- W empik go
Fanatyzm i indyferentyzm – ich źródła i następstwa - ebook
Fanatyzm i indyferentyzm – ich źródła i następstwa - ebook
Protestantyzm po odrzuceniu powagi Kościoła znalazł się w konieczności szukania swego punktu oparcia wyłącznie w człowieku zapoznawszy charakter ducha ludzkiego i jego usposobienie, usunął pod religijnym i moralnym względem wszelkie zapory, tak że umysł człowieka musiał koniecznie rzucić się w jedną z tych dwóch ostateczności: w fanatyzm lub indyferentyzm. Dziwnym może się to wydawać, że te dwie rzeczy tak są do siebie zbliżone – i że tak różne obłędy z jednej płyną przyczyny. Pomimo tego tak jest w istocie. Protestantyzm dając człowiekowi prawo rozstrzygania w kwestiach religijnych, miał tylko dwie drogi przed sobą: albo przypuścić, że każdy człowiek otrzymał bezpośrednio z nieba dar prawdy – albo poddać każdą religijną prawdę pod rozbiór rozumu. Pierwsza z tych prowadzi do fanatyzmu, druga do indyferentyzmu.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-484-8 |
Rozmiar pliku: | 570 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Protestantyzm po odrzuceniu powagi Kościoła znalazł się w konieczności szukania swego punktu oparcia wyłącznie w człowieku zapoznawszy charakter ducha ludzkiego i jego usposobienie, usunął pod religijnym i moralnym względem wszelkie zapory, tak że umysł człowieka musiał koniecznie rzucić się w jedną z tych dwóch ostateczności: w fanatyzm lub indyferentyzm. Dziwnym może się to wydawać, że te dwie rzeczy tak są do siebie zbliżone – i że tak różne obłędy z jednej płyną przyczyny. Pomimo tego tak jest w istocie. Protestantyzm dając człowiekowi prawo rozstrzygania w kwestiach religijnych, miał tylko dwie drogi przed sobą: albo przypuścić, że każdy człowiek otrzymał bezpośrednio z nieba dar prawdy – albo poddać każdą religijną prawdę pod rozbiór rozumu. Pierwsza z tych prowadzi do fanatyzmu, druga do indyferentyzmu.
W historii ducha ludzkiego przedstawia się powszechna i ustawiczna skłonność do tworzenia systematów, gdzie rzeczywistość rzeczy omijana, a umysł wykolejony z drogi zgody, oddaje się swobodnie własnym natchnieniom. Ustawiczną reprodukcją tego zjawiska są roczniki filozofii. Pokazuje się ono zawsze pod tą lub pod ową formą poza dziedziną filozofii. Jak tylko w umyśle powstanie jakaś osobliwsza idea, wnet spogląda on na nią z takim wyłącznym i ślepym uczuciem upodobania, z jakim ojciec patrzy na dzieci swoje. Pod takim wpływem rozwija on ją, stosuje do niej wszystkie fakty, naciąga wszystkie spostrzeżenia. I to, co dopiero było tylko wynikiem przesady lub dowcipu, staje się zarodkiem, z którego powstają całe ciała nauk. A jeśli ta myśl powstała w głowie, odbierającej popęd z gorącego serca, to rodzi fanatyzm, rozlewający wszelkiego rodzaju szaleństwa, tym groźniejsze, jeśli nowy ten system odnosi się do materii religijnych lub bezpośredni z nimi ma związek. Wtenczas wybryki i nadużycia przemieniają się w natchnienie niebios; gorączka szaleństw, w ogień Boży; mania wyróżniania się, w nadzwyczajne powołanie. Pycha nie znosząc oporu, miota się na wszystko, co jest ustalonym; znieważa powagę, rzuca się na instytucje, osłaniając gwałtowność swoją płaszczykiem gorliwości, a swoją ambicję mianem apostolstwa. Więcej ofiara swego obłędu, niż fałszerz – szaleniec ten wmawia w siebie, że nauka jego jest prawdziwa, że słyszał głos Boży! – A że w języku szaleńca jest coś nadzwyczajnego, zaraża on więc innych swoim szałem i w krótkim czasie znajduje wielu wyznawców. Prawda, że mało jest ludzi zdolnych do odegrania pierwszej w tym dramacie roli, ale na nieszczęście wielu jest takich, co bezrozumnie dają się w nią wciągnąć przez pierwszego lepszego, który ma odwagę wystąpić. Historia i doświadczenie uczą, że wystarcza słowo, by porwać tłumy, że dosyć wznieść sztandar, aby zebrać partię, choćby ten, co go wznosi był występnym, szalonym lub śmiesznym.
Umiejętności badającej te objawy charakteru i usposobienia ducha ludzkiego oddał Kościół katolicki przez swe walki z herezją niemałą usługę. Będąc wiernym wielkich prawd przechowawcą, zna na wskroś słabości ludzkiego ducha, jego skłonność do przesady; śledził on z bliska jego kroki, uważał na wszelkie ich poruszenia, odpierał je z nadzwyczajną siłą, ilekroć godziły na prawdy, których jest stróżem. W czasie tej długiej i gwałtownej walki wydobył na jaw wszystkie ducha ludzkiego szaleństwa i odkrył mnogie jego zboczenia. W historii herezji zebrał nieoceniony skarb faktów, złożył obraz, w którym duch ludzki przedstawionym jest we właściwej sobie mierze, w charakterystycznych swych rysach. Obraz ten wielce będzie pożytecznym dla geniusza, który zechce wierną ludzkiego ducha skreślić historię.
Zaiste wybryków fanatyzmu nie brak historii europejskiej z ostatnich trzech wieków. Jego pomniki stoją widoczne; gdzie tylko zwrócimy kroki, natrafimy na krwawe ślady na drogach sekt zrodzonych przez protestantyzm, na ślady wynikłe z zasadniczej sekt tych podstawy. Nic nie było w stanie powstrzymać tego niszczącego prądu ani gwałtowność charakteru Lutra ni jego usiłowania, by przeszkodzić każdej nauce niezgodnej z tą, którą on ogłaszał. Bezbożność rodziła bezbożność, przesada przesady, z fanatyzmu wyszedł fanatyzm. Fałszywa reforma znalazła się wkrótce rozdzieloną na mnóstwo sekt, które nowe tworząc systematy, świeże stawiały sztandary. I tak być koniecznie musiało, bo oprócz niebezpieczeństwa pozostawienia ducha ludzkiego bez żadnej pomocy, wobec wszystkich religijnych kwestii, istniał jeszcze inny pierwiastek obfity w smutne następstwa – chcę tu mówić: o pozostawieniu wykładu Ksiąg świętych, sądowi każdego z osobna.