Excalibur - ebook
Excalibur - ebook
Pierwszy książkowy wybór tekstów Piotra Magika Łuszcza, który od ponad dwóch dekad jest ikoną nie tylko polskiego hip-hopu, ale też całej współczesnej kultury. Marcin Jurzysta poprzez wybór i sugestywny układ tekstów, ale też obszerne posłowie pokazuje Magika jako świetnego poetę, mistrzowsko operującego rytmem, rymem, wyrafinowanymi środkami stylistycznymi, niestroniącego od buntu, ironii i krytycznego komentarza do świata, a zarazem niebojącego się liryzmu. Współtwórca Paktofoniki i Kalibra 44 okazuje się autorem zarówno utworów wizyjnych czy psychodelicznych, jak i współczesnych quasi-moralitetów. Magik w duchu postmodernizmu dokonuje licznych nawiązań, nie tylko do kultury popularnej, ale również do sztuki, literatury, mitologii. Książka wzbogacona o rękopisy wybranych utworów i zdjęcia autorstwa Marka Jurzysty i Mateusza Piechuty ukazuje się w serii Biura Literackiego „33. Piosenki na papierze”, w której wcześniej publikowane były teksty Fisza, Grabaża, Lecha Janerki, Kory, a ostatnio także Nicka Cave’a.
Spis treści
Nowiny
Nie odejdę sam
Nie ma mnie dla nikogo
Ja to ja
WC
Usłysz mój głos
Film
Dziedzina
Bierz mój miecz i masz
Może tak, może nie
Priorytety
Język polski
Jeszcze więcej MC
ToNieMy
C.D. Kinematografii
Chwile ulotne
Dzikie dzieciaki
Rób, co chcesz
A robi się to tak
'Le się zmahauem
Nasze mózgi wypełnione są Marią
Jestem Bogiem
Psychoza
Tak jak telewizor
Gruby, czarny kot
Więcej szmalu
Psy
Wielka gra
Plus i minus
Mechaniczna pomarańcza
Lepiej być nie może
Gdyby
Psychodela
Teraz go zarymuję... (Marcin Jurzysta)
Indeks tytułów według chronologii nagrań
Podziękowania
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67249-50-8 |
Rozmiar pliku: | 4,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Okej, teraz go zarymuję
Są nowiny! Skurwysyny! Dziewczyny!
Są nowiny! Z wykopaliska mej skamieliny!
Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili
Pokaż, że się mylili, nie czekaj ani chwili dłużej
Życie to nie zawsze droga, na niej róże
Duże PFK, raz na dole, raz na górze
I potrafię słodko-kwaśny być jak chili, gdy się wkurzę
To nie do wiary! To czary-mary! Słyszę w oddali
To surrealizm, jak Salvador Dali
M-A-G-I-K tak jak Mulder i Scully
Za was jointa spali, tym, co się odwrócili
PFK nie są mili jak Milli Vanilli, czyli
Zapraszam, skurwysyny, na me narodziny!
To nowiny z wykopaliska mej skamieliny!
Życie to teatrzyk, nikt się nie ogląda, każdy patrzy
Jak zdobyć główną rolę, najlepiej raz, dwa, trzy i pierdolę!
Wolę być otwarty, odkryty, na stole karty
Chcieli mnie pogrzebać, oho! Wolne żarty, żarty!
Czy zajmujesz się biznesem czy hip-hopem
Tu i tu łapią okazję, podróżując autostopem
I pochopne opinie egzotyczne jak pinie
Spójrzmy prawdzie w oczy, z tego nikt się nie wywinie
Skurwysynie, ej, uważaj, kiedy znajdziesz się na minie
Będzie bum! Bum! Czy słyszysz ten tłum?
Gra M-A-G-I-K, znów robi szum
I szura nie jak huragan, wichura
A wbrew zasadom, wbrew fizyki prawom
Ruszam się żwawo, a więc bijcie brawo!
.
Nie odejdę sam
Zabiorę ze sobą paru skurwysynów
Wiesz, stary, ja nie mogę dalej ciągnąć z tym gównem
Chodzi mi o to, mam chęć je sprzątnąć
Ale marnować się dla tych śmieci?
Wiem, że mogę, ale jeżeli przyjdzie taki dzień
W którym dowiem się, kiedy zginę
To będzie to nasz ostatni dzień, skurwysynu!
Moje serce płonie ogniem nienawiści do ciebie
Moje oczy chcą zobaczyć, jak spalasz się w piekle
Tylko i tylko wtedy spocznę w spokoju
Gdy razem z Tobą, gnoju, zmarły będę
Pamiętacie, skurwysyny, te wszystkie dni
Gdy na drodze mego życia stanęliście mi
Upokorzenie, strach czy bezsilność
Pamięć nie zniknie, choć wszystko znikło
Zadawałeś nam ból, nie wiedziałeś, jak to boli
Teraz się dowiesz, jak łeb ci rozpierdoli
To coś, co trzyma moja dłoń właśnie
Nabyłem to specjalnie na tę okazję
Brat nie ma już miłości dla mnie, dla ciebie
Mam zamiar z tym skończyć, czy ty o tym wiesz, że ja
Nie odejdę sam, nie odejdę sam, nie odejdę sam
Spojrzyj, stary, oni zadawali ból nie tylko mnie
Zakrzyknij: muszę się spodziewać, wiem
Że nie ma już miłości dla mojego brata
Tylko krew i ręka kata
Czy ty się boisz? Czy ty się boisz?
Czy to kał wypełnia twoje galoty?
Bo coś tu śmierdzi, gówno, brudna sprawa
Za to was wszystkich, glisty, czeka kara!
Zdmuchnę cię, stary, jak ty wciąż mi o tym
Że ułomność twoja nie zna granic głupoty
Myślę, że, chuju, już pogodziłeś się
Że czeka cię wielka kula w łeb!
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------