-
promocja
Faszyzm i populizm - ebook
Faszyzm i populizm - ebook
Głęboka i wielowymiarowa analiza dwóch kluczowych zjawisk politycznych, które wywarły ogromny wpływ na kształt współczesnej sceny politycznej
Antonio Scurati w eseju podejmuje próbę zrozumienia zarówno historycznych korzeni, jak i współczesnych przejawów ideologii faszyzmu i populizmu. Zarazem w sposób jasny i precyzyjny przedstawia machinacje oraz reguły rządzące polityką, i pomaga nam zrozumieć niespokojne czasy, w których żyjemy. Istotną częścią publikacji jest porównanie faszyzmu i populizmu – autor wskazuje ich podobieństwa, takie jak silny nacisk na emocje, antyelitarną narrację czy autokratyczne tendencje. Jednocześnie podkreśla różnice między faszyzmem – totalitarną ideologią o jasno określonych celach i strukturze hierarchicznej – a bardziej elastycznym i często demokratycznym charakterem populizmu.
Faszyzm i populizmto nie tylko historia i analiza teoretyczna tych zjawisk. To również ważny głos w debacie o przyszłości demokracji w obliczu rosnącej popularności autorytarnych i ekstremistycznych tendencji.
| Kategoria: | Historia |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-68541-65-6 |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przygotowując ten esej do druku, wprowadziłem trochę zmian i go rozszerzyłem, ale wolałem zachować retoryczny styl wystąpienia, nie rezygnować z charakterystycznego dla niego tonu emocji, bo ten wydał mi się szczególnie istotny ze względu na moment historyczny, w którym tekst powstał i został wygłoszony.FASZYZM
Przychodzi taki czas, kiedy nie wolno się już dłużej kryć. Kto chce opowiadać Historię – tę przez duże H, rozumianą jako zbiorowe doświadczenie narodów na przestrzeni czasu, który jedynie poprzez opowieść zyskuje ludzki wymiar – musi uznać się za jej część, musi przyznać, że i on jest winny.
Na czym polega jego wina? Na tym, że jest jednym z wielu. Że jak wszyscy jest w Historię zamieszany, uczestniczy w niej, jest w nią uwikłany. Że nie potrafi – jak mówił poeta – odróżnić tancerza od tańca. Nie potrafi i nawet nie chce tego zrobić.
Utrata poczucia historii stanowi przyczynę poważnego duchowego upośledzenia naszej epoki, która pod wieloma innymi względami jest epoką uprzywilejowaną.
Od czasów rewolucji francuskiej nastąpiło po sobie dziesięć pokoleń kobiet i mężczyzn, którzy posiadali pełną świadomość Historii, dostrzegali jej rozległe, przerażające, ale i obiecujące horyzonty. Przez dwa stulecia kobiety i mężczyźni spoglądali na tę odległą linię z poczuciem, że ich mała, indywidualna egzystencja jest częścią dziejów, opowieści burzliwej, momentami szalonej, często krwawej, która jednak daje sens i kierunek ich istnieniu. Historia jaśniała jak Gwiazda Polarna na nocnym niebie rozpościerajacym się niewzruszenie nad powszednim ludzkim mozołem.
Od czasów rewolucji francuskiej dziesięć pokoleń przez dwa wieki domagało się sprawiedliwości od przyszłości, w niej pokładali nadzieję, wierzyli, że przed sądem Historii otrzymają zadośćuczynienie za tysiące lat nieludzkiego wysiłku i bezimiennego cierpienia. Doczekają się odkupienia i rekompensaty, a może nawet szansy na odwet. Dziesięć pokoleń matek i ojców ufało, że życie ich dzieci będzie lepsze od tego, którego oni doświadczyli, a ich wnukom będzie jeszcze lepiej niż ich dzieciom. I byli gotowi walczyć o to, umrzeć za to, a nawet zabijać. Oto obietnica Historii, obietnica, która obiecuje samą siebie: przyszłość na nas czeka, przyszłość do nas należy. Przyszłość to jedno z nas. Historia nie jest napisana raz na zawsze; historia jest walką o historię. Historią jesteśmy my.
Później jednak ten wyraźny horyzont zniknął, gwiazda odkupienia zgasła. Któregoś szarego popołudnia pod koniec tysiąclecia, w pokoju wygodnie umeblowanym i słabo oświetlonym niebieskawym ekranem telewizora nastawionego na odbiór jakiegoś martwego kanału, przestaliśmy wierzyć w Historię. Egzystencja ludzi Zachodu nagle się skurczyła, stała się sprawą prywatną, planetarną samotnością. Zaczęliśmy mierzyć wszelkie doświadczenia krótką miarą teraźniejszości, miarą, na której nie ma miejsca dla wielkich scen jednostkowego ani zbiorowego istnienia. Straciliśmy zdolność percepcji czasu wiecznego, tego, który przybywa z daleka i ma przed sobą długą drogę. Nie słyszymy już głosu, który w chwilach rozpaczy dodawał nam otuchy: Odwagi! Nie jesteś pierwszy ani ostatni; przed tobą szły tą samą drogą całe legiony ludzi, którzy żyli i umarli, zanim przyszedłeś na świat; tą samą drogą pójdzie jeszcze liczniejsza rzesza kobiet i mężczyzn, którzy jeszcze się nie urodzili.