- W empik go
Fantazy - ebook
Fantazy - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 202 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena I
Salon hr. Respektów.
FANTAZY i RZECZNICKI, później HR. RESPEKT
FANTAZY
Widziałeś wasan, jakie w przedpokoju
Hamadryjady, Laokonty, Psylle
W ojca Adama przenajświętszym stroju
Stoją z lokajstwem w zgodzie… A nie tyle
Lokajów. ile posągów. a wszyscy
Postaci większej niźli chce natura.
Bo ci lokaje są sufitów bliscy
Głowami, a ich olbrzymia struktura
Herkulesowe przypomina członki.
Sądzę więc, że i panny… dziś znajdziemy
Jako dryjady albo amazonki
Nadludzkie… Ślepy więc będę lub niemy,
A ty rozsądny… patrz za mnie – i gadaj;
Co człowieczego znajdziesz pod boskością
Kształtu… wydobądź… ojca wyspowiadaj
Z politycznego sumienia, z jejmością
Wejdź w jak najbliższe stosunki, aż ci się
Przyzna, pod jakie jarzmo zegnie zięcia -
Słowem, jak gdybyś zjechał na komisję,
Gadaj – rób – i patrz… a ja za dziecięcia
Ujdę i dam się wszystkim za nos wodzić.
RZECZNICKI
Lecz ciebie znają…
FANTAZY
Coż? Że kilka listów,
Które w gorączce można było spłodzić,
Przepisać nawet przez płatnych kopistów,
Samemu nawet pisać nie umiejąc,
Że kilka listów, które na Podolu
Panny czytały wyuczone mdlejąc…
I krzycząc: "Ach! ten list na Kapitolu
Był napisany… a ten z Wezuwiusza
Leciał jak gołąb aż na Ukrainę! "
Że wykrzykniki te: "Ach, co za dusza!
Ach, co za długie o………."
Brzmiały tu stokroć razy… to ja, hrabia
Fantazjusz, głupim być… już nie mam prawa?
A cóż to, powiedz, jest opinia babia?
Czy to szacunku godna rzecz?… czy strawa,
Na której serce tyje?… czy poduszka,
Na której głowa leży? Mój Rzecznicki,
Ty mój swat… ty mój – raczej moja drużka,
Bo się jak panna spłonię, w jezuicki
Talerz wlepiwszy me panieńskie wzroki;
Ty mnie zachwalaj… wynoś pod lazury,
Nad Wezuwiusze, nad Alpy, obłoki!
Mów, żem napisał poemat… ponury
O czterech wiatrach… złoć mię jak barana,
A mnie pozwól się troszeczkę zagapić
I z siebie lakier byroński szatana
Zrzucić…
RZECZNICKI
Fantazy! możesz się poszkapić
I źle wyjść…
FANTAZY
Jak to?…
RZECZNICKI
Pierwsze złe wrażenie
Trudno się ściera…
FANTAZY
Nie dbaj, nie dbaj o to!…
Jeśli zakocham się – to się odmienię;
Jeśli nie… Hrabia Respekt…
Scena II
CIŻ SAMI i HR. RESPEKT
HR. RESPEKT
Jak to? – co to?
Sami? – nikogo na wasze przyjęcie?…
Sami?… Przepraszam was za moje baby -
Przynajmniej tu was.
RZECZNICKI na stronie do Fantazego
Nie chodź mi po pięcie!
HR. RESPEKT
Przynajmniej tu was moje główne sztaby
Przedpokojowe…
FANTAZY do Rzecznickiego
Rekomendujże mię!…
RZECZNICKI
Hrabia Fantazy… mój przyjaciel…
HR. RESPEKT
Miły
Będzie mi w domu gość… ziemia o ziemię
Nasze dwa dwory… a bogdajby były
Serce o serce… nasze dwa… stosunki!…
Lecz gdzież to moja żona… i figlarne
Córki? – gdzie moje kobiety?… Korunki
Mówią… czy jakie gdzie romanse czarne
Gryzą po kątach i żółć w sobie płodzą?
Kajetan… gości zaanonsuj paniom! -
Ha… otoż przecie i są – otoż wchodzą.
Scena III
Wchodzą HRABINA RESPEKTOWA, DIANNA i STELLA.
HR. RESPEKT
Hrabia Dafnicki.
HRABINA
Pana opisaniom
Rzymu winniśmy bardzo miłe chwile!
Znamy go dobrze… taki ogień w piórze
I tyle serca, entuzjazmu tyle!
Ach! listy pana… to są na marmurze
Pisane lawą… Czy prawda, Dyjanno?
Te dwie fontanny, co przed Watykanem
Jak duchy – tęczą opasane ranną,
Ten krzyż drewniany w Cyrku – ach! my z panem
Dawno się znamy… dawno…
FANTAZY
To być może,
Żeśmy się znali przed śmiercią…
HRABINA
Słyszałam,
Że pan jest mistyk… teraz się założę,
Że pan jest mistyk… Ach! jak ja się bałam,
Że pana znajdę mistycznym…
HR. RESPEKT
Marianno,
Nie zaczynajże zaraz z gościem kłótni!
Proszę was za mną… proszę… Ty, Dyjanno,
Zagrasz nam… A was ostrzegam, że smutni
Ludzie są w moim sercu podejrzani
O brak szczerości…
Wychodzą wszyscy oprócz hrabiny.
Scena IV
HRABINA, KAJETAN
HRABINA
Kajetanie!
LOKAJ KAJETAN wchodzi.
KAJETAN
Pani,
Co pani każe?…
HRABINA
Każ zapędzić trzody
Na małą łąkę w ogrodzie!… Niech stary
Anton zapuści swoją sieć do wody
I sam pod wierzbą siądzie – obok pary
Chłopiąt plotących koszyki – jak w Tassie.
Opodal żeńców postawić gromadę
I niech śpiewają. Anna niechaj pasie
Kozy na skałach. – Ach! puścić kaskadę!
Pamiętaj puścić kaskadę wieczorem,
Wprzód nim wstaniemy od stołu… Ach, jeszcze
Powiedz Dubynie, niech stanie za dworem
I pieśń Padury śpiewa!…
Ale deszcze
Popsuły rurę w kaskadzie…
Nowina!
No, to nie puszczać wody…
Ale, pani…
Ale – co ale?
Ale dziś Dubyna
Pojechał kupić cukru i araku
Do Berdyczowa…
No, to się bez dumy
Obejdzie… ale pomnij o rybaku,
Trzodach… i…
Suma do sumy
Rybak i trzody…
I małe chłopięta,
Które koszyki plotą…
I koszyki.
I żeńce…
Ale pszenica pożęta!…
Mój Kajetanie, rób, co chcesz… Ten dziki
Ogród angielski… to kłopot prawdziwy!
Zawsze czegoś w nim brak: to się altana
Złamie, to wzgórza krzyż umyślnie krzywy
Zwali… o mało co nie zabił pana.
Ach, jaka, jaka z tym ogrodem biada!
Stelko!
Co? -
Stelko, chodź tutaj!
Co, mamo?
Czy pan Fantazy już z Dyjanką gada?
Nie…
Zostaw, Stelko, ją w salonie samą,
A ty idź dziadka odwiedź… potem biało
Ubierz się cała… i wiesz tam… nad stawem,
Pod brzozą naszą płaczką stań… pod skałą
I wab łabędzie – bo my niezabawem
Wyjdziemy z gośćmi pod dąb Wernyhory
Pić kawę.
Dobrze, mamo – ale potem
Pozwolisz mi pójść z Hanką na nieszpory?
Dobrze… Lecz coż to widzę? – Ach, pod płotem
Kibitka jakaś i konne Baszkiry.
Co to?…
Oficer moskiewski, gwardzista…
Proś!… Ach! drzę cała… Nie wiesz, czy kwatyry
Żąda?
Nic nie wiem…
Proś!… Matko przeczysta!
Jeśli to jaki feldjegier. Drzę cała…
Idź – ostrzeż ojca, Stelko!
Witam pana…
Kogoż mam honor?…
Pani nie poznała?
Ach! Pan Waldemar!… Ach! coż za kochana
Siurpryza!… Mężu!… Steluniu! Dyjanko!
Wbiegają
Co to jest?
Patrzcie… nasza dawny znajomy!
Ach Major! – Przyjąćże go pełną szklanką!
Iluminowaćże mój dach poziomy!
Cukrem wysypać srebrnym mój dziedziniec
I zamienić mu w Sybir! – Mój ty drogi!
Terazże widzisz… ot ja, Ukrainiec,
Już nie twój więzień… już tobie bez trwogi
Patrzę za mundur. czy zeń nie wyziera
Jaki róg biały carskiego ukazu…
Panowie… w rękach tego oficera
Był mój los. a on, mówię, ani razu
Nie dał mi uczuć niewoli… i owszem -
Gdym z żoną, z dziećmi w pobliżu Tobolska
Siedział zasłany tam… jakoby w zdrowszem
Dla mnie powietrzu, aby dżuma polska
Nie zaraziła mi skóry… bo wiecie,
Żem takiej rządu pieczołowitości
O moje zdrowie… jako tu w powiecie
Pierwszy urzędnik, doznał… on, litości
Pełny, widząc mię z córkami i z żoną
W małej wioszczynie… w dziurawej stodole,
Był nam pomocą wtenczas i obroną
Tak, że nas wszystkie sybirskie Eole
Nie rozdmuchały…
Szczęsny, żeście w zdrowiu.
A jak się ma pop Osip?
Pjany z duszą…
A moje gile czerwone?…
W pustkowiu
Świszczą po drzewach i w róże się puszą,
Smutne, że nie ma panny na Sybirze.
A oswojone szczygiełki?…
Jak w raju
U kaznaczeja…
A trzy polskie krzyże?…
Stoją…
A pani Potopof?
Przy czaju
W zielonej sukni…
I zawsze w zielonej?
I w kokoszniku.
Z którego ja chciałam
Zrobić gniazdeczko suczce oszczenionej.
Ach, jak tam zimno być musi! – Zadrzałam
Myśląc, jak zimno tam pani Potopof!
Dyjanko, a nasz?
Kto nasz?…
Kto?… Nasz… drogi,
Nasz biedny pan Jan… co na czele chłopów
Z kosą wzięty był… On taki ubogi,
A taki dobry… aresztant… i taki
Piękny jak Michał Anioł na obrazie…
Ten wasz przyjaciel dał nam się we znaki:
Buntował nam lud… a dziś na Kaukazie
Bije się, w proste posłany sołdaty.
Patrzaj, Dyjanko!…
Dość, Steluniu!… Prowadź
Pana majora do polskiej herbaty,
Którą przyrzekłaś jego uczęstować
Za kwas sybirski…
O nas zapomnieli…
Gniewasz się?…
O! nie.
Lecz trochę zazdrościsz.
Czego?
Dyjanny spojrzeń – i łez Stelli.
Jeszcze nie kocham…
Ale już się złościsz.
Wcale nie… Ale powiedz mi, Rzecznicki,
Kto to jest – ów to pan Jan – wzięty z kosą?
Jakiś kosynier.