Dorwę cię – warknął pod nosem, ponownie odtwarzając nagranie. – I tym razem nie skończy się tylko na obitej gębie. Zmiażdżę cię jak gnidę. – Policja znalazła auto. Kierowca porzucił je w podziemnym garażu niedaleko stąd. Możemy jechać od razu na posterunek i przejrzeć nagrania z kamer parkingowych – poinformował go Gibson.

– Mamy do tego uprawnienia?

– Oficjalnych uprawnień nie mamy, ale ja mam nieoficjalne wtyki, znam się z detektywem prowadzącym tą sprawę, który nie lubi, kiedy ktoś wchodzi mu w paradę, ale na pewno udzieli mi informacji, bo ma u mnie dług. Poza tym na pewno będzie też chciał, żeby pan złożył zeznania.

– W takim razie nie ma na co czekać, jedźmy na posterunek.

Na miejscu Gibson nie tracił czasu. Skontaktował się z kim trzeba i już po chwili obaj siedzieli w małym pokoju, oglądając ujęcia z kamery. Porywacz zatrzymał samochód na końcu parkingu i wyglądało na to, że dobrze znał lokalizację kamer monitoringu, bo wybrał odległe miejsce, zasłonięte przez betonowe filary. Mimo to kamery uchwyciły moment, w którym otworzył drzwi do drugiego samochodu, i przeniósł Patrycję do auta terenowego. Na widok jej bezwładnego ciała Max poczuł, że robi się mu niedobrze. Wezbrały w nim strach i wściekłość.

– Żyje – rzucił pośpiesznie detektyw, obserwując wyraz jego twarzy – Myślę, że została czymś odurzona, na nagraniach z kamer przy jej apartamencie widać, że kierowca podał jej coś do picia, a w samochodzie znaleźliśmy kubek z napojem. Sprawdzamy, czy nie było w nim narkotyków.

Max schował twarz w dłoniach i próbował zapanować nad mdłościami. Jeśli coś stałoby się Patrycji, nie przeżyłby tego.

– Niestety, wygląda na to, że to porwanie było zaplanowane i przemyślane – kontynuował policjant. – Porywacz zmienił samochody, auto na podziemnym parkingu ma zamazane tablice rejestracyjne, co utrudnia nam identyfikację, ale to oznacza, że… – urwał nagle mężczyzna.

– Co to oznacza?! – ponaglał go wyprowadzony z równowagi Max.

– Przepraszam, trochę się zapomniałem. Czy zechce nas pan zostawić sam na sam z Gibsonem? Udzielę mu wszystkich informacji, ale wolałbym nie rozmawiać o tym z cywilami. Nie chcę powiedzieć czegoś nie na miejscu.

– Mam w dupie, co jest na miejscu, a co nie! Chcę wiedzieć, co się dzieje! Wal prosto z mostu, nie jestem jakąś męską cipą, nie musisz się ze mną cackać! – Max wstał, bo poczuł, że za chwilę go rozniesie. Denerwował go oficjalny ton policjanta i to, że traktował go jak osobę postronną, która nie powinna być zaangażowana w tę sprawę. Gniew sprawił, że w jego krwi zaczęła buzować adrenalina, miał ochotę przywalić komuś w pysk, najlepiej temu psycholowi, który zabrał mu Patrycję. – Dokończ to, co zacząłeś mówić, bo niedomówień i zagadek na dziś mam naprawdę dość!

– Niech pan usiądzie – powiedział Gibson, ale Max ani drgnął. – Jordan ma na myśli to, że skoro wszystko było zaplanowane, porywacz nie ma zamiaru zabić Patrycji. Przynajmniej nie od razu. – Mimo że przed chwilą Max stwierdził, że nie jest cipą, teraz właśnie tak się poczuł. Oblały go poty, a serce zaczęło walić w jego piersi jak oszalałe. Usiadł i zamknął oczy, modląc się w duchu, żeby wszystko okazało się koszmarnym snem, kiedy je otworzy. – Bez względu na to, co myślisz i co w tej chwili czujesz, to dobre wiadomości. Nikt nie zadałby sobie tyle trudu, żeby ją zabić… Być może to porwanie dla okupu. Najważniejsze jest to, że mamy czas, odnajdziemy ją, a ten psychol na pewno zostawił po sobie jakiś ślad. Wysłał do niej mnóstwo maili, policja już przeszukuje jej konto i na pewno wpadną na jakiś trop.

– Dlaczego, kurwa, nikt nie zrobił czegoś wcześniej?! – Max spojrzał oskarżycielsko na detektywa. – Musieliśmy czekać, aż Patrycja zostanie uprowadzona, żeby ktoś zaczął działać?

– Powinniśmy się skupić na chwili obecnej – odparł detektyw. – Pamięta pan może jeszcze coś z wieczoru, kiedy pani Patrycja została zaatakowana w swoim apartamencie? Czy jest cokolwiek, czego pan nie powiedział? Może coś zdawało się nie mieć dla pana znaczenia, więc pan o tym nie wspomniał? – Jordan prowadził rozmowę rzeczowo, nie zwracając uwagi na wcześniejszy wybuch Maxa.

– Tamtego wieczora powiedziałem policji wszystko: w co był ubrany, jaką miał posturę, jak się poruszał. Musiał być młody, bo jego ruchy były płynne i świadczyły o sprawności, ale też niedoświadczony, bo szybko się wystraszył i nie potrafił bronić przed ciosami ani ich oddać…

– Właśnie zdał sobie pan z czegoś sprawę, prawda? – zauważył policjant na widok skonsternowanej miny Maxa.

– Coś mi tu nie pasuje… Patrycja mówiła, że przemawiał do niej szeptem, ale nie rozumiem dlaczego. Byli tam sami, nie było ryzyka, że ktoś mógł go usłyszeć…

Jego twarz rozjaśniła się, bo właśnie coś do niego dotarło, a w tej samej chwili detektyw powiedział to na głos:

– Patrycja prawdopodobnie zna porywacza. Tamtego wieczora nie wiedział, że nakryje go w jej mieszkaniu i nie chciał, żeby się dowiedziała, kim jest, dlatego szeptał. Całkiem możliwe, że wtedy nie miał jeszcze w planie jej uprowadzenia, ale kiedy go nakryła, wpadł w panikę i ją zaatakował.

Myśli Maxa zaczęły gnać. Kto mógł być napastnikiem? Uczestnik Master Cooka? Jeden ze znajomych fanów? Pracownik wydawnictwa? Czuł, że ta sytuacja go przerasta, lęk i poczucie bezsilności sprawiały, że nie mógł się skupić, nie mógł myśleć logicznie. Patrycja poznała w Nowym Jorku całe rzesze ludzi… To mógł być ktokolwiek.

– Constantine – szepnął nagle zamyślony.

– Kto? – upewniał się detektyw, ale od razu zanotował jego imię.

– Nie znam nawet jego nazwiska, to uczestnik programu. Wiem, że jest zakochany w Patrycji po uszy… Ale to nie może być on, znają się od lat. – Choć Max nie lubił Consta i był o niego trochę zazdrosny, wiedział, że chłopak nigdy nie skrzywdziłby Patrycji. – Poza tym Constantine jest wyższy i bardziej wysportowany, szczuplejszy… Na pewno nie dałby się też tak łatwo znokautować.

– Mimo wszystko porozmawiamy z nim. Skoro długo się znają i są sobie bliscy, może mieć więcej informacji.

– Dam panu także namiary na agentkę Patrycji, proszę z nią porozmawiać – dodał Max i wstał od stołu. Gibson także się podniósł i od razu sięgnął po telefon.

– Będziemy w kontakcie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby jak najszybciej odnaleźć uprowadzoną – zapewnił uspokajająco policjant.

Kiedy wyszedł z posterunku, Max czuł się kompletnie zagubiony. Od tamtej feralnej nocy, kiedy Patrycja została zaatakowana w swoim apartamencie, uśpił swoją czujność. Zatrudnił najlepszą ochronę, zaplanował powrót do domu i myślał, że już nic złego nie może się stać. I właśnie tego dnia, kiedy poczuł się bezpiecznie i zaczynał wierzyć w to, że przed nim i Patrycją maluje się przyszłość pełna nadziei, odebrano mu ją. Nie chciał nawet myśleć o tym, co w tej chwili może się z nią dziać, bo do głowy przychodziły mu najczarniejsze scenariusze. Nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Chciał działać, chciał ją odnaleźć, ale był bezsilny. Musiał polegać na policji, na kontaktach i umiejętnościach Gibsona, a ta świadomość doprowadzała go do wściekłości. Nienawidził poczucia bezradności i nie miał zamiaru oddawać losu Patrycji w cudze ręce, ale nie miał innego wyjścia. Teraz musiał czekać z nadzieją, że profesjonaliści zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby ją odnaleźć.

– Szefie, wiem, że to nienajlepszy moment, ale trzeba się też zająć rzeczami praktycznymi – powiedział Gibson, kiedy opuścili komisariat. – Musi się pan zastanowić nad noclegiem, może chce pan wrócić do swojego apartamentu? Wymeldowaliście się z niego dziś rano i nie sądzę, żeby od razu został wynajęty komuś innemu.

Dopiero po tych słowach dotarło do Maxa, że poszukiwania Patrycji nie będą trwały kilka godzin. Nie wiedział nawet, czy potrwa to kilka dni, kilka tygodni, czy może dłużej. A co, jeśli w ogóle jej nie odnajdą?

– Zadzwoń do nich i załatw to – powiedział krótko, wsiadając do samochodu, który właśnie po nich przyjechał.

Kiedy patrzył na swojego kierowcę, miał ochotę dać mu po pysku. To on miał odebrać Patrycję i odwieźć ją na lotnisko. Być może jego pracownik także poczuł się zbyt pewnie i zbyt bezpiecznie: rozleniwił się i przestał być czujny. Tak naprawdę Max najbardziej winił jednak siebie; powinien był zrobić więcej, powinien osobiście po nią pojechać albo w ogóle nie spuszczać z niej oka, bał się jednak, że Patrycja poczuje się stłamszona, a nie chciał, żeby znowu od niego uciekła. Teraz był na siebie wściekły, że nie nalegał, żeby jej towarzyszyć.

– Jedź do Central Parku – wydał polecenie, ale nie odpowiedział na pytające spojrzenie, które rzucił mu Gibson. – Gdyby coś się działo, dzwoń do mnie natychmiast – rzucił, kiedy był już pod wskazanym adresem. – Znajdź ją, twoje usługi kosztują mnie małą fortunę, a ty w zamian dałeś dupy na całej linii. – Po tych słowach trzasnął drzwiami i wszedł do wysokiego budynku i udał się od razu na czwarte piętro.

Drzwi, do których zapukał, otworzyły się niemal natychmiast i dopiero, kiedy w ich progu zobaczył zapłakaną Jess, sam poczuł, że wzbiera w nim rozpacz. Kobieta wpadła w jego ramiona i rozszlochała się na dobre. Nie spodziewał się po niej takiego zachowania, ale przytulił ją mocno i poczekał, aż trochę się uspokoi. Nie mógł być w tej chwili sam, potrzebował towarzystwa kogoś, kto zrozumie jego rozdartą duszę. W Nowym Jorku był wiele razy, znał tu mnóstwo ludzi, z którymi robił interesy, podbijał i przejmował inne firmy, a potem opijał z nimi sukcesy. Z żadnym z tych ludzi nie mógłby jednak tak zwyczajnie porozmawiać, biznes to biznes i nie ma w nim miejsca na życie prywatne. Sukces i bogactwo w zamian za samotność.

– Znajdziemy ją, a tego skurwysyna zatłukę osobiście – powiedział do roztrzęsionej kobiety.

O dziwo, te słowa wydały się ją uspokoić. Przestała łkać i wysunęła się z jego ramion. Jej makijaż był doszczętnie rozmazany i wyglądała jak kupka nieszczęścia, a do tego teraz wydawała się zawstydzona swoim zachowaniem.

– Czy to jest obietnica? – spytała poważnie.

– Nie, to nie obietnica, to przysięga. Kiedy go znajdę, będzie żałował, że się urodził!

– Wierzę ci. Jak dotąd zawsze dotrzymywałeś słowa. – Pociągnęła nosem i spojrzała na niego z ufnością.

– Masz w domu coś mocniejszego czy idziemy się upić do jakiegoś baru? – zapytał.

Jess tylko otworzyła szerzej drzwi i gestem zaprosiła go do środka. Wszedł do salonu, a jego uwagę od razu przykuł telewizor. Jakiś reporter prowadził relację na żywo sprzed apartamentu Patrycji. Wokół pełno było żądnych sensacji dziennikarskich hien. W ich oczach było widać, a w głosach zdających relację dało się usłyszeć niezdrowe podniecenie. Max poczuł obrzydzenie, patrząc na całą tę medialną szopkę. Wszyscy byli spragnieni swoich pięciu minut i idących za tym benefitów, przed kamerą udawali zatroskanie, a nie potrafili ukryć podniecenia faktem, że trafił im się tak smaczny medialny kąsek.

– Wszędzie od rana o tym mówią – powiedziała Jess drżącym głosem, który się załamał i ponownie pociągnęła nosem.

Max skierował kroki w stronę barku, wziął butelkę szkockiej i nalał do dwóch szklanek, po czym wrócił do kobiety i podał jej złocisty napój.

– Nie piję szkockiej, ta butelka jest dla gości – broniła się, ale wyciągnęła drżącą dłoń i przyjęła, co jej dawał.

Patrząc na siebie, oboje unieśli szklaneczki do ust i pociągnęli porządny łyk. Jess natychmiast zaczęła się krzywić, ale Max podtrzymał szkło pod jej ustami i przechylił, zmuszając ją do wypicia połowy zawartości. Sam opróżnił swoją szklankę i ponownie podszedł do barku, by nalać kolejną porcję.

– Czuj się jak u siebie w domu, nie krępuj się, może się czegoś napijesz? – powiedziała kąśliwie Jess, a Max uśmiechnął się pod nosem. Tego w tej chwili potrzebował: odwrócenia uwagi od wszystkiego, co się działo. Potrzebował kogoś, z kim będzie mógł porozmawiać i skupić się na czymś, żeby nie oszaleć. Lubił Jess za jej cięty język i za to, że była twarda. – Powiedz mi, czego się dowiedziałeś? – Jej głos już nie drżał, co Max odnotował z ulgą.

– To ten sam typ, który napadł Patrycję w jej mieszkaniu. – Opadł ciężko na sofę z drinkiem w dłoni. – Przyjechał po nią przed apartament, udając mojego kierowcę. Prawdopodobnie potraktował ją jakimiś narkotykami. Patrycja niczego nie podejrzewała, ale kiedy zorientowała się, co się dzieje, uruchomiła aplikację pomocy na telefonie. Chwała Bogu, że to zrobiła. Z tego, co mówi policja, ten śmieć był zorganizowany i wszystko miał dokładnie zaplanowane. Liczą na to, że dostaniemy żądanie okupu, ale ja tego nie łykam. Ten facet jest chory i ma obsesję na punkcie Patrycji, dlatego ją uprowadził. Nie sądzę, żeby obchodziły go pieniądze.

– Jak mu się to wszystko udało? Wciąż nie mogę pojąć, jak do tego doszło.

– Patrycja jest teraz osobą publiczną, jeśli ktoś chciał, nietrudno było się dowiedzieć, że dziś mieliśmy lecieć do Australii. Każdy mógł znaleźć te informacje w mediach. Prawdopodobnie także ją obserwował i znał jej zwyczaje, środki transportu, które wybiera, przyzwyczajenia. Wystarczyło wynająć taki sam samochód, jaki po nią wysyłam, ubrać się jak mój szofer i wprowadzić trochę zamętu, zaskoczenia i pośpiechu, żeby bez zastanowienia wskoczyła do samochodu, który rzekomo został po nią wysłany. Myślę, że nie spodziewała się niebezpieczeństwa. Pewnie pomyślała, że coś się stało, skoro kierowca przyjechał po nią wcześniej. Tymczasem prawdziwy kierowca siedział na pierdolonym parkingu i czekał, podczas gdy Patrycję uprowadzał ten jebany psychol!!! – zamilkł, zdawszy sobie sprawę z tego, że krzyczy, i znowu opróżnił szklankę. – Przepraszam, jestem wściekły. Mam ochotę rozwalić komuś mordę! Cholernie żałuję, że posłuchałem Patrycji i pozwoliłem jej samej jechać do apartamentu, ale przekonała mnie, że potrzebuje chwili dla siebie i chce być sama. Od tak długiego czasu nie wydarzyło się nic niepokojącego… Myślałem, że ten wariat w końcu dał sobie spokój, tymczasem on uśpił naszą czujność, żeby zaatakować w najbardziej niespodziewanym momencie. Płaciłem najlepszym ludziom za ochronę, jednak okazało się, że nie można na nich polegać i że to totalni idioci… Zupełnie tak jak ja. – Czuł, że ponownie wzbiera w nim poczucie winy. – Jestem kretynem. Powinienem był ją chronić! – Zacisnął dłoń na szklance tak mocno, że jego palce zbielały.

Jess bez słowa przyniosła butelkę i nalała mu kolejną porcję whisky.

– Nie możesz się obwiniać, zrobiłeś wszystko, żeby Patrycja była bezpieczna. Nikt nie mógł przewidzieć czegoś takiego – powiedziała, żeby zmienić temat, przekonana, że inaczej oboje będą się jeszcze bardziej pogrążać w beznadziei i poczuciu winy. – Masz gdzie się zatrzymać? Jeśli chcesz, proponuję swój pokój gościnny, możesz zostać u mnie.

– Dzięki, ale kazałem Gibsonowi zarezerwować ten sam apartament, z którego dziś się wymeldowałem. – Spojrzał na telewizor i przeczytał nagłówki, w których spekulowano o przyczynach porwania Patrycji. – Kurwa! Jak złapię tego skurwiela, zrobię z niego miazgę! Jeśli coś jej zrobi…

– Nie mów tak! Ani tak nie myśl. Znajdziemy ją całą i zdrową. Od jej zniknięcia minęło dopiero kilka godzin. Policja już do mnie dzwoniła i przesłałam im wszystkie maile, na pewno coś znajdą. Wiedzą, że są na świeczniku, bo zaginęła ulubienica fanów Master Cooka, więc na pewno dwoją się i troją, żeby ją znaleźć.

– Dlaczego los jest tak kurewsko pokręcony?! Wreszcie mi zaufała, dała drugą szansę, a ja znowu ją zawiodłem.

– Max, nie zawiodłeś jej, tym razem na pewno nie. Dzięki tobie Patrycja odnalazła znowu siebie i skupiła się na tym, czego chce ona. Myślę, że gdyby nie ty, wciąż tyrałaby jak wół i powoli wypalała się od środka. Ona nienawidzi kamer i całego tego show biznesu, jednak robiła to, bo dała się wciągnąć w wir, a ambicja nie pozwoliła jej nikogo zawieść. Producenci wymagali i co chwila podnosili poprzeczkę, a ona robiła wszystko, żeby sprostać. Potem posypały się kolejne propozycje, których ona nie potrafiła odrzucić, zupełnie tak, jakby chciała komuś udowodnić, że jeśli tylko zechce, zdobędzie szczyty. Kiedy pojawiłeś się ty, znowu zaczęła się zachowywać jak człowiek, jak kobieta, nie jak maszynka, która w głowie ma tylko ciężką pracę.

– Jeżeli w ten sposób próbujesz mnie pocieszyć, to nie bardzo ci wychodzi, bo brzmi to tak, jakbym zniszczył jej amerykański sen.

– Dla niej to był raczej koszmar. Sam dobrze o tym wiesz. Patrycja nie potrzebuje całego tego szumu wokół siebie, nie zależy jej też na wielkich pieniądzach. Zdobyła wszystko, na czym jej zależało, a reszta była tylko zbędnym balastem, który obciążał jej psychikę i odbijał się na zdrowiu. Teraz wreszcie jest szczęśliwa… A przynajmniej była. – Znów poczuła się przytłoczona, bo przez chwilę nie myślała o tym, w jakim niebezpieczeństwie znajduje się jej przyjaciółka. – Wiem, że Patrycja nie miała lekko, ale nigdy się nie poddawała i teraz postawiła na swoje szczęście. Wiem, że i tym razem dopnie swego. Po tym wszystkim zasługuje na szczęście jak nikt inny.

– Muszę ją odnaleźć. – Max dopił duszkiem złocisty płyn i odstawił szklankę, wstając z sofy. Rozmowa z Jess zmobilizowała go i dała porządnego kopa. Nigdy nie pozwalał sobie na słabość i teraz też nie zamierzał. Nie będzie się rozklejać i drżeć ze strachu o Patrycję. Zrobi natomiast wszystko, żeby jak najszybciej móc mieć ją przy sobie, całą i zdrową. – Będę cię informował na bieżąco – dodał i ruszył w stronę drzwi.

– Max, jakby banalnie to nie brzmiało, będzie dobrze, musimy być dobrej myśli! – powiedziała jeszcze, a on przytaknął. Potrzebował tego. Wyszedł z mieszkania z nową dawką energii i nadziei.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: